Skocz do zawartości

jaki fanty przeszly wam kolo nosa?


Rekomendowane odpowiedzi

Nie pamiętam gdzie to było dokładnie, ale jakiś kawałek za Przasnyszem, jechałem z rodzicami na wakacje, i stanęliśmy bo mama zauważyła gościa który sprzedaje starocie, koleś przed domem na parapecie miał wystawionych z 10 niemieckich hałerków, niektóre całe dzwony niektóre dziurawe, i za każdy chciał 20zł, ja niestety mając wtedy koło 10 lat nie chciałem żadnego, za podobał mi się polski wz 50 bo była ładny nie podrapany miał siatke maskującą i wogóle elegancki ale tego koleś akurat nie chciał sprzedać , druga sprawa- miałem cynk od byłego akowca, o miejscu gdzie koło chałupy (dokładnie w jednym z rogów) miał być zakopany mp40 i vis , niestety okazało się że niema już piaskowej drogi ani chatki, za to jest piękna nowa szosa, a rodzina ludzi którzy tam mieszkali poszła z duchem czasów i chatkę zburzono i stoi w jej miejscu piękny dom na wspaniałym fundamencie ech.....

kolejna sprawa może jeszcze do odratowania, pewna babka na mazurach gdzie jeżdże w lato, opowiadała że sprzątała u jednej starszej niemki w domu, w piwnicy w jednym z worków znalazła cały mundur SS z pasem czapką, i do Polski przywiozła ten pas ( normalnie zwędziła go) bo to była ostatni rok pracy u tej niemki, no i ma go do dzisiaj, muszę go jakoś od niej wydębić :)

a ostatnia historia to ojciec mi opowiadał jak pływał ze znajomymi po Mazurach to słyszał opowieść od jednego ze starszych żeglarzy , który to tuż po wojnie pływał po mazurach i prowadził pierwsze rejsy, i pewnego pewnego razu ten zeglarz dobijając do brzegu z grupą , zbierając drzewo na ognisko dotarł na leśne wzgórze, na którym ponoć stało niemieckie działko plot z całą obsługą na stanowisku w mundurach wybitą do nogi, opowiadał ze pewnie dostali serią z samolotu i tak zostali na tym wzgórzu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 287
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Ja byłem kiedyś na Helu za dzieciaka, w lesie znalazłem hełm niemiecki. Mama mówiła żebym go wyrzucił a ja tak zrobiłem ;(

Mojego kolegi tata opowiadał jak po wojnie zalewali fundamenty pod płot i jako rusztowanie w beton poszły 2 lufy od mauzerów.....
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dorzucę swoje 2 grosze, bo temat ciekawy i również mam parę historyjek na temat straconych fantów/antyków et cetera. Na początku wspomnę, że mój śp. dziadek studiował w Berlinie przed wojną i z tego okresu zostało mu dużo książek z bibliotek berlińskich, uniwersytetów itp. Z gapami itp., całe tomy encyklopedii Brockhausa oraz masa innych książek geograficznych, historycznych gdyż to była tematyka dziadka. Całość kolekcji stała w wielkiej masywnej, pięknie rzeźbionej szafie gdańskiej ze szklanymi gablotami. Sama szafa pochodziła gdzieś z przełomu wieku, a dorwana została zapewne gdzieś na Niemcach po wojnie, jednak oryginalna historia nie jest już jej znana, gdyż nawet mój ojciec nie pamięta jej genezy. Dodatkowo w pokoju w którym ona stała znajdowało się również stare niemieckie pianino, pięknie lakierowane w oryginalne nie kombinowane. Następnie przyszedł pamiętny 1997r , bodajże 17 lipca i wielka woda zalewająca rodzinne Opole.
Ja smarkacz wtedy znajdowałem się w górach, gdzie również mnie zalało nie mogłem pomóc ojcu który został wtedy w domu wynieść to na wyższe piętro(mieszkam w domku piętrowym, budownictwo poniemieckie) i cały prawie dobytek szlak trafił…ojciec dopchał pianino do holu i dalej nie dał rady wtargać to na piętro, a sama szafa, która potem okazała się banalna do rozkręcenia została doszczętnie zalana i obsyfiona szlamem. Uratowały się z niej tylko 2 szafki, a z pianina oryginalny „podkręcany” stołek, ponadto dosyć książek, jednak ojcu nie starczyło czasu by wszystko wynieść.
Po zejściu wody starsi wręcz płakali nad takimi stratami, a ojcu się serce krajało kiedy musiał rozwalać stuletnie pianino, które przeżyło wojnę i szafę gdańską która miała za sobą 2 wojenki…ehhh zostały mi do dzisiaj jakieś zdjęcia, jak znajdę to zarzucę.
Teraz z innej beczki, będąc małolatem dziadek sprzątał strych na którym znajdowało się pełno nie dość, że książek to jeszcze innych starych rupieci, typu żelazka na wkład z pieca, tarki do prania takie metalowe, stary niemiecki parasolnik(zachował się i po renowacji wygląda przepięknie), ale do rzeczy. Na strychu znalazłem wyświetlacz do slajd niemiecki, nie wiem z którego roku, ale bardzo stary i bardzo drogi jak mi potem ojciec powiedział. No i co z nim zrobiłem? Zobaczyłem 2 olbrzymie soczewki i oczami wyobraźni już widziałem robienie ogniska na dworze heh śrubokręt poszedł w ruch…po 15 jak ojciec wrócił do domu myślałem, że mi uszy urwie…powiedział, że to stare jak świat i również z Berlina…do dzisiaj uratowała się jedna część z soczewką…resztę części w czasie „operacji” wypieprzyłem do kosza ehhh serce się kraja….dobrze że zostały jeszcze slajdy, min z ratusza opolskiego obwieszonego nazistowskimi flagami oraz przedstawiające Hitlera oraz innych dostojników.
Z wojennych fantów pamiętam bagnet skrócony na potrzeby „powojenne”, „odziedziczony” po ojcu, który mamuśka wyrzuciła potem bym się z bratem nie pozabijał. Pamiętam ebonitową, czarną rączkę, zero wżerów, posiadałem jeszcze stary kompas, który dziadek na wschodzie na ruskich zdobył, był bodajże stary niemiecki chlebak jak mi ojciec gadał, tylko, że wtedy takie fanty mnie nie interesowały i też gdzieś się wala na śmietniku…
Heh…generalnie to najbardziej szkoda mi wszelakich książek które straciła moja rodzinka oraz mebli…dużo tych rzeczy tyle przeżyło, a zabiło je dopiero nieudolne działanie polskich służb meteorologicznych oraz lata nie naprawiania wałów przeciwpowodziowych pozostawionych po Niemcach ehhh
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Heh stary powiem Ci tylko tyle, że na Śląsku takich historii jest dosyć, jak przyszła woda w 1997r, to by Ci oczy wyszły co ludzie wyrzucali zalane z domów oszlamione et cetera...maszyny singera do szycia, pamiętam min, że sam się dziwiłem ileż to ludzie tych maszyn po wojnie pochowali po kontach, ja sam mam jedna na strychu, ale to nie moja broszka wiec zawinięta sobie czeka na lepsze czasy.
Powiem jeszcze jedną ciekawostkę, kiedy woda zlazła i służby komunalne wynajęły takie koparki, spychacze itp do zgarniania tego całego szajstwa z dróg, to rzucił mi się w oczy jeden oddział" sprzątaczy...chłopaki jechali spychaczem a do metalowej skrzynki na narzędzia czy coś w tym stylu mieli doczepione z 2-3 hełmy niemieckie...chciałem jeden wytargować ale nic z tego nie wyszło.
W ogóle wtedy to cały popowodziowy teren miejski wyglądał jak pobojowisko, a jak woda zeszła to dopiero wyglądało, jak ludzie zaczęli opróżniać piwnice itp itd to hałdy wprost ciekawych rzeczy można było przed domami dorwać, jednak mając wtedy nie wiem z 12-13 lat musiałem rodzicom pomagać w sprzątaniu tego bajzlu, a ponadto wtedy człowiek tak nie myślał o tym co można przy okazji wyhaczyć" heh
Co zaś do tych moich zbiorów, to Ci powiem, że jak jesteś zainteresowany to mogę po pracy porobić parę fotek tego co ocalało i wrzucić do tematu. Aczkolwiek to tylko ułamek tego co zostało. Jedną z najstarszych pozycji, która się ostała to kodeks bodajże handlowy, niemiecki, wiadomo gotykiem pisany et cetera z bodajże 1870r czy coś w tym stajlu, oraz encyklopedia Larousa(czy jak to się tam pisze) również z XIXw.
Sam widzisz, może nie miałem takich niesamowitych historii z militariami, tudzież zakopanymi tygrysami, panterami itp itd jednak zawsze lubowałem się w starych zbiorach literackich. Do dzisiaj mi to zostało zresztą.
A heh jeszcze jedna ciekawostka, sąsiad który koło mnie żył przed powodzią, jako że był człowiekiem również wiekowym(wprowadził się po wojnie z pierwszym czy drugim transportem ze wschodu) posiadał masę staroci, klamotów, jednak dużą uwagę pamiętam zawsze skupiałem na jego śmiesznych" w tamtym czasie jak uważałem okularach, które jak się potem dowiedziałem dostał ów człowiek od chłopaka, który walczył w DAK...jednak wielka woda gdzieś je zapodziała"...pamiętam tylko, że posiadały hmm takie jakby podnoszone do góry szkła przeciwsłoneczne ale co tam jeszcze na nich było to nie pamiętam.
Mam jeszcze jedną zgagę po jednym sąsiedzie, który żył całe życie na przeciwko mnie w domu i jak się po jego śmierci okazało był jednym ze spadochroniarzy Sosabowskiego spod Arnhem, jego żona jeszcze żyje, tylko, rzadko kiedy wpada na stare śmieci" ale starszy powiedział mi bym ją wypytał o jakieś fanty po mężu.

Od razu uprzedzam zapytanie kogoś odnośnie sąsiadów, którzy mogą sie co poniektórym wydać jak wyimaginowani...mieszkam w domkach poniemieckich, które po wojnie zostały zasiedlone przez ludzi zza wschodniej granicy, lwowiaków itp itd. Heh jeszcze jedna fajna sprawa, dziadek mojego kumpla jeszcze żyje i ma się dobrze, przeżył wojnę i wraz z wojskiem ludowym uczestniczył w akcji berlińskiej. W wieku coś tam z 18 lat dowodził plutonem T34, ale jak się go wypytywałem o jakieś ciekawe akcje to jak wszyscy z tamtego okresu mówi, że walczył z samymi tygrysami i panterami heh:D
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pamiętam jak za dzieciaka miałem hełm niemiecki i bawiłem się w wojnę wujek namawiał moje siostry żeby mi go zabrały i używały jako nocnika ,później znalazłem go przybitego do listewki i używanego jako czerpak do lepiku. Kolega zaproponował mi sprzedaż dwóch jaw 250 kiwaczek z dokumentami w stanie miejsko-piwnicznym, cena joystik do comodore zrezygnowałem bo wydawały mi się zbyt duże,po latach kiedy już dojrzałem spotkałem tego kolegę i przypytałem o te motocykle :gdybym wiedział że się tym interesujesz to bym ci je oddał. Miesiąc wcześniej oddał za darmo komu innemu. Bagnet mauser komplet stan idealny w okresie fascynacji junakiem wymieniłem się za stopkę boczną. A ten który się ze mną wymienił oddał go za 2 dni urlopu w wojsku.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam!
Mam kilka takich przygód związanych ze starymi fantami:)
Miałem lat 12 i za dwie paczki miniaturowych żołnierzyków zamieniłem za wykopek 98k:) potem na strychu u dziadka w Gubinie znalazłem puszkę wraz z maska którą wiele lat wcześniej używał przy pszczołach i ulach. W tym samym okresie przy likwidacji sadu koparka wykopała mnóstwo szmelcu. Między innymi niemiecki kompas, pancer-fausta, kilka metrów taśmy do MG, i nie zliczone ilości amunicji do mausera oraz starą lornetkę która miała nabite miemieckie oznaczenia:):):) Jak dziadek zobaczył nasze znaleziska to podarował nam wojenną latarkę WH którą miał w domu.
Wszystko razem zaniosłem z bratem do muzeum Wojska polskiego w Gubinie gdzie nas zapisali i podziękowali. A po muzeum dzisiaj nie ma śladu:/:/:/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem dokładnie jaka ale ściągnięta" z Niemca w 44r bluza przez dziesiątki lat wisiała w drewutni, niedawno obwiązano nią silnik od krajzegi na czas transportu do nowego właściciela. Ponoć była zdrowa i ciepła. Dzisiaj juz spalona.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
Ja będąc w latach 70-tych na Helu brodząc w morzu przy palach oddzielających morze od brzegu znalazłem hełm niemiecki.Znać było jeszcze na nim emblemat pod wywietrznikiem.Prawdo podobnie M-42.Zawołano nas na obiad.Hełm był trochę oszlamiony to postawiliśmy go przed domem (u Państwa Lubińskich).Szybko zjedliśmy obiad wypadamy z bratem z domu atu naszego skarbu nie ma.Podwórko było przechodnie i ktoś podpie...ył nasz wspaniały skarb.Byliśmy wielce rozczarowani i źli.
Nastepnym razem opiszę naszą przygodę z której mam do dzisiaj hełm M-42 tzn.samą skorupę w prawie idealnym stanie ale już bez farby pozyskany bez wykrywacza.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

W roku 1980 w miejscowości Morąg na Warmii w studzience kanalizacyjnej znalazłem dość mocno przerdzewiały , zawinięty w szmaty pistolet VIS (magazynek w środku , bez amunicji) oraz dwie naszywki z kołnierza obersturmbannfurera ss. Naszywki rozpadły się gdy wziąłem je do ręki. Pistolet zabrałem, podczyściłem trochę i stałem się obiektem zazdrości moich szkolnych i podwórkowych kolegów. Miałem wtedy 12 lat. Rok później miała u nas w domu miejsce rewizja przeprowadzona przez funkcjonariuszy milicji, a dokładnie z przestępstw gospodarczych. Mój ojciec był właścicielem sklepu odzieżowego i panom kontrolerom z dawnego PIH-u nie spodobało się, że nie znaleźli nieścisłości w księgach, a ponieważ nie dostali do rączki żadnej ekompensaty" za jakże wyczerpującą kontrolę to napuścili po złości na tatę PG.Podczas rewizji milicjanci znaleźli u mnie w pokoju VIS-a (który nota bene był tak bardzo zniszczony przez rdzę, że nie nadawał się do oddania strzału) i stwierdzili, że mam bardzo dziwne zainteresowania. Na pytanie mojego taty czy jego syn ( znaczy ja) miałby się lepiej lalkami bawić odpowiedzieli, żeby tata sobie nie ironizował bo mu wlepią kolegium. Tata by nie zaostrzać sytuacji wziął mojego VIS-a i wrzucił do kubła na śmieci przed domem. Usatysfakcjonował tym samym bardzo panów milicjantów. Drugi fant który przeszedł mi kolo rąk widzicie na zdjęciu. Ten zestaw znalazł tym razem już mój syn w 2008 roku. Kopal sobie przed domem w ogródku kopal i ... wykopał magazynek. Zainteresowało mnie to i wykopałem resztę. Niestety obserwatorem wykopalisk był nasz sąsiad który ma ten feler , że często i gęsto potrafi łapać za słuchawkę telefonu. Po kilku dniach zjawiła się policja i musiałem fanty oddać. Zostały podobno zniszczone. Jako ciekawostkę dodam jeszcze, że w roku 1985 metr od wejścia do naszego domu podczas wykopów pod kanalizacje ( jak zwykle ja musiałem kopać) natrafiłem na szkielet człowieka. Nie miał na sobie prawie żadnego ubrania tylko spodnie bryczesy oraz buty , oficerki. Tata zawiadomił milicje. Przyjechał jakiś magik z komendy, stwierdził , że to szkielet z czasów wojny i poradził tacie aby ten zawinął to w folie i zakopał dalej w ogrodzie albo wrzucił do śmietnika. Po czym zawinął się wsiadł w 125p i tyle go widziano. Mama na takie zachowanie nie pozwoliła i resztki nieboszczyka zawinięte w coś tam, zakopała na cmentarzu przy głównym krzyżu. Co roku w dniu Wszystkich Świętych moja siostra ( ona została w naszym starym domu)zapala przed drzwiami wejściowymi w miejscu gdzie znalazłem nieboszczyka symboliczny znicz. To taka moja krótka historia. Mam ich więcej i jak sobie coś dokładnie przypomnę na pewno się nimi z Wami szanowni koledzy podzielę. Pozdrawiam serdecznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiools pogratulować sąsiada,koło mnie też taki zbuk mieszka,potrafi typ atmosferę zakwasić.
Kiedyś u mojego dziadka w stodole wisiała sobie podhełmówka w kamuflażu splinterntarn,podniszczona bo używana na gospodarce,nie miałem wtedy bladego pojęcia co to jest.Gdy przyszło zainteresowanie militarką,po podhełmówce nie było śladu,nie pomogło dokładne przeczesywanie domu,stodoły i obory.Znikła jak kamfora.
Pozdro.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

może źle zrozumiałem, ale Twoja mama wiools wzięła szczątki jakiegoś człowieka, poszła na cmentarz i je tam zakopała? z jednej strony chwalebnie, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie, że ktoś idzie na cmentarz i robi tam pogrzeb według własnego uznania...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hakoff bardzo dobrze zrozumiałeś kolego. Nie wiem ile masz lat i jaką wiedzę o naszych różowych czasach za towarzysza", przypuszczam jednak , że jesteś młody i niewiele o tym wiesz bo nie dziwił byś się takiemu postępowaniu mojej mamy. Pozdrawiam serdecznie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...
Temat który trapi chyba każdego z nas.Ja chciałbym wiedzieć np ile wspaniałych pamiątek historii uznałem za nie warte sprawdzenia bo hmmm sygnał nie ten.Ile kapsuł czasu przegapiła moja cewka w błogiej nieświadomości o cent.Dla spokojniejszych snów lepiej pozostać w błogiej nieświadomośći.Wracając do tematu,jesteśmy w latach 80-tych,miejsce Grudziądz,kościół farny Św.Mikołaja,obecnie Bazylika Św.Mikołaja.Przy okazjii prac remontowych zostaje znaleziony przez ministrantów kufer,skrzynka pełna niemieckich odznaczeń.Nie jestem w stanie precyzyjnie określić co zostało znalezione,to tylko historia opowiedziana mi przez jednego z owych ministrantów który zabrał sporą część znaleziska do domu,nie mając tak naprawdę pojęcia o wadze odkrycia.Ta historia nie ma happy endu,nie ma nawet dokumentacji fotograficznej która pozwoliłaby ocenić co zostało wyrzucone na śmietnik przez oficera LWP,ojca w.w ministranta który po powrocie z wakacji i stwierdzeniu braku swojego skarbu dowiedział się że ojciec,dumny żołnierz pozbył się tego faszystowskiego g...a z domu.Pzdr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Saboo byłem w tej piwnicy o której piszesz. Za dzieciaka z niemieckich KvK mieliśmy gwiazdki ninja i rzucaliśmy do tarcz namalowanych na starych drzwiach w szkole. odznaczeń było mnóstwo, od zwykłych kółek kvm przez krzyże kvk do żelaznych krzyży. Wszystkie sztuki prodikowane były w zakładach HV w Grudziądzu. Odznaczenia były ze wstążkami, w pudełkach i papierowych torebkach,sam miałem tego w domu całą reklamówkę. Do szkoły przychodziła milicja i kazali oddawać nasze skarby, ale swoich nie oddałem, oprócz złamanego krzyża kvk :) pozdro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To i ja dorzucę swój malutki kamyczek (nie kamień). Trzy tygodnie temu na Alle... pojawił się za grosze rondelek od polskiej menażki 23/31 z sygnaturami zgodnymi z posiadanym już przezemnie kociołkiem. Tydzień czasu czaiłem się na licytację, a kiedy wybiła godzina W" po prostu o niej .... zapomniałem. Pech chciał, że piękna sobota, koszenie trawy itd.
Od dwóch tygodni powtarzam sobie wciąż, że drugiego takiego id..ty to chyba ze świecą szukać. No ale co zrobić. Było, przepadło. Teraz dzień w dzień sprawdzam wszystkie licytacje, ale gdzie tam. Druga taka okazja szybko się nie trafi. A jak jeszcze pomyślę że pokrywka poszła za całe 20zł i 50gr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szturm,to bardzo interesująca historia.Jeśli możesz opisz ją dokładnie.Wszystko pasuje,według wspomnień mojego kolegi,ministranta w owym czasie faktycznie wynika że wszystkie odznaczenia były w stanie fabrycznym i było tego sporo.Próbowałem zdobyć info o miejscu pozbycia się zbioru przez jego ojca,ale niestety kolega był święcie przekonany że ojciec pozbył się sporej ilości niemieckich odznaczeń w najprostszy sposób tzn.po prostu wyrzucił je do śmietnika.Zaskoczyłeś mnie informacją że były one wyprodukowane w H.V Graudenz.Może ktoś posiada odznaczenia sygnowane przez zakład Herzveld-Victorius jeśli tak,proszę o wklejanie fotek.Pzdr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja najbardziej żałuje 5 kilogramowej matrycy do tłoczenia odznaki NSDAP - orzeł trzymający laurowe koło z wafenmentem i napisem NSDAP a na odwrotnej stronie wtłoczka do guzików orła z wafenmentem, Wujaszek z Gdańska robił porządki i przywiózł to do nas na wieś jako złom z piwnicy. Było to w I klasie LO. Odlewałem z ołowiu takie odnaczenia i guziorki i dawałem kumplom. Nie było wtedy jeszcze netu, nie interesowałem się takimi rzeczami, przehandlowałem za trylogie Tolkiena :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie