Skocz do zawartości

Koloman

Użytkownik forum
  • Zawartość

    1 704
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    1

Zawartość dodana przez Koloman

  1. Maszyna maszyną ale te panie jak wyfiokowane!!!!!!!
  2. No własnie, to chodzi o to "żołnierskie szczęście". Niestety różnie z tym bywa - i nie chodzi nawet o śmierć w jakimś wypadku ale całokształt wojskowej kariery. Jest taka fajna fotografia z okresu obrony Lwowa w 1919 roku wielokrotnie prezentowana na forum: czwórka chłopaków w zimowych kombinezonach przed Brandenburgiem, Wojciechowski, Małaczyński, Pietruski, Turbiak. Ten pierwszy, Józef Wojciechowski to rocznik 1898, zaledwie 21 lat, "zarobił" na wojnie z bolszewikami VM, awans na porucznika w kwietniu 1920, awans na kapitana w grudniu 1924 roku, zawodowy oficer lotnictwa. Uczestnik wielu zawodów lotniczych i przelotów, ceniony dowódca eskadr. Zginął w wypadku samolotu transportowego Hudson w Chartumie, w czerwcu 1943 roku nadal w randze kapitana. Nie zaroiło mu się jakoś na "pagonach". Czy można powiedzieć że miał żolnierskie szczęście? P.S. szukam wszelkich fotografii Józefa Wojciechowskiego.
  3. Ani nie był taki najmłodszy wśród lotników bo rocznik 1893 ani to nie był początek jego lotniczej kariery bo ta zaczęła się już w końcu 1915 roku szkoleniem obserwatorskim a służbę bojową jako obserwator w 10.KAO rozpocząl w lutym 1916 roku.
  4. Samoloty w transporcie kolejowym.
  5. Może, czasem i nieświadomie, z niewiedzy lub niechlujstwa. Kiedyś, w jakimś opracowaniu (tytuł zmilczę) zamieszczono fotografię podpisaną "Pociąg na dworcu w Nowym Sączu". Fakt, na fotografii byly pokazane prostokąciki, coś na kształt wagonów tyle, że znawcy na forum zlokalizowali miejsce jako rynek w Nowym Sączu a nie dworzec. No i zastanawialiśmy się na forum czas dłuższy skąd się wzięły te wagony na rynku. Poszukałem w swoim archiwum i dotarłem do skanu oryginału tej fotografii podpisanej po niemiecku "Train in Neu Sandec". No i sprawa się wyjaśniła; opisujący fotografię był bardziej anglo-niż niemieckojęzyczny i przetłumaczył bezmyślnie z języka angielskiego: Train = pociąg. Nie zastanowił się, że fotografia jest opisana po niemiecku a tym języku: Train = treny = tabory. A te prostokąciki to nie były wagony a wozy taborowe.
  6. Jeśli chodzi o jakość drukowanych fotografii to często cofamy się do czasów PRL-u, gdzie do druku używano najczęściej najgorszy papier na którym fotografie wychodziły koszmarnie. Przypomnijcie sobie Koledzy książki z serii "Biblioteczka Skrzydlatej Polski" - zamieszczone w nich fotografie to były plamy o różnych stopniach jasności bez widoku jakichkolwiek szczegółów. Jeśli chodzi o firmowanie opisów fotografii to napewno nie firmuje tego MLP w Krakowie - bo kto to ma robić i po co. Tych fotografii mają dziesiątki jeśli nie setki tysięcy. W różnej formie: luzem, jako tematyczne czy personalne kolekcje, albumy. Jak fotografie są opisane na odwrocie lub podpisane w albumie to wszystko gra. Jak nie, to w zasadzie pozostają anonimowe - muzeum nie zajmuje się identyfikacjami. Archiwizuje je w stanie otrzymanym i tyle. Tak więc za opisy fotografii odpowiedzialny jest wyłącznie autor publikacji w której zostały zamieszczone. Podobnie autor odpowiedzialny jest za błędy ortograficzne lub gramatyczne - nie ma już w redakcjach korektorów, którzy sprawdzali tekst i wyłapywali byki. Teraz redakcja czy wydawnictwo dostaje najczęściej CD lub DVD z opracowaniem. Jak przed drukiem przepuszczą je przez program korektorski (rzadko to sie zdarza) to jest szansa wyłapania byków, jak nie to idzie do druku w formie otrzymanej.
  7. P.S. Zawsze jak patrzę na te piękne samoloty sportowe PZL-a to żałość bierze, jak zmarnowano bezcenne doswiadczenia zdobyte przy konstrukcji tych maszyn. W tym czasie jako jedyne reprezentowały w Polsce nowoczesną tendencję w budowie samolotów: wolnonośny dolnopłat o konstrukcji duralowej. Jaki to był wspanialy punkt wyjsciowy dla zaprojektowania nowoczesnego samolotu myśliwskiego, jeszcze pod koniec pierwszej połowy lat 30-tych. Decydentów zaslepiła chwilowa, krótkotrwała zresztą i problematyczna nowoczesność myśliwców Puławskiego i dopiero w drugiej połowie lat 30-tych obudzili się z reką w nocniku. Ale było już za późno. I tak schrzaniono sprawę. Pytałem onegdaj, prawie 60 lat temu współkonstruktora tych PZL-ek prof.Misztala (był profesorem na moim wydziale PW) dlaczego nie poszli za ciosem i nie zabrali się za nowoczesny samolot myśliwski. Odpowiedział mi, ze bardzo chcieli ale całą trójke, czyli jego, Dąbrowskiego i Kubickiego obciązyli projektem bombowca czyli Łosia i na myśliwca nie mieli czasu. I wyszło jak wyszło. I tyle
  8. Z tygodnika "Światowid" z 1934 (Challenge). Polecam podpis pod jedną z fotografii - 86 lat temu pismacy też się nie popisali.
  9. Bardzo interesująca fotografia. Główne postacie jak niżej, reszta to mniej znani subalterni. Zastanawia mnie co jest w tych szafach za ich plecami - akta jakieś czy co? I to w sali bankietowej? Może to jakaś pamiątka po stacjonujących w tych budynkach keksholmczykach..
  10. Szanowne Koleżanki i Koledzy, złóżmy głęboki ukłon konsultantom historycznym z zakresu lotnictwa za ich ciężką pracę przy tym filmie. Realizatorzy filmu chcieliby go zapewne zrobić jak najbardziej efektowny i wwaliliby w film sceny z odrzutowcami (szybkość i hałas), PZL-ami (bo to samoloty przedwojenne) lub jakimikolwiek samolotami ze śmigłami (bo takie wtedy używano). Dzieki konsultantom historycznym realizatorzy, nie mając archiwalnych nagrań z De-Drei czy Balilla (wielka szkoda) wstawili sceny z samolotami PWS-A bedącymi w prostej linii odpowiednikami wcześniej wymienionych, użytkowanych w czasie wojny 1919-20 (dwupłat konstrukcji płócienno-drewnianej napędzany silnikiem ze śmigłem). To miało swój sens i pozwalało pokazać widzowi jaką formę miały używane wtedy aparaty. Natomiast jaki to był dokładnie typ samolotu to należy przypuszczać z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, że dla 99,99% oglądajacych to było "wsio ryba". Pokazanie fotografii własciwych, ówcześnie stosowanych typów samolotów miałoby mały sens bo wspomniany procent widzów w 5 minut po zakończeniu filmu dokładnie by wszystko zapomniał. Nas, purystów, uczestników forum razi ta realizacja ale tak zwanej "szerokiej widowni" w miarę dokładnie pokazuje realia ówczesych działań lotniczych. I to ma swoje zalety edukacyjne. Co do innych "zalet" filmu nie wypowiadam się.
  11. Włocławek 1929. Pilot Bolesław Skraba
  12. Kontunuując cykl nietypowych pozycji samolotu......
  13. Prawda, wstawiłem temat taki prozaiczny, przyziemny. W innych tematach wyczuwa się łopot sztandarów, błysk szabel, bohaterskie czyny, ordery itp a w tym temacie dominuje zakup kartofli i marchwi, dostawy siana, zakup sprzetu kuchennego itp. Ale to też przecież armia. Wstawione przez Kolegę formoza58 materialy są niezwykle ciekawe; pokazują podstawy egzystencji jednostek WP. Każdy interesujacy się armią powinien sie z nimi zapoznać. Czytając je nasuwa się wiele pytań i spostrzeżeń, którymi warto sie podzielić. Na poczatek taka uwaga z protokołu: "...zjawia się jeden oferent katolik przy czym stawia warunki nie do przyjęcia". No i teraz pytania: - czy jest jakieś zarzadzenie czy wytyczne, żeby kupować w firmach chrześcijańskich? - jeśli tak, to kto je wydał? - dlaczego ten oferent katolik stawia warunki (jakie?) nie do przyjecia? Nie jest to chyba rzecz odosobniona skoro wspomniano o tym w raporcie. To narazie tyle. Kolejne spostrzeżenia wkrótce.
  14. P.S. Afery związane z bogaceniem się na wojsku oczywiście są znacznie ciekawsze niż np.sposoby zakupu ziemniaków czy marchewki dla jednostki. Ale w tym temacie własnie nie chodzi o afery .
  15. No, SUPER MATERIAŁ!!!!!!!!!!!!!!! A gdzie ten protokól pokontrolny został opublikowany? Własnie o to mi chodziło - bardzo precyzyjnie opisano sposob zaopatrzenia pułku w przede wszystkim w żywność - tak dla ludzi jak i dla koni. Ciekawostka: niektóre przetargi organizowane były przez pułk a inne przez Komendę Miasta dla całego garnizonu. Druga ciekawostka: pułk w miarę możliwości sprzedawał odpady a nie wyrzucał ich po prostu na smietnik (może w podobny sposób pozbywano się "końskiej produkcji"). Czy takie proste mnożenie jest możliwe? Czy dla tych wszystkich w/w jednostek były takie same normy wyżywieniowe (dla ludzi i dla koni)?
  16. No właśnie; wybrakowane maski przeciwgazowe.
  17. Kwestia dostaw dla wojska zawsze budziła dużo emocji. I nie chodziło tutaj o bron, amunicję, sprzęt bojowy ale o środki umożliwiające codzienną, pokojową egzystencję jednostki czyli żywność, umundurowanie, środki czystości i sanitarne, paszę dla koni, materiały pędne dla pojazdów mechanicznych, materiały budowlane itp. Wszystkie te srodki musiały być kupowane na rynku cywilnym. W przestrzeni publicznej, jeszcze od czasów napoleońskich, słuchy chodziły o ogromnych fortunach osiągniętych drogą sprzedaży wojsku za duże pieniądze najzwyczajniejszej tandety (np.tekturowe buty). Z drugiej strony słuchy o ogromnej korupcji wsród kwatermistrzow, oficerów gospodarczych czy osób odpowiadających za zaopatrzenie jednostek. Ile było w tym prawdy a ile fantazji? I pytania do Kolegów znających te sprawy: - w jaki sposób przebiegało zaopatrzenie jednostek wojskowych w II.RP w srodki jak wyżej? - w jaki sposób dokonywano zakupów? - czy istniały stosowne przepisy regulujące te kwestie?
  18. Ba, ale ja tej wiedzy nie mam więc też nie mam o czym pisać. Sam bym chciał się czegoś na ten temat dowiedzieć. Może trzeba będzie założyć stosowny temat i ktoś z Koleżeństwa, bardziej kompetentny podzieli się swoją wiedzą.
  19. A jednak te kwestie, jak wszystko co dotyczy spraw finansowych w jednostkach wojskowych są bardzo ważne. "Sprowadzano" - to znaczy, rozumiem "kupowano" Jeśli kupowano to na jakiej zasadzie: z wolnej ręki czy z przetargu? Jakie były w tej materii przepisy? Bo napewno jakieś przepisy dotyczace zakupów dla wojska były, choćby po to, żeby zapobiegać korupcji. Także i w tym przypadku jest niejasność: "odbierali" - kupowali czy dostawali za darmo?
  20. Nie wiem czy w dobrym miejscu piszę ale to jest taki trochę ogólny temat o koniach. A mnie interesują dwie ogólne kwestie też związane z końmi. Otóż po reformie kawalerii z 1924 roku mieliśmy: 27 Pułków Ułanów, 3 Pułki Szwoleżerów, 10 Pułków Strzelców Konnych, ileś tam szwadronów KOP. Do tego dochodzi 31 Pułków Artylerii Lekkiej o trakcji oczywiście konnej. I jeszcze wiele innych jednostek gdzie koń był podstawowym środkiem lokomocji. A oto kwestie mnie interesujace: 1. W jaki sposób zaopatrywano te jednostki z tak wielka iloscią koni w materiały pędne czyli siano 2. W jaki sposób pozbywano się tej ogromnej góry łajna produkowanego przez tak wielką ilość koni.
  21. Może obaj byli niepalącymi to i prezent był kłopotliwy.
  22. St.sierż.pilot Walenty Biskup 3.PL.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie