
les05
Użytkownik forum-
Zawartość
5 920 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
46
Zawartość dodana przez les05
-
Amerykańcom podoba się to i TVN podobać się mać.
-
Powoli to idzie ale mam nadzieję, że wyłapią i skażą wszystkich tuskowych zaprzańców. http://fakty.interia.pl/raporty/raport-lech-kaczynski-nie-zyje/aktualnosci/news-jest-wyrok-w-sprawie-tomasza-arabskiego,nId,3042481
-
Schnepf twierdzi, że Su-35 jest lepszy od F-35. No i smutno ?
-
To pewnie z parady LGBT. W skórzanych stringach pewnie ci do twarzy.
-
-
Koszty są ważne, ale nie najważniejsze. Popaprańce w 1939 r. pilnowali kosztów i wiadomo jak to się skończyło. Ceny F-35 spadają, więc decyzję pojęliśmy we właściwym czasie.
-
Małe ale ładne.
-
Prawie nówka, choć można dostrzec kilka zadrapań.
-
Z tym P-11 to mieliśmy szczęście, że się zachował i to dzięki Niemcom. Chichot historii.
-
Rosja: Dostawy S-400 dla Turcji już za dwa miesiące. „Tureckie” F-35 dla Polski? http://www.defence24.pl/rosja-dostawy-s-400-dla-turcji-juz-za-dwa-miesiace-tureckie-f-35-dla-polski Szef państwowego konglomeratu zbrojeniowego Rostiech (Rostec) Siergiej Czemiezow poinformował, że Rosja może rozpocząć dostawy elementów przeciwlotniczego i przeciwrakietowego systemu S-400 „Triumf” do Turcji już za dwa miesiące. Taka deklaracja może oznaczać w najbliższym czasie ostrą reakcję Amerykanów, którzy wcześniej stosunkowo „delikatnie” starali się Turkom wyperswadować wprowadzanie rosyjskiego zestawu przeciwlotniczego do generalnie antyrosyjskiego systemu przeciwlotniczego NATO. Informacja o faktycznej gotowości do rozpoczęcia przekazywania już wyprodukowanego systemu S-400 do Turcji została przekazana przez szefa Rostiechu Siergieja Czemiezowa w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji NTW podczas międzynarodowego forum ekonomicznego SPIEF (St. Petersburg International Economic Forum) w Sankt Petersburgu. By uwiarygodnić swoją deklarację Czermiezow wyjaśnił dodatkowo, że zaliczka już została wpłacona, pożyczka na zrealizowanie kontraktu została udzielona i częściowo wydana, sprzęt został już wyprodukowany, a dodatkowo zakończono szkolenie tureckiego personelu wojskowego. Wypowiedź Czemiezowa potraktowano w zachodnich mediach bardzo poważnie, ponieważ Rostiech jest państwowym koncernem zbrojeniowym i tak poważne deklaracje nie mogły zostać złożone bez zgody władz na Kremlu. Rosjanie działali tutaj najprawdopodobniej z pełną premedytacją wiedząc o wcześniejszych groźbach Amerykanów w odniesieniu do Turków, że jeżeli ci nadal będą chcieli sprowadzić do siebie rosyjski system przeciwlotniczy i przeciwrakietowy, to mogą nie otrzymać w przyszłości samolotów F-35. Szczególnie widoczne było to w ujawnionym dokładnie miesiąc wcześniej liście szefów: senackiej komisji ds. sił zbrojnych oraz senackiej komisji spraw zagranicznych, w którym grożono, że jeżeli Turcja przyjmie system S-400 to: „…żaden samolot F-35 nigdy nie dotrze do tureckiej ziemi. Zakończony zostanie również udział Turcji w programie F-35, w tym produkcja części, naprawa i serwisowanie myśliwców, co oznacza wyprowadzenie tureckich firm z łańcucha produkcji i dostaw”. O wiele ważniejsze i na pewno dostrzeżone przez Rosjan było zobowiązanie się kongresmenów amerykańskich do podjęcia wszelkich niezbędnych działań legislacyjnych, by groźby w odniesieniu do rządu w Ankarze zostały spełnione : „Turcja jest ważnym partnerem w programie F-35, ale nie jest niezastąpiona”. O tym, że te deklaracje nie są bezpodstawne świadczy list, jaki otrzymał turecki minister obrony Hulusi Akar od amerykańskiego sekretarza obrony Patricka Shanahana. Shanahan nie tylko zapowiedział w nim, że Stany Zjednoczone nie wydadzą zgody na sprzedaż samolotów F-35 w przypadku zakupu systemu S-400, ale również poinformował, że wszyscy tureccy piloci, którzy obecnie trenują latanie na samolotach F-35 ( w bazie Luke Air Force Base w Arizonie) będą musieli opuścić USA do końca lipca 2019 r. Informacja szefa Rostiechu ma być rosyjskim sygnałem, że sprawa została już faktycznie zamknięta. Sukces Rosjan byłby tym większy, że nie tylko zarobiliby ogromne pieniądze za sprzedaż systemu S-400, ale również zapobiegliby wprowadzeniu do Turcji stu amerykańskich myśliwców V generacji. Dodatkowo, Stany Zjednoczone straciłyby w ten sposób ponad 16 miliardów dolarów, a tureckie firmy co najmniej 12 miliardów dolarów, które mogłyby otrzymać w ramach offsetu. Rosjanie mogą w tym przypadku się jednak przeliczyć, ponieważ teoretycznie część z „tureckich” myśliwców F-35 może zostać przekazane do Polski, a więc również bardzo blisko rosyjskiego terytorium. Natomiast tureckie umowy offsetowe przynajmniej w części mogą zostać przejęte przez polski przemysł zbrojeniowy, którego dobra kondycja również nie jest na rękę władzom w Moskwie. Takie rozwiązanie niewątpliwie zaskoczyłoby również polski polityków, którzy nagle dostaliby możliwość bardzo szybkiego zrealizowania swoich, jak na razie mało zobowiązujących deklaracji. Część z nich może być na to zupełnie nieprzygotowana.
-
Tiger I z Schwere Panzer-Abteilung 504 zniszczony k.Lugo we Włoszech 4.1945 i żołnierz polski z II KP Andersa
-
Ten dokument niewiele znaczy, jeżeli nadal trwają badania i zapewne powstanie nowy.
-
Być nie może, ponieważ ludzie umoczeni w katastrofę smoleńską decydowali co może być w tym protokóle a co nie. Polecenie ministra Millera było jednoznaczne, nie może być nic co kwestionuje rosyjską narrację.
-
Niestety tak jest. Ludzie z Polski udowodnią Niemcom, że to Polska ponosi winę za wybuch IIWS.
-
Dla mnie wszystkie opcje w sprawie smoleńska są otwarte, łącznie z wersją mówiącą o winie pilotów, ale chcę aby wnioski przedstawiła polska instytucja, na podstawie własnych i zagranicznych badań, a nie jakiś rosyjski MAK, SRAK, BYLE JAK o zerowej wiarygodności. http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/599649,prokuratura-tass-polscy-sledczy-blad-pilotow-przyczyna-katastrofa-smolenska.html TASS: Polscy śledczy uznali błąd pilotów za przyczynę katastrofy smoleńskiej. Prokuratura: Informacja jest nieprawdziwa Nieprawdziwa jest informacja rosyjskiej agencji TASS, która twierdzi, że polscy śledczy uznali błąd pilotów za przyczynę katastrofy smoleńskiej - przekazała PAP rzeczniczka Prokuratury Krajowej prok. Ewa Bialik. Rzeczniczka PK przekazała, że "oględziny nie zostały zakończone". - Prokuratorzy mają się ponownie udać do Smoleńska, żeby kontynuować czynności procesowe - dodała prok. Bialik. Zaznaczyła przy tym, że oględziny rozbitego samolotu "nie jest to czynność procesowa, na podstawie której można by wysnuć wniosek o winie pilotów bądź jej braku". Jak dodała, polscy śledczy "w czasie majowego pobytu (w Rosji - PAP) nie udzielali żadnych informacji dziennikarzom ani polskim ani rosyjskim a także nie dzielili się swoimi spostrzeżeniami z rosyjskim organami śledczymi". - Dlatego tym bardziej zdumiewająca jest treść informacji rosyjskiej agencji prasowej TASS, która nie polega na prawdzie - podkreśliła prok. Bialik.
-
Czlowieksniegu Jesteś pod urokiem Władymira Władymirowicza czy to efekt upałów?
-
Musimy się śpieszyć, bo inni już rzucili się do gardła bestii. Niemcy mogą liczyć na naszą litość ale w granicach rozsądku. Właśnie skończyli spłatę odszkodowań za IWŚ i nie stoi nic na przeszkodzie aby zaczęli wypłatę reparacji za IIWŚ. Grecy chcą 290 mld euro Rząd w Atenach proponuje Niemcom rozpoczęcie negocjacji na temat odszkodowań za II wojnę. Polska jest gotowa przyłączyć się do Greków. Grecki rząd przekazał oficjalnie niemieckiemu rządowi notę werbalną potwierdzającą roszczenia reparacji jako zadośćuczynienie za działania nazistowskich Niemiec w czasie okupacji. Wręczył ją we wtorek ambasador Grecji w berlińskim MSZ . – Ta sprawa ma zarówno aspekt moralny, jak i materialny o ogromnym znaczeniu dla Greków – czytamy w nocie. Jak pisze dziennik „Kathimerini", cytując oświadczenie greckiego MSZ, rząd w Atenach domaga się także odszkodowań związanych z I wojną światową, jak i II wojną światową, za nielegalnie, wywiezione artefakty archeologiczne oraz dobra kultury. W sumie chodzi o 290 mld euro. Berlin nie chce nic słyszeć o odszkodowaniach czy reparacjach. Oficjalna linia rządu sprowadza się do przypomnienia, że Niemcy wypłaciły już Grekom w 1960 r. 115 mln marek tytułem odszkodowań i nie ma obecnie żadnych podstaw do dalszych żądań. W opinii Berlina traktat o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec z 1990 roku, zwany także traktatem dwa plus cztery, zamyka wszelkie potencjalne roszczenia. BERLIN: SPRAWA DAWNO ZAŁATWIONA Z tej też przyczyny Niemcy odrzucają wszelkie żądania odszkodowawcze przygotowywane przez Sejm. Podobnie jak w Polsce, tak i w Grecji, sprawą odszkodowań zajął się parlament. Przygotowanie obszernego raportu trwało kilka ostatnich lat. Zawiera dokładne wyliczenia strat. Na 171,4 mld obliczono szkody wojenne w postaci zniszczeń infrastruktury. 10,3 mld euro powinny zwrócić Niemcy z racji wymuszonego kredytu przez niemieckie władze okupacyjne. 33,8 mld euro to straty państwa wynikłe z zawłaszczenia surowców, jak ropa czy produkty rolne w latach 1940–1944. Z kolei 53,8 mld euro wynieść miały straty w sektorze produkcyjnym w czasie okupacji. W ramach reparacji powinny znaleźć się także odszkodowania dla ofiar zbrodni wojennych oraz ich krewnych. Wymienia się tu dwa warianty. Pierwszy to odszkodowania dla krewnych 120 tys. ofiar śmiertelnych, którzy stracili życie w następstwie działań wojennych lub w obozach w wysokości 700 euro miesięcznie przez 15 lat. Całkowity koszt takiego rozwiązania to 15,1 mld euro. Drugi wariant obejmuje odszkodowania z uwzględnieniem wszystkich ofiar śmiertelnych w czasie okupacji, a więc 558 tys. osób plus 880 tys. osób, które utraciły zdolność do pracy. Krewni ofiar śmiertelnych mieliby otrzymać przez 15 lat 700 euro miesięcznie. Przez pięć lat mieliby otrzymywać 700 euro miesięcznie inwalidzi wojenni. Koszt takiej operacji dla Niemiec wynosić miałby 107,2 mld euro. REPARACJE I WYBORY – Sprawa reparacji nie wzbudza większych emocji społecznych ani większego zainteresowania mediów. Znacznie większe zainteresowanie towarzyszy dyskusjom na temat realnego obniżenia podatków – mówi „Rzeczpospolitej" Tania Bozaninu, komentatorka opiniotwórczego pisma „To Vima". Reparacje mogą stać się jednak tematem, gdy na dobre ruszy kampania do przedterminowych wyborów parlamentarnych, które odbędą się 7 lipca. Zdecydował się na nie premier Aleksis Cipras, w sytuacji gdy kierowana przez niego skrajnie lewicowa SYRIZA poniosła porażkę w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Znaczna część greckich komentatorów traktuje reparacje jako element wewnętrznej konfrontacji politycznej. – Żądania reparacji pojawiły się w obecnej postaci w początkowej fazie kryzysu finansowego Grecji, ale sprawa ta nabrała od tego czasu własnej dynamiki – mówi „Rzeczpospolitej" dr Karl Heinz Roth, autor licznych opracowań na temat ciążącego na Niemczech obowiązku zadośćuczynienia materialnego i moralnego za zbrodnie i zniszczenia w czasie ostatniej wojny. Wraz ze swoim zespołem obliczył wysokość należnych odszkodowań i reparacji dla okupowanych przez nazistowskie Niemcy państw południowo-wschodniej Europy na zawrotną sumę 7,5–8 bln euro. To mniej więcej dwa razy więcej niż roczny PKB. – Oczywiście Niemcy nie byłyby w stanie wypłacić takiej sumy. Jednak o jednej piątej czy nawet jednej czwartej tej kwoty można by dyskutować – tłumaczy Roth. Przypomina, że odbudowa byłej NRD kosztowała co najmniej 1,2 bln euro przez ostatnie trzy dekady, na czym gospodarka niemiecka nie ucierpiała. Wniosek: Niemcy stać na co najmniej bilion euro dla takich państw, jak Grecja, kraje byłej Jugosławii, Czechy, Polskę, Białoruś i Ukrainę. Najlepszym sposobem na zmuszenie niemieckiego rządu do podjęcia tego tematu byłoby zorganizowanie wielkiej międzynarodowej konferencji pod auspicjami UE czy ONZ poświęconej sprawie niemieckich reparacji i odszkodowań. Jej traktatowe ustalenia miałyby być uzupełnieniem traktatu 2+4. POLSKA ZA GRECJĄ – Do Grecji powinna się obecnie przyłączyć Polska, wywierając wspólnie presję na niemiecki rząd – mówi Roth. – To ciekawa inicjatywa. Trzeba nadać sprawie odszkodowań wymiar międzynarodowy. Im większa będzie presja na Niemcy, tym większe prawdopodobieństwo, że niemiecki rząd zmieni zdanie – mówi „Rzeczpospolitej" poseł Arkadiusz Mularczyk (PiS), szef sejmowej komisji ds. odszkodowań należnych Polsce od Niemiec. Jego zdaniem gwarancją sukcesu może być jedynie konsekwentne i długofalowe działanie. Tym bardziej że w Niemczech jest spora grupa wpływowych postaci wskazujących, jak np. Gesine Schwan dwukrotna kandydatka na prezydenta RFN, że sprawa zadośćuczynienia za zbrodnie nazistowskie nie jest bynajmniej zakończona. Wiele z takich osób wspiera także budowę w Berlinie pomnika upamiętniającego krzywdy wyrządzonym Polsce i Polakom. Za tą ideą zaprezentowaną dwa lata temu przez Floriana Mausbacha, emerytowanego szef Federalnego Urzędu Budownictwa, opowiedział się właśnie niemiecki rząd. Jednak decydujące słowo należy do Bundestagu. Należy mieć nadzieję, że jest to już jedynie formalność po niedawnym apelu pięciu posłów Bundestagu reprezentujących wszystkie, z wyjątkiem AfD, frakcje w Bundestagu. Pomnik powstanie najprawdopodobniej na Askanischer Platz, naprzeciwko budowanego centrum dokumentacji wypędzeń w Berlinie, tuż przy dworcu Anhalckim. https://www.rp.pl/Swiat/306059916-Grecy-chca-290-mld-euro.html
-
Wszystkim nie dogodzisz, zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony w mniejszym czy większym stopniu. F-35 za kilka lat będzie podstawowym myśliwcem NATO i dlatego taki zakup jest tylko kwestią czasu.
-
Przede wszystkim muzeum należy się tym, którzy tam walczyli. Władze miasta miały 70 lat i mogły to zrobić ale nie zrobiły więc zbudują je inni.