-
Zawartość
29 373 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Czlowieksniegu
-
Smoleńsk - rosyjskie kłamstwa
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na G1ml1 → Aktualności, newsy, wydarzenia
Kaczyński: nie widzę żadnych efektów pracy prokuratury w stosunku do katastrofy smoleńskiej - O prokuraturze nie będę się wypowiadał, bo uczciwie mówiąc, nie widzę żadnych efektów tej pracy - powiedział w wywiadzie z interia.pl Jarosław Kaczyński, odnosząc się do kwestii udziału prokuratury w śledztwie w sprawie katastrofy smoleńskiej. Kaczyński usłyszał także pytanie o możliwy audyt w podkomisji smoleńskiej kierowanej przez Antoniego Macierewicza. - Odnoszę się do tej sytuacji ze smutkiem. Chodzi tu o bardzo poważne sprawy. Tak, są spory w zespole, ale trudno było sądzić, że takich sporów nie będzie - stwierdził prezes PiS. - Miałem różne wątpliwości co do całej sprawy, ale wolałbym o tym mówić wtedy, gdy będzie podpisany raport. Tych podpisów nie ma, raport jest jeszcze redagowany - dodał, wskazując na stadium prac podkomisji smoleńskiej. Kaczyński stwierdził przy tym, że nie będzie się wypowiadał o prokuraturzze, ponieważ nie widzi żadnych efektów jej prac. Kaczyński naświetlił także dalszą perspektywę działań w sprawie katastrofy smoleńskiej. - W efekcie decyzji ówczesnego rządu o przyjęciu protokołu trzynastego możemy tę sprawę postawić na poziomie politycznym na forum międzynarodowym. Możliwości dociekania prawdy w trybie, nazwijmy to, procesowym z tego powodu nie mamy. Wynika to z ówczesnych fatalnych decyzji rządu a szczególnie (ówczesnego premiera, Donalda) Tuska. Sam protokół 13 nie daje podstaw do dalszego procedowania. Ale to bardzo poważny temat i nie będę go rozwijał - powiedział Kaczyński. Kierujący pracami podkomisji smoleńskiej Macierewicz był niedawno krytykowany przez polityków PiS i członków rodzin smoleńskich za brak jakichkolwiek postępów w pracach podkomisji. Matka zmarłego w Smoleńsku Przemysława Gosiewskiego powiedziała wprost: "Antoni nas zawiódł". Z kolei audytu w podkomisji smoleńskiej domagała się wcześniej Małgorzata Wassermann, córka tragicznego zmarłego Zbigniewa Wassermanna https://www.fronda.pl/a/kaczynski-nie-widze-zadnych-efektow-pracy-prokuratury-w-stosunku-do-katastrofy-smolenskiej,161790.html -
Katastrofy i wypadki lotnicze
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na macvsog → Marynarka, Lotnictwo i okolice
Samolot spadł między budynki. Nie żyje dwóch pilotów Dwóch pilotów zginęło w wyniku katastrofy samolotu wojskowego pod Baranowiczami na Białorusi. Jak podaje białoruska sekcja Radia Swoboda, maszyna spadła między zabudowania. Ministerstwo obrony przekazało, że był to lot szkoleniowy. "Niestety obaj piloci zginęli" - podało w środowym komunikacie ministerstwo obrony. "Podczas lotu szkoleniowego załoga wykryła usterkę techniczną. Przejawiając odwagę i bohaterstwo, piloci próbowali wyprowadzić samolot znad miejscowości. Upewniwszy się, że trajektoria samolotu nie przebiegnie przy domach mieszkalnych, piloci katapultowali się" - przekazał resort w komunikacie. Samolot pochodził z bazy lotniczej w Lidze. Piloci to major Andrej Niczyparczyk i porucznik Mikita Kukanienka. "Innych ofiar nie ma" - poinformowało ministerstwo obrony. Na miejscu katastrofy pracują służby ratunkowe. Białoruska sekcja Radia Swoboda przekazała, że maszyna spadła w pobliżu zabudowań. Według ustaleń portalu Intex-press samolot wystartował z lotniska we wschodniej dzielnicy Baranowicz. Cytowani przez portal świadkowie opowiadali, że w wyniku katastrofy "zostały wybite okna w pobliskich domach". https://tvn24.pl/swiat/bialorus-samolot-spadl-w-poblizu-baranowicz-nie-zyje-dwoch-poilotow-5098367 -
Muzeum II Wojny do przeróbki"
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Z okazji 77. rocznicy zdobycia przez polskich żołnierzy Monte Cassino Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku zaoferowało 20-procentowy rabat na artykuły z kolekcji "Czerwone Maki". W sklepie można było kupić między innymi krawat czy etui na karty, a nawet skarpety. Akcja spotkała się z krytyką w mediach społecznościowych. - Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku przeprasza wszystkich, którzy poczuli się dotknięci - odpowiada rzeczniczka placówki. Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku poinformowało we wtorek w mediach społecznościowych o promocji na artykuły z kolekcji "Czerwone Marki" z okazji 77. rocznicy zdobycia Monte Cassino przez żołnierzy 2. Korpusu Polskiego. W sprzedaży są między innymi krawat, powerbank, etui na karty czy zawieszka na bagaż. Na zdjęciu opublikowanym w mediach społecznościowych przez muzeum widać było też skarpetki, nie ma ich jednak w sprzedaży na stronie sklepu. [...] https://tvn24.pl/pomorze/gdansk-muzeum-ii-wojny-swiatowej-gadzety-z-okazji-77-rocznicy-zdobycia-monte-cassino-z-rabatem-5098225 -
"Powstał Parlamentarny Zespół ds. Sanitaryzmu. Do jego zadań należeć będzie m.in. monitorowanie i analizowanie problemów związanych z poszanowaniem i ochroną konstytucyjnie gwarantowanych praw i wolności obywatelskich w obliczu wyzwań dot. bezpieczeństwa sanitarno-epidemiologicznego oraz podejmowanie interwencji" - napisała w poniedziałek na Facebooku Anna Maria Siarkowska, posłanka PiS. Sanitaryzm to pojęcie zdefiniowane przez dr. Pawła Basiukiewicza, który tak nazywa działania rządu w reakcji na pandemię COVID-19. Przypisuje im trzy założenia: ZeroCovid za wszelką cenę, masowe szczepienia jedyną drogą do normalności i masowe testowanie, a wszystko to jego zdaniem ma sprawiać wrażenie kontroli niezależnie od kosztów. Kontestuje on każde z tych założeń, postulując traktowanie COVID-19 jak zwykłą grypę. Wtedy, jego zdaniem, znikną wszystkie problemy i zapanuje upragniona normalność. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
-
https://wiadomosci.wp.pl/tajemnice-handlarza-od-respiratorow-co-przeoczyly-polskie-sluzby-6640288288594528a
-
Smoleńsk - rosyjskie kłamstwa
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na G1ml1 → Aktualności, newsy, wydarzenia
Bjar- czyli jak najbardziej pasuje i się nadaje... Odpowiedni człowiek na odpowiednim miejscu.. -
Sojusz z Amerykanami a Fort Trump
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na Landszaft → Aktualności, newsy, wydarzenia
takafura... "To może jest w tym zestawieniu jednak jakiś plusik ? Mam na myśli wiarygodność finansową, ratingi, poziom bezrobocia, dynamika PKB, itp." Niom- widać to na wykresie.. Świeższych danych nie chce mi się szukać, ale Ministerstwo Finansów prognozuje, że na koniec 2021 roku dług publiczny wyniesie niemal 1,5 bln zł. Oznacza to, że na każdego obywatela przypada ok. 39 tys. zł zadłużenia. -
Sojusz z Amerykanami a Fort Trump
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na Landszaft → Aktualności, newsy, wydarzenia
takafura- nie wątek na tą dyskusję, ale poszukaj, że PAD w 2018 obiecał odbudowę, między innymi, Pałacu Saskiego. Stowarzyszenie, które prze do tego pomysłu, delikatnie koszta podaje na poziomie 300 milionów za stan surowy. -
Sojusz z Amerykanami a Fort Trump
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na Landszaft → Aktualności, newsy, wydarzenia
takafura- powód jest prosty jak budowa cepa... Wymienionych przez Ciebie nikt nic nie pożyczy- a "elitarne" towarzystwo ma cały czas otwarte linie kredytowe w Babilonie... Kwestia "tylko", na co te pożyczone środki są przeznaczane... dla przykładu Pałac Saski... -
Sojusz z Amerykanami a Fort Trump
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na Landszaft → Aktualności, newsy, wydarzenia
Tyr... Polska liderem wzrostu gospodarczego państw rozwiniętych - GazetaPrawna.pl jest tekstem z 27 sierpnia 2019 Najbardziej zadłużone kraje świata 2021 (czerwona-skarbonka.pl) We wspomnianym gronie 43 państw, których sytuację gospodarczą pod kątem zadłużenia bada Bank Rozrachunków Międzynarodowych, znalazła się także Polska. W rankingu nominalnym zajęła ona 27. miejsce z długiem wynoszącym 757 miliardów dolarów. Natomiast w rankingu badającym stosunek zadłużenia do PKB, Polska zajmuje miejsce 34. ze stosunkiem wynoszącym dokładnie 129,2% PKB. -
Smoleńsk - rosyjskie kłamstwa
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na G1ml1 → Aktualności, newsy, wydarzenia
Tupolewizm wiecznie żywy.... Na warszawskim Okęciu doszło do incydentu z udziałem nietrzeźwego kontrolera lotów. W sprawie prowadzone jest postępowanie prokuratorskie, ale jak informuje TVN24, Polska Agencja Żeglugi Powietrznej nie zgłosiła formalnie zdarzenia, choć miała na to 72 godziny. Zamiast tego doszło do nieformalnego spotkania prezesa PAŻP z prezesem Urzędu Lotnictwa Cywilnego. W środę 5 maja na warszawskim lotnisku Okęcie doszło do zdarzenia z udziałem kontrolera lotów. Mężczyzna "bełkotał do pilotów, nie prowadził ich po prawidłowym kursie". Kiedy drugi z kontrolerów zauważył dziwne zachowanie i wezwał policję, mężczyzna oddalił się z miejsca pracy. Kontroler został zatrzymany w mieszkaniu i zbadany alkomatem. Badanie wykazało około 2 promile alkoholu w wydychanym powietrzu. W sprawie nietrzeźwego kontrolera postępowanie prowadzi prokuratura. Incydent na Okęciu. Doszło do spotkania prezesów, ale sprawy nie zgłoszono do CBZ Rzecznik Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej (PAŻP) poinformował TVN24, że prezes Agencji spotkał się w piątek (7.05) z prezesem Urzędu Lotnictwa Cywilnego (ULC) i osobiście poinformował go o zdarzeniu. Rzecznik, pytany o sprawę 12 maja, nie odpowiedział jednak na pytanie, czy incydent został zgłoszony do Centralnej Bazy Zgłoszeń. CBZ służy do zgłaszania zdarzeń lotniczych lub innych nieprawidłowych okoliczności, które zagroziły lub mogły zagrozić bezpieczeństwu wykonania operacji lotniczej. Dostęp do systemu ma Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL) oraz ULC. Zgodnie z obecnie obowiązującym prawem "zgłoszenia zdarzenia lotniczego dokonuje się przy użyciu każdego dostępnego środka łączności niezwłocznie po zaistnieniu zdarzenia, jednak nie później niż 72 godziny od jego zaistnienia". "ULC nie mógł potraktować spotkania prezesów jako zgłoszenia zdarzenia" Rzeczniczka ULC Karina Lisowska potwierdziła, że 7 maja doszło do spotkania prezesa PAŻP z prezesem ULC. Dodała jednak, że ustne zgłoszenie incydentu "nie stanowi zgłoszenia zdarzenia lotniczego". Lisowska potwierdziła, że do dnia prowadzenia rozmowy (13.05), do CBZ nadal nie wpłynęło zgłoszenie związane z incydentem na warszawskim Okęciu. - ULC zatem nie mógł potraktować spotkania prezesów jako zgłoszenia zdarzenia - powiedziała. Lisowska zaznaczyła, że zgłaszający incydent jest zobligowany do wypełnienia zgłoszenia w CBZ i telefoniczne lub mailowe powiadomienie nie spełnia formalnych wymogów zgłoszenia. Rzeczniczka dodała, że 12 maja za pośrednictwem platformy e-puap do ULC trafiło pismo z opisem zdarzenia. https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,27081891,incydent-na-okeciu-sprawa-nietrzezwego-kontrolera-lotow-nie.html#do_w=46&do_v=142&do_st=RS&do_sid=286&do_a=286&s=BoxNewsLink -
Sojusz z Amerykanami a Fort Trump
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na Landszaft → Aktualności, newsy, wydarzenia
les- chcesz przez to napisać, że powinniśmy rozstać się z Wielkim Bratem zza Wielkiej Wody? -
Sojusz z Amerykanami a Fort Trump
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na Landszaft → Aktualności, newsy, wydarzenia
Szef ambasady Stanów Zjednoczonych w Warszawie, Bix Aliu, skrytykował nasz kraj za stosunek do ruchu mniejszości seksualnych. Jego zdaniem Polska traci gospodarczo na swoim rzekomo wrogim podejściu do LGBTQWERTY, bo amerykańskie koncerny przed lokowaniem swoich inwestycji biorą pod uwagę właśnie ten aspekt. Chargé d’affaires amerykańskiej placówki wziął udział w dwudniowym kongresie Impact’21. W jego trakcie pochwalił rząd Mateusza Morawieckiego głównie za rozwój gospodarczy kraju, a także za przyspieszenie programu szczepień przeciwko koronawirusowi. Aliu dostrzega tym samym ożywienie gospodarcze oraz klimat sprzyjający zagranicznym inwestycjom w Polsce. Jednocześnie dyplomata uważa, że zwłaszcza przedsiębiorstwa z USA mogłyby inwestować w Polsce większe pieniądze. Przeszkodą ma być jednak stosunek obecnych władz do kwestii postulatów podnoszonych przez aktywistów mniejszości seksualnych. Amerykańskie koncerny przywiązują bowiem dużą uwagę do „różnorodności” w miejscu pracy. – Wzmocnienie pozycji i zatrudnianie osób o różnorodnych cechach i poglądach jest jednym ze sposobów odpowiedzi na ten apel, ma to także sens biznesowy. W Stanach Zjednoczonych i w Polsce nasi pracownicy mają większy potencjał wtedy, gdy ludzie z różnych środowisk mogą wnieść do pracy swoje unikalne umiejętności i talenty. Dotyczy to również społeczności LGBTI – stwierdził Aliu. Amerykański dyplomata przytoczył przy tej okazji niedawny raport Open for Business, czyli organizacji LGBTQWERTY przypatrującej się kwestiom biznesowym. Z dokumentu tęczowych aktywistów ma wynikać, że „brak inkluzywności ze względu na orientację seksualną lub tożsamość płciową może zaszkodzić długoterminowym perspektywom ekonomicznym”. Aliu powołując się na dane niewiadomego pochodzenia dodał, że… polską gospodarkę rocznie blisko 1,2 miliarda dolarów kosztuje nierówność dewiantów seksualnych w dostępie do opieki zdrowotnej, a także ich problemy psychiczne związane z rzekomymi prześladowaniami. http://www.autonom.pl/?p=36594 -
Katastrofy i wypadki lotnicze
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na macvsog → Marynarka, Lotnictwo i okolice
USA. Zderzenie samolotów. Pilot wylądował z ogromną dziurą w kadłubie. "Nie pamiętam niczego podobnego" Dwa niewielkie samoloty zderzyły się w powietrzu na przedmieściach Denver. Jedna z maszyn odniosła poważne uszkodzenia - kadłub został niemal rozerwany na pół. Pomimo tego pilotowi udało się bezpiecznie wylądować na lotnisku. Drugi z samolotów został zmuszony do lądowania na polu. W wypadku lotniczym nikt nie został poszkodowany. https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,27076644,usa-zderzenie-dwoch-samolotow-w-powietrzu-pilot-wyladowal.html#s=BoxOpImg9 -
toska... kombinuj, kombinuj...
-
toska- wątek o pandemii, tak że musisz się bardziej postarać...
-
Wojska Obrony Terytorialnej – "dla idei i ku chwale ojczyzny". Żołnierze mają dość Przychodzą do WOT na ochotnika za minimalne wynagrodzenie. Wielu z nich to pasjonaci. W zamian za swoje zaangażowanie są pomijani w wypłatach i nagrodach, pomiatani przez zwierzchników, wyposażani w gorszej jakości sprzęt. Mają dość słuchania, że w wojsku są "dla idei i ku chwale ojczyzny". W tym samym czasie w WOT zatrudniani są żony, zięciowie i dzieci dowódców. WOT był oczkiem w głowie Antoniego Macierewicza. Dziś żołnierze odmawiają służby z powodu niewypłacanych pieniędzy W formacji szerzy się nepotyzm. W pomorskiej brygadzie pracują żona, zięć i córka dowódcy ppłk. Tomasza Burzyńskiego. Wszyscy nagradzani są premiami W brygadzie dolnośląskiej służą syn i córka dowódcy płk. Artura Barańskiego. Choć w WOT są od niedawna. Też dostają premie Żołnierze narzekają na brak szkoleń lub ich fatalny poziom. We Wrocławiu policjanci szkolili terytorialsów z użycia pałek, choć ci nie mogą ich nosić ani używać Szwankuje sprzęt. Żołnierze przynoszą na ćwiczenia własny. Onet pisał o nieprawidłowościach w zakupie karabinka Grot, a ostatnio tandetnych kompasów i latarek od sprzedawcy ogrodowych grillów Dowódcy narzekają na dużą rotację uniemożliwiającą szkolenie nowych kadr. W 2020 r. ubyło z WOT 4309 żołnierzy-ochotników 7 Pomorska Brygada Obrony Terytorialnej. Jednostka w Słupsku. Michał [imię zmienione – red.] idzie na kolejną z niekończących się musztr. W ostatnich miesiącach to jedyne, co potrafią wymyślić jego zwierzchnicy. Ma poczucie, że przeznaczony na szkolenie czas jest całkowicie zmarnowany. Dowództwo tłumaczy brak szkoleń tym, że wokół miasta nie ma wolnych strzelnic. Michał i jego koledzy wiedzą, że wolne strzelnice owszem są, ale nie ma pieniędzy na ich wynajęcie. Opóźnienia w wypłatach dla żołnierzy też idą w miesiące. – Tylko dlaczego opóźnień w wypłatach nie ma dla szefa sztabu ppłk. Tomasza Burzyńskiego? A także dla pracujących w brygadzie jego żony, zięcia i córki? – pyta Michał. 16 Dolnośląska Brygada Obrony Terytorialnej. Bartek [imię zmienione – red.] pilnuje z kolegą kolejki do wydawania posiłków przy klasztorze Franciszkanów we Wrocławiu. Już go to nie dziwi, tak jak nie dziwi go nic innego w WOT. W ramach służby w tej formacji przenosił stadninę koni, czy zbierał na rynku wrocławskim butelki po piwie i wódce pozostawione tam w nocy przez bawiących się ludzi. Przyznaje, że pomiatanie podwładnymi to w batalionie norma, a na awans można liczyć najprędzej, jeśli jest się córką dowódcy brygady płk. Artura Barańskiego. – Niejednokrotnie w sposób dość prostacki zwracano podczas zbiórek uwagę, iż o nieprawidłowościach sprzętowych, braku wody, co się latem zdarzyło wiele razy, czy sprawach szkoleń należy informować wewnątrz jednostki drogą służbową. Sankcjami zaś straszono w przypadku ujawniania takich nieprawidłowości mediom – mówi Bartek. 9 Łódzka Brygada Obrony Terytorialnej. Krzysztof [imię zmienione – red.] jest doświadczonym dowódcą WOT, ale ma już dość. W ciągu ostatnich trzech lat służy w trzecim już batalionie, a skład podlegającej mu drużyny zmienia się praktycznie co trzy miesiące. W takich warunkach nie można skutecznie szkolić żołnierzy. Do tego bez przerwy boryka się z wadliwym lub przypadkowym sprzętem. Gogle nie pasują do hełmu, co chwilę wymieniają mu karabinek, a o uszkodzonym lub niekompletnym umundurowaniu mógłby napisać książkę. – Działam w terytorialnej służbie wojskowej, bo taką czuję potrzebę, ale coraz większe zniechęcenie mnie ogarnia i pewnie, jak bardzo wielu, dam sobie spokój – mówi. A miało być tak pięknie Powstałe w 2017 r. Wojska Obrony Terytorialnej były pomysłem, a potem oczkiem w głowie byłego ministra obrony Antoniego Macierewicza. Jako jedyny rodzaj sił zbrojnych były i nadal są podporządkowane bezpośrednio ministrowi obrony, a nie szefowi Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Na ich utworzenie Macierewicz sypnął nie byle jakim groszem – ponad 1 mld zł. Budżet na 2018, pierwszy rok działalności formacji, wyniósł 567 mln zł. Nie gorzej traktuje WOT obecny minister obrony Mariusz Błaszczak. W pierwszym zaplanowanym przez siebie budżecie na 2019 r. przyznał terytorialsom 483 mln zł, w 2020 r. podniósł stawkę do 688 mln zł, a w 2021 r. ustalił ją na niebotycznym poziomie 863 mln zł. Od samego początku istnienia WOT mówiło się, że jest to formacja faworyzowana względem wojsk operacyjnych. Tak jest, ale tylko na poziomie dowództw i wojskowej propagandy. Znacznie gorzej wygląda to z perspektywy żołnierzy ochotników. Żołnierze mają dość 27 kwietnia napisaliśmy w Onecie, że WOT ma problemy z wypłacaniem wynagrodzeń swoim żołnierzom. Każdy z nich dostaje 411 zł miesięcznie za gotowość do służby, plus 117 zł za każdy dzień służby. Zaległości wynosiły zwykle 6-8 tys. zł, a w skrajnych przypadkach nawet 15 tys. zł. Żołnierze 61. batalionu lekkiej piechoty z Grójca, wchodzącego w skład 6 Mazowieckiej Brygady Obrony Terytorialnej mieli dość. Napisali do dowódcy oświadczenie, że "począwszy od miesiąca kwietnia żołnierze powyższej kompanii powstrzymują się od udziału we wszystkich działaniach, do momentu rozliczenia zaległości finansowych". Płk Marek Pietrzak, rzecznik WOT w mailu do nas stwierdził wówczas, że "jedyne zaległości w wypłatach należności finansowych z jakimi mamy obecnie do czynienia dotyczą żołnierzy OT z 6 Mazowieckiej Brygady OT (głównie 61 batalionu lekkiej piechoty z Grójca)". To stwierdzenie spowodowało gwałtowną reakcją żołnierzy WOT z całej Polski. – Twierdzenie pana rzecznika o problemie wyłącznie w 6 mazowieckiej jest wierutnym kłamstwem i dezinformacją. Niewydolność finansowa dotyka nas od zawsze, na dzień dzisiejszy zaległość tylko wobec mnie wynosi 6 tys. zł – mówi nam żołnierz z 7 Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej w Gdańsku. – Szczytem bezczelności i zwykłego chamstwa był miesiąc grudzień, w którym na konta bankowe wpłynęło mnie i innym 411 zł! Mówimy o całym miesiącu, proszę sobie wyobrazić wigilię. Powtórka z wigilii 2020 r. nastąpiła na Wielkanoc pięć miesięcy później, kiedy to w kwietniu większość żołnierzy ponownie dostała na konta jedynie 411 zł. Dodatku nie dostaję od lat Podejście rzeczników poszczególnych brygad OT do problemu zaległości w płatnościach dla żołnierzy jest różne. Niektórzy, wbrew zapewnieniom płk. Pietrzaka, wprost przyznają, że problem istnieje. W 9 Łódzkiej Brygadzie Obrony Terytorialnej zaległości wynoszą 24,5 tys. zł i – jak twierdzi jej rzeczniczka Małgorzata Glińska – wynikają "z nieobecności osób w związku z COVID19". Chodzi o nieobecność pracowników Wojskowych Oddziałów Gospodarczych, odpowiedzialnych za wypłaty uposażeń żołnierzy. Inni rzecznicy przyznają się do zaległości w swoich brygadach, lecz podawane przez nich liczby muszą budzić wątpliwości. Rzecznik wspomnianej powyżej 7 Pomorskiej Brygady Obrony terytorialnej informuje nas o zaległościach wobec 40 żołnierzy, które wynoszą 7350 zł. A przecież tylko jednemu z nich brygada jest winna 6 tys. zł. Rzecznicy jeszcze innych brygad zapewniają, że wypłaty realizują na bieżąco. Ich deklaracje także stoją w sprzeczności z informacjami płynącymi do nas od żołnierzy. Kiedy rzecznik 8 Kujawsko-Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej por. Paweł Banasik pisze o braku zaległości w wypłatach, to prowadzący szkolenia instruktor z tej brygady szykuje się do odejścia z tego właśnie powodu. Twierdzi, że od momentu jego przyjścia do WOT, jednostka nie wypłaca mu dodatku instruktorskiego. Taki dodatek wynosi zaledwie 30-45 zł za dzień pracy instruktora. – Ludzie przychodzący z pasji, poczucia patriotyzmu, a odchodzą zniesmaczeni, że zostali oszukani i powiedzmy wprost, okradzeni, bo poświęcają swój wolny czas i rodzinę – podsumowuje instruktor. Również z 16 Dolnośląskiej Brygady Obrony Terytorialnej dostaliśmy zapewnienie realizowania wypłat na bieżąco. Tymczasem żołnierze, z którymi rozmawiamy, informują nas, że od września 2020 r. opóźnienia w wypłatach są permanentne. Zwykle wynoszą miesiąc lub dwa. Jeden z byłych już żołnierzy mówi, że za upominanie się o swoje pieniądze został wyrzucony z brygady. Przedstawił nam rozmowę na wewnętrznym komunikatorze WOT – Yammerze – w której upomina się o pieniądze i jest ganiony za to przez oficera. Kiedy następnego dnia stawił się do pracy, kazano mu opuścić teren jednostki. Rodzinny interes w 7 brygadzie Rozgoryczenie wśród żołnierzy, z którymi rozmawiamy, wywołuje fakt, że podczas gdy oni nie mogą się doprosić o zaległe pieniądze, w kadrze dowódczej szerzy się nepotyzm i kolesiostwo. – W tym samym czasie, kiedy dostajemy na konta bankowe tyle co nic, szef sztabu zatrudnia połowę swojej rodziny – mówi żołnierz 7 Pomorskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Szefem sztabu gdańskiej brygady jest ppłk Tomasz Burzyński. Praca części jego rodziny w pomorskim WOT jest szeroko omawiana przez żołnierzy. Na stanowiskach referentów są zatrudnieni jego żona oraz zięć, a żołnierką jest córka. Żona i zięć przyszli do pomorskiej brygady w 2018 r., niedługo przed mianowaniem ppłk. Burzyńskiego na szefa sztabu, a córka w 2020 r. – Oni przyszli, kiedy ppłk Burzyński był już szykowany na to stanowisko. Wtedy jeszcze nie skojarzyliśmy, według jakiego klucza zjawili się w brygadzie. Dopiero potem zrozumieliśmy, co i jak – mówi żołnierz dobrze zorientowany w kadrach gdańskiego WOT. Od chwili przyjęcia do brygady żona i zięć ppłk. Burzyńskiego każdego roku otrzymują premie uznaniowe. W udzielonej nam informacji rzecznik 7 brygady OT tłumaczy, że "uposażeniu towarzyszą premie uznaniowe dokładnie tak samo, jak w przypadku wszystkich innych pracowników brygady". – Oczywiście, że każdy pracownik brygady może dostać premię uznaniową. Problem w tym, że faktycznie dostają ją krewni i znajomi królika – komentuje żołnierz z 7 brygady. W pierwszym roku pracy żona ppłk. Burzyńskiego dostała 730 zł premii, a zięć – 803 zł. Jednak w kolejnym roku, w którym został on szefem sztabu, wysokość premii dla jego rodziny wzrosła: żona dostała 5 784 zł, a zięć – 5 981 zł. Rzecznicy brygad potwierdzili wszystkie wysokości premii, o których piszemy. W kwestii premii wojsko nie zapomina także o córce podpułkownika. Za udział w walce z COVID-19 otrzymała w grudniu 2020 r. nagrodę uznaniową w wysokości 3 tys. zł, po zaledwie trzech miesiącach służby. Również w tym przypadku o przydziale nagród decydowało dowództwo gdańskiej brygady. Do odpowiedzi na nasze pytanie dotyczące córki szefa sztabu rzecznik gdańskiego WOT por. Tomasz Klucznik dodaje, że „to młoda osoba, która decyzją o wstąpieniu do Wojsk Obrony Terytorialnej daje wyraz odpowiedzialności za bezpieczeństwo lokalnej społeczności Pomorza”. Rodzina na swoim w 16 brygadzie Laurkę przekopiowaną z powyższej niemal słowo w słowo wystawia rzeczniczka 16 Dolnośląskiej Brygady Obrony Terytorialnej służącym w tej formacji dzieciom dowódcy płk. Artura Barańskiego. Także oni są "młodymi ludźmi, którzy decyzją o wstąpieniu do Wojsk Obrony Terytorialnej dają wyraz odpowiedzialności za bezpieczeństwo lokalnej społeczności Dolnego Śląska". Jednak znowu całkowicie inne zdanie na temat zatrudniania rodziny w podlegającej sobie formacji mają zwykli żołnierze WOT. – 16 DBOT jest dowodzona przez człowieka, który ma tupet dać awans jako jednej z pierwszych osób w nowo utworzonym batalionie... własnej córce. Proszę więc sobie wyobrazić, jak wygląda morale żołnierza 16 DBOT – mówi nam jeden z tamtejszych terytorialsów. Córka płk. Barańskiego przyszła do 16 DBOT w lipcu 2019 r. jako szeregowa żołnierka, a 13 miesięcy później otrzymała awans na starszą szeregową. Syn dołączył do brygady dopiero we wrześniu 2020 r., ale w dolnośląskim WOT mówi się, że jego awans jest kwestią czasu. Mimo krótkiego stażu w poległej ojcu brygadzie dzieci płk. Barańskiego już zdążyły zasłużyć na premie i to nie raz. Jak przekonują nas służby prasowe brygady, dzieje się tak z powodu ich "ponadprzeciętnego zaangażowania". W sierpniu 2020 r. córka pułkownika dostała 500 zł za duże zaangażowanie w walce z COVID-19. Dwa miesiące później znowu otrzymała 500 zł za duże zaangażowanie jako instruktorka podczas szkolenia. Po kolejnych dwóch miesiącach została wyróżniona premią w wysokości 3 tys. zł za ponadprzeciętne zaangażowanie, znowu w walce z COVID-19. Podobną nagrodę 3 tys. zł dostał syn pułkownika – po zaledwie trzech miesiącach służby. Przykościelne roboty Żołnierze skarżą się, że podczas gdy rodziny dowódców usadowiły się na wygodnych stanowiskach w WOT, oni są rzucani do prac, których związku z wojskowymi działaniami nijak nie mogą zrozumieć. Żołnierze z Dolnego Śląska dostają wyjątkowo dużo zadań związanych z kościołem. – Dwóch żołnierzy stoi i pilnuje kolejki do wydawania posiłków przy klasztorze Franciszkanów we Wrocławiu, ponieważ braciszek uznał, że zadzwoni do wojska i ono będzie za niego tej kolejki pilnowało – denerwuje się jeden z żołnierzy, z którymi rozmawiamy. – To kosztuje wojsko około 250 zł dziennie, przemnożone przez 20 dni w miesiącu. Rzeczniczka dolnośląskiej brygady kpt. Renata Mycio tłumaczy, że pilnowanie kolejki odbywało się w ramach walki z COVID-19, "szczególnie w kwestii zachowania dystansu społecznego, zakrywania ust i nosa oraz zapewnienia porządku podczas wydawania posiłków". Przy innej okazji żołnierze WOT ładowali towary i transportowali je do magazynów kościelnej organizacji Caritas w ramach jednej z jej akcji charytatywnych. Także w tym przypadku żołnierze dolnośląskiego WOT pracowali w ramach wsparcia przez wojsko działań związanych z zapobieganiem rozprzestrzenianiu się wirusa COVID-19. Z kolei przed przysięgą w lutym 2020 r. żołnierze sprzątali po nocnych imprezach, jakie zwykle odbywają się na wrocławskim rynku. – Oficerowie i młodsi oficerowie zbierali w sobotę rano na wrocławskim rynku butelki po piwie i wódce pozostawione tam przez bawiących się w nocy na rynku. Tego żołnierz w mundurze robić publicznie nie powinien. Od tego są odpowiednie służby sprzątające – komentuje jeden z żołnierzy. Jak policjant ze strażakiem terytorialsa szkolili Część frustracji spowodowanej opóźnieniami w wynagrodzeniach, nepotyzmem czy kierowaniem żołnierzy do nieadekwatnych do ich przeznaczenia działań, mogłaby zostać zniwelowana, gdyby mieli oni poczucie innych korzyści wynikających ze służby w WOT. Wielu pasjonatów wojska przychodzi tam dla własnego doskonalenia się, a więc dla prowadzonych na odpowiednim poziomie szkoleń. Tymczasem narzekanie na niski poziom lub wręcz brak szkoleń słyszymy w WOT jak Polska długa i szeroka – zarówno ze strony szeregowych żołnierzy, instruktorów jak i dowódców drużyn. – Ostatnie szkolenia siedzimy na d... w jednostce, bo rzekomo nie ma wolnych strzelnic wokół Słupska na weekend. Akurat wiemy, że wszystkie strzelnice są puste, tylko nie mają kasy na szkolenia. Wieje nudą, wymyślają tylko musztrę, bo nie ma co z ludźmi zrobić – relacjonuje żołnierz z 731 kompanii lekkiej piechoty, podlegającej pod 7 Pomorski Batalion Obrony Terytorialnej z Gdańska. Żołnierze z 16 Dolnośląskiej Brygady Obrony Terytorialnej jakość szkoleń nazywają „komediową nędzną”. Podkreślają, że jesienią ubiegłego roku zorganizowano zaledwie jedno szkolenie taktyczne. – Było ono tak absurdalnie zorganizowane, że szkolący miał 5-10 minut na jeden podpunkt. Proszę sobie wyobrazić jak szkolony jest żołnierz, który ma 5 minut na trenowanie elementu walki, poruszania się w szyku, itp. – mówi żołnierz. Równie absurdalne, zdaniem żołnierzy, były szkolenia latem ubiegłego roku, do których zaangażowano policję i straż pożarną. – Policjanci z wrocławskiej prewencji pokazali zestaw swoich pałek i kilka chwytów i ciosów, które można zadać skutecznie taką pałką. Było to całkowitym bezsensem, ponieważ WOT nie ma na wyposażeniu żadnych pałek, a podczas patroli z policją nie ma żadnych uprawnień do użycia takiego sprzętu! Panowie ze straży poopowiadali zaś o wozie strażackim, który mają na stanie. Komedia – podsumowuje żołnierz. Co przyniesiesz z domu, taka zdolność bojowa Czary goryczy dopełniają braki sprzętowe lub rzucany do WOT sprzęt gorszej jakości. Na początku roku w serii artykułów zapoczątkowanych tekstem „Szokujący raport o karabinku Grot. Jest tak zły, że zagraża żołnierzom” opisaliśmy wady flagowego polskiego karabinka Grot, z którego korzysta WOT. Pisaliśmy m.in., że karbinek rdzewieje, przegrzewa się, zapiaszczony zacina się, kolba pęka przy uderzeniu, a niektóre usterki uniemożliwiają strzelanie. Dodaliśmy, że żołnierze są zmuszani do płacenia za wylatujące elementy broni, więc mocują je na plastikową opaskę zaciskową, tzw. trytytkę, lub kabelek do plombowania drzwi. Po publikacjach zaatakowali nas politycy – m.in. minister obrony Mariusz Błaszczak, wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz i poseł Marek Suski – lecz żołnierze dziękowali nam, ponieważ dowódcy przestali żądać od nich zwrotu pieniędzy za wylatujące elementy broni. Problemy m.in. wylatujących części w znakomitej większości karabinków nie zostały jednak zlikwidowane. Niektóre z tych wad były znane jeszcze zanim we wrześniu 2017 r. ówczesny minister obrony Antoni Macierewicz podpisał z Fabryką Broni „Łucznik” w Radomiu kontrakt na zakup nowego karabinka dla polskiej armii opiewający na 500 mln zł. Stało się to zresztą z pominięciem procedur wojskowych i przed zakończeniem badań kwalifikacyjnych tej broni. Do tej pory nikt nie poniósł za to odpowiedzialności. Niedługo potem opisaliśmy historię dwóch przetargów wojskowych, w ramach których właściciel sklepu ogrodniczego spod Radomia sprzedał terytorialsom tandetne kompasy i latarki dostępne na chińskich serwisach aukcyjnych. Mimo że artykuły „Jak sprzedawca ogrodowych grillów wcisnął wojsku chińskie kompasy” oraz „Jak wojsko kupiło plastikową tandetę zamiast profesjonalnych latarek, czyli zadziwiająca kariera sprzedawcy grillów” były szeroko komentowane w wojsku, to nieoficjalnie wiemy, że właściciel sklepu ogrodniczego szykuje się już do kolejnego wojskowego przetargu. Doniesień od żołnierzy narzekających na sprzęt jest tak wiele, że wystarczyłyby na oddzielny artykuł. W znakomitej większości karabinków Grot nie zdołano wyeliminować problemów wylatującego z nich regulatora gazowego. Żołnierze dostali gogle, które nie pasują do hełmów, więc są skazani na korzystanie albo z jednego, albo z drugiego, w zależności od sytuacji. Często przynoszą na ćwiczenia własny sprzęt, od umundurowania po akcesoria, przez co czasami bardziej niż jednolitą formację przypominają egzotyczną partyzantkę. Dowództwo WOT przyznaje, że żołnierze korzystają z własnego sprzętu, zaznaczając, że taka możliwość została stworzona na ich własny wniosek. – No pewnie, że sami o to prosimy – przyznaje jeden z żołnierzy. – Jeżeli mam do wyboru: używać chińskieg szajsu lub przynieść własną latarkę [tu pada nazwa uznanej na rynku marki], to wybór jest jasny. To zresztą dotyczy nie tylko latarek. Rzecznicy poszczególnych brygad informują nas, że sprzęt, który najczęściej żołnierze przynoszą z domu to: obuwie, plecaki, ochronniki słuchu, rękawice taktyczne, pasoszelki, zasobniki i kapelusze taktyczne. Podkreślają, że prywatny sprzęt żołnierzy „służy poprawie komfortu żołnierzy w czasie działań taktycznych, co przekłada się na zwiększenie ich zdolności bojowej”. – Co przyniesiesz z domu, taka zdolność bojowa – podsumowuje żołnierz. Ludzie zmieniają się co 3 miesiące Efektem tej sytuacji jest odpływ z WOT żołnierzy. Rozmawiamy z dowódcą drużyny w 9 Łódzkiej Brygady Obrony Terytorialnej. – W ciągu trzech lat służę w trzecim batalionie. Dowodzę drużyną, której skład zmienia się praktycznie co trzy miesiące. Więc jak poznać ludzi, zgrać zespół, wyszkolić żołnierzy? – pyta, dodając, że w strukturach ponad nim nie jest lepiej: – Mam już siódmego dowódcę kompanii. Staż na tym stanowisku to trampolina do awansu i złapania "lepszego" etatu. Przyznaje, że chaos w kadrach przekłada się na chaos we wszystkich innych aspektach działania WOT. – Wiem, że jest to formacja w "budowie" ale takiego bałaganu, niekompetencji, nonszalancji i arogancji zarazem, wszechobecnej biurokracji nie widziałem. Osobiście posiadam na stanie "swój" dziewiętnasty karabinek bojowy! Ciągłe zmiany broni etatowej nie pozwalają na jej prawidłowe przystrzelanie, prawidłową korektę przyrządów celowniczych i montaż celownika optycznego, a to wpływa na wyniki strzelań. Broni osobistej w postaci pistoletu VIS100 nie trzymałem nawet w dłoni - mówi. Nasz rozmówca nosi się z zamiarem opuszczenia WOT. Jako przyczynę podaje "coraz większe zniechęcenie" panującą tam atmosferą. Wielu żołnierzy mówi, że mają dość służenia w formacji "dla idei i ku chwale ojczyzny". Wielu innych z naszych rozmówców odeszło już z WOT. Karuzela odejść Ilu żołnierzy odchodzi z WOT? Z powodu trudności z uzyskaniem informacji od dowództwa tej formacji skazani jesteśmy na szczątkowe dane z różnych brygad. W niektórych z nich od początku 2020 r. odeszło po kilkadziesiąt osób, ale w przypadku większości brygad mowa jest o kilkuset. Prym w tym zestawieniu wiedzie 6 Mazowiecka Brygada Obrony Terytorialnej, z której odeszło 404 żołnierzy. Zaraz za nią znajduje się 8 Kujawsko-Pomorska Brygada Obrony Terytorialnej, która straciła 375 żołnierzy. Niektóre z brygad nie podają pełnych liczb, zasłaniając się nie mówiącymi nic "wskaźnikami retencji", czyli odsetkiem żołnierzy, którzy pozostali w wojsku. Lecz na podstawie szczątkowych danych, które posiadamy, możemy założyć, że rocznie WOT traci po kilka tysięcy żołnierzy. Nowi żołnierze przychodzą, ale trzeba ich szkolić od podstaw. Tylko po to, aby znowu odeszli. O zbiorcze dane dotyczące przyjęć i odejść żołnierzy z WOT w poszczególnych latach poprosiliśmy rzecznika formacji płk. Marka Pietrzaka. Ten odpowiedział, że są to informacje "niejawne". Wtedy poprosiliśmy o podstawę prawną, która wyjaśniłaby nam, dlaczego informacje z poszczególnych brygad dotyczące odchodzących żołnierzy są jawne, a z całego WOT nie. Takiej podstawy nie otrzymaliśmy, jednak 6 maja na oficjalnej stronie WOT pojawiła się informacja, że w 2020 r. ubyło ze służby 4309 żołnierzy ochotników. https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/zolnierze-gorszego-sortu-w-wot/cm9f0t8,79cfc278
-
Smoleńsk - rosyjskie kłamstwa
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na G1ml1 → Aktualności, newsy, wydarzenia
les- ale co cię w tym momencie Millera? Od -nastu miesięcy widzimy taniec św Wita w wykonaniu AM z koleżankami i kolegami, a ty wciąż, jako tłumaczenie ich niepowodzeń używasz argumentów Komisji Millera... -
Smoleńsk - rosyjskie kłamstwa
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na G1ml1 → Aktualności, newsy, wydarzenia
les... proszę... Nagle, po dobrych kilku miesiącach, gdy Chrzanowski należał do Podkomisji się zorientowali? To co i jak on tam robił przez ten czas? PS Ty wspominasz o dostępie, a tu nagle częściowo inne tłumaczenie: "Stwierdzono w nim, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego odmówiła wystawienia Wiesławowi Chrzanowskiemu poświadczenia dostępu do informacji niejawnej. Natomiast Marek Dąbrowski - według Podkomisji - nie przekazywał jej swoich prac, odmawiał wykonywania zleconych zadań i nie realizował ustawowych obowiązków, "mimo to systematycznie powoływał się na pełnienie nieistniejącej funkcji w ramach Podkomisji". Prawda zapewne jest taka, że nikt nad tą menażerią nie panuje... -
Smoleńsk - rosyjskie kłamstwa
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na G1ml1 → Aktualności, newsy, wydarzenia
les- a jak myślisz? Zapewne nie chodziło o typ czcionki i gramaturę papieru do drukowania... -
Smoleńsk - rosyjskie kłamstwa
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na G1ml1 → Aktualności, newsy, wydarzenia
les- masz podane: "Nie zgadzamy się z treściami znajdującymi się w tych materiałach, jak również z 'metodologią' prac Podkomisji narzuconą przez Macierewicza. W związku z tym nie wyrażamy zgody na umieszczenie naszych nazwisk w raporcie końcowym". -
Smoleńsk - rosyjskie kłamstwa
temat odpowiedział Czlowieksniegu → na G1ml1 → Aktualności, newsy, wydarzenia
Czystka w Podkomisji Smoleńskiej. Antoni Macierewicz dąży do dymisji tych jej członków, którzy chcieli postawić "weto" jego wersji raportu końcowego. Jak ustaliła Gazeta.pl, na wniosek Macierewicza z Podkomisji usunięto już lidera buntowników - Marka Dąbrowskiego, szefa zespołu nawigacyjno-lotniczego, i jego bliskiego współpracownika. A kolejne dymisje to kwestia czasu. Decyzje o składzie Podkomisji Smoleńskiej formalnie należą do szefa MON Mariusza Błaszczaka. Co rok - w sierpniu - powołuje on na nowo cały skład podkomisji. W sierpniu na liście zabrakło ostro skonfliktowanego z Macierewiczem Glenna Jorgensena (prywatnie to mąż Ewy Stankiewicz, autorki kilku filmów o katastrofie smoleńskiej zawierających spiskowe teorie). W praktyce to Macierewicz zażądał usunięcia Duńczka (posiadającego także polskie obywatelstwo) z podkomisji. Na jego miejsce powołano bliską współpracowniczkę Macierewicza - mgr Aleksandrę Śliwoską, która nazywana jest w tym środowisku "Misiewiczem w spódnicy". Tak Macierewicz - wtedy jeszcze w białych rękawiczkach - pozbył się jednego z najostrzejszych krytyków. Ale grono zagorzałych krytyków Macierewicza w podkomisji jest większe. Teraz Macierewicz urządza więc kolejną czystkę, odkładając rękawiczki na bok. Ze źródeł zbliżonych do MON dowiadujemy się, że minister Mariusz Błaszczak 30 kwietnia wydał decyzję o zmianie składu podkomisji. Odwołał Marka Dąbrowskiego - również z dniem 30 kwietnia, czyli natychmiast. Drogą oficjalną MON nawet nie odpowiedziało na nasze pytania o zmiany kadrowe w podkomisji. Marek Dąbrowski jest inżynierem - początkowo współpracował z zespołem parlamentarnym ds. katastrofy smoleńskiej, prezentował referaty na kilku Konferencjach Smoleńskich, a członkiem samej podkomisji był od momentu jej powołania. Jest liderem grupy, która chciała w kontrze do raportu Macierewicza, z którym się nie zgadza, opublikować zdanie odrębne czy wręcz kontrraport. Wedle naszych informacji Macierewicz zażądał też dymisji komandora Wiesława Chrzanowskiego - to nawigator, który jako wykładowca w Wyższej Szkole Oficerskiej Sił Powietrznych w Dęblinie uczył m.in. pilotów prezydenckiego tupolewa, a w podkomisji to bliski współpracownik Dąbrowskiego. Wedle naszych informacji Mariusz Błaszczak początkowo nie chciał podpisywać się pod czystką, której zażądał od niego Macierewicz. Jednak prezes Jarosław Kaczyński nakłonił go do podpisania dymisji. Zatem po Jorgensenie kolejnymi ofiarami czystki Macierewicza w podkomisji są już Marek Dąbrowski i Wiesław Chrzanowski. Ale na nich nie koniec. Jak słyszymy od osób zbliżonych do MON, celem Macierewicza jest pozbycie się całego zespołu lotniczo-nawigacyjnego, bo to jest centrum buntu przeciwko Macierewiczowi. Do tego zespołu należą także dr Anna Gruszczyńska-Ziółkowska (wykładowczyni Uniwersytetu Warszawskiego zajmująca się muzykologią, a w podkomisji m.in. rozpoznawaniem głosów) i komandor nawigator pilot Kazimierz Grono. Ich dymisje wydają się kwestią czasu. Czystka w Podkomisji Smoleńskiej może zatem w sumie objąć pięć osób. W sierpniu 2020 r. - Glenna Jorgensena. A teraz cztery kolejne osoby, z których dwie (Dąbrowski i Chrzanowski) już zdymisjonowano na żądanie Macierewicza, a dni kolejnej dwójki (Gruszczyńska-Ziółkowska i Grono) w Podkomisji wydają się policzone. Trzy z wymienionych osób - Dąbrowski, Chrzanowski i Grono - wydali właśnie opublikowane w internecie oświadczenie. Nie zgadzają się na umieszczanie swoich nazwisk w raporcie końcowym podkomisji, który tworzy Macierewicz. To ruch wyprzedzający z ich strony. Dlaczego? Bo - piszą - już w połowie 2020 r. Macierewicz umieścił bez ich wiedzy i zgody nazwiska w ustaleniach podkomisji, a potem prezentował je na posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Tymczasem trzy wymienione osoby piszą wprost: "Nie zgadzamy się z treściami znajdującymi się w tych materiałach, jak również z 'metodologią' prac Podkomisji narzuconą przez Macierewicza. W związku z tym nie wyrażamy zgody na umieszczenie naszych nazwisk w raporcie końcowym". To pismo to dowód na otwarty bunt w podkomisji. Czystka w podkomisji to przygotowywanie gruntu przez Macierewicza do przeforsowania jego wersji raportu końcowego. A kto nie z Macierewiczem, tego zmieciem. Ostatnio były szef MON podkreślał, że "prace nad raportem mają charakter edytorski", ale "nie można wyznaczyć terminu jego publikacji". Wcześniej obiecywał, że będzie gotowy w kwietniu, ale ten już minął. Macierewicz podkreślał jednak, że jest gotowa - pokazana rok temu - "zatwierdzona [przez podkomisję - red.] filmowa wersja raportu". Z cytowanego wyżej oświadczenia trzech członków podkomisji wynika, że nawet film Macierewicza o katastrofie nie miał akceptacji. https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,27058559,macierewicz-robi-czystke-w-podkomisji-smolenskiej-posypaly.html#s=BoxOpMT -
"Po drugie frajerze forum to nie twoje podwórko za domem, więc minimum kultury tutaj jednak obowiązuje..." Dobre... Proponuję, abyś popracował nad słownictwem... Dam ci na to kilka dni...