Skocz do zawartości

II RP mlekiem i miodem płynąca


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 93
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Napisano

Żadna epoka nie była mlekiem i miodem płynąca. II RP miała swoje plusy i minusy. Sąsiedzi oraz rzekomi sojusznicy nie pozwolili jej dłużej funkcjonować dlatego trudno dzisiaj stwierdzić do czego tamte społeczeństwo by doszło. Ówcześni przyjęli z inwentarzem również problemy społeczne które nie pojawiły się nagle lecz istniały. Ponadto ziemie Polski zostały dotkliwie złupione podczas wojny.  Zastanawia notoryczne wyeksponowanie ubóstwa biedy i różnych patologii II RP jak by to była tylko przypadłość ówczesnej Polski. Również są w dzisiejszych czasach, gdzie sukces jest na każdym kroku nie jest różowo. Jak się zajrzy pod kołderkę propagandy to pojawia się szara rzeczywistość.  W II RP nie rozdawano pieniędzy na lewo i prawo. Z zachowanych wspomnień rodzinnych wynika, że stan posiadania zależał od zaradności i pracowitości. Moja babcia skończyła tylko trzy klasy ale nie dlatego, że miała ze strony urzędników zakaz nauki. To jej rodzice podjęli decyzje, że jej wystarczy taki zakres wiedzy. Najważniejsza była praca w polu. 

Napisano
W dniu 26.03.2021 o 22:30, rikardo71 napisał:

Żadna epoka nie była mlekiem i miodem płynąca. II RP miała swoje plusy i minusy.

Dokładnie. Bieda była straszna, ale z drugiej strony nie było tak, że II RP nie dawała szansy na wyjście z niej ludziom przedsiębiorczym. Obaj moi dziadkowie byli przed wojną biznesmenami, ale nie dlatego, że coś odziedziczyli, albo jak jeden współczesny polski biznesmen w odpowiednim czasie, miejscu i z odpowiednim człowiekiem rozegrali mecz tenisowy. Ciężko harowali od zera na swój sukces i tuż przed wojną osiągnęli go zostając przedstawicielami klasy - powiedzmy - średniej+ albo średniej++. Z kolei wuj mojego ojca całe życie marzył o tym, żeby mieć swój sklep mięsny. Cel osiągnął w ostatnich miesiącach przed wybuchem wojny; swoje wielkie marzenie zrealizował również ciężką pracą. Nieroby w jego miejscowości nienawidziły go za to. Gdy kraj znalazł się pod okupacją to szkopstwo krzywym okiem patrzyło na ten sklep mięsny i ciągle wuja kontrolowało, czy nie narusza przepisów o kontrybucji. Wuj za swój sklep zapłacił życiem. Polscy nienawistnicy podkablowali go do szkopów, że skombinował świnię (czego nie było wolno) i przerabia ją na wędliny. Nie była to prawda, ale wuj mojego taty poszedł z powodu tego donosu do Oświęcimia i tam zakończył życie.

Ameryką II RP nie była, niemniej jak Ameryka mimo wszystko dawała szansę na odbicie się od dna biedy, jeśli miało się wolę ciężkiej pracy i trochę zmysłu biznesowego.

Napisano

Jedburgh_Ops, tak bywało, ale żeby wyjść na ludzi trzeba było mieć jakieś podstawy. Przytłaczająca większość ich nie miała. Kraj po PWS mieliśmy dokładnie zrujnowany, do tego doszedł Wielki Kryzys i analfabetyzm gospodarczy rządzących.

Moja rodzina w owych czasach też sobie radziła, ale nie było tak że dzieci po 3 klasach kończyły naukę i szły robić w polu.

Napisano

Masz oczywiście rację. Tu żadnych prostych, podobnych i pozytywnych historii rodzinnych nigdy nie będzie. Nierówności społeczne w II RP były potworne, ale... czy są jakieś czasy i jakieś państwa, gdzie ich nie ma? Jak mówią fachowcy np. w Stanach są teraz najgorsze od niepamiętnych czasów przy całym ich oszukańczym pi-arze krainy szczęśliwości i szans społecznych...

Napisano

Widzisz, ale nierówności (przede wszystkim w dostępie do szans) można niwelować, albo je konserwować.

Bezkrytyczni wielbiciele II RP to jest ta druga opcja.

Napisano

II RP pod niektórymi względami nie różniła się od PRL, więc jak miało być w niej dobrze? Siła nabywcza pieniądza w II RP była identyczna, jak w PRL, czyli prawie żadna – taka tylko, aby podtrzymać cykl biologiczny i nie umrzeć z głodu. Na przykład posiadanie samochodu przez przeciętnego Kowalskiego w II RP było tak samo prawie niewyobrażalne – ewentualnie będące dorobkiem całego życia – jak u przeciętnego Kowalskiego w PRL, który musiał sobie wypruwać żyły na jakiegoś strucla na czterech kołach. Struktura dochodów ludności w stosunku do kosztów utrzymania była w II RP tak samo patologiczna, jak w PRL. To jak miało być dobrze w II RP?

Dla przykładu coś z wojska. Najtańszy amerykański samochód końca lat 30. (Willys Model 1936) kosztował w standardzie od 395 dolarów. Amerykański jednogwiazdkowy generał wojsk lądowych zarabiał miesięcznie 500 dolarów, czyli za jedną pensję mógł kupić wspomniany samochód osobowy, albo Willysa Model 1934 (450 $), albo Plymoutha Six (445 $), albo Chevroleta Six (475 $), albo też Chevroleta Standard (495 $). A co spośród samochodów mógł za jedną pensję kupić polski jednogwiazdkowy generał WP II RP z jego miesięcznym uposażeniem w wysokości 1000 zł? Klakson i cztery koła. Niczego by nie kupił, nawet mikrusa w postaci Polskiego Fiata 508 (cena od 4950 zł).

I tak było w II RP ze wszystkim w strukturze dochodów/wydatków. Do tego totalna zapaść cywilizacyjna. W USA w środowiskach miejskich i wielkomiejskich pralka, lodówka, radio, elektryczna maszynka do golenia, aparat fotograficzny itp. to była przed wojną normalka, nic wielkiego. Tak w II RP, jak i do początku lat 60. w PRL to były niewyobrażalne luksusy. Mojego ojca inżyniera lotniczego obejmował peerelowski przepis dla biur konstrukcyjnych, że ktoś taki musiał zarabiać minimum dwie średnie krajowe, więc biedy relatywnie nie było. A pierwszą lodówkę rodzice kupili dopiero w roku 1962. Jak by to powiedzieć komuś na Zachodzie to by nie uwierzył. A jakie to było wielkie halo, gdy w roku 1950 ojciec zwyciężył w zawodach modeli latających i za pierwsze miejsce dostał aparat fotograficzny. Jak by Pana Boga za kapcie złapał z tym aparatem. A aparat nie jakieś cudo i chyba nie nówka w chwili wręczania, bo dziwaczny jakiś i być może „trofiejny”, niemiecki, nie cechowany nazwą producenta, a jedynie „D.R.G.M.” Mam go do dziś. Ale to tak na marginesie.

Jednego z moich dziadków biznesmenów klasy średniej+, jak wspomniałem, nie było przed wojną stać na kupno samochodu (zbierał na niego, ale nie uzbierał przed 1 IX '39), drugiego dziadka może by i było stać, ale uważał samochód za koszmarny obciach.

Napisano

Jedburgh_Ops, pokaż ten niemiecki aparat, to powiem ci co to jest - przynajmniej w przybliżeniu.

Ale wracając do wątku zasadniczego, to masz rację - porównując II RP do PRL - ale w jej początkowym okresie.

Co nie dziwi - jak po PWS odziedziczyliśmy ruiny i zgliszcza, tak i po DWS nic nam się więcej nie ostało. Plus zdecydowanie chory system polityczno - gospodarczy. Czyli, tak naprawdę, zdemolowane resztki po II RP.

Ale też nie można nie zauważyć, że z czasem sytuacja bytowa Kowalskiego w PRL zaczęła się wyraźnie poprawiać. Dorównać krajom z rozwiniętym kapitalizmem, gdzie samochód był zwykłym dobrem konsumpcyjnym a nie luksusowym od lat 60tych, się nie udało, ale powszechnej biedy, analfabetyzmu i ogólnej degrengolady pozbyto się dosyć skutecznie.

Napisano

Wczoraj tuż po naszej wymianie myśli odkryłem w necie co to za aparat. Jest na tym linku, gdzie jest opisany - The first of the line: 1935 Balda Baldina w/ Carl Zeiss Tessar lens. Mój różni się mikroskopijnymi szczegółami, więc być może jest o kilka lat późniejszy od egzemplarza ze zdjęcia. Nieważne. I to też pokazuje, jakie było wtedy dziadostwo cywilizacyjne w demoludach. Przy całej ówczesnej nienawiści do wszystkiego, co niemieckie, nawet na oficjalnych uroczystościach z wręczaniem jakichś nagród nie potrafiono wykombinować jakiejś sensownej nagrody pochodzącej już z jedynie słusznego „ludowego wysiłku umysłowego i technicznego”, tylko trzeba było dać hitlerowski aparat fotograficzny, a jedynie tabliczkę pamiątkową ojcu tam dostawiono na futerale. 

Ale wracając do tematu. Wsi polskiej w II RP zafundowano szkołę survivalu wraz z przetrwaniem tylko jednostek najsilniejszych. Słusznie zauważasz, że dziedziczenie ruin po każdym okupancie i wojnie wraz z ogólnym zacofaniem było straszne i trudno, żebyśmy to my Polacy za to odpowiadali, bo taki już był nasz geopolityczny los. Część mojej przedwojennej rodziny to była miejska klasa średnia, a część to był lud wiejski jakoś sobie radzący, ale w pewnej chwili i ten lud już nie wytrzymał tej dramatycznej nędzy polskiej wsi i bez żadnego planu władz, żeby coś prospołecznego z tym zrobić. I mój rodzinny lud wiejski wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Tam urządził się szybko i dobrze. Na tyle dobrze, że już podczas II w.ś. miałem w całkiem bliskiej rodzinie dwóch żołnierzy w Korpusie Chorążych US Army.

Plugawa PRL jaka była, taka była, ale przynajmniej kombinowała jak zrobić, żeby środowiska wiejskie nie stoczyły się w takie sytuacje, jak z II RP.

Napisano
Godzinę temu, Jedburgh_Ops napisał:

nie potrafiono wykombinować jakiejś sensownej nagrody pochodzącej już z jedynie słusznego „ludowego wysiłku umysłowego i technicznego”, tylko trzeba było dać hitlerowski aparat fotograficzny

Pewno po prostu poszli po najmniejszej linii oporu pozbywając się starego poniemieckiego zrzyna, a Ty od razu dorabiasz do tego ideologie.Ojciec też mi opowiadał o jakiś żenujących nagrodach w zawodach latawcowych.Byle coś dać bo taki był przykaz, a mogli dać przecież tylko w mordę.

Napisano

W okolicach roku 1950 to Baldina nie była wcale złym i przestarzałym aparatem. To była podówczas taka "klasa średnia"  z bardzo dobrym, choć niewymiennym obiektywem. Mogła być nawet nówka sztuka - tego typu aparaty były produkowane do lat sześćdziesiątych.

Napisano

Ha! Dziękuję za tę informację. Nie chcę zaśmiecać tego wątku sprawami tego aparatu, ale kiedyś byłbym bardzo wdzięczny za identyfikację jego roku produkcji chociaż w przybliżeniu, choćby tyle, czy on jest z II wojny? Miałbym go wtedy do rekonstrukcji. W stosownym dziale założę kiedyś wątek o tym aparacie.

Dzięki!

  • 5 weeks later...
Napisano
23 hours ago, balans said:

A tu więcej na temat patologi w przedwojennej Warszawie

 

 

 

Patologia była, jest, i będzie, znajdziemy ją nawet na tym forum:)

Co do II Rzeczpospolitej mlekiem i miodem płynącej - jako nowo narodzone państwo po 123 latach morderczych zaborów, bez własnej waluty, bez własnego alfabetu, bez infrastruktury, ograbiona przez zaborców, wymęczona wojnami musiała mierzyć się z wielkimi trudnościami społecznosciowymi i gospodarczymi. 


W do datku zaraz po napoczęciu świerzo odrodzona Rzeczpospolita Polska przeszła przez serie powstań śląskich, potem wojna ukraińska, a następnie odparcie zdradzieckiego wojska sowieckiego dążącego do podboju europejskich państw i przekształcenia ich w republiki sowieckie, zgodnie z ideologią, doktryną polityczną i programem politycznym krwiopijczej bolszewickiej partii komunistyczneji jej deklarowanymi chorymi celami politycznymi, określanymi jako „rewolucja z zewnątrz”.  Nastepnie nieudany zamach na Józefa Piłsudskiego przez ukraińskich nacjonalistów, i zabójstwo pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Gabriela Narutowicza.  

Mimo tego, i mimo wszystkiego w 2RP udało się wprowadzić:

1) Prawa obywatelskie takie jak:
równość wobec prawa;
ochrona życia, wolności i mienia;
wolność słowa i prasy;
gromadzenie się oraz zawiązywanie stowarzyszeń i zrzeszeń;
wolność sumienia i wyznania;
mniejszościom narodowym: zachowywanie swojej narodowości; pielęgnowanie mowy i własności narodowych; tworzenie własnych związków autonomicznych w obrębie samorządu powszechnego; zakładanie szkół, zakładów wychowawczych, społecznych i dobroczynnych;
ochrona pracy;
ubezpieczenia społeczne;
bezpłatna nauka w szkołach państwowych i samorządowych;
zakaz wykonywania pracy przez dzieci poniżej 15 roku życia

2) Reforma walutowa i  wprowadzenie nowej waluty: złotego polskiego. Miał on mieć pokrycie w złocie, czyli w każdej chwili można było wymienić w banku pieniądze na złoto. 

3) Praktycznie bez dojścia do morza i z tą wyżej wymieniną plagą i bezrobociem wybudowano nowy port morski!!!

 https://wielkahistoria.pl/budowa-gdyni-najwazniejszy-i-najbardziej-spektakularny-projekt-przedwojennej-polski/

Napisano
On 3/26/2021 at 6:44 AM, balans said:

Zarobki w II RP [szkoda, że nie ma na tym forum odrębnych działów poświęconych historii I RP/RON oraz II RP, bo ta ma u nas przełożenie na czasy współczesne].

 

Patrząc na zarobki w IIPR można zawsze je porównać do zarobków w PRLu - Czy się stoi czy się leży 1000 złoty się nalezy.   
https://finanse.wp.pl/jak-zarabialismy-w-prl-u-6114131739220097

A w PRL przykładowo w 1979 roku, średnia pensja brutto wynosiła 5327 zł. Wówczas najbardziej łakomym kąskiem dla przeciętnego Polaka był Fiat 126p, który kosztował  92 tys. zł. Oznaczało to, że na ten cud luksusu i techniki trzeba było czekać 10 lat i wydać nieco ponad 17 średnich pensji!!!

  • 3 weeks later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie