Skocz do zawartości

Bzura Samolot w rzece


Hebda

Rekomendowane odpowiedzi

Na zdjęciach widać że elementy samolotu zostały zawinięte w folię,zapewne po pokryciu jakimś specyfikiem. Moje pytanie było zupełnie poważne, bo znajomość takiej metody mogła by być pomocna w bardzo wielu przypadkach konserwacji zachowawczej. Tym bardziej że mamy do czynienia równocześnie z kilkoma rodzajami metalu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 176
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Pisząc o zatruwaniu korozji" mieli pewnie na myśli użycie inhibitora, który zatrzyma a przynajmniej spowolni szybko postępujące procesy korozyjne. Patrząc na te części można wyróżnić przynajmniej dwa rodzaje korozji aluminium:

1. Wżerowa, najbardziej rozpowszechniony typ korozji aluminium, występuje jedynie w obecności elektrolitu - wody lub wilgoci, w której rozpuszczone są sole, najczęściej chlorki.

2. Galwaniczna, zachodzi w przypadku elementów aluminiowych połączonych z częściami wykonanymi z innych metali.

Może ona zostać zahamowana np.: w roztworach wodnych o średnim stopniu alkaliczności przez zastosowanie krzemianów w charakterze inhibitorów korozji.

Tak czy siak, jeżeli użyli dobrego inhibitora, to umożliwi to spokojne przeprowadzenie konserwacji zanim się rozpadnie.

Pozdrawiam
Paweł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tu z małą poprawką w kwestii uzbrojenia a konkretnie tego karabinu masz. 12,7 mm. Wystarczyło napisać karabin maszynowy UB" a nie wchodzić w szczegóły, najprawdopodobniej błędne bo to niemal na pewnie nie UBS.


UB to skrót od Uniwersalnyj, Berezina" (w domyśle ...karabin maszynowy") - Michaił Berezin to nazwisko konstruktora, Uniwersalny, bo ten sam karabin oferowany był w trzech wersjach:

- UBS - UB Sinchronnyj, czyli synchronizowany z obrotami śmigła, przez którego krąg mógł strzelać, przeznaczony dla stałych instalacji w jednosilnikowych myśliwcach, wyposażony w elektromagnetyczny mechanizm spustowy i pneumatyczne przeładowanie, czyli możliwość zdalnego uruchamiania. I oczywiście we wspomniany na wstępie synchronizator, dość skomplikowany mechanizm przerywający ogień na ułamek sekundy, gdy któraś z łopat śmigła znalazła się na osi lufy.

- UBK - UB Kryliewyj, czyli skrzydłowy, także zdalnie uruchamiany, ale pozbawiony synchronizatora, także do stałych instalacji, ale nie strzelających przez tarczę śmigła

- UBT - UB Turelnyj, słowo urel" (туре́ль) oznacza po rosyjsku w słownictwie lotniczym obrotnicę, obrotową wieżyczkę, ogólnie ruchome (obrotowe) stanowisko strzeleckie i do takich właśnie ruchomych instalacji karabin ten był przeznaczony. Przeładowywany był ręczną dźwignią i miał chwyt pistoletowy z klasycznym mechanicznym spustem (cyngiel").

Na podstawie takiego destruktu jak na zdjęciu, fragment samego automatu", bez dodatkowych podzespołów ja bym się w ogóle nie ośmielił zidentyfikować, czy był to UBS, UBK czy UBT. Widoczny w dolnej części sworzeń ze śrubą mógłby jedynie sugerować mocowanie do obrotnicy a więc wersję UBT. UBS jest akurat bardzo mało prawdopodobny w tym przypadku, gdyż samolot Pe-2 nie miał uzbrojenia strzelającego przez śmigło i żadnych synchronizatorów nie potrzebował. Miał 2 ruchome UB (czyli UBT) po jednym w górnym i dolnym stanowisku, i 1 stały UB w dziobie, który wypadałoby sklasyfikować jako UBK, chociaż wcale w skrzydle nie był.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możliwe że mi się źle wydaje, bo nie mam UBT - zasugerowałem się tym sworzniem, który wygląda na umożliwiający obrót w dwóch płaszczyznach.
:)

A tak z ciekawości, jeżeli można - z czego (i z jakiego rejonu) pochodzi twój eksponat?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, ale nie sądziłem że stoi / wisi na jednym sworzniu, raczej że ma jakiś bardziej skomplikowany montaż, na który się go zakładało. W takim razie musiałby mieć jeszcze elementy, które by go trzymały stabilnie.
Świętokrzyskie powiadasz... mam trochę materiałów do tego rejonu; było tam sporo ciekawych zdarzeń, np. peszka która 13.01.1945 nadziała się na kościół w Nowym Korczynie. Jeśli chciałbyś abym popróbował dokładniejszej identyfikacji, to daj znać tu albo na maila: piterpcim76@gmail.com
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

TAJEMNICA PRZERWANEGO LOTU

W lecie tego roku członkowie Stowarzyszenia Na Rzecz Ratowania Zabytków „Sakwa”, przy wsparciu wielu bezinteresownie działających osób, wydobyli ze starorzecza Bzury w okolicy wsi Kamion, część wraku strąconego 18 stycznia 1945 roku radzieckiego samolotu zwiadowczego Pe-2. Muzeum Wisły w Wyszogrodzie, do którego trafiły części maszyny skontaktowało się z ambasadą Rosji a ta z kolei zawiadomiła rosyjskich historyków związanych z pismem Wojennaja Archeologia. Tym sposobem poznaliśmy losy załogi samolotu. Opisuje je na naszych łamach dyrektor wyszogrodzkiego muzeum,

Do Muzeum w Wyszogrodzie przyjechał z Moskwy Anton Torgaszew, który na miejscu zapoznał się z ustalonymi numerami silnika, broni i innych części samolotu. Zabrał się też do odczytania nieśmiertelnika znalezionego we wraku.
W toku poszukiwań archiwalnych w Moskwie ustalono że silnik typu BK -105 PF o numerze 43 – 6834 razem z silnikiem o numerze 43-6663 został zamontowany w samolocie Pe-2 numer 10-371. Samolot ten opuścił fabrykę numer 22. w Kazaniu 1 września 1944 roku i został przydzielony do 8. Zapasowej Brygady Lotniczej. W październiku 1944 roku wszedł w skład 72. Samodzielnego Pułku Zwiadu Lotniczego – 4. Lotniczego Korpusu Bombowego – 6. Armii Lotniczej. Po rozwiązaniu w końcu października 6. Armii, 72. Samodzielny Pułk Zwiadu Lotniczego trafił do 16. Armii Lotniczej, działającej w rejonie południowej i środkowej Wisły – aż do Wyszogrodu, a 4. Lotniczy Korpus Bombowy przydzielono do 8. Armii Lotniczej.

ZGINĄŁ NIE NAD WISŁĄ
W tym krótkim czasie - od przydzielenia samolotu do 72. Samodzielny Pułk Zwiadu Lotniczego (орап) do zestrzelenia go 18 stycznia 1945 roku - skład załogi zmieniał się.
Na kawałku sztucznego tworzywa odnalezionego we wraku, przypominającym zabezpieczenie jakiegoś przyrządu, zostało wyryte ostrym narzędziem nazwisko Djaczenko NF i cyfry w układzie przypominającym zapis daty: 21 12 44. Jest to przypuszczalnie data objęcia przez niego stanowiska nawigatora (Штурманa) w tym samolocie. Co się działo z Diaczenką przez kolejne miesiące – nie wiemy. W kwietniu 1945 roku latał na Pe-2 w załodze Pomozniewa PT należącym także do 72. орап. 18 kwietnia 1945 roku zostali zestrzeleni w okolicy Zielonej Góry. Nawigator Nikołaj Fiedorowicz Djaczenko został ciężko ranny i trafił do szpitala polowego, gdzie zmarł 26 kwietnia 1945 roku. Został pochowany na cmentarzu w województwie zielonogórskim.
Na początku 1945 roku sytuacja na froncie była bardzo dynamiczna. 14 stycznia ruszyła ofensywa I Frontu Białoruskiego. 16 stycznia, przed przybyciem sił ogólnowojskowych, wydzielone oddziały pancerne przecięły w rejonie Szymanowa i Paprotni szosę oraz linię kolejową Warszawa - Sochaczew. Pierwszym zadaniem oddziałów radzieckich było zdobycie sprawnego lotniska.
17 stycznia Niemcy opuścili Warszawę i Sochaczew. Niemiecka 391. DO (Dywizja Ochrony) i inne jednostki Wehrmachtu i SS stacjonujące w okolicy Sochaczewa, wycofywały się w popłochu w kierunku mostu w Wyszogrodzie. Ernst Ufer, kapelan wojskowy w jednej z wycofujących się jednostek tak wspomina ten dzień w swoim pamiętniku: „18 stycznia 1945 (...) Wczoraj przed południem został wydany rozkaz zniszczenia przez poszczególne oddziały zbędnego bagażu i sprzętu biurowego ponieważ liczono się z awariami pojazdów oraz długim marszem i walkami. Wczoraj znaleźliśmy się nad Wisłą w okolicach Hohenburga (Wyszogrodu), przy moście do Płocka (Schrottrenburg ), ostrzeliwanym gwałtownie przez samoloty, które nie napotykając obrony nieprzerwanie atakowały nas lotem koszącym(...)”.

PRZERWANY LOT POD WYSZOGRODEM
18 stycznia załoga zwiadowczego Pe-2 (lejtnat Czułowski Е.N. - pilot pochodzący z Omska, lejtnant Żiwotowski I. I. - nawigator, starszy sierżant Polkin J. К. - radiotelegrafista, strzelec) otrzymała zadanie obserwacji ruchu wojsk niemieckich, połączonej z fotografowaniem szos, dróg polnych i torów kolejowych na trasie Łowicz, Kutno, Łęczyca, Łowicz, Skierniewice.
Załogi wracające wcześniej meldowały o dużym nasyceniu tego rejonu, małokalibrową artylerią przeciwlotniczą (M3A) wroga. Samolot wystartował z lotniska Dembrowo (15 km. na południe od Łukowa) w kierunku Łowicza o godzinie 11.30. Lot wykonywała niedoświadczona załoga, pilot i strzelec mieli za sobą zaledwie po 6 lotów bojowych, a nawigator – 9. Pogoda tego dnia była fatalna – zachmurzenie całkowite przy wysokości chmur 300-350 metrów.
W dokumentach 72. Samodzielnego Pułku Zwiadu Lotniczego pod datą 18 stycznia 1945 roku odnotowano, że samolot Nr 10-371 nie wrócił z bojowego zadania, a jako przyczynę podano: „Ze względu na pogodę samolot musiał lecieć na niskiej wysokości i został zestrzelony przez M3A”.
Tyle źródła rosyjskie. Szczegółów dalszych losów maszyny możemy się domyślać na podstawie wydobytych fragmentów wraku i relacji świadków. W protokole z procesu obróbki błon fotograficznych, odnalezionych w czasie wydobywania wraku, stwierdzono że większość filmu w aparacie fotograficznym pozostawała na szpuli nadawczej. Zaś szpula odbiorcza była tylko nieznacznie nawinięta, co świadczy o niewielkiej ilości wykonanych zdjęć.
Najprawdopodobniej samolot lecąc na małej wysokości dość szybko został trafiony i zaczął płonąć. Pilot zawrócił na lotnisko zapasowe Gocław, ale maszyna mogła być w takim stanie, że załoga zdecydowała się lądować na zajętym już przez wojska radzieckie lotnisku w Sochaczewie. Samolot wysunął podwozie i skręcił, w okolicy mostu w Wyszogrodzie, w kierunku Sochaczewa -wykorzystując Bzurę jako punkt odniesienia.

ZGINĘLI W WALCE
Jak ustalił dr Marek Mistewicz, autor monografii wyszogrodzkiego mostu, przeprawy bronili niemieccy żołnierze z 27. Korpusu Armijnego -dowodzonego przez generała majora artylerii Maximiliana Felzmanna. Jednak, jak pisze wspomniany kapelan Ernst Ufer, 17 stycznia przy moście nie było artylerii przeciwlotniczej. Prawdopodobnie gdy niemieccy saperzy zaczęli przygotowywać most do wysadzenia (most został zniszczony zapewne wieczorem lub w nocy z 18 na 19 stycznia 1945 roku) artyleria odeszła.
Przelatując 18 stycznia na niewielkiej wysokości, obok przyczółku mostowego w Kamionie, załoga Pe-2 była ostrzeliwana z broni maszynowej. Sama też prowadziła ostrzał pozycji niemieckich aż do końca (samolot spadł w odległości około 500 metrów od mostu na Bzurze).
W komorze zamkowej wydobytego z wraku karabinu nawigatora - UBT 12.7 mm znaleziono dużo drobnych odłamków szkła, a na większych kawałkach widoczne są ślady przypominające plamy krwi. Te odłamki nie mogły się tam dostać inaczej, jak tylko z przesuwającą się taśmą amunicyjną. Dwa z trzech odnalezionych pistoletów TT były przeładowane, czy mogło to nastąpić samoczynnie na skutek gwałtownego zderzenia ziemią? Czy może dwaj członkowie załogi którzy przeżyli ostrzał (pilot i strzelec radiotelegrafista) liczyli się z koniecznością szybkiego posadzenia maszyny gdzieś na polu i koniecznością obrony i przebijania do odległych o kilka kilometrów pozycji radzieckich? Stan elementów wyposażenia kabiny pilota (panel przyrządów, wolant) i radiotelegrafisty (połamany karabin Szkas, zmiażdżona radiostacja) raczej wyklucza, aby ktokolwiek z załogi przeżył katastrofę.
Żyją jeszcze świadkowie pamiętający zestrzelenie w styczniu 1945 roku „jakiegoś samolotu” pod Wyszogrodem.

CZY BYŁ DRUGI SAMOLOT?
Jedni wspominają o ostrzelaniu tego samolotu z okolic mostu, inni mówią o małokalibrowej artylerii przeciwlotniczej w okolicy kościoła w Kamionie.
Pozostałe szczegóły tych relacji często wykluczają się nawzajem, a to dlatego, że następnego dnia w okolicy Wyszogrodu zaginął kolejny zwiadowczy Pe-2. Samolot wystartował z tego samego lotniska z zadaniem rozpoznania dróg Włocławek, Toruń, Bydgoszcz, Inowrocław i lotniska we Włocławku. Załoga była doświadczona i mieli za sobą wiele wykonanych lotów bojowych. Pilot starszy lejtnant Jałyczew S. P. – 45 lotów bojowych, starszy nawigator, starszy lejtnat Suchniew P.А – 35 lotów bojowych i strzelec radiotelegrafista, sierżant Sotnikow I.S.– 43 loty bojowe. Samolot wystartował 19 stycznia o godzinie 10.20, pogoda była dobra – chmury wielowarstwowe na wysokości 4 – 6 tys. metrów. Załogi wracające z tego rejonu meldowały o spotkaniach z myśliwcami wroga. Natomiast artylerii przeciwlotniczej nie zauważono. Załodze wyznaczono lotniska zapasowe w Janowie i Sochaczewie. Według dokumentów 72. SPZL samolot został zestrzelony przez niemieckie myśliwce i opadając z dużej wysokości trzymał się Wisły kierując na zapasowe lotnisko w Sochaczewie. Gdzie spadł nie wiadomo.
W trakcie wydobywania wraku Pe-2 w Kamionie pojawiali się informatorzy utrzymujący, że w okolicy Tułowic wylądował rosyjski samolot, a jego załogę zamordowali niemieccy żołnierze. Może to trop prowadzący do odkrycia losów kolejnej maszyny z 72 SPZL 16 Armii Lotniczej?

Zdzisław Leszczyński

Na zdjęciu: E. N. Czułowski prawdopodobnie ze swoją załogą, która zginęła w feralnym locie

Fot..: Archiwum Federacji Rosyjskiej

http://www.sochaczewianin.pl/index.php?nazwa=dane_aktualnosci&id_ak=35461
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tekście jest błąd.
Na grupowym zdjęciu widnieje trzech mł. lejtnantów, w tym E. Czułowski. Nazwiska dwóch pozostałych nie są znane. Zdjęcie pochodzi przypuszczalnie z kwietnia 1943r. gdy pilot i zapewne jego dwóch kolegów zostali awansowani. A więc przynajmniej jednym z dwóch pozostałych nie może być strzelec radiotelegrafista st. sierżant J. Polkin. Zresztą z reguły w radzieckim lotnictwie strzelcy pokładowi byli podoficerami.

A więc zdjęcie zamieszczone w artykule nie przedstawia załogi pechowego samolotu. Nie naciągajmy faktów panowie muzealnicy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
  • 1 month later...
  • 2 weeks later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie