Skocz do zawartości

Będą szukać szczątków Fieldorfa i Pileckiego


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 91
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Marcjew, to że znaleźli w takim miejscu wapnowane pochówki, to jest ABSOLUTNIE NORMALNE ! Wykorzystanie wapna palonego przy pochówkach w określonej sytuacji było powszechnie stosowane co najmniej od połowy XIX wieku !
W II RP były nawet na to odpowiednie przepisy.
Więc robienie z tego sensacji jest trochę śmieszne.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok masz racje!Teraz wiem dlaczego sie tak zirytowales:)

Badacz opowiadał także, że kilka dni wcześniej natrafiono na jamę grobową, w której odnaleziono 9 zniszczonych szczątków – zachowały się tylko czaszki i kości długie. To prawdopodobnie efekt działania wapna gaszonego, którym pokryto ciała, by szybciej się rozpadły"
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie. Wapno palone powszechnie stosowano do dezynfekowania" mogił prowizorycznych czy zbiorowych, lub też ofiar silnie zakaźnych chorób. Chodziło o to by zwłoki nie wydzielały jadów trupich" do wody podskórnej. Silnie alkaliczne i higroskopijne wapno palone było środkiem tanim i skutecznym.
Tak więc biorąc pod uwagę czas i miejsce, można z 99% pewnością domniemywać że w tej akurat mogile pochowano NN zwłoki znalezione wiosną 1945 w ruinach Warszawy. Być może nawet w celu ich późniejszej ekshumacji , być może też mogiła początkowo była oznaczona..
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Erih, jak czytam co piszesz to mi ręce opadają. Czy Ty wiesz jaką substancją jest wapno palone ? ŻRĄCĄ !!!!! Po wsypaniu tego do jamy grobowej liczono tylko na jedno, szybki rozkład zwłok i zatarcie wszelki śladów, planowaniu późniejszych ekshumacji można było odrazu zapomnieć. Proszę doczytaj trochę u wujka Googla, bo z chemii to chyba raczej cienki jesteś.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie -ubole i nie tylko oni musieli używać wapna - worek wapna jest tańszy i prostszy w użyciu niż wywożenie zwłok do krematorium - zawsze pozostał by świadek który kremował ciało (pracownik krematorium i inne osoby postronne) co nie zmienia faktu ,że w tym samym celu stosowano wapno również do dezynfekcji (prosty tani i powszechnie dostępny środek)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chemia nie zna takiego pojęcia jak substancja żrąca". Zna kwasy i zasady. Żeby Cię do końca zdziwić, potraktowane wapnem szczątki organiczne, przez pewien okres czasu zachowują się lepiej niż nie zawapnowane. Dopiero przy kontakcie z wodą ulegają szybkiej dysocjacji, i dlatego po pewnym czasie niewiele z nich zostaje.
PS Z chemii to ja raczej nie jestem cienki, może dlatego że nie uczyłem się jej z anonimowych gugli tylko z konkretnych podręczników.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

UB gdyby chciala zatrzec wszelkie slady zrobila by to bez najmniejszego problemu.Co z tego ze swiadkowie z krematorium by sie znalezi jak nie byloby cial czyt. dowodow!!!

Smieszne jest to ze jedna jame potraktowali wapnem a pozostale ciala juz nie.
Po prostu w zyciu do glowy im nie przyszlo ze ustrój sie zmieni za 50 lat!!!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Że ustrój się zmieni za lat 50 zapewne nie. Że rodziny mogą szukać zaginionych" na pewno tak.
Dlatego pomysł żeby używać wapna, konserwującego na krótką metę, do kamuflowania zbrodni mam za absurdalny.
PS Natron też był silnym alkaloidem, a efekty jego działania podziwiamy do dziś w każdym muzeum egiptologicznym.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na warszawskich Powązkach Wojskowych poszukiwane są groby Żołnierzy Wyklętych; odsłaniana jest jedna z najbardziej strzeżonych tajemnic PRL-owskich służb. Badacze są niemal pewni, że uda się znaleźć miejsca pochówku m.in. generała Augusta Emila Fieldorfa - sławnego Nila", i rotmistrza Witolda Pileckiego. Pierwszy etap poszukiwań zakończono w sierpniu, w połowie października prace ekshumacyjne zostaną wznowione. Rodziny Żołnierzy Wyklętych od lat czekają na efekty prac IPN-u.

Reportaż, dzisiaj godzina 22.30 na TVP1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Na konferencji IPN dowiemy się, czyje ciała oprawcy komunistycznej bezpieki pochowali w bezimiennych grobach na warszawskiej Łączce. Genetykom nie udało się jeszcze zidentyfikować ciała rotmistrza Witolda Pileckiego – ustalił Nasz Dziennik".

Doktor Krzysztof Szwagrzyk, pełnomocnik prezesa Instytutu Pamięci Narodowej ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego, zapewnia, że zidentyfikowano kilka osób pochowanych na warszawskich Powązkach w kwaterze Ł".

Tożsamość ekshumowanych na tzw. Łączce udało się ustalić dzięki badaniom szczecińskich genetyków. Prace w tym zakresie prowadzi Pomorski Uniwersytet Medyczny w ramach Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów.

O konferencji w IPN żadnych wiadomości nie otrzymał Andrzej Pilecki, syn rotmistrza Witolda Pileckiego. W IPN poinformowano go, że nie chodzi o jego ojca. Informacji o spotkaniu nie otrzymał też dr Witold Mieszkowski, syn zamordowanego na Mokotowie komandora Stanisława Mieszkowskiego.

Genetycy nie zakończyli jeszcze badań wszystkich szczątków wydobytych w sierpniu. Dr Andrzej Ossowski z Zakładu Medycyny Sądowej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie deklaruje, że następnych identyfikacji można spodziewać się w kolejnych miesiącach".

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/nasz-dziennik-ipn-poda-nazwiska,1,5323881,wiadomosc.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezpieka zgarnęła całą rodzinę"

Nasz Dziennik" 8/9 grudnia 2012
Marcin Austyn

http://www.naszdziennik.pl/wp/17432,bezpieka-zgarnela-cala-rodzine.html

Z Krzysztofem Bukowskim, synem por. Edmunda Bukowskiego ps. Edmund", rozmawia Marcin Austyn
Wśród trzech ofiar komunizmu spoczywających na Łączce zidentyfikowanych przez IPN jest Pana ojciec.

- Zupełnie się tego nie spodziewałem. Szanse na zidentyfikowanie ojca były niewielkie i wiele zależało tu od losu. Wystarczyło przecież, by ekshumacje rozpoczęto w innym miejscu, a już sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej. Stąd też nie spodziewałem się tak szybko takiego rozwiązania. Muszę jednak przyznać, że odczuwam dużą satysfakcję i bardzo się cieszę z tego, że ja już wiem. Jestem niezmiernie wdzięczny władzom IPN za podjęty trud. Szczególnie że i dziś tego rodzaju inicjatywy wymagają odwagi.
Edmund Bukowski został stracony wiosną 1950 roku. Pana rodzina wiedziała, gdzie został pochowany?

- Nie zostaliśmy o tym poinformowani. Jedyny pisany" dowód śmierci ojca pochodzi z Urzędu Stanu Cywilnego na Woli, który wydał nam w tej sprawie stosowne zaświadczenie. Nie ma w nim jednak nic o okolicznościach śmierci ojca. Chociażby tego, że było to wykonanie wyroku. Z tego, co wiem, nawet data na tym dokumencie różni się od tej z protokołu, jaki udało się IPN wyciągnąć z więzienia na Rakowieckiej, gdzie ojciec został stracony.
Przez wszystkie te lata mieli Państwo nadzieję na odnalezienie grobu Edmunda"?

- Ta nadzieja była słaba, tym bardziej że starania mojej mamy w tym zakresie niewiele przyniosły. Zresztą mama przesiedziała w więzieniu do 1956 roku z wyrokiem 15 lat pozbawienia wolności, więc jej działania były początkowo niemożliwe. Bardzo ciężko było cokolwiek na ten temat uzyskać. Bliżej lat 60. wiele osób zasłaniało się czy to niepamięcią, czy wręcz nie chciało o sprawie rozmawiać. Później, kiedy można było mówić więcej i w sposób bardziej otwarty, ubywało z kolei świadków. Mama dokładała starań, działała na własną rękę, ale współpracowała też np. z panią Małgorzatą Szejnert, gdy pisała książkę Śród żywych duchów". Jednak możliwości były ograniczone i nie doprowadziły do niczego konkretnego. Efektem były jedynie podejrzenia, że miejscem pochówku ojca może być Łączka (co się obecnie potwierdziło), że może być to cmentarz służewski albo jeszcze kilka innych miejsc w więzieniu mokotowskim. Kilku z nich dziś już nie ma, jak kartoflarni, albo je wybrukowano, jak część podwórza, więc trudno było dotrzeć tam do jakichś śladów. Wskazywany był też korytarz między budynkami, który pozostał, ale nie było jasnych wskazań. Miałem okazję zwiedzić ów korytarz ze świadomością, że tu gdzieś może leżeć mój ojciec. Ale dowodów na to nie było. Efekt dały dopiero działania IPN. Choć trzeba powiedzieć, że i dziś przez panującą, moim zdaniem źle pojętą, polityczną poprawność, ta sprawa pozostaje tematem tabu, a przynajmniej jest to temat, którego lepiej nadmiernie nie poruszać.
Pamięta Pan swojego ojca?

- Niestety nie. Miałem osiem miesięcy, kiedy został aresztowany.
Jak przechowywana była pamięć o nim? Wiedział Pan, kim był Edmund", czym się zajmował, za co i jak zginął?

- Początkowo dziadkowie, którzy wychowywali mnie podczas nieobecności mojej mamy, tak zorganizowali mi dzieciństwo, że nie przeżywałem wielkich stresów. Później mama potrafiła mi wszystko przekazać we właściwy sposób. Tak więc wiedziałem, co się stało. Czciliśmy pamięć ojca. Niestety, bez możliwości tego fizycznego jej ukazania w postaci nawiedzania jego grobu. Był jedynie grób symboliczny ojca w miejscu, w którym obecnie spoczywa mama, na cmentarzu Powązkowskim.
Reperkusje w związku z działalnością ojca były mocno odczuwalne?

- Aresztowano braci taty, siostry mamy. W sumie represjami było objętych 16 osób z bliższej i dalszej rodziny. Po 1956 roku (mama i jej siostry zostały dopiero wówczas zwolnione) większych represji nie było, ale wiadomo, że ślady odsiadki" pozostały, trzeba było o tym informować. Z pewnością nie przyczyniało się to do jakości notowań w kadrach".
Niedługo kolejne ofiary komunizmu przestaną być bezimienne i doczekają się godnego pochówku. Powinny spocząć razem?

- Moim zdaniem - i wiem, że jest to postulat zbieżny z propozycją IPN - zainteresowane rodziny mogłyby zrezygnować z prawa do pochówku szczątków swoich bliskich w rodzinnych grobach. Z uwagi na szacunek i pamięć tych ofiar lepiej będzie, jeśli spoczną one we wspólnej mogile żołnierskiej - tak jak los złączył ich śmiercią. Jeśli te osoby zostaną pochowane w oddzielnych grobach, rozsianych po całym kraju, a może i świecie, to za kilka lat ktoś, kto nie trafi na taki grobowiec, na którym inskrypcja musi być ograniczona, nie zapamięta ich ofiary - i cała sprawa powoli ulegnie rozmyciu. Jeśli będzie jeden wspólny pomnik, do tego na cmentarzu Wojskowym, który jest prestiżowym miejscem, często odwiedzanym także przez osoby postronne, to będzie to mocny wyraz pamięci. Myślę, że warto dla tej wartości zrezygnować z przysługującego indywidualnego pochówku w rodzinnym grobie.

Oczywiście wola rodziny zawsze będzie tu wiążąca. Ale wydaje mi się, że moje przemyślenie ma pewną szansę na realizację. Taki symboliczny pomnik z nazwiskami pochowanych będzie dobrym świadkiem historii. Wydaje mi się, że lepszym niż kilkaset rozrzuconych po świecie indywidualnych grobów.
Czynności identyfikacyjne trwają, a to oznacza, że na taki wspólny pochówek trzeba będzie poczekać.

- Jestem na to gotowy i mogę przekonywać wątpiących do takiego rozwiązania. Te szczątki przez tyle lat przetrwały w ziemi, teraz przechowywane są bezpiecznie w chłodni. Nie wiem, jak dalej potoczą się badania, ale już ekshumowanych ciał jest ponad sto, a na wiosnę ruszą dalsze prace. Wiele zapewne zależeć będzie od zgromadzonego materiału porównawczego. W przypadku tych trzech zidentyfikowanych osób ów materiał pochodził od dzieci, ale zapewne są przypadki, w których ten stopień pokrewieństwa jest dalszy, więc i badania mogą być trudniejsze. Mam tę świadomość, że na wyniki trzeba będzie poczekać.
Dziękuję za rozmowę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • 4 weeks later...
Historyk IPN: Pilecki pochowany
na Łączce"
IPN bada kolejne szczątki wydobyte w lecie z tzw. Łączki na warszawskich Powązkach. Historycy mają już pewność, że był tam pochowany rotmistrz Witold Pilecki, ale - jak zaznacza w rozmowie z tvnwarszawa.pl dr hab. Krzysztof Szwagrzyk z IPN - jego szczątków nie ma wśród dotychczas przebadanych. Mogą być jeszcze pogrzebane na Łączce. Badacze chcą wznowić tam poszukiwania w kwietniu.
Po lipcowych i sierpniowych badaniach na Powązkach wydobyto ponad sto szczątków. Dzięki badaniom genetycznym potwierdzono tożsamość kilku osób, ale badania nad kolejnymi szczątkami nadal trwają.

Hipoteza na podstawie dokumentu

Czy udało się już zidentyfikować szczątki rotmistrza Witolda Pileckiego, których spodziewali się badacze?

- O tym, że Pilecki jest tam pochowany, wiemy od kilku miesięcy. Ale daleko do stwierdzenia, że odnaleziono jego szczątki - zaznacza dr hab. Krzysztof Szwagrzyk, który kieruje ekshumacją. Jego zdaniem mogą być wśród badanych lub tych jeszcze pogrzebanych na Łączce.
IPN o nowej hipotezie mówi w mediach dopiero teraz.

Zdaniem historyka na miejsce pochówku wskazuje data stracenia Pileckiego: maj 1948 roku. Jak wyjaśnia, władze komunistyczne wydały dokument, mówiący o tym, że od wiosny 1948 roku ciała straconych mają być chowane właśnie na Łączce.

Wg Szwagrzyka wcześniej rozważano też, że Pilecki może spoczywać na Służewie.
Chcą wrócić na Powązki

Tymczasem IPN szykuje się do powrotu na Powązki. - Sprawdzono 1/3 dawnego pola, a w kwietniu nastąpi drugi etap prac ekshumacyjnych - wyjaśnia historyk IPN.
Pierwsza dowie się rodzina"

IPN zastrzega: - Jeżeli szczątki rotmistrza Pileckiego zostaną odnalezione, to w pierwszej kolejności dowiedzą się o tym członkowie rodziny - mówi Szwagrzyk.

- Osobiście wykluczam z kolei możliwość, że szczątki rotmistrza zostały przeniesione w inne miejsce. Pamiętajmy, że w 1948 roku nie był on aż tak ważną postacią dla komunistów. Dopiero teraz pojawiają się publikacje mówiące między innymi o jego ucieczce z obozu w Oświęcimiu – dodaje.
Prace dzięki porozumieniu
Prace ekshumacyjne, finansowane przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, to wynik ubiegłorocznego porozumienia zawartego pomiędzy IPN, Ministerstwem Sprawiedliwości oraz Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Realizowane są w ramach ogólnopolskiego projektu badawczego Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956".

http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,historyk-ipn-pilecki-pochowany-br-na-laczce,73905.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks later...
Stanisław Kasznica komendant NSZ zidentyfikowany"

Stanisław Kasznica to kolejna ofiara terroru komunistycznego, którą udało się zidentyfikować podczas prac ekshumacyjnych przeprowadzonych latem tego roku na warszawskich Powązkach. Wyniki identyfikacji podał w środę Instytut Pamięci Narodowej. Prace były realizowane w ramach Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów".
Więcej:
http://dorzeczy.pl/stanislaw-kasznica-komendant-nsz-zidentyfikowany/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Po świętach - o ile pozwoli na to pogoda - ruszy kolejny etap prac ekshumacyjnych na tak zwanej Łączce cmentarza komunalnego na Powązkach. Naukowcy, archeolodzy, genetycy będą szukać szczątków generała Nila, rotmistrza Pileckiego, czy majora Łupaszki.
Letnie poszukiwania pogrzebanych na Łączce ofiar stalinowskich egzekucji przyniosło odnalezienie szczątków 117 osób. To - jak szacują naukowcy - około 1/3 ze spoczywających tam ciał. Pierwszy etap poszukiwań był jednak najprostszy - kopano w miejscach odsłoniętych - takich, w których dostęp do szczątków utrudniały tylko drzewa. Teraz będzie jednak trudniej.

W drugim etapie trzeba zdemontować pomnik i alejki oraz wyciąć kolejne drzewa. Dopiero potem będą mogły się zacząć zasadnicze prace poszukiwawcze.

Przed prowadzącymi poszukiwania jest jeszcze trzeci, najtrudniejszy etap. Część pochówków z lat 40. i 50. znajduje się bowiem na terenie, na którym potem już oficjalnie chowano zmarłych. Tu, do rozpoczęcia ekshumacji potrzebne będą zgody rodzin na demontaż grobów.

http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-beda-szukac-szczatkow-generala-nila-i-rotmistrza-pileckiego,nId,950534
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie