Skocz do zawartości

Będą szukać szczątków Fieldorfa i Pileckiego


Rekomendowane odpowiedzi

Za kilka tygodni mają ruszyć prace ekshumacyjne na Powązkach Wojskowych. Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa ma nadzieję na znalezienie szczątków rotmistrza Pileckiego, generała Fieldorfa i innych ofiar stalinowskiego terroru pochowanych w bezimiennych dołach.

- Mamy przeświadczenie, graniczące z pewnością, że na Łączce na Powązkach znajdują się szczątki co najmniej kilkudziesięciu osób. To miejsce, w którym prawdopodobnie znajdziemy tych najbardziej bohaterskich i zasłużonych dla wolności, niepodległości, państwa i narodu, a potraktowanych w sposób najokrutniejszy – mówi Andrzej Krzysztof Kunert, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, która wspólnie z Instytutem Pamięci Narodowej odpowiada za ekshumacje.

Doły śmierci zamiast grobów

Łączka, czyli Kwatera Ł, to miejsce obok dawnego muru oddzielającego cmentarz cywilny od wojskowego. Od 1948 roku w tajemnicy przed rodzinami, pod osłoną nocy, grzebano tam ciała więźniów - głównie antykomunistycznie nastawionych żołnierzy Armii Krajowej skazanych na śmierć w sfingowanych procesach. Potem na terenie urządzono śmietnik.

W latach 90. powstał symboliczny grób – krzyż osadzony w murze z wyrwą w kształce litery V", znak Polski Walczącej i tablice z nazwiskami ofiar.

- Łączka najczęściej pojawiała się we wszystkich relacjach. Nie mamy jednoznacznego wskazania od ludzi, którzy grzebali tam zwłoki, ale mamy relacje z drugiej ręki: ktoś kiedyś przy jakiejś okazji alkoholowej coś szepnął, ktoś inny zauważył tajemniczy powóz jadący i zatrzymujący się w nocy – tłumaczy Kunert.

Skończyli badania georadarowe

Historycy spodziewają się, że to właśnie w anonimowych dołach tej kwatery spoczęły zwłoki rotmistrza Witolda Pileckiego, generała Emila Fieldorfa Nila", Bolesława Kontryma Żmudzina" i wielu innych zasłużonych Polaków.

- W bardzo wielu wypadkach żyją najbliżsi zamordowanych. Rodziny czekają od kilkudziesięciu lat na informację, że znaleźliśmy szczątki – tłumaczy Andrzej Krzysztof Kunert.

W marcu wykonano szczegółowe badania georadarowe, które potwierdziły obecność szczątków co najmniej kilkudziesięciu osób. Jak zdradza szef Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, w ostatnich dniach maja albo pierwszych dniach czerwca ogłoszony zostanie przetarg na przeprowadzenie prac eksumacyjnych.

Piotr Bakalarski//mz

http://www.tvnwarszawa.pl/informacje,news,beda-szukac-szczatkow-fieldorfa-i-pileckiego,44988.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...
  • Odpowiedzi 91
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
IPN rozpoczął ekshumacje ofiar terroru komunistycznego na terenie Cmentarza Wojskowego na Powązkach. Poszukiwani są m.in. gen. August Emil Fieldorf Nil", rtm. Witold Pilecki, mjr Zygmunt Szendzielarz Łupaszka". Prace mają potrwać do końca sierpnia.
- Instytut Pamięci Narodowej prowadzi ekshumacje na tzw. Łączce na stołecznych Powązkach Wojskowych. Z analizy archiwaliów wynika, że na Łączce mogą być pochowane 284 osoby - w tym wielu bohaterów Polskiego Państwa Podziemnego, powstańców warszawskich i żołnierzy powojennego podziemia niepodległościowego - poinformował we wtorek naczelnik Wydziału Komunikacji Społecznej IPN Michał Kurkiewicz. Przypomniał, że na tym samym obszarze w marcu tego roku przeprowadzono badania za pomocą georadaru.

Obszar określany jako kwatera na Łączce, to miejsce, gdzie w latach 1948-1956 pochowano kilkuset zmarłych i straconych w więzieniu mokotowskim w Warszawie. Najczęściej byli to żołnierze Polski Podziemnej, wśród nich: gen. August Emil Fieldorf Nil" - szef Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej, rtm. Witold Pilecki - dobrowolny więzień Auschwitz, mjr Zygmunt Szendzielarz Łupaszka" - dowódca 5. Brygady Wileńskiej.

- Udało nam się dzisiaj odnaleźć pierwsze szczątki człowieka ze zniszczoną czaszką. Prawdopodobnie zamordowano go metodą katyńską (strzał w tył głowy), bo wówczas powstają charakterystyczne dla tej metody pęknięcia czaszek. Przed nami kolejne ekshumacje i z każdą godziną sytuacja będzie się zmieniała - powiedział kierujący ekshumacjami dr hab. Krzysztof Szwagrzyk.

Badacz zapewnił, że po pierwszych ekshumacjach IPN rozpocznie identyfikację ofiar reżimu komunistycznego. - Mamy wiele danych dotyczących poszczególnych osób. Wiemy, np. jakiego wzrostu był gen. Fieldorf lub jakie miał braki w uzębieniu. Tego typu dane, które są bardzo ważne dla identyfikacji, mamy także w odniesieniu do kilkuset innych osób - relacjonował Szwagrzyk. Dodał, że w przypadku niektórych ofiar komunizmu IPN ma informację np. o ranach lub złamaniach odniesionych jeszcze przed ich aresztowaniem. Badacze dysponują również kilkunastoma próbkami kodu genetycznego zebranymi od krewnych ofiar i wciąż pozyskują kolejne.

- Wszystkie te dane pozwolą na identyfikację poszczególnych osób. Ile się uda zidentyfikować nie wiem, ale jesteśmy przygotowani do tego, żeby taką próbę podjąć i jestem przekonany, że w wielu przypadkach zakończy się ona na pewno sukcesem - powiedział Szwagrzyk.

W ocenie badacza, kwatera na Łączce na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie to najważniejsze w Polsce pole cmentarne". Wśród poszukiwanych ofiar poza gen. Fieldorfem, rtm. Pileckim i mjr. Łupaszką" IPN poszukuje szczątków m.in. przywódców Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość", w tym ppłk. Łukasza Cieplińskiego, a także dowódców Wileńskiego Okręgu Armii Krajowej, w tym płk. Antoniego Olechnowicza Pohoreckiego".

Prace ekshumacyjne, finansowane przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, to wynik ubiegłorocznego porozumienia zawartego pomiędzy IPN, Ministerstwem Sprawiedliwości oraz Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Realizowane są w ramach ogólnopolskiego projektu badawczego Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956". Prace na wojskowych Powązkach mają potrwać do końca sierpnia 2012 r.


http://warszawa.gazeta.pl/...zawa/1,34862,12183682,Ruszyly_ekshumacje_na_Powazkach__Szukaja_ofiar_terroru.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

IPN i ROPWiM: godny pochówek ofiar terroru komunistycznego to nasz obowiązek


Naszym obowiązkiem jest zapewnienie godnego pochówku każdej osobie represjonowanej i zamordowanej przez reżim komunistyczny - napisali w oświadczeniu przesłanym PAP prezes IPN Łukasz Kamiński i sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert.

Od poniedziałku na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie prowadzone są ekshumacje ofiar terroru komunistycznego. Na terenie kwatery na tzw. Łączce poszukiwane są szczątki bohaterów Polskiego Państwa Podziemnego, powstańców warszawskich i żołnierzy powojennego podziemia niepodległościowego, wśród nich takich legendarnych postaci jak gen. August Emil Fieldorf Nil", rtm. Witold Pilecki i mjr Zygmunt Szendzielarz Łupaszka".

Prace ekshumacyjne, prowadzone pod nadzorem IPN, a finansowane przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, mają potrwać do końca sierpnia. W czwartek obie instytucje przesłały PAP oświadczenie, w którym deklarują, że ekshumowanym ofiarom, zamordowanym w śledztwie lub straconym na podstawie wyroków sądów komunistycznych w latach 1948–1956, państwo polskie zapewni godny pochówek.

Naszym oczywistym obowiązkiem jest podjęcie próby zapewnienia godnego pochówku każdej osobie represjonowanej i zamordowanej przez reżim komunistyczny za wierność przysiędze Rzeczypospolitej, obronę honoru i niepodległości Ojczyzny, dochowanie wiary i wartości patriotycznych" - napisali we wspólnym oświadczeniu prezes IPN Łukasz Kamiński i sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Krzysztof Kunert.

Naszym oczywistym obowiązkiem jest podjęcie próby zapewnienia godnego pochówku każdej osobie represjonowanej i zamordowanej przez reżim komunistyczny za wierność przysiędze Rzeczypospolitej, obronę honoru i niepodległości Ojczyzny, dochowanie wiary i wartości patriotycznych" - napisali we wspólnym oświadczeniu prezes IPN Łukasz Kamiński i sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Krzysztof Kunert.

Ich zdaniem, godny pochówek jest obowiązkiem nie tylko wobec ofiar walki z komunizmem w Polsce, ale także wobec ich krewnych. Jesteśmy to (...) winni rodzinom ofiar, ich dzieciom oraz żyjącym jeszcze siostrom i braciom, którzy przez dziesiątki lat pozbawieni byli możliwości zapalenia świeczki na grobie ojca czy brata" - podkreślają szefowie obu instytucji.

W rozmowie z PAP nadzorujący prowadzone badania dr hab. Krzysztof Szwagrzyk z IPN podkreślił, że przez kilkadziesiąt lat komunizmu w Polsce ślady po zamordowanych więźniach politycznych z okresu stalinizmu starannie zacierano. Jedną z najbardziej perfidnych metod było przeznaczanie kwater, gdzie wcześniej spoczywali więźniowie, do pochówków zasłużonych dla władzy komunistycznej. Tak było w całym kraju, tak jest także tutaj w Warszawie. Zaledwie kilkanaście metrów od miejsca, gdzie prowadzimy badania, leżą sędziowie stalinowscy, leżą ludzie, którzy wydawali wyroki śmierci na naszych bohaterów, np. na gen. Fieldorfa" - mówił.

Historyk podkreślił też, że wśród wszystkich miejsc, gdzie mogą znajdować się mogiły ofiar komunizmu, kwatera na Łączce na wojskowych Powązkach jest najważniejsza. Tutaj pochowano tych, którzy kierowali oporem po 1944 r., którzy dowodzili polskim podziemiem niepodległościowym. Tych, którzy w normalnym kraju zasługiwaliby na awanse, zaszczyty i nagrody, ale w Polsce komunistycznej spotkało ich tylko nieszczęście i śmierć z rąk sowieckich okupantów i ich polskich współpracowników" - dodał.

Do tej pory badaczom prowadzącym ekshumacje, wśród których są archeolodzy, lekarz medycyny sądowej i genetyk, udało się dotrzeć do dziesięciu jam grobowych, odsłonić cztery szkielety więźniów i wydobyć jeden z nich. Więzień ten był pochowany w ubraniu, miał na sobie buty, udało nam się odnaleźć fragment łańcuszka, prawdopodobnie od zegarka, świadczący o tym, że był to ktoś w ubraniu cywilnym, a nie wojskowym. Zniszczenia jego czaszki są bardzo duże. Nie mamy już wątpliwości, że został zamordowany metodą katyńską, czyli strzałem w tył głowy" - relacjonował Szwagrzyk.

Metodę katyńską stosowano w całym kraju, a przywieźli ją tutaj instruktorzy sowieccy, którzy szkolili bezpieczniaków w naszym kraju" - dodał.

Po ekshumacjach badacze rozpoczną identyfikację odnalezionych szczątków ofiar reżimu komunistycznego, m.in. za pomocą badań DNA. Przy tej okazji chciałbym zaapelować do wszystkich, którzy są zainteresowani naszymi badaniami i utracili kogoś w Warszawie w latach 40. lub 50., aby zgłosili się do nas, byśmy ten materiał genetyczny mogli pobrać i zabezpieczyć. A w przyszłości, dzięki temu potwierdzić czyjąś tożsamość" - powiedział Szwagrzyk.

Zaznaczył też, że pierwsze informacje dotyczące ewentualnego rozpoznania szczątków odszukanych na Łączce zostaną podane za rok lub dwa lata. Chcemy być na 100 procent pewni, czyje szczątki udało nam się odszukać" - podkreślił badacz.

Wśród najbardziej znanych ofiar stalinizmu w Polsce, których grobów nie odnaleziono, jest gen. August Emil Fieldorf Nil", który był m.in. organizatorem i szefem Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej, zastępcą komendanta głównego AK i szefem antysowieckiej organizacji NIE.

Prace ekshumacyjne to wynik ubiegłorocznego porozumienia zawartego pomiędzy IPN, Ministerstwem Sprawiedliwości oraz Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Realizowane są w ramach ogólnopolskiego projektu badawczego Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944–1956". Współpraca instytucji jest pokłosiem deklaracji przyjętej w 2011 r. przez uczestników konferencji z okazji Europejskiego Dnia Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych. Deklaracja głosi m.in., że przyszłe pokolenia mogą powtórzyć błędy swoich poprzedników, jeśli ofiary totalitaryzmów nie będą dostatecznie upamiętnione.

Wśród najbardziej znanych ofiar stalinizmu w Polsce, których grobów nie odnaleziono, jest gen. August Emil Fieldorf Nil", który był m.in. organizatorem i szefem Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej, zastępcą komendanta głównego AK i szefem antysowieckiej organizacji NIE. Po wojnie, na podstawie fałszywych oskarżeń o współpracę z okupantem, został skazany na śmierć przez komunistyczny sąd. Wyrok - przez powieszenie - wykonano 24 lutego 1953 r. w warszawskim więzieniu na Mokotowie.

Tajemnicą pozostaje również miejsce ukrycia zwłok rotmistrza Witolda Pileckiego, który w 1940 r. dobrowolnie znalazł się w Auschwitz, aby napisać raport o panujących tam warunkach. W maju 1947 r. Pilecki został aresztowany przez UB i oskarżony m.in. o brak rejestracji w Rejonowej Komendzie Uzupełnień, nielegalne posiadanie broni palnej, prowadzenie działalności szpiegowskiej na rzecz gen. Andersa oraz przygotowywanie zamachu na grupę dygnitarzy MBP. Został skazany na śmierć, wyrok wykonano 25 maja 1948 r., jednak miejsce jego pochówku jest nieznane.

Norbert Nowotnik (PAP)

http://dzieje.pl/aktualnosci/ipn-i-ropwim-godny-pochowek-ofiar-terroru-komunistycznego-nasz-obowiazek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prace przeprowadzane sa przez ten sam zespół, który prowadził prace na cmentarzu Osobowickim we wrocławiu.
http://ipn.gov.pl/portal/pl/245/19490/Ostatni_etap_prac_ekshumacyjnych_na_Cmentarzu_Osobowickim_we_Wroclawiu__Wroclaw_.html

Moja lepsza półowka tam pracowała ;)

dr hab. Krzysztof Szwagrzyk niektórym może być znany z historii opowiedzianej w filmieGolgota Wrocławska" http://filmpolski.pl/fp/index.php/525090
Historia opowiada prawdziwą historie pisania Doktoratu przez Pana Szwagrzyka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Syn rotmistrza Witolda Pileckiego Andrzej Pilecki wierzy, że podczas ekshumacji prowadzonych przez IPN na tzw. Łączce na Cmentarzu Powązkowskim badaczom uda się odnaleźć szczątki jego ojca. Liczę na to, że będę mógł złożyć kwiaty na jego grobie - powiedział.

Andrzej Pilecki, który uczestniczył we wtorkowych pracach ekshumacyjnych ofiar zbrodni komunistycznych, powiedział, że razem z siostrą Zofią przez wiele lat byli przeciwni poszukiwaniu miejsca spoczynku ojca.

Już dawno uzgodniliśmy, że nie będziemy szukać jego szczątków. Dzięki temu, że nauka idzie do przodu, istnieje jednak spore prawdopodobieństwo, że uda się je odnaleźć. Mam nadzieję, że będziemy mieli gdzie składać kwiaty" - mówił syn rotmistrza.

Jak dodał, zawsze najważniejsze dla niego było to, że jego ojciec był wszędzie", gdyż na całym świecie się o nim mówi, stawia mu się pomniki, jego imieniem nazywa się szkoły.

Uczestniczący w ekshumacjach naukowcy z Zakładów Medycyny Sądowej we Wrocławiu i w Szczecinie przeprowadzili z Pileckim ankietę w celu uzyskania jak największej ilości informacji o jego ojcu, m.in. dotyczących cech fizycznych i przebytych chorób. Jak mówił podczas badania Pilecki, ojciec uskarżał się na ból stawu barkowego, miewał dolegliwości reumatyczne, podczas pobytu w Auschwitz wybito mu dwa zęby. Ponadto w czasie ucieczki z obozu został postrzelony w lewę ramię, choć postrzał nie naruszył kości.

Pilecki mówił, że w chwili śmierci ojca miał 16 lat.

Gdy go ostatni raz widziałem, był bardzo smutny, przejmował się losem aresztowanych członków podziemia, którzy się ujawniali. Miał 8 maja wrócić na imieniny naszego wuja Stanisława; niestety nie pokazał się, bo został aresztowany" - wspominał.

8 maja 1947 r. Witold Pilecki został aresztowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Był torturowany, został oskarżony o działalność wywiadowczą na rzecz rządu RP na emigracji. 3 marca 1948 r. przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie rozpoczął się jego proces.

15 marca 1948 r. rotmistrz został skazany na karę śmierci. Prezydent Bolesław Bierut nie zgodził się na ułaskawienie. Wyrok wykonano 25 maja w więzieniu mokotowskim przy ul. Rakowieckiej, poprzez strzał w tył głowy.

O zamordowaniu ojca dowiedziałem się bardzo późno, mama wiedziała o jego śmierci trochę wcześniej" - mówi Pilecki.

Jak przypomniał, po 1948 r. komuniści nadal interesowali się rodziną Pileckich.

Czuwali nad nami, utrudniali nam m.in. studia. Siostrę wyrzucili z uczelni, mama nie mogła zdobyć pracy. Nie były to straszne represje, ale było ciężko" - opowiada.

Na pytanie o to, czy ma nadzieję na rozliczenie wciąż żyjących sprawców zbrodni komunistycznych, odpowiedział:

Nie jestem mściwy, nie chcę ich rozliczać dawno po fakcie. Straciliśmy wszystko na Wschodzie, choć mieliśmy tam spokojne życie. To jest jednak nie do odrobienia. Budujemy nowe życie".

Pilecki wspomina ojca jako patriotę, wzorowego ojca i obywatela.

Nigdy nic złego o nim nie usłyszałem. Zawsze dbał, abyśmy byli dobrze rozwinięci umysłowo i fizycznie; wymyślał gry, ręcznie robił szachy. Kochał ojczyznę (...). Ucieszę się, jeśli będę mógł złożyć kwiaty w miejscu, gdzie spoczywają jego szczątki".

Obszar, na którym prowadzone są ekshumacje - tzw. kwatera na Łączce - to miejsce, gdzie w latach 1948-1956 pochowano kilkuset zmarłych i straconych w więzieniu mokotowskim w Warszawie. IPN ma nadzieję, że obok miejsca pochówku rotmistrza Pileckiego uda się odnaleźć szczątki m.in. gen. Augusta Emila Fieldorfa Nila" - szefa Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej, mjr. Zygmunta Szendzielarza Łupaszki" - dowódcy 5. Brygady Wileńskiej i ppłk. Łukasza Cieplińskiego - przywódcy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość".

PAP/Sil
http://wpolityce.pl/wydarzenia/33210-andrzej-pilecki-syn-rotmistrza-uciesze-sie-jesli-bede-mogl-zlozyc-kwiaty-w-miejscu-gdzie-spoczywaja-jego-szczatki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczątki 13 osób udało się odnaleźć podczas ekshumacji ofiar terroru komunistycznego prowadzonych przez IPN na terenie Cmentarza Powązkowskiego w Warszawie. Badacze mają nadzieje na odkrycie szkieletów m.in. Augusta Emila Fieldorfa i Witolda Pileckiego.

- Podczas rozpoczętych przed tygodniem prac wykopaliskowych znaleziono szkielety 13 osób, w tym jednej kobiety. Większość szczątków nosi ślady egzekucji tzw. metodą katyńską - strzałem w potylicę z bliskiej odległości- poinformował PAP kierujący ekshumacjami dr hab. Krzysztof Szwagrzyk.

Pochowani bez szacunku
Poza dwoma przypadkami, więźniowie leżą w grobach zbiorowych, po dwóch lub po trzech. Ułożenie szczątków wskazuje, że byli oni zrzucani do grobów z pewnej wysokości. Na nogach jednej ofiary kładziono głowę drugiej - bez jakiegokolwiek szacunku dla zwłok ludzkich i dbałości o pochówek. Wygląda to na szybkie działanie w kierunku pozbycia się ciał. Ktoś, kto to robił, uczynił to wyjątkowo niedbale - tłumaczył Szwagrzyk. - Na całej Łączce spodziewamy się znaleźć ok. 100 osób trzeba jednak pamiętać, że te szacunki z dnia na dzień mogą ulec zmianie - dodał.

Polowe laboratorium

Naukowcy prowadzą oględziny wszystkich wydobytych szczątków w znajdującym się nieopodal miejsca ekshumacji polowym laboratorium. - Praca jest podzielona na trzy etapy - opis antropologiczny, badania medyczno-sądowe i analiza genetyczna. Staramy się ustalić płeć i wiek danej osoby, a także opisać wszystkie cechy indywidualne, np. te związane z przebytymi złamaniami, szczególnie zwracamy uwagę na stan uzębienia - powiedziała PAP antropolog sądowy Agata Thannhaeuser z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu.

Obrażenia na wydobytych szczątkach są przedmiotem szczegółowych badań ze strony medyków sądowych. - Na razie stwierdziliśmy obecność obrażeń w obrębie czaszek, w większości przypadkach powstały one w wyniku postrzału w potylicę w kilku przypadkach występują ciężkie obrażenia głowy innego charakteru - mówił PAP dr Łukasz Szleszkowski z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. - W badanych szczątkach stwierdzono także złamania żeber i obojczyka, prawdopodobnie tuż przed śmiercią. Może to wskazywać na urazy o różnym charakterze, m.in. pobicie lub upadek z wysokości, ale na podstawie badań tylko i wyłącznie kośćca nie należy wnioskować o całościowym charakterze obrażeń - dodał.

Ostatnim etapem badań jest analiza genetyczna polegająca na porównywaniu profili DNA pochodzących z ekshumowanych szczątków i analogicznego materiału genetycznego od krewnych ofiary. Najbardziej informatywne są fragmenty kości udowych i zęby - w tych fragmentach szkieletu DNA zachowuje się najlepiej - powiedział w rozmowie z PAP genetyk dr Andrzej Ossowski z Zakładu Medycyny Sądowej w Szczecinie.

Będą badane rodziny

Badania genetyczne pozwolą z bardzo dużym prawdopodobieństwem ustalić tożsamość ofiar. Jak powiedział Ossowski, w przyszłym tygodniu rozpocznie się pobieranie materiału genetycznego z ekshumowanych szczątków. Już dziś takiemu badaniu, polegającemu na pobraniu wymazu z jamy ustnej, został poddany syn rotmistrza Witolda Pileckiego, Andrzej Pilecki.
Badacze przeprowadzili z nim także ankietę w celu ustalenia jak największej ilości danych o rotmistrzu Pileckim, który został stracony 25 maja 1948 r., a następnie pogrzebany w nieustalonym do dziś miejscu.

W związku z pracami archeologiczno-ekshumacyjnymi IPN zaapelował do rodzin ofiar zbrodni komunistycznych, by zgłaszały się w celu pobrania materiału genetycznego. To niezbędny element procesu identyfikacji ofiar. Pobranie materiału genetycznego jest czynnością łatwą, szybką i bezbolesną - czytamy w komunikacie. Rodziny ofiar mogą zgłaszać się do dr Krzysztofa Szwagrzyka (tel. 48 604 853 825) lub dr Andrzeja Ossowskiego (tel. 48 606 270 035), obecnych na cmentarzu.

Stracono kilkaset osób

Obszar, na którym prowadzone są ekshumacje - tzw. kwatera na Łączce, to miejsce, gdzie w latach 1948-1956 pochowano kilkuset zmarłych i straconych w więzieniu mokotowskim w Warszawie. IPN ma nadzieję, że obok miejsca pochówku rotmistrza Pileckiego uda się odnaleźć szczątki m.in. gen. Augusta Emila Fieldorfa Nila - szefa Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej, mjr. Zygmunta Szendzielarza Łupaszki - dowódcy 5. Brygady Wileńskiej i ppłk. Łukasza Cieplińskiego - przywódcy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość.

To nadrobienie zaniedbania"
Zdaniem prezesa IPN dr Łukasza Kamińskiego prace ekshumacyjne prowadzone na tzw. Łączce to nadrobienie zaniedbania oraz wykonanie fundamentalnego obowiązku państwa polskiego. Misją instytutu jest zachowanie pamięci o historii Polski, która składa się z losów konkretnych ludzi, także tych, którzy zostali pochowani w anonimowych miejscach. Wszystko wskazuje na to, że właśnie tu spoczywają najwięksi bohaterowie, ludzie, którzy powinni być dla nas wzorami do naśladowania - podsumował w rozmowie z PAP Kamiński.

Prace dzięki porozumieniu

Prace ekshumacyjne, finansowane przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, to wynik ubiegłorocznego porozumienia zawartego pomiędzy IPN, Ministerstwem Sprawiedliwości oraz Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Realizowane są w ramach ogólnopolskiego projektu badawczego Poszukiwania nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944-1956. Prace na wojskowych Powązkach mają potrwać do końca sierpnia.

http://www.tvnwarszawa.pl/informacje,news,powazki-szczatki-13-osob-odnaleziono-podczas-ekshumacji,54069.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Upokorzyć politycznych

Ofiary komunistycznych zbrodni pochowane na Łączce były grzebane w mundurach Wehrmachtu. Świadczą o tym guziki od mundurów tej formacji odnalezione podczas trwających prac ekshumacyjnych na Powązkach

- W dwóch grobach zostały znalezione ślady po niemieckich mundurach, głównie guziki o tym świadczą - przyznaje kierujący ekshumacjami w kwaterze na Łączce na warszawskich Powązkach dr hab. Krzysztof Szwagrzyk z IPN. - To, że dzisiaj odnajdujemy takie pozostałości, nie oznacza, że mamy do czynienia z pochówkami osób narodowości niemieckiej, ze zbrodniarzami hitlerowskimi, absolutnie nie. Mamy bowiem świadomość, że mundury niemieckich formacji militarnych wykorzystywano do innych celów - zaznacza historyk. Szwagrzyk podkreśla, że z zachowanych relacji więźniów wynika, iż w okresie stalinizmu więźniów ubierano w mundury Wehrmachtu, a także w umundurowanie innych niemieckich jednostek militarnych. Działo się to w dwóch celach. - Po pierwsze, na terenie więzienia tego typu ubrania miały spełnić pewne określone role, chodziło o dodatkowe upokorzenie więźniów politycznych. Liczono też w niektórych przypadkach na formę jakiegoś linczu ze strony pozostałych więźniów. W ten sposób starano się tę grupę politycznych szczególnie szykanować - podkreśla Krzysztof Szwagrzyk. - Ponadto wykorzystywano te sorty mundurowe po to, żeby pochować zamordowanych więźniów. Po prostu podchodzono do tego w sposób ekonomiczny - posiadano wiele mundurów formacji niemieckich i w te mundury zamiast mundurów więziennych, ze względów oszczędnościowych, przebierano więźniów na ostatnią drogę - wskazuje szef wrocławskiego oddziału IPN. Przy 17 szczątkach znalezionych w ciągu dwóch tygodni prac ekshumacyjnych jest niewiele towarzyszących szkieletom rzeczy. - W ogromnej większości nie znajdujemy żadnych śladów po materiałach, a już tym bardziej rzeczy osobistych - przyznaje Szwagrzyk. Na fakt, że chodzi o mundury poniemieckie, wskazują guziki. Szczątki ofiar były zakopywane w sposób chaotyczny i niedbale. Z wyjątkiem dwóch przypadków więźniowie leżą w grobach zbiorowych, po dwóch lub po trzech. - Ułożenie szczątków wskazuje, że byli oni zrzucani do grobów z pewnej wysokości. Na nogach jednej ofiary kładziono głowę drugiej - bez jakiegokolwiek szacunku dla ciał ludzkich i dbałości o pochówek. Wygląda to na szybkie działanie w kierunku pozbycia się ciał. Ktoś, kto to robił, uczynił to wyjątkowo niedbale - wyjaśnia Szwagrzyk. Ponadto większość szczątków nosi ślady egzekucji tzw. metodą katyńską - strzałem w potylicę z bliskiej odległości. - Na całej Łączce spodziewamy się znaleźć ok. 100 osób; trzeba jednak pamiętać, że te szacunki z dnia na dzień mogą ulec zmianie - dodaje. Prace ekshumacyjne obejmują w pierwszym etapie niewielki obszar wokół pomnika ofiar okresu stalinowskiego. W kwaterze na Łączce w latach 1948-1956 pochowano kilkuset zmarłych i straconych w więzieniu mokotowskim w Warszawie. IPN ma nadzieję, że uda się odnaleźć m.in. szczątki rtm. Witolda Pileckiego, gen. Augusta Emila Fieldorfa Nila" - szefa Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej, mjr. Zygmunta Szendzielarza Łupaszki" - dowódcy 5. Wileńskiej Brygady AK, i ppłk. Łukasza Cieplińskiego - przywódcy Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość".

http://www.naszdziennik.pl/wp/6595,upokorzyc-politycznych.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ubecja lubiła fortel, od przebieranek, po podrzucanie ciał do grobów aby utrudnić poszukiwania, zalewanie dołów wapnem itp.

celach zamykano gestapowców, zbrodniarzy niemieckich razem z polskimi księżmi, szlachcicami i członkami oddziałów niepodległościowych.

przy egzekucjach na pewno była selekcja, i każda grupa leży osobno, bo wyroki były z różnych kategorii.

Szybki pochówek na łączce" może sugerować nocną robotę ub.
badania DNA mogą potwierdzić że niemieckie mundury to fortel.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Otwarty masowy grób na Powązkach jest symbolem minionego systemu. To na nim zbudowano kariery dzisiejszych „ludzi honoru”
opublikowano: dzisiaj, 17:19
fot. PAP / R. Pietruszka

W tym roku na Cmentarz Wojskowy na Powązkach dotarłem dopiero dzień po obchodach wybuchu Powstania Warszawskiego. Zwykle chętnie uczestniczę w sierpniowych uroczystościach bo dają możliwość wspólnego przebywania, a czasami nawet bezpośredniej rozmowy z ostatnimi żyjącymi Powstańcami, przywileju którego będą już raczej pozbawione moje dzieci i ich pokolenie. Tym razem, choć same uroczystości mnie ominęły, wizytę na Powązkach zapamiętam jednak do końca życia.
Z czasów dziecięcych jeszcze znałem zwyczaj stawiania zniczy na różnych warszawskich cmentarzach: na Bródnie, na Powązkach, na starym i nowym cmentarzu na Służewie w miejscach, gdzie zgodnie z ustnymi przekazami anonimowo chowano osoby zamęczone w komunistycznych katowniach Warszawy. Teraz, po upływie wielu lat, będąc akurat na Powązkach, przypomniałem sobie informację o rozpoczęciu prac badawczych i ekshumacji ciał w jednym z takich miejsc, tzw. Łączce. Nie byłem zupełnie przygotowany na to, jakie wrażenie zrobi na mnie widok tego otwartego grobu.
To co zobaczyłem, sprawiło że poczułem się tak, jak musiał czuć się w 1943 r. Józef Mackiewicz będąc świadkiem otwarcia grobów katyńskich. Na powierzchni – zielone drzewa, trawa, kwiaty, wszystko skąpane w porannym słońcu. Metr w głąb – warstwy poukładanych byle jak szkieletów, ręce powykręcane od ciągnięcia ciał za nogi, potrzaskane i szczerbate czaszki, z których zęby prawdopodobnie wybito w trakcie przesłuchań, połamane kości. Po katyńsku przestrzelone potylice. Tak wygląda nasz prawdziwy panteon narodowy, nasza prawdziwa aleja zasłużonych. Leżą tam najlepsi i najodważniejsi spośród swojego pokolenia, m.in. rotmistrz Pilecki, mjr Szendzielorz „Łupaszka”, płk Dekutowski „Zapora”, generał Fieldorf „Nil” i kilkuset im równych.
Otwarty masowy grób na Powązkach jest dla mnie najlepszym możliwym symbolem minionego systemu. To w nim właśnie biło śmierdzące trupią zgnilizną serce polskiego komunizmu. To na nim zbudowano kariery dzisiejszych „ludzi honoru”, to z niego wyrastają korzenie części autorytetów moralnych. Jedno spojrzenie do wewnątrz grobu i już wiadomo, że PRL nigdy nie był komedią Barei.
Z nielicznych doniesień prasowych poświęconych ekshumacjom na Powązkach dowiedziałem się, że prace archeologiczne napotykały wcześniej na absurdalne trudności związane z koniecznością ochrony cmentarnego drzewostanu lub z faktem, że na części masowego grobu stoją już późniejsze grobowce peerelowskich prominentów (NB. trudno o lepszą metaforę dla oddania natury komunizmu w Polsce). Mam jednak nadzieję, że sprawy te nie przeszkodzą w wydobyciu, identyfikacji i przeprowadzenia, godnego pochówku wszystkich leżących tam ofiar, Państwo Polskie jest im to po prostu winne. Mam też nadzieję, że analogiczne prace badawcze zostaną przeprowadzone także na cmentarzu bródnowskim i na obu cmentarzach na Służewie. Jesteśmy krajem niepodległym już od ponad 20 lat i musimy umieć spojrzeć prawdzie prosto w oczy.
Na koniec, chciałbym zachęcić wszystkich Warszawiaków i osoby wybierające się do Warszawy w nadchodzących tygodniach do odwiedzenia cmentarza Powązkowskiego i oddania hołdu ostatnim obrońcom II Rzeczypospolitej. Do miejsca ekshumacji bardzo łatwo trafić, polscy niezłomni leżą zaledwie o kilkadziesiąt metrów na południowy zachód od „kwatery Smoleńskiej”, miejsca pochówku ofiar tragedii z kwietnia 2010 r.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I niech nikt o tym nie zapomina chwaląc Jaruzela, Kiszczaka i resztę tej czerwonej hołoty. W takich grobach w całej Polsce leżą najlepsi synowie tej ziemi. A nowe elyty, które ich wymordowały nie były godne nawet patrzeć w ich stronę na ulicy. To, że na te prace musieliśmy czekać ponad 20 lat istnienia wolnej" Polski jest bardzo wymowne.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem dzisiaj na miejscu, rozmawiałem z P.Profesorem nadzorującym prace na łączce".Od wtorku zaczynam pomagać w działaniach.Każda pomoc mile widziana gdyż roboty bardzo dużo.Z tego co się dowiedziałem bardzo potrzebują woluntariuszy.Myślę że warto mieć w życiorysie udział w tak zaszczytnym przedsięwzięciu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prezydent na miejscu ekshumacji ofiar terroru komunistycznego na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach – Warszawa, 17 sierpnia 2012

Prezydent Bronisław Komorowski wizytował kwaterę „Ł” na stołecznych Powązkach wojskowych, gdzie trwają prace archeologiczno-ekshumacyjne. Ich celem jest odnalezienie szczątków pogrzebanych tam więźniów politycznych okresu stalinowskiego, zamordowanych w śledztwie lub straconych na podstawie wyroków sądów komunistycznych w latach 1948–1956. Do tej pory udało się wydobyć z ziemi szczątki 71 osób.

Prezydent obejrzał zarówno samo miejsce prac archeologiczno-ekshumacyjnych, jak i zorganizowane na cmentarzu polowe laboratorium. Szczegółowe informacje na temat przebiegu prac Prezydentowi przekazali towarzyszący mu Prezes IPN dr Łukasz Kamiński, Sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa dr hab. Andrzej Krzysztof Kunert oraz dr hab. Krzysztof Szwagrzyk – Pełnomocnik Prezesa Instytutu Pamięci Narodowej ds. poszukiwań miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego, który kieruje pracą archeologów i pracowników Zakładów Medycyny Sądowej na Powązkach.

W swoim oświadczeniu dla mediów Prezydent podkreślił, że więźniów – ofiary UB uśmiercano „metodą katyńską”, tzn. strzałem w tył głowy i zadeklarował, że będzie się starał o powstanie w stolicy muzeum upamiętniającego właśnie te ofiary komunizmu. Bronisław Komorowski podziękował Ministerstwu Sprawiedliwości, Instytutowi Pamięci Narodowej oraz Radzie Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa za podjęcie działań archeologiczno-ekshumacyjnych na Powązkach wojskowych.

Finansowane przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa prace archeologiczne na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach zaczęły się 23 lipca. Są one prowadzone w ramach wieloletniego ogólnopolskiego projektu badawczego. Jego podstawą stał się List Intencyjny w sprawie współpracy na rzecz odnalezienia nieznanych miejsc pochówku ofiar terroru komunistycznego z lat 1944–1956. Dnia 10 listopada 2011 r. list podpisali szefowie Ministerstwa Sprawiedliwości, Instytutu Pamięci Narodowej i Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/245/20712/Prezydent_na_miejscu_ekshumacji_ofiar_terroru_komunistycznego_na_Cmentarzu_Wojsk.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie