Skocz do zawartości

Katastrofy i wypadki lotnicze


Rekomendowane odpowiedzi

Tragedia w Płocku nie należy do typowych. Jeśli się na to spojrzy już u źródeł to widać, że coś jest wbrew wszystkiemu.

Z materiałów filmowych niestety nie widać, ile Ralf Buresch tak naprawdę wykonał zwitek korkociągu tylko w jedną stronę. Filmiki pokazują, że w jedną stronę zrobił 8,5 zwitki, ale co było wcześniej tego nie widać, bo go nie filmowano - chyba że wyjdzie jakiś filmik pokazujący wszystko od początku wprowadzenia Jaka w korkociąg aż do zderzenia z wodą. Ale te 8,5 zwitki to na pewno nie było wszystko, bo to widać z obecnych filmików.

Nie robi się tylu zwitek korkociągu, bo to jest proszenie się o nieszczęście, szczególnie na niektórych typach samolotów. Procedura wyprowadzania stałopłata z korkociągu niby jest jedna, ale działa tylko dla szybowców. Z samolotami różnie bywa i instruktorzy akrobacji zawsze o tym ostrzegają. Są samoloty, które wyjdą z korkociągu ściśle według procedury podstawowej, tak jak szybowce, ale są samoloty, w których trzeba to robić inaczej, rzekłbym bardzo naukowo.

Po co Ralf Buresch nakręcił tyle zwitek korkociągu to już nikt nie odpowie, chyba że poszedł w tym Jaku popychacz któregoś ze sterów i on już za nic nie odpowiadał. Ale wtedy powinien skakać. Wysokość do skoku ratowniczego miał. Normalnie w akrobacji zawodniczej robi się jedną zwitkę korkociągu. Z uczniami-pilotami jest ciut inaczej, bo korkociąg to nie tylko zabawka dla widzów na pokazach, ale przede wszystkim stan lotu (na pozakrytycznych kątach natarcia) i korkociągi z uczniami ćwiczy się w ramach programu sytuacji niebezpiecznych. Z uczniami nie wykonuje się więcej niż dwie zwitki.

Z korkociągiem żartów nie ma. Nieszczęsnemu pilotowi z Płocka nie wolno było zrobić aż tylu zwitek, bo to przekroczyło obyczaje (czy wręcz prawo) tak zawodnicze, jak i pokazowe.

Poza tym pilot nie bardzo pilnował osi pokazów. Gdy osiem lat temu Marek Szufa uderzył w Płocku o taflę wody to było to mniej więcej na środku rzeki. Obecnie niemiecki pilot o mało co nie zabił ludzi na brzegu, co doskonale widać na filmikach.

Edytowane przez Jedburgh_Ops
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy osiem lat temu Marek Szufa uderzył w Płocku o taflę wody było pewne, że jego

Lycoming pracował do ostatniej chwili i działał bez zarzutu (na pełnym „gazie”),

jednak w tym przypadku nie wiem...

Mam wrażenie, że silnik w tym korkociągu pracował na zbyt małej prędkości. Na pewno istnieją inne filmy tej katastrofy, na których słychać pracę silnika.

P.S. Pamiętam, że rozmawiałem w tej sprawie z Jerzym Makulą na 5.(?) Nocy w Instytucie Lotnictwa 2013 r., ale Pan Kapitan nie chciał na ten temat rozmawiać...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Spirit of Warsaw napisał:

Mam wrażenie, że silnik w tym korkociągu pracował na zbyt małej prędkości. Na pewno istnieją inne filmy tej katastrofy, na których słychać pracę silnika.

Nie, nie, to nie tak. Korkociąg robi się na zdławionym silniku i wprowadza się w niego samolot z przeciągnięcia statycznego. Jeśli nie słyszysz silnika podczas obecnego płockiego wypadku to znaczy, że (przynajmniej pod tym względem) wszystko jest professional.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Spirit of Warsaw napisał:

Gdy osiem lat temu Marek Szufa uderzył w Płocku o taflę wody było pewne, że jego Lycoming pracował do ostatniej chwili i działał bez zarzutu (na pełnym „gazie”)

To jest porównywanie rzeczy nieporównywalnych. Marek Szufa uderzył o rzekę wyprowadzając samolot z półpętli. Wtedy miał prawo być na pełnym gazie i silnik wył i tutaj wszystko się zgadza i to też jest professional.

Woda i śnieg - nie ma nic gorszego dla pilota, jeśli chodzi o błędną ocenę odległości samolotu od powierzchni tych dwóch materii. I zemsta złudzeń optycznych niestety jest w lotnictwie GA regularna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, masz rację. Około 0:15 widać odrębny dramat w tym wszystkim. To już są (prawdopodobnie) błędy człowieka walczącego z nadchodzącą śmiercią. Gdzieś kiedyś już o tym tutaj pisałem - z korkociągu trzeba wychodzić delikatnie, z czuciem, bo inaczej tylko wpadnie się w rotację w przeciwnym kierunku, a z korka się nie wyjdzie. I takie coś tutaj widać. Istnieje aż dziewięć błędów w wyprowadzaniu samolotu z korka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pilot tego nieszczęsnego Jaka miał nalot 800 h. Mało to nie jest, ale jak na pilota akrobacyjnego i pokazowego to jakaś rewelacja też nie jest. Tym bardziej, że Jak-52 nie jest jakimś superwdzięcznym samolotem do wyprowadzania z korkociągu, a już szczególnie w kontekście po prostu szalonej ilości zwitek korka, czego nie wolno. Tego chyba nikt nie zrozumie, chyba że sekcja zwłok pilota wykaże, iż doznał np. udaru.

 

Na podlinkowanym przeze mnie powyżej forum wypadkowości lotniczej ukazało się dziś bardzo dobre jakościowo zdjęcie tego Jaka – jak pisze jego autor – „kilka sekund przed tragedią”. Z układu lotek wynikałoby, że Jak jest już w korkociągu lewoskrętnym, czyli tuż nad ziemią (wcześniej robił co najmniej dziewięć zwitek prawoskrętnych). Dla komisji powypadkowej ciekawe w tym zdjęciu będzie położenie steru wysokości. Dla przytłaczającej większości samolotów jest to wychylenie błędne (w górę). Przy wyprowadzaniu z korka trzeba oddać drążek trochę od siebie, żeby wyjść z pozakrytycznych kątów natarcia, a tutaj mamy drążek na siebie.

 

Ale z drugiej strony dobrze byłoby, aby aerodynamicy Jakowlewa na ten temat też się wypowiedzieli (tylko czy zechcą przy „świetnych inaczej” relacjach Polski z Rosją?), ponieważ jest mała grupa samolotów akrobacyjnych, którym w korkociągu „trzeba dać szansę” na zadziałanie steru kierunku (bo on też odpowiada za wyprowadzenie z korka) i wtedy rzeczywiście trzeba wychylić ster wysokości w górę (czyli trochę wbrew regułom), bo rośnie wtedy efektywność steru kierunku. Tylko że na to wszystko potrzebny jest czas, a tego czasu pilot w Płocku już nie miał.

 

Poniżej zdjęcie z ostatniej fazy spadania. Ster wysokości ciągle wychylony w górę, ale lotki w neutrum i ster kierunku chyba też w neutrum, a tak się nie da wyjść z korkociągu.

 

2126862172_Jak-52Pock15-06-2019.thumb.jpg.62bafd8d5eca09521dbc4e8f02b4f43c.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na podlinkowanym wcześniej forum jest kolejna seria zdjęć z korkociągu tego Jaka-52. Jest superprecyzyjna. Widać, że zgodnie z zasadami sztuki (tej podstawowej do wychodzenia z korkociągu) pilot wychyla ster kierunku tak, aby zatrzymać rotację, ale to nie działa. Jednocześnie ma wychylony w górę ster wysokości, aby (jak pisałem wcześniej) dać sterowi kierunku większą szansę na zadziałanie (technika dla wrednych samolotów nie tak prosto wychodzących z korka), ale to też nie działa. Ale widać dlaczego - ster wysokości jest wychylony w górę za delikatnie, a powinien być wychylony prawie maksymalnie, aby: po pierwsze, zminimalizować tzw. obszar zacieniony steru kierunku; po drugie, wygenerować wir powietrza korzystny do skuteczniejszego zadziałania steru kierunku. Ale takie rzeczy się nie dzieją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://www.defence24.pl/reaper-utracony-nad-jemenem-amerykanie-oskarzaja-teheran

"Reaper utracony nad Jemenem. Amerykanie oskarżają Teheran

USA oskarżają Iran i wspieranych przez niego bojowników Huti o zorganizowane ataki na operujące nad Jemenem BSP MQ-9 Reaper. 6 czerwca za pomocą rakiet przeciwlotniczych Huti zestrzelili amerykańskiego drona, a tylko w ostatnim tygodniu podjęto kolejne dwie próby zniszczenia amerykańskich bezzałogowców.

Bojownicy Huti zamieścili w minionym tygodniu w mediach społecznościowych wideo i fotografie pokazujące zestrzeloną maszynę. Waszyngton twierdzi, że faktycznymi operatorami zestawów przeciwlotniczych byli Irańczycy, co jednoznacznie pokazuje ich wrogie nastawienie do USA oraz powoduje dalszą eskalację napięcia w rejonie Zatoki Perskiej. Obecnie jest to już przejście od wzajemnych oskarżeń słownych obu stron, do realnej konfrontacji militarnej.

O bezpośredniej roli Iranu przekonani są przedstawiciele Centralnego Dowództwa Sił Zbrojnych USA (CENTCOM) twierdzący, że Teheran stoi za atakiem bezpośrednio, lub też "umożliwił" jego przeprowadzenie. Do udanego ataku na bezzałogowiec Huti wykorzystali rosyjskie rakiety ziemia-powietrze typu SA-6 (co świadczy o wzroście ich możliwości w walce z celami powietrznymi i otrzymywaniu wsparcia z zewnątrz).

13 czerwca pocisk typu SA-7, zmodyfikowany w Iranie, wystrzelono przeciwko MQ-9 operującemu nad Zatoką Omańską. Zadaniem tego drona był nadzór nad dotkniętym katastrofą tankowcem Kokuka Courageous. Atak był jednak nieudany.

Prezydent Donald Trump zapowiedział wykorzystanie „pełnego zakres opcji odstraszania” przeciwko Iranowi, a gdy to nie przyniesie oczekiwanych rezultatów, kolejnym krokiem ma być podjęcie działań militarnych. W pierwszym zakresie mowa jest m.in. o niekonwencjonalnych działaniach z wykorzystaniem cyberataku lub innych form WRE. Jednak planowane są i inne awaryjne scenariusze. Ponadto Waszyngton podkreśla, że zrobi wszystko, by uniknąć otwartej wojny.

Samo zaostrzenie sytuacji rozpoczęło się w ubiegłym roku, kiedy administracja Trumpa wycofała się z międzynarodowego porozumienia, które ograniczyło program nuklearny Iranu. Kolejnym zapalnym momentem były nowe sankcje wobec Teheranu. USA wysłały w rejon zatoki ok. 1500 dodatkowych żołnierzy, baterię systemu THAAD czy lotniskowcową grupę uderzeniową z lotniskowcem Abraham Lincoln na czele.

Z kolei atakami zaniepokojone są kraje arabskie oraz Izrael. Głównie chodzi im o fakt ich ukrywania przez Amerykanów oraz - jak twierdzą - dobrą organizację zaplanowanych przez Iran działań.

USA oskarża również Iran o przeprowadzenie ataków rakietowych na dwa tankowce w Zatoce Omańskiej. Opublikowano film przedstawiający irańską łódź zbliżającą się do jednego ze zniszczonych tankowców i usuwający to, co według urzędników USA jest pozostałym niewybuchem. Jak na razie działania USA w regionie otwarcie popiera Wielka Brytania, jednocześnie oskarżając Iran o celowe dziania, natomiast reakcja innych państw jest wyraźnie stonowana."

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Woodhaven napisał:

W miejscowości Jeziorowskie koło Ełku wiatrakowiec spadł na dom i zaparkowany w pobliżu samochód.

 

Statek powietrzny spadł na prywatną posesję, uszkadzając dach domu i zaparkowany obok samochód. Badanie trzeźwości pilota wiatrakowca wykazało, że znajdował się w stanie nietrzeźwości; miał niespełna 1,4 promila alkoholu – przekazał portalowi tvp.info podinsp. Grzegorz Stefanowski, zastępca naczelnika wydziału prewencji Komendy Powiatowej Policji w Ełku. Do zdarzenia doszło w miejscowości Jeziorowskie (woj. warmińsko-mazurskie)

https://www.tvp.info/43154020/wiatrakowiec-spadl-na-dom-i-samochod-pilot-mial-niespelna-14-promila-alkoholu

Edytowane przez Woodhaven
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,24939672,awaryjne-ladowanie-samolotu-w-rosji-pasazerski-an-24-uderzyl.html#s=BoxOpImg4

"Awaryjne lądowanie samolotu w Rosji. Pasażerski An-24 uderzył w budynek. Są ofiary

Podczas awaryjnego lądowania samolotu An-24 zginęło dwóch pilotów, pasażerowie przeżyli.

Do wypadku doszło 27 czerwca w Niżnieangarsku, na Syberii (450 kilometrów od Ułan-Ude). Samolot pasażerski An-24 lądował tam awaryjnie, jednak podczas manewru nie zmieścił się w pasie i uderzył w budynek. Wtedy też doszło do pożaru.

Zginęło dwóch pilotów maszyny, natomiast siedmiu pasażerów trafiło do szpitala. Reszcie pasażerów, 43 osobom, nic się nie stało - donosi agencja TASS.

Aleksiej Fiszew, sekretarz prasowy władz Buriacji, opisywał, że załoga samolotu zdecydowała się na awaryjne lądowanie po tym, jak przestał działać jeden z silników maszyny."

z24939683IH,Katastrofa-samolotu-w-Rosji--Buriacja-.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,24950696,usa-niewielki-samolot-rozbil-sie-tuz-po-starcie-10-osob-zginelo.html#s=BoxOpCzol7

"USA: Katastrofa małego samolotu. Rozbił się tuż po starcie. Wszyscy zginęli

Do katastrofy niewielkiego samolotu doszło w amerykańskim stanie Teksas w niedzielę rano miejscowego czasu. Maszyna rozbiła się tuż po starcie z lokalnego lotniska w rejonie Dallas.

Tragedia miała miejsce na lotnisku w Addison 30 kilometrów od Dallas. Dwusilnikowy The Beechcraft BE-350 King wzbijał się w górę tuż po opuszczeniu pasa startowego, po czym spadł na znajdujący się nieopodal hangar i zapalił się. Do tragedii doszło chwilę po godzinie 9 czasu lokalnego w niedzielę - informuje portal NBCDFW.com.

Katastrofa samolotu w Teksasie. Żaden pasażer nie przeżył

Świadkowie mówią, że samolot brzmiał tak, jakby moc silników była zbyt mała. Władze miasta poinformowały później, że żaden z dziesięciorga pasażerów nie przeżył katastrofy. Maszyna miała lecieć do St. Petersburg na Florydzie.

Przyczyny katastrofy bada Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu."

 

z24950700IH,Katastrofa-samolotu-w-Teksasie--Nie-zyje-10-osob.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

https://www.defence24.pl/katastrofa-ukrainskiego-samolotu-l-39-pilot-katapultowal-sie

"Katastrofa ukraińskiego samolotu L-39. Pilot katapultował się

Podczas lotu szkolnego ukraiński samolot L-39 Albatros uległ awarii i rozbił się w rejonie Charkowa. Pilot katapultował się i nie odniósł żadnych istotnych obrażeń. Okoliczności zdarzenia badają władze wojskowe i lotnicze Ukrainy.

Bardzo niewiele wiadomo na temat wypadku, który miał miejsce 2 lipca 2019 roku około godziny 16:00. Jak informuje służba prasowa ministerstwa obrony narodowej Ukrainy, odbywający kolejny samodzielny lot szkoleniowy maszyną L-39 Albatros kadet 3 roku Charkowskiego Uniwersytetu Sił Powietrznych zgłosił służbom naziemnym problemy z układem napędowym. Sytuacja była na tyle poważna, że kierownik ćwiczenia zezwolił na katapultowanie.

Pilot opuścił maszynę, a następnie sam skontaktował się z bazą i ściągnął na miejsce zdarzenia służby ratownicze oraz techniczne. Podczas katapultowania nie odniósł obrażeń, jednak przeszedł pełne badania. Samolot rozbił się na polu nieopodal zabudowań wsi Starowiriwka w obwodzie charkowskim.

Okoliczności wypadku bada komisja wojskowa. Szczegóły zdarzenia nie są obecnie znane. Ze względu na obciążenia jakich doznaje organizm człowieka podczas katapultowania, pechowy kadet-pilot będzie musiał przejść badania przed komisją lekarską, zanim ponownie zostanie dopuszczony do lotów.

Czeska maszyna Aero L-39 Albatros, była podstawowym samolot szkolno-treningowy w wielu krajach, w tym również w Rosji, gdzie zastępowany jest sukcesywnie przez maszyny Jak-130. L-39 posiada również wersje szkolno-bojowe i bojowe, które biorą udział m. in. w konflikcie syryjskim. Maszyny wykorzystywane na Ukrainie pochodzą z czasów ZSRR, ale były wielokrotnie remontowane, a częściowo również modernizowane, przez krajowe zakłady."

21862270_0.jpg

21862270_1.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114881,24979197,wlochy-ujawniono-nagrania-z-katastrofy-lotniczej-nad-alpami.html#a=363&c=159&s=BoxNewsMT

"Włochy. Policja pokazała nagrania z katastrofy lotniczej helikoptera i samolotu nad Alpami

Włoska policja opublikowała dwa filmy przedstawiające zderzenie helikoptera i małego samolotu, które miało miejsce nad Alpami w styczniu tego roku. W wyniku tragicznego zdarzenia zginęło siedem osób.

Wypadek miał miejsce w pobliżu szczytu Testa del Rutor w Dolinie Aosty, w małym regionie w północnych Włoszech, oddalonym o około 80 km na północny zachód od Turynu.

Tragiczny wypadek nad włoskimi Alpami. Zginęło czterech Niemców, Belg, Francuz oraz Włoch

Nagrania udostępnione przez włoską policję pochodzą z dwóch kamer GoPro. Nie uległy one zniszczeniu podczas zderzenia i zostały odnalezione nieopodal wraku helikoptera, gdy w miejscu wypadku stopniał śnieg - relacjonuje Reuters.

W rozmowie z agencją prasową ANSA szef lokalnej policji Delfino Viglione potwierdził, że samolot uderzył podwoziem w główny wirnik helikoptera. Dodał, że pilot helikoptera z pewnością nie widział samolotu turystycznego. W katastrofie zginęło pięć osób lecących helikopterem (m.in. 53-letni pilot Maurizio Scarpelli oraz 49-letni przewodnik górski Frank Henssler), a także dwie osoby będące na pokładzie samolotu. Dwie osoby przeżyły, zostały ciężko ranne - pisze La Repubblica. "

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak na general aviation to wypadek potworny i o rzadkiej skali ofiar. Być może nic go już w tym roku nie przebije. Z drugiej strony bardzo trudno będzie znaleźć winnego tego wypadku. GA to nie wojsko z radarami i systemami antykolizyjnymi. Mimo faktu, że już uczniom-pilotom od pierwszych wykładów wpaja się najświętszą regułę latania cywilnego - „Widzę i jestem widziany” - to statki powietrzne GA nie są szklanymi kulami, żeby widzieć wszystko w zakresie 360°. Nieszczęsny pilot samolotu musiał po prostu nie widzieć śmigłowca pod sobą, a pilot śmigłowca w ogóle nie widział samolotu (bo i jak?) taranującego go od góry i lekko od tyłu, ale poza widocznością z kabiny. Po prostu koszmarny zbieg okoliczności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie