Skocz do zawartości

Ostra popijawa w XVIII wiecznej knajpie


Vorax

Rekomendowane odpowiedzi

Nie ukrywam ze chcialbym cofnac sie w czasie i zobaczyc jak wygladala popijawa w XVIII wiecznej tradycyjnej knajpie-oberży na naszych ziemiach .
Ciekawi mnie jakie trunki,jadlo bylo serwowane ,moze ktos ma jakies ryciny i inne ciekawostki z tym zwiazane-moze jakies fajne opisy co sie tam dzialo o czym byla mowa itp ale poparte w miare zrodlami itp itd. ]Generalnie ciekawi mnie klimat i miejsce takich miejsc w tamtych czasach:).
Pozdrawiam Vorax
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://literat.ug.edu.pl/kitowic/index.htm


Trafiało się i to, że komu trunku aż po dziurki (jak mówią) pełnemu nagle gardło puściło i postrzelił jak z sikawki naprzeciw siebie znajdującą się osobę, czasem damę po twarzy i gorsie oblał tym pachnącym spirytusem, co bynajmniej nie psuło dobrej kompanii. Niezdrowy z resztką ekshalacji uciekł co prędzej za drzwi albo gdzie w kąt, dama także, ustąpiwszy na bok, jako tako się naprędce ochędożyła, a resztę w śmiech obrócono i wszystko znowu do pierwszego ładu powróciło. Ten jednak, któremu się taki przypadek zdarzył, już nie miał miru w kompanii; za czym albo do niej nie powracał, albo jeżeli powrócił, to się bawił z osobna, nie zasiadając miejsca straconego. Lecz bywali tacy opoje, którzy czując w sobie zbytek trunku, a nie chcąc go odstąpić, kiedy po skończonym stole trwała jeszcze dobra ochota, wychodzili za dom i tam sprawiwszy sobie dobrowolnie wymiot, powracali do kompanii i znowu na nowo pili.
"

Piękne czasy:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miody pitne pewnie smakują do dziś podobnie a okowitę czy gorzałkę można popróbować zrobić samemu;) Jedynie, może zamiast, cukru mogli używać słód albo miód.
http://alkohole-domowe.com/bimber/jak_zrobic_zacier.html
Sam kiedyś, dawno, żytniówkę próbowałem, lecz z miłą chęcią popróbował bym ponownie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karczma polska

Hanna Widacka

Podróż po dawnej Polsce, z uwagi na wielokilometrowe trasy, fatalny stan dróg i przypadkowy stan pojazdów, zwykle przewlekała się w nieskończoność. Konieczny stawał się nocleg, ponieważ nie zawsze można było zajechać do dworu czy na plebanię. Dla wygody podróżnych przy traktach wznoszono więc – bodajże od czasów piastowskich – karczmy, znane też jako osterie, austerie i oberże.

Lecz historia karczmy wiąże się głównie z prawem propinacji, na mocy którego tylko szlachta mogła produkować i sprzedawać trunki we własnych dobrach. Stąd karczma pełniła też inne funkcje:
była miejscem spotkań i zabaw okolicznej ludności, miejscem zawierania umów, organizowania takich uroczystości jak wesela, chrzciny, stypy, wreszcie sprzedaży wyrobów rzemieślniczych i wiktuałów, lecz przede wszystkim trunków – piwa, miodu i wódki.
Karczmy prowadzili podlegający bezpośrednio dworowi karczmarze – dzierżawcy, tzw. arendarze; od XVII w. funkcję tę przejęli głównie Żydzi. Jakub Kazimierz Haur w swojej słynnej Ekonomice Ziemiańskiej, napisanej w latach 1670 – 1680, poświęcił cały rozdział instytucji karczmy, wykładając m. in. obowiązki oberżysty: „Karczmarz ma być ludzki, każdemu uprzejmy i dogodny (...) ma mieć muzykę zwyczajną : dudę i skrzypka, którym tanecznicy płacą (...), albowiem szynk bez muzyki, wóz bez smarowidła, taniec bez dziewki za nic nie stoi”.

Drewniane oberże wznoszono w XVII i XVIII w. według dwóch, zbliżonych zresztą, typów (dotrwałych do XIX stulecia); w obu znajdowała się chata właściwa, tzn. izba z sienią i alkierzem, oraz obszerna szopa – tzw. „stan”, oznaczający zarazem stajnię, wozownię i halę noclegową dla tych podróżnych, którzy z braku miejsca nie nocowali w izbie. Polskie austerie nie cieszyły się dobrą opinią, zwłaszcza wśród zagranicznych wojażerów. I tak np. francuski dworzanin króla Jana Kazimierza, Gaspar de Tende o pseudonimie Sieur de Hauteville, w ostatniej ćwierci XVII w. pisał : „W głębi tej stajni jest zwykle izba z piecem, ale nie można tam mieszkać w lecie z powodu much, pcheł, pluskiew oraz fetorów. Nawet przy dużych upałach okna pozostają tam zamknięte”. W dodatku bliskie (pod jednym dachem!) sąsiedztwo koni, krów, drobiu czy beczek kiszonej kapusty, połączone z nieznośnymi hałasami, a nieraz burdami, powodowały, iż zasnąć było po prostu trudno. Z jedzeniem nie było lepiej: klientela karczem trafiała się nieregularnie, toteż nie robiono większych zapasów. Radzono więc podróżować nie tylko z własną pościelą, lecz także z żywnością.

Wczesna litografia malarza Kazimierza Żwana (1792 – 1858), sygnowana Dessiné d’ après nature et lithographié par L[ieutenan]t C[olone]l Żwan 1818, przedstawia wnętrze karczmy, wypełnione wieśniakami. Pośrodku izby tańczą weselące się pary, w takt żydowskiej muzyki – cymbalisty i wiolonczelisty, siedzących przy stole. Z prawej strony kompozycji oberżystka toczy piwo z beczki. Ta nieczęsto spotykana litografia powstała, być może, w amatorskiej pracowni hrabiego Aleksandra Chodkiewicza w Warszawie. Żwan malował pejzaże i sceny batalistyczne. Zmarł w Warszawie.
Grafika ze zbiorów Biblioteki Narodowej w Warszawie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie