Skocz do zawartości

kleszcze coraz grozniejsze.


dino73

Rekomendowane odpowiedzi

A co wy na to Panowie. Ktoś nosił sygnet (wewnątrz jakieś 3-4mm wolnej przestrzeni) pod który wlazł klesz. Jak się nachlał to już nie wylazł. Normalnie jak w więzieniu.
Sygnecik z odłamanym oczkiem ale ciekawostka jest :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 462
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Autan. Ja używam przeciw komarom, znacznie zwiększa komfort przebywania w plenerze, przy okazji także odstrasza kleszcze. To znaczy, nawet jak kleszcz dotrze do skóry, (w zeszłym sezonie jeden!), to już nie ma siły wbić się. (Działa to trochę podobnie jak preparat przeciwkleszczowy dla psów).

Poza tym ponoć najgroźniejsze są larwy, małe i prawdopodobieństwo zarażenia większe, trudno więc polegać tylko na wzroku, a i przez cały dzień przebywania na tzw. łonie przyrody takie cholerstwo ma więcej czasu, żeby się wbić.

Tak na marginesie, to ugryzienia komarów też zdrowia nie dodają. Myślę, że następna w kolejce jest panika związana z przenoszeniem przez komary gorączki zachodniego Nilu, poczekajmy na tegoroczny sezon ogórkowy"

http://www.dziennikwschodni.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100831/KRAJSWIAT/612433928

Nie to, żebym straszył, jeśli ktoś lubi być pogryziony przez komary... Ja zawsze mam taki spray na wyposażeniu, dwa, trzy wystarczą na cały sezon, a komfort bezcenny, nawet jeśli prawdopodobieństwo zarażenia boreliozą oceniam nisko.
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spray to sobie można. Jak chcesz ochrony to kup atomizer. Repelenty działają jak użyjesz ich dość sporo. Psiknięcie sprayem na skórę nie chroni. Proponuję poczytać troszkę. Szczególnie na forach dla leśników i myśliwych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje doświadczenia, przepraszam, że przeciwstawiam je temu co piszą fachowcy od sprayów na forach, są takie jak napisałem. Oczywiście, żaden środek nie chroni w 100% przez parę dni (no, nie wiem co tak kryją arsenały różnych armii). Jednak komfort jest znacząco większy, mimo, że trzeba psiukać częściej niż podaje producent. Nic nie przeszkadza, żeby użyć sporo repelenta, zwłaszcza, że dość sporo" to określenie subiektywne.

Nie chcę też wdawać się w akademickie dyskusje na temat wyższości atomizera nad sprayem. Ten konkretnie zostawia warstwę jakby oliwki, którą można nawet rozsmarować.

Zamiast poczytania Szczególnie na forach dla leśników i myśliwych", proponuję poużywać w/w środka. Wtedy będziemy mogli wymienić opinie. Komuś to może odpowiadać, komuś nie. Być może niektórzy oczekują, że komary ominą ich w odległości paru metrów, lub zdechną na sam widok. Jednak kategoryczne stwierdzenie Psiknięcie sprayem na skórę nie chroni" jest sprzeczne z moimi doświadczeniami, w Polsce i w tropikach.

Jednak tematem są kleszcze. Działanie przeciwkleszczowe Autana zauważyłem przypadkowo, nie wczytując się w instrukcje producenta. Po prostu przy okazji używania przeciw komarom nie przyczepiały się do mnie kleszcze, choć wszyscy wokół trąbili o pladze. Można sprawdzić samemu, można polegać na opiniach leśników. Jednak ja swoje doświadczenie cenię wyżej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Dość sporo to tyle, żeby po odparowaniu nośnika wystarczyło na rozsmarowanie po całej powierzchni skóry. Jeśli się uparłeś na spray to napsikaj w otwartą dłoń, poczekaj chwilę i dopiero rozsmaruj po miejscach, które chcesz chronić. Psikanie sprayem jest wygodne ale pozostawia zbyt wiele niezabezpieczonych miejsc. Nic na to nie poradzisz i możesz sobie gadać.

2. Proponujesz mi użycie środka i sprawdzenie efektu. Mam sobie napsikać na tyłek i siadać w trawie czekając na potwora? A może po przejściu przez las i łąkę, jeśli nie przyczepi mi się żaden kleszcz, mam powiedzieć, że środek jest skuteczny? Takie sukcesy to osiągam bez repelentów. Wszystko zależy od miejsca, szczęścia, pory roku itd. Zaproponuj metodę badawczą to może się skuszę. Jeśli nie badań nie przeprowadziłeś to zaufaj innym, którzy dla Twojego komfortu dawali się ciachnąć i liczyli każdego dziada który się repelentowi nie oparł. Twoje i moje odczucie nic tutaj nie znaczy.
A jeśli 2-3 spraye wystarczają Ci na sezon to żaden z Ciebie leśnik.
Jeśli nie ufasz doświadczeniom laboratoryjnym to potrzebujesz grupy osób. Tzw. próbki statystycznej. Sam tego warunku również nie jesteś w stanie spełnić.

I żeby nie było, że dyskredytuję autan bo jestem związany z brosem.
Środek zawarty w autanie jest bardzo dobry. Praktycznie na równi z osławionym DEET. Jednak spray to marnotrawstwo. Zbyt dużo idzie w atmosferę a repelentu w wielkiej puszcze tyle co w małym atomizerze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

autan jest skuteczny-korzystam od 2 sezonów.psikam się co godzinę i jak na razie nie miałem jeszcze kleszcza-w tamtym sezonie testując inne środki miałem ok 20 kleszczy. ale ubranie i tak jakimś środkiem z permetryną spryskam. pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Racja, leśnikiem nie jestem.

Prób statystycznych też nie prowadziłem, ale napisałem, że to moja subiektywna opinia. Średnio 1-2 dni w tygodniu spędzam w plenerze", na różnych obszarach, więc po dwóch latach systematycznego używania, jakąś podstawę do wydania opinii myślę, że mam.

Ja nie muszę prowadzić prób statystycznych, płacąc za produkt zakładam, że zrobił to za mnie producent, i właśnie jego doświadczeniom laboratoryjnym ufam. Kupuję produkt i od tego momentu liczy się tylko moja subiektywna opinia, co setny raz podkreślam. Jeśli ktoś ma ambicję, żeby w imię nauki wystawiać tyłek i prowadzić badania, czy skuteczniejszy jest spray czy atomizer, proszę bardzo, ale mnie to nie jest do niczego potrzebne.

Nikomu nic nie proponuję czy narzucam, piszę, że na mnie kleszcze nie włażą, i wiążę to z użyciem Autana. Uważam tylko, że kategoryczne opinie należy poprzeć jakimś konkretnym dowodem czy doświadczeniem, a na forum leśników każdy pisze co chce, podobnie jak tu. Jeden będzie czymś zachwycony, inny powie iii tam". Zainwestuj kolego jacho te kilkanaście czy dwadzieścia złotych, nie siedź w trawie, rób to co normalnie w lesie. Jeśli oblezą Cię kleszcze to znaczy, że środek nie jest dla ciebie. Ba, możesz nawet napisać sążnistą reklamację do producenta! Ale z góry zakładać, że na pewno nie działa? Bo takie odnoszę wrażenie.

Powierzchni całej skóry nie smaruję, używam też ubrania, które przydaje się czasem nawet w odludnym lesie. Dwu, trzy krotne psiuknięcie na odsłonięte miejsca plus na zasłonięte nogi, w jakimś odstępie czasowym, mnie daje spokój na kilka godzin od komarów, a jak się okazało, także od kleszczy. Nie mam potrzeby zabezpieczania 100% całego ciała powłoką antykleszczową, więc spray, wygodny w użyciu, mnie wystarcza. Jeśli ktoś chce, może użyć innej formy aplikacji repelenta, producent stara się dogodzić najbardziej nerwowym.

Nie namawiam do używania konkretnie tego środka. Ja zacząłem używać Autan w czasie wyjazdów w strefy malaryczne (polecił go lekarz jako profilaktykę antymalaryczną), komary nie gryzą, nigdy nic nie przywlokłem, a pozostałości zagospodarowuję u nas. Myślę, że ważniejsze jest wyrobienie w sobie nawyku zabezpieczania się przed robactwem, niż przywiązanie do konkretnego środka.

W poprzednich wpisach pisano o środkach, które niekoniecznie wymyślono jako zabezpieczenie przeciw kleszczom. Nikt nie napisał o takiej oczywistości, jak środek, nad którym laboratoria dużej firmy pracowały parę lat, i jest dedykowany do zabezpieczenia, jakiego spora część z nas oczekuje. Stąd mój subiektywny wpis, może komuś przyda się taka oczywistość, zamiast biegania za potencjalnie szkodliwymi środkami ochrony roślin czy antyalergicznymi, o których ktoś w sieci napisał, że odstraszają też kleszcze.
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zużycie środka to sprawa subiektywna, ja też podałem orientacyjne, nigdy specjalnie nie liczyłem. Czasem używam z kimś, czasem resztę oddałem. Zależy też od warunków, niekiedy wystarczy 2 razy na cały dzień, a jak szaro od komarów, to i co pół godziny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz zaznaczę żę autan to świetny środek. Ikarydyna jest bezpieczniejsza dla tekstyliów niż DEET.
DEET chroni nieco dłużej ale nie jest to przewaga bardzo znacząca.

Sigis, posłuchaj mnie proszę i sikaj najpierw na dłoń, tak żeby było bardzo mokro. Dopiero wtedy wcieraj to w miejsca które chcesz chronić. Psikanie sprayem bezpośrednio na skórę jest złudnicze, bo na początku zwilżasz ją nośnikiem i możesz pozostawić miejsca, w których zwilżenie repelentem jest zbyt małe. Lub w ostateczności pryskaj z bliska bo odległości podawane przez producentów to do perfumowania się nadają a nie do nakładania bezpiecznej warstwy. A każdy % repelentu więcej ma bardzo duże znaczenie. To zostało przetestowane i dowiedzione. Jeśli Tobie wystarczają 2 puchy a chodzisz 2x w tygodniu to na 100% masz farta lub, tak jak ja, unikasz przedzierania się przez krzaczory a włażąc na trawiaste łąki wciskasz spodnie w skarpetki.

I kupuj atomizery. Mniej wygodne ale wiesz, że smarujesz repelentem a nie nośnikiem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To może Was pogodzę ;)
Do tej pory używałem preparatów w sprayu BROS. Owszem odstraszały komary ale co jakiś trzeba czynność powtarzać, nie wiem jak z kleszczami ale w tamtym roku chyba tylko dwa złapałem. Ale o co chodzi - ostatnio kupiłem krem tej firmy, na razie działa (na mnie), pierwsze wrażenie niezłe. Dobra konsystencja, ładny zapach, można wszędzie się smarować, wg. opisu zapewnia długotrwałą ochronę i co ważne dodatkowo pielęgnuje i nawilża skórę :) Pełny opis w internecie, cena przystępna - w sklepie ok 5zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Że 22 sztuki - uwierz na słowo, Myślałem, że pobije rekord - w tamtym roku najwięcej na jedneym wypadzie do lasu wyłapałem też 22 sztuki, jak się postaram, to może 2011 będzie bogatszy w kleszczoidy :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale ja np nierozumiem jak to jest np jak chodzilem z siostra na grzyby rano o 6 czy jakos tak. to po paru godzinach wracalismy i ona miala zawsze ale to zawsze z 10 15 sztuk na sobie. ja gora 2 . to jak to jest?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako że obawiam się kleszczy a jeszcze bardziej tego, że złapią je moje dzieci, mniej ostrożne, postanowiłem sprawdzić możliwość zmniejszenia ryzyka przez rozpylenie czynnika trującego na ubraniu. W tym celu kupiłem wspomniane w tym wątku wcześniej ALLERGOFF oraz Muszkę. Obydwa preparaty zawierają biobójczą permetrynę. Na wcześniej wspomnianych filmach widać, jak ten preparat działa. Ponieważ nie tylko w kwestii wykrywaczy jestem niedowiarkiem, w szczególności nie wierzę obiegowym opiniom na forach i wszystko muszę sam sprawdzić, wykonałem odpowiednie doświadczenie.
Spryskałem 2 nogawki spodni preparatami na odcinku około 10cm i wtarłem mgłę w materiał. Następnie spryskane miejsca wysuszyłem, ponieważ nie interesuje mnie krótkotrwała ochrona spowodowana obecnością substancji lotnych preparatu. Nawet nie musiałem wychodzić z domu po obiekt doświadczalny, bo akurat pies wrócił z trawnika i spadł z niego na podłogę (pies jest zakropiony) dorosły osobnik wiadomego pochodzenia.
Posadziłem kleszcza najpierw na jednej nogawce i podgrzewając ją ręką od spodu zachęciłem do wędrówki w górę. Mimo kilkakrotnego powtarzania doświadczenia z jednym i drugim preparatem, nie zauważyłem u kleszcza jakichkolwiek objawów zatrucia czy chęci odpadnięcia od spodni. Dopóki czuł ciepło, mężnie wędrował w górę próbując co kilka milimetrów wkłuć się w materiał. Dopiero kiedy pozwoliłem, żeby spodnie były jeszcze wilgotne od preparatu, wtedy kleszcz niemal natychmiast odpadał. Ale to jest oczywiste - dusił się substancją napędowa preparatu zawierającą lotne związki organiczne.
Tak więc spryskanie odzieży roztworem permetryny uznaję za pic na wodę i legendy. Co z tego że długo pozostaje na ubraniu, skoro w stanie wysuszonym (czyli normalnym) nie działa na kleszcza wcale? Być może gdyby wręcz zlać ciuchy preparatem i wysuszyć. Ale obawiam się że wtedy znacznie prędzej zachorujemy na zatrucie chemiczne, niż z powodu choroby odkleszczowej.
Dziś rano sprawdziłem jak się kleszcz czuje po wczorajszej wędrówce po truciźnie. Myślałem że zdechł, ale kiedy go podgrzałem na dłoni, niczym robot wybudził się z uśpienia. Czyli - Poczynione zabiegi są nieskuteczne.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

a widzisz Brzęczyk co za gadzina na ciepło reaguje
czyli osąd z tego taki że bros,autan muga czy inne wynalazki po odparowaniu z odzieży tracą swoje właściwości

ostatnio miałem przyjemność chodzić z taką opaską

http://allegro.pl/bugslock-na-komary-i-inne-owady-hit-roku-2011-hit-i1593576080.html

generalnie jako ciekawostka bo i tak spryskałem się brosem do tego a co bardziej wygłodniałe bestie komarowe to i do mnie ciągły

a używał ktoś preparatów o stężeniu ponad 90%

http://allegro.pl/repel-97-deet-najmoc-60ml-komary-kleszcze-meszki-i1603699991.html

ostatnio słyszałem że o takim stężeniu to może poparzyć skórę nie wiem więc pytam
ale wydaje mi się że skoro jest dopuszczony do handlu to nie może być tak źle chyba że to tylko na ubranie się pryska
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie