Skocz do zawartości

Sowieckie bagnety przeciw Polsce...


Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Panowie to nie tak całkiem,na kartki była rejonizacja,rejestrowało się je w jednym sklepie i tam robiło się zakupy.Raz w tygodniu,moim i mojego brata zadaniem było zająć kolejkę w mięsnym.Staliśmy od 8 rano do 15.30,bo wtedy przychodziła mama i ona robiła zakupy.Czy jedliśmy mało mięsa nieeee.Bo przecież prawie każdy obywatelPRL miał rodzinę na wsi,a jeśli nie,to kolegę.Kupowało się całe ,połówki,ćwiartki świń i jadło się.W zamian pomagaliśmy w pracach polowych.Panowie nie porównujcie roku1920 do okresu po 2 wś.Wtedy ludzie mieli nadzieję na nową Polskę,obiecywano im Reformę Rolną a co wyszło to wiecie.Mój dziadek twierdził że najlepszym czasem były czasy Cysorza franca-josefa /Galicja/rocz1911.Potem było dziadostwo,nędza,zawszone dziadostwo 2RP.Moja babka r1913 odmieniała dziadostwo jako sytuację w okresie 2 RP.Co do tych bagnetów to bez przesady nigdy nikt mi nie mówił,że miał problemy z UB czyAR.Dalej twierdzę że komuna miała poparcie bo spełniła to co obiecywała,i dzisiejsze zaklęcia polityków są tak naiwne jak poglądy dzieci.Ludzie na prawdę nikt w kluczu łańcuckim nie czekał na powrót pana hrabiego Potockiego.Bo jego ludzie znali aż za dobrze/dla ciekawych mój ojciec opowiadał że za pocałowanie w dłoń pana hrabiego dostawało się 5 zł,za dniówkę pracy od świtu do zmroku 2 zł /to od dziadka bo on pracował u niego/2 Zł to cena kilograma masła w tamtym okresie.Ostatnia sprawa chłopy nie było rządu lońdyńskiego w tym okresie,to jest napisane w podręcznikach,była grupa byłych polityków tego rządu,którego żadne z mocarstw nie uznawało.Te grupy walczące w kraju tak naprawdę nie miały politycznego zaplecza,nikt za nimi nie stał liczyły one na nową wojnę,pomiędzy tzw zachodem i ZSRR a że się przeliczyły to wyszło jak wyszło.Chłopy czy nam się to podoba czy nie przez cały okres omawiany był tylko jeden uznawany przez świat rząd ,a reszta to jak u Urbana/ja jako były/Pozdrawiam Jacek Borcz
  • Odpowiedzi 108
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Napisano
Długo by pewnie przyszło pisać na ten temat. A ja nie bardzo mam ochotę ustawiać się w roli obrońcy komuny. Tym bardziej, że wychowałem się w rodzinie o bardzo patriotycznym nastawieniu, od [przynajmniej niektórych] powstań poczynając, przez wojnę w 1920 roku, po AK-owski epizod na zakończenie.

Irytuje mnie tylko to czarno-białe" postrzeganie naszej historii. Sam zresztą kiedyś tak postrzegałem świat, do czasu aż przyszło głębokie rozczarowanie III, IV i V? RP...

A więc w tak telegraficznym skrócie:

Czy to tak trudno zrozumieć, że [przynajmniej w tej części Europy] wojnę wygrali Sowieci/Rosjanie i to Oni rozdawali tu karty, a nie my Polacy! Bo tę wojnę przegraliśmy z kretesem we wrześniu 39 roku i to zresztą praktycznie już 8 września gdy ze stolicy nawiał nasz Naczelny Wódz!
Czy to tak trudno zrozumieć prosty fakt, że dla sojuszników byliśmy tylko balastem, bo tak naprawdę zależało im na pozyskaniu sowieckiego mięsa armatniego" do ostatecznej rozprawy z Japonią, którą planowali na jakieś 2-3 lata od zakończenia wojny w Europie.
Czy to tak trudno zrozumieć, że dla zdecydowanej większości Polaków nieudany eksperyment" Powstania Warszawskiego był wtedy traktowany za całkowicie dyskredytujący tych, którzy wydali do niego rozkazy.
Czy to tak trudno zrozumieć, że po okrutnej okupacji większość obywateli miało już serdecznie dość wojny, nawet za cenę pogodzenia się z niezbyt chętnie przyjmowaną, bo narzuconą przez Sowietów władzą.
Czy to tak trudno zrozumieć, że przed wojną, mimo znaczących sukcesów [przede wszystkim scalenie państwa i oświata] nie udało się przeprowadzić znaczących reform np. reformy rolnej, czego skutkiem były niewyobrażalne dzisiaj obszary nędzy na przeludnionych wsiach.
Czy to tak trudno zrozumieć, że komuna potrafiła jakimś cudem w ciągu paru lat zapewnić sobie poparcie wielu, wcześniej im nieprzychylnych, poprzez stworzenie możliwości awansu dla milionów ludzi. I to nie tylko w tym wypadku chodzi o parcelację majątków", ale chyba przede wszystkim o możliwość zdobywania wykształcenia i pracy.
Czy to tak trudno zrozumieć... Pewnie z dzisiejszej perspektywy trudno, bo nikt nam nie wmówi, że czarne jest czarne, a białe jest białe".

Cena za to była wysoka - to fakt, ale to wszystko powinno być jakoś rzetelnie rozłożone a szalach dziejowej wagi", a nie na zasadzie od lewa do prawa", czyli zygzakiem przez historię...
Napisano
Balans
Czy to tak trudno zrozumieć, że [przynajmniej w tej części Europy] wojnę wygrali Sowieci/Rosjanie i to Oni rozdawali tu karty, a nie my Polacy! Bo tę wojnę przegraliśmy z kretesem we wrześniu 39 roku i to zresztą praktycznie już 8 września gdy ze stolicy nawiał nasz Naczelny Wódz!"
Dokładnie, prawie toczka w toczkę, sowieci argumentowali 17 września, a ty nawet posuwasz się dalej niż sowieci bo mówisz już o 8 września... Zastanów się czasami co piszesz...
Napisano
Widzisz Martian, musimy się na coś zdecydować, a to oznacza prosty wybór - albo dyskutujemy o mitach, albo o faktach.

A fakty są [niestety] bardzo przykre, bo:

1. Uciekając ze stolicy [po przegranej bitwie granicznej zapanowała po naszej stronie panika, czego dobitnym przykładem jest postawa NW], nasz głównodowodzący stracił praktycznie jakikolwiek wpływ na to co się działo na frontach. W praktyce oznaczało to, że było już po ptokach".

2. Psychopata Stalin był cwanym lisem zarazem, bo czekał do samego końca i to mimo ponagleń Hitlera. Dopiero gdy zorientował się, że nasi sojusznicy" pozostawili nas [praktycznie] na pastwę losu i dopiero wtedy gdy Niemcy zaczęli wkraczać na na Jego" teren zdecydował się dobić nasz kraj.

I tyle w tym temacie...
Napisano
Pozwolę sobie nie zgodzić się z moim szanownym poprzednikiem,Myśmy tą wojnę wygrali,dlaczego popatrzcie sobie na mapę,popatrzcie sobie na skład etniczny Polski przed i po wojnie./oczywiście bez społ.żydowskiej nie nasza to wina/.Mnie się wydaje że dla wielu to jest problemem że dostaliśmy państwo od satrapy ze wschodu.On to swym brudnym od tytoniu paluchem pokazał to będzie państwo polskie i jego granice,jak Go pytano dlaczego to powiedział bo tu stoją czołgi radzieckie.On to okastrował Niemcy,dał Europie najdłuższe wakacje bez wojny.Wypędził Niemców do Niemiec,ukraińców na Ukrainę,no i Polaków do Polski.I czemu ludzie narzekacie i biadolicie.Macie kraj bogatszy w surowce etnicznie jednolity,zero zatargów z sąsiadami i co dalej żle.Czy jak już odbijecie Lwów to oddacie Niemcom Szczecin i Wrocław?.Chłopaki temu satrapie to zawdzięczacie to co dostalibyście od USAi UK to przeczytajcie sobie w książkach.Dziś satrapy nie ma ,Armii Sowieckiej w Polsce też.I co ?na kogo by to jeszcze zwalić nasze problemy ja wiem proponuję na obywateli Zimbabwe,od razu lepiej...Pozdrawiam Jacek Borcz
Napisano
Twoja zapalczywość w deprecjonowaniu kampanii wrześniowej jest iście zatrważająca, choć istnieje druga możliwość iż jest to jedynie brak wiedzy o niej...We wszystkich źródłach datą zakończenia jest kapitulacja pod Kockiem prawie miesiąc później niż ty uważasz... Nie dość, że deprecjonujesz w ten sposób poświęcenie żołnierzy polskich to jeszcze w pewien sposób legitymizujesz sowiecką odezwę do ludności polskiej z 17 września...Pewnie masz jakiś uraz związany z II RP jednak nie upoważnia cię to do wypisywania bzdur na forum około- historycznym. Ogarnij całą sytuację strategiczną w 1939, poczytaj o planach obronnych WP, odnieś choć by do kampanii francuskiej. Wreszcie poczytaj o bitwach września, które rozegrały się po twojej dacie 8 września...
Napisano
Martianie, muszę Cię zasmucić, bo nie mam żadnego urazu do II RP. A wręcz przeciwnie, mój ojciec gdy jeszcze żył to wspominał, cyt. Powoli, bardzo powoli, ale szło ku lepszemu".

Tyle tylko, że po Naczelnym Wodzu i niektórych dowódcach można się było jednak spodziewać znacznie więcej w chwili próby, w biednym kraju, który 40% budżetu przeznaczał na wojsko [w tym na niezłe pensyjki dla nich].

Mam WIELKI SZACUNEK dla tych, którzy walczyli, wierni przysiędze, do końca. Zarówno dla żołnierzy jak i dla ich dowódców. Znacznie mniejsze, dla tych, którzy nawiewali na wschód, albo opuszczali podległe im oddziały, pozostawiając je na pastwę wroga. Żołnierz walczył [tam gdzie był odpowiednio dowodzony] bohatersko, z kadrą było różnie. Jedni wraz ze swoimi żołnierzami szli na bagnety, a inni... Zostawmy to!

Przy całym SZACUNKU I PODZIWIE dla żołnierzy i ich dowódcy walczących pod Kockiem - jakie ta bitwa miała strategiczne znaczenie? Czy mogła odwrócić losy wojny?
Pytanie retoryczne, bo ta bitwa była jedynie bitwą o HONOR, a nie o zwycięstwo...
Napisano
Wnerwia mnie jedynie fakt, że czytając twoje wpisy można dojść do wniosku, że koniec kampanii to 8 września... Jakaś odpowiedzialność za słowo pisane jest jednak wskazana, bo ludzie to czytają... Napisz, że zawinił Śmigły i inni, wymień ich nawet imiennie, co odbiło się na takich a takich bitwach lub położeniu strategicznym ewent. taktycznym, jakie miało reperkusje a nie piszesz, że kampania kończy się 8 września...
Napisano
Kol. Martian, z całym szacunkiem, ale gdzie ja napisałem, że kampania zakończyła się 8 września?
Ja tylko napisałem, że kampania była przegrana 8 września, bo Naczelny Wódz opuszczając stolicę stracił praktycznie kontrolę nad tym co się działo na frontach.
Tyle i tylko [albo aż] tyle.

Pozdrawiam
Napisano

Dla ścisłości, zaczęta przez Niemców wojna niemiecko-polska zakończyła się w maju 1945, zdobyciem Berlina przez Polaków. Cytat: Na Bramie Brandenburskiej zawisły radzieckie sztandary, a na kolumnie zwycięstwa i Reichstagu biało-czerwona flaga."
Więcej: http://www.konflikty.pl/a,2059-2,II_wojna_swiatowa,Polacy_w_szturmie_na_Berlin.html
Zdjęcie na dowód dla fałszerzy historii, takich jak balas.

Napisano
zdobyciem Berlina przez Polaków"

No nie wiem, ja z kolei gdzieś czytałem, że Berlin zdobyła Armia Czerwona a Polacy wzięli w operacji berlińskiej symboliczny choć krwawy udział.
Napisano
balas = balans? Jeżeli tak, to kol. Elpasys sam sobie strzeliłeś w kolano. Bo dla wielu tu piszących Ci Polacy, którzy zdobywali Berlin, byli janczarami Stalina"...
Napisano
Polska nigdy się nie poddała, wojna niemiecko-polska trwała bez przerwy od 1 września 1939 do 8 maja 1945.
Polscy żołnierze zameldowali się w berlinie 30 kwietnia o 7.00 rano i od tej chwili brali udział w walkach w ostatnim, najsilniej umocnionym rejonie, m.in. w zachodniej części Tiergarten, przebijając się w stronę Reichstagu, w rejonie Politechniki i przy bramie Brandenburskiej. Zdobyli 56 kwartałów miasta, 7 kompleksów fabrycznych, 4 stacje metra i większą część budynków Politechniki. Wzięli do niewoli 2550 jeńców. W dniu 2 maja 1945 r. ok. godz. 6 rano, podczas rajdu przez park Tiergarten dokonanego przez 2 batalion, część 1 batalionu 3 pułku piechoty i batalion czołgów 66 Brygady Pancernej, żołnierze 7 baterii 3 dywizjonu 1 pułku artylerii lekkiej z 1 dywizji kościuszkowskiej, zatknęli na środku trzeciej kondygnacji Siegessäule (pruskiej kolumnie zwycięstwa) w parku Tiergarten biało-czerwony sztandar. Drugą flagę na balustradzie drugiej kondygnacji, na polecenie por. Piotra Potapskiego, powiesili żołnierze z 8 baterii 3 dywizjonu. Trzecią flagę powiesiło pięciu polskich żołnierzy z 1 Dywizji Piechoty (byli to ppor. Mikołaj Troicki, plut. Kazimierz Otap, kpr. Antoni Jabłoński oraz kanonierzy Aleksander Karpowicz i Eugeniusz Mierzejewski). Po kapitulacji, na Kolumnie Zwycięstwa i na Bramie Brandenburskiej zawisły biało-czerwone flagi. Tuż obok czerwone sztandary wieszali żołnierze radzieccy. Hitlerowskie Niemcy były pokonane."
Więcej: http://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_o_Berlin
http://www.sww.w.szu.pl/bitwy/berlin.html
Napisano
No widzisz kol. Gruby Rycho, sam się zapętliłeś...
Bo jeżeli Jaruzelski był cyt. sowieckim janczarem", to czy podlegli mu wówczas żołnierze zmierzający na Berlin, byli również [tak jak ich dowódca] janczarami", czy też nie byli?
Masz teraz okazję na własnym przykładzie się przekonać, że historia nigdy tak do końca nie jest czarno-biała", a historyk powinien się kierować chłodną analizą źródeł, a nie własnymi emocjami i fobiami...

P.S.
Jeżeli się poczułeś dotknięty moją wcześniejszą wypowiedzią, bo dokonałem ieuprawnionej wykładni", to przepraszam.

balans
Napisano
Taka cytata, choć wiem że źródło dla niektórych alergiczne. To raz. Dwa- prośba coby poczytać a nie pastwić się nad podmiotem lirycznym i jego krajanami.

http://wyborcza.pl/1,75248,7618756,Samuel_Sandler__Werbowali_na_ulicy.html
Napisano
Nie, kolego Balans, twój sylogizm jest nielogiczny i nieprawdziwy .
Tylko o Jaruzelskim napisałem, że uważam go za ,,janczara moskiewskiego, bo znam jego życiorys ( o tyle ile można go poznać w dostępnych mi źródłach) i to na podstawie tej wiedzy, znajdując wiele podobieństw do losu chłopców chrześcijańskich porywanych przez Turków, izolowanych, a następnie specjalnie układanych i ,,tresowanych", w wierności i ślepym posłuszeństwie dla sułtana tworzących jednostki doborowe tureckiej piechoty zwane ,,janczarami, napisałem to, co napisałem.

Nie znam losów wszystkich żołnierzy ,,ludowego" WP więc nigdy nie ośmieliłbym się napisać o nich tak , jak o Jaruzelskim ,a, i większość z nich nie była jego podwładnymi ( o ile pamiętam do 1945 dochrapał się do porucznika - więc co najwyżej podlegać mu mógł batalion, w porywach do pułku).

Tak więc co najmniej dwie przesłanki twojej konstrukcji są fałszywe.

Dotknięty absolutnie się nie poczułem tylko zastanawiam się czy zastosowałeś specjalną socjotechnikę wypowiedzi, czy po prostu się pomyliłeś ...W pierwszym wypadku powtarzam Ci ,,a Fe!!! a w drugim chcę Cię przekonać, że się mylisz .

ps. ,,Masz teraz okazję na własnym przykładzie się przekonać, że historia nigdy tak do końca nie jest "czarno-biała, a historyk powinien się kierować chłodną analizą źródeł, a nie własnymi emocjami i fobiami..." - to jest według mnie bardziej niemiła wypowiedź, z tym, że jak gladius - obusieczna.
Napisano
Nie chcę się z Tobą dłużej spierać kolego Gruby Rychu na temat Jaruzelskiego, bo ten ostatni nie jest bohaterem mojej bajki.
Jedno co mnie razi, to radykalizm Twoich osądów tego człowieka. Bo to nie przystoi moim zdaniem historykowi, no chyba że ma bardzo mocne kwity. Bo tak naprawdę, to jaką masz pewność [poza własnymi przekonaniami], że Jaruzelski był janczarem"?
A może był ylko" karierowiczem, który sprytnie potrafił się ustawić?
A może wręcz przeciwnie był ideowcem, który uwierzył, że naszym największym wrogiem są Niemcy, a jedyna szansa na nasze przetrwanie to sojusz z sowiecką Rosją?
A może po trosze był i jednym i drugim?

Poważny historyk powinien unikać sytuacji, w której najpierw stawia tezę, a później stara się ją udowadniać, często przez selektywny dobór materiałów. Bo najpierw powinna być chłodna analiza materiałów źródłowych, a na końcu stawiana teza...

P.S.

Wywodzę się z rodziny, w której zarówno Niemców jak i Rosjan/Sowietów uważano za wrogów. Tyle, że Niemców za bardziej dla nas groźnych. Pewnie gdybym wywodził się z rodziny pochodzącej gdzieś z Kresów, to ta optyka byłaby odwrotna...

Pozdrawiam

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie