Skocz do zawartości

Znalazłem aparat - i co dalej?


Asael

Rekomendowane odpowiedzi

Witam
Sprawa trochę nietypowa, ale może ktoś pomoże: wróciłem niedawno z wakacji w Dolomitach wzbogacony o nie swoją cyfrówkę, która znalazłem w pobliżu szlaku prowadzącego przez jeden z lodowców. Zagubili ją jacyś nietrafni turyści, po zdjęciach sądząc raczej na 100% Czesi. Aparat działa, wszystko jest z nim ok, bo leżał krótko na świeżym powietrzu. Zdjęcia typowe z wakacji, widoczki, itp. I teraz rodzi się pytanie, co z tym fantem zrobić? Jak szukać właścicieli? Dodam, że są na zdjęciach, prawdopodobnie ich samochód z numerem rejestracyjnym także, jest też numer kamienicy, gdzie mają mieszkanie. Czy próbować załatwić sprawę przez ambasadę czeską w Polsce? Dzięki za jakieś rady, odwdzięczę się zdjęciami fantów, jakie jeszcze w Dolomitach znalazłem ;) Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam
Asael warto sie trochę poganiać aby znaleźć właściciela aparatu. Zdjęcia wykonane przez nich tym aparatem ma bezcenną wartość . W zeszłym roku w podobny sposób udało mi się dotrzeć do właścicieli znalezionej prze zemnie złotej obrączki . Oblatałem urzędy stanu cywilnego. ponieważ obrączka była grawerowana od środka z datą ślubu i inicjałami i trafiłem do nich he he w dniu ich rocznicy ślubu oczywiście. wiesz ile było radości z ich strony. !!!! .
pozdrawiam i życzę wytrwałości
aniolg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś swojego starego Kodaka zostawiłem na dachu auta i odjechałem :) Goni mnie facet w samochodzie i mruga 'długimi', mówi że aparat zostawiłem na drodze. Wiecie ile kiedyś był wart zwykły aparat? DUŻO. Więc byłem bardzo szczęśliwy :)))

Pozdro!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na jednym za zlotów poszukiwaczy zgubiłem cyfrówkę. Zorientowałem się po 10-15 minutach i dwukrotnie przeszedłem trasę poszukiwań po własnych śladach. Nic. W pobliżu było kilka osób i koleś", który podjął" fant nie tylko (mimo apelu) nie zwrócił aparatu ale jeszcze w późniejszym okresie totalnie przerył okolice wioski, której nazwę sfotografowałem (na pozostałych fotkach były zdjęcia z dwóch dni na super miejscówce z pierwszej wojny-setka z okładem wartościowych rzeczy!). Ale to był fałszywy trop! Mało tego. Okopy rozryte i nie zasypane a tablica kierunkowa do wioski zerwana. Musiał się wkurzyć!
Więc nie licz na fanty z tamtej okolicy, posiadaczu mojego TRUST'a
C.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapewne każdy ma takie zagubione" wspomnienia. Lat temu naście pojechałem na ostatnią edycję festiwalu Rób Reagge. Gwiazdą było Killing Joke. Pełne szaleństwo, młyn ( dla zorientowanych przyjechała ekipa biało-czerwonych ), zabawa przednia. Wracam na ławki coby oddech złapać i zonk. Nie mam zaszetki, a wraz z nią biletów na trzy dni koncertowe, dokumentów, kasy, biletu na pociąg. Wracam do młyna i cud. Na środku stoi słusznej postury koleś i w wyciągniętej nad głowę ręce trzyma mój piterek. Gdyby nie to, że był z dwa razy cięższy ode mnie, to bym go na rękach nosił :-).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzwoniłem dzisiaj do Warszawy, pogadałem, przełączyli mnie dwa razy i doszliśmy do konsensusu - zdjęcia mam przesłać na ich adres, a oni postarają się dalej sprawę pociągnąć. Może coś z tego wyjdzie :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu, będąc z kumplami na małym szukanku", znalazłem telefon komórkowy. Jak się okazało, bateria dyszała ostatkiem sił. Powiem szczerze, telefonik niezły, bo po powrocie do domu sprawdziłem, że taki modelik chodzi po około 500-600 złotych. Teraz dylemat: Co zrobić? Po pewnych wahaniach, doszedłem jednak do wniosku, że go zwrócę.
W adresach znalazłem numer telefonu żony właściciela. Jakież było jej zdziwienie, gdy zadzwoniłem, że znalazłem telefon i chciałbym go odesłać. Okazało się, że telefon zgubił jej mąż, skoczek spadochronowy (komórka wypadła mu podczas skoku). Pani przesłała mi adres, prosząc, abym wysyłając paczkę, koniecznie podał swój adres. Na drugi dzień spakowałem telefon i wysłałem( aż do Bielska). Po jakimś czasie przychodzi do mnie przekaz z gorącymi podziękowaniami i 50 zeta
Pozdr.
szczepciu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś dzwoni do mnie jakiś typ z numeru mojej mamy i się pyta kim jestem dla właścicielki telefonu, ja wystraszony, że jakiś wypadek, czy co(moja mama porusza się na rowerze i już kilka razy jakiś tam drobny wypadek miała).Okazało się, że jak kupowała pora na bazarku, to zostawiła torebkę(w niej dokumenty, klucze pieniądze telefon).Zadzwoniła umówiła się i przy najbliższym dniu odebrała wszystko nic nie zginęło.Ja kiedyś znalazłem kartę biblioteczną i dzięki NK trafiłem do właścicielki i oddałem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...
No i udało się! Ambasada zadziałała i wczoraj dostałem telefon, że znalazł się właściciel. Szybko napisałem maila do niego, a niedługo potem zadzwonił do mnie i sobie pogadaliśmy. Okazało się, że nie jest to zwyczajny aparat - dostali go jako prezent ślubny od rodziny i wyruszyli z nim na 5-miesięczną podróż po Azji - i mimo bardzo ciężkich warunków, przetrwał wyprawę. Potem byli w Austrii, gdzie zostawili go w schronisku i właściciel odesłał im zgubę pocztą. No i teraz również odzyskają swoją własność, bo dzisiaj wysłałem do Pragi paczkę :] Przy okazji dostałem również zaproszenie do odwiedzenia ich w przyszłości oraz cały strumień podziękowań i zapewnienie drobnej gratyfikacji.

I w tym miejscu chciałbym również podkreślić profesjonalizm i bardzo dobre podejście pracowników Ambasady Czech w Polsce, którzy mogli zwyczajnie olać sprawę i powiedzieć, że czymś takim się nie zajmują lub ewentualnie zasłonić się ochroną danych osobowych - urzędnicy pierwsza klasa!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie