Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    9 370
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. Ależ oczywiście, że tak będzie. Nigdy w życiu Ukraina tej wojny nie wygra, choć jej nie przegra. Tak samo, jak nigdy w życiu nie wejdzie do NATO, bo ruscy odpowiednimi prowokacjami i incydentami o to zadbają. Będzie plugawy, cuchnąc na 1000 mil, zgniły „kompromis”, czyli koreanizacja Ukrainy wraz z jakimś odpowiednikiem „Panmundżomu”. Wielkim sukcesem Ukrainy będzie to, jeśli w tym „Panmundżomie” i na jego linii demarkacyjnej stanie po stronie Ukrainy kontyngent sił pokojowych ONZ, chociaż i to jest mało prawdopodobne. Tak samo, jak dla Zełenskiego i 87 proc. ukraińskiego społeczeństwa porażką będzie nieodzyskanie obecnie okupowanych ukraińskich terytoriów. Tyle tylko, że putler dorobi do swojej porażki taką ideologię – np. o całkowitym „uratowaniu” z Ukrainy Ukraińców (w sensie paszportowym) z rosyjskim pochodzeniem – że po putlerze to spłynie, a po Zełenskim nie.
  2. Jest jeszcze jeden czynnik, dla którego Ukraińcy w wieku poborowym masowo uciekają z Ukrainy od co najmniej pół roku. O czynniku tym mówią zarówno wojskowi polscy, jak i zachodni, a łączy się to idealnie z tym, co mówi Mateusz Lachowski, który nie jest w jednym miejscu, tylko jeździ po całym froncie i słucha opinii ukraińskich żołnierzy z bardzo różnych brygad z bardzo różnych miejsc. To, co się mówi, to fakt, że na Ukrainie nastąpiła sowietyzacja systemu dowodzenia na skutek śmierci olbrzymiej większości oficerów wykształconych i wyszkolonych na Zachodzie przed 24 lutego 2022. Według tych opinii teraz wojskami lądowymi zawiadują stare trepy szkoły moskiewskiej wyciągnięte z emerytur albo zza biurek i że to lobby zawładnęło i politykami, i wojskowymi. Na Ukrainie w tej chwili najbardziej znienawidzony nie jest putler, ale dowódca ukraińskich wojsk lądowych gen. Ołeksandr „М'ясник” Syrski. Ksywa „М'ясник”, czyli rzeźnik, mówi wszystko. Z kim by Lachowski na froncie nie porozmawiał to wszyscy mówią, że skończył się na Ukrainie szacunek dla życia żołnierza i że taktyka wróciła do ruskiej, czyli do wszelkiej maści „rozpoznań walką” i innych modeli działań kompletnie bez liczenia się ze stratami. Na tle Syrskiego „Rzeźnika” wygenerowała się na Ukrainie swoista psychoza wśród mężczyzn w wieku poborowym. Do takiego wojska, à la ruskie, nikt nie chce iść, żeby być mięsem armatnim Syrskiego. I dlatego ten, kto tylko może ucieka z Ukrainy.
  3. Teraz już nie pamiętam, czy mówi o tym ukraińska dziennikarka Alina Makarczuk, czy ukraiński dziennikarz Ołeh Biłecki, ale sami Ukraińcy mówią, że rozmowa o lewym zwolnieniu z wojska na dzień dobry rozpoczyna się od 7 tys. dolarów.
  4. Mój stosunek wobec ukraińskich mężczyzn niestety ewoluuje, a jako warszawianin widzę i słyszę od ludzi wszystko w większej skali. Ukraińscy mężczyźni z pierwszych dwóch kwartałów 2022 roku to już jest nie to samo, co ukraińscy mężczyźni z II kwartału roku 2023 i jest to niestety uderzające. Po wybuchu wojny nie było w Warszawie widać rozrywkowych młodych Ukraińców, a wręcz przeciwnie – szacunkowe statystyki mówiły, że ok. 200-300 tys. ukraińskich mężczyzn z całego świata raptownie wróciło – z własnej woli – do ojczyzny, żeby walczyć z ruskimi. Wierzę w to dlatego, że znam m.in. prezesów 11 firm budowlanych, którzy nagle stanęli na granicy istnienia ich firm, ponieważ nagle prawie wszyscy Ukraińcy u nich pracujący z własnej woli wyjechali walczyć z ruską dziczą i nie było komu pracować w polskich firmach generalnego wykonawstwa. Na warszawskich ulicach i ogólnie w miejscach publicznych u Ukraińców była wtedy atmosfera smutku, powagi, skupienia. Sam wtedy w Vol. 2 albo w Vol. 3 broniłem Ukraińców, o których europejskie media pisały, że wałęsają się po ulicach europejskich miast zamiast zgłaszać się do wojska. Gdy europejscy dziennikarze zaczęli tę sprawę badać to w przeważającej większości przypadków ci Ukraińcy wyciągali kwit i pokazywali, że są objęci poborem, a tylko czekają na rządową dyspozycję kiedy mają wrócić na Ukrainę i do jakiej jednostki mają się zgłosić. Ale coś się zmieniło i doskonale widać to w Warszawie. Idealnie wpisuje się to w doniesienia ukraińskich mediów o nowej gałęzi tamtejszej przestępczości – wykształciło się olbrzymie podziemie lewych zwolnień z wojska. Są w tym biznesie lekarze, fałszerze dokumentów i gangi zarządzające tym biznesem. W warszawskich miejscach publicznych liczba ukraińskich mężczyzn w wieku poborowym bardzo znacznie wzrosła. Zachowują się, jak u siebie, na luzie i rozrywkowo. Atmosfera powagi u nich zniknęła. Nieraz ze znajomymi pytamy takich, dlaczego nie walczą na Ukrainie? Odpowiedź – albo cisza, albo że nie rozumieją, o co są pytani. W tym tygodniu jechałem metrem i siadła obok mnie grupa czterech ukraińskich mężczyzn w wieku, na oko, 25-30 lat. Zachowywali się bardzo hałaśliwie. Zapytałem ich, dlaczego nie są w ukraińskim wojsku? Zero odpowiedzi. Na każdym kroku słyszę od biznesmenów, którzy zatrudniają Ukraińców, że pytają ich, dlaczego nie walczą na Ukrainie? Odpowiedzi są już typowe, jak na obecny okres, czyli że ta wojna już ich nie interesuje i że chcą żyć w spokoju.
  5. Ty za to masz Życzę dalszego owocnego współżycia z Wikipedią, w której nikt na oczy nie widział linii technologicznych wojskowych półprzewodników do systemów nawigacyjnych.
  6. Ten Thompson to 1942 (jeśli chodzi o datę wdrożenia do produkcji), bo to M1A1.
  7. Z Wikipedią to raczej dajmy sobie spokój. Systemy nawigacyjne z wgraną mapą „popisały się” w Iraku. Żeby taki system skutecznie działał to trzeba by mu wgrywać cyfrową mapę na minutę przed odpaleniem pocisku manewrującego, a tego się nie robi. Taki system nie nadaje się na pełnoskalowe wojny, gdy na ziemi trwa niszczenie wroga lotnictwem i artylerią, a w związku z tym nieustannie zmieniają się cechy charakterystyczne terenu. Wystarczy, żeby nad terenem wroga, gdzie leci pocisk manewrujący, artyleria zniszczyła np. kępę drzew czy zniszczyła jakiś budynek, albo żeby lekko „przemodelowała” teren i taki system już głupieje, bo zaczyna mu się coś „nie zgadzać”. Wówczas zaczyna szukać w terenie, żeby „mu się zgadzało”, co nigdy nie następuje. Nominalna celność, gwarantowana przez producenta, takich pocisków nad Irakiem wynosiła 38-42 proc. Reszcie pocisków coś się „nie zgadzało” z ich wgraną mapą terenu i robiły, co chciały.
  8. Cytat interesujący, niemniej trzeba przyjmować takie doniesienia medialne bardzo, bardzo chłodno. Wiele mediów od kwartału zachłystuje się pociskami manewrującymi Storm Shadow, jakie dostała Ukraina od Wielkiej Brytanii, a teraz rozpoczyna się takie samo zachłystywanie się faktem, że Ukraina dostanie francuskie odpowiedniki Storm Shadowów, czyli SCALPy. Wielka szkoda, że nie trwa taki sam festiwal zachłystywania się faktem, że wszystkie zachodnie bronie precyzyjne dostarczane Ukrainie, a naprowadzane GPSem, dawno utraciły swoją celność i NATO tego nie ukrywa. Jeśli w cokolwiek te bronie mogą teraz trafić to wyłącznie fuksem polegającym na fakcie, że na danym terenie ataku albo zabrakło ruskiego Żytiela, albo że był, tylko chwilowo wysiadło mu zasilanie. Żytiel z 24 lutego 2022 a Żytiel z lipca 2023 to niebo, a Ziemia. Ruscy nauczyli się bardzo skutecznie zgłuszać natowski GPS, a dowód na to to Żytiel zdobyty w maju br. przez Legion „Wolna Rosja”. I żadna to tajemnica, bo Amerykanie w miarę oficjalnie mówią, że właśnie zmieniają charakterystyki wojskowego sygnału GPS, bo ruska dzicz nauczyła się go skutecznie zakłócać. Jakoś nikogo nie uderza, że zakończyły się niezliczone filmiki z cudownych trafień przez Himarsy, Ekskalibury itp. Jeśli są to w mikroskopijnej ilości, nie jak kiedyś, gdy była taśma produkcyjna z takimi ukraińskimi filmikami. Teraz Himarsy, jeśli w coś trafią, to tylko dlatego, że albo nie było w okolicy Żytiela, albo skasował go ukraiński SOF, albo jak raz trwała wymiana czy naprawa systemu zasilania Żytiela. Do mózgownic mediów nie dociera to (bo to nieatrakcyjne medialnie), co mówią ukraińscy żołnierze oraz Polacy walczący na Ukrainie, że teraz na froncie ruskie ECM, czy jak ktoś woli WRE jest takie, że nie działa ani ukraińska łączność, ani nie działa sterowanie dronami, ani w ogóle nie działa nic, co jest oparte na falach elektromagnetycznych. Trwa za to bzdurna medialna apoteoza Storm Shadowów i SCALPów, bo jak raz fuksem udało się Ukraińcom trafić Most Czonharski. A udało się, bo im się przyfarciło, że jak raz była w okolicy wymiana lub naprawa ruskiego systemu WRE. Media nie chcą słyszeć tego, co mówią wojskowi specjalizujący się od dekad w ruskiej wojskowości. Tego mianowicie, że ruscy dawno pogodzili się z faktem, że i na polu bitwy, i technologicznie nigdy nie wygrają z NATO, ale za to mogą NATO sparaliżować. I dlatego w Rosji dokonano olbrzymich inwestycji w systemy WRE i właśnie teraz to widać. Czy to jest przypadek, że od stycznia br. Ukraińcy uczyli się w UK walczyć Storm Shadowami, a od maja br. używają ich, a tymczasem przeklęty Most Kerczeński stoi, jak stał, i nic mu nie dolega? Nie przypadek. Tego mostu broni cały ruski potencjał WRE oprócz oczywiście lotnictwa i naziemnych środków ogniowych. Most Kerczeński teoretycznie jest w zasięgu Storm Shadowów i nic z tego nie wynika. To samo będzie z obiecanymi teraz przez Francję SCALPami. System nawigacyjny takich pocisków manewrujących, jak m.in. Storm Shadow i SCALP składa się z hybrydy trzech-czterech podsystemów w zależności od roku produkcji i wersji – GPS, wgranej cyfrowej mapy terenu, nawigacji inercyjnej i nawigacji zliczeniowej (dwa ostatnie systemy w pewnym stopniu można łączyć). Żaden z nich nie ma takiej precyzji, jak GPS, żeby np. trafić w most. Najstarsza i najprostsza nawigacja (jak z I lub II w.ś.), czyli zliczeniowa, jest wprawdzie odporna na WRE, ale jej precyzja jest żadna w tym sensie, że nie nadaje się do żadnych precyzyjnych uderzeń. Nawigacja zliczeniowa to taka, że jak się źle obliczy KZ (kąt znoszenia), albo nie ma się w czasie lotu aktualizowanych komunikatów meteorologicznych to ma się takie kwiatki, jak ten z II wojny, gdy bombowce USAAF miały zbombardować Aschaffenburg, a przez pomyłkę zbombardowały szwajcarski Zurich (odległość w linii powietrznej 288 km). Można więc zapomnieć, żeby Storm Shadow albo SCALP trafił np. w Most Kerczeński po całkowitym zakłóceniu przez ruskich natowskiego GPS, a to właśnie ma miejsce. W pocisku manewrującym nie siedzi przecież nawigator ciągle obliczający poprawki kursowe, ani też w warunkach zakłóceń sygnałów satelitarnych nic nie wniesie pociskowi poprawek z satelitów meteorologicznych do jego nawigacji zliczeniowej. Dlatego tych obiecanych francuskich SCALPów nie należy mitologizować. Zrobią, co zrobią na miarę środowiska zakłóceń GPS. Jeśli Ukraińcy zmierzą, że nad danym terenem operacyjnym ruskim brakuje systemu WRE to te SCALPy będą trafiały idealnie w jakieś cele. Ale w warunkach silnej ruskiej WRE będą miały celność jak katiusze.
  9. Ale za to miecz rydzyka jest niemiecki! A nie żadnego „Mieszka I”. Jak nic stoi za tą prowokacją der Oppositionsführer.
  10. Różnicy skali nikt nie kwestionuje. Mimo wszystko to, co zrobiło szlachetne Wojsko Polskie w międzywojniu przeciwko Ukraińcom to zrobiło, ale jego pacyfikacje ukraińskich wsi nie miały cech pacyfikacji wsi np. przez Niemców podczas II w.ś. Ale że z tych ukraińskich wsi, mimo braku mordów na Ukraińcach, nie zostawał kamień na kamieniu, a tylko zgliszcza to niestety fakt. Nie wiem jaki naród nie zdenerwowałby się i nie łaknął zemsty za to wszystko, choć - nie ma tutaj sporu - zemsta była całkowicie niewspółmierna.
  11. A ścierwo Jelena Mizulina to lepsza? Członkini ruskiej Rady Federacji. Fanatyczny wróg wszystkiego, co na zachód od ruskiej granicy i fanatyczka ruskiego Kościoła Prawosławnego. A synuś tego śmiecia wykształcony na Oksfordzie i mieszkający w Belgii.
  12. Polski patrioto, nie będący, dla jasności, of Łorsoł, ale to jak raz nie wada - olbrzymie podziękowania za Twój obiektywizm wobec historycznego dramatu obojga sąsiadujących ze sobą narodów i za ukazanie symbolu tego, co szlachetne Wojsko Polskie robiło w międzywojniu z ukraińskimi kobietami podczas pacyfikacji ukraińskich wsi, podpalania ich i miejsc ukraińskiego kultu religijnego. Olbrzymie wyrazy szacunku dla Twojego historycznego obiektywizmu za ukazanie symbolu tego, co szlachetne Wojsko Polskie robiło w międzywojniu z ukraińskimi kobietami poniżając je, upokarzając je, niszcząc im cały dorobek życia, niszcząc im wszystkie środki do utrzymania rodziny, wieszając je na drzewach i robiąc im (nie)sławnego „tulipana”.
  13. Dobrze, że pokazałeś kwiat polskiej intelektualnej elity rządzącej obecnie krajem nadwiślańskim. Tak, jak trzeba jest wszystko, co najszlachetniejsze w języku polskim na „d”, „ch” i „j”. Cóż za niepowetowana strata, że nie ukazałeś niczego na „p” i „k”. Popraw się, bo to niedopatrzenie dla polskiej kultury.
  14. I dlatego... ...w pubie 11 km od mojego domu.
  15. Leszek Komuda case study :-( :-( :-(
  16. A pewnie! :-) Ja za takie coś, co zdobył Kazio, to bym... no kuźwa nie wiem co... zaproponował? Chyba skok na Fort Knox? Za dwa dni przyjeżdża do mnie rodzina mojej żony z Teksasu. Może z nią omówię, na co można by zrobić skok za takie rzeczy, jakie zdobył Kazio? :-) :-) :-)
  17. Niestety masz rację. Historia nas nie polubiła.
  18. Kaziu, ja już takimi rzeczami się nie param, bo parałem się nimi prawie 40 lat, ale jak ja bym zdobył taki skarb, jaki Ty teraz masz, to w te pędy zapierniczałbym do Ambasady Wielkiej Brytanii, do jej ataszatu kulturalnego, i błagałbym tam na kolanach, żeby nie działało żadne ichnie RODO, tylko żeby mi znaleźli adres/e-mail/telefon/czy co tam jeszcze tej Susan i wycisnąłbym z niej całą historię jej ojca. I napisałbym coś o tym dla mediów wojskowo-historycznych.
  19. Też mam taką nadzieję. SOE to jednak elita elit, to nie 1. SBSpad. SOE to jednak mózgowcy. Skoro miał córkę Susan to chyba wiedział, że w PL czeka go odwrócony stołek w katowni na Rakowieckiej.
  20. Pytanie byłoby też takie, czy te wszystkie zdjęcia taki aliancki supermen tylko przysyłał do Polski, czy może wrócił do niej po wojnie? A jeśli wrócił, to czy UB zwyczajowo dla SKG/SOE/Cichociemnych zakatowało go, czy może nie i zdążył się na powrót ewakuować z krainy socjalistycznej szczęśliwości do upadłego, biednego, moralnie zgniłego Zachodu?
  21. Tak jest! Gość musiał być naprawdę niezłym pistoletem. Jego wojenne CV pewnie byłoby niezłym scenariuszem filmowym.
  22. Canabis - trzymam z Tobą. To jest prawdziwy skarb. Znam takich od historii PSZ, którzy rzucą się na kolegę Kazia, żeby coś tu wymagikować od niego. Kaziu - masz perłę i trzymaj to dla siebie. Jest w Polsce jeden publicysta od SKG i w akcie niezmierzonej łaski i dobroci możesz mu dać co najwyżej skany zdjęć Tadeusza Krali do publikacji pod warunkiem, że podpisze je „Zdjęcia z kolekcji [Twoje personalia]”. I na tym koniec. Miej świadomość, że masz sztaby złota w postaci tych zdjęć i pamiątek.
  23. Ta Belgia też trzyma się kupy z historycznego punktu widzenia, bo tak, jak agentów OSS, albo SASów nie odwoływano po zrzutach w Europie to tak samo było z ludźmi SOE. Raz gdzieś zrzuceni z reguły nie wracali do Wielkiej Brytanii przed końcem wojny tylko przenosili się z kraju do kraju pod ochroną partyzantów i kroczyli za wojną wraz frontem. W opisie tego belgijskiego zdjęcia jest: „Styczeń 1945 w Belgii - po odskoku od R...[nieczytelne] i Ardenów, ciut, ciut, a byłby Tadzio znów w niemieckiej niewoli.” Prawdopodobnie gość z Francji przedostał się do Beneluksu i tam dalej działał. Niezły pistolet to musiał być. Gość musiał dobrze mówić po francusku i pewnie to zdecydowało, gdzie go SOE kierowało. Jak już się zna francuski to w całej Belgii też człowiek spokojnie się dogada.
  24. Jeśli to rzeczywiście ppor. Tadeusz Krala to ten link głosi, że w kwietniu 1944 roku był zrzucony do Francji. https://elitadywersji.org/316-cichociemnych/
  25. Faktem jest, że Holandia i Belgia były terenem operacyjnym dla alianckich wywiadów i sił specjalnych. Lądowali tam na spadochronach zarówno Jedburghersi, jak i komandosi z 10th Inter-Allied Commando. Podczas operacji Market Garden wspominał tych ludzi choćby tylko amerykański (Polak z pochodzenia) kpt. Adam Komosa z 504. pułku spadochronowego US Army. A Holender Jaap Beijnes nawet sfotografował tych specjalsów mimo - w zasadzie zakazu - ich fotografowania. Więc kto wie, jeśli w styczniu 1945 r. omawiany tu oficer SF i spadochroniarz był w Belgii, jak głosi opis fotografii, to może i był w którymś z zespołów przygotowujących Market Garden.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie