Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    9 433
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. F-16 to samolot bardzo dobry, ale w swojej klasie. Nie jest on „do wszystkiego”, jak się wydawało stronie polskiej kupującej 17 lat temu F-16C Block 52+, bo 17 lat temu Rosja przytłaczającej większości wojskowych i polityków wydawała się czymś innym, niż w istocie była, a co okazało się szczególnie 24 II 2022 r. 17 lat temu Polakom wydawało się, ze F-16C Block 52+ będzie i bombowcem, i szturmowcem, i myśliwcem przewagi powietrznej i będzie święty spokój i będzie można spocząć na laurach. Tyle tylko, że to było odrealnienie w myśleniu i zachłyśnięcie się pierwszym rasowym myśliwcem w historii Polski. Co do radiolokacji - pełna zgoda; musimy ją mieć wyjątkowo silnie rozbudowaną i na ziemi, i z miniAWACSów, i z aerostatów. Przy czym nie jest winą F-16, że nie wykryły na czas trzech ruskich cruise'ów, które wleciały do Polski 16 grudnia 2022 r. Każde urządzenie techniczne potrzebuje szansy, czyli w tym przypadku czynnika czasu. Polskie F-16 poderwano za późno, żeby mogły wykryć te cruise'y. Gdyby to było na czas to F-16 dałyby radę wykryć te pociski, bo - tak jak ruskie myśliwce - mają w radarze tryb przechwytywania celów lecących na bardzo małej wysokości.
  2. Jeśli o mnie chodzi jestem zdecydowanym zwolennikiem takich pilotów i takich ludzi, jak Krystian Zięć. Bo jak coś w życiu robić, to nie na 99 proc., nie na 101 proc., ale na 110. I to jest właśnie płk Zięć. On nie odszedł z SP z takich powodów, jak wspomniałeś. On zawsze jasno mówi – jeśli poważnie traktuje się latanie na F-16 późnych wersji C to zdrowie wytrzymuje maksymalnie do 6 lat. Nie więcej. Odszedł z SP wyłącznie z przyczyn zdrowotnych, bo wszystkie 7g, 8g i 9g rozwalają kręgosłup i układ krwionośny i praktycznie człowiek staje się inwalidą jakiejś kategorii. Zięć nieraz opowiada, jak lądował po ciężkich walkach treningowych i miał na ciele krwawe wybroczyny od rozwalonych naczyń krwionośnych. No to ile tak można pociągnąć, jeśli chce się jeszcze pożyć we względnie dobrym zdrowiu i robić w życiu sensowne rzeczy, w tym być pełnosprawnym członkiem rodziny? Dla mnie Krystian Zięć to jest prawdziwy facet, prawdziwy człowiek i prawdziwy pilot z takim zaangażowaniem w to, co się robi, jak należy. A różnej maści przegrywów w polskich F-16 nie brakuje. Ci na pewno nie mają nabrzmiałych, popękanych naczyń krwionośnych po walkach powietrznych, bo to nie są te progi, co Krystian Zięć. Słabszych pilotów, mniej zaangażowanych w ich zawód, na polskich F-16 nie brakuje. I Zięć jasno o tym mówi (a jako instruktor F-16 ma do tego prawo), że są ludzie, którzy nigdy nie powinni być pilotami F-16, ale nimi są, bo są, bo państwo w nich zainwestowało, więc inwestycja musi się spłacać, a w związku z tym niewybitni rzemieślnicy tego fachu też latają na F-16C. I tacy spokojnie dosłużą do emerytury. To taka kategoria wiecznych „wingmanów” bez determinacji do rozwoju, za to z determinacją do oszczędzania zdrowia. Gen. Pszczoła walki z Su-35S by nie wygrał. Zięć tak dostał w kość – bo chciał – że nauczono go, jak zwalczyć myśliwiec szybszy, z mocniejszym radarem, z kpr o większym zasięgu. I to jest prawdziwy pilot, który Polskę przed czymś realnie by obronił. Tylko że za to ciężko płaci się zdrowiem. Sorry, ale dla mnie generał-pilot z niskimi (albo wręcz najniższymi) uprawnieniami na F-16C to jest totalne nieporozumienie. Za coś gwiazdki generalskie muszą się należeć, nie tylko za trzaskanie kopytami przed politykami. Gdy były kwalifikacje zdrowotne pierwszej grupy polskich pilotów do szkolenia na F-16 to odsiew był masakryczny idący w setki aplikujących. Zięć przeszedł badania lotniczo-lekarskie ze zdrowiem unikatowo dobrym dla pilotów, a przeszedł te badania idealnie nawet u słynnego tzw. rzeźnika (laryngologa), który odwalał ludzi taśmowo. A jednak F-16C zarąbał Zięciowi to zdrowie po mniej niż 10 latach. Ale to jest dopiero prawdziwy pilot latający na 110 proc. swoich zdrowotnych możliwości, a nie jakieś pitu-pitu, które zasikuje i zarzyguje kabinę F-16, bo i tacy są. Ci Polski przed niczym nie obronią, będą mieli uprawnienia do latania i walczenia maksymalnie w parze, ale za to spokojnie dosłużą emerytury. Tylko czy o to chodzi w fachu zwanym byciem pilotem F-16 i obrońcą Polski?
  3. Niech nie wierzą - na zdrowie. Wszyscy pamiętają trafionego dronem Tu-22M leżącego już na brzuchu, a ogień kończył przerabiać go na stop duraluminium, ale miał on status „uszkodzonego”.
  4. Przerąbane. W życiu tego nie naprawią, bo naprawialiby tak, jak tego ich antycznego lotniskowca-kopciucha.
  5. Krystian Zięć też emeryt. Ja nie piszę o ZUS-ie. Piszę o systemie rządzącym Wojskiem Polskim.
  6. Były szef Agencji Wywiadu: afera wizowa to kompromitacja naszych służb
  7. Ta złodziejska, skorumpowana pisowska miernota i szumowina za czasów maciarewicza w MON wyrzuciła 80 proc. oficerów Sztabu Generalnego (oficjalna informacja sejmowa), podobnie jak w innych miejscach WP. Na ich miejsce mianowano piątogarniturowych BMW. Przykłady: ● Czasy rządów PO-PSL • Płk pil. Krystian Zięć (dowódca 32. bazy lotnictwa taktycznego). • Na F-16 miał uprawnienia „Mission Commander”, co oznacza uprawnienie do dowodzenia w powietrzu formacją do 100 F-16. • Był zaledwie drugim w Europie pilotem F-16 z uprawnieniami „Mission Commander”. ● Czasy rządów Zjednoczonej Prawicy • Gen. dyw. pil. Jacek Pszczoła (dowódca 31. bazy lotnictwa taktycznego). • Pierwsza gwiazdka generalska – 1 marca 2018 → pierwszy rząd morawieckiego • Druga gwiazdka generalska – 12 listopada 2019 → pierwszy rząd morawieckiego • Uprawnienia na F-16 – „Wingman”, czyli najniższe z możliwych, niższych już nie ma. Ma uprawnienia do latania wyłącznie w parze, przy czym nie on jest dowódcą pary, może być zaledwie skrzydłowym swojego dowódcy pary.
  8. Dlatego mjr rez. wywiadu Anna Grabowska-Siwiec jest wyśmiewana przez jej studentów, gdy namawia ich, żeby poszli do wywiadu - warto słuchać audycji z jej udziałem. Studenci major Grabowskiej-Siwiec mówią jednym głosem – „Mam iść do wywiadu, a za parę lat jakiś kretyn i/lub agent Moskwy znowu odtajni listy polskich agentów i je upubliczni? I co? I potem do końca życia razem z rodziną będę żył gdzieś pod przykryciem ze zmienionymi personaliami?”. Do tego doprowadziła szumowina PiS. Polski wywiad i kontrwywiad to dziś pośmiewisko tak wśród ludzi młodych, w tym potencjalnie cennych dla wywiadu zdolnych studentów, jak i wywiadów NATO.
  9. miroslav napisał: „Tak czytam i czytam opinie - skąd tyle negatywnych tekstów?”
  10. Ale te gazy to chyba jeszcze nie teraz, nie na etapie wydobycia, czy tak? Czy mowa o późniejszej odbudowie? Chodzi o argon? Jeśli argon to on nawet w PRL był drogi i cackano się z nim niesamowicie, pilnowano, żeby nie leciał w spaw ani sekundy dłużej niż było to konieczne. W zasadzie to był taki rarytas tylko dla zbrojeniówki i lotnictwa. Nie wiem, jak teraz jest na rynku komercyjnym z takimi specjalistycznymi gazami spawalniczymi...
  11. Rosyjski przemysł zbrojeniowy bez nowych obrabiarek. Rośnie produkcja, spada jakość To jest m.in. to, co pisałem o półprzewodnikach. Wojskowy półprzewodnik musi mieć płaskorównoległość maksymalnie w zakresie jednego prążka interferencyjnego (albo lepiej) i stabilność pracy 1 ppm. Jest to kosmos nieosiągalny dla dzikich. A takie półprzewodniki Made in Poland są, choć nie będę naginał faktów, że ich powstanie nie wiąże się z dużym i bardzo dużym odpadem, który jednak de facto odpadem nie jest, bo idzie to do AGD, RTV itp.
  12. Nie ma tutaj „negatywnych tekstów”. Są wyłącznie realistyczne.
  13. Jeśli jest coś z dachu to byłoby świetnie, bo pozostałe trzy europejskie strucle łączy jedna cecha wspólna - brak budy.
  14. Mam wrażenie, że Landszaft w tym poście trochę racji ma. Tak się zastanawiam, jak ja bym zareagował, gdyby gdzieś na świecie wydobyto coś grubszego z II w.ś. z mojej branży i tego czegoś byłaby ok. 1/3 w stosunku do oryginału (bo tak jest w przypadku tej Bergepanthery) a ta 1/3 i tak byłaby zrujnowana? Bjar podkreśla, że ta Bergepanthera ma podwozie Ausf. D, co jest dodatkowym smaczkiem omawianego strucla. No to tak sobie myślę, jakie nastroje by we mnie grały, gdyby wydobyto np. 1/3 bardzo rzadkiego C-47 z systemem do podrywania w locie szybowców transportowych z ziemi i ta 1/3 byłaby zrujnowana? Miałbym nastroje całkowicie ambiwalentne i raczej refleksyjne, nie entuzjastyczne. Całe to wydarzenie w Bieleckich Młynach jest świetne w kategorii „Przygoda”. Pod tym względem – niezaprzeczalnie jest to duża przygoda dla ekipy na miejscu i dla fanów panzerki będących widzami wydarzenia w necie. Ale w kategorii „Dobro społeczne”, jakie miałoby wynikać z tego wydarzenia to sprawa wygląda nijak, w zasadzie na poziomie zerowym. Ktoś powie, że wydobycie tego strucla to rewelacyjny powiew historii. Okay, może i powiew, ale jednorazowy i taki, z którego niewiele wynika i nie skorzystają z tego ani miłośnicy całych, kompletnych wozów bojowych, ani nawet modelarze, którzy też przecież chodzą do muzeów, żeby oglądać szczegóły tych pojazdów pancernych, które akurat budują. Destrukt tej Bergepanthery jest tak masakryczny, że • nie pokaże się na jego przykładzie całości pojazdu • nie pokaże się na jego przykładzie niemieckiej myśli i kultury technicznej • nie pokaże się pionierskich czasów idei opancerzonych WZT • najprawdopodobniej w ogóle nic się nie pokaże, bo wątpię, żeby ten strucel wylądował na ekspozycji. I tu następuje finał obecnego wydarzenia i ekscytacji nim. Bracia K. nie zapłacą milionów € i/lub GBP trzem innym europejskim właścicielom wraków Bergepanther, żeby je kupić i żeby z tego wraku z Bieleckich Młynów zrobić chociaż składaka. Nie te progi, co słusznie, w dyplomatycznym tonie, zauważył kolega „Utylizator złomu”, że TH stać na wiele więcej (nawet jeśli on też ma składaki, bo przecież ma) i TH reprezentuje też inne podejście i inną determinację do finalizowania projektów odbudowy pojazdów.
  15. Minus koszty wynajęcia koparki, dźwigu i lawety na strucla • minus koszty robocizny speców od koparki, dźwigu i lawety• minus koszty cateringu dla całej ekipy technicznej • minus koszty rekultywacji terenu po całej akcji • minus koszty ogrodzonego obozowiska dla całej ekipy • itd. Więc faktycznie tyle nie będzie.
  16. No niby tak, tylko że dołączy do innych strucli, z których nic nie wynika. Jedna odrestaurowana Bergepanthera jest we Francji; druga odrestaurowana jest w RFN. I na tym koniec. Potem zaczynają się strucle. Jeden strucel jest w UK; drugi strucel jest w Belgii; trzeci strucel jest w RFN. Teraz czwarty strucel jest w Polsce. Te strucle są Ausf. od A do G. Nawet gdyby wziąć te cztery kawałki wraków i spróbować zrobić z nich jedną odrestaurowaną Bergepantherę to wątpię, że to się udało.
  17. Nic nie znaczące ruchy symboliczne, ponieważ tych samochodów praktycznie nie ma. Temu turańskiemu bydłu powinno się odebrać ambasadę i dać im normalny, jak dla każdego innego państwa budynek ambasady, i to dopiero byłoby coś. Kto nie jest z Warszawy ten nie zdaje sobie sprawy, co to jest ruska ambasada. To jest miasto w mieście. Tam by się mogło odbywać 10 plenów KC KPZR na raz i 20 narad strategicznych UW jednocześnie, a do tego 50 garden parties. To jest, kuźwa, wielki pałac z wielkim parkiem. I po co to przy zerowych relacjach na linii PL-ZSRR 2.0? Nie ma tam niczego innego, jak ruska agentura i KGBowska mafia sołncewska pod ochroną maciarewicza.
  18. Wojownicy Maryi przeszli z mieczy na pompki? Pokłoń się świrowi, że chociaż szachownicę ma koszerną - z prawidłowo ustawionymi barwami heraldycznymi. Żal tego dziecka. Pralnia mózgu od urodzenia.
  19. To znaczy Der Strucel Bergepanther. Nikt tego nie odbuduje do normalnego wyglądu Bergepanthery.
  20. Chyba jedyny bardziej znany i (chyba?) chlubny wyjątek to kolekcja Jacka Kijaka, którą potraktowano poważnie. Nie wiem, czy cała jest eksponowana, ale przynajmniej coś jest.
  21. Dzicz cywilizacji turańskiej naoglądała się filmów wojennych cywilizacji łacińskiej i liczyła na to, że óna dzicz będzie rotowana, a nie że będzie walczyła ad mortem defecatam. Nie będzie powrotu do domu. W Rosji wrze po słowach Kartapołowa
  22. Cywilizacja turańska. Drugiego takiego bydła, takiej dziczy, takiej zakały ludzkości nie ma.
  23. Wiem. Chyba nie do policzenia są przypadki, gdy prywatni kolekcjonerzy ofiarowują coś państwowym muzeom, albo żony kolekcjonerów ofiarowują kolekcje zmarłych mężów i ląduje to w zatęchłych magazynach, albo potem w utylizacji. Na początku lat 2000. chcieliśmy z kolegami założyć prywatne muzeum alianckich sił „airborne” z II w.ś., czyli sił spadochronowych i szybowcowych. Miało to być dokładnie na wzór takiego muzeum Michela De Treza w Belgii, czyli miało to się składać z prywatnych kolekcji, które normalnie albo są w domach, albo ich część czasami „wychodzi z domu” na rekonstrukcje. Nie założyliśmy tego muzeum. Zaczęliśmy pytać różne państwowe muzea o to, czy byłyby zainteresowane tym, abyśmy z eksponatami z naszego muzeum robili wystawy czasowe w innych muzeach oraz o to, czy po naszym odejściu na wieczność do sił „airborne” jakieś muzeum byłoby tymi eksponatami zainteresowane. Żadne nie było, mimo że nie ma w Polsce i demoludach takiego muzeum.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie