-
Zawartość
9 879 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops
-
Z kamerą wśród...
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Brzęczyszczykiewicz → Towarzyskie - Hyde Park
@ Z kamerą wśród... ______________________________ Wobec bydła trzeba było zastosować w tytule tego wątku forum oryginalną nazwę w pełni, czyli z „Kamerą wśród zwierząt”. Zobaczymy, czy prymitywny dresiarz Hatakumba zajmie się tą sprawą tak gorliwie, jak wykańczaniem stołecznej polityczki PO. -
Gen. Stanisław Sosabowski i jego żołnierze.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na formoza58 → Wojny Światowe
Ale ja przecież nie postawiłem nawet cienia jakiegokolwiek zarzutu Tobie. -
Gen. Stanisław Sosabowski i jego żołnierze.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na formoza58 → Wojny Światowe
@ formoza58 2018-01-20 10:16:14 W bereciku z samolotu? BHP się kłania, a raczej BiHL. Chyba że to skok a sucho"...? -
Sylwetki Lotników II RP 1921- 1939.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na formoza58 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
@ Informacja dla Kolegi Jedburgh_Ops: typowy zając", do lotnictwa przeszedł z 14.Pułku Piechoty we Włoclawku. __________________________________________ Bardzo dziękuję, bo to zawsze bardzo ciekawe. Pod tym względem polski system był bardziej życzliwy wobec pragnień żołnierzy dążących do jakiegoś celu. Jeśli już polski „zając” wykazywał determinację, aby znaleźć się w lotnictwie to nie było to aż tak trudne. Tymczasem w systemie brytyjskim albo amerykańskim też wprawdzie nie było to niemożliwe, ale było prawie gehenną. W Stanach jeśli nie miało się listu polecającego od lokalnego kongresmena to zadanie było tym trudniejsze. Ale może był to efekt tego, że być może (przynajmniej w pojedynczych przypadkach) choć odrobineczkę przydawało się PWSzyb. i być może jakaś część wysoko postawionych „zajęcy” była w stanie zrozumieć pasję latania i być może dlatego nie blokowali swoim podwładnym przejścia do lotnictwa? Np. gen. Mieczysław Boruta-Spiechowicz był pilotem szybowcowym (i to z bardzo dobrej szkoły szybowcowej, jeśli nie z najlepszej) i myślę, że miał bakcyla latania, więc może tego typu ludzie nie blokowali swoim podwładnym przejścia do lotnictwa? Dziękuję i pozdrawiam. -
Sylwetki Lotników II RP 1921- 1939.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na formoza58 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
@ bez ukończenia Szkoły Podchorążych nie miałby szans na zostanie oficerem. ___________________________ Owszem - w chorym polskim systemie. Np. w Stanach Zjednoczonych podczas II wojny weszła ustawa o tzw. latających sierżantach i wszystkim im nadano pierwszy stopień oficerski, a potem mogli awansować dalej. Wiadomo przecież, że taki pilot i tak miał wystarczający zasób wiedzy technicznej, technologicznej, inżynierskiej i pilotażowej, aby być oficerem. -
Sylwetki Lotników II RP 1921- 1939.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na formoza58 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Nie ma się co dziwić, że ten wątek może wzbudzać kontrowersje, ponieważ „czy Ci się to podoba, czy nie” może on chwilowo ilustrować kompletną głupotę sił zbrojnych II RP pod co najmniej jednym względem i sam to zasygnalizowałeś powyżej. Nie tylko zresztą głupotę, ale marnotrawstwo pieniędzy i energii. Dziesiątki tysięcy ludzi (w tym rzesze piechociarzy) wyszkolono przed wojną w ramach PWSzyb. I po co? Po nic. Cały ten potencjał zmarnowano. I cała ta głupota przeniosła się do polskiego piekiełka w Wielkiej Brytanii. Pilot Tadeusz Góra kończy pierwszą turę operacyjną na Spitfire'ach i gdzie ląduje? W Szkole Podchorążych Piechoty i Kawalerii Zmotoryzowanej. Po co? Po nic. Zabrał tylko miejsce komuś z lądówki, ale nie jego przecież wina tylko wina zupaków WP bez pojęcia i wyobraźni. -
Sylwetki Lotników II RP 1921- 1939.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na formoza58 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
PS Dziękuję za zdjęcie lotnika z szablą - kapitalne! -
Sylwetki Lotników II RP 1921- 1939.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na formoza58 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
@ A może przyjmijmy, jak to słusznie proponuje Kolega formoza58, że temat dotyczy Żołnierzy służących w Wojskach Lotniczych IIRP 1921 - 1939". Wtedy do wora wrzucamy wszystkich i po kłopocie. ____________________________________________ Uważam, że to jest bardzo mądra propozycja, ponieważ: a) daje święty spokój od kontrowersji, jakie zaistniały; b) o ileż będzie ciekawiej! Niech właśnie lądują tu zające, nie zające, i „inne takie”, co to w międzywojniu latały w wojsku zarówno będąc w wojskach lotniczych, jak i lądowych. Takie to były czasy wtedy, że nie każdy latał kto był lotnikiem i niech się młodzież uczy tego ciekawego zjawiska. Pozdrawiam! JO -
Sylwetki Lotników II RP 1921- 1939.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na formoza58 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
@ Panowie, proponuję przenieść się z tą rozmową kompletnie nie na temat do działu Hyde park" __________________________________________ Dyskusja jest jak najbardziej na temat, a już na pewno nie do działu Hyde Park. Wątek składający się tylko ze zdjęć chyba nie niesie ze sobą embarga na dyskusję nad nimi, nieprawdaż? Tym bardziej, że dyskusja supermerytoryczna i w oparciu o dokumenty z epoki. Pozdrowienia :-) -
Sylwetki Lotników II RP 1921- 1939.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na formoza58 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
I przykład drugi. Samolot L-1, rok 1941, słynne manewry w Lousianie. Z tylnej części kabiny wychodzi oficer wojsk lądowych nie mający żadnych uprawnień obserwatorskich, ale delegowany do przeprowadzenia rozpoznania z powietrza. Wszystko dokładnie według schematu obowiązującego np. także we Francji i w Polsce w tamtym okresie (polski Regulamin Użycia Wojsk Aeronautycznych - Liniowych był francuski i był tylko tłumaczeniem, a nie dziełem Polaków). Pozdrawiam JO -
Sylwetki Lotników II RP 1921- 1939.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na formoza58 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Jeszcze raz warto podkreślić, że o żadnym o „ewenemencie na skalę światową” nie ma co mówić w tym przypadku. Oficerowie wojsk lądowych w tamtych czasach (w różnych siłach zbrojnych) nie musieli przechodzić żadnych badań lotniczo-lekarskich, aby wykonywać loty operacyjne na rozpoznanie. Nie należy kreować takich informacji, które z historią nie mają nic wspólnego. Obok jest zdjęcie samolotu L-4 podczas ćwiczeń w Fort Bragg w 1942 roku. Na przednim fotelu jest pilot - na drugim fotelu jest porucznik wojsk lądowych bez żadnych uprawnień lotniczych. Nie ma nawet ani jednej (z trzech możliwych) odznaki obserwatora lotniczego. I to wszystko było jak najbardziej normalne w światowych siłach powietrznych okresu międzywojennego i samej II wojny światowej. Pozdrawiam JO -
Sylwetki Lotników II RP 1921- 1939.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na formoza58 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
O „ewenemencie na skalę światową” raczej zapomnijmy, jeśli mogę radzić :-) Doradzam lekturę Regulaminu Użycia Wojsk Aeronautycznych z 1927 roku w części poświęconej lotnictwu liniowemu - rzecz wydana przez M.S. Wojsk. Przeczytasz sobie wtedy o obserwatorach niedyplomowanych i o konieczności latania na rozpoznanie (oprócz pilota rzecz jasna) dowódców dużych związków taktycznych piechoty i artylerii oraz oficerów sztabowych wojsk lądowych. Ci ludzie nigdy nie nosili żadnych odznak lotniczych, a jednak nie da się powiedzieć, że nie odbywali lotów operacyjnych i że nie byli związani z lotnictwem liniowym. Pozdrawiam JO -
Śmigłowce „fajne inaczej”. Wróg zanim je zobaczy to najpierw je usłyszy i już będzie przygotowany na ich odpowiednie przyjęcie. W sumie bardzo ładny śmigłowiec, ale generacyjnie to inne epoki w dziejach aeronautyki. Nie zapomnę dynamicznego pokazu tego śmigłowca nad lotniskiem, przy którym mieszkam. Szyby wibrowały, a sztućce brzęczały mi w szufladach. A gdy kiedyś przyleciała Super Puma i Caracal to poziom dB był całkiem cywilizowany. To już Mi-24 jest dużo cichszy i Apacz też. Jak powiadam - do wykrywania nadlatujących AH-1W nie jest potrzebny żaden radar. Wystarczy ucho. Chyba to nie jest najlepsza rekomendacja na współczesne pole walki.
-
Sylwetki Lotników II RP 1921- 1939.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na formoza58 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
PS Czego oczekiwać na mundurach ludzi wykonujących loty w państwie, które nawet nie potrafiło prawidłowo namalować własnych znaków przynależności państwowej na samolotach wojskowych? Bajzel był na każdym kroku, dokładnie tak, jak teraz. Polacy mają to w genach. -
Sylwetki Lotników II RP 1921- 1939.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na formoza58 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Nie mają gap i nie będą mieli, bo był bajzel z tymi sprawami, a koncepcje użycia lotnictwa dopiero się krystalizowały i ucierały. Dekorowanie „zająców”, lub innych wojskowych (np. dopiero szkolonych do współpracy z lotnictwem liniowym) gapami i inną symboliką wojsk lotniczych na pewno ówcześni decydenci WP mieli na szarym końcu w głowie. II RP to niestety nie USA albo GB, gdzie takie rzeczy były jasne, klarowne, i do zielonego munduru nosiło się odznaki lotnicze w jasny sposób mówiące „who is who” w strukturze sił zbrojnych i co kto ma wspólnego z lataniem i lotnictwem. A więc jestem za tym, aby patrzeć na ten problem spokojnie i o nic się nie czepiać. Jeśli wiadomo, że dana fotografia na pewno pokazuje kogoś z lotnictwa to nie ma się co czepiać faktu, że komuś brakuje gapy lub innych odznak lotniczych. Takie to wtedy były czasy w Polsce. Sam znam przypadki, gdy tacy „lotnicy z przymusu” delegowani z wojsk lądowych nosili szable i wcale im nie zależało na noszeniu jakichś odznak lotniczych, bo najwyraźniej emocjonalnie byli związani z lądówką. -
Sylwetki Lotników II RP 1921- 1939.
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na formoza58 → IIRP - Wojsko Polskie 1918-1939
Z tymi sprawami zawsze będzie problem, gdy chodzi o lotnictwo wojskowe II RP. Do tej części lotnictwa, która była odpowiedzialna za współpracę z wojskami lądowymi niejednokrotnie na pokłady samolotów delegowano „zająców”, którzy mundurów lotniczych nie nosili, a odbywali loty. I co z takim fantem zrobić? Był to taki niby-lotnik/nie lotnik, ni to, ni sio. Gdy się czyta instrukcję z 1927 r. M.S.Wojsk. na temat „lotnictwa wywiadowczego (linjowego)” to widać, jak bardzo silnie przenikały się wtedy wojska lądowe i lotnicze. I stąd właśnie duża liczba takich wojskowych, którzy munduru lotniczego nie nosili, ale loty w lotnictwie „linjowym” wykonywali. Pozdrawiam JO -
@ A tego od kuwety i żarcia liczyli? _______________________________________________ Słusznie. Licho wie, ile kot ma ochroniarzy-byłych gromowców, bo tacy strzegą chorego pokurcza. Tak, czy siak, kurdupel ostatni raz samodzielnie wyszedł z domu do swojego kochanka Piotra Polaszczyka w pierwszej połowie lat 90. Całe życie pod kiecką mamusi albo pod osłoną 24 ludzi Grom Group. I na takiego niedojdę jakiś sort głosuje. Tusk w Brukseli idzie do spożywczaka bez żadnego ochroniarza - a tu homoseksualny maminsynek nie rusza się z domu bez oddziału eks-gromowców. Czy może być coś bardziej żałosnego? Po prostu obraza rodu męskiego.
-
Media liczyły i obliczyły łącznie 24 stanowiących pewien system ochrony socjopaty.
-
@ Teraz widać kto i jak tworzy takie ustawy", najbardziej podoba mi się że prezes głosował za choć nie wiedział o co chodzi, a teraz jest przeciw bo w końcu mu powiedzieli. _______________________________ Tak jest, gdy się jest socjopatą od ćwierci wieku nie wychodzącym samodzielnie z domu, bojącym się ludzi i społeczeństwa, nie mającym pojęcia co i jak realnie wygląda na świecie. Tak jest, gdy wychodzi się z domu w asyście 24 ochroniarzy. Ciężko chory psychopata bez kontaktu z rzeczywistością. IQ też wysiada, skoro nie wie się, na co się głosuje.
-
:-) Jam ci trochę skromniejsza osoba nie opiewana przez stacje radiowe :-) Scysja w MIIWŚ nie była z moim udziałem, ponieważ ja tam jeszcze nie byłem i się nie wybieram. Wybiorę się po upadku rządów nędznej małej kreatury. Na pewno nie pójdę do MIIWŚ w wersji pisowskich prymitywów promujących w tym muzeum tezę, że wojna to dla społeczeństw dobra rzecz, która kształtuje charaktery". Jako rekonstruktor historyczny promuję rzecz skrajnie odmienną, gdy rozmawiam z ludźmi na pokazie statycznym - że nie ma nic gorszego w życiu człowieka niż wojna i że odtwarzam postać żołnierza z przymusu, a nie z wyboru, czyli odtwarzam kogoś, kto nienawidzi wojny, wojska i wszystkiego co wojskowe, kogoś, kto nigdy nie zdecydowałby się na związanie swojego życia z wojskiem i tylko kogoś, kogo sytuacja światowa z przymusu wtłoczyła w mundur i machinę wojenną. Nic więcej. Jak więc widać ja do MIIWŚ a la pisowska szumowina nie pasuję. Niech groteskowi nacjonaliści promują tam sobie piękno wojny - ja poczekam na upadek PiS i powrót normalnych władz tego muzeum. Ja jestem wyznawcą sentencji Patriotyzm jest cnotą ziejących nienawiścią" autorstwa Oscara Wilde'a, więc nie po drodze mi z pisowskimi muzeami.
-
O to właśnie chodzi, że i ja, i zapewne miliony osób na całym świecie, nie życzymy sobie (mówiąc delikatnie) żadnych doradców" podchodzących do nas w muzeach, korygujących moje/nasze wypowiedzi np. do rodziny lub znajomych i doradzających" - jak piszesz - co warto jeszcze zobaczyć w danym muzeum, bo to w końcu ja, a nie doradcy", wiem, po co do danego muzeum przyszedłem i dla jakich eksponatów i żadnych rad w tym zakresie nie potrzebuję. I tak samo nie życzę sobie muzealnych doradców" w tych zakresach tematycznych, gdzie takie ciecie nie mają nawet promila mojej wiedzy na temat, który mnie do danego muzeum przyciągnął. I żadna polska satrapia homoseksualnego socjopaty na drabince nie zmusi mnie do tego, aby było inaczej.
-
A witajcie Kolczyku! :-) Bardzo dobrze, tak trzeba. Bantustan Bolanda rządzony przez homoseksualnego psychopatę dobiegnie końca szybciej, niż się komuś wydaje.
-
W czasach, gdy Polska była względnie normalnym krajem byłem współorganizatorem największej w Polsce wystawy poświęconej operacji Market Garden. Wystawy bardzo dużej, zajmującej prawie połowę pewnego muzeum. Nie tylko my wszyscy, którzy zorganizowaliśmy tę wystawę, mogliśmy oprowadzać po niej kogo tylko chcieliśmy, także grupy, ale na koniec wystawy dostaliśmy dyplomy honorowe z podziękowaniami za zorganizowanie tejże wystawy. Tak jest w państwie normalnym. W państwie rządzonym przez socjopatę i schizofrenika z wysokości drabinki jest zupełnie inaczej. Białej róży nie można trzymać na ulicy bez kontroli aparatu przemocy, nie mówiąc już o oprowadzeniu po muzeum własnej żony i dziecka wraz z własną prelekcją na temat eksponatów.