Skocz do zawartości

Jedburgh_Ops

Użytkownik forum.
  • Zawartość

    9 310
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops

  1. Nie ma się co dziwić, że ten wątek może wzbudzać kontrowersje, ponieważ „czy Ci się to podoba, czy nie” może on chwilowo ilustrować kompletną głupotę sił zbrojnych II RP pod co najmniej jednym względem i sam to zasygnalizowałeś powyżej. Nie tylko zresztą głupotę, ale marnotrawstwo pieniędzy i energii. Dziesiątki tysięcy ludzi (w tym rzesze piechociarzy) wyszkolono przed wojną w ramach PWSzyb. I po co? Po nic. Cały ten potencjał zmarnowano. I cała ta głupota przeniosła się do polskiego piekiełka w Wielkiej Brytanii. Pilot Tadeusz Góra kończy pierwszą turę operacyjną na Spitfire'ach i gdzie ląduje? W Szkole Podchorążych Piechoty i Kawalerii Zmotoryzowanej. Po co? Po nic. Zabrał tylko miejsce komuś z lądówki, ale nie jego przecież wina tylko wina zupaków WP bez pojęcia i wyobraźni.
  2. PS Dziękuję za zdjęcie lotnika z szablą - kapitalne!
  3. @ A może przyjmijmy, jak to słusznie proponuje Kolega formoza58, że temat dotyczy Żołnierzy służących w Wojskach Lotniczych IIRP 1921 - 1939". Wtedy do wora wrzucamy wszystkich i po kłopocie. ____________________________________________ Uważam, że to jest bardzo mądra propozycja, ponieważ: a) daje święty spokój od kontrowersji, jakie zaistniały; b) o ileż będzie ciekawiej! Niech właśnie lądują tu zające, nie zające, i „inne takie”, co to w międzywojniu latały w wojsku zarówno będąc w wojskach lotniczych, jak i lądowych. Takie to były czasy wtedy, że nie każdy latał kto był lotnikiem i niech się młodzież uczy tego ciekawego zjawiska. Pozdrawiam! JO
  4. @ Panowie, proponuję przenieść się z tą rozmową kompletnie nie na temat do działu Hyde park" __________________________________________ Dyskusja jest jak najbardziej na temat, a już na pewno nie do działu Hyde Park. Wątek składający się tylko ze zdjęć chyba nie niesie ze sobą embarga na dyskusję nad nimi, nieprawdaż? Tym bardziej, że dyskusja supermerytoryczna i w oparciu o dokumenty z epoki. Pozdrowienia :-)
  5. @ wp.pl to jakie jest? Bardzo niedobre. Polskojęzyczne.
  6. I przykład drugi. Samolot L-1, rok 1941, słynne manewry w Lousianie. Z tylnej części kabiny wychodzi oficer wojsk lądowych nie mający żadnych uprawnień obserwatorskich, ale delegowany do przeprowadzenia rozpoznania z powietrza. Wszystko dokładnie według schematu obowiązującego np. także we Francji i w Polsce w tamtym okresie (polski Regulamin Użycia Wojsk Aeronautycznych - Liniowych był francuski i był tylko tłumaczeniem, a nie dziełem Polaków). Pozdrawiam JO
  7. Jeszcze raz warto podkreślić, że o żadnym o „ewenemencie na skalę światową” nie ma co mówić w tym przypadku. Oficerowie wojsk lądowych w tamtych czasach (w różnych siłach zbrojnych) nie musieli przechodzić żadnych badań lotniczo-lekarskich, aby wykonywać loty operacyjne na rozpoznanie. Nie należy kreować takich informacji, które z historią nie mają nic wspólnego. Obok jest zdjęcie samolotu L-4 podczas ćwiczeń w Fort Bragg w 1942 roku. Na przednim fotelu jest pilot - na drugim fotelu jest porucznik wojsk lądowych bez żadnych uprawnień lotniczych. Nie ma nawet ani jednej (z trzech możliwych) odznaki obserwatora lotniczego. I to wszystko było jak najbardziej normalne w światowych siłach powietrznych okresu międzywojennego i samej II wojny światowej. Pozdrawiam JO
  8. O „ewenemencie na skalę światową” raczej zapomnijmy, jeśli mogę radzić :-) Doradzam lekturę Regulaminu Użycia Wojsk Aeronautycznych z 1927 roku w części poświęconej lotnictwu liniowemu - rzecz wydana przez M.S. Wojsk. Przeczytasz sobie wtedy o obserwatorach niedyplomowanych i o konieczności latania na rozpoznanie (oprócz pilota rzecz jasna) dowódców dużych związków taktycznych piechoty i artylerii oraz oficerów sztabowych wojsk lądowych. Ci ludzie nigdy nie nosili żadnych odznak lotniczych, a jednak nie da się powiedzieć, że nie odbywali lotów operacyjnych i że nie byli związani z lotnictwem liniowym. Pozdrawiam JO
  9. Śmigłowce „fajne inaczej”. Wróg zanim je zobaczy to najpierw je usłyszy i już będzie przygotowany na ich odpowiednie przyjęcie. W sumie bardzo ładny śmigłowiec, ale generacyjnie to inne epoki w dziejach aeronautyki. Nie zapomnę dynamicznego pokazu tego śmigłowca nad lotniskiem, przy którym mieszkam. Szyby wibrowały, a sztućce brzęczały mi w szufladach. A gdy kiedyś przyleciała Super Puma i Caracal to poziom dB był całkiem cywilizowany. To już Mi-24 jest dużo cichszy i Apacz też. Jak powiadam - do wykrywania nadlatujących AH-1W nie jest potrzebny żaden radar. Wystarczy ucho. Chyba to nie jest najlepsza rekomendacja na współczesne pole walki.
  10. PS Czego oczekiwać na mundurach ludzi wykonujących loty w państwie, które nawet nie potrafiło prawidłowo namalować własnych znaków przynależności państwowej na samolotach wojskowych? Bajzel był na każdym kroku, dokładnie tak, jak teraz. Polacy mają to w genach.
  11. Właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Nie mają gap i nie będą mieli, bo był bajzel z tymi sprawami, a koncepcje użycia lotnictwa dopiero się krystalizowały i ucierały. Dekorowanie „zająców”, lub innych wojskowych (np. dopiero szkolonych do współpracy z lotnictwem liniowym) gapami i inną symboliką wojsk lotniczych na pewno ówcześni decydenci WP mieli na szarym końcu w głowie. II RP to niestety nie USA albo GB, gdzie takie rzeczy były jasne, klarowne, i do zielonego munduru nosiło się odznaki lotnicze w jasny sposób mówiące „who is who” w strukturze sił zbrojnych i co kto ma wspólnego z lataniem i lotnictwem. A więc jestem za tym, aby patrzeć na ten problem spokojnie i o nic się nie czepiać. Jeśli wiadomo, że dana fotografia na pewno pokazuje kogoś z lotnictwa to nie ma się co czepiać faktu, że komuś brakuje gapy lub innych odznak lotniczych. Takie to wtedy były czasy w Polsce. Sam znam przypadki, gdy tacy „lotnicy z przymusu” delegowani z wojsk lądowych nosili szable i wcale im nie zależało na noszeniu jakichś odznak lotniczych, bo najwyraźniej emocjonalnie byli związani z lądówką.
  12. Z tymi sprawami zawsze będzie problem, gdy chodzi o lotnictwo wojskowe II RP. Do tej części lotnictwa, która była odpowiedzialna za współpracę z wojskami lądowymi niejednokrotnie na pokłady samolotów delegowano „zająców”, którzy mundurów lotniczych nie nosili, a odbywali loty. I co z takim fantem zrobić? Był to taki niby-lotnik/nie lotnik, ni to, ni sio. Gdy się czyta instrukcję z 1927 r. M.S.Wojsk. na temat „lotnictwa wywiadowczego (linjowego)” to widać, jak bardzo silnie przenikały się wtedy wojska lądowe i lotnicze. I stąd właśnie duża liczba takich wojskowych, którzy munduru lotniczego nie nosili, ale loty w lotnictwie „linjowym” wykonywali. Pozdrawiam JO
  13. Francja odtąd będzie dla nas niczym pan hrabia z Kariery Nikodema Dyzmy", który to hrabia na milę czuł chama.
  14. @ A tego od kuwety i żarcia liczyli? _______________________________________________ Słusznie. Licho wie, ile kot ma ochroniarzy-byłych gromowców, bo tacy strzegą chorego pokurcza. Tak, czy siak, kurdupel ostatni raz samodzielnie wyszedł z domu do swojego kochanka Piotra Polaszczyka w pierwszej połowie lat 90. Całe życie pod kiecką mamusi albo pod osłoną 24 ludzi Grom Group. I na takiego niedojdę jakiś sort głosuje. Tusk w Brukseli idzie do spożywczaka bez żadnego ochroniarza - a tu homoseksualny maminsynek nie rusza się z domu bez oddziału eks-gromowców. Czy może być coś bardziej żałosnego? Po prostu obraza rodu męskiego.
  15. Media liczyły i obliczyły łącznie 24 stanowiących pewien system ochrony socjopaty.
  16. @ Teraz widać kto i jak tworzy takie ustawy", najbardziej podoba mi się że prezes głosował za choć nie wiedział o co chodzi, a teraz jest przeciw bo w końcu mu powiedzieli. _______________________________ Tak jest, gdy się jest socjopatą od ćwierci wieku nie wychodzącym samodzielnie z domu, bojącym się ludzi i społeczeństwa, nie mającym pojęcia co i jak realnie wygląda na świecie. Tak jest, gdy wychodzi się z domu w asyście 24 ochroniarzy. Ciężko chory psychopata bez kontaktu z rzeczywistością. IQ też wysiada, skoro nie wie się, na co się głosuje.
  17. :-) Jam ci trochę skromniejsza osoba nie opiewana przez stacje radiowe :-) Scysja w MIIWŚ nie była z moim udziałem, ponieważ ja tam jeszcze nie byłem i się nie wybieram. Wybiorę się po upadku rządów nędznej małej kreatury. Na pewno nie pójdę do MIIWŚ w wersji pisowskich prymitywów promujących w tym muzeum tezę, że wojna to dla społeczeństw dobra rzecz, która kształtuje charaktery". Jako rekonstruktor historyczny promuję rzecz skrajnie odmienną, gdy rozmawiam z ludźmi na pokazie statycznym - że nie ma nic gorszego w życiu człowieka niż wojna i że odtwarzam postać żołnierza z przymusu, a nie z wyboru, czyli odtwarzam kogoś, kto nienawidzi wojny, wojska i wszystkiego co wojskowe, kogoś, kto nigdy nie zdecydowałby się na związanie swojego życia z wojskiem i tylko kogoś, kogo sytuacja światowa z przymusu wtłoczyła w mundur i machinę wojenną. Nic więcej. Jak więc widać ja do MIIWŚ a la pisowska szumowina nie pasuję. Niech groteskowi nacjonaliści promują tam sobie piękno wojny - ja poczekam na upadek PiS i powrót normalnych władz tego muzeum. Ja jestem wyznawcą sentencji Patriotyzm jest cnotą ziejących nienawiścią" autorstwa Oscara Wilde'a, więc nie po drodze mi z pisowskimi muzeami.
  18. O to właśnie chodzi, że i ja, i zapewne miliony osób na całym świecie, nie życzymy sobie (mówiąc delikatnie) żadnych doradców" podchodzących do nas w muzeach, korygujących moje/nasze wypowiedzi np. do rodziny lub znajomych i doradzających" - jak piszesz - co warto jeszcze zobaczyć w danym muzeum, bo to w końcu ja, a nie doradcy", wiem, po co do danego muzeum przyszedłem i dla jakich eksponatów i żadnych rad w tym zakresie nie potrzebuję. I tak samo nie życzę sobie muzealnych doradców" w tych zakresach tematycznych, gdzie takie ciecie nie mają nawet promila mojej wiedzy na temat, który mnie do danego muzeum przyciągnął. I żadna polska satrapia homoseksualnego socjopaty na drabince nie zmusi mnie do tego, aby było inaczej.
  19. A witajcie Kolczyku! :-) Bardzo dobrze, tak trzeba. Bantustan Bolanda rządzony przez homoseksualnego psychopatę dobiegnie końca szybciej, niż się komuś wydaje.
  20. W czasach, gdy Polska była względnie normalnym krajem byłem współorganizatorem największej w Polsce wystawy poświęconej operacji Market Garden. Wystawy bardzo dużej, zajmującej prawie połowę pewnego muzeum. Nie tylko my wszyscy, którzy zorganizowaliśmy tę wystawę, mogliśmy oprowadzać po niej kogo tylko chcieliśmy, także grupy, ale na koniec wystawy dostaliśmy dyplomy honorowe z podziękowaniami za zorganizowanie tejże wystawy. Tak jest w państwie normalnym. W państwie rządzonym przez socjopatę i schizofrenika z wysokości drabinki jest zupełnie inaczej. Białej róży nie można trzymać na ulicy bez kontroli aparatu przemocy, nie mówiąc już o oprowadzeniu po muzeum własnej żony i dziecka wraz z własną prelekcją na temat eksponatów.
  21. Kaziku S. - ucz się, choć to nietypowe dla Twojej partii. Żadnych wulgaryzmów nikt tutaj nie wypowiada. Do słynnego delfina, który stał się leszczem, jeden osobnik publicznie powiedział „Pan jest zerem, panie Ziobro” i sąd orzekł, że można tak do kogoś powiedzieć, nie jest to obraźliwe, jest to jedynie wyraz oceny jednej osoby przez drugą.
  22. Same sukcesy w sekcie smoleńskiej: Kosmiczny bałagan" w Polskiej Agencji Kosmicznej. Prezesa zastępuje... żołnierz http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,22907109,kosmos-w-polskiej-agencji-kosmicznej-prezesa-zastepuje-zolnierz.html#BoxGWImg
  23. Pisowski odpadzie cywilizacyjny - nigdzie na świecie nie jest tak, że nie można po muzeum oprowadzić (prywatnie) własnej rodziny i/lub znajomych.
  24. Tak, to jest normalne - w państwie reżimowym. Rozumiem, że gdy pójdę z kimś do MWP, stanę przed gablotami poświęconymi operacji Market Garden i zacznę opowiadać mojej rodzinie i/lub znajomym o wszystkich bzdurach i kłamstwach, jakie tam widać to - wg tej ormalności" - zostanie wezwana do mnie policja, albo co najmniej strażnicy muzealni wyprowadzą nas siłą. Tak, to jest normalność obecnej hołoty rządzącej.
  25. http://www.newsweek.pl/polska/polityka/miiws-zabrania-nauczycielom-historii-oprowadzania-klas-po-wystawie,artykuly,421916,1.html?src=HP_Section_2 Cytat: „Przerabiamy kampanię polską 1939 r., to świetny moment na lekcję muzealną! Nic z tych rzeczy (…). Przemiły Pan z ochrony obiektu, prosił żeby nie gestykulować i nic nie opowiadać uczniom, ponieważ nie jestem upoważnionym przewodnikiem (Namierzył mnie monitoring). Na mój argument, że jestem historykiem, nauczycielem i przyszedłem przeprowadzić lekcję muzealną, powiedział że jeżeli nie przestanę opowiadać będę poproszony o opuszczenie placówki”. To jest już Korea Północna.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie