Erih
Użytkownik forum-
Zawartość
6 285 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
30
Zawartość dodana przez Erih
-
Zamiast polować na byka, "polował" na filmik na youtiubie. Znane są takie przypadki.
-
Dago2, o Włochach to ja może lepiej za dużo nie napiszę, ale że się zachowali jak zachowali to mnie specjalnie nie dziwi. Z resztą o "dewizowcach" było już wyżej - prawdziwi myśliwi wśród nich czasem się trafiali, ale byli w mniejszości.
-
Coraz mniej? Ja tych etycznych i zaangażowanych widzę raczej więcej. Najgorzej było chyba pod koniec lat 90tych, kiedy do kół masowo pchali się nuworysze, co to już mieli furę skórę i komórę, i do kompletu brakowało im właśnie dubeltówki i kapelusika z piórkiem. No i robili wiochę w lesie ze swoimi wypasionymi terenówkami i sztucerami renomowanych firm za grubą kasę (z których strzelać za bardzo nie potrafili). Odnoszę wrażenie, że to właśnie ci osobnicy namiętnie mylą wszystko z dzikiem...
-
Co poeta miał na myśli?
-
Balans, nie chrzań. Za sanacji to była rzeźnia - strzelano do wszystkiego co po lesie biegało, nie wyłączając przypadkowych osób. Jaśniepaństwo się bawiło. Oczywiście o rozrywkę jaśniepaństwa dbał bardzo rozbudowany aparat. Prawdziwi myśliwi to był margines, no i oczywiście kwitło kłusownictwo. Aha, większość lasów była prywatna. Od lat sześćdziesiątych masz normalne łowiectwo, połączone z coraz większą dbałością o środowisko, ochroną gatunków zagrożonych, czasem z reintrodukcją jeżeli jest możliwa, a OBOK tego kwiatki typu polowania dewizowe (przy czym często "dewizowcy" to też porządni myśliwi, a nie tylko "sponsorzy" jak się o takich mówi, tonem pogardliwym). No i osobnicy pokroju byłego ministra. PS Psychole to ci, co uważają że myśliwy polujący na zwierzynę jest be, a kotlet się bierze z lodówki w markecie.
-
Czyli mieszczuchom z WOT trzeba tłumaczyć wszystko od Adama i Ewy. No ale co ja się dziwię, na przedostatnim wypadzie w góry młodzież (17-23lata) bardzo się dziwiła, po cholerę mi nóż ( taki większy scyzoryk).
-
Widocznie płytko zakopali (o ile to faktycznie z polowania, a nie rozwleczone odpadki z uboju gospodarczego).
-
Prawda raczej rzadko leży dokładnie po środku, zazwyczaj trochę bardziej w tą lub w tamtą. PS Ja z kolei dosyć długo pracowałem z zapaloną "psiarą". Ta to dopiero miała co opowiadać, aż się włos jeżył - mnie, łysemu, i w dodatku nie przepadającemu specjalnie za psami.
-
Dago, jestem pewny ze myśliwi po polowaniu nie zostawiają syfu, bo sam w wielu polowaniach uczestniczyłem. A wywalanie resztek pod płot sąsiada czy do lasu... mam takich fot od metra, włącznie z gębami wywalających. PS A co do etyki myśliwych, to sami myśliwi o nią bardzo dbają. Wiedzą, że są celem i łatwo skóry nie oddadzą.
-
No to niech właściciele prywatnych lasów płacą myśliwym za ochronę przed zjadającymi te laski roślinożercami Od dłuższego czasu jest tak, że jeżeli właściciel nie wyrazi zgody, to jego las/pole/łąka nie jest włączany do obwodu łowieckiego (wcześniej był włączany z automatu). Jakoś praktycznie nikt z tego prawa nie korzysta - zastanów się czemu.
-
Wyrok nieprawomocny. Facet się odwoła, kolejna instancja zweryfikuje dowody, i może być różnie.
-
Żadna tajemnica, Kielecczyzna. Ale "rajdowców" spotkasz wszędzie. O butelki popytaj może pod miejscowym sklepem - tam znajdziesz tych co z ambony korzystali w celach spożywczych. Podobnie odpadki, chyba że za "syf" uważasz jabłka czy kukurydzę. A flaki w lesie w 100% to nie pamiątka po polowaniu, tylko po uboju gospodarczym. O robienie dróg w lesie popytaj kolegę Takafura, wyjaśni ci z detalami. PS Pospaceruj sobie przed świtem po lesie tak w grudniu czy styczniu, będziesz miał nos jak Rudolof bez wspomagaczy.
-
Psinco sobie poradzono z krosiarzami, qadowcami i baranami urządzającymi sobie na "prywatnych drogach" rajdy ile fabryka dała na bani. W rodzinnych okolicach żony taki "kozak" tego lata skasował przystanek z którego minutę wcześniej bus zabrał dzieciaki. On przecież po swoim polu pycił... A ktoś mu tam przystanek bez jego zgody postawił... Barany na motorkach czy tam rowerkach rozpychający się po górach to inny temat. A myśliwi polujący w granicach swojego obwodu po prostu w prawie są, i takiemu durniowi, posiadaczowi zagajnika zwyczajnie w niczym nie przeszkadzają. Korzystać ze swojego "kawałka lasu" może w pełni. No, chyba że jest chorobliwym pieniaczem któremu wszystko i wszyscy przeszkadzają.
-
Pretensje do panów R i Ch że wkleili nas w określoną sytuację geopolityczną, gdzie wszystkie lasy były państwowe (a jeżeli nie były, to tylko niedopatrzenie miejscowych organów). A z tym korzystaniem, to już pisałem - korzysta zwierzyna rozmaita. Myśliwi korzystając ze zwierzyny płacą - od każdej pozyskanej sztuki. Plus płacą za wszelkie poczynione przez zwierzynę szkody. W dodatku zwierzyna w podogoniu ma, czy las jest "prywatny" czy "państwowy". Inny przykład - jak po "prywatnej" drodze ktoś będzie pycił 200/h na dużej bani, to też się oburzysz, że mu smerfy prawko zabiorą i do pierdla wsadzą?
-
Psie sranie pod garażem, klatką, na chodniku czy placu zabaw jest zabronione - ustawowo. Jeżeli się zdarzy - właściciel ma psi obowiązek po swoim pupilu posprzątać.
-
Oczywiście, jeżeli jest on częścią obwodu łowieckiego. Właściciel może go z obwodu wyłączyć (na dziś - nie dać zgody na włączenie) wtedy nikt z myśliwych tam zaglądał nie będzie. Tylko w takim wypadku, zapomnij np o odszkodowaniach itp. Wyjątkiem są odstrzały sanitarne.
-
Coś mi edycja nie działa. W temacie psów bez smyczy: https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,27908846,wolbrom-lod-zalamal-sie-pod-czterema-osobami-trwa-akcja-ratunkowa.html#s=BoxLoCpLink tylko trzy trupy.
-
Jakieś dwa typy zdemolowały aptekę i pobiły aptekarza, który zażądał założenia maseczki. Żona domaga się żebym siadł u niej na bramce z siekierą albo innym odpowiednim narzędziem, by egzekwować wymogi sanitarne. Bo w razie czego, to jej sanepid wlepi srogi mandat, a pajace którym maseczka gryzie liczko myślą nie skażone, dadzą w długą. Tak że tego...
-
Pieseł oszczał komuś alufelgi, właściciel "fury" się wkurzył. Dziś rano obsobaczyłem pańcię, której pieseł srał u mnie pod garażem. Pieseł przeżył, pańcia uciekła z płaczem. PS Pies w terenie ma mieć kaganiec na mordzie, i chodzić na smyczy. Jak będzie ganiał zwierzynę leśno-polną, może zostać odstrzelony. A nawet powinien.
-
Yeti, ludzie pazury mają marne (wyjąwszy niektóre panie), kły też niespecjalne, więc muszą nadrabiać nowinkami technologicznymi w rodzaju atlatla. PS Jak powiem znajomym że ich Iże i Mośki to nowinki techniczne to spuchną z dumy.
-
To samo napisałem powyżej. PS Yeti, urocze zdjęcie. PS do PS jakby się ktoś pytał, ten w futrze to jak najbardziej myśliwy
-
Chodzi o to że nie wiemy jak wyglądała umowa i kto co spierdolił. Ja na ten przykład, nie będąc myśliwym za to potrafiąc dobrze strzelać, na taką imprezę bym się za żadne pieniądze nie pisał. Zażądałbym obstawy policji, opróżnienia terenu z osób postronnych w promieniu kilometra i jeszcze cholera wie czego. No i jeszcze ubezpieczenia od wszelakich roszczeń odszkodowawczych. O ile zakład, że nie dostałbym zlecenia?
-
Owszem. Bo znając życie dał się podpuścić miejskim urzędasom, że taki odstrzał jest w porządku. Nie każdy myśliwy jest mistrzem Masterminda przewidującym na 5 ruchów do przodu. Gdyby strzelec był mądry, to zażądałby obstawy straży miejskiej, nagonki, odpowiedniego terenu, stanowiska strzeleckiego z przewyżką i innych szykan. I wtedy miejski magiel mógłby mu naskoczyć. A że był głupi, to ganiał te dziki po osiedlowych alejkach, usiłując wypracować sobie możliwie czysty strzał, a teraz będzie się srogo tłumaczył.
-
Nie wiem, czy ten osobnik z cyrku uciekł, jest myśliwym czy kupił uprawnienia na bazarze. Odstrzał zleciło miasto, i o ile wiem, to miejscy urzędnicy powinni zadbać by odbył się on w sposób bezpieczny dla mieszkańców. Na 99% urzędasy nic w tym kierunku nie poczyniły, tylko znalazły jelenia, który za małą kasę dostał zlecenie na odstrzał niebezpiecznych zwierząt. Sam miałem nieprzyjemność obserwować podobne działania miejskich urzędasów, tylko w moim wypadku trafiła kosa na kamień, i miasto musiało zapłacić za całość . Ale wili się jak glizdy w occie do ostatniej chwili.
-
Czyli miasto zleciło odstrzał, a jak zrobiło się o sprawie głośno to polecieli do prokuratury. W dodatku zleciło to, jak sadzę, "po taniości", jednemu człowiekowi, bez zapewnienia mu wsparcia. Paradne. Strzelec był głupi, że na takie coś poszedł, ale winę ponosi co najwyżej częściową jeżeli jakąkolwiek (z filmików psinco wynika).
