Erih
Użytkownik forum-
Zawartość
6 292 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
30
Zawartość dodana przez Erih
-
Jasne, czekam.
-
To dawaj skrótem, resztę sobie doczytam. Szczególnie interesują mnie uszkodzenia dronów typu Fly Eye po starciu z rosyjskimi "interceptorami".
-
Lecąc z niewielką szybkością, może wykonać krótki lot powrotny. Pytanie jak duże są uszkodzenia po starciu z rosyjskim "interceptorem". Po coś zapasowe skrzydła w zestawach są. PS Kilka razy widziałem jeszcze w czasach LOKowskich jak koledzy-modelarze odzyskiwali uszkodzone modele motoszybowców które udało im się w miarę całe sprowadzić na ziemię. Starali się mocno, bo silniki i elementy zdalnego sterowania w owych czasach to był rarytas naprawdę trudny do zdobycia. Z Fly Eye może być tak samo -w końcu to jest zdalnie sterowany motoszybowiec. PSII Kojarzę sporo zdjęć głównie alianckich maszyn z okresu DWS które nawet poważnie postrzelane jednak wracały.
-
To są pociski do Mosina? Czy też po prostu wszystkie 7,62x54r? O ile mnie pamięć nie myli to instrukcja do kbk1944 wyraźnie zabraniała używania innej amunicji niż ta z pociskiem lekkim.
-
Klasyczny pocisk wojskowy miał płaszcz stalowy wypełniony rdzeniem ołowianym. Nawet w radzieckich nie spotkałem się z taką kombinacją (piszę o klasycznym Mosinie). Nowocześniejsza amunicja pośrednia miewała rdzenie z elementami stalowymi. Natomiast zastanawiam się czy nie mógł to być pocisk "wskaźnikowy", z masą pirotechniczną w dnie? W armii carskiej już takie stosowano?
-
To jest kolejne powtórzenie/transkrypcja tezy Maxa Webera z jego pracy "Etyka protestancka a duch kapitalizmu". Teza jest z przełomu wieków XIX i XX i już wówczas była delikatnie mówiąc dyskusyjna - bardzo bogata Francja była krajem od wieków katolickim, a kraje skandynawskie od wieków czysto protestanckie - biedne jak myszy kościelne. Przy okazji, kraje anglosaskie, znaczy Wielka Brytania, są w większości protestanckie.
-
Delegacji oczywiście wykluczyć nie można, ale bardziej podejrzewałbym zużycie sprzętu plus zwykły bardak.
-
Przed denominacją.
-
Fakt, dobrobyt maja Węgrzy naprawdę ogromny. Nie wiem czy już wspominałem, ale tej wiosny zrobiłem sobie podróż sentymentalną do Rumunii. Na autostradach w Polsce, Rumunii, na Słowacji - ruch powiedziałbym normalny. Na Węgrzech - pusta droga, raz na dłuższy czas jakiś TIR. A, i co do taniego paliwa z Rosji - akurat mieli Węgrzy droższe niż po sąsiedzku.
-
O to akurat do Bułgarii trudno mieć pretensje. Samo swoje istnienie zawdzięcza Rosji (jeszcze carskiej), łączy ich alfabet, religia... Na moje, zachowują się w obecnej sytuacji bardzo przyzwoicie- w przeciwieństwie do Węgier.
-
Był kiedyś na forum wątek "miecze na lemiesze", tam ten bagnet (a właściwie to co z niego zrobiono) pasowałby idealnie. PS Masz oczywiście rację, rękojeść to oczywiście samoróbka i to paskudna.
-
Prawda jest jedna, zazwyczaj nie leży po środku, a zwycięzcy nie mają na nią monopolu. W w/w przypadku, Ukraińcy poszli na krótkim pasku Prusaków, żydzi okazali się idiotami, a jedni i drudzy mieli okazję ale z niej nie skorzystali. Przy okazji, my Polacy też nie wykorzystaliśmy swojej szansy (dzięki Dmowskiemu i jego poplecznikom, generalnie) i sytuacja na naszym kawałku podłogi ruszyła w kierunku katastrofy. A wystarczyło żeby władze ZURL czy jak to tam piszą trzeźwo oceniły sytuację.
-
Lepiej znajdź negatywy i to negatywy oddaj do skanowania. Ewentualnie, jeżeli masz tego dużo, kup sobie przystawkę do aparatu cyfrowego pozwalającą na fotografowanie negatywów - takie coś można kupić za jakieś 100-150 zł.
-
MonikaNJ, ale wiesz, trochę się jednak z faktami historycznymi mijasz...
-
Zdecydowanie trzonek sztućca. Łyżeczka, widelczyk do ciasta.
-
Gazety belgijskie, 1944-1945 kapitulacja Hitlera, wyzwolenie Belgii
temat odpowiedział Erih → na blaise → Konserwacja
Raczej nie sądzę. Do druku gazet codziennych używano na całym świecie papieru drzewnego - tańszego niż papier na bazie bawełny. To był, powtórzę, produkt praktycznie jednorazowego użytku. Może jakieś bardziej prestiżowe tytuły były drukowane na lepszej klasy papierze, aczkolwiek w warunkach wojennej biedy nie sądzę. Takie USA mogło sobie pozwolić na zróżnicowaną jakość - mieli u siebie i drewno, i bawełnę. W Europie bawełna o ile wiem nie rośnie, więc surowcem na papier lepszej trwałości była albo bawełna z importu, albo resztki ciuchów bawełnianych z recyklingu. A drewno niskiej jakości było pod ręką. -
Gazety belgijskie, 1944-1945 kapitulacja Hitlera, wyzwolenie Belgii
temat odpowiedział Erih → na blaise → Konserwacja
To ostatnie. Gazety były drukowane na lada jakim papierze, to było coś w co po przeczytaniu służyło do napalenia w piecu/zawinięcia śledzia a nie miało być długotrwale archiwizowane. Dlatego niejednokrotnie jest tak że po kilkudziesięciu latach pomimo wielotysięcznych nakładów do dziś dzień dotrwało bardzo niewiele sztuk, czasem pojedyncze a czasem wcale. A co do samego papieru, tak, ten gazetowy z czasem żółknie, potem zaczyna się kruszyć i rozsypywać. Mam kilka książek z końca XIX/pocz XX wieku i wyglądają lepiej niż gazety z lat siedemdziesiątych. Kwestia surowca użytego do produkcji. -
Gazety belgijskie, 1944-1945 kapitulacja Hitlera, wyzwolenie Belgii
temat odpowiedział Erih → na blaise → Konserwacja
Patrzę na te gazety i sądzę że im szybciej zostaną zeskanowane tym lepiej, oczywiście potrzebny będzie skaner wielkoformatowy. Miewają go w instytucjach zajmujących się geodezją. Skan minimum 600dpi. Co do przechowywania, polecam koperty bezkwasowe z buforem no i oczywiście sucho i ciemno. -
Popatrz na stan tworzywa w części przeźroczystej. Suwak musiałby przeleżeć w idealnych warunkach, wręcz laboratoryjnych od dnia produkcji do dziś. Kupiłem kiedyś aparat z produkcji 1938, w zamkniętym fabrycznie pudełku, a i tak w niektórych miejscach czas zrobił swoje (niestety). Choć jest też opcja że aparat poprawił obraz (np telefony tak mają) a w rzeczywistości tworzywa wyglądają tak jak w tym wieku powinny. W stosunku do fantów po III Rzeszy jestem skrajnie nieufny - na rynku jest taka ilość podróbek że głowa mała. Jedne podłej jakości, inne bardzo dokładnie zrobione.
-
Jeżeli (w co wątpię) ten napis białym lakierem jest z epoki używania suwaka, to jest to numer inwentarzowy jakiegoś biura w dawnym NRD. Bardzo wątpię żeby dało się ustalić kto tego sprzętu używał. Wafka to oczywista lewizna, współcześnie dorobiona żeby przykleić artefakt do Trzeciej Rzeszy.
-
Też pamiętam praktycznie identyczny suwak logarytmiczny u ojca, pochodzenie oczywiście DDR.
-
Faktycznie, pierwszowojenny pistolet wz 1927 produkowany w latach 1918-1919 brzmi ciekawie.
-
Bo ja wiem? Czechy robiły za zaplecze przemysłowe Austro-Węgier od XIX wieku, pytanie czy przed 1918 rokiem używano tam rodzimych, czy niemieckich nazw. I jak szybko po PWS je zmieniano. Ale i tak obstawiam że chodzi raczej o broń okresu międzywojennego. Może jutro z kumplem specjalizującym się w broni krótkiej spróbujemy na dobrym sprzęcie obejrzeć tą rewelację.
-
U mnie w firmie też tacy byli. Do momentu aż klienci zaczęli wracać z reklamacjami. Teraz obowiązujące rozwinięcie skrótu AI to Artifical Idiot.
