Skocz do zawartości

Wojna na Wschodzie vol. 1/12


Rekomendowane odpowiedzi

- Jeżeli byłaby taka decyzja naszych sojuszników, żeby rozlokować broń nuklearną w ramach nuclear sharing także i na naszym terytorium, żeby umocnić bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO, to jesteśmy na to gotowi - zadeklarował Andrzej Duda... [ 20.04.2024 ]

 

- Nie ma żadnych decyzji w tej materii, które gdziekolwiek byłyby podjęte. Chcę tutaj absolutnie zanegować wszystkie twierdzenia, że jakieś decyzje są podjęte w tym zakresie - powiedział Andrzej Duda na temat udziału Polski w Nuclear Sharing. Prezydent zaznaczył, że Polska deklaruje gotowość do uczestnictwa w programie NATO, ale w sprawie nie zapadły jeszcze konkretne postanowienia. [ 28.04.2024 ]

Niby to samo, a jednak....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 maja dzicy na Placu Czerwonym zbiorowego orgazmu doznają na widok tego Abramsa z „wystawy zwycięstwa”. Gorzej, że 9 maja 2025 roku będą mieli na takiej samej wystawie wrak F-16 po którymś z tych 20-letnich dzieci po 8-miesięcznym kursiku pilotażu i walki tym samolotem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Erih napisał:

Z tego co wiem, zmienianie używanych częstotliwości, to faktycznie żaden problem. Moje pytanie dotyczy, czy da się zagłuszać wszystko, poza tymi właśnie częstotliwościami?

No to trzy słowa na temat zakłócania łączności w kontekście dronów. Generalnie tanim dronom uderzeniowym bazującym na cywilnej technologii FPV powoli kończy się ich 15 minut. Są bardzo łatwe do zakłócania, bo działają na stałych i zazwyczaj znanych częstotliwościach. Nie jestem pewny czy ich skuteczność w tej chwili przekracza 3%. Pisząc skuteczność, mam na myśli trafienie w jakikolwiek cel – łącznie z porzuconym rowerem. Nie na darmo od jakiegoś czasu ukraińskie filmy pokazują prawie wyłącznie ataki na pojedynczych żołnierzy lub porzucone pojazdy pancerne, na osłonę których Rosjanie nie mają wystarczająco dużo środków WRE. Nawet wozy bojowe będące w ataku – a więc znajdujące się poza parasolem poważniejszych systemów WRE – coraz lepiej dają sobie radę z tym zagrożeniem. Co gorsza cywilne systemy, w których anteny naziemne znajdują się tuż przy operatorach, potęgują straty wśród tych ostatnich. Absolutnie minimalny odstęp powinien wynosić ok 50m. Niezależnie od tego Rosjanie jakiś zacieśnili swoje ugrupowania zagęszczając tym samym obronę przeciwlotniczą oraz WRE i odsunęli je od frontu. Nie wiem jak jest teraz, ale przed rosyjska ofensywą ukraińscy operatorzy twierdzili, że w odległości do 10 km od linii frontu praktycznie nie ma cennych i wartych uwagi celów. Tymczasem cywilne wielowirnikowce obciążone ładunkiem wybuchowym mają długotrwałości lotu rzędu 5-6 min. Tyle tytułem zachwytów nad tanimi dronami, które ponoć „zmieniły zasady gry”.

Oczywiście są systemy, które maja większy zasięg i są znacząco odporne na zakłócanie łączności, ale to już są zabawki za kilkadziesiąt k$ za sztukę. W ich przypadku standardowym zabezpieczeniem przed zakłócaniem, jest stosowanie radiostacji z hoppingiem. czyli zmienną częstotliwością. Niektóre systemy robią to losowe, inne mogą wykrywać zakłócenia i automatycznie przeskakiwać na inną, bezpieczną częstotliwość. Czas przełączenia to około 1s. Oczywiście radiostacja naziemna i ta w powietrzu muszą się w tym względzie dogadywać między sobą. Inną opcją jest budowa zespołów antena naziemna – dron o zadanych specyficznych parametrach. Wtedy każda para pracuje na innej częstotliwości. W takich przypadkach też stosuje się hopping ale pomiędzy bardzo zbliżonymi częstotliwościami, co pozwala na ich zmanię wiele razy na sekundę. Ma to na celu nie zabezpieczenie przed samym zagłuszaniem (jeśli dobrze pamiętam najbardziej rozpowszechnione rosyjskie systemy generują zakłócenia w paśmie o szerokości 50 – 100MHz) lecz przed wykryciem częstotliwości poprzez wypłaszczenie widma sygnału. Problem się dodatkowo komplikuje jeśli z dronem łączymy się nie bezpośrednio a za pośrednictwem retranslatora, który pozwala nam wydłużyć zasięg radiowy.
Zagłuszenie wszystkich częstotliwości (cokolwiek by to znaczyło) byłoby zadaniem karkołomnym i wymagającym gigantycznej ilości energii, zwłaszcza jeśli chciałoby się w ten sposób chronić większy obszar (jak wszyscy pamiętamy siła sygnału spada z kwadratem odległości). No i takie źródło fal radiowych długo by na froncie nie przetrwało. Jeśli się więc chce coś zagłuszyć, to trzeba ustalić jak ma to być częstotliwość (na froncie może być wiele rożnych źródeł fal radiowych i trzeba umieć wyłapać te istotne) a w optymalnej sytuacji także określić kierunek, w którym to zakłócanie ma być zrealizowane. Tyle abecadła o dronach. O zakłóceniach łączności ogólnowojskowej czy też radarów, zapalników zbliżeniowych itp. nie będę się wypowiadał, bo to nie moja działka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, bodziu000000 napisał:

 

 

Mamy bojowy przykład skuteczności siatki. siatki na zakupy 🙂 Co do strzelania śrutem - ilu jest na świecie mistrzów świat w strzelaniu do rzutek? Kulki BB na 20 - 30m będą w stanie przestrzelić obudowę drona? Stalowe mają masę zaledwie 0,35g.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, bjar_1 napisał:

Tacy Czesi, w razie W z nimi, to by nas chyba nosem wciągnęli, nie?

Tak, ponieważ jaki prezydent takie też państwowe myślenie o obronności. Czesi mają prezydenta wspaniałego - tutejszy bantustan ma rezydenta za prezydenta, bo infantylni ludzie o mentalności i behawiorze 14-latka prezydentami nie bywają w żadnym państwie.

Natomiast co do tanich komercyjnych dronów FPV rację ma Lycena33. Ich czas będzie przemijał. To, że dwa takie drony (trochę szczęśliwym fuksem, ale jednak) ubiły Ukraińcom Abramsa owszem przejdzie do historii, ale to już będzie kiedyś historia I Dronowej Wojny Światowej.

II DWŚ będzie już inna, bo jej zaczątki już widać, a fachowo o tym mówi nieoficjalny szef polskich droniarzy na Ukrainie. Dzicz nie tylko przez WRE kasuje możliwości latania tej komercyjnej taniochy FPV, ale co gorsza dzicz - także metodami WRE - nauczyła się wykrywać droniarzy wroga. A po wykryciu punktu sterowania dronem wroga kładą tam ogień moździerzowy, artyleryjski czy rakietowy. Zakończyły się czasy wygodnego leżenia sobie w okopie i sterowania FPVem. Gdy się go wypuści i uda się nim w coś trafić to natychmiast trzeba uciekać z miejsca, w którym sterowało się dronem, bo zaraz to miejsce będzie pokryte ruskim ogniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, bjar_1 napisał:

Tacy Czesi, w razie W z nimi, to by nas chyba nosem wciągnęli, nie?

Bez przesady. Mamy w armii Warmaty. Niezbyt wybitne, ale zawsze to coś. W firmie APS też cos tam pozamawiano (WRE). Oczywiście potrzeba więcej i lepiej, ale z tego, co się orientuję, Czesi mają o swojej armii dokładnie odwrotne zdanie. Pamiętam, jak kupili Grippeny, to przez ich fora przetoczyły się komentarze w stylu: Patrzcie jacy ci Polacy mądrzy. Kupili przyzwoite i sprawdzone F-16 a nie jakieś szwedzkie g...wno, które Bałtyku nie jest w stanie przelecieć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, bodziu000000 napisał:

Tiaaa...

Bezimiennym autorom tweetów łatwo takie rzeczy się pisze. Monitor wszystko wytrzyma.

Nawet nie wiadomo, jaki zasięg będą miały te mityczne ATACMSy. Jedni informują, że ~300 km, inni że ~350 km.

Cyganka prawdę ci powie, i mapa prawdę ci powie. Nawet gdyby ten zasięg miał wynosić ~350 km to nie wiem, gdzie miałby stanąć zespół ogniowy tych ATACMSów. Bo to taka sama baśń, jak o rzekomym „zestrzeleniu” Tu-22M3 przez Ukraińców. Wszędzie, gdzie taki zespół musiałby stanąć to są pola uprawne i gigantyczne otwarte przestrzenie. Na takim terenie taki zespół ogniowy przed wykryciem przez ruskie drony pożyłby kilka minut. Ukraińcy nawet by nie zdążyli rozpakować się do strzału.

Już nie mówiąc o sytuacji, gdyby Ukraińcy dostali ATACMSy z zasięgiem ~300 km. Wówczas już w ogóle nie ma gdzie postawić zespołu ogniowego do skasowania Mostu Kerczeńskiego.

image.thumb.jpeg.0b03e6930be0cd6cdb6aca465d984737.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukraina odsyła jeńców na front. „Krzyki było słychać cały dzień”

Dobrze, że takie sprawy są poruszane w The NYT. Dzięki temu cały świat o tym się dowie. Ktokolwiek będzie kiedyś walczył z tym humanoidalnym bydłem będzie wiedział, że jeńców tego bydła się nie bierze, żeby nie wróciło do obiegu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Lycena33 napisał:

Kupili przyzwoite i sprawdzone F-16 a nie jakieś szwedzkie g...wno, które Bałtyku nie jest w stanie przelecieć. 

❓

Pilot Gripena startujący ze szwedzkiej bazy Gripenów w Blekinge mógłby z palcem w nosie stoczyć walkę powietrzną nad Hajnówką i wrócić do Blekinge.

Promień działania Gripena w operacji bojowej to ~1300 km.

image.thumb.jpeg.ccc917f967481da282b6952ae7eb2aff.jpeg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Jedburgh_Ops napisał:

Cyganka prawdę ci powie, i mapa prawdę ci powie. Nawet gdyby ten zasięg miał wynosić ~350 km to nie wiem, gdzie miałby stanąć zespół ogniowy tych ATACMSów. Bo to taka sama baśń, jak o rzekomym „zestrzeleniu” Tu-22M3 przez Ukraińców. Wszędzie, gdzie taki zespół musiałby stanąć to są pola uprawne i gigantyczne otwarte przestrzenie. Na takim terenie taki zespół ogniowy przed wykryciem przez ruskie drony pożyłby kilka minut. Ukraińcy nawet by nie zdążyli rozpakować się do strzału.

Z Zaporoża jest 300km do mostu.

zaporoze.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Jedburgh_Ops napisał:

Pilot Gripena startujący ze szwedzkiej bazy Gripenów w Blekinge mógłby z palcem w nosie stoczyć walkę powietrzną nad Hajnówką i wrócić do Blekinge.

Promień działania Gripena w operacji bojowej to ~1300 km.

Tylko że wtedy Szwedzi mieli ponoć techniczne problemy z dostawą samolotów do Czech, bo właśnie był kłopot z przelotem nad Bałtykiem. Tak to wówczas relacjonowano. Jak dobrze pamiętam nasze F-16 w większości - bo i tam był jakiś felerny egzemplarz(-e?) - były dostarczone z USA lotem. Trochę to jednak dalej. Ale to off-top, nie związany z wojną na Ukrainie i nie ma go co ciągnąć dalej. Tylko może przy okazji F-16 warto wspomnieć, że jeszcze przed wybuchem wojny, była mowa o grupie ( 9 lub 11 - już dokładnie nie pamiętam) ukraińskich pilotów szkolonych na tym typie w USA. Ciekawe, czy to była prawda? A jeśli tak, to czy tam zostali, czy też wrócili i polegli na swoich Su lub Migach?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, Lycena33 napisał:

Ale to off-top, nie związany z wojną na Ukrainie i nie ma go co ciągnąć dalej.

Spox.

Temat Gripenów jak najbardziej nie jest off-topic. One przecież są w grze, jeśli chodzi o zasilanie Ukrainy w jakiekolwiek zachodnie samoloty bojowe. Wprawdzie mogą to być JAS-39A pewnie po specjalnym MLU na warunki ukraińskie, ale to jak raz nic złego. Goły JAS-39A ma pewne niedoskonałości w obszarze awioniki, ale to wszystko jest modyfikowalne - dokładnie na wzór Ukraińców, którzy usilnie żądają najnowszych radarów AN/APG-83 SABR dla tych ich F-16AM. Czy dostaną? Nie wiadomo, ale nie jest to przecież niemożliwe.

Wręcz zdziwiłbym się, gdyby Szwecja nie sprawdziła na Ukrainie wszystkich idei, jakie legły pod procesem projektowania Gripena.  On wszak został zaprojektowany pod takie hardcore'owe warunki, jakie właśnie teraz są na Ukrainie. Niekoniecznie na takie, jak F-16.

39 minut temu, Lycena33 napisał:

Tylko że wtedy Szwedzi mieli ponoć techniczne problemy z dostawą samolotów do Czech, bo właśnie był kłopot z przelotem nad Bałtykiem. Tak to wówczas relacjonowano.

Nie żeby przemawiały przeze mnie moje niespełna trzy lata pracy dla SAAB-BAe Gripen AB i jakiś chorobliwy patriotyzm z tym związany, ale jakaś taka mniej typowa jest ta informacja. Może to były jakieś problemy formalno-prawne i dlatego czeski internet się zagotował? Do Polski, np. na ćwiczenia DOL, szwedzkie Gripeny przylatywały i odlatywały bez problemów.

39 minut temu, Lycena33 napisał:

Tylko może przy okazji F-16 warto wspomnieć, że jeszcze przed wybuchem wojny, była mowa o grupie ( 9 lub 11 - już dokładnie nie pamiętam) ukraińskich pilotów szkolonych na tym typie w USA. Ciekawe, czy to była prawda? A jeśli tak, to czy tam zostali, czy też wrócili i polegli na swoich Su lub Migach?

O grupie tych pilotów krążą w mediach różne opowieści dowolnej treści. Raz, że to jacyś kandydaci do F-16; innym razem, że to jakaś grupa rozpoznawcza do szkolenia na Gripenach. Licho wie, co jest prawdą, bo jak raz Szwecja należy do grupy tych państw, które w kwestii wojskowej pomocy dla Ukrainy wyznaje - bardzo słuszną, a nie stąd - zasadę „тише едешь, дальше будешь”, jakiej kategorycznie przestrzega się na całym świecie w biznesie i polityce.

Jako były współodpowiedzialny za marketing Gripena mogę powiedzieć, że zdecydowanie obstawiam wersję, w której grupa tych ukraińskich pilotów to była grupa rozpoznania na temat przejęcia starszych, ale radykalnie unowocześnionych Gripenów. SAAB od dekad marketingowo, i bardzo etycznie, walczy z F-16; Szwedzi nigdy nie bali się starcia Gripena z Su-27/Su-35 (o rzęchu MiG-29 już nawet nie wspominając). Gdyby Gripeny sprawdziły się na Ukrainie lepiej niż F-16 (a nie zdziwiłbym się) to dla Szwecji jest to niewyobrażalny skarb dla ich zbrojeniówki. To wręcz dałoby się odczuć w ich PKB.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie