Skocz do zawartości

Wojna w Ukrainie vol. 6


Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Jedburgh_Ops napisał:

Czy powiedzmy ściślej, każde trafienie z przebiciem pancerza. Bez przebicia raczej do pożaru nie dojdzie. Można się teoretycznie zastanawiać, czy przy trafieniu gdzieś w boczną strefę, gdzie nie ma warstwowego pancerza, pod jakimś kątem mogłoby dojść do takiej sytuacji, że pancerz nie zostanie przebity, ale wskutek spallingu (odpryskiwanie odłamków od wewnętrznej powierzchni pancerza - zwykle rozgrzewają się przy tym do czerwoności) powstanie jednak pożar - ale raczej bym się tego nie spodziewał. Tam jest po prostu ten pancerz niezbyt gruby (jak na dzisiejsze standardy), 80 mm RHA, raczej przy trafieniu dojdzie do przebicia,  a w przypadku jakiejś małokalibrowej czy ogólnie słabszej amunicji gdy do przebicia nie dojdzie to i spalling nie będzie za straszny. 

Cytat

Drummond twierdzi, że Rosja nie wyciągnęła wniosków z Iraku i w konsekwencji wiele rosyjskich czołgów używanych w Ukrainie posiada podobne wady konstrukcyjne

No sorry, ale to jest immanentna cecha konstrukcyjna czołgów wywodzących się od T-64, sam jakby fundament i podstawa ich projektu. Tego się nie da łatwo zmienić/zmodernizować w jakiś prosty sposób. Praktycznie wymagałoby to zaprojektowania czołgu od nowa. Co zresztą Rosjanie zrobili - T-14 Armata. Choć pod wieloma względami nie jest to zbyt udany czołg, to jednak w temacie dyskutowanej tu nazwijmy to odporności pożarowo-wybuchowej poczyniono w nim znaczny postęp - amunicja jest oddzielona od przedziału załogi. 

Cytat

Jako przykład podaje BMD-4, rosyjski bojowy wóz piechoty przeznaczony dla wojsk powietrznodesantowych. Zwykle pojazd ten obsługiwany jest przez maksymalnie trzy osoby, z możliwością transportu kolejnych pięciu. Zdaniem Drummonda BMD-4 to "ruchoma trumna", która po trafieniu pociskiem po prostu wylatuje w powietrze. 

No niestety. BMD-4 jest źle zaprojektowany, bo wywodzi się ze źle zaprojektowanego BMP-3. Ten zaś od lekkiego czołgu Obiekt 685, który nie wszedł na uzbrojenie. Stąd umieszczenie przedziału napędowego z tyłu, co w pojazdach piechoty jest zdecydowanie złym pomysłem. Stąd nadmiarowe uzbrojenie, zbędne w BWP moim zdaniem. Stąd zdolność pływania - zbędna jw. (w lekkim czołgu powiedzmy że miałaby jakieś uzasadnienie - o ile lekki czołg w ogóle byłby komuś do szczęścia potrzebny). Żeby przy tych wszystkich bajerach zachować małą masę, trzeba było na czymś przyciąć. No i przycięto na opancerzeniu, czego skutki widać właśnie w obecnym konflikcie ukraińskim. 

W pojazdach kolejnej generacji, prezentowanych przez Rosjan na początku ubiegłej dekady (T-15, Kurganiec, kołowy Bumerang) zrobiono to po ludzku, umieszczając przedział desantowy z tyłu, z wygodnymi wrotami-rampą, umożliwiającymi piechocie szybkie i łatwe opuszczanie wozu i ponowne zajmowanie w nim miejsc i robiąc (sądząc po masie) bardziej sensowne opancerzenie. Ale - co za pech 😁 - produkcji tych pojazdów nie podjęto, nadal robione są BMP-3 i kołowe BTR-82 (również z  przedziałem napędowym z tyłu). 

Edytowane przez Speedy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, beaviso napisał:

Daje się to zauważyć na fanpage'ach jednostek wyposażonych w Fulcrumy. Czego tam "szary obatel" nie wypisywał pod zdjęciami... Że "najlepsze samoloty na wojnę" ("wystarczyłoby je trochę zmodernizować"), że "wspaniałe bojowe maszyny - nie to co ten delikatny złom F-16" (oczywiście "używany z pustyni, który w dodatku ciągle stoi popsuty"), że "mogą zaciągać kamienie do silnika" itd. itp. Ogólny nieustanny zachwyt. Zero refleksji i nawet chęci obiektywnej oceny. Nie tyle wyprane mózgi, co ich pospolity brak. Bez echa przechodziły uwagi z linkiem do np. takiego materiału zawierającego dyskretną ocenę realiów: http://aviateam.pl/artykul/title%3B3-squadron-raf-goscinnie-w-22-bazie-lotnictwa-taktycznego/
Piloci RAF wraz z malborskimi gospodarzami zaplanowali walki 1 na 1 z widocznością przeciwnika. Nikt oczywiście nie zamierzał tanio sprzedać skóry, jednak od początku szanse na wygraną walkę powietrzną Eurofightera i MiG-a-29 oceniano niestety na korzyść gości. Nie było zaskoczenia. Mimo wielkich chęci i umiejętności naszych pilotów technika zrobiła swoje i ostatecznie po całym dniu wspólnych zmagań wynik, jaki zawisł na tablicy, był miażdżący - 8 do 0 dla lotników z RAF.
Przeigrali 0 do 8 - i to w dyscyplinie gimnastycznej będącej rzekomą domeną Fulcruma! :) Potyczek BVR nikt nie próbował.

To też jest dobre - walka Fulcruma z ociężałym przechwytującym Tornado ADV (rok 2006)
http://www.flyshark.ayz.pl/Walka_Tornado/Walka_z_Tornado.htm
cytaty z opowiadania pilota z Malborka:
(walka manewrowa)
Klasyczne przechwycenie z tylnej półsfery „sprzedanie fox-a” i mają pozamiatane. Uf 1:0. Przynajmniej na razie.
(...) zestrzelenie takiego delikwenta to jest już tylko formalność. Przechwytuje, odpalam drugą rakietę. Jest 2:0.
(...) Szkoci znowu znaleźli się w moim celowniku w reżimie przechwycenia i został odpalony kolejny „fox”. W mojej głowie jest myśl – wynik 3:0
(...) Pierwsza myśl to napić się wody, druga to spojrzeć na Szkotów i zobaczyć ich minę.

(debriefing i podsumowanie walki)
Po wykonaniu wszystkich czynności polotowych spotkaliśmy się w pomieszczeniu i z modelami w ręku omówiliśmy wykonane manewry.
Okazało się że moje obawy słusznie powodowały wewnętrzny niepokój organizmu lotniczego, ponieważ wynik 3:0 był na moją korzyść ale tak
naprawdę walkę wygrało Tornado. W pierwszym starciu kiedy byliśmy od siebie ponad 40 mil zostałem przechwycony przez ich stację
radiolokacyjną oraz AMRAM i po zalogowaniu rakieta zarejestrowała zniszczenie celu. Od tego momentu tak naprawdę już mnie nie ma.


M.

I Wojna Zatokowa (1991) – 100 proc. walk powietrznych z samolotami ruskimi wygrywają samoloty NATO; No-fly-zone nad Irakiem (1991-1994) – 100 proc. walk powietrznych z samolotami ruskimi wygrywają samoloty NATO; wojna powietrzna nad b. Jugosławią (1995) – 100 proc. walk powietrznych z samolotami ruskimi wygrywają samoloty NATO; II Wojna Zatokowa (2003) – 100 proc. walk powietrznych z samolotami ruskimi wygrywają samoloty NATO.

Samo się to komentuje, szkoda prądu, żeby cokolwiek dodawać.

Nawet ten słynny USAFowski nieszczęsny Scott O'Grady nie zostałby zestrzelony nad Bośnią kpr ziemia-powietrze, gdyby trąba nie zapomniał włączyć zasobnika ECM po odłączeniu od tankowca, bo podczas tankowania w powietrzu ECM trzeba wyłączać.

Takie teksty, jak z Twojego powyższego postu, powinny być na porządku dziennym w polskiej prasie lotniczej, a w niektórych okresach powinny dominować. Czy miało/ma miejsce coś takiego? Nie, ponieważ obowiązuje całkowicie patologiczna zasada nierobienia przykrości polskim siłom zbrojnym, w tym lotnictwu. A MON jest mściwy wobec mediów, jak mało kto i co, o czym dobrze wiem. I to MON w dużej mierze odpowiada teraz za taką atmosferę społeczną, jaka zapanowała po napaści Rosji na Ukrainę. I nie mam na myśli MON PiSowskiego, ale wszystkie MON po 1989 roku. Więcej o tym poniżej.

Gdy już trafia się normalne, racjonalne, zdroworozsądkowe medium wojskowe Fundacji Ad Arma to jest ono wrogiem publicznym nr 1 MON, z którym MON nie rozmawia, a ponadto MON zakazało PGZ jakichkolwiek kontaktów z Ad Armą. I w taki oto sposób wyhodowano w Polsce społeczno-medialny nowotwór – wyhodowano taką atmosferę społeczną, a wręcz histerię, jaka teraz zapanowała po ataku Rosji na Ukrainę.

Poza tym polskie media lotnicze są całkowicie chore – jest ich za dużo; są niekompetentne; nie są zarządzane przez ludzi z lotniczym wykształceniem, wyszkoleniem, doświadczeniem; są amatorskie; trwa w nich bezpardonowa, chamska walka o reklamodawców, a jednocześnie nie ma takiego śmieciowego artykułu, jakiego te media nie wezmą, bo nie ma komu pisać wartościowych artykułów lotniczych. I piszą kompletni amatorzy, nie mający pojęcia o lotnictwie, a jedynie lubiący je. Pracowałem w mediach lotniczych albo dla tych mediów (w zależności od okresu) x-dzieści lat i napatrzyłem się na te wszystkie patologie na tyle, że od dawna nie chcę mieć z tym wszystkim nic wspólnego.

Zauważmy – 2-3 gości, zerejestrowanych przez SB albo będących aparatczykami PZPR, a jednocześnie udrapowanych w piórka publicystów lotniczych i szerzej lotniczo-wojskowych przez ostatnie ok. 40 lat kompletnie zatruło swoim prorosyjskim jadem czasopisma lotnicze. I ci goście aktywni są nadal.

Teraz przyjrzyjmy się szerszemu mechanizmowi medialno-społecznemu. Media codzienne na lotnictwie się nie znają, a już szczególnie na wojskowym. Gdy jest jakaś wojna, albo nawet gdy jej nie ma, to dziennikarze mediów codziennych sięgają po polską prasę lotniczą i co tam widzą? Ano widzą kreację „najlepszości na świecie” radzieckiej/rosyjskiej myśli projektowej, badawczo-rozwojowej, konstrukcyjnej, technicznej, technologicznej, wytwórczej i operacyjnej. No więc co tacy dziennikarze mają zrobić, gdy nadchodzi jakaś wojna z udziałem Rosji? Będąc przepojonymi taką KGBowską, tworzoną polskimi rękami, propagandą na temat „najwybitniejszego w skali świata” rosyjskiego lotnictwa wojskowego kreują to samo i generują w polskim społeczeństwie popłoch.

To teraz popatrzmy, jak brak takich tekstów, jak Twoje powyższe, przekłada się na obecną atmosferę w Polsce. Z olbrzymim smutkiem obserwujemy to z żoną. Zacznę od mojego zmarłego niedawno przyjaciela. Po wybuchu wojny na Ukrainie dzwoni do mnie jego żona i pochlipując mówi, że jest zdezorientowana, przerażona, nie wie, co ma robić. Mówi, że „Sławuś to mi zawsze takie sprawy tłumaczył, a teraz to nie wiem czy robić jakieś zapasy, jakiś plecak ucieczkowy…”. Mój przyjaciel był dobrym specem od spraw lotniczo-wojskowych, więc miał unikatową zdolność do racjonalizacji faktów podczas jakichś napięć polityczno-wojskowych i do tłumaczenia tego w jego kręgu rodzinnym i towarzyskim.

Patrzmy dalej. Znamy dużo kobiet-singielek, takich mądrych, światłych. Jak my wszyscy śledzą one codziennie maksimum informacji o wojnie na Ukrainie; przynajmniej na tyle, na ile czas im pozwala, ale robią, co mogą, żeby te informacje przyswajać nawet w pracy w jakichś wolnych minutach pomiędzy obowiązakami służbowymi. Wszystkie one są teraz przerażone, no bo jak mają nie być. Profilowych mediów wojskowych nie czytają – raczej te codzienne. One też są przepojone propagandą „najlepszości” i „największości” ruskich sił zbrojnych. Też nie wiedzą, czy uciekać z Polski, czy robić zapasy, czy robić sobie plecak ucieczkowy itp. No to ja z kolei robię wykłady, jakie są realia i żeby niczego się nie bać.

Takie są mierzone dekadami konsekwencje trzymania w polskich mediach lotniczych SBków i aparatczyków PZPR, apologetów radzieckich/rosyjskich samolotów, śmigłowców, techniki rakietowej i każdej innej związanej z operacjmai powietrznymi. I takie są konsekwencje przyswajania tej KGBowskiej propagandy przez dziennikarzy mediów codziennych, a potem dokonywania przez nich kreacji tygrysa bez uświadamiania ludziom, że chodzi o tygrysa papierowego.

Nie wiem, czy podobne zjawiska przez ostatnie 40-50 lat dotyczyły także mediów wojskowo-marynistycznych oraz tych poświęconych wojskom lądowym, ale nie zdziwiłbym się, gdyby tam też tak było.

A jeszcze Ci powiem, jaka jest walka z takim zjawiskami. Pracowałem w czasopiśmie lotniczym, w którym byłem kierownikiem dwóch działów. Pewnego razu dostaliśmy artykuł tego najwybitniejszego polskiego kreatora „najlepszości” na świecie wszystkiego, co radzieckie/rosyjskie w lotnictwie. Mój szef, redaktor naczelny, chciał go wydrukować. Zaczęliśmy o tym dyskutować. Atmosfera się zaostrzała, bo protestowałem. Na to szef: „No ale on ma przecież takie wyrobione nazwisko”. No to mówię: „Tak? Ma wyrobione nazwisko? Na czym? Na tej sowieckeij propagandzie, z której on się wywodzi wraz ze swoją partią?” Dyskusja jeszcze chwilę potrwała, ale na finał musiałem powiedzieć: „Szefie, albo on, albo ja; dopóki ja tu jestem jego artykułów, tych nielotniczych, nietechnicznych prosowieckich kłamstw nie będzie”. Wygrałem, tylko jest pytanie, ile lat, a w polskich realiach dekad, można tłuc głową w mur i walczyć z takimi zjawiskami? Ja w każdym razie dałem sobie już z tym spokój, bo bycie „naprawiaczem świata” też ma swwoje granice.

A efekty tego wszystkiego widać teraz w polskim społeczeństwie po wybuchu wojny na Ukrainie; w dezorientacji tego społeczeństwa, w różnych obawach, co robić, jak robić, czy nic nie robić i się nie bać? Media niestety są w stanie wykreować każdą dowolną atmosferę w społeczeństwie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Speedy napisał:

W pojazdach kolejnej generacji, prezentowanych przez Rosjan na początku ubiegłej dekady (T-15, Kurganiec, kołowy Bumerang) zrobiono to po ludzku, umieszczając przedział desantowy z tyłu, z wygodnymi wrotami-rampą, umożliwiającymi piechocie szybkie i łatwe opuszczanie wozu i ponowne zajmowanie w nim miejsc i robiąc (sądząc po masie) bardziej sensowne opancerzenie.

To ja tak podpytam. Z dwa miesiące temu krążył filmik ze zgubionym ruskim żołnierzem. Spadł z czołgu i po chwili w stojącym obok wozie opuściła się rampa po której wszedł do środka. Na myśl przychodzi mi tylko pancerny KamAZ Tajfun-K. Czy może coś innego ?

Zrzut ekranu (1019).png

Zrzut ekranu (1020).png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, ptasznik napisał:

To ja tak podpytam. Z dwa miesiące temu krążył filmik ze zgubionym ruskim żołnierzem. Spadł z czołgu i po chwili w stojącym obok wozie opuściła się rampa po której wszedł do środka. Na myśl przychodzi mi tylko pancerny KamAZ Tajfun-K. Czy może coś innego ?

Zrzut ekranu (1019).png

Zrzut ekranu (1020).png

Zgadza się, to wygląda na Tajfuna-K. On faktycznie ma tak jak trzeba, przedział desantowy z tyłu i tylną rampę. Tak więc przepraszam za uogólnianie, coś z sensem też Rosjanie z tej branży zrobili. BTW jeśli wierzyć w to co o tym wozie podawano na targach i wystawach to on jest opancerzony porównywalnie z BMP-3 i lepiej niż wszelkie BMD (STANAG 4569 poziom 4 z przodu - BMP-3 ma podobno 5 - i poziom 3 z boku, czyli tyle samo). 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Speedy

"Zgadza się, to wygląda na Tajfuna-K. On faktycznie ma tak jak trzeba, przedział desantowy z tyłu i tylną rampę...."

Jednocześnie powyższy, który miał być niemal niezniszczalny podobnież masowo stawał w polu z racji mało kompatybilnych z rzeczywistością opon i/lub z racji zniszczenia takowych... A później to już gładko i bez większych problemów szło...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Czlowieksniegu napisał:

A później to już gładko i bez większych problemów szło...

Brzmi trochę, jakby odporność pancerza zależała od stopnia mobilności. Trochę taki z dykty, brak mobilności co najwyżej ułatwił trafienie.

Paliwo, jego brak też zakłóca poruszanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siły Powietrzne Ukrainy proszą o zachodnie myśliwce

Dowództwo Sił Powietrznych Ukrainy zamieściło na swoim kanale w serwisie Telegram apel swojego dowódcy o dostarczenie Ukrainie większej liczby zestawów przeciwlotniczych średniego i długiego zasięgu oraz nowoczesnych myśliwców.

Dowództwo Sił Powietrznych wyraża "wdzięczność całemu światu za humanitarne, polityczne i finansowe wsparcie, presję poprzez sankcje na terrorystyczne państwo, wojskowo-techniczną pomoc - broń, która już niszczy sprzęt wroga".

"Ale broń, którą otrzymaliśmy, nie wystarczy do zwycięstwa" - czytamy. "Bijemy i będziemy bili wroga bronią, którą mamy w swoim arsenale. Ale aby Siły Powietrzne mogły chronić nieba nad Ukrainą, zestawy przeciwlotnicze Stinger i Starstreak dostarczane nam przez partnerów nie wystarczą. To przenośne zestawy krótkiego zasięgu, przeznaczone do niszczenia celów na niskich wysokościach, takich jak śmigłowce" - napisał dowódca ukraińskich Sił Powietrznych, gen. Mykoła Oleszczuk.

Gen. Oleszczuk dodał, że Ukraina potrzebuje "nowoczesnych zestawów przeciwlotniczych średniego i długiego zasięgu, a także nowoczesnych myśliwców, skutecznych w ochronie ukraińskiej przestrzeni powietrznej".

"Chcielibyśmy otrzymać (na każdych warunkach) zachodni sprzęt, który jest skuteczny. Wojna nie skończy się szybko, potrzebujemy broni już dziś" - podkreślił.

O tym, że Zachód powinien przekazać myśliwce Ukrainie, mówiła w środę w Londynie szefowa MSZ Wielkiej Brytanii, Liz Truss.

27 kwietnia nad Ukrainą zniszczono osiem rosyjskich celów powietrznych, w tym jeden samolot i jeden pocisk manewrujący.

http://www.msn.com/pl-pl/wiadomosci/polska/siły-powietrzne-ukrainy-proszą-o-zachodnie-myśliwce/ar-AAWGtdj?li=BBr5KbO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, beaviso napisał:

Kupią ammo od kogo innego. To jest 35 mm do armat Oerlikon, produkowana przez kilkanaście państw.
https://military-history.fandom.com/wiki/Oerlikon_35_mm_twin_cannon

Jest pomocna dłoń:

Problem rozwiązany? Brazylia chce wyposażyć niemieckie pojazdy Gepard w 300 tys. naboi

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie