Skocz do zawartości

Wojna na Ukrainie vol. 5


Rekomendowane odpowiedzi

15 minut temu, Jedburgh_Ops napisał:

Rosyjska propaganda jak zawsze solidnie pracowała na mit tej superawioniki cyfrowej w Mi-28 i Ka-50/Ka-52 wraz z uzbrojeniem precyzyjnym, więc mało sensowne jest używanie tak wyposażonych śmigłowców do strzelania jak z garłacza.

Wiesz, to nie jest tak, że to będzie zupełnie niecelowany ostrzał. Jakby się komuś chciało to powiedzmy że jest to w jakimś stopniu do ogarnięcia. Rozrzut będzie wielki, ale tak jak mówiła wspomniana instrukcja, to metoda do ostrzeliwania celów powierzchniowych - czyli w tamtejszych warunkach zapewne całego miasta, węzła kolejowego czy coś. 

Co potrzebujesz znać i wiedzieć do skutecznego wycelowania:

- położenie celu - no dobra, ustaliliśmy już że chodzi o cele powierzchniowe, stałe, położenie można znaleźć na mapie

- położenie własne - no i tu jest myk, w przypadku samolotu/śmigłowca nie tak łatwo je dokładnie ocenić, no ale powiedzmy z GPS-em czy czymś podobny owszem; a bez tego możesz sobie ustalić też z mapy, że początek manewru nastąpi w chwili mijania brzegu jakiegoś charakterystycznego jeziora albo cerkwi stojącej na pagórku albo coś (cel pomocniczy). 

- własną prędkość i wysokość lotu - to banał, każdy statek powietrzny ma odpowiednie mierniki

- kąt wznoszenia - jak wyżej.

Obliczasz sobie wcześniej, że po minięciu owego celu pomocniczego (albo w punkcie o określonych współrzędnych GPS) zaczynasz wznoszenie ściągając drążek o określony odcinek, a w momencie gdy kąt wznoszenia wzrośnie do np. 35° otwierasz ogień. No i już. Niedokładność określenia wszystkich wymienionych parametrów sprawi że celność będzie bardzo taka sobie, ale do rażenia celu powierzchniowego wystarczy. Nie są to zresztą jakieś magiczne rzeczy, od lat 50. albo może nawet i 40. ub. w. istnieją systemy celownicze do bombardowania w locie wznoszącym, które robią coś podobnego, istnieją systemy zautomatyzowanego bombardowania z wykorzystaniem celu pomocniczego itp.

Tyle że głupio tak trochę; po to przecież buduje się śmigłowiec szturmowy, szybki, silnie opancerzony i uzbrojony, żeby przedarł się do celu i ostrzelał go ogniem bezpośrednim, nieporównanie bardziej celnym. A nie, żeby służył jako pseudo-artyleria polowa.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Speedy napisał:

Ha jaki mundry jestem 😀 przysięgam, że nie czytałem tego wcześniej 😀.

To jeszcze, żeby nie było za słodko, dodam, że taki system ma i wady. W przypadku Stingera czy innego typowego MANPADS-a z rakietą z pasywnym samonaprowadzaniem na podczerwień, użytkownik musi tylko wycelować (tak by czujnik głowicy uchwycił emisję ciepła z celu) i wystrzelić rakietę i już może uciekać do jakiejś kryjówki czy coś. A  użytkownik Starstreaka musi przez cały czas lotu rakiety kierować nią tzn. "prowadzić" cel w okularze przyrządu celowniczego. Nie trwa to długo z uwagi na tę ogromną prędkość ale jednak parę sekund owszem i w przypadku bardziej zażartej bitwy z wieloma celami powietrznymi naraża go to w większym stopniu na ostrzał. 

Ale to powiedzmy jest taka brytyjska tradycja, wszystkie ich MANPADS-y "od zawsze" były kierowane zdalnie w podobny sposób. Albo i niepodobny, pierwszy, Blowpipe z 1975 miał nawet kierowanie zdalne ręczne, czyli operator nie tylko musiał śledzić cel i rakietę ale i kierować ręcznie tą ostatnią (służył do tego taki przycisk-joystick obsługiwany jednym palcem). Podyktowane było to przede wszystkim słabością ówczesnych czujników podczerwieni (IR), pozwalały one w zasadzie wykryć tylko silną emisję ciepła z dyszy silnika odrzutowego czyli można było strzelać głównie z tyłu do oddalającego się samolotu, a z przedniej półsfery nie za bardzo. A przy zdalnym sterowaniu także i z przodu i w ogóle z dowolnego kierunku (w granicach możliwości systemu rzecz jasna). Później takie czujniki IR się pojawiły, nowsze rakiety pozwalały już strzelać z dowolnego kierunku, ale Brytyjczycy i tak pozostali wierni swojemu rozwiązaniu. Ich kolejny pocisk Javelin (1984; nie mylić ze współczesnym amerykańskim pociskiem ppanc. o tej samej nazwie) kierowany był jak Blowpipe przez radio, ale już półautomatycznie (SACLOS) czyli operator musiał tylko utrzymać cel w polu celownika, w tym kółku czy krzyżyku czy co tam miał w okularze. I kolejny Starburst (1990) też był SACLOS tyle że z laserową wiązką prowadzącą. 

U Brytyjczyków tradycyjny jest brak zaufania do pełnej automatyki w takich sprawach. Przez ostatnie x-dzieści lat zebrałem wspomnienia chyba wszystkich pilotów Sea Harrierów FRS Mk 1 walczących nad Falklandami. Mieli do dyspozycji rewelacyjny jak na tamte czasy radar pokładowy Blue Fox ze zintegrowanym system walki automatycznej, bez udziału pilota. Po wykryciu celu samolot sam mógł walczyć, wypracowywać pozycję do ataku i odpalać kpr, a pilot mógł sobie założyć ręce z tyłu za hełmem i zapalić papieroska ;-) ANI JEDEN pilot FAA nie wykorzystał nad Falklandami trybu „Auto” w radarze - wszyscy walczyli „ręcznie” z nogami i rękami na sterownicach. Żaden nie zaufał procesorom zacnej firmy Ferranti odpowiedzialnym za tryb „Auto”. :-)

Edytowane przez Jedburgh_Ops
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Jedburgh_Ops napisał:

Mieli do dyspozycji rewelacyjny jak na tamte czasy radar pokładowy Blue Fox ze zintegrowanym system walki automatycznej, bez udziału pilota.

Z całym szacunkiem dla firmy Ferranti mam poważne wątpliwości, czy ów system ogarnąłby automatycznie walkę z takimi samolotami jakie wówczas występowały po stronie przeciwnik - myśliwce Mirage i samoloty szturmowe Skyhawk i Etendard, nierzadko operujące na małej wysokości. Zapewne dałby radę wykonać zautomatyzowane przechwycenie bombowca np. Tu-95  albo i szybszego Tu-22 (z przedniej półsfery) atakującego zespół brytyjskiej floty. Ale do takich manewrowych pojedynków z bliska to sorry. 

Poza tym część wykorzystanych wówczas Harrierów stanowiły RAF-owskie GR Mk.3, nie mające radaru. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Speedy napisał:

Wiesz, to nie jest tak, że to będzie zupełnie niecelowany ostrzał. Jakby się komuś chciało to powiedzmy że jest to w jakimś stopniu do ogarnięcia. Rozrzut będzie wielki, ale tak jak mówiła wspomniana instrukcja, to metoda do ostrzeliwania celów powierzchniowych - czyli w tamtejszych warunkach zapewne całego miasta, węzła kolejowego czy coś. 

Co potrzebujesz znać i wiedzieć do skutecznego wycelowania:

- położenie celu - no dobra, ustaliliśmy już że chodzi o cele powierzchniowe, stałe, położenie można znaleźć na mapie

- położenie własne - no i tu jest myk, w przypadku samolotu/śmigłowca nie tak łatwo je dokładnie ocenić, no ale powiedzmy z GPS-em czy czymś podobny owszem; a bez tego możesz sobie ustalić też z mapy, że początek manewru nastąpi w chwili mijania brzegu jakiegoś charakterystycznego jeziora albo cerkwi stojącej na pagórku albo coś (cel pomocniczy). 

- własną prędkość i wysokość lotu - to banał, każdy statek powietrzny ma odpowiednie mierniki

- kąt wznoszenia - jak wyżej.

Obliczasz sobie wcześniej, że po minięciu owego celu pomocniczego (albo w punkcie o określonych współrzędnych GPS) zaczynasz wznoszenie ściągając drążek o określony odcinek, a w momencie gdy kąt wznoszenia wzrośnie do np. 35° otwierasz ogień. No i już. Niedokładność określenia wszystkich wymienionych parametrów sprawi że celność będzie bardzo taka sobie, ale do rażenia celu powierzchniowego wystarczy. Nie są to zresztą jakieś magiczne rzeczy, od lat 50. albo może nawet i 40. ub. w. istnieją systemy celownicze do bombardowania w locie wznoszącym, które robią coś podobnego, istnieją systemy zautomatyzowanego bombardowania z wykorzystaniem celu pomocniczego itp.

Tyle że głupio tak trochę; po to przecież buduje się śmigłowiec szturmowy, szybki, silnie opancerzony i uzbrojony, żeby przedarł się do celu i ostrzelał go ogniem bezpośrednim, nieporównanie bardziej celnym. A nie, żeby służył jako pseudo-artyleria polowa.  

Wszystko racja, tylko że z tego, co mówią wszyscy spece w mediach - generałowie i inni - to właśnie tych dużych celów powierzchniowych nie za bardzo jest na Ukrainie, ponieważ Ukraińcy walczą małymi i bardzo manewrowymi grupami na miarę tych tzw. działań asymetrycznych.

Więc po czym te ruskie śmigłowce sieją tymi npr? Po wsiach? Po miasteczkach? No może i tak. Ale przecież do takiej głupiego roboty mają jeszcze wystarczająco dużo Mi-24, żeby strzelać taką sieczką npr S-8. I tutaj coś mi się nie zgadza, bo to po prostu nielogiczne - kto normalny wysyłałby swój najnowocześniejszy śmigłowiec do takiej prostackiej roboty, skoro są do tego stare, ale wciąż w pełni funkcjonalne inne śmigłowce, których stracić nie szkoda?

Dlatego podejrzewam, że to raczej ruscy piloci Mi-28 i Ka-52 coś kombinują, aby tylko na odczepnego pozbywać się uzbrojenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Speedy napisał:

Z całym szacunkiem dla firmy Ferranti mam poważne wątpliwości, czy ów system ogarnąłby automatycznie walkę z takimi samolotami jakie wówczas występowały po stronie przeciwnik - myśliwce Mirage i samoloty szturmowe Skyhawk i Etendard, nierzadko operujące na małej wysokości. Zapewne dałby radę wykonać zautomatyzowane przechwycenie bombowca np. Tu-95  albo i szybszego Tu-22 (z przedniej półsfery) atakującego zespół brytyjskiej floty. Ale do takich manewrowych pojedynków z bliska to sorry. 

Ferranti chwaliła się w tamtych czasach, że ich procesor w Sea Harrierze FRS Mk 1 wykonuje 9 mln operacji matematycznych na sekundę. Tak, czy inaczej, wszyscy walczyli wtedy samodzielnie.

5 minut temu, Speedy napisał:

Poza tym część wykorzystanych wówczas Harrierów stanowiły RAF-owskie GR Mk.3, nie mające radaru. 

Ale też je uzbrojono w Sidewindery. Z powodzeniem takim sobie, ale to już zostawmy, bo odlatujemy od Ukrainy.

9 minut temu, Speedy napisał:

Zapewne dałby radę wykonać zautomatyzowane przechwycenie bombowca np. Tu-95  albo i szybszego Tu-22 (z przedniej półsfery) atakującego zespół brytyjskiej floty. Ale do takich manewrowych pojedynków z bliska to sorry.

Tego nie wiemy. Wielu pilotów Sea Harrierów mówi w wywiadach, że powie tylko tyle, ile może, do pewnych granic, bo wiele spraw jest oklazulowanych.

Wracajmy do Ukrainy :-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.03.2022 o 12:28, Jedburgh_Ops napisał:

A te ruskie zwierzęta grabią, co się da. Były doniesienia, jak grabią dywany i co lepszą damską garderobę, w tym futra. Były doniesienia (polskiego żołnierza walczącego teraz na Ukrainie), jak to ruskie bydło grabi sprzęt RTV.

20220402_142359.thumb.jpg.d3b2e64caf0cc4a1317a69f2c79fd6cc.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, formoza58 napisał:

Putek orbi dwa bratanki? Chyba inna zażyłość ...

OTg3MzM4YDUGUTtJYk9tIEUJbxMkFmN2EhF3WGIMf2QfHCsTIVE9MRdcYx0_QT81EENjCiEbLiQOHDtLYlAmJxdfLANiUSI2AldiSXwHLW0GBCxXKVB7YkoHfhx_GXY2BldgTi8MfW1VVn4YKQx9dho.jpg

Dla mnie to fenomen - po Orbanie jadą wszyscy jakby Węgry zaatakowały Ukrainę.

A patrząc od strony politycznej, gospodarczej i wojskowej to są cienkie bolki w porównaniu do Niemiec. Ale o Niemcach cicho sza, bo sa bogate i wpływowe, a faszysta Orban jest świetnym kozłem ofiarnym i tematem zastępczym...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sowiecka dzicz morduje, gwałci, kradnie, defekuje w salonie – jak od zamierzchłych czasów, jak zawsze i wszędzie

Rosjanie plądrują domy Ukraińców. Nie do wiary, co robią później

Fragment artykułu: „W sieci pojawia się mnóstwo dowodów na to, że żołnierze z Rosji niszczą i plądrują domy Ukraińców, kradnąc nie tylko biżuterię, sprzęt AGD czy pieniądze, ale nawet dziecięce zabawki”.

Jego wieś Rosjanie okupowali przez miesiąc. Wstrząsająca relacja: trwał armagedon

Fragment artykułu: „W tym czasie rosyjscy faszyści w domach mieszkańców kradli kosztowności, pieniądze, złotą biżuterię, sprzęt AGD, zabawki dla dzieci, żywność, odzież, pościel. Wszystko. Czego zabrać nie mogli - niszczyli z broni automatycznej”. [...] „Znam przypadek, kiedy uprowadzono młodą dziewczynę w wieku 25 lat, a siedem dni później przywieziono ją do domu i wyrzucono na podwórko. Dziewczyna nie mówi, ciągle milczy i na nic nie reaguje”. [...] „Moskale nawet potrzeby fizjologiczne załatwiali bezpośrednio na podłodze i w kątach domów”.

Nie do wiary. Oto nowy łup Rosjan. Nawet to kradną

Fragment artykułu: „Rosjanie ukradli zabytkową XIX-wieczną toaletę z Wasylówki”. [...] „Zabrano wszystko, co można było wziąć do ręki, wywozili całe torby. Sprzęt biurowy był rozbity i zdeptany. Wszystkie drzwi powybijane, szyby wybite. Wszystko, co mieli na drodze, zostało zniszczone – opisuje dyrektor Departamentu Kultury i Polityki Informacyjnej Wlad Moroko”.

Tak kradną rosyjscy żołnierze. Zabawki, garnki i wędki w pojeździe przejętym przez Ukraińców

Fragment artykułu: „Rosjanie masowo kradną z ukraińskich domów podstawowe przedmioty użytku codziennego - naczynia, dziecięce zabawki, a nawet walutę sprzed prawie 30 lat”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Stany Zjednoczone pracują ze swoimi sojusznikami nad dostarczeniem Ukrainie poradzieckich czołgów, aby wzmocnić potencjał obronny Ukrainy w Donbasie" - czytamy na łamach amerykańskiego "New York Times".

O przekazanie Ukrainie czołgów i samolotów wielokrotnie apelował Wołodymyr Zełenski. Podkreślał, że prosi o przekazanie "1 proc. czołgów i samolotów Sojusz" w celu wyrównania sił na Ukrainie.

New York Times zacytował przy tym słowa przedstawiciela administracji USA, który twierdzi, że czołgi zostaną przekazane Ukrainie już wkrótce.

Rozmówca NYT nie udzielił jednak informacji, która kraje przekażą które konkretnie czołgi. Wcześniej dyskutowany był pomysł przekazania Ukrainie myśliwców MiG (w których posiadaniu jest Polska), jednak przez przedwczesne nagłośnienie sprawy w mediach do przekazania ostatecznie nie doszło.

Pentagon odmówił komentarza w sprawie.

https://www.fronda.pl/a/amerykanska-prasa-usa-i-sojusznicy-przekaza-ukrainie-czolgi,175784.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie