Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano (edytowane)
2 godziny temu, hipolit-O4 napisał:

W papierach na W była plot,pułk czołgów i kompania komandosów z Bolesławca

Hipolit dziękuję za odpowiedź ale z całym szacunkiem dla Twojej wypowiedzi ten pułk czołgów przy pułku zabezpieczenia (dowództwa, sztabu i stanowisk dowodzenia) armii to niby co miał robić. Rozumiem pododdziały łączności, samochodowe, ochrony i regulacji ruchu, zapewne jakaś kompania inżynieryjna celem rozbudowy i maskowania miejsc postoju dla stanowisk dowodzenia, tak jak napisałeś pododdział chemiczny, pododdział plot., medyczny, zaopatrzenia, remontowy i straż pożarna ale Pułk Czołgów ? Te miały inne zadanie, to był "taran" I linii. No chyba że przy sztabie armii miał być jakiś rezerwowych pułk czołgów jako odwód ale to też nijak nie pasuje, może to była kompania czołgów plus jakiś pododdział piechoty zmotoryzowanej (Ci rezerwiści z RPG o których wspomniałeś)  jako bezpośrednia obrona. "Okręgowa" Kompania Szturmowa też miała inne zadania, czyli dalekie rozpoznanie i dywersja w pasie działania armii.

Edytowane przez Edmundo
Napisano

Pamięć może zawodzić.Może to była kompania czołgów.Tych przydziałowych czołgów nigdy nie widziałem.Czerwone berety dobrze pamiętam.Przybył z nimi chłopak z którym byłem w Strzegomiui jak się spotykaliśmy to wiem od niego że gdy my się przemieszczaliśmy to oni ten odcinek pieszkom na skróty pokonywali.Mieli oni trochę inne mundury(chyba kieszenie jakoś inaczej) i zamiast plecaków coś co przypominało torby dzisiejszych dostawców pizzy co nazywali zasobnikami.Kompania to ok.200 ludzi.Jak sobie teraz przypominam to może ich było pluton może dwa?Oni skonani przybywali jak my już stanowisko zwijaliśmy,tak bywało.Wspomagałem chłopaka miałem pod nosem dobrze zaopatrzone  kasyna a chłopaki z Poznańskiej byli dla mnie przychylni.Do strefy sztabu armii wstęp mieli tylko sztabowcy i tzw"rozjemcy"a tam były kasyna.Miałem tam dostęp i z pułkowej stołówki nie korzystałem.Karmili mnie frykasami chłopcy z Poznańskiej(z jednym kelnerem chodziłem do podstawówki).

Napisano
Godzinę temu, hipolit-O4 napisał:

Mieli oni trochę inne mundury(chyba kieszenie jakoś inaczej) i zamiast plecaków coś co przypominało torby dzisiejszych dostawców pizzy co nazywali zasobnikami.

Mundury typu US (ubiór specjalny czy też ubiór skoczka) i tak jak piszesz zasobniki zamiast typowych tornistrów, tudzież inne "opinacze" w wersji dla skoczków.

Napisano
6 godzin temu, hipolit-O4 napisał:

Miałem tam dostęp i z pułkowej stołówki nie korzystałem.Karmili mnie frykasami

A ja przez dwa lata rozpoznawałem dni tygodnia po obiadowym jadłospisie. Jeśli był rosół i sztuka mięsa to musiał być czwartek, a jeśli grochówa i bigos to niedziela. I tak odpowiedni zestaw na każdy dzień tygodnia. Jak dali ''miny'' podgrzewane w kotle to wszyscy byli w szoku.

Napisano (edytowane)
W dniu 15.06.2020 o 03:53, Edmundo napisał:

Upchnęli a UAZy w wersji wozu dowodzenia miały także oznaczenie WD-43

RD - 115

indeks.jpg

Edytowane przez ptasznik
Napisano (edytowane)

Ten Gaz 69 radiopelengacyjny był pokazany bodajże w którymś z odcinków serialu "Przygody psa Cywila" i miał "pełną" podwyższoną zabudowaną kabinę, jak mnie pamięć nie myli to był odcinek o dwójce dzieci zagubionych w lesie. Pamiętacie to ? A z wojskowego "menu" to czymś  okropnym było "białe szaleństwo" czyli twaróg z cebulą polany śmietaną, do innych dań nie mam żadnych zastrzeżeń, no może jeszcze śledzie solone, ale w sumie to do zjedzenia.To tak na marginesie "zbiorowego żywienia". No i kilka "cymesów" których nie zjemy aktualnie w cywilu.

Edytowane przez Edmundo
Napisano

Były ciekawe dania"żużel","ucho Czombego","podeszwa" i "menażki nie warto brudzić"."Dzień śledzia" śledż z głową prosto z beczki bez przypraw bo i tak przeznaczony był tylko do rzucania.

Napisano (edytowane)

czarny salceson,plaster gotowanej wołowiny,puree ziemniaczane po tym nie dało się menazki gazetą wytrzeć a jak deszcz nie padał to wody nie było aby umyć.

Edytowane przez hipolit-O4
e
Napisano (edytowane)

Żużel to była kaszanka na gorąco.

Godzinę temu, hipolit-O4 napisał:

czarny salceson,plaster gotowanej wołowiny,puree ziemniaczane po tym nie dało się menazki gazetą wytrzeć a jak deszcz nie padał to wody nie było aby umyć.

Tak, te "puree" ziemniaczane to chyba było serwowane wszędzie, ale było do zjedzenia.

Edytowane przez Edmundo
Napisano

Mieliście lepszego kucharza.Ja do dzisiaj mam wstręt.Nauczyłem się w wojsku jeść wszystko(tylko nie puree} i nic mi nie szkodziło.Dali nam jakiś zastrzyk?Do dzisiaj nie mam kłopotów z żołądkiem po zjedzeniu nawet poderzanych produktów.Jak nas wzięli na marsz w maju fo kwiaty na przydrożnych drzewach owocowych ledwie zmieniły się w owoce.Po naszym przejściu drzewa owocowe wyglądały jak by je szarańcza opadła.Do JW-2836 przybyłem ważąc 79kg po miesiącu nas ważono 70kg a gdy po kilku miesiącach opuszczałem garnizon ważyłem 86kg(dane:wpisy w ksiązce zdrowia żołnierza)

Napisano
Godzinę temu, hipolit-O4 napisał:

plaster gotowanej wołowiny,

''U mnie'' nazywano to po prostu ''sztuką mięsa''. ''Podeszwa'' to była równie podejrzany materiał tyle, że jakoś duszony (ani pokroić, ani ugryźć) i polany ''sosem'' plus ogórek kiszony nazywany samobieżnym gdyż sprawiał wrażenie chcącego uciec z talerza.

Był jeszcze ''granat'' czyli kotlet mielony.

Pure było tylko w niedzielę do bigosu, nawet niedzielna grochówka była jakaś taka pure. We wszystkie dni oprócz soboty była wyznaczana grupa do obierania.

1 godzinę temu, hipolit-O4 napisał:

,puree ziemniaczane po tym nie dało się menazki gazetą wytrzeć a jak deszcz nie padał to wody nie było aby umyć.

Gazety służyły nam do wycierania, ale nie menażek. Widocznie bliżej sztabu jakieś wyższe obyczaje.

Menażki zresztą tylko na poligonie, a i tam była woda z UG.

Na śniadanie zupa mleczna i kawa z mlekiem.

Godzinę temu, Edmundo napisał:

te zastrzyki to były jakieś uodparniające (mówili że to "Delbeta"), do dzisiaj nie wiem co to było

Tego to chyba nikt nie wie.

Napisano
Godzinę temu, ptasznik napisał:

była wyznaczana grupa do obierania.

To była tak zwana "okejka" czyli OK znaczy obsługa kuchni.

 

1 godzinę temu, ptasznik napisał:

Na śniadanie zupa mleczna i kawa z mlekiem.

Tak było

Napisano (edytowane)
1 godzinę temu, ptasznik napisał:

Na śniadanie zupa mleczna i kawa z mlekiem.

Zupa to za dużo powiedziane i posiekana marchew jako surówka do obiadu. Ale kup Pan teraz wołowinę albo boczek z puszki, tudzież chleb "konserwowy" albo cukierki ze śliwką w czekoladzie o sucharach z kminkiem nie wspomnę.No i pasztet też jakoś inaczej smakował. Dobra my tu "pitu pitu" o frykasach a gdzie te haubice?

 

Edytowane przez Edmundo
Napisano (edytowane)

No właśnie, niezły odlot się zrobił, ale wojsko z pustym brzuchem to ...

Armaty zamówiłem 4-tego i jeszcze nie przyszły, a temat marynistyczny 12-tego i przyszedł 15-ego,

ale nie drążmy tego tematu. Stary, SKOTy i inne radiostacje obsłużone, została tylko kuchnia.

2 godziny temu, Edmundo napisał:

To była tak zwana "okejka" czyli OK znaczy obsługa kuchni.

''Drużynką'' to nazywano, pomoc w kuchni przy wydawce, przynieś wynieś pozamiataj. Obieranie to inna ekipa, choć może i ta sama która następnego dnia była ''drużynką''. Zaczynało się rano od rozładunku mleka, a kończyło po kolacji na wyniesieniu ''pokolacji''. Stołówkę sprzątali dyżurni baterii/kompanii, a zmywalnia to osobny temat.

A mleko w kawie było z zupy. W kawie był też ?

 

4 godziny temu, Edmundo napisał:

kompot z rabarbaru

 

2 godziny temu, Edmundo napisał:

posiekana marchew jako surówka do obiadu

Żadnych dodatków oprócz ogórka raz w tygodniu (nikt tego nie jadł) nie pamiętam, kompotu też nie było.?

Edytowane przez ptasznik
Napisano

Fatalne warunki były w 2836.Stołówka była w budowie.We Wrocławiu plastikowe talerze i kubki,aluminiowe tace,stoliki nakryte ceratą i wazonik z kwiatkami na każdym.W ścianie krany,kawa herbata do wyboru.

W Strzegomiu można było trafić piwo w żołnierskiej kantynie ale przed moim wyjazdem zlikwidowali.Do końca było w koszarach sojuszników za torami i może to powodowało ze bez oporu tam bywaliśmy z wizytami przyjaźni.Jak z ^ pułkiem jeździłem na ćwiczenia to była kantyna w której czasem było piwo w butelkach po wodzie minetalnej 0,33l zatkanych jak ocet plastikowymi kapslami.Kolejka stała za tym mętnym browarem.Ja na ćwiczeniach raczyłem się Radebergrem,Złotym Bażantem czy Radhostem dzięki chłopakom z Poznanskiej.

Napisano

Rzeczywista organizacja jednostki często odbiegała od tej z podręczników.

Np. 6 pułk

1 batalion

1 KORR dowódca porucznik

pluton chemiczhy ok 50 osób dowódca w stopniu majora

pluton łaczności 14 osób dowódca chorąży

1 kompania samochodowa ok 200 osób

straż pożarna z samochodziarzami zakwaterowana

2 batalion

2 KORR

pluton elektrowni dowódca kapitan

plutom rzemieslników z GAM

2 kompania samochodowa z plutonem remontowym

orkiestra SOW

pododdział rezerwistów

3 batalion

3 KORR i jednocześnie kompania reprezentacjna SOW,pełnili służbę wartowniczą na przemian z "kuchenką"a w wolnych chwilach defilowali,przez kilka dni bywali na stołówce w mundurach wermachtu,byli statystami w filmie "Misja"

3 kompania samochodowa

kompania KT kierowcy samochodów osobowych,dowódcy okręgu i adjutant

pluton pisarzy,ponad 200osód w wśród nich drukarze

pluton metaloplastyków,robili repliki zbroi,białej broni i inne elementy wystroju

Na izbie dwóch lekarzy  kapitan i poruczni,szef sierżant trzech sanitaruszy ze służby zasadniczej,kierowca i dwie cywilne pielęgniarki

Napisano (edytowane)
Godzinę temu, hipolit-O4 napisał:

Rzeczywista organizacja jednostki często odbiegała od tej z podręczników.

Oczywiście bo to był zapewne etat pokojowy, nieraz "nijak" się mający do etatu wojennego. Być możliwe iż po mobilizacji pułk zostawał rozformowany a na jego bazie formowane były samodzielne bataliony. Po co w organizacji wojennej pluton "metaloplastyków" czy też pluton "pisarzy" liczący ponad 200 osób, chłopa starczyłoby na "obdzielenie" dwóch kompanii.

Edytowane przez Edmundo
Napisano

Każdy dywizjon miał swojego kucharza na kuchni, samodzielne też (trochę tłoczno tam było), którzy kwaterowali na swoich dywizjonach. Nie pamiętam jak z KR, KZ i BD, z czyjego kotła jedli. Była jednak jedna bateria w II dywizjonie, gdzie byli właściwie tylko kierowcy, reszta to sami pisarze, kelnerzy, muzykanci, być może też kucharze z kasyna.

10 godzin temu, Edmundo napisał:

Po co w organizacji wojennej pluton "metaloplastyków"

Pewnie do kompanii remontowej, do klepania błotników w GAZach czi innych ZiSach.

 

10 godzin temu, Edmundo napisał:

pluton "pisarzy" liczący ponad 200 osób

Jeśli tam było takie zbiorowisko ASów, to ''robotę'' mieli by załatwioną.

Napisano

Jasne i dlatego wcześniej napisałem że "chłopa" starczyłoby na obdzielenie dwóch (a zapewne i trzech plus rezerwiści) kompanii sztabowych czy też administracyjnych (jak zwał, tak zwał) dla każdego z batalionów.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie