Skocz do zawartości

Namierzony w Rawie Maz.


bjar_1

Rekomendowane odpowiedzi

a łowienie ryb pasjonaci wędkowania jak i niedzielni wędkarze też muszą płacić, to i nam się nic nie stanie."

Gniewkos, nie rozpędzaj się. PZW teoretycznie opłaty przeznacza na: zarybianie akwenów rybami i Straż Rybacką co pilnuje, aby nikt rybek nie wygarniał siatką.
Za co miała by zgarniać kasę PZE? Zasiew monetami i artefaktami zrobił za nich ktoś inny, może za skłądki chcą powołać swoją policję, abyś przestrzegał dziennych limitów pozyskiwania srebra i złota.
Ludzie tak się przyzwyczaili w systemie komunistycznym (Ty także?) do płacenia za święty spokój, że po latach represji zapłacą i teraz. Tylko za co? Bo ktoś sobie tak wymyślił i kazał że trzeba?
Jak ktoś naiwny i chce płacić niech płaci, ja nie zamierzam. Teraz tylko ma zastosowanie jedno przysłowie. Król się bawi złotem płaci niech się martwi ten kto dał. Widziałeś, jaką prezes PZE i członek zarządu Dajny w jednym sobie kupił posesję na Mazurach na siedzibę fundacji" za pieniadze fundacji? Liczy na spokojną emeryturę na koszt 200 tysięcy naiwnych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 103
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Dowody?
Ciąg logicznych wniosków i klejenie faktów.
Jeżeli fundacja inwestuje w siedzibę fundacji to chyba z funduszy fundacji. No chyba że się mylę, to popraw. Potem podstaw kto jest w zarządzie (na ich stronie zakładka władze oraz zakładka ekipa)czyli rodzina i znajomi królika.
Co do drugiego zdania - literówka interpunkcyjna, powinno to kończyć się znakiem zapytania. Jak masz możliwość to popraw proszę.
Z natury jestem dociekliwy, nie kupuję frazesów i lubię prześledzić drogę pieniądza. One zawsze zaprowadzą Ciebie do źródła.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty Fisher75 o fundacji, a ja o tym, że nikt poza PZE i kilku z nimi zbratanym nie domagał się od przedstawicieli ministerstwa wyjaśnienia najważniejszych kwestii dla poszukiwaczy. Z tego oświadczenia/komunikatu wyczytałem, ze PZE chciał się dowiedzieć jakim kluczem dobrano pozostałe stowarzyszenia do tego spotkania. Ani ja ani ty byśmy nie pojechali, bo nas nikt nie zaprosił. Dawno temu ja próbowałem założyć stowarzyszenie poszukiwaczy, ale oni PZE założyło. I skoro ktoś im płaci skałdki czlonkowskie, to niech się bawią. Jakoś sobie nie wyobrażam, i będę temu przeciwny, aby stosowne przeszkolenie umożliwiające hobbyście staranie się o pozwolenia na zabawę z wykrywaczem (nie mylić z poszukiwaniem zabytków) było obowiązkowe do odbycia w takich organizacjach pozarządowych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe pytanie zadałeś - w jaki sposób dobierano stowarzyszenia do rozmów z ministerstwem. Każde stowarzyszenie ma jakichś tam archeologów w zespole, a jak archeo to i wymiana informacji ze SNAP. Myślę, że dobrano sobie takie stowarzyszenia z którymi już wcześniej zaszła jakaś relacja/współpraca i którymi się będą mogli poukładać, bo na pewno nie wybierano z kapelusza.
To że pozornie wymieniają sobie ciosy to nic nie znaczy.
Jak w teatrze - scena to jedno, a co za kulisami to drugie.
Myślę, że cokolwiek tam nie ustalą to na niekorzyść wolnych strzelców. Jedna z osób blisko związana z PZE kiedyś na branżowym forum napisała jak tylko powstało PZE że czas wolnych strzelców właśnie dobiega końca.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna akcja - raz napisał, że ustosunkuje się do pytania i udzieli wieczorem odpowiedzi, zaś wieczorem skasował cały temat."

No to się ustosunkował - z jego stosunku" wynikało, że temat jest niewart publikacji.

Wiadomo jak to jest w stowarzyszeniach wszelakich i ich tubach pijarowych" - pany z zarządów mogą wszystko, zaś członki mogą musieć płacić składki.
Nihil novi - dlatego mierżą mnie wszelkie stowarzyszenia, związki, fundacje i wszelakie formy zamordyzmu homo sapiens.
Najbardziej wadliwym czynnikiem wszelkich działań ludzkich jest ... człowiek. :DD
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

osobiście nie jestem zwolennikiem ani M.Majchrowicza ani PZE, ale muszę przyznać, że moim zdaniem to co zostało poruszone w tym materiale ma sens i pokazuje obłudę z jaką pluje na nasze środowisko to państwo.

MKiDN organizuje spotkanie (z gotowym scenariuszem, przesłanym wcześniej do wybrańców). Można powiedzieć, że w tym samym czasie szkoli się milicję państwową do ścigania poszukiwaczy ... więc gdzie tu logika ??

Więc jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze!
Czyli państwo widzi w PZE konkurencję, która chce podebrać pieniądze z całego tego zamieszania z tytułu wydawania pozwoleń/licencji i chce wyeliminować konkurencję (nie koniecznie uczciwie) i oczywiście czerpać zyski z opłat za wydawanie kwitów. Więc albo jakimś cudem idzie to w kierunku odpłatnej zgody na poszukiwania, ale z akcyzą" państwa, albo całkowitego zakazu posiadania wykrywaczy metalu...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

http://wyborcza.pl/7,75968,24218654,rabusie-przeczesuja-pola-i-lasy-czekajac-na-sygnal-biiiip.html?fbclid=IwAR1H9jNwow--RqoLUifY6EoOuhfqI7MxbPbEDaioZnUVTd6lfr3VU41HVVM#sortBy:Time-Desc

Rabusie zwani "saperami niszczą ślady starożytnego osadnictwa, a nawet bezczeszczą nieużytkowane cmentarze. Zubażają zasoby dziedzictwa narodowego i okradają skarb państwa z przyznanej mu zgodnie z prawem własności wszystkich zabytków archeologicznych.
Prof. Przemysław Urbańczyk - Instytut Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk

W styczniu tego roku, po wielu latach starań obrońców dziedzictwa narodowego, nieuprawnione używanie wykrywaczy metali do wykopywania zabytków archeologicznych zostało uznane za przestępstwo i zagrożone już nie tylko konfiskatą zrabowanych zabytków, ale też wręcz karą więzienia. W ten sposób Polska dołączyła do większości państw europejskich.

POLEMIKA. Wróblewski: Z wykrywaczami metali chodzą rolnicy i urzędnicy, przedsiębiorcy i studenci. Nie można ich wrzucać do jednego worka z rabusiami

Wystraszyło to detektorystów, zwanych popularnie "saperami, bo posługują się takim samym sprzętem jak wojskowi. Skrzyknęli się więc zimą w Gnieźnie, jawnie grożąc nieprzestrzeganiem prawa i żądając jego zmiany na swoją korzyść. Ich pretensje znajdują posłuch w opinii publicznej i wielu wpływowych ludzi wspierających saperów w ich pretensjach.

Problem jest poważny, bo uczestnicy swoistego „zjazdu gnieźnieńskiego” nie stanowią odosobnionej grupki fanatyków, lecz aktywną forpocztę zbiorowości, która według ich własnego szacunku liczy już w Polsce ok. 100 tys. ludzi. Na pewno jest to liczba mocno przesadzona w celach propagandowych, ale i tak jest to armia rabusiów wyposażonych w coraz skuteczniejsze narzędzia prześwietlania powierzchni ziemi w celu wydobywania wszelkich przedmiotów metalowych. Zapewne tysiące „saperów” codziennie penetrują pola, lasy i łąki, szukając łatwego łupu czy choćby przyjemnego zastrzyku adrenaliny, kiedy słyszą "biiip w swoim wykrywaczu.

„Saper” nie wie, co robi
Niedawno na warszawskim rynku staroci na Kole spotkałem typowych przedstawicieli „saperów”, którzy nie rozumieją lub nie chcą zrozumieć, że powodują nieodwracalne zniszczenia zasobów dziedzictwa narodowego. Zanim się ujawniłem, usłyszałem, że chwilowo zawiesili poszukiwania, wystraszeni zaostrzoną penalizacją tej działalności. Równocześnie są jednak przekonani, że pokłosiem „zjazdu gnieźnieńskiego” będzie szybka i korzystna dla nich zmiana prawa.

Kiedy już zdemaskowałem się jako archeolog, nasza rozmowa przybrała typową formę. Powiedzieli, że przecież interesują ich tylko znaleziska wojenne, nie niszczą stanowisk archeologicznych, bo je omijają, a poza tym przeszukują tylko glebę orną, w której tkwią przedmioty ze stanowisk już zniszczonych przez orkę. Z ich argumentami są jednak trzy problemy.

Po pierwsze – żaden „saper” nie jest w stanie odróżnić po sygnale detektora, czy pod ziemią leży starożytna brązowa zapinka czy mosiężna łuska karabinowa; miecz średniowieczny czy lufa mauzera; moneta rzymska czy kapsel po piwie. Na sygnał „biiip” wykopuje więc wszystko i dopiero na powierzchni dokonuje selekcji na śmieci i przedmioty interesujące. Pozostawia po sobie charakterystyczne dołki wykopane saperką.

Po drugie – nie da się świadomie „omijać” stanowisk archeologicznych, bo te zarejestrowane w urzędach konserwatorskich to tylko niewielki fragment ich rzeczywistej liczby. Wiele z nich wciąż jest ukrytych pod ziemią i nie zwracają uwagi archeologów, dopóki nie zostaną ujawnione przez orkę i wszelkie roboty ziemne. Potencjalnie w każdym miejscu mogą znajdować się pod ziemią ślady bytności naszych praprzodków, którzy w ciągu niemal pół miliona lat obecności na ziemiach polskich spenetrowali pewnie każdy fragment powierzchni. Dołek wykopany przez „sapera” może więc zniszczyć unikalne znalezisko, zanim się o nim czegokolwiek dowiemy i obejmiemy ochroną konserwatorską.

Po trzecie – ziemia orna też zawiera cenne informacje. Nawet najbardziej rozorane stanowisko archeologiczne pozostawia ślady, których staranna analiza naukowa pozwoli pozyskać informacje ważne dla badaczy odległej przeszłości. Warstwa ziemi wymieszanej pługiem i broną też może poszerzyć naszą wiedzę, pod warunkiem że wcześniej ktoś nie powydłubuje z niej części zabytków, które mogą być kluczowe dla zrozumienia znaczenia odkrycia.

Niszczą kulturowy kontekst znaleziska
Uczestnicy „zjazdu gnieźnieńskiego” i aktywni lobbyści na rzecz depenalizacji nielegalnych poszukiwań i minimalizacji kontroli nad działalnością „saperów” to raptem (sto)kilkadziesiąt osób. Ogromna ich większość działa po cichu. Codziennie cierpliwie przeczesują pola, lasy i łąki, wydłubując z ziemi wszelkie przedmioty metalowe, z których część zabierają ze sobą, aby się nimi cieszyć w prywatnym zaciszu lub sprzedać w Polsce i za granicą, jeśli „towar” wart jest ryzyka przeszmuglowania.

Jest też trochę takich, którzy oddają swoje znaleziska służbom konserwatorskim, muzeum lub konkretnym archeologom. To na nich powołują się forsujący złagodzenie obowiązujących przepisów lobbyści, wśród których są nie tylko sami „saperzy”, ale też ludzie spoza ich branży. To głównie naiwni dziennikarze, którzy nie rozumieją, że każde wydłubanie zabytku z ziemi bezpowrotnie niszczy kulturowy kontekst znaleziska, który dla archeologa jest często ważniejszy od pojedynczego przedmiotu. Nawet najcenniejsze zabytki, pozbawione udokumentowanych informacji o dokładnym miejscu ich znalezienia i o ich kontekście stratygraficznym, tracą większość swojej wartości naukowej, stając się ciekawostkami antykwarycznymi.

Niestety, „saperów” wspiera też część numizmatyków i archeologów (np. z Uniwersytetu Warszawskiego), którzy szantażują opinię publiczną koniecznością ratowania dziedzictwa narodowego zagrożonego właśnie przez „saperów” nieinformujących o swoich znaleziskach. Twierdzą, że trzeba rabusiów obłaskawiać, by zechcieli informować o skutkach swojego procederu. Za tą specyficzną troską kryją się konkretne interesy tej grupki naukowców, których interesują wyłącznie same gadżety metalowe (monety, biżuteria, broń, itp.). Specyfika tych atrakcyjnych przedmiotów sprawia, że można je poddać analizie, ignorując brak kontekstu archeologicznego. Owi „metalolodzy” są specyficznie uzależnieni od ciągłego napływu nowych znalezisk, które można wykorzystać w publikacji.

Nie obchodzi ich to, że ich następcy już nigdy nie odkryją niczego nowego, bo wszystkie metale wkrótce zostaną z ziemi wyłuskane, ani to, że odkrycia „saperów” nieodwracalnie niszczą stanowiska archeologiczne. To tak, jakby historycy wspierali ludzi, którzy wycinają z nieznanych dotąd pergaminów pojedyncze zdania – choćby najbardziej fascynujące, bo informujące o nieznanych dotąd wydarzeniach z odległej przeszłości.

Archeolodzy przestaną być potrzebni
Taka naukowa „pazerność” musi przynieść zgubne skutki, bo przecież po wyczerpaniu zasobów ukrytych w ziemi metali pewnie ktoś wymyśli detektor wykrywający szkło, po czym tabuny nowych „saperów” ruszą na pola, lasy i łąki, żeby gwoli zysku lub zaspokojenia egoistycznej ciekawości powykopywać wszystkie starożytne naczynia i paciorki. Po wyrabowaniu wszystkich szkieł opatentuje się wykrywacz krzemieni i wtedy narzędzia z epoki kamienia staną się łupem rabusiów stanowisk archeologicznych. Potem przyjdzie czas na ceramikę, kości i drewno i pod ziemią nie zostanie już nic.

Zasób informacji o przeszłości ostatecznie się wyczerpie. Muzea i prywatne kolekcje będą pełne przedmiotów może atrakcyjnych wizualnie, ale martwych naukowo. Archeolodzy przestaną być potrzebni, bo wystarczą kuratorzy wystaw oraz dokumentaliści i konserwatorzy leżących w gablotach przedmiotów.

Na razie „saperzy” rabują tylko metale, niszcząc ślady starożytnego osadnictwa, a nawet bezczeszcząc nieużytkowane już cmentarze i zapomniane mogiły. Nie tylko utrudniają w ten sposób pracę naukową archeologów, ale też radykalnie zubażają zasoby dziedzictwa narodowego i okradają skarb państwa z przyznanej mu zgodnie z prawem własności wszystkich zabytków archeologicznych.

Miejmy nadzieję, że ich rosnąca aktywność lobbystyczna, kryjąca nieodwracalnie szkodliwą pazerność, nie znajdzie posłuchu w gremiach decydujących o ochronie dziedzictwa narodowego".
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego głos takiego pajaca jak Urbańczyk ma być nadrzędny i głośniejszy do naszych głosów?
W świetle Konstytucji RP jesteśmy takimi samymi obywatelami jak ten pieniacz i zamordysta.

Uważam jednak to my stajemy na pozycji debila, skoro wielu z nas uprawia kolaborację z naszymi oprawcami.
Obleśne wazeliniarstwo i potrzeba nobilitacji na pozycji wyrobnika są najważniejsze.
Oglądałem też kiedyś materiał z jakiegoś spotkania stowarzyszeń czy zrzeszeń (w tym PZE) z jakąś panią v-ce mnistrą - wystąpili tam w charakterze reprezentantów środowiska - to było tak smutne, że szkoda gadać...
Wyszło na to, że środowisko poszukiwaczy stoi jednak na stanowisku debila skoro, gdy dochodzi do spotkania eprezentanci" dukają jakieś androny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urbańczyk?!?! co za patologia :)

Normalnie ze Styszem chyba w jednym wyrze się kluli, bo jakbym tego drugiego czytał :)
Saperzy" hehe... ale sobie wymyślił, a resztę tych jego pierół nawet nie warto komentować.

Może niech zadzwoni do Anglii (kierunkowy +44) i dowie się, jak angielskie prawo rozwiązało sprawę - zresztą wspominane wcześniej...

http://m.heritageportal.eu/Resources/EU-Countries/United%20Kingdom.html

Gdzie jest to pole kapusty, co się w nim takie głąby tworzą? Trzeba je zaorać i... saperzy" do akcji ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwróćcie uwagę w jaki skuteczny sposób udało się skanalizować niezadowolenie ludzi po wprowadzeniu bardzo rygorystycznych przepisów o odpowiedzialności karnej. Wedle nich mamy w obowiązku w cieszyć się, że ktoś podjął walkę w naszym imieniu. No to powiedzieliśmy jak w pokerze - SPRAWDZAM.
No i kiedy przyjrzeliśmy się o co tam chodzi to wyszły wzajemne powiązania PZE-Dajna-Archeo i wzajemne poklepywanie się po plecach z archeobetonem.
Szach mat i nokaut panie prezesie Wielgus i zero poparcia dla twojej ferajny.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie