Skocz do zawartości

Pociąg z diamentami znaleziony pod Wałbrzychem? Niewykluczone! vol. 4


Rekomendowane odpowiedzi

http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/7241612,miesiac-aresztu-dla-znalazcow-zlotego-pociagu-szukanie-zabytkow-bez-zezwolenia-jest-wykroczeniem,id,t.html

Miesiąc aresztu dla znalazców złotego pociągu? Szukanie zabytków bez zezwolenia jest wykroczeniem

Dwaj mieszkańcy Wałbrzycha, którzy twierdzą, że znaleźli „złoty pociąg”, powinni dostać nagrodę za znalezienie zabytku czy spędzić miesiąc w areszcie za nielegalne poszukiwania? Być może sprawę powinna wyjaśnić policja, bo szukanie zabytków bez zezwolenia jest wykroczeniem. A to nie jest jedyna wątpliwość w tej sprawie. Zastanawia nas dlaczego eksploratorzy pomiędzy lipcem a sierpniem zmienili opis swojego znaleziska. A także dlaczego – choć to podobno taka sensacja – zignorował ją Generalny Konserwator Zabytków.

– Nie wydawaliśmy pozwolenia na poszukiwanie tzw. „złotego pociągu”– informuje Ewa Kica, zastępca Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków we Wrocławiu. Co mówią przepisy? Szukanie zabytków bez zezwolenia przy pomocy urządzeń takich jak georadar to wykroczenie.

Grozi za to grzywna, ograniczenie wolności (czyli prace społeczne) albo kara aresztu (czyli do 30 dni). A przepisy o nagrodzie za znalezienie zabytku mówią, że nie należy się ona gdy szukano go bez wymaganego zezwolenia. Co ciekawe. Biuro Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków policji o podejrzeniu złamania prawa nie zawiadomi bo... nie ma żadnych przesłanek by twierdzić, że ktokolwiek, czegokolwiek szukał przy pomocy jakichś urządzeń. Relacje mediów, oświadczenie „znalazców”, że szukali „własnym sprzętem” i znaleźli. Nawet rzekome georadarowe zdjęcia to - dla konserwatora - zbyt mało. Choć zastępca konserwatora wojewódzkiego Ewa Kica potwierdza, że na poszukiwania tego pociągu georadarem powinno być zezwolenie.

Piotr Koper - jeden ze znalazców - nie chciał komentować zarzutów o rzekomych nielegalnych poszukiwaniach. Eksplorator i przedsiębiorca, uczestnik programów Bogusława Wołoszańskiego Robert Kmieć (generalnie bardzo krytyczny wobec całej historii z pociągiem i jego „georadarowymi zdjęciami”) uważa, że Koper i jego wspólnik mogli szukać bez zezwolenia i policja nic im nie zrobi. Ale prawnik, prezes poznańskiej Fundacji Thesaurus Piotr Lewandowski jest przeciwnego zdania. Pełnomocnik znalazców - mecenas Jarosław Chmielewski - nie wie nic na temat zezwolenia czy też jego braku. Mówi, że prawnicy zostali zaangażowani by pomóc klientom w formalnym zgłoszeniu znaleziska. Owo zgłoszenie – dokonane w połowie sierpnia w wałbrzyskim magistracie – też budzi wątpliwości. Bo pierwsze informacje o sensacyjnym – jakoby – pancernym pociągu Generalny Konserwator Zabytków miał już w kwietniu. Jak informuje resort kultury już od kwietnia znalazcy próbowali dotrzeć do Generalnego Konserwatora. Do spotkania doszło na przełomie maja i czerwca. Wtedy pokazali mu „georadarowe zdjęcie” jakoby pociągu. Zostali odesłani do jednego z resortowych departamentów a stamtąd do... starosty czyli – w wypadku miasta na prawach powiatu – prezydenta Wałbrzycha. Wydawać by się mogło, że wiarygodne informacje o sensacyjnym odkryciu pociągu pancernego z czasów wojny powinny wywołać reakcję resortu. Bez angażowania starosty. Tym bardziej, że „Ustawa o rzeczach znalezionych” nakazuje staroście by o znalezionym zabytku zawiadomił … służby konserwatorskie. Czyli właśnie resort kultury.

Na początku lipca – już po opisywanych spotkaniach – mecenas Chmielewski (wtedy właśnie zaangażowany) wysłał pismo do Ministerstwa Kultury. Jest w nim mowa o „prawdopodobnie” znalezionym pociągu. Prawnik stwierdza, że to „Rząd dysponuje urządzeniami, które mogą potwierdzić autentyczność znaleziska.” Nie ma mowy o żadnym złocie. Są za to działa samobieżne albo czołgi na platformach doczepionych do pociągu.

Prawnik chce pilnego spotkania, zawarcia umowy z resortem. I choć nie jest pewien czy coś w ogóle znaleziono zapowiada oficjalne zgłoszenie, ze szczegółowym opisem pociągu w tym zawartości jego wnętrza.

Resort Kultury nikogo o tej sensacji nie zawiadomił. Do kolejnego spotkania w ministerstwie też nie doszło. W połowie sierpnia do wałbrzyskiego magistratu wpłynęła informacja o znalezisku. Mecenas Chmielewski opisał je troszkę inaczej. Pociąg jest już na pewno a nie „prawdopodobnie”. „Mieści w sobie przedmioty wartościowe, cenne materiały przemysłowe oraz kruszce szlachetne” - czytamy. Choć i w tym piśmie pojawia się słowo „prawdopodobnie”. Ale tylko co do doczepionych do pociągu urządzeń. Mogą to być „na przykład” działa samobieżne. Czołgi? Ich już nie ma. - Pierwsze pismo do Ministerstwa Kultury to pismo informacyjne, jedynie zapowiadające zgłoszenie znaleziska - mówi nam mecenas Jarosław Chmielewski. - To nie jest zgłoszenie. Przedmiot i szczegóły dotyczące znaleziska zostały szczegółowo opisane w zgłoszeniu z sierpnia. Według niego nie było z Ministerstwa odpowiedzi na jego lipcowe pismo. O wcześniejszych spotkaniach jego klientów z resortem nie wie bo wtedy nie był jeszcze ich pełnomocnikiem. Mówi, że do Ministerstwa Kultury i innych resortów przekazano informację o znalezieniu pociągu. Bo - w myśl prawa - jego właścicielem jest skarb państwa. Natomiast nie jest znany właściciel przedmiotów, które znajdują się wewnątrz pociągu. Dlatego w sierpniu powiadomiono właściwego starostę.

link do pisma z dnia 2 lipca 2015 kierowanego do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w sprawie znaleziska:
http://d-pt.ppstatic.pl/k/r/1/28/08/55ed2c31e6ac9_z.pdf?1441606705
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 261
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Technicznie jest możliwe zasypanie pociągu. Jeżeli tor był w wąwozie to wystarczyło wysadzić ściany. Tylko miało by to sens wtedy gdy nigdy nie planowano by dokonywać zawartości. Co to by był za ładunek który by chciano pogrzebać na zawsze.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli:
1- Najpierw pojawił się złoty pociąg. Zasypany.
2- Następnie pojawiła się wersja o szybie niezależnym od zakopanego pociągu. Szyb związany jest z kolejnym znaleziskiem perełką.

Aż boję się kolejnych odkryć, które przyniosą kolejne tygodnie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i to jest news !!!

http://wroclaw.tvp.pl/21531303/tvp-nieoficjalnie-pierwsze-wyniki-odwiertow-na-65-kilometrze

Jesli to jest prawda to znaczy ze sklad tam jest !!! Nie mozna mowic o zlotym pociagu ale jakis sklad lub pojedyncze wagony tam sa. Nie wierze ze wojsko podjeloby sie odwiertow gdyby nie bylo cos na rzeczy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mieszkaniec Wałbrzycha (woj. dolnośląskie) ponad 30 lat czekał na możliwość zbadania terenu na którym ma znajdować się złoty pociąg". Gdy dostał oficjalną zgodę jego szczęście trwało tylko trzy dni. Prace zostały przerwane wizytą trzech panów". - Miałem im oddać dokumenty, ale tego nie zrobiłem. Mam je do dziś - mówi Tadeusz Słowikowski, uważany za pierwszego poszukiwacza tajemniczego składu. I dodaje, że ma nadzieję, że polski rząd w końcu zbada sprawę pociągu".

Tadeusz Słowikowski zaczął poszukiwania pociągu kilkadziesiąt lat temu. Pierwszy raz usłyszał o nim w 1955 roku, gdy zaczął pracować w kopalni, w której pracowali też Niemcy. Wśród nich krążyły opowieści o tajemniczym tunelu i szczelnie ogrodzonym terenie. Kilkanaście lat później Słowikowski wpadł na trop mężczyzny, który widział jak wpychali wagony w kierunku Zamku Książ". - Opowiadał mi, że na terenie, który był ogrodzony płotem zobaczył dwa wagony stojące obok siebie. To wzbudziło jego ciekawość - mówi dziś Słowikowski.

Wyczekiwane prace i nagły zakaz

Zakładali miny, wozili piasek i plotkowali o złotym pociągu"
- Nie wierzę, że...
czytaj dalej »
Na emeryturze poszukiwania pociągu stały się jednym z głównych zajęć pana Tadeusza. - Kopaliśmy, dokopaliśmy się do gruzu i kamieni, które jak dla mnie prowadziły do tunelu. Później pół roku starałem się o pozwolenie, bo chcieliśmy oficjalnie kopać. Za prace nikt nikomu nie płacił - wspomina Słowikowski.

Gdy pozwolenie w końcu dostał, długo nie cieszył się oficjalną zgodą. - Kopaliśmy trzy dni. Już zastanawiałem się co zrobimy jak to miejsce będzie zaminowane, bałem się, bo nie chciałem mieć nikogo na sumieniu - opowiada pan Tadeusz. I dodaje, że rozmyślania przerwała mu wizyta rzech panów".

http://www.tvn24.pl/tadeusz-slowikowski-pierwszy-szukal-zlotego-pociagu,575102,s.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jest trafienie. I to od razu PODWÓJNE!!!

Pierwsze wojskowe skany potwierdziły istnienie tunelu i pociągu.
Widać tunel.
Widać pociąg.
Widać lokomotywę.
Widać wagony.
Widać lufy.
I chyba coś jeszcze.
ORP Orzeł"???

Materiał z dzisiaj, jeszcze ciepły.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczegóły są ważne. Co to za news. Nie podano jak przeprowadzono badanie i kto (wojskowi jacy? Bo może zielone ludziki). Jeszcze raz napiszę małoprawdopodobne jest działanie WP w nocy. Dla wszystkich malkontentów tak zwane bhp i nie ryzykuje się takich prac w nocy. Odwiert co miał udowodnić? Zardzewiałe żelazo to np. podkłady od kolejki wąskotorowej.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe, wobec wcześniejszych wpisów...

Wojsko opublikowało komunikat w sprawie swojego ekonesansu" terenu, na którym ma się znajdować domniemany złoty pociąg". Na razie nie można tam prowadzić badań georadarem. - Żeby można było prowadzić jakiekolwiek specjalistyczne badania, najpierw trzeba tam po prostu posprzątać - mówi podpułkownik Artur Goławski, rzecznik Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.

Istnieje potrzeba oczyszczenia terenu, aby we wskazanym miejscu mogły być prowadzone dalsze, specjalistyczne już badania, z użyciem urządzeń penetrujących grunt" - czytamy w komunikacie Dowództwa Rodzajów Sił Zbrojnych. Pułkownik Goławski tłumaczy, że - aby użyć tam takiego sprzętu jak georadar czy magnetometr, najpierw trzeba oczyścić teren z różnych przedmiotów. - To na przykład pnie starych drzew czy śmieci - precyzuje. Dokument przesłany do wojewody zawiera rekomendacje działań, jakie powinny zostać podjęte w najbliższym czasie" - czytamy w komunikacie. Dowództwo Generalne oczekuje obecnie na stanowisko władz regionu". To ciekawe, bo znalazcy" pociągu od kilkunastu miesięcy pokazują georadarowe zdjęcia" znalezionego - jakoby w tym miejscu - pociągu. Jedna z osób, które zdjęcia owe widziała mówi, że są takiej jakości, że można na nich rozpoznać jakie typy dział samobieżnych doczepiono do pancernego pociągu". Tymczasem wojskowi specjaliści twierdzą, że aby ten sam teren zbadać takimi samymi urządzeniami, najpierw trzeba go uporządkować.

Czytaj więcej: http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/7283433,wojsko-nie-znalazlo-zlotego-pociagu-najpierw-trzeba-posprzatac,id,t.html


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora Czlowieksniegu 17:37 07-09-2015
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie