Skocz do zawartości

bariera psychologiczna


s_boj

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
Długo przymierzałem się do założenia tego wątku. Generalnie wygląda to tak: jestem raczej legalistą, mało bezczelnym miłośnikiem historii, typem niecwaniakowatym, który ma kiepski bajer, pewną dozę kultury osobistej i obycia i wykształcenia :). Kupiłem wykrywacz i przekopałem już wszystkie rodzinne włości. Wyniki mam na razie w sumie mizerne, ale w kopaniu lubię głównie kopanie, przerzucanie ziemi, przebywanie na powietrzu itd. Zdaję sobie sprawę, że chodzenie z wykrywaczem jest działaniem na pograniczu prawa. Mój problem polega na tym, że nie mogę pokonać bariery psychologicznej, polegającej na strachu przed pójściem ze sprzętem w państwowy las, czy czyjeś pole. Mniej więcej 99,9 % użytkowników Forum czytających mój wpis pewnie się teraz uśmiecha... To działa w ten sposób - chciałbym pochodzić po lesie, przy okazji coś znaleźć i najlepiej nie spotkać nikogo ze służb mundurowych, czy ludności miejscowej, kto mógłby mi zadawać niewygodne pytania. Boję się utraty wykrywacza (na nowy raczej nie nazbieram), ciągania po sądach, a potem opowiadania o tym rodzinie. Założyłem ten wątek, ponieważ jestem ciekaw Waszych opinii. Czy ktoś jeszcze borykał się z podobnymi problemami i jak je pokonał?
Napisano
Przeczytałem powyższy wpis żonie. Stwierdziła, że brzmi jak list do redakcji Bravo Girl :)
...ech kobiety
Napisano
Proponuję zabrać się z jakąś grupką, albo chociaż innym kolegą który już chodził, powinno być łatwiej :)
Napisano
Owszem, znam to! Fajną sprawą jest dobrać odpowiedniego kompana. W nieznany las sam bym się chyba nie zapuścił, jeśli chodzi o pola często korzystam z mapy google, szukam pól leżących trochę dalej od miasta. Ogarnąć temat i pomyśleć, że będzie ok. Saperka i zdrowe nogi do samoobrony. Pozdrawiam :)!
Napisano
s_boj wiem o czym mowisz. ja nie jestem weteranem w chodzeniu z wykrywaczem ale na poczatku czyli jakies 5 lat temu nie wahalem sie nigdzie wchodzic itd ale balem sie spotkac z ludzmi. uciekalem itd zeby tylko nikogo nie spotkac. samo mi przeszlo . jakos tak raz sie kogos przypadkiem spotkało czy to tubylca czy straznika. ale oni sie okazali byc bardziej przydatni niz mapy czy jakies opisy. z czasem ten strach mi sie skonczyl i teraz wlasciwie tylko czekam zeby kogos w lesie spotkac a zapytac o cos.
nie martw sie przejdzie ci:P michal
Napisano
Spokojnie, na początku to tylko tak strasznie wygląda. Ładnych parę lat temu też nam się wydawało (chodzimy we dwoje) że jesteśmy wielkimi przestępcami, za każdym drzewem czai się leśniczy, Straż Leśna nie ma co robić tylko gonić za takimi jak my a Policja tylko czeka na skrzyżowaniu w celu przetrzepania kieszeni i bagażnika... I co ? Lesniczego i S.L. jeszcze w życiu nie spotkaliśmy (odpukać), policjanci parę razy się zatrzymali, popatrzyli, uśmiechnęli i pojechali (przy szukaniu na polu) a miejscowi ludzi przeważnie grzeczni. W najgorszym razie popatrzą wilkiem ale ogólnie to parę razy pomogli w odkryciu fajnej miejscówki. Oczywiście nie należy wyglądać jak złodziej/bandyta który tylko czeka na okazję i wypada okazać troszeczkę kultury o pozostawianiu po sobie porządeczku nie wspomnę. Niestety to hobby w naszym przypadku wymaga nieustannego przemieszczania się i ciągłego poszukiwania nowych i ciekawych miejsc...
Głowa do góry, szkoda życia na strach, Pozdrawiam.
Napisano
Tak jak piszą koledzy przejdzie samo a jak byś miał kompana to na pewno jest raźniej.Ludzie jak ludzie zawsze znajdzie się jakaś czarna owca,której to będzie przeszkadzało lecz w większości jest ok mały bajer szczery uśmiech i do przodu pozdro.
Napisano
Witam , miewam podobne odczucia ale własnie to jest w tym wszystkim dla mnie najlepsze . Samo przygotowanie do wyprawy, wertowanie książek, internetu, czasopism na temat danego miejsca rozpytywanie miejscowych no i samo koanie . To jest właśnie pasja ciekawa i piękna . Ten strach towarzyszy mi do tej pory ale po ostatniej wyprawie powoli zmieniam zdanie .Dotarłem na miejscówkę ale akurat był na niej właściciel wiec podszedłem zagadałem grzecznie dzień dobry gospodarzu" co go od razu podbudowało, powiedziałem o co mi chodzi i czy niema problemu jak na jego włościach parę dołków zrobię i oczywiście posprzątam itd Zgodził się ale stwierdził że zna lepsza miejscówkę , i faktycznie pokazał mi jak tam dojechać opowiedział co się tam działo i pojechałem . Było to miejsce w którym we wrześniu 39 nasi wojacy znaleźli najpłytsze miejsce na przeprawę przez Wisłę i gdy już mieli tego dokonać nadleciał Me i zrobił masakrę. Okazuje się że jest w tym coś prawdy bo literatura wspomina o przeprawie ale nic o ataku tego Me. Tak więc strach i niechęć do spotkań nie zawsze są potrzebne.
Napisano
wczoraj miałem pierwsza stresującą sytuacje ,krótko mówiąc jakiś typ z drogi wrzeszczał żebym sobie poszedł" z tym RADAREM . No cóż właśnie wychodzę w to samo miejsce ,pewien dyskonfort jest ,ale chyba za stary już jestem na to żeby sie bać , szkoda na to życia .
pozdrawiam
Napisano
Podstawa to zgoda właściciela poletka, zagadasz dobrze to i coś ciekawego się dowiesz, nikt Cię nie zruga, a na debili zawsze trafisz. Mam kumpla, który chodzi z wykrywką, ale rzadko to robi. Zgadałem się z nim ( tajemniczy Bronco Bill on jest, jak kupiłem wykrywacz i zapytałem się go gdzie można pochodzić, czy razem zrobimy wypad to powiedział, że nie ma czasu, że to i tamto ) no i opowiada mi,że rok temu pojechał w jedno miejsce, ale chodził za nim jeden gość co mieszka w pobliżu, więc się zwinął. A ja tam byłem, gość też mnie obserwował i go zagadnąłem, pokazałem mu co znalazłem. Facet powiedział,że dalej w las jest mogiłą kilkunastu Niemców cywilów i myślał, że będę tam kopał. Pogadaliśmy i dalej kopałem, trochę drobnicy nawet ciekawej. I kumplowi pokazałem fanty i szlag go trafił. Wracając do tematu. generalnie nie wchodzić gdzie nas nie chcą, mieć miłe usposobienie do tubylców i wszystko będzie OK. A leśnicy ? namówiłem jednego do kupna wykrywki, i od miesiąca śmiga z EuroAce. Piszesz,że działamy na pograniczu prawa. A chodzenie na prywatnych gruntach rolnych to to samo, trafisz na stanowisko archeo i ktoś Cię wychaczy i pupa zimna :) Tak że nie przejmuj się za dużo a skup się na okolicy, mapach przekazach i sygnale z gruntu. Pzdr
Napisano
Nie Ty jeden masz takie anse". Ja też nie lubię scysji ale są to sytuacje chyba nie do uniknięcia. Oczywiście, przy pomocy zdrowego rozsądku który zawsze coś mądrego podpowiada, można ilość awantur ograniczyć do nieomal zera. Ja po prostu grasuję na polach należących do mojej licznej rodziny, czasami baaardzo dalekiej, oraz na polach ich znajomych i znajomych znajomych. Wrosłem w pewną okolicę, a po tym jak zlokalizowałem kilka niewypałów w okolicy spacerowo-piknikowej (np. S-mina dwa metry od oficjalnego miejsca na leśne ognisko) które potem unieszkodliwili saperzy sołtys, komendant i leśniczy zaczęli postrzegać moje hobby jako coś nieomal pożytecznego. Pytaj się czy można i zasypuj dołki a będzie dobrze. Pozdrawiam. Butch.
Napisano
Nos do góry,sprzątaj po sobie,stosuj się do przykazań kodeksu,a krzywda jakakolwiek Ci nie grozi.Miałem bliskie spotkania z wszelakiego typu służbami mundurowymi i nigdy z urzędowym pismem z lasu nie wyszedłem.1-dyny raz zostałem tylko poproszony" o pomoc w załadunku drewna w zamian za odstąpienie od czynności służbowych przez podleśniczego(ludzie mu weekend przedłużyli).On miał robotę zrobioną ,a ja nowe namiary na fajne miejscówki!Pozdrawiam
Napisano
ja osobiscie jako nie mam problemów psychologcznych jak kolega no ale nic bardziej mnie nie wkurza jak tubylec który przyjdzie nie tylko pogadac ale też potem łazi za Toba 2 h i patrzy Ci na ręce ;) Jednemu kiedys powiedziałem że sprzęga mi się sprzęt przy drugim człowieku i dopiero sobie poszedł :)
Napisano
Pamiętam mój jeden z pierwszych wypadów do lasu;) Idę z wykrywką i łopatą a tu jakiś gazik jedzie. To ja dzida w las. Kiedy indziej kopię dołek w rowie a drogą gazik policji na sygnale, to ja gleba i trawę na siebie xD Mam takie fazy czasem że ktoś mnie obserwuje czy coś. Kiedyś facet mnie psem poszczuł w lesie i mam uraz teraz chyba.
Napisano
Śmigam z wyrywką zaledwie rok i również jak kolega s_boj zwiedziłem większość okolicznych pół, w mojej okolicy jest kilka fajnych miejscówek ale mimo wszystko mam blokadę nie wiem dlaczego bo myślę ze potrafię dogadać się ze starszymi ludźmi itp lecz mimo to pozostaje jakaś obawa i lęk tak naprawdę nie wiem przed czym ale mam nadzieje ze się odblokuje.Każdy chyba zaczynał stopniowo prawda?Pozdrawiam
Napisano
Dlatego najlepszym wyjściem jest kopanie w ekipie.
Jak jeden się boi, to teszta go motywuje aby się przełamać.
Po drugie do pojedyńczego poszukiwacza byle cwaniak wyskoczy.
Napisano
@stock 84, pod Mokrą twój sposób by nie wypalił:),po wtóre tak nie ładnie bez pytania po prywatnym polu. To tak jakbym bez pukania wlazł ci do domu i po garach lukał. Zawsze lepiej się zapytać,w przeważającej większości pozwalają połazić. W lesie zaś wszystko zależy od leśników,jeśli przed tobą ktoś narobíł dołów i nie zakopał to nie będzie zmiłuj się. Jak nie chcesz nikogo spotkać (nie zawsze to możliwe) wybieraj miejsca odludne,a i w takich też się ktoś trafi czasem. Co do samego wykrywacza to wolno ci go mieć i szukać,oczywiście poza miejscami wpisanymi do rejestru zabytków i stanowiskami archeo. Jednym słowem nie taki diabeł straszny jak go malują:)
Pozdrawiam
Napisano
Mam podobne zahamowania, ale bakcyl jest silniejszy. Kilka razy miałem już bliskie spotkania z nieznajomymi, ale bez perturbacji. Najbardziej deprymujące sytuacje są wtedy gdy na kolanach kopiesz dołek (wtedy skupiasz się tylko na wydobyciu fanta i nie obserwujesz okolicy) i ktoś cię zaskakuje. Raz biegnie matka z dzieckiem w ramach joggingu -ale o dziwo córka krzyczy z daleka dzień dobry", raz idzie chłopak z dziewczyną i pieskiem, a kundel do mnie. Chłopak stanął i się przygląda, a na moje Tak?" odwrócił się na pięcie i odszedł. Najciekawsza sytuacja sprzed mniesiąca o której już pisałem, to rozmowa z właścicielem paru setek hektarów pól wokół mojego miasta, który dopadł mnie swoją półciężarówką jak buszowałem po polu. Gdy zobaczył czym się zajmuję pokazał mi jeszcze parę innych ciekawych miejsc. Ale też pewnie dlatego, że usmiechnąłem sie i grzecznie zagadałem do gościa. Bardzo dużo zależy od Twojego nastawienia, bez ura bura ale z sympatią i szacunkiem np. do leśników. A jak jeszcze pokażesz jakiś złom który wynosisz z lasu?
Przede wszystkim trzeba też uważać na terenach prywatnych, ale bez przesady. Jeżeli nie będziesz dewastował świeżych zasiewów, nie afiszował się zbytnio i zasypywał dołki - nie powinno być źle. A w lesie czy na nieużytkach należących do Państwa? Bez przesady. Każdy ma prawo chodzić po lesie z wykrywaczem, nie wolno tylko włazić do szkółek i niszczyć ściółki (ale naprawdę niszczyć, bo wykopanie i zasypanie niewielkiego dołka to nie dewastacja).

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie