Skocz do zawartości

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych


Rekomendowane odpowiedzi

Acer, dlaczego uważasz, że prawicowa agitacja" jest głupia, a lewicowa mądra? Wedle tej samej dialektyki wasza gazeta stosuje formułę czołowy lewicowy intelektualista", choć ani razu, jak żyję, nie wyczytałem w niej o żadnym czołowym prawicowym intelektualiście". Nie chcę się z Tobą ścierać, robiłem to przez wiele lat i zawsze kończyło się to dla mnie banem, gdyż moje poglądy są niepopularne- choćby na temat oceny Pinocheta, Generała Franco, lustracji, okrągłego stołu etc. Poglądy niepopularne są trudniej akceptowane, ponieważ króluje światopogląd lewicowy, podawany ludowi do wierzenia przez mainstreamowe media. Dlatego Ty, Szanowny Acerze i inni Userzy, których serce bije po lewej stronie" jesteście tolerowani, mimo że jesteście wyznawcami zafałszowanej historii. Nie mam absolutnie nic przeciwko temu, byście głosili na Forum swoje poglądy- Ty, Balans, Jacek*** itp., przeciwnie- cieszę się że może tu dochodzić do kulturalnej wymiany poglądów, jako że konflikt jest solą każdej dyskusji, jest imperatywem popychającym ją do przodu i prowadzącym do owocnych wniosków. Wszelako, na Boga- dajcie się i wypowiadać Tym, którzy mają inne poglądy niż Wy, Wasza gazeta i zaprzyjaźnione stacje"!
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 97
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Żołnierze wyklęci - kim byli i czemu tak bała się ich PRL-owska Polska?

Walki zbrojne w Polsce nie ustały wraz z podpisaniem kapitulacji przez hitlerowskie Niemcy. Wielu polskich żołnierzy zdawało sobie sprawę, że wkroczenie sowieckiego wojska nie wróży nic dobrego. Postanowili zostać w lasach i kontynuować walkę, aż do ostatecznego zwycięstwa. Peerelowscy pseudohistorycy nazywali ten okres epoką walki o utrwalenie władzy ludowej". Tak naprawdę - był to czas, kiedy komuniści pozbywali się ostatnich, prawdziwych obrońców niepodległej Polski.

Wielu z nich poległo z bronią w ręku, a innych więziono i poddawano okrutnym torturom. Część z nich zasiadała na ławie oskarżonych w procesach pokazowych, których wynik był z góry przesądzony- natychmiastowy wyrok śmierci.
Przez całe lata PRL-u, żołnierzy podziemia niepodległościowego nazywano zaplutymi karłami reakcji", a wszystkie niepodległościowe organizacje, do których należeli, określano jako faszystowskie bandy". W latach 1945-1956, według ciągle niepełnych danych, z rąk polskich i sowieckich komunistów zginęło 8,6 tys. żołnierzy podziemia niepodległościowego, a 5 tys. skazano na karę śmierci. Dodatkowo, w obozach i więzieniach śmierć poniosło ponad 20 tysięcy żołnierzy wyklętych". Tylko nielicznym udało się przetrwać stalinowski reżim, mimo to władza ludowa nie dawała im spokoju. Jako eakcyjni bandyci" stale znajdowali się pod baczną obserwacją zawsze czujnych służb bezpieczeństwa.

Dla instalującej się władzy ludowej partyzanci stanowili poważne zagrożenie. Żołnierzy podziemia niełatwo było wykryć, a ich działalność, skupiająca się na likwidacji Sowietów i kolaborujących z nimi polskich komunistów, była znakiem sprzeciwu wobec radzieckiej okupacji. Partyzanci podziemia wierzyli w rychły wybuch III wojny światowej, który mógłby Polsce przynieść niepodległość. Jednak sfałszowane wybory z 1947 roku i bierność Zachodu wobec tego faktu, zaczęły rodzić w leśnych szeregach" pesymizm i przekonanie o bezsensowności dalszego oporu. Ujawnianiu się partyzantów sprzyjała też ustawa amnestyjna wprowadzona w marcu 1947 roku

Amnestie przedstawiono jako akt dobrej woli i łaską zwycięzców nad zwyciężonymi. Aby osiągnąć pożądany sukces, zaangażowano aparat propagandy. Faktycznym celem amnestii była likwidacja zorganizowanego oporu przeciwników władzy ludowej. Obietnic amnestyjnych nie dotrzymano. Zebrana w toku przesłuchań wiedza, posłużyła do późniejszych represji wobec ujawnionych i dotarcie do osób nadal prowadzących walkę. W czasie amnestii z podziemia wyszło 53 517 osób, swoją działalność ujawniło także 23 257 osób przebywających w więzieniach. Łącznie amnestia objęła 76 774 osoby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak nie wszyscy postanowili się ujawniać, choć działania propagandy sprawiły, że informacja o amnestii trafiła do większości partyzantów. Kiedy trafiła ona do majora Hieronima Dekutowskiego ps. Zapora, dowódcy partyzanckiego oddziału, miał on rzec do swoich żołnierzy: Amnestia to jest dla złodziei, a my to jesteśmy wojsko polskie".

Zaledwie pół roku po tych słowach apora" został złapany. Przez okres ponad roku był więziony i okrutnie maltretowany. Dla jeszcze większego upokorzenia - majora Dekutowskiego oraz jego podkomendnych, podczas procesu odbywającego się w listopadzie 1948 roku, ubrano w mundury Wermachtu. Na aporę" i jego sześciu żołnierzy zasądzono wyrok śmierci, który niezwłocznie wykonano. W chwili śmierci, pomimo tego, że miał tylko 30 lat, wyglądał jak starzec z siwymi włosami, wybitymi zębami, połamanymi rękami, nosem i żebrami oraz zerwanymi paznokciami. Jego ostatnie słowa brzmiały: Przyjdzie zwycięstwo! Jeszcze Polska nie zginęła!".

Major Dekutowski był jednym z wielu żołnierzy z podziemia niepodległościowego, których po okrutnym śledztwie, na podstawie prawomocnego wyroku" sądu skazywano na śmierć. Do bardziej znanych żołnierzy wyklętych" należą chociażby: Józef Kuraś ps.Ogień", Zygmunt Szendzielarz ps. Łupaszka", Stanisław Sojczyński ps. Warszyc", Danuta Siedzikówna ps. Inka" i wielu, wielu innych. Natomiast ostatnim oficerem polskiego podziemia był Stanisław Marchewka ps. Ryba", który zginął z bronią w ręku w marcu 1957 roku. Dłużej od niego przetrwał tylko Józef Franczak ps. Lalek", zabity przez SB na Lubelszczyźnie w marcu 1963 roku. Fizyczna eksterminacja żołnierzy antykomunistycznego podziemia nie wystarczyła komunistom. Dobrze wiedzieli, że z ofiary ich życia może w przyszłości powstać mit, z którego nowe pokolenia Polaków będą czerpały siłę do walki z komuną. Podlegli sowietom politycy w Polsce obawiali się , że miejsca złożenia ich ciał staną się miejscem patriotycznych manifestacji społeczeństwa. I właśnie dlatego, zabitych czy też zamęczonych partyzantów chowano potajemnie. Najczęściej nocą, w dołach kloacznych, na torfowiskach, wysypiskach śmieci, często posiłkując się wapnem rozkładającym zwłoki.

Od 2011 roku, dzień 1 marca został ustanowiony świętem państwowym, poświęconym żołnierzom zbrojnego podziemia antykomunistycznego i obchodzony jest jako Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych". Pierwszy dzień marca jest dniem szczególnie symbolicznym dla żołnierzy antykomunistycznego podziemia. Właśnie tego dnia w 1951 w kazamatach mokotowskiego więzienia strzałem w tył głowy zamordowano siedmiu członków IV Zarządu Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość".

W procesach antykomunistycznej partyzantki sędziami byli m. in. Helena Wolińska-Brus ps. Lena", (w rzeczywistości Fajga Mindla Danielak), polska działaczka komunistyczna pochodzenia żydowskiego, pochodzący z zamożnej, żydowskiej rodziny kupieckiej stalinowski sędzia Beniamin Wejsblech, a także Stefan Michnik, brat redaktora naczelnego Gazety Wyborczej, Adama Michnika.

Marcin Winkowski/Artur Ceyrowski

http://niewiarygodne.pl/kat,1017181,title,Zolnierze-wykleci-kim-byli-i-czemu-tak-bala-sie-ich-PRL-owska-Polska,wid,14040177,wiadomosc.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaglądam tu od czasu do czasu, no i co widzę? Ano widzę, że iezatapialny" bandolero [czy jak się tam zwał], niestrudzony obrońca zbrodniarzy: Franco i Pinocheta wywołuje mnie do tablicy - no to postanowiłem odpowiedzieć, bo nie lubię niedomówień. A więc zakonotuj sobie Acan:

Po pierwsze, to nie przyrównuj mnie do Jacka, bo ja z zupełnie innego kręgu kulturowego się wywodzę. Jacek pochodzi z rodziny fornali dworskich, którzy przed wojną pracowali a pańskim" za 1-2 zeta dziennie, boso pasali krowy Pana Hrabiego, a do szkół to tylko nieliczni chodzili, bo zimą brakowało dla wszystkich butów. To właśnie Oni awansowali po wojnie, to na nich w dużym stopniu opierała się komuna. To Oni zawdzięczali praktycznie wszystko komunie [buty, pracę, możliwość kształcenia się, czy też mieszkanie z wc]. A takich ludzi było miliony. I czy nam się to obecnie podoba czy nie, Oni zawsze będą bronić komuny.
U mnie w rodzinie przed wojną nikt boso nie chodził, a i pieniądze na kształcenie dzieci zawsze były. Więc i stosunek do władzy ludowej" był co najmniej niechętny, aby nie powiedzieć wrogi.

Po drugie, nie rób ze mnie lewaka, bo nigdy takim nie byłem. Ja tylko jestem przeciwny jedynie słusznej" interpretacji historii, bo taką interpretację przerabiałem już za komuny i wcale mi się nie podobała. Do tego brzydzę się wszelkimi ekstremizmami - zarówno tymi prawicowymi, jak i tymi lewicowymi. Bo dla mnie zbrodniarz zawsze będzie zbrodniarzem! Bez względu na to, czy po podpisaniu kolejnych wyroków śmierci uda się na mszę świętą, czy też zagłębi się w czytanie Dzieł Lenina"...

balans
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Balans, kiedym był młodym i nieopierzonym userem Forum, usiłowałem nieopatrznie wciągnąć Cię w dyskusję naukową na temat Pinocheta i Franco, wszelako szybko okazało się, że nie jesteś w stanie w niej uczestniczyć, nie znasz bowiem nawet języka hiszpańskiego i materiały źródłowe są dla Ciebie niedostępne. Tym samym, ani nie mogłeś powoływać się na archiwalia, ani analizować i krytykować tych, które ja przedstawiałem. Cała Twoja wiedza" pochodzi z mediów, jakich- nie muszę dodawać. Nie mów więc mi, co mam sobie konotować", raczej sam powinieneś sobie to i owo zakonotować", we własnym interesie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powróćmy do tematu , co dało nie skorzystanie z amnestii w 47r. i czy ci co się nie ujawnili aż tak dużo na tym zyskali ?(mowa o szarych dołach Polskiego Podziemia)
Ps. balans troszeczkę zle cie oceniłem , i już nigdy nie postawie cię w jednym szeregu z kolegami nam wiadomymi . pozdro
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co dało nie skorzystanie z amnestii w 47r. i czy ci co się nie ujawnili aż tak dużo na tym zyskali ?"

Ani wiele nie dało ani na tym specjalnie zyskali. Spróbuj zyskać non-stop całe dnie sypiając z pistoletem pod głową w jakiejś kolejnej skrytce w lesie albo pod stodołą. I wychodzić tylko w nocy po jakieś jedzenie, może jakieś gazety i usłyszeć od góra 1-2 zaufanych osób co się dzieje.

Niektórzy ujawnili się po 56 roku, a ich wspomnienia z okresu sprzed powrotu do normalnego życia o tym że z żoną widywał się przez lata w środku nocy w lesie raz na tydzień a żona często publicznie chadzała na jego fałszywy grób na cmentarzu (kamuflaż)brzmią po prostu nienormalnie.

Wy dla nas też jesteście wiadomymi kolegami :) :) :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim należy wspomnieć o tym, co Naród zyskał dzięki działalności zbrojnego podziemia po roku 1944. A zyskał wiele- poczucie przywróconej godności i przypomnienie, że Polski żołnierz nigdy się nie poddaje. Sympatia mieszkańców wsi była po stronie partyzantów, czego dowody znajdujemy w ubeckich archiwaliach. Dla przykładu- w bydgoskim archiwum PUB i MO znaleźć można wiele raportów z Borów Tucholskich, w których funkcjonariusze skarżą się, że nie mogą rozpracować andy Łupaszki", gdyż jest ona ukrywana i wspierana przez miejscową ludność. Powtarzają się też w owych raportach informacje o niemożności znalezienia wtyczki" wśród mieszkańców Borów Tucholskich, gdyż są oni wrogo nastawieni do władzy ludowej i sympatyzują z Łupaszką. Szczególnie zaangażowani w pomoc partyzantom byli pracownicy służby leśnej- leśniczowie i gajowi. Jeden z nich- Sikorski (imienia nie pomnę) został zastrzelony przez ubeków w czasie próby odbicia go przez oddział Łupaszki. Oprócz Sikorskiego zginęło 6 lub 7 ubeków, partyzanci uszli cało. Walka miała miejsce we wsi Lipinki, w lesie przy drodze na Osie. Stoi tam do dziś pomnik wystawiony poległym ubekom przez komunę. Nie ma na tym pomniku nazwiska leśnika Sikorskiego, ale po drugiej stronie drogi jest jego grób, porządnie wykonany przez miejscową ludność, z nazwiskiem i stopniem wojskowym poległego Bohatera.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...Skutki tej natrętnie i konsekwentnie prowadzonej akcji propagandowej odczuwamy w sferze społecznej do dzisiaj.
[...] Sposób przedstawiania ludzi walczących o niepodległość Polski prezentowany przez komunistów miał już długą „tradycję”. Zaborcy, zwłaszcza zaborca wschodni – rosyjski – przedstawiali uczestników naszych narodowych powstań jako nie tylko wichrzycieli i buntowników, ale wręcz przestępców. W dokumentacji wytwarzanej przez władze carskie ustawicznie przewija się zwrot „szajka”, używany na określenie oddziału powstańczego (partii powstańczej)..."

...Żołnierze Wyklęci walczyli o wolność Polski tak jak ich poprzednicy z lat niewoli i zaborów – bohaterowie powstań narodowych, zwłaszcza partyzanci 1863 r.; jak uczestnicy formacji walczących o odzyskanie niepodległości w I wojnie światowej i wojnie bolszewickiej; jak żołnierze Września 1939 r. i Armii Krajowej oraz innych wojskowych struktur Polskiego Państwa Podziemnego. Stanowią jeden z najchlubniejszych elementów tradycji sił zbrojnych wolnej Polski – byli polskimi żołnierzami walczącymi o niepodległość swej ojczyzny, wolność człowieka i wiarę przodków..."

- To cytaty poniższego tekstu, który warto przeczytać nawet
będąc krytykiem Wyklętych!


Biuletyn IPN 8-9 2011

Kazimierz Krajewski
IPN W-wa

OSTATNI ŻOŁNIERZE II RZECZYPOSPOLITEJ
– ŻOŁNIERZE WYKLĘCI


Gdy zastanawiamy się nad dziejami polskiego zbrojnego oporu przeciw reżimowi komunistycznemu, nieuchronnie nasuwa się pytanie: kim byli organizatorzy i uczestnicy podziemia niepodległościowego, dziś określani jako Żołnierze Wyklęci?
Oficjalna wykładnia strony komunistycznej, rządzącej Polską do 1989 r., brzmiała jednoznacznie – w Polsce, tak jak na całym terenie Europy, który znalazł się w sferze wpływów Związku Sowieckiego, toczyła się intensywna walka klasowa, jakoby tym ostrzejsza, im mocniejsza stawała
się dyktatura partii komunistycznej. Ci, którzy przeciwstawiali się uzurpatorskim rządom komunistycznym, byli określani jako „reakcjoniści”, usiłujący zahamować „postępowe przemiany”.
Tezę tę udowadniali naukowcy i „intelektualiści”, dziennikarze, pisarze, twórcy filmowi itd. Trudno byłoby zliczyć prace „naukowe” historyków doby PRL, traktujące o walce z „reakcyjnym podziemiem” i „umacnianiu władzy ludowej” (jak się okazało – ani owo podziemie nie było reakcyjne, ani władza komunistów nie była ludowa). By uzasadnić moralne (i formalne) prawo komunistów do zniszczenia tych, którzy ośmielili się im przeciwstawić,
liderom i uczestnikom zbrojnego oporu wspomniani historycy i wspierający ich publicyści, filmowcy i inni „ludzie kultury” dorabiali stosowne życiorysy – „obszarników”, „kułaków”, przedstawicieli „klas uprzywilejowanych”, a nawet „kolaborantów”, „folksdojczów” i „gestapowców”. „Ludzie świata nauki” nie wahali się budować sielankowego obrazu, z którego wynikało, że niemal całe społeczeństwo w gruncie rzeczy popierało – jak to określano – „nową, młodą władzę”, w konflikcie z nią zaś znaleźli się ludzie nieprzystosowani do „normalnego” życia, wykolejeni i zdemoralizowani wojną awanturnicy oraz poszukiwacze przygód.
W schyłkowym okresie Polski „ludowej” pojawił się też nowy trend, głoszący, że opór przeciw komunistycznej dyktaturze miał być jakoby nie zjawiskiem realnym i autentycznym,
lecz rzekomo jedynie prowokacją bezpieki, mającą uzasadniać represje stosowane w gruncie rzeczy bez potrzeby wobec i tak uległego społeczeństwa. Skutki tej natrętnie i konsekwentnie prowadzonej akcji propagandowej odczuwamy w sferze społecznej do dzisiaj.
Sposób przedstawiania ludzi walczących o niepodległość Polski prezentowany przez komunistów miał już długą „tradycję”. Zaborcy, zwłaszcza zaborca wschodni – rosyjski –
przedstawiali uczestników naszych narodowych powstań jako nie tylko wichrzycieli i buntowników, ale wręcz przestępców. W dokumentacji wytwarzanej przez władze carskie ustawicznie przewija się zwrot „szajka”, używany na określenie oddziału powstańczego (partii powstańczej). Ksiądz Stanisław Brzózka, powstańczy kapelan, nasz narodowy bohater – ostatni, który pozostał na placu boju po zrywie Powstania Styczniowego, to dla Rosjan
tamtej epoki przywódca szczególnie zuchwałej „szajki”, złożonej z najbardziej zagorzałych przestępców. Minęło kilkadziesiąt lat i dla nowych gospodarzy państwa rosyjskiego, bolszewików, każdy przejaw aktywności na
rzecz niepodległego państwa polskiego był aktem
działalności „antysowieckiej”, kwalifikującym się
do zastosowania „sowieckiego wymiaru sprawiedliwości” (który karę śmierci lub wieloletni wyrok łagru – obozu koncentracyjnego– mógł wymierzyć w trybie administracyjnym, bez możliwości odwołania). Na tej podstawie oficerowie i żołnierze Wojska Polskiego – uczestnicy walk o niepodległość w latach 1919–1920 oraz pracownicy polskiego aparatu państwowego – ginęli masowo w latach 1939–1940 z rąk armii sowieckiej, czerwonych milicji i NKWD. Dla Niemców III Rzeszy Adolfa Hitlera żołnierze Armii Krajowej i uczestnicy struktur Polskiego Państwa Podziemnego to „bandyci”, a polskie oddziały partyzanckie AK, NOW, NSZ, KN i BCH – to „bandy”.
Komuniści rządzący Polską po 1944 r., określając uczestników zbrojnego ruchu niepodległościowego jako „bandytów”, nie wymyślili zatem nic nowego, posługiwali się jedynie sprawdzonymi metodami fałszowania obrazu rzeczywistości.
Gdy pochylimy się nad prawdziwymi życiorysami ludzi, którzy dowodzili Żołnierzami Wyklętymi, nie znajdziemy wśród nich przedstawicieli „warstw uprzywilejowanych” – tzw.
kapitalistów, arystokratów czy wielkich posiadaczy ziemskich. W ogromnej większości byli to synowie chłopów, rzemieślników, urzędników i ludzi wolnych zawodów. To pokolenie wychowane w wolnej Polsce lat międzywojennych – młodzi nauczyciele, urzędnicy, leśnicy, ludzie gospodarujący na własnym zagonie, często świeżo upieczeni maturzyści lub gimnazjaliści. Nie zabraknie wśród nich także ludzi, których dziś określilibyśmy przedstawicielami zawodów elitarnych lub nawet intelektualistami (np. kpt. Leon Lech Beynar vel Paweł Jasienica „Nowina”, w 1945 r. zastępca mjr. „Łupaszki”, dowódcy odtworzonej na Podlasiu
5. Brygady Wileńskiej AK). Znajdziemy wśród nich także uczestników walki o niepodległość Polski w latach 1914–1920, wywodzących się z wszystkich chyba formacji tej epoki, jak i reprezentantów wszystkich opcji politycznych istniejących w Polsce międzywojennej (oprócz – rzecz jasna – komunistów, z zasady negujących istnienie niepodległego państwa polskiego). Nade wszystko należy jednak zauważyć, że organizatorzy zbrojnego oporu przeciw komunistom to kontynuatorzy struktur Polskiego Państwa Podziemnego. To bohaterowie walki prowadzonej z totalitaryzmem niemieckim przez Wojsko Polskie we wrześniu 1939 r.,a w konspiracji przez Armię Krajową. Nawet co rzetelniejsi historycy doby komunistycznej przyznawali, że kadra antykomunistycznego ruchu niepodległościowego („reakcyjnego podziemia” i „band”) miała za sobą chlubną przeszłość w konspiracji antyhitlerowskiej.
Na przykład jeden z wychowanków prof. Marii Turlejskiej (TW „Kseni”) oceniał, że 80 proc. kadry Inspektoratu Podlaskiego Zrzeszenia WiN to ludzie, którzy do konspiracyjnej pracy niepodległościowej przystąpili w ciągu dwóch pierwszych lat wojny!
Nie powinniśmy jednak postrzegać ich jedynie jako epigonów Polskiego Państwa Podziemnego. To ludzie, którzy stworzyli nową jakość – byli pierwszymi, którzy zdecydowali się stawić czoła „władzy nieludzkiej”, komunistycznemu totalitaryzmowi. Powojenne podziemie, ze względu na swą liczebność i szerokie poparcie społeczne, powinno być postrzegane jako narodowe powstanie antykomunistyczne, bo w 1945 r. należało doń ok. 200 tys. ludzi w konspiracji, w tym blisko 20 tys. w oddziałach partyzanckich i grupach samoobrony, walczących z bronią w ręku, w polskich mundurach i z orzełkiem na czapce. Wraz z zapleczem społecznym, ludźmi niezaprzysiężonymi, ale udzielającymi w różnej formie pomocy konspiracji i partyzantce – to masowy, kilkusettysięczny ruch niepodległościowy. To zjawisko bezpośrednio wywodzące się z Wojska Polskiego – armii II Rzeczypospolitej oraz struktur wojskowych Polskiego Państwa Podziemnego.
Organizatorzy zbrojnego ruchu antykomunistycznego w Polsce po 1944 r. – reprezentanci wszystkich warstw społecznych i grup zawodowych – to oficerowie i podoficerowie Wojska Polskiego. Najczęściej oficerowie i podoficerowie rezerwy, przedstawicieli służby stałej bowiem spotykamy wśród nich w mniejszej liczbie (głównie dlatego, że zostali wybici
przez obu okupantów). Spójrzmy na garść typowych życiorysów przywódców podziemia, od Kresów poczynając.
Poległy w boju z NKWD 21 sierpnia 1944 r. pod Surkontami ppłk Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz” – symbol polskiego protestu wobec oderwania od Polski połowy jej terytorium
państwowego i przyłączenia do Związku Sowieckiego – to przedwojenny saper, oficer służby stałej, twórca idei cichociemnych.
Porucznik Jan Borysewicz – legendarny „Krysia”, który poległ w walce z NKWD 21 stycznia 1945 r. pod Kowalkami – to absolwent seminarium nauczycielskiego, oficer służby stałej z 41. pp WP. Dowódca IV batalionu 77. pp AK,
ppor. Czesław Zajączkowski „Ragner”, uznany przez Sowietów za osobę stwarzającą największe zagrożenie dla ich władzy na anektowanych Kresach Północno-Wschodnich, to urzędnik z Lidy, przedwojenny podchorąży rezerwy łączności (poległ 3 grudnia 1944 r. pod Niecieczą).
Major Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, komendant 5. Brygady Wileńskiej walczącej do 1947 r. – to dowódca szwadronu 4. pułku Ułanów Zaniemeńskich (Krzyż Virtuti Militari za 1939 r.).
Dwaj kolejni dowódcy 6. Brygady Wileńskiej walczącej do 1952 r., kpt. Władysław Łukasiuk „Młot” i kpt. Kazimierz Kamieński „Huzar” – to przedwojenny podoficer rezerwy 3. psk z Wołkowyska i podchorąży służby stałej z 9. psk z Grajewa.
Legendarny „Zapora” – Hieronim Dekutowski – to przedwojenny maturzysta, cichociemny, oficer WP i AK. Zwycięzca z Lasu Stockiego, gdzie partyzanci zadali jedną z największych klęsk NKWD, kpt. Marian Bernaciak „Orlik”, to urzędnik pocztowy, podchorąży rezerwy artylerii z 2. pac z Chełma.
Major Jerzy Jaskulski „Zagończyk”, przedwojenny nauczyciel,
dowódca Związku Zbrojnej Konspiracji (Inspektoratu WiN Radom), swój udział w wojnie rozpoczynał w 1939 r. jako podchorąży rezerwy kawalerii.
Nauczyciel spod Radomska, kpt. Zbigniew Sojczyński „Warszyc”, twórca Konspiracyjnego Wojska Polskiego, to przedwojenny porucznik rezerwy piechoty.
Legenda Podhala, dowódca największego zgrupowania partyzanckiego w Polsce południowej, Józef Kuraś „Ogień” – to podoficer KOP.
Jeden z ostatnich dowódców niezłomnego Podlasia, poległy w sierpniu 1954 r. mjr Jan Tabortowski „Bruzda”, to w 1939 r. porucznik WP z pociągu pancernego „Danuta”.

Wyliczenia tego rodzaju można by mnożyć bardzo długo. Nasuwa się jedno spostrzeżenie – bez kadry przedwojennego Wojska Polskiego, mającej za sobą heroiczne lata służby
w wojskowych strukturach Polskiego Państwa Podziemnego, nie byłoby żadnej poważnej konspiracji i partyzantki antykomunistycznej w latach powojennych.

I jeszcze jedna uwaga. Większość oddziałów polskiego powstania antykomunistycznego, zwłaszcza tych proweniencji poakowskiej, funkcjonowała na co dzień według regulaminów
Wojska Polskiego. Obowiązywała w nich ścisła dyscyplina i zasady charakterystyczne dla regularnych jednostek WP. Używały oznaczeń (orzełki w koronie) i mundurów Wojska Polskiego. Na zachowanych fotografiach Żołnierzy Wyklętych możemy niekiedy zauważyć na ich bluzach mundurowych przedwojenne odznaki pułkowe WP. I znacznie częściej – ryngrafy z Matką Boską Częstochowską lub Ostrobramską. Było to z jednej strony nawiązanie do tradycji przedwojennego WP – ryngrafów promocyjnych podchorążackich lub podoficerskich, z drugiej strony zaś – do rycerskich tradycji sił zbrojnych I Rzeczypospolitej, wielekroć stających w obronie cywilizacji chrześcijańskiej (tym razem polskim żołnierzom przyszło walczyć ze znacznie groźniejszą niż świat islamu antycywilizacją komunistyczną).
Jednak to nie mundur czynił z Wyklętych żołnierzy Najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Nie przesądzała tego także kadra oficerska przedwojennego WP. Wszak w utworzonym przez
komunistów „ludowym Wojsku Polskim” także znajdziemy, przynajmniej do końca lat czterdziestych, garść przedwojennej kadry oficerskiej. Jednak formacja ta, choć w polskich mundurach, służyła obcej sprawie i obcej sile (można powiedzieć o nich tak, jak napisał to prof. Chwalba o rodakach w wojsku carskim w XIX w. – „Polacy w służbie Moskali” lub jak podsumujemy to sami – Polacy w służbie totalitarnego systemu komunistycznego – z niepodległą Polską nie miało to nic wspólnego). Do ostatniej chwili istnienia komunistycznej dyktatury wojsko to, „wyprane” z dawnych polskich ideałów żołnierskich, składało przysięgę
na wierność sojuszowi ze Związkiem Sowieckim i miało bronić socjalizmu (komunizmu)jak niepodległości, której kraj nasz przecież wówczas nie miał...
Nie będziemy w tym momencie wnikać w motywacje ludzi, którzy z różnych względów musieli przywdziać mundur „ludowego Wojska Polskiego” – to temat niezwykle ciekawy,
jednak wymagający zupełnie osobnego omówienia. Jedno natomiast wymaga podkreślenia:
Żołnierze Wyklęci byli ostatnimi w XX w. żołnierzami polskimi, służącymi idei niepodległości Polski, walczącymi z bronią w ręku o tę niepodległość. I przede wszystkim ta właśnie okoliczność wpisuje ich w najchlubniejsze tradycje Wojska Polskiego.
Gdy myślimy o Żołnierzach Wyklętych, siłą rzeczy nasuwa się porównanie z ich poprzednikami, ludźmi, którzy w XIX i XX w. wielokrotnie, w sytuacjach zupełnie beznadziejnych i nierokujących widoków na powodzenie akcji orężnej, chwytali za broń w imię wartości najwyższych. W gruncie rzeczy obraz oporu stawianego po wojnie przeciw uzurpatorskim rządom komunistów przyniesionym na sowieckich bagnetach nie tak wiele różni się od owych chlubnych epizodów z dziewiętnastowiecznej przeszłości. Opisy epizodów powstańczych 1863 r. jako żywo kojarzą się z opisami dotyczącymi niepodległościowej partyzantki lat okupacji niemieckiej oraz „ostatnimi leśnymi” lat czterdziestych i pięćdziesiątych minionego stulecia.
Żołnierze Wyklęci walczyli o wolność Polski tak jak ich poprzednicy z lat niewoli i zaborów – bohaterowie powstań narodowych, zwłaszcza partyzanci 1863 r.; jak uczestnicy formacji walczących o odzyskanie niepodległości w I wojnie światowej i wojnie bolszewickiej; jak żołnierze Września 1939 r. i Armii Krajowej oraz innych wojskowych struktur Polskiego Państwa Podziemnego. Stanowią jeden z najchlubniejszych elementów tradycji sił zbrojnych wolnej Polski – byli polskimi żołnierzami walczącymi o niepodległość swej ojczyzny, wolność człowieka i wiarę przodków.

http://www.ipn.gov.pl/portal/pl/24/18233/nr_892011.html

Pozdrawiam
p-l
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jaki jest stosunek lewicowych mediów do ŻW, pokazuje haniebna wypowiedź dziennikarza" GW, który rzekomo jest historykiem. Chodziło tu o zniszczenie grobu komunistycznych aparatczyków- Heleny Michnik i Ozjasza Szechtera.
Komentując to w radiu, Paweł Wroński z Wyborczej zażartował, że grób Heleny Michnik i Ozjasza Szechtera mogli zniszczyć ostatni żyjący żołnierze wyklęci. Wroński, sądząc z historycznego wykształcenia, zapewne nie jest idiotą ani troglodytą, choć oczywiście mogę się mylić.

Zakładam jednak, że uczony redaktor z Warszawy doskonale wie, z kogo kpi, kogo swymi szyderstwami rani, i robi to celowo. Wie, że robi cmentarnymi hienami ludzi, którzy walczyli z Niemcami, a którym ludowa ojczyzna za przelaną krew odwdzięczyła się stalinowskimi katowniami, mordami, wieloletnim więzieniem, ubecką propagandą zohydzającą ich poświęcenie."

http://blog.rp.pl/mazurek/2012/03/23/magister-historii-ktory-zyje-z-opluwania-historii/
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znałem człowieka (bo już nie żyje)który się nigdy nie ujawnił i też powiedział podobne słowa do Dekutowskiego , „że amnestia była dla szpicli i złodziei” (prawdopodobnie w taki sposób ocenił niektórych ujawnionych i znanych mu ludzi z jego regionu ) bo przecież nie wszyscy byli lub zostali pózniej konfidentami i tajnymi współpracownikami z UB. I rzeczywiście np. kilku czynnych AK-owców a póżniej WIN-owców w latach 50-60 dostało pozwolenia na posiadanie broni( niby ze będą myśliwymi lub że należą do koła myśliwskiego)kilku dostało tzw. krzyż chlebowy niby za udział w kampanii wrześniowej ( połowa nigdy nie była w wojsku i na froncie) zaś sam zrozumiał ze większość prawdziwych członków podziemia została bestialsko zamordowana, osadzona w więzieniach , oszukana i wystawiona jako karta przetargowa.
Większość nieujawnionych podczas wcześniejszych aresztowań i przesłuchań(czyli przed 47r.) nigdy się nie przyznała do jakichkolwiek kontaktów z organizacjami więc po co teraz maja to robić? Myśleli że unikną prześladowania lecz UB ciągle miała ich na oku ( niektórym się to nawet udało , lecz tylko tym którzy byli bardzo dobrymi konspiratorami i tylko nieliczne grono osób znało ich pracę konspiracyjną )lecz w póżniejszym czasie okazało się ze ich dzieci nie mogą dostać się na żadną uczelnię a sami nie mogą znaleźć żadnej porządnej pracy w danym województwie , ich korespondencja z rodzina lub znajomymi jest nadal cenzurowana , UB a pózniej już SB nadal uważała ich za bardzo niebezpiecznych ludzi nawet do lat 80 gdy już byli w sędziwym wieku . I tak jak napisał wyżej kolega przywrócenie godności dla człowieka i przypomnienie że nie warto się poddawać nawet w trudnych chwilach dawało im przewagę nad ich oprawcami.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sowiejskij,

nie przejmuj się Wrońskim, wszak sam Mazurek sedniście go wychichiotał:

...Przecież gdyby ktoś zdewastował nagrobek któregoś z żołnierzy wyklętych albo zniszczył jeden z nader nielicznych ich pomników, to Wroński sam klepałby się po udach, zarykując z żartu, że to zapewne któryś z rodziców dziennikarzy Wyborczej przypomniał sobie dziarskie czasy KPP...".

Pozdrawiam

p-l
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że nie masz racji Pusteral. Wszak kilka dni temu iezawisły sąd" III RP zamknął usta Rymkiewiczowi, który stwierdził, że dziennikarze GW są duchowymi spadkobiercami KPP. W uzasadnieniu iezawisły sąd" brawurowo i dziarsko egzegował, że wszak na przykład ojciec Michnika Szechter Ozjasz naprawił błąd młodości i na starość włączył się w uch niepodległościowy", przygotowując grunt pod okrągły stół". Co miał wspólnego okrągły stół" z niepodległością, tego już iezawisły sąd" niestety nie wyjaśnił.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Yeti,

czy komentarz tow. acera: A nic ci do tego gdzie ja wstawiam swoje komentarze - dla mnie możesz się udławić"

mieści się w normach ustalonych przez regulamin? Skad ta niesamowita pobłażliwość dla yego typu postów?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To też dobre: http://pl.wikipedia.org/wiki/Yeti

Cyt. Na podstawie opisów tubylców, analizy odkrytych śladów oraz relacji z domniemanych obserwacji, yeti można scharakteryzować jako dużą, dwunożną istotę, o postawie wyprostowanej, silnie owłosioną lub raczej pokrytą ciemnym, rzadziej rudym albo srebrzystym futrem, zbliżoną wyglądem do niedźwiedzia, wielkiej małpy człekokształtnej czy wręcz istoty ludzkiej. Niekiedy mowa jest o zbliżonej do ludzkiej budowie twarzy i łap (dłoni), itp. Według innych relacji są to istoty podobne do niewielkich małp."

EOT
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, że siebie to oczywiście uważasz za dobrze wychowanego".... Może ktoś mi w końcu zdradzi tajemnicę- dlaczego offy Acera, jego trolling i obrażanie innych Userów są tolerowane? Wklejenie jakiegoś głupawego filmiku z Mannem ma coś wspólnego z Żołnierzami Wyklętymi? Proszę Cię Acer o odrobinę szacunku dla Żołnierzy, nawet jeśli masz o nich takie zdanie jak większość,czyli jak mainstreamowe merdia.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie