Skocz do zawartości

Poszukiwacze, a kłusownicy.


DOMILUD PL

Rekomendowane odpowiedzi

Przeważnie tak działają kłusownicy że zostawiają skórę , łeb i nogi - w razie kontroli gdziekolwiek to jest to dowód rzeczowy na takiego delikwenta. Mięsko do worka a potem do zamrażalki no i udowodnij takiemu kłusowanie.Takie resztki nie są siedliskiem wścieklizny jak by były to resztki lisa, wiewiórki ,psa to prędzej.Chyba tam musi być nie dużo dzików bo dziki przeważnie zjadają resztki swoich pobratymców. W moich stronach jakbyś przypadkiem zasłabł z wyrywką to dziki by zrobiły z ciebie danie. Ja prawie bez przerwy spotykam wnyki , zaciągam je , teraz wnyki stoją na okrągło cały rok, kiedyś było nie do pomyślenia z chwilą nadejścia wiosny nie było wnyków. A jeszcze,nie dawno porządny obywatel biegający nasłał na mnie straż miejską a kłusownik spotkany powiedział dzień dobry i poszedł w swoją stronę a ja w swoją.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 60
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
W związku z nadejściem wiosny...
Jeżeli spotkacie w lesie małą, bezbronną, zdezorientowaną sarenkę, która na dodatek nie próbuje uciekać - wszystko jest ok.Mama gdzieś poszła i za jakiś czas wróci.Nie wolno dotykać!Jak matka poczuje obcy zapach, może porzucić młode.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Domilud@ do Ciebie.Zdarzają sie tzw.pudła,na które nie mamy wpływu.Różne sytuacje ,powody,tworzą takie a nie inne skutki.Sam miałem kilka postrzeleń.Ale piesek do takich sytuacji jest niezbędny.Z tego co wiem w takim stanie po moich strzałach padło dwie sztuki.Na 21 lat polowań.Nie ma ludzi bez skazy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja proszę ludzi nieznających sztuki myśliwskiej o wypowiadanie się w pewnych kwestiach, tak pro forma i ku przestrodze.

Ten dziwny dzik wyżej to rzecz jasna jenot.

Odnośnie postrzałków i pozostawiania resztek zwierzyny w lesie. Postrzałki zdarzają się, i będą zdarzać, każdemu myśliwemu. Zarówno na polowaniach indywidualnych, jak i zbiorowych (szczególnie na tych drugich, gdzie strzał jest sytuacyjny, bardzo często w niekorzystnych warunkach). Zwykle sztuki postrzelone się odnajduje, jednakowoż ostatnimi czasy niektóre pseudokoła poniechały zwyczaju posiadania psów myśliwskich, a bez nich dochodzenie postrzałka, który dostał na miękkie i przestaje solidnie farbować po 200m, w dodatku przy braku białej stopy (śniegu) to ruletka.

Są też przypadki, że po prostu zwierzyny się nie dojdzie (dochodziłem kilka dzików i łań, po kilka kilometrów, nie widząc nawet zwierzyny, pomimo wyraźnych śladów).

Kwestia zostawiania resztek. Zapewne większość z Was, szanowni koledzy wie, że etyka myśliwska wymaga, aby z odstrzeloną zwierzyną obchodzić się jak najlepiej, a to wymaga jak najszybszego wypatroszenia tuszy. Zwykle na miejscu strzału. Praktyka myśliwska pokazuje, iż część myśliwych zakopuje resztki, nieliczni zawożą je na nęciska lisów, część zostawia gdzie popadnie.

Tych trzecich ganię bo widok flaków w przydrożnym rowie raczej nikogo nie zachwyca, a kwestia wizualna to najmniejszy problem przy całości. Nęcenie lisów to, przy ich obencnym pogłowiu, nie taka zła rzecz, ale są bardziej odpowiednie sposoby (ja tam ryby stosuję z wielkim powodzeniem - inna rzecz, że też śmierdzą okrutnie:>). Znowu jak się zakopie całość, a tusza jest zarażona włośnicą, to trzeba wszystko odkopać i przekazać do utylizacji. Błędne koło i masa zamieszania.

Podsumowując, jeśli znajdziecie coś takiego w środku lasu, gdzie nie ma żadnej zwyżki, ambony, etc. jest oprawione tylko częściowo, to zapewne kłusol albo myśliwy kłusol (tych jest coraz więcej).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

dochodzenie postrzałka, który dostał na miękkie i przestaje solidnie farbować po 200m, w dodatku przy braku białej stopy"

Urzekająca fachowa grypsera.Jak jeden odstrzeli drugiego po pijaku w jedlinie,to zrobi oszałamiająca karierę gita :)

Co do postrzałków,szanujący się myśliwy nie pozwala cierpieć postrzelanej zwierzynie.Miast powtarzalnego karabinu dla lamusów,stosuje granatnik automatyczny,a planowany rejon polowania zabezpiecza polem minowym lub ogniem zaporowym z haubicy.
Amatorka Panowie,amatorka...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie, po prostu ciężko jest pominąć słownictwo przy tłumaczeniu całości:)


Zadanie śmierci w sposób humanitarny to jedna z elementarnych zasad polowania. Niemniej nie każdy z nas jest urodzonym snajperem, a czasem się przestawi lunetę wyjmując broń z samochodu. Na polowaniach zbiorowych to już w ogóle, proszę sobie wyobrazić celowanie do biegnącego między drzewami dzika, po nierównym terenie.

Postrzał na miękkie to strzał uszkadzający narządy wewnętrzne jamy brzusznej, głównie jelita. Zwierzę po otrzymaniu takiego trafienia nie jest w stanie przeżyć, a rany bardzo szybko zostają zaczopowane wypływającą z jelit treścią, co powoduje zanik farby, to jest śladów krwi, włókien mięśniowych, łoju i ogółem wszystkiego, co dzikowi myśliwy przestrzelił. Trafienie w jelita nie powoduje szybkiego zgonu, a dochodzenie takiego postrzałka musi być bardzo ostrożne. Nie dlatego, że dzik jest niebezpieczny, tylko iż w dziczej naturze leży tak zwane zapadanie, czyli ukrycie się, najczęściej w młodniku, tudzież gęstych krzewach i dokonanie tam żywota. Jeśli nie zostanie on przedwcześnie uszony" to zwykle nie odchodzi on daleko. Niemniej ruszenie go powoduje dalszą, odległą ucieczkę. Gorzej jak dzik postanowił nie zalegać i idzie przez pół obwodu albo i dalej.

@vis - śmiejesz się, a nie wiem czy kojarzysz burzę, jaką wywołało swojego czasu wprowadzenie na rynek broni myśliwskiej karabinu RADOM Hunter:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Burza nad półautomatem RADOM Hunter mnie akurat nie dziwi.Poza coraz rzadziej spotykanymi rozterkami natury etycznej,to do polowań się toto niezbyt nadawało.

Za to niedawna batalia na temat pistoletów,jeszcze mi się czkawką odbija:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie najbardziej bawią te pretensje o wygląd karabinu szturmowego":).

Ja w ogóle przestałem rozumieć aferę z bronią krótką. Na co to komu, to po prostu nie wiem. Argumentacja w stylu dobre to do dostrzeliwania" zupełnie do mnie nie trafia, bo jakoś broń długa też się nadawała od lat.

Odnośnie tematu zbierania wnyków, ja bym jednak zebrał. Instytucja Strażnika Łowieckiego zanika, połowa leśniczych teraz to jak nie musi, to dupska nie wytknie z leśniczówki, a kłusownikom tylko w to graj. Sądzę, że jak ktoś potrafi z leśniczym porozmawiać i wyjaśnić skąd to i dlaczego tak, to spotka się ze zrozumieniem. Najlepiej jednak byłoby zawiadomić któregoś z myśliwych, który jest w kole administrującym dany teren.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie prościej nosić ze sobą obcążki? I wszelkiego rodzaju linki, stalowe druty przecinać. Na łańcuchy to nie zadziała - ale na mniejszy kaliber" jak najbardziej - a odsuniemy od siebie podejrzenie o zakładanie tego świństwa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niby tak, ale ja mam wielką awersję do zostawiania złomu w lesie w jakiejkolwiek formie. A zgłaszając znalezisko i miejsce, wspomagacie pracę strażnika, który poznaje ulubione miejsca kłusowników - wtedy można się nawet pokusić o pochwycenie na gorącym uczynku delikwenta (co jednak kończy się pierdoleniem, za przeproszeniem o niskiej szkodliwości społecznej czynu").
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten dziwny dzik wyżej to rzecz jasna jenot"
Nephilimer - co masz na myśli, bo nie kojarzę?

Wnioskując z waszej dyskusji panowie słusznie podejrzewałem, że sprawcą owego nieszczęścia może być kłusol bądź myśliwy kłusol.
No dobra zakładając, że pozostawiona padlina nie służy nęceniu lisów, lepiej kilka machnięć saperką i przynajmniej przysypać ścierwo, czy nie ruszać.
Dla mnie to oczywiście gance-gal, ale skoro zabrali głos myśliwi, to wypowiedzcie się panowie jeszcze w tym temacie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzadko trafiam na wnyki - może dlatego że lasy u nas nie są wielkie oraz często chodzę z dala od krańców lasów. Ale ostatnio chodziłem blisko granicy lasu i pól i znalazłem jakieś stare wnyki. Generalnie zabieram. Zwijam najciaśniej jak się da i pakuję do torby w której mam wszelki wykopany złom. Las jest czysty a mi kilogramów po 0,80zł/kg przybywa;)
makul
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja znalazłem osiem sztuk z rozplecionej liny stalowej,zabrałem początkowo ale po przejechaniu kilkuset metrów wywaliłem je z bagażnika,zwinąłem i zakopałem.W razie jakiejkolwiek kontroli w lesie nie wytłumaczył bym się bo i jak,posiadałem w lesie wnyki.Ciężko miałbym im udowodnić że zebrałem je,zaś oni łatwo udowodniliby że kłusuję.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poruszające są te wasze wywody" o cierpieniu zwierzątek i o dbaniu o las itp.
Wy wstrętne mieszczuchy nie zdajecie sobie nawet sprawy z tego że kłusowanie dla niektórych jest jedynym źródłem utrzymania i nakarmienia rodziny.
Siedzicie sobie w miastach ,w ciepłych pokoikach przy komputerze i rozczulacie się nad wszystkim.
Prawdziwe życie wygląda trochę inaczej.
Łazicie po lasach ,rozkopujecie,niszczycie i jesteście tak samo traktowani przez leśników jak kłusownicy.
Czym się różni kłusownik od pijanego myśliwego który strzela do wszystkiego co się rusza w lesie? A tym drodzy poszukiwacze,że zabija zwierzęta żeby nakarmić rodzinę w przeciwieństwie do myśliwych którzy zabijają dla przyjemności i frajdy którą daje im patrzenie na konającą istotę.
W mojej okolicy jest mnóstwo miejsc specjalnie zrobionych do polowań dewizowych". Są to pola na których specjalnie wysypywana jest karma zwabiająca zwierzęta, wokoło rozstawione są ambony" z których ci wspaniali myśliwi strzelają do zwierzyny która przyszła się posilić a potem chleją wódę nad zwłokami.
Zaraz podniosą" się głosy o dokarmianiu zwierzyny przez myśliwych,o selekcji i odstrzałach najsłabszych osobników.
To wszystko wierutne bzdury którymi karmią was mieszczuchów.
Las nie potrzebuje tzw. egulatorów" czyt.myśliwych" którzy uważają się za panów życia i śmierci bo mają broń.
Myśliwi to najczęściej ludzie majętni którzy zabijają dla przyjemności.Ludzie otwórzcie oczy.
Sytuacja w naszym pięknym" kraju staje się coraz gorsza i zapowiada się że kryzys będzie się pogłębiał. Będzie tak jak przed wojną kiedy biedni ludzie kłusowali w lasach bogaczy żeby nakarmić rodziny i kradli drzewo do ogrzania domów bo nie mieli innego wyjścia.
Więc następnym razem jak wpłynie wam na konto wypłata pomyślcie chociaż przez chwilę o ludziach którzy nie mają takiego luksusu i muszą codziennie zmagać się z losem żeby nie przymierać głodem.

Pozdr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...saperką też zabić można przecież a potem pieczyste na ognisku upiec :/

@hubal100 - na te ciepłe pokoiki i komputerki miastowi muszą się nieźle nacharować czasami i przez 6 dni w tygodniu.
Uwierz że po takim tygodniu człowiekowi się prawie wszystkiego odechciewa.
Porównanie kłusownika/mordercy do poszukiwacza/pasjonata jest jakby troszkę nie na miejscu.
Rzadko spotykam poszanowanie do przyrody i żywych stworzeń u ludzi ze wsi czego nie mogę powiedziec o większości ludzi z miasta (z podkreśleniem słowa ludzi)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ach te wstrętne rozleniwione sanacyjne mieszczuchy! Nic tylko siedzą przed kompem z burbonem,a kasa sama wpływa na konto co miecha,bajka!
Mało tego,w głębokim poważaniu mają biednego umęczonego sanacyjnym panem wiejskiego chłopa,który to jak wiadomo nie ma możliwości jak mieszczuch w bloku hodować kur,świnek czy uprawiać marchewki itp.Łatwiej obłożyć wnykami pół lasu,samo się wyhodowało - samo się złapie,trochę se zjem,resztę sprzedam i jeszcze za to flaszkę i śledzia kupie...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś nie miały prawa stać wnyki w okresie wiosennym i letnim , każdy z tych biednych rolników miał jedną czy dwie krowy i wypasał je np. przy lesie więc wiadomo że wnyki były zdejmowane. Lepiej zastawiać wnyki cały okres kiedy zwierzęta wychowują potomstwo i iść do gminy lub do innej instytucji po zapomogę lub dary. Nie opłaca się nic , pola zarastają chaszczami czyja to wina nie wiem.Olbrzymie siatki ,,drygi,, moczą się w Wiśle najczęściej kiedy ryba ma tarło , w jednej miejscowości to świnie karmili rybami. Jak przyjemnie było posłuchać jak Boleń uganiał się za małymi rybkami lub inna drapieżna ryba , już tego chyba nie usłyszę. Wychowałem się na wsi i wiem jedno ,, chłop żywemu nie przepuści,,.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@hubal100
1. Znałem kłusola co zabijał z przyzwyczajenia, nawet jak już miał 60-tkę na karku i żadnych dzieci ani wnuków na wychowaniu.
2. Opowiadanie bajek o kłusowaniu dla zaspokojenia potrzeb bytowych rodziny zachowaj dla siebie. Karkówka bez kości w sklepie - 17zł/kg. To tyle samo co dwie paczki fajek i cztery piwka - to dla przypomnienia bo niejeden nie ma tej świadomości.
3. A ile kosztuje rarytasik - mięso z dzika, nie wiem ale na pewno dużo więcej. No ale jak ktoś przyzwyczaił się do dziczyzny... Niejeden mieszczuch nigdy nie posmakował.
4. Z tymi mieszczuchami to też przesada. Taki sam odsetek mieszczuchów jak i wsioków chodzi z wykrywaczami. Ludzkie odruchy na krzywdę zwierząt to nie nawyk wyniesiony ze środowiska w jakim żyjemy tylko efekt posiadania (lub nie) sumienia.

Z jednym tylko się zgadzam, że sytuacja w kraju rzeczywiście się pogarsza. Ale co mają do tego zwierzęta powoli konające w uścisku pętli na szyi.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie