pomsee Napisano 12 Luty 2009 Napisano 12 Luty 2009 Paranoi ciąg dalszy:http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,6264664,Kaczynski__Polskie_wladze_musza_zainterweniowac.htmlNajwyraźniej prezes Kaczyński zyskał kolejny powód swojej niechęci do Niemców.Post został zmieniony ostatnio przez moderatora pomsee 15:15 12-02-2009
danieloff Napisano 12 Luty 2009 Napisano 12 Luty 2009 Jak to jest - sam korzystałem 4 razy z usług Lufthansy i nigdy nie miałem problemów, podobnie jak tysiące naszych rodaków, a akurat na Rokitach skupiła się brutalna pragermańska złośliwa nienawiść personelu germańskiego operatora lotniczego? Tak, czy inaczej Janek będzie do przodu - palma męczeństwa jeszcze żadnemu politykowi nie zaszkodziła, a Janek nawet w rubryce zawód" wpisuje przecież polityk":-)
pomsee Napisano 12 Luty 2009 Napisano 12 Luty 2009 Fajny ten tekst, do którego link podał Kopi ale jako osoba, która dość często lata samolotami nie potrafię wyobrazić sobie, że średnio inteligentny człowiek może popaść w tego rodzaju kłopoty jak Jan Maria.Tak więc chociaż różnice w mentalności Polaków i Niemców są poza sporem to nie w nich szukałbym przyczyn tego wydarzenia.
kopijnik2 Napisano 12 Luty 2009 Napisano 12 Luty 2009 po prostu - miałeś mniejszy" kapelusz...i upychałeś" płaszcz...
kopijnik2 Napisano 12 Luty 2009 Napisano 12 Luty 2009 jako komentarz do obyczajów...tvp - pojedynek kabaretów...Kraków - z Warszawą...Zadanie - Odpowiedzieć na pytanie - Dlaczego latarnie świecą?...Warszawa jako pierwsza odpowiada:- Żeby Panienki mogły trafić do miejsca pracy"...Riposta Krakowa:- ... w Warszawie - chyba ze wstydu...
kopijnik2 Napisano 12 Luty 2009 Napisano 12 Luty 2009 powyższe - pokazuje - pewien pozaborowy -dyferencjał"...
Trooper85 Napisano 12 Luty 2009 Napisano 12 Luty 2009 ie potrafię wyobrazić sobie, że średnio inteligentny człowiek może popaść w tego rodzaju kłopoty jak Jan Maria."Masz na mysli ostatni incydent czy małżeństwo z Nelly? :)Co do nazwania J.M.R. słowem ogólnie uznanym za obraźliwe, to nawet mają trochę racji. bo jak określić faceta, który o poczynaniach własnej żony dowiaduje się z telewizji :PNie wiem, czt to wszystko jest bardziej śmieszne czy żałosne. Ale pierdzielenie o jakiejś interwencji to paranoja. Jakoś Jarek K. nie woła o pomstę do nieba w sprawie Polaka śmiertejnie potraktowanego paralizatorem na lotnisku w Kanadzie. I w ogóle od kiedy aż tak lubi Jezus-Maria Rakiete?Jezus Maria Rakieta został potraktowany przez personel Lufthansy dokładnie tak jak wszyscy sprawiający problemy pasażerowie, a ze nie chciał się uspokoić, a potem dobrowolnie opuścic pokładu, to został delikatnie spacyfikowany" i wyszedł w kajdankach. A może należy od personelu wszystkich linii lotniczych (o załogach statków, kolejarzach i pracownikach komunikacji miejskiej nie wspominając) na całym świecie wymagać, aby znali wszystkich byłych i obecnych przedstawicieli polskiej sceny politycznej i nie zwracali uwagi na ich wybryki.Jest jeszcze jedna opcja na wyjasnienie całej sytuacji. Może mieli czerwone kapelusze, a jak widomo z klasyki polskiego kina czerwony kapelusz zawsze jest podejrzany" :)
grba Napisano 12 Luty 2009 Napisano 12 Luty 2009 Miałem tylko raz w Niemczech problem z Polizei.11 lat temu przyjechałem do znajomego; wtedy na granicy była Passkontrole, dokładne obglądanie" dokumentów ludzkich i aucianych. Jechałem całą noc to w Niemczech poszedłem od razu spać. Po 10 budzą mnie. Słuchaj przyjechała Polizei. Okazało się, że porządny samochód na polskich numerach wzbudził niepokój czujnego obywatela, bo taki samochód chyba jest ukradziony w Niemczech. Wtedy w Polsce mieliśmy takie śmieszne prawa jazdy i dowody rejestracyjne... różowe kartoniki... Trochę posiedzieliśmy sobie na komendzie, zapoznaliśmy się z pracą niemieckich stróżów prawa... Na koniec powiedziałem im, że Polak w Niemczech ma zawsze pod górkę. Nawet jak jest ogolony, trzeźwy, porządnie ubrany, przy forsie i za kółkiem dobrego auta...
pomsee Napisano 12 Luty 2009 Napisano 12 Luty 2009 Trooper moją uwagę można uogólnić do mariażu Jana Marii z Nelli :)))Zawsze myślałem, że z JMR musi być coś ie tak" skoro za wybrankę wybrał sobie coś takiego jego aktualna połowica.Post został zmieniony ostatnio przez moderatora pomsee 16:02 12-02-2009
pomsee Napisano 12 Luty 2009 Napisano 12 Luty 2009 Znalezione w necie:/.../ nie wierzę, że Jan Maria Rokita, człowiek światły, nie wiedział jak należy zachowywać się w samolocie i wobec policji. Teraz on i jego żona odgrywają rolę ofiary, bo przez cały incydent wyszła na jaw ich małostkowość. Wszczynanie międzynarodowej awantury o to, gdzie będzie wisiał płaszcz (nawet nie wiem, jakby był drogi) delikatnie mówiąc nie przystaje poważnemu politykowi. Dlatego w wywodzie pojawia się oklepany motyw: czyli źli Niemcy. Słowo Gestapo" wprawdzie nie padło, ale mamy w wywodzie Rokity jego substytuty. Jest Polak - pies i niemiecka nienawiść. W odruchu solidarności cały kraj z podobną nienawiścią powinien potępić teraz brutalność monachijskich żandarmów.W podobne tarapaty w zeszłym roku wpadł niejaki Steffen Reiche, niemiecki parlamentarzysta, były minister w rządzie Brandenburgii i szef landowego SPD. On też pokłócił się w samolocie ze stewardesą. Nie wpuściła go biznesklasy, nie podała niemieckiej gazety itd. Potem sytuacja wymknęła się spod kontroli i stewardesa oskarżyła w końcu Reichego, że jej złośliwie podstawił nogę. Poseł zarzekał się, że to nie prawda, ale stracił immunitet i dostał 3 tys. euro grzywny. Reiche walczy teraz o dobre imię przed sądem. Nie tłumaczy się jednak, że padł ofiarą niechęci do Ossie wśród niektórych funkcjonariuszy publicznych państwa niemieckiego.
kopijnik2 Napisano 13 Luty 2009 Napisano 13 Luty 2009 dzisiaj w Trójce......być może myśleli, że kapelusz Rokity to taki z żelaznym rondem"... (007)...Lot - może rozpocząć nową kampanię reklamową pod hasłem U nas - nie biją"...
danieloff Napisano 13 Luty 2009 Napisano 13 Luty 2009 Od tej pory ie bedzie Niemiec pluł nam w płaszcz"!A Lufthansa w każdym samolocie wygospodaruje miejsce na szatnię, szatniarza oraz specjalne pudła na kapelusze.
Czlowieksniegu Napisano 13 Luty 2009 Napisano 13 Luty 2009 Ale co w sytuacji, gdy niemieckie linie posłużą się hasłem, że nawet z diabłem sobie poradzą?
grba Napisano 13 Luty 2009 Napisano 13 Luty 2009 Otwieram rano papierowy Dziennik... na trzeciej stronie reklama Lufthansy... najlepszy jest slogan w żółtym kolorze... Warto przeżyć taką chwilę"
pomsee Napisano 13 Luty 2009 Napisano 13 Luty 2009 Lufthansa zareagowała błyskawicznie i zapełniła niszę w usługach turystycznych pt. Great adventure with us".Post został zmieniony ostatnio przez moderatora pomsee 11:13 13-02-2009
woytas Napisano 13 Luty 2009 Napisano 13 Luty 2009 no to sie zaczelo...Pomyłkowa akcja antyterrorystówOpolscy policjanci szukając bandytów, przez pomyłkę skuli niewinne małżeństwo z Niemiec. Poszkodowani twierdzą też, że ostrzelano ich samochód http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,6267645,Pomylkowa_akcja_antyterrorystow.htmlTeraz Niemcy znowu zaczna sprawdzac apteczki w polskich samochodach....
VanWorden Napisano 13 Luty 2009 Napisano 13 Luty 2009 Dopiero teraz powiedzenia marszałka Śmigłego - Nie oddamy nawet guzika!" - nabiera właściwego znaczenia:)PozdrawiamVW
necroskop Napisano 15 Luty 2009 Napisano 15 Luty 2009 a najbardziej rozp...dala fakt że tu człowik z buraka sie napier...dala a nasi tzw. politycy nad tym debatuja i solidaryzuja się. I to jest śmiech na sali.PozdarawiamMarek
M164U Napisano 23 Luty 2009 Napisano 23 Luty 2009 Polecam takowy wiersz okolicznościowy:)))Już nad Monachium wieczór zapada, słowik pieśń nocną zaczyna nucić, a tu kniaź Dreptak w samolot wsiada, by na ojczyzny łono powrócić. Tuż za nim żona się tarabani, ciągnąc za sobą różne bajery: dwa płaszcze z firmy Tani Armani", pięć kapeluszy, trzy nesesery. Lecz w samolocie ciasność doskwiera tej garderobie, tak bardzo licznej, no, bo kniaź Dreptak - centuś i sknera, kupił bilety w ekonomicznej! Ty ośle!" - krzyknie w głos Dreptakowa - na licach płomień, w oczętach ognie - Kto mi zapłaci, ja do cię wołam, gdy się kapelusz mnie strasznie pognie?!" Nic to - powiada kniaź do kobity - zaraz zaradzę tu biedzie owej, wszakoż nie jestem ja w ciemię bity - przeniosę ciuchy do biznesowej! Nawet i lepiej będzie, tak mniemam, skoro nadejdzie pora wysiadać, gdy z klasy biznes wyjdziem, jak trzeba, pola nie będzie by nas obgadać." Jako rzekł, takoż i był uczynił, lecz stewardessa rzecze: verboten, enschuldigung, bitte, proszę w tej chwili zabierać zurück deine kapotę." I gdy ta Niemka coś mu tłumaczy, kniaź odpowiada jej z butnym gestem: Ty głupia babo, wiesz, co ja znaczę?! Czy ty, w ogóle, wiesz kim ja jestem?!" Schade - powiada Niemka kniaziowi - że pan nasz ordnung w arschu posiadasz, schade, bo fakt ten jasno stanowi, że z polizei pan sobie pogadasz." Herr policmajster przybył i rzecze: Pan przestań krzyczeć i zechciej wysiąść." a nic - powiada Dreptak - człowiecze, choćbyś pan błagał i przez lat tysiąc!" Więc policjanci Dreptaka łapią, kują w kajdanki i precz wynoszą, A ów się szarpie, wyjąc i sapiąc, Ratunku!" - krzyczy, o wsparcie prosząc. Ratujcie! - wrzeszczy - bracia Polacy! Niemcy mnie biją w tym wrażym kraju!" (A w tylnych rzędach myślą rodacy - Czy tam prosiaka gdzie zarzynają.?!") Ratujcie! - kwiczy - gwałt mi się dzieje! Polaka biją tu Szwaby wredne!" Lecz nikt do wsparcia gotowy nie jest i miny wszystkich... nieodpowiednie. Niektórym uśmiech wargi rozchyla, inni policję wspierają w geście: abrać bufona! Zabrać debila! Niech ten samolot odleci wreszcie!" Jakoż odleciał, a nasz warchołek wraz z żoną, co trwa u męża boku, na policyjny dostał się dołek, gdzie pono rzekli mu: Ty aszlochu!" Teraz kniaź Dreptak, już bez kajdanek, w krajowej prasie łzy swe wylewa, łka, zapłakany i usmarkany: Tak było pięknie, a taka krewa!" Lecz po tym, cośmy narozważali, czas by konkluzję tu jakąś przyjąć: czy - gdy mu żona w mordę przywali, on wrzaśnie: Gwałtu! Niemcy mnie biją!".???
pomsee Napisano 20 Marzec 2009 Napisano 20 Marzec 2009 Wklejam tekst zanim przepadnie w odmętach internetu:______________________________________Nie poleciałam z RokitąKiedy dowiedziałam się, że Jan Rokita chce od Lufthansy 300 tys. euro, przerwałam milczenieUpłynął miesiąc od udziału dr Wiesławy K. w zagranicznej konferencji naukowej i jej powrotu 10 lutego z Monachium do Krakowa samolotem Lufthansy, rejs LH3336, który planowo miał wystartować o godzinie 21.25.Po prawie dwugodzinnym oczekiwaniu na pasie startowym, gdy wreszcie wyprowadzono z samolotu pasażera, z którym pilot nie chciał lecieć, podszedł do niej funkcjonariusz niemieckiej straży granicznej i zapytał po angielsku, czy nie chciałaby podać swojego adresu i być świadkiem incydentu, do jakiego doszło na pokładzie tego boeinga 737. Odmówiła, choć bardzo dobrze widziała, co się działo. Potem, już przy wysiadaniu na lotnisku w Krakowie, a było to ok. 1.30 w nocy, podeszła do niej stewardesa i zapytała, czy przypadkiem nie zmieniła zdania i czy zgodzi się być świadkiem. Nie zgodziła się po raz drugi. Po raz trzeci odmówiła, gdy następnego dnia zatelefonował do niej dziennikarz radia RMF i poprosił o zrelacjonowanie tego, co się działo, bo przecież wiemy, żebyła Pani w tym samolocie, którym miał lecieć Rokita". Ani w domu, ani na uczelni dr K. nie opowiedziała, co było w samolocie, choć bała się, że ktoś rozpozna ją po głosie, bo słuchając relacji radiowych i telewizyjnych, w tle wrzasków wzywającego na pomoc rodaków Rokity, można usłyszeć jej głos: Niech pan wysiądzie". Nie chciała przyznać się, że była w tym samolocie, bo dla niej to nie była żadna sensacja, ale coś tak żenującego, że chciała o tym jak najszybciej zapomnieć. Nie chciała też szkodzić politykowi, który i tak musi mocno przeżywać odsunięcie go na boczny tor. Przypuszczała, że Rokita wszystko przemyśli, przeprosi za swoje zachowanie i będzie po sprawie.Tak jednak się nie stało i gdy kilka dni temu dr K. przeczytała w Gazecie Krakowskiej", że Jan Rokita chce żądać od Lufthansy 300 tys. euro odszkodowania, wytoczyć proces nie tylko tym liniom lotniczym, ale i władzom niemieckim, bo został potraktowany jak na Białorusi, to zmieniła zdanie i przyznała się, że siedziała w 11. rzędzie tego samolotu. Rokitowie byli w 9. Nelly Rokita przy oknie, jej mąż w środku, miejsce przy przejściu było wolne.Dr K. nie wie, kiedy Rokitowie wsiedli do samolotu. Nie było ich w sali odlotów, gdzie wszyscy czekali na opóźniony start. Do samolotu szła ękawem" na samym końcu i też ich nie widziała. Dopiero gdy wszyscy byli już na swoich miejscach, zauważyła kobietę w wielkim czerwonym kapeluszu i w białych rękawiczkach, która przeszła przez cały samolot i wdała się w rozmowę po niemiecku ze stewardesą, pokazując na mężczyznę w czarnym kapeluszu siedzącego w klasie biznes. Wtedy poznała, że to Rokitowie.– Nie znam niemieckiego, ale nietrudno było zrozumieć, że chciała uzyskać zezwolenie na zajęcie przez nich miejsc w klasie biznes, na co stewardesa nie zgodziła się, bo mieli kupione bilety w klasie ekonomicznej. Nelly Rokita to zrozumiała i usiadła przy oknie w 9. rzędzie, a Rokita pozostał tam, gdzie siedział. Po chwili stewardesa podeszła do niego i poprosiła go o przejście na swoje miejsce, co on zrobił z gestem oburzenia, nie zabierając jednak ze sobą płaszczy.Niemiecka stewardesa zabrała płaszcze z foteli w klasie biznes, zwinęła je w rulon i włożyła do pierwszego wolnego schowka w klasie ekonomicznej, gdyż nad fotelami Rokitów wszystkie schowki były zajęte. – Gdy zatrzaskiwała klapę tego schowka, nagle ze swego miejsca poderwał, się Rokita i krzycząc: What do you do?", czyli Kim pani jest", odepchnął ją, wyjął płaszcze i przeniósł je do bliższego schowka, mówiąc: Co za chamstwo!". To nie było uderzenie, ale wyraźne popchnięcie. Do tego stewardesa najwyraźniej mogła poczuć się urażona słowami: Kim pani jest?". Osobiście przypuszczam, że Rokita chciał powiedzieć: What are you doing?", czyli Co pani robi?", alenie znając angielskiego, powiedział co innego. Nie jestem też przekonana, czy ta stewardesa nie znała trochę polskiego i nie zrozumiała, co to jest chamstwo.Potem nastąpiło to, co już było wielokrotnie opisywane. Stewardesa poinformowała o incydencie pilota i po chwili przez mikrofon pilot poprosił, aby awanturujący się pasażer opuścił pokład samolotu, bo drzwi są otwarte. Gdy na ten apel nie było żadnej reakcji, stewardesa podeszła do Rokitów i wiedząc, że Nelly Rokita mówi po niemiecku, tłumaczyła jej, że Jan Rokita musi opuścić pokład, bo samolot nie odleci. Gdy nie było żadnej reakcji na kolejną prośbę o dobrowolne wyjście z samolotu, stewardesa udała się ponownie do kabiny pilota. Po ok. 10 minutach weszli na pokład dwaj potężnie zbudowani funkcjonariusze niemieckiej straży granicznej, z przypiętymi czarnymi pałami, i skierowali się wprost do fotela, na którym siedział Rokita. Ale on znowu odmówił wyjścia.
pomsee Napisano 20 Marzec 2009 Napisano 20 Marzec 2009 Ciąg dalszy...– Chwycili go za ramiona i próbowali wyciągnąć, ale Rokita tak kurczowo trzymał się fotela i zaczął krzyczeć, piszczeć, wzywać na pomoc. Jeszcze nigdy w życiu nie słyszałam mężczyzny tak krzyczącego. To był jeden wielki pisk, wzywanie rodaków, Jezusa i nie wiadomo kogo jeszcze na pomoc. Mimo próśb nie tylko z mojej strony, ale i innych pasażerów, Rokita nie chciał wyjść. Niemieccy pogranicznicy poszli po posiłki. Wrócili w towarzystwie dwóch policjantów w żółtych odblaskowych kamizelkach. Przynieśli też kajdanki.Gdy już czwórka niemieckich funkcjonariuszy weszła na pokład samolotu, jeden z Polaków siedzący dwa rzędy przed Rokitami i znający język niemiecki zaczął im tłumaczyć, że Rokita to polski polityk, co na nich nie zrobiło żadnego wrażenia. Ci sami funkcjonariusze straży granicznej, którzy poprzednio nie potrafili wyciągnął Rokity z fotela, tym razem w towarzystwie policjantów zastosowali chwyt za głowę, sprawnie wyciągnęli go z fotela i przy akompaniamencie wołania na cały samolot o pomoc, o Niemcy mnie biją", założyli mu kajdanki.– Gdy Rokitę wyprowadzano, ludzie zaczęli klaskać. Wszyscy już byli tą sytuacją bardzo zmęczeni. Nie dość, że odlot już był opóźniony, to jeszcze przez Rokitę musieliśmy tak długo stać na lotnisku. Nie wiem, kto zaczął pierwszy klaskać, ale chyba jednak Niemcy, a Polacy zaraz do nich dołączyli. Poza tym było w naszym samolocie kilku Azjatów, którzy nie bardzo wiedzieli, co się dzieje, ale też klaskali, bo chcieli wreszcie lecieć.Dr Wiesława K. opowiedziała nam tę historię, ale nie chce ujawniać nazwiska, gdyż jest jej ogromnie wstyd za to, co się zdarzyło w tym samolocie.– Tu nie ma znaczenia, czy Rokita uderzył stewardesę, czy ją tylko pchnął, tu chodzi o poziom naszej klasy politycznej. Jeżeli kogoś stać tylko na klasę ekonomiczną, to nie może podróżować w klasie biznes. Jeżeli ktoś nie zna angielskiego i swoją wypowiedzią obraża stewardesę, to tylko do siebie może mieć pretensje. Jeżeli ktoś nie reaguje na wielokrotne prośby o opuszczenie samolotu, o co proszą go pilot, stewardesa, współpasażerowie, pogranicznicy i policjanci, nie może być zdziwiony, że funkcjonariusze z lotniska wykonują swoje obowiązki. Dlatego mam taki niesmak po tym locie i nikomu nie chciałam tego opowiadać. Liczyłam jednak na szczyptę pokory, a zamiast tego przeczytałam, że sprawca chce być ofiarą.***Pan Rokita po angielsku powiedział what do you do?" - co nie znaczy ABSOLUTNIE nic innego, jak tylko: co ty robisz zawodowo?", czyli widząca już niejedno w swoim życiu stewardesa mogła zrozumieć to tak: czy ty przypadkiem nie jesteś np. prostytutką a nie jakąś stewardesą, bo co ty tu robisz?", czyli w jej przekonaniu pan Rokita mógł poddawać w wątpliwość jej wykonywaną profesję... Więc jeśli premier z Krakowa" chciał zapytać się stewardesy jednak o to, co zrobiła z jego garderobą, miał psi obowiązek zapytać się: What are you doing?" - i nie inaczej. Ale jeśli pan Rokita nie umie języka angielskiego ani niemieckiego (mieszkając w środku Europy!!!!) i na premiery w Warszawie się pcha, to niech zadaje pytania po polsku, bo stewardesy z Lufthansy rozumieją wiele podstawowych zwrotów również z języka polskiego...Więc p dr. K miała rację: swoim pytaniem pan Rokita jedynie mógł obrazić stewardesę, jak ze słynnym zdaniem z powieści Przedwiośnie", gdzie Polak chcący być uprzejmy wobec Rosyjskiej damy, która miała wpiętą w suknię czerwoną różę, zachwycił się i zniekształconym rosyjskim, zamiast powiedzieć: jaka śliczna róża", powiedział był do damy: jaka czerwona morda". I co? Czy owa dama miała analizować w tym momencie, czy pan ów może zna słabo rosyjski język i miała dokonać analizy porównawczej podobnie brzmiących zwrotów z języka rosyjskiego ale nie obraźliwych, czy miała jednak prawo w stresie poczuć się obrażana!!! Podobnie miało miejsce z niemiecką stewardesą: ona usłyszała konkretne pytanie w języku angielskim (nie swoim ojczystym) i to pytanie o jej profesję zadane podniesionym głosem, w bardzo konkretnym kontekście sytuacyjnym!!! I to będzie jednak okoliczność przemawiająca na niekorzyść pana Rokity: bo mało, że nie zna żadnego języka europejskiego poprawnie, to nauczył się zwrotu po angielsku, który wypowiedziany w odpowiedniej intonacji - obraża, bo poddaje w wątpliwość czyjąś profesjonalność...Zboralski
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.