Jedburgh_Ops Napisano 9 Lipiec 2019 Napisano 9 Lipiec 2019 Tak, ten ufoludek jest rzadkiej urody Cytuj
formoza58 Napisano 9 Lipiec 2019 Napisano 9 Lipiec 2019 W dniu 8.07.2019 o 14:29, Jedburgh_Ops napisał: Kiedyś to się z ludziskami skaczącymi pieszczono. Ze mną nikt się nie pieścił. Powiedziano tylko jasno: Przy lądowaniu walniesz o ziemię tak, jak przy zeskoku z pierwszego piętra. Nauczyli padów ze zwykłej konstrukcji drewnianej o odpowiedniej wysokości i do widzenia - do samolotu marsz A dalej misiu radź sobie sam... To prawda, pady trenowaliśmy na dwustopniowym drewnianym podium. Skok przodem, bokiem, tyłem. Sypali pod nim trociny, ale zimową porą te zmarżnięte trociny były jak " betonka" Najbardziej " przechlapane" były skoki tyłem, odruchowo człowiek odwracał się w locie i powtórka... Nie zaliczone misiu O reszcie " przyrządów" nawet nie wspomnę... Cytuj
Jedburgh_Ops Napisano 9 Lipiec 2019 Napisano 9 Lipiec 2019 3 godziny temu, formoza58 napisał: I jakże nadobne i powabem kształtów radujące oko Takie to były czasy wtedy. Do testów spadochronów latały wtedy humanoidalne wory. Pokazałem wcześniej takie amerykańskie cuś z roku 1945 - nasz polski sami widzimy w tym wątku - to teraz jeszcze pokażę fantoma amerykańskiego z roku 1937. Cytuj
Jedburgh_Ops Napisano 9 Lipiec 2019 Napisano 9 Lipiec 2019 1 godzinę temu, formoza58 napisał: Najbardziej " przechlapane" były skoki tyłem,... W ogóle sobie tego nie wyobrażam. Nam powiedziano, że po to dostajecie spadochrony szczelinowe, o jakich przed wojną nikt nawet nie mógłby marzyć, żebyście opadali dziobem do przodu i tak macie kombinować kołeczkami, żeby mieć na facjacie ruch postępowy do przodu, a nie jakieś tam rzucawki po bokach. Ale żeby nie odjeżdżać od lat 30. Nie będę się o tym rozpisywał, żeby nie robić OT, ale takich spadochronowych szaleńców tamtych czasów, jak spadochroniarze-strażacy US Forest Service to nigdy nigdzie na świecie nie było. Nie dziwota, że po Pearl Harbor US Army uklęknęła przed nimi i błagała, żeby stworzyli dla US Army siły spadochronowe z prawdziwego zdarzenia dając strażakom „na dzień dobry” stopnie poruczników i kapitanów. Ruscy byli w latach 30. wybitni w te klocki, ale mimo wszystko to nie to, co spadochroniarze-strażacy US Forest Service. Takich pistoletów to nigdzie na świecie wtedy nie było. Ciekawe, jak by to u nas wyglądało, gdyby nie wybuchła II wojna, zważywszy że nasze spadochroniarstwo oparło się w jakiejś (nie najmniejszej) mierze na amerykańskim? Ciekawe, czy II RP miałaby - gdyby nie wybuchła wojna - swoich spadochroniarzy-strażaków Lasów Państwowych? Cytuj
MarekA Napisano 10 Lipiec 2019 Napisano 10 Lipiec 2019 14 godzin temu, Jedburgh_Ops napisał: Ciekawe, czy II RP miałaby - gdyby nie wybuchła wojna - swoich spadochroniarzy-strażaków Lasów Państwowych? Wątpię. Lasów było w Polsce dużo mniej niż obecnie. USA to duży kraj, odległości które musieli czasem pokonać strażacy były zdecydowanie większe niż u nas. A najważniejsze: kasa na zakup i utrzymanie samolotów dla strażaków. Cytuj
Jedburgh_Ops Napisano 10 Lipiec 2019 Napisano 10 Lipiec 2019 Być może masz rację. W Polsce zainwestowano - z tego co wiem i co widzę - w bardzo dobre drogi leśne dla wozów straży pożarnych. Trochę też zainwestowano w samoloty pożarnicze. Zawsze i na całym świecie gorzej jest tylko na zalesionych wzgórzach i górach, gdzie wybuchnąłby pożar, a gdzie nie ma jak dojechać. Tam pozostają tylko samoloty i śmigłowce pożarnicze plus (jeśli jakieś państwo ich ma) spadochroniarze-strażacy. Ci z US Forest Service już od lat 30. mieli w kontraktach zgodę na zaakceptowanie ewentualnych kontuzji wynikających ze skakania na stok (nic dobrego dla spadochroniarza) i wynikających z ewentualnego zniesienia skoczka na drzewa (też koszmar spadochroniarza). Bardzo specyficzna służba spadochronowa z mniej typowym ryzykiem akceptowalnym w ramach tego zawodu. Czy by się w Polsce coś takiego nie przydało choćby w postaci małego oddziałku? Trudno powiedzieć. Mamy szczęście, że nie mamy pożarów lasów w górach. Cytuj
formoza58 Napisano 10 Lipiec 2019 Napisano 10 Lipiec 2019 I kilka zdjęć naszych Kobiet- Zuchów z PCK, podczas pamiętnych pokazów na Polach Mokotowskich... Cytuj
Jedburgh_Ops Napisano 11 Lipiec 2019 Napisano 11 Lipiec 2019 W dniu 2019-07-09 o 16:40, Jedburgh_Ops napisał: Takie to były czasy wtedy. Do testów spadochronów latały wtedy humanoidalne wory. Pokazałem wcześniej takie amerykańskie cuś z roku 1945 - nasz polski sami widzimy w tym wątku - to teraz jeszcze pokażę fantoma amerykańskiego z roku 1937. Brytyjczykom w latach 20. chciało się do testów spadochronów robić manekiny dość dobrze odwzorowujące budowę człowieka. Cytuj
formoza58 Napisano 11 Lipiec 2019 Napisano 11 Lipiec 2019 Dobre Bodziu ----------------------------------------------------------------------------------------------- I jeszcze jedno ujęcie naszej dziewczyny z PCK, po skoku. Cytuj
Jedburgh_Ops Napisano 11 Lipiec 2019 Napisano 11 Lipiec 2019 Niezwykłe, ile tym dziewczynom nacykano zdjęć. Musiała być olbrzymia fascynacja tematem spadochroniarek. Dziś to normalka - wtedy nie. Ciekawe, czy przetrwały wojnę i inne zawieruchy zdjęcia-matki tych dziewczyn? Te, które znamy, to tylko rotograwiura, czyli marne popłuczyny po oryginałach. Ciekawe, czy oryginały tych zdjęć były robione np. na szklanych płytach, a jeśli nie to może przynajmniej Hasselbladami? Zważywszy, na czym skakała co najmniej jedna pielęgniarka bardzo przydałyby się wszelkie zdjęcia tych spadochroniarek, ale jakości oryginalnej, po prostu z materiału światłoczułego. Już nie wymagam szklanej płyty, ale żeby tak chociaż materiał z Hasselblada, żeby tak można było przyjrzeć się dokładnie czaszom dziewczyn. Cytuj
bodziu000000 Napisano 12 Lipiec 2019 Napisano 12 Lipiec 2019 (edytowane) Tekst i zdjęcia z artykułu o skokach spadochronowych z samolotu RWD-8 "Sto tysięcy skoków z wież spadochronowych, kilka tysięcy skoków z samolotów, około tysiąca należycie wyszkolonych skoczków spadochronowych — oto dwuletni dorobek L. O. P. P. w je j pracy nad rozwojem sportu spadochronowego, tej doskonałej szkoły silnych charakterów i twardego przedszkola, w którym hartują się przyszłe kadry naszego lotnictwa i naszej piechoty powietrznej. Na wiosnę rozpocznie się dalsza i jeszcze bardziej wydatna praca na polu szkolenia naszej młodzieży w spadochroniarstwie. Wyszkolenie skoczka spadochronowego to długa i odpowiedzialna praca, wymagająca wyjątkowej dokładności, stopniowania wysiłków, indywidualnego podejścia do każdego ucznia i uwzględnienia jego właściwości fizycznych i psychicznych. Wyszkolenie to dotychczas połączone było z dość znacznymi kosztami. Pomijając już większe wydatki na budowę wież i zakuj) spadochronów, jako wydatki jednorazowe o charakterze inwestycyjnym, najgłówniejszą pozycję w wyszkoleniu skoczka stanowiły koszty użycia do nauki skoków wieloosobowych samolotów typu Fokker. Dość nadmienić, że jeden skok z takiego samolotu kosztował 25 zł. W roku ubiegłym L. O. P. P., dążąc do obniżenia kosztów wyszkolenia i tym samym do zapewnienia sobie możliwości masowego szkolenia młodzieży w spadochroniarstwie, wprowadziła dla celów indywidualnego szkolenia skoczka popularny 1 najbardziej u nas rozpowszechniony samolot, jakim jest RWD 8. Samoloty wieloosobowe będą używane tylko do skoków grupowych. Jak wykazały doświadczenia, skoki z samolotu RWD 8 dla zaawansowanych skoczków nie przedstawiały żadnych trudności. Wykorzystanie RWD 8 do celów szkolenia w spadochroniarstwie rozwiąże cały szereg niedogodności natury i finansowej i szkoleniowej, a dla dalszego rozwoju sportu spadochronowego będzie bardzo korzystne. W masowym szkoleniu i utrzymywaniu skoczków w stałym treningu przeszkadzał przede wszystkim brak odpowiednich maszyn. Dotychczasowe tempo naszej w te j dziedzinie pracy o charakterze doświadczalnym przy użyciu samolotów wieloosobowych, hamowane było znacznymi kosztami i trudnościami utrzymania w stałym treningu wyszkolonych już skoczków, zwłaszcza prowincjonalnych. Drobne przeróbki samolotów szkolnych RWD 8 lub RWD 17 przez demontowanie do ich kadłuba ławki skokowej i uchwytów rozwiązują całkowicie zagadnienie treningu skoczków, który odbywać się może w poszczególnych Okręgach L. O. P. P., tam gdzie istnieją szkoły lotnicze I . O. P. P. i regionalne aerokluby. W ten sposób mogą powstać w całym kraju sprężyste i żywe ośrodki treningowe sportu spadochronowego. W miesiącu listopadzie ub. r. Referat Spadochronowy Zarządu Głównego L. O. P. P. zorganizował 2 doświadczalne kursy w Toruniu i Grodnie dla początkujących skoczków. Dla wykonania pierwszego skoku posługiwano się wyłącznie samolotami RWD 8. Zupełnie surowy element miał zdać praktyczny egzamin z celowości zastosowania nowej metody szkolenia. Egzamin wypadł nadspodziewanie dobrze. Wszyscy uczniowie wykonali swój pierwszy skok bez żadnego wypadku. Egzamin wykazał większą przydatność RWD 8 do celów szkolenia spadochronowego, aniżeli samolotu wieloosobowego. Skok z RWD 8 pozwala dokładniej rozpoznać indywidualne właściwości każdego ucznia, wpływa dodatnio na jego psychikę, wyrabia samodzielność decyzji w czasie wykonania skoku. Wykazanie zalet szkolenia z samolotu dwuosobowego (RWD 8) jest łatwe przez porównanie nowej metody szkolenia z dotychczasowymi. Skoki z samolotu wieloosobowego odbywały się w ten sposób, że uczniowie umieszczeni jak śledzie w beczce w olbrzymim kadłubie Fokkera, nie zdając sobie nawet sprawy, gdzie są (w znaczeniu terenowym), musieli wszyscy skakać na komendę, nie orientując się zupełnie w poszczególnych fazach przygotowawczych nalotu. Pierwszy uczeń, który był na przodzie, obserwował teren i orientował się lepiej, niż jego koledzy, na dany przez instruktora znak musiał natychmiast wykonać skok, nie mając zupełnie czasu na rozmyślania. Następni robili automatycznie te samo. Nikt z nich nie miał większego wyczucia wysokości i miejsca ewentualnego lądowania. Zupełnie odrębny charakter ma skok spadochronowy z samolotu dwuosobowego RWD 8. Tu uczeń od pierwszej chwili orientuje się w poszczególnych elementach zadania, poza tym zupełny brak „towarzyszów niedoli" wydobędzie z niego szybciej elementy decyzji, przełamie ewentualnie załamanie się czy też niezdecydowanie. Dotychczas ani razu podczas skoków z RWD 8 nie zdarzył się wypadek cofnięcia się w ostatniej chwili i niewykonania skoku przez ucznia. Najbardziej widoczny jest stan psychiczny skoczka w okresie jego wychodzenia z samolotu dla wykonania skoku. W te j chwili dopiero pilot ma możność sprawdzenia, w jakim stopniu emocje przed skokowe zachwiały pewność ucznia i nabytą przez niego podczas poprzednich ćwiczeń umiejętność zautomatyzowanego sposobu wychodzenia z kabiny. To, co poprzednio uczeń wykonywał na ziemi sprawnie i szybko, w powietrzu nastręcza mu trudności. Zachodzi niekiedy pomieszanie czynności ruchów i powstają dosyć często „zacięcia". Zazwyczaj lekkie uderzenie w plecy i rozkaz instruktora, by wrócić do kabiny i rozpocząć wszystko od początku, działają uspokajająco. Jeśli wreszcie uczniowi uda się po dłuższych wysiłkach opuścić kabinę i stanąć już na „desce emocji", to z samym skokiem nigdy nie było kłopotu. Uczniowie zazwyczaj po lekkim uderzeniu z tyłu w spadochron, t. j. na sygnał do wykonania skoku, bez chwili namysłu rzucali się w przestrzeń, niektórzy robili to nawet z „odbiciem". Dotychczas zaobserwowano zaledwie kilka wypadków niezdecydowanych odruchów u uczniów — skoczyć, czy nie skoczyć, lecz zwykle powtórny sygnał instruktora przechylał wahania instynktu samozachowawczego na korzyść odwagi i ambicji. Chciałbym tu jeszcze zwrócić uwagę na stopień bezpieczeństwa całego zespołu w powietrzu. Największe niebezpieczeństwo groziłoby wówczas, gdyby uczeń w trakcie wychodzenia z kabiny otworzył spadochron. Taki wypadek stwarzałby teoretycznie najniebezpieczniejszy moment dla ucznia, jak i dla pilota. Otóż praktycznie ten niebezpieczny moment jest naprawdę tylko założeniem teoretycznym. Skoczkowie rozmawiając ze mną na temat możliwości otwarcia spadochronu jeszcze w kabinie samolotu jednogłośnie twierdzili, że wychodzenie z kabiny nie jest rzeczą łatwą i wymaga większego wysiłku i intensywnej pracy rąk. Otwarcie spadochronu mogłoby nastąpić tylko wówczas, gdyby skoczek stracił zupełnie panowanie nad sobą i w przystępie jakiegoś skoku nerwowego pociągnął za rączkę spadochronu. Ta ewentualność jest wykluczona, gdyż cały wysiłek skoczka jest skierowany na prawidłowe wyjście z kabiny i ręce przez cały czas zajęte są kurczowym trzymaniem się za odpowiednie uchwyty. W tych chwilach z pomocą przychodzi instynkt samozachowawczy, który po prostu zmusza skoczka do trzymania się oburącz uchwytów przy samolocie, a nie szukania ręką uchwytu linki zrywającej spadochron. Nie małą i odpowiedzialną rolę spełnia pilot-instruktor spadochronowy, który musi umieć na poszczególne błędy ucznia szybko i energicznie zareagować. Najlepszym środkiem zaradczym na wszelkiego rodzaju ewentualności jest spokój przedstartowy, wiara uczniów w niezawodność spadochronu i w całkowite bezpieczeństwo sportu spadochronowego, pomimo niezwykłych warunków, w ja kich ten sport się odbywa." Edytowane 12 Lipiec 2019 przez bodziu000000 Cytuj
formoza58 Napisano 12 Lipiec 2019 Napisano 12 Lipiec 2019 19 godzin temu, Jedburgh_Ops napisał: Niezwykłe, ile tym dziewczynom nacykano zdjęć. Musiała być olbrzymia fascynacja tematem spadochroniarek. Dziś to normalka - wtedy nie. Ciekawe, czy przetrwały wojnę i inne zawieruchy zdjęcia-matki tych dziewczyn? Te, które znamy, to tylko rotograwiura, czyli marne popłuczyny po oryginałach. Ciekawe, czy oryginały tych zdjęć były robione np. na szklanych płytach, a jeśli nie to może przynajmniej Hasselbladami? Zważywszy, na czym skakała co najmniej jedna pielęgniarka bardzo przydałyby się wszelkie zdjęcia tych spadochroniarek, ale jakości oryginalnej, po prostu z materiału światłoczułego. Już nie wymagam szklanej płyty, ale żeby tak chociaż materiał z Hasselblada, żeby tak można było przyjrzeć się dokładnie czaszom dziewczyn. Do tej pory trafiają się zdjęcia prasowe, często wyzyskiwane z maleńkich rozdzielczości. Ale ja jestem dobrej myśli i wierzę, że pojawia się "zdjęcia- matki " Cytuj
Sedco Express Napisano 12 Lipiec 2019 Napisano 12 Lipiec 2019 W dniu 30.06.2019 o 10:58, leszek01 napisał: Hasselblaty, zdjęcia na szklanych płytach ? Raczej nie, a zapewne małoobrazkowe aparaty firmy Kodak (prod. w Niemczech) lub Leica. Cytuj
formoza58 Napisano 12 Lipiec 2019 Napisano 12 Lipiec 2019 Kiedyś trafiło mi się bardzo liche, prawie xero zdjęcie , naszych Dziewczyn po skokach. To o " niebo" lepsze Cytuj
Jedburgh_Ops Napisano 12 Lipiec 2019 Napisano 12 Lipiec 2019 Godzinę temu, Sedco Express napisał: Hasselblaty, zdjęcia na szklanych płytach ? Raczej nie, a zapewne małoobrazkowe aparaty firmy Kodak (prod. w Niemczech) lub Leica. Biorę wszystko, byleby prosto z materiału światłoczułego. Aby tylko dało się policzyć linki, kliny, dało się przyjrzeć innym detalom konstrukcyjnym danego spadochronu. Eastman Kodak, fakt, był wtedy potęgą na rynku aparatów fotograficznych i aparaty te kosztowały tyle (od 2 USD), że było na nie stać każdego, także wydawców prasowych - do 115 USD za aparat profesjonalny. Ale na Eastmanie Kodaku świat się wtedy nie kończył. Tutaj, w tym wątku, mamy do czynienia - jak dotąd - prawie wyłącznie ze zdjęciami prasowymi, stąd rozmarzyłem się o aparacie na szklane płyty, albo o Hasselbladzie, które to aparaty były typowymi aparatami profesjonalnymi wydawców prasowych, a Hasselblad jest nim do dziś i nic nie jest w stanie mu dorównać. Jak raz pracuję z zawodowcami Hasselbladów. Z Hasselblada robi się bilbord, z czegoś innego nie. Hasselblady przed wojną już istniały. Dziś są takie filmy na Hasselblady, że tylko jedna pracownia na całą Europę (w Londynie) jest w stanie je wywołać i trzeba je tam wysyłać. Na Księżycu jaki aparat był w stanie zrobić zdjęcia, jako jedyna konstrukcja tego typu? Ano Hasselblad. Szanujące się redakcje prasowe pracują tylko z takimi aparatami, gdy trzeba zrobić coś np. na okładkę lub rozkładówkę. Dlatego pozwoliłem sobie pomarzyć o zdjęciu pielęgniarek właśnie z czegoś z dużego obrazka. Cytuj
Sedco Express Napisano 12 Lipiec 2019 Napisano 12 Lipiec 2019 Chyba coś nie tak. Przed wojną nie produkowano aparatów marki Hasselblad . Doszukałem się, że własne aparaty Hasselblad zaczął produkować dopiero w 1940 r. (kopia niemieckiego) z przeznaczeniem dla wojska a "cywilne" dopiero po wojnie. Przed wojną firma handlowała aparatami innych producentów. Cytuj
bodziu000000 Napisano 15 Lipiec 2019 Napisano 15 Lipiec 2019 kolejny artykuł tym razem z 1935 roku Cytuj
Rekomendowane odpowiedzi
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.