-
Zawartość
11 442 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops
-
Wojna na Wschodzie vol. 1/12
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Raczej jestem twardym realistą. W razie „W” SP RP są kompletnie, ale to kompletnie nieprzygotowane do jakiejkolwiek „W” i niekoniecznie zaraz musi chodzić o brak porządnych, wielozakresowych, podwieszanych zasobników ECM. Ani nie mamy DOL-i (bo to, co „jest” to jest kompletna kpina); ani nie mamy maszyn do czyszczenia DOL-i; ani nie mamy czegokolwiek na DOLe, co mają np. Szwecja i Finlandia. My nic z tego nie mamy. Mamy wyłącznie dobre samopoczucie i propagandę, że mamy F-16 i będziemy mieli F-35, do tego prostacką propagandę pisowskiego generała Nowaka, że (cytat z niego) FA-50 to „myśliwiec”. Pożywka dla ogłupianego społeczeństwa. Nie mamy porządnego CSAR do ratowania zestrzelonych polskich pilotów; nie mamy choćby najmniejszego oddziału sił specjalnych SP do wyciągania zestrzelonych pilotów z terenu. U polskich pilotów zero nauki survivalu po zestrzeleniu – polski zupak z generalskimi gwiazdkami myśli, że jak się da pilotowi na okoliczność zestrzelenia goowniane radyjko PRC-112 (które w USA już doczekało się rozprawy sądowej z powodu dziadostwa tej konstrukcji) to już wszystko i to wystarczy. Nie uczy się pilotów zoopsychologii; nie uczy się pilotów walki z psem tropiącym; nie uczy się pilotów pułapek osmologicznych przeciwko psom tropiącym, żeby nie musiało dochodzić do walki z psem. Polskiemu trepowi z dowództwa SP wydaje się, że polscy piloci będą walczyli z krajami arabskimi, gdzie psów się nienawidzi i prawie ich nie ma. Tymczasem polska doktryna wyewoluowała teraz na taką, że będzie obowiązywało uderzenie wyprzedzające na terenie wroga, a nie walka w powietrzu nad Polską. Każdy zestrzelony polski pilot zderzy się z kulturą kynologiczną Europy i Rosji. Scotta O'Grady'ego w Jugosławii w ostatniej chwili wyrwano z łap psa tropiącego i w ogóle z pościgu. Dwa zespoły sił specjalnych CSAR (francuski i amerykański) musiały zrobić akcję wyrwania gościa z łap dziczy serbskiej, która lubowała się w wyłupywaniu oczu łyżeczkami do herbaty. Jeden zespół robił pozorację, drugi wyciągał pilota z terenu. Mamy coś, żeby robić takie numery? Nic nie mamy. Kompletne nic, bo tu się nie myśli o systematycznym i systemowym zwiększaniu szans na przeżywalność polskiego pilota w warunkach bojowych. A co do braku w demoludowych F-16 zasobników ECM… Wiesz, jaka jest różnica między PRL a III RP? W PRL funkcjonowało coś, co zwało się CPBR (Centralny Plan Badawczo-Rozwojowy). Różne rzeczy w ramach tego powstawały, także z zakresu elektroniki. Wiadomo, że cudów nie ma – jak to ze sprawami naukowymi, raz coś się uda, innym razem nie całkiem, bo badania pójdą w nieodpowiednim kierunku i tak też bywało z CPBR. Ale w ramach CPBR w zakresie elektroniki powstało m.in. coś, co było eksportowane (w mrokach komuny!) do francuskiej filii IBM, bo tak dobre to coś było. Wiem, bo pracowałem przy tym. I tak samo powstawały z zakresu elektroniki świetne rzeczy dla wojska – wiem, bo powstawały na moich oczach. Dla kontrastu – w III½ RP skonstruowanej przez partię piss na bazie planu o zmianie ustroju państwa odpowiednikiem peerelowskiego CPBR jest NCBiR. Czy wygenerował on cokolwiek tak dobrego z zakresu elektroniki, żeby (jak w PRL) zachwycił się tym jakikolwiek światowy potentat elektroniki? Jedyne, co wygenerował przeżarty korupcją i nepotyzmem NCBiR to afery i złodziejstwo środków finansowych dla rodzin i znajomych królika. Wiedząc, że SP RP nie mają zasobników ECM (bo Amerykanie z nikim się nimi nie dzielą) to psim obowiązkiem NCBiR było przynajmniej zainicjowanie badań nad takim tematem. Wszystko po to, żeby polscy piloci w razie „W” nie musieli latać F-16 ze skromnym wewnętrznym systemem ECM, który guzik daje, jak znowu pokazuje przykład Scotta O'Grady'ego koncertowo zestrzelonego Kubem nad byłą Jugosławią. Dlatego nie jestem „pesymistą”, a jedynie twardym realistą. Tego uczy człowieka lotnictwo. I bardzo dobrze :-) -
Wojna na Wschodzie vol. 1/12
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Dokładnie tak jest. Serwisant jest jak dziennikarz - obaj są najbardziej idealnymi kandydatami na współpracowników wywiadu. Co – mnie przynajmniej – udowodniło się samo przy okazji likwidacji WSI i ujawnienia ich współpracowników w mediach. Ździebko mną tąpnęło, gdy okazało się, że dwóch moich kolegów-publicystów to współpracownicy WSI. Z jednym z nich do spółki wręcz pisałem artykuły o różnych aspektach techniki lotniczej. :-) Z serwisantami jest identycznie. Pracując przy „produkcji podwójnego przeznaczenia”, mówiąc eufemistycznie, i mając do czynienia z serwisantami polskimi, niemieckimi i francuskimi mogę powiedzieć, że nikt nie ma takiej wiedzy o danym urządzeniu technicznym, jak serwisant. Nawet konstruktor danego urządzenia nie ma takiej wiedzy, jak serwisant, ponieważ konstruktor kończy proces projektowy a dalej już nie wie, jak się jego produkt sprawuje w praktyce, a nie w teorii. Tę najcenniejszą wiedzę - o praktyce działania danego urządzenia - mają wyłącznie serwisanci. Nie jest tajemnicą, że polscy serwisanci na tej wojnie pracują w Ukrainie, natomiast nie wierzę, żeby byli dopuszczeni do wiedzy z gatunku ekstraklasy, czyli do urządzeń WRE. Nie ta liga. Najbardziej zaawansowane rzeczy, jakie ewentualnie mogą Polacy serwisować to produkty PCO, jakich używa ukraińskie wojsko, w drugiej kolejności mikroawionika dronów firm WB i dwóch innych polskich firm dronowych, które nie chcą się ujawniać. Ale to wszystko. Jeśli o chodzi o WRE dla lotnictwa i WRE naziemne walczące z lotnictwem na tej wojnie to jesteśmy w czarnym jelicie grubym. Tak jest. WBE pod wpływem wojny na Ukrainie skorygowała swój system nawigacyjny we FlyEye'ach, bo po pierwsze trzeba było pewne rzeczy poprawić; po drugie jeden pełnosprawny FlyEye wpadł w ręce ruskich i pod wpływem wiedzy z tego zdobycznego sprzętu dzicz nauczyła się nieco neutralizować FlyEye. A tak w ogóle to bardzo fajne czasy nastały. Zakończyła się era gigantycznej fascynacji GPSem, gdy okazało się, że podczas tej wojny ruskie WRE nauczyło się zagłuszania sygnału wojskowego GPS. Do łask wrócił Król lekcji fizyki z podstawówki, czyli wzór → droga = prędkość × czas, jak z pionierskich lat lotnictwa, czyli nawigacja zliczeniowa, wg dzisiejszej nomenklatury inercyjna. Przy silnym zagłuszaniu sygnału GPS trzeba wspomagać GPS nawigacją inercyjną, żeby np. trafić cruisem w coś ze względnie dobrą dokładnością. A urządzeń nawigacji inercyjnej już tak łatwo, a czasami wcale, nie da się zagłuszyć środkami WRE. Kiedyś, w czasach dominującej w lotnictwie nawigacji zliczeniowej, nawigator siedział i pracował na bazie wzoru „droga = prędkość × czas”, korygował swoje obliczenia o znany mu dokładnie (albo bardzo niedokładnie, w zależności od jakości komunikatów meteo) kąt znoszenia, o widok terenu pod samolotem (jeśli było to możliwe), a dziś robią to automaty. Coś na pewno się przesącza, ale na pewno nie to, o czym pisałem powyżej, a co ma fundamentalne znaczenie dla bezpieczeństwa polskich pilotów w razie „W”. Łącznie to jest beznadziejna sytuacja dla SP RP. Wszystkie główne siły powietrzne NATO używają podwieszanych zasobników ECM własnych projektów i własnej produkcji, a „nie główne” siły powietrzne są – jak SP RP – dziadami kopniętymi w tyłek i rzuconymi na pastwę losu przez taki właśnie system pseudointeroperacyjności NATO i nie używają żadnych zasobników. W razie „W” te dziady będą jako pierwsze do odstrzału, dokładnie jak USAFowiec Scott O'Grady nad byłą Jugosławią. Bez włączonego zasobnika ECM (czyli tak, jak by go w ogóle nie miał) uleciał kilka minut i z mety dostał Kubem. W razie „W” to jest dokładnie los F-16 polskich, słowackich, bułgarskich i rumuńskich spośród byłych demoludów. Jako duża i relatywnie bogata Polska moglibyśmy wydobyć się z tej sytuacji i być jak Francja, gdzie jedna firma (kiedyś Thomson-CSF, obecnie Thales) robi zasobniki ECM dla całego francuskiego lotnictwa taktycznego. Wiadomo, że w Polsce nie ma tradycji i doświadczeń w produkcji wysoce zaawansowanej awioniki i żadna jedna firma takiego zadania nie udźwignie, dlatego trzeba by do tego konsorcjum, jakie wspominam powyżej. Można by niego dodać ITWL i ITR; w pierwszym z nich pracowałem, z drugim współpracowałem, więc coś o ich możliwościach wiem. Ale tak się nie stanie, bo w tutejszym ciemnogrodzie nie myśli się o kompleksowym bezpieczeństwie polskich pilotów wojskowych. Nawet kursów survivalowych (na okoliczność po zestrzeleniu) nie przechodzą takich, jak np. USAFowcy. Tu nawet nie ma z kim zjednoczyć sił, żeby opracować jakiś „demoludowy” zasobnik ECM przynajmniej dla F-16. Grupa V4 w tym kontekście nie istnieje, ponieważ i tak praktycznie rzecz biorąc nie istnieje, bo przecież do współprojektowania takiego zasobnika nie zaprosi się prorosyjskich i antyukraińskich Węgier i Słowacji. Podczas gdy stosunki z Ukrainą ochłodziły się to powinniśmy mieć z nią najlepsze z możliwych relacje na polu B+R w dziedzinie WRE. Mamy? Nie mamy. Przecież jakieś instytuty naukowe (i to nie najgorsze) na Ukrainie istnieją i jest rzeczą niemożliwą, aby przed przekazaniem Amerykanom zdobycznej ruskiej elektroniki, wektroniki i awioniki te instytuty ich sobie nie zbadały i nie przetestowały ich parametrów. Zauważmy, że od ok. pół roku pod względem WRE wszystko na Ukrainie się zmieniło. Ukraina pod względem WRE bardzo długo tę wojnę przegrywała, ale teraz to dzicz ją miejscami przegrywa, a miejscami panuje „remis”. Znikąd się to nie wzięło, bo Ukraina dostrzegła, że przed wojną zaspała co nieco sprawy WRE, a przez ostatnie 2-3 kwartały ostro to nadrobiła. Lotnicze podwieszane systemy WRE to faktycznie nie nasza liga, ale wyłącznie z naszej winy; z powodu betonu polskich trepów najwyższej rangi. Nikt o to nie dba, nikt o tym nie myśli, a „związku zawodowego” polskich pilotów F-16 i F-35 przecież nie ma, żeby alarmował on, że odstajemy pod tym względem od RFN, Francji, Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, by już np. Izraela i Korei Południowej nie wspominać. Zupełnie tak, jak gdybyśmy nie mieli potencjału naukowego i wytwórczego, żeby się zabrać za taki projekt. -
Przecież wiadomo, po co te „dywizje” powstają. Do następnych wyborów parlamentarnych piss będzie trąbiła, że nowy rząd zamordował wojsko i po raz kolejny je zredukował, a pisowskie przecież chciały tak dobrze, tylko że wszystko im zrujnowano. błaszczak przed odejściem w polityczny niebyt powinien utworzyć jeszcze dwie dywizje to efekt geobbelsowski byłby jeszcze lepszy. Trzeba sobie poczytać/posłuchać Fundacji Ad Arma, żeby się dowiedzieć, jak te polskie papierowe „dywizje” powstają i jakie mają stany w świetle tego, że nie ma chętnych do służby wojskowej. „Dywizja” czwarta w kolejności tworzenia „powstała” (na papierze) metodą kanibalizacji trzech wcześniejszych „dywizji”. Już od tego momentu stany osobowe tych „dywizji” wahają się od 40 do 65 proc. „Dywizja” piąta (do której nie ma chętnych) powstaje metodą kanibalizacji czterech wcześniejszych „dywizji”. „Dywizja” szósta (do której też nie ma chętnych) nadal powstaje metodą kanibalizacji pięciu wcześniejszych „dywizji”. Teraz średnie stany osobowe tych sześciu „dywizji” osiągną może 30 proc., jak dobrze pójdzie.
-
Wojna na Wschodzie vol. 1/12
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Za część sprzętu Ukraina oczywiście płaci. Np. polska firma WB Electronics na okoliczność tej wojny ma kontrakty z Ukrainą na jej sprzęt, bo trudno, żeby w sektorze prywatnym obowiązywały inne warunki i tak wielkie bezpłatne dary, jakie mogą przekazywać rządy państw. Ukraina płaci też za Rosomaki i za część Krabów. Raczej słusznie podejrzewasz, że prywaciarze nie dokonują wielkich donacji sprzętowych dla ukraińskich sił zbrojnych, bo darowane przez Turcję pojedyncze Bayraktary to tylko wyjątek potwierdzający regułę. To tak nie działa. Nikt nikomu niczego nie „podrzuci” i nikt z nikim się nie „podzieli”. Na Ukrainie wszystkie trzy zdobyte Żytiele przechwycili amerykańscy specjalsi i w taki sposób Ukraina płaci za amerykańską pomoc w tej wojnie. Gdyby to tak działało, jak sugerujesz, to wszystkie samoloty lotnictwa taktycznego NATO byłyby standaryzowane jeśli chodzi o WRE i latałyby z zasobnikami ECM np. jednej amerykańskiej firmy Raytheon, czyli z zasobnikami AN/ALQ-184, albo z zasobnikami jednej firmy Northrop Grumman, czyli z różnymi wersjami zasobników AN/ALQ-131. Ale tak nie jest. Przeciwnie – nie ma w NATO żadnej współpracy w tej dziedzinie, jest konkurencja i zażarta rywalizacja, wręcz wyżynka na rynku lotniczych zasobników ECM. Amerykanie swoimi z nikim się nie dzielą i nie dzielą się know-how co do tego, jak je robić. Maleńki wyjątek stanowiła niegdyś amerykańska firma Westinghouse, która odrobinę podzieliła się takim know-how z Izraelem i Niemcami. Ale to był incydent; normalnie nikt z nikim taką wiedzą się nie dzieli, a sprzęt ECM/ECCM należy do najtajniejszych z tajnych i podlega najściślejszej ochronie kontrwywiadowczej. I za żadne dowolnie wielkie pieniądze ta sytuacja się nie zmieni. Np. mimo tak intensywnych kontaktów wojskowych USA z Arabią Saudyjską i mimo tak intensywnej sprzedaży amerykańskiej broni tamże, włącznie z samolotami, USA odmówiły sprzedaży Saudyjczykom zasobników ECM do samolotów i RSAF lata z zasobnikami brytyjskimi (obecnie brytyjsko-szwedzkimi), ponieważ rynek komercyjny tych zasobników wykrystalizował się na skutek amerykańskiego embarga na taki sprzęt. I tak to leci. Francuskie lotnictwo taktyczne lata z zasobnikami ECM własnej konstrukcji i produkcji i z nikim Francuzi nie dzielą się wiedzą, jak ten sprzęt robią. Tak samo RAF lata z ECM konstrukcji i produkcji brytyjskiej (teraz brytyjsko-szwedzkiej) i też z nikim nie dzieli się know-how. Co najwyżej można od Brytyjczyków kupić ich zasobniki. Identycznie Niemcy – sami zrobili rodzinę swoich zasobników ECM i mają je dla siebie. Nie istnieje żadna współpraca, a tylko konkurencja szkodliwa dla NATO. Z punktu widzenia Polski faktycznie współpraca byłaby nam na rękę, ale nie ma jej i nie będzie z przyczyn opisanych powyżej. Dlatego jesteśmy rezerwatem ciemnogrodu, jego ostoją i miejscem kultywowania ciemnoty w WP jeśli chodzi o dronizację i elektronizację wojska. Polskie F-16 mają swój wewnętrzny system ECM, ale to taki półśrodek. Na czas „W” powinniśmy mieć normalne duże zasobniki ECM dla każdego samolotu eskadr taktycznych. Mamy? Nie mamy z powodu głupoty WP. Taki frontowy kraj, jak Polska, powinien jak najszybciej wdrożyć model niemiecki. Tam, żeby opracować zasobniki ECM Cerberus różnych wersji trzeba było: po 1) stworzyć konsorcjum Telefunken, AEG, DASA; po 2) zaproponować współpracę Izraelowi i przyłączyć do trzech firm niemieckich dwie izraelskie zajmujące się awioniką – IAI i ELTA Systems; po 3) spróbować poprosić o pomoc Amerykanów, co wyjątkowo się udało, i firma Westinghouse pomogła stworzyć rodzinę zasobników ECM Cerberus dla całego niemieckiego lotnictwa taktycznego. A u nas, w kraju frontowym? W razie „W” na każdym DOL-u samolotów eskadr taktycznych powinny być polskie zasobniki ECM, polskiego projektu i polskiej konstrukcji z polską otwartą architekturą i z polskimi serwisantami do nich, bo żaden natowiec w razie „W” nie będzie siedział na polskich DOL-ach, żeby nam serwisować lub przeprogramowywać zasobniki ECM. I do tego na każdym DOL-u powinien być zapas kości do tych zasobników. Wszystko po to, żeby robić takie rzeczy, jakie robią ruscy na wojnie z Ukrainą, czyli gdy namierzyli parametry pracy np. GPS naprowadzającego HIMARSy to zaraz w czerwcu br. zaczęli robić nowe Żytiele z nowymi algorytmami i częstotliwościami i skasowali celność HIMARSów. Ale takie cuda to tylko w Erze. W tutejszym ciemnogrodzie tak nie ma i nie będzie. Tutaj fundusze państwowe są na egzorcyzmy salcesonem, a nie na coś, co dawałoby polskim pilotom większe szanse przeżywalności w razie „W”. Żeby to wyszło to trzeba by – dokładnie na wzór niemiecki – stworzyć konsorcjum z WIŁ, WAT, WB Electronics i kilku najlepszych politechnik plus poprosić kogoś z zagranicy o pomoc i współpracę. Na pomoc amerykańskiego wywiadu technicznego nie ma co liczyć, że udzieli Polsce informacji nt. parametrów pracy ruskich Żytieli, najnowszego zasobnika WRE Chibiny, albo radaru Su-35S bo to też wpadło w ręce Amerykanów na Ukrainie. Po tym, co Polsce wyrządził maciarewicz współpraca wywiadów NATO z Polską praktycznie ustała, a zaufanie do Polski jest zerowe. -
Wojna na Wschodzie vol. 1/12
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Widziałeś kiedyś polskiego F-16 z jakimkolwiek - nawet z najstarszym - którymś z trzech zasobników ECM, jakie on może przenosić? Widziałeś? Pomogę z odpowiedzią: Nie widziałeś i nie zobaczysz. Tylko w Jordanii kowboje na chwilę łaskawie użyczyli polskim F-16 tych zasobników, bo wiadomo, że warunki były bojowe i w każdej chwili polski pilot mógł się stać polskim Michaelem S. Speicherem. Powinniśmy teraz być największym przyjacielem ukraińskich wojskowych instytutów i grzecznie prosić o wszelkie dane na temat pracy ruskich Żytieli i zasobników WRE Chibiny-M przenoszonych przez Su-35S. Jesteśmy? Była rządowa dotacja piss na egzorcyzmowanie salcesonem? Była. To może na polskie zaawansowane systemy ECM/ECCM też by się znalazły dotacje...? -
Wojna na Wschodzie vol. 1/12
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Tiaaa,... już to widzę w (k)raju nadwiślańskim. Gdy (świetny, doświadczony, mądry) kmdr por. Dura stwierdził, że musimy mieć własne roje dronów, tzn. własnego opracowania i własnej produkcji to patrzy się na niego jak na UFOszczaka. Od siebie mogę dodać: Jeśli nie powstanie konsorcjum złożone z WIŁ, WAT i najlepszych polskich politechnik, żebyśmy robili własne ECM/ECCM, czy jak kto woli WRE, to se możemy kupić nie 96, a pińcetdziewięćdziesiątsześć Apaczy, a najlepiej cały rezerwat Mohawków. -
Wojna na Wschodzie vol. 1/12
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
No właśnie. Od przełomu 1991/1992 czytam we wszelkiej maści Flightach, AFMach, Air Internationalach „i w innych takich”, jaka to jest dramatyczna sytuacja z Tornadami Luftwaffe i Marinefliegerkommando, że „serviceability” spadla im do ok. 50 proc., że nie ma kasy na serwis, itd., itp. Potem w pierwszej dekadzie lat 2000. było, że „serviceability” spadła do 20 proc., że nic się nie zmieniło z kasą na serwisowanie i praktycznie te samoloty (podstawowe dla RFN) są uziemione. A jakaż była euforia i orgazmy wielokrotne głupich mediów, gdy po wybuchu wojny na Ukrainie rząd RFN oświadczył, że wyasygnuje 100 mld € na „rozwój i modernizację” niemieckich sił zbrojnych. Euforia i orgazmy wielokrotne potrwały jeszcze chwilę, po czym zabrali głos eksperci i wojskowi. Powiedzieli, że rząd RFN chyba sobie jaja robi, bo 100 mld € to jest może na zmniejszenie poziomu degradacji niemieckich sił zbrojnych, w tak katastrofalnym stanie one są, a nie na jakiś rozwój i modernizację. A więc faktycznie ani putin, ani my wszyscy jeszcze nie wiemy, czy putin tę wojnę wygrał, czy przegrał, bo jeśli „wygranym” ma być takie cuś, jak Bundeswehra i jej kumple z niemieckich rodzajów wojsk to miej nas panie boże w opiece... -
Wojna na Wschodzie vol. 1/12
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Tak, czy inaczej, Ukraina tę wojnę przegrała. Nie całkiem ze swojej winy, ale przegrała. Po części z powodu postsowieckiego systemu tam panującego i braku silniejszej woli do rozprawienia się z nim; po części z winy milionów ukraińskich dekowników mających w pompie patriotyzm (bo już zobaczyli, jak fajnie można sobie pożyć na umownym Zachodzie); po części z powodu kretyńskiego pięknoduchostwa Europy Zachodniej (czyli rozbrojenia się); po części z powodu wyrafinowanego draństwa, manipulanctwa i cynizmu Stanów Zjednoczonych. Czy można się dziwić, że Zełenski jest zawiedziony, wściekły, rozgoryczony i czasami kąsa jak ranne zwierzę obrażając różne państwa albo Zachód en bloc? Dziwić się nie można. Cudem będzie, jeśli nowa granica między FR a Ukrainą nie będzie za rok-dwa przebiegała na Dnieprze oczywiście po zniszczeniu 14 wielkich mostów, jakie tam są i mają nośność użytkową odpowiednią dla KTO, BWP i czołgów. Wprawdzie ponoć jeden z nich dwa tygodnie temu został uszkodzony, ale stoi. Ukraina tę wojnę przegrała, bo w Europie skończyło się wszystko, co można było Ukraińcom dać i kończą się pieniądze na zakupy wojskowe dla Ukrainy. Może jeszcze z wyjątkiem Polski, gdzie zostało ~70 T-72, ale czy nowy rząd RP przekaże je Ukrainie to nie wiadomo, a nawet gdyby przekazał to co z tego? Owoż nic z tego, bo pójdą na przemiał najdalej w dwa kwartały. Z kolei USA zrobiły sobie z tej wojny kompletne jaja. Na ok. 2-3 tys. Abramsów w magazynach głębokiego składowania wydanie Ukraińcom 31 to jest naplucie w twarz narodowi ukraińskiemu i Zełenskiemu, a tym bardziej w świetle tego, że w Europie nie ma już czego dać Ukrainie bez samorozbrajania się państw, a na to nikt nie pójdzie. Dla USA ta wojna to królewski dar dla wywiadu technicznego i niewiele więcej. Królewski dar w postaci przetestowania m.in. maleńkiej części systemu IBCS na bazie starych rakiet przeciwko najnowszym rakietom i cruise'om ruskim. USA nigdy w życiu nie mogłyby nawet marzyć o czymś takim. I niczego już nie zmieni ostatni akord tej wojny, czyli dostarczenie Ukraińcom tych mitycznych F-16. Niczego one nie podratują w obecnej sytuacji. Jedyne, co mogłoby odrobinę zmienić to dostarczenie Ukraińcom Gripenów C (które właśnie się luzują Szwedom), bo tylko one mają coś, co można by względnie nazwać kpr pow-pow „dalekiego zasięgu”. Chodzi o kpr Meteor o zasięgu 110 mil morskich, czyli 204 km. Tylko te Gripeny mogłyby spróbować – ale zaledwie spróbować – izolacji pola walki od ruskich Su-34 i Su-35, które Ukraińców wykańczają. F-16 tego nie zrobią, bo Amerykanie kpr pow-pow dalekiego zasięgu nie mają (dopiero opracowują dwa ich typy), a wyjątkowo wątpliwe, żeby dano Ukrainie najnowsze kpr AIM-120D-3, tylko będzie się wypychało z magazynów stare AIM-120C-5 (zasięg 105 km) i AIM-120C-7 (zasięg 120 km), których w magazynach jest od metra i nikt już tego nie chce. Tę samą metodę wypychania staroci Amerykanie stosują przecież na Ukrainie w przypadku Patriotów i ATACMSów. -
Wojna na Wschodzie vol. 1/12
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
„Wojna z Rosją znalazła się w impasie i aby go przełamać, potrzeba byłoby wielkiego technologicznego przełomu, a na to się nie zanosi. [...] Prędzej czy później okaże się, że po prostu nie mamy wystarczająco dużo ludzi do walki” — przyznał w opublikowanej w środę rozmowie z brytyjskim tygodnikiem "The Economist" naczelny dowódca ukraińskiej armii generał Wałerij Załużny. -
Wojna na Wschodzie vol. 1/12
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Jeszcze przed tą wojną ostrzegało się pisowskich idiotów i propagandzistów, żeby tego dziadostwa nie kupować, bo jest nieodporne na WRE, ale nie - dla propagandy „modernizacji” WP oczywiście ta miernota musiała to kupić, bo tanio było. Tanio i dobrze nigdy nie chadza w parze. -
Wojna na Wschodzie vol. 1/12
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
TIME: „It has eroded the ranks of Ukraine’s armed forces so badly that draft offices have been forced to call up ever older personnel, raising the average age of a soldier in Ukraine to around 43 years”. I to by było na tyle, jeśli chodzi o tę wojnę. Liczba ukraińskich dekowników w wieku 20+/30+ widocznych na polskich ulicach rośnie, a w przyszłym roku średnia wieku ukraińskiego żołnierza zbliży się do pięćdziesiątki. -
Wojna na Wschodzie vol. 1/12
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
-
Ujawniono „dokument koncepcyjny” Izraela. Zakłada przesiedlenie ponad dwóch milionów Palestyńczyków
-
Wojna na Wschodzie vol. 1/12
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Bunt ukraińskich żołnierzy, narasta frustracja. Demaskują problemy Zełenskiego „Mimo niepowodzeń na froncie, Zełenski nie zamierza zrezygnować z walki. Jego wiara w ostateczne zwycięstwo Ukrainy jest tak silna, że niepokoi niektórych doradców. »Oszukuje sam siebie. Nie mamy już opcji. Nie wygrywamy. Ale spróbuj mu to powiedzieć« - mówi z frustracją jeden z najbliższych doradców Zełenskiego”. ____________________________________________________ Ponieważ nie mieszkam teraz w moim zwyczajowym miejscu to w ostatnią niedzielę poszedłem z psem na długi spacer w nowy dla mnie teren zielony, który jest jednym z rezerwatów przyrody leżącym w administracyjnych granicach Warszawy. W stolicy do takich rezerwatów w przeważającej liczbie przypadków przylegają duże tereny zielone z ogrodami działkowymi typu ROD. I tak było w tym przypadku. Idę sobie drogą pomiędzy tymi ogrodami działkowymi i poczułem się, jak bym był na Ukrainie, a jedynie przez przypadek minęło mnie (w czasie dwugodzinnego marszu) troje Polaków. Te ROD po prostu roją się od Ukraińców. Wielu z nich było z siekierami, piłami, młotkami, wszędzie materiały budowlane, w tym do ociepleń. Sto procent ukraińskich mężczyzn było w wieku poborowym. Czyli po prostu odbywało się modyfikowanie działkowych domków na całoroczne, żeby można było tam przezimować. Po prostu trafiłem na budowę Ukrainian Town i to bez adresu. Bo brak wyrazistego, konkretnego adresu policyjnego jest dla ukraińskich dekowników wielkim walorem tego wszystkiego. Po wynajęciu od Polaka domku na działce typu ROD i po ociepleniu go sobie kto znajdzie takiego Ukraińca spokojnie mieszkającego na działkach nawet gdyby Zełenski dogadał się z UE na ściganie i deportację ukrywających się Ukraińców w wieku poborowym? Nikt takiego Ukraińca nie znajdzie. Może on sobie spokojnie pracować, nigdzie nie być zameldowanym, żeby nie zostawiać po sobie śladu i mieszkać na działkach. To, co w niedzielę na tych działkach zobaczyłem to lekko mną wstrząsnęło. Zupełnie jak gdybym znalazł się na Ukrainie i był tam gościem. Całe ukraińskie rodziny są na tych działkach, wszyscy oni witają się ze sobą serdecznie, albo są popijawy tylko mężczyzn (bo to też widziałem), po prostu normalna Ukraina i tylko ja Polak przypadkowo zabłądziłem tam w niedzielę. I czy to ukraińscy mężczyźni z rodzinami, czy ci uchlewający się tylko w męskim towarzystwie – wszystko w wieku poborowym. I wszyscy oni poza jakimkolwiek systemem meldunkowym, nieistniejący dla państwa polskiego, chyba że ci płacący jakiś ZUS. Nie ma siły, żeby ukraińskie MON wyłapało wszystkich dekowników z takich miejsc czy to w Polsce, czy w innych państwach UE. Żeby to wszystko wyłapać na sam tylko teren takich ogrodów działkowych ROD, gdzie byłem w niedzielę na spacerze z psem, to trzeba wysłać co najmniej 1-2 bataliony wojska, ze dwa śmigłowce i jakiś kordon mundurowych dookoła miejsca łapanki, żeby przechwytywać tych, którzy mimo wszystko wymknęliby się obławie. -
Ale to jest rozczarowująco mało. Teraz do kompletu potrzebna jest Rosji „pomocna dłoń” Chin. Koniecznie na granicy wód terytorialnych Tajwanu powinna (choćby treningowo) stanąć flota desantowa Chin pod osłoną 100-200 myśliwców. I wtedy jest po sprawie. Do swoich F-16AM/BM Ukraina nie dostanie AIM-120D-3 (zasięg ponad 180 km), tylko dostanie przez nikogo już niechciane shitowe AIM-120C-5 (zasięg 105 km) oraz wypychane teraz na chama wszystkim idiotom równie shitowe ponad półwieczne AIM-9L, z których tak się cieszy gen. Nowak. Tak się stanie, ponieważ AIM-120D-3 oraz AIM-9X dostałby Tajwan. Już tylko tego Ukrainie „brakuje”.
-
- oświadczył Mashal w wywiadzie dla egipskiego kanału telewizyjnego Al-Balad. I wszystko gra.
-
Do Strefy Gazy wkraczają elitarne oddziały Izraelskich Służb Specjalnych. Oto one
-
Ująłbym to inaczej. To już tylko moja teoria i nikt nie musi się ze mną zgadzać, ale dla kacapów byłby w tym wszystkim jeden punkt ujemny. Jeśli Mośsad potwierdziłby doniesienia, że to deal na linii FR-Hamas to wkurz w Izraelu byłby tak wielki, że Ukraina zarobiłaby na tym, ponieważ po rozprawie z Palestyńczykami być może Izrael zacząłby dostarczać Ukrainie tę broń, o którą Ukraina błaga Izrael od roku, czyli przede wszystkim OPL. Nie byłoby to nic dziwnego, bo byłby to ten sam model zachowań, co w przypadku Holandii, która w zemście za zestrzelenie przez ruskie bydło MH17 i śmierć 196 Holendrów jest główną siłą wspierającą przekazanie Ukraińcom F-16.
-
Paru „ktosiów”, i to sensownych, już jest. Ich teorie wzmacnia fakt, że dziś szefostwo Hamasu siedzi na Kremlu i deklaruje odnalezienie w Strefie Gazy wszystkich kilkunastu kacapów, jacy tam się znaleźli, i ewakuowanie ich do Rosji. Czyli po prostu są teorie, że za tym, że dlaczego teraz i dlaczego na taką skalę, jak napisałeś, stoi Rosja. Czyż to wszystko to nie idealny deal Rosji z Hamasem? ● Wojna na Ukrainie schodzi z czołówek mediów, nieomal mało kogo ona teraz obchodzi ● USA muszą dzielić uwagę i zaangażowanie polityczne, finansowe i materiałowe pomiędzy już dwa konflikty, a nie jeden ● Musi nastąpić (i nastąpiło) rozdwojenie dostaw amerykańskiej amunicji, która do tej pory szła tylko na Ukrainę, a teraz trzeba ją dzielić między dwie wojny, czyli Ukraina dostanie mniej. Czysty biznes kacapy by zrobili, jeśli prawdziwe są te teorie.
-
Rzecz chyba w tym, że hamasowców nie będzie, bo Palestyńczyków nie będzie. Po prostu zostaną wyrżnięci do nogi bez patrzenia na to, czy to zbrodnia wojenna, czy nie. Litości nie będzie po takich numerach, jak ze wspomnianego filmiku, a na pewno jest tych filmików à la Wołyń więcej. Żaden naród by tego nie wytrzymał tylko wyrżnął tych, którzy zrobili to wszystko, co sobie nakręcili w tych filmikach.
-
Po filmiku, w którym ukazano, co hamasowcy robią izraelskiej kobiecie w ciąży, a nie jest to łatwo wyobrażalne, Izraelczycy poczują się, jak gdyby mieli swój Wołyń. Izraelczycy zapamiętają to na wieki. Nie ma żadnych, choćby mikroskopijnych szans na pokój w tej części świata. Eksterminacja Strefy Gazy po tym to tylko kwestia czasu i nawet Amerykanom może być bardzo trudno powstrzymać to.
-
Wojna na Wschodzie vol. 1/12
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Każde państwo musi mieć swojego Korwina-Mikke. -
Ciekawe z czego uformowano te obłe kształty, bo laminatów w 1965 roku w Polsce jeszcze nie było. Z wielkimi bólami udało się je zdobyć w bardzo małej ilości od szwajcarskiej filii korporacji DuPont dopiero w roku 1972.
-
Takie stwierdzenie jest ciut przesadne, ponieważ wszystko zależy od tego, w którym roku dany film był produkowany. Na przykład w świetnym filmie fabularnym „Battleground” z roku 1949 o obronie Bastogne przez 327. pułk piechoty szybowcowej sto procent pojazdów amerykańskich jest oryginalne. Film pod względem militariów jest perfekcyjny do bólu z jednego powodu - grają w nim naturszczycy-byli żołnierze 327. pułku i obrońcy Bastogne, którzy pilnowali, żeby tam nie było żadnego kitu. Nie pamiętam, jak tam było z oryginalnością pojazdów niemieckich i czy w ogóle jakieś tam występowały, a jestem teraz spakowany do wypro/przeprowadzki, więc teraz nie zajrzę do dvd z tym filmem. Natomiast np. film „Attack” (1956), albo serial telewizyjny „Combat!” (1962-67), albo „Battle of the Bulge” (1965), albo „Anzio” (1968) to już raczej parodia pod względem pojazdów może z wyjątkiem niektórych jeepów. To samo dotyczy niezliczonych zachodnich filmów wojennych do roku 1997. Od roku 1998 zarysowuje się wielki przełom, ponieważ od tego roku następuje olbrzymia presja środowiska rekonstrukcyjnego na dokładność militariów w filmach. To przecież rok, gdy o Oscara walczyły „SPR” i „When Trumpets Fade”. W obu konsultantami historycznymi byli najwybitniejsi kolekcjonerzy militariów i rekonstruktorzy. Od 1998 roku jest już tylko lepiej pod tym względem, bo coraz większego znaczenia nabywało CGI, a w tym można zrobić wszystkie cuda. _____________________________________________________ Fajny wątek. Mam przyjaciół, którzy od dekad pracują przy największych zachodnich produkcjach filmowych o II wojnie i słucham nieraz o takich zakulisowych sprawach z tych filmów, że głowa mała. Gdy np. masakrycznie krytykowałem „Dunkierkę” Nolana - bo dla mnie to dno dna - to moi koledzy, pracujący przy tym filmie, uświadomili mi takie rzeczy, że już się nie dziwię, dlaczego to jest dno. Itd. Fajny watek :-)
-
Wojna na Wschodzie vol. 1/12
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na Czlowieksniegu → Aktualności, newsy, wydarzenia
Korupcja w Ukrainie zatrzymuje pomoc humanitarną. Gdzie ginie najwięcej sprzętu „Gnijące kamizelki kuloodporne w Kijowie, jogurty z logiem organizacji pomocowych na targach we Lwowie, zaginione ponad 200 samochodów dla armii w Zaporożu, miliony dolarów łapówek, znikające tysiące apteczek wojskowych. To ciemna strona wojny w Ukrainie, czyli handel pomocą humanitarną i korupcja, która doprowadziła do otwartej niechęci w udzielaniu wsparcia Ukrainie m.in. przez Republikanów w USA”.
