-
Zawartość
9 144 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops
-
tyruś, bidulku, prof. dr hab. Leszek Bubel przez miękką ściankę podyktował ci ten post Morsem, czy podał ci grepsem przez pielęgniarza? Wstążeczki od kaftanika wyciumkane dzisiaj?
-
Zera są różne, jak wiadomo. Jest i zero absolutne, ale są i inne. Daj sobie spokój z dyskutowaniem z zerami klawiaturowymi w wieku przedśmiertelnym.
-
Cześć i chwała Ci Bodziu za wrzucenie tego. Czytałem o tym sporo wcześniej. Ci piloci (którzy to przeżyli) powinni od swojego państwa dostać coś, co jest odpowiednikiem amerykańskiego CMoH albo polskiego Krzyża Wielkiego Virtuti Militari.
-
Ja też jestem „z sąsiedniego pokoju”, więc pewnych rzeczy mi się nie wmówi. Żebym nie był byłym technologiem produkcji kości „spec przeznaczenia” (w tym dla IBM cywilnego i wojskowego) i żebym nie składał awioniki wojskowej to bym nie napisał tego, co napisałem. Tutaj po prostu nie ma prostych reguł. Wojsko może korzystać z kości przeróżnych. Są wśród nich i te „bezpieczne” dla wrogiego wywiadu, cywilne, bo trudno, żeby np. rezonator 10,7 MHz będący z pewnych przyczyn „królem rezonatorów” musiał zaraz być „wojskowy”. Wystarczy wyselekcjonować takie rezonatory w stosownej stabilności ppm spośród produkcji cywilnej i można go wstawiać do awioniki wojskowej wraz z kompletem „stampingu” cywilnego na jego metalowej obudowie. Tylko że to nie jest żelazna reguła. Np. Texas Instruments nie oznacza swoich kości tak samo dla wojska i tak samo na rynek cywilny. I dlatego ruscy mogą tylko grzecznie przyglądać się temu, co ewentualnie zestrzelą, żeby to nawet był dron MQ-9 w wersji bóg wie jakiej. Jakie on ma kości to do tego nie dojdą.
-
Kacapy pożytku z tego mieć na szczęście nie będą. WB jest za dobra i za mądra. Kości wojskowe są inne niż cywilne już w samej tylko warstwie oznaczeń, a raczej ich braku, więc żaden kacap za chińskiego boga nie dojdzie co jest czym w dronie wojskowym.
-
Nic się nie przejmuj, ładuj co tam ciekawego znajdziesz, najwyżej będziemy analizować :-) Kolorowe, albo koloryzowane filmy z dronów też są, więc bardzo łatwo się nieraz nabrać na jakieś cuś. To nie II w.ś. i teraz kolor ma kolosalne znaczenie w takich materiałach. Po coś w końcu pilotów i ludzi od rozpoznania lotniczego precyzyjnie uczy się kolorów ziemi i na ziemi. Wprawdzie pilotów z innego powodu, a ludzi od rozpoznania z innego, ale to już detal.
-
:-) Ponieważ jakieś dwa miesiące temu sam przed sobą na chwilę nabrałem się na dobrej jakości animację niby działań śmigłowcowych nad Ukrainą to teraz kilka razy przypatrywałem się temu filmikowi, czy to nie rzecz podobnej klasy? Jesteś pewien, że to animacja? Moim zdaniem nie tak łatwo powiedzieć, ale niczego tu bronić nie będę. Tak, czy inaczej w niczym to nie zmienia tego, co napisałem Karpikowi. Zagęszczenie statków powietrznych w przestrzeni nie koordynowanej w odpowiedni sposób jest potwornie niebezpieczne i nie potrzeba do tego tak dynamicznego rozwoju dronów, jak obecnie. Już nam kiedyś ruski Su-24 zabił pilota szybowcowego po kolizji w powietrzu, bo właśnie nikomu nie przyszło do głowy koordynowanie tego, kto, czym i gdzie lata. Podobnie było nad Keswick, co wspominałem kiedyś wcześniej. Nawet jeśli ten film to fejk to wielkimi krokami idą czasy „rojów dronów”, jak to wojsko nazywa, gdy takie filmiki drony spokojnie będą nagrywały.
-
Kacapy szukają guza z krwiakiem większym niż od Ukrainy.
-
Nie no, ale jak to? Przecież to niemożliwe! A gdzież ta cudowna, nadprzyrodzona, „bez analogów”, najkurczęfajniejszanaświecie kobra Pugaczowa? Przy niej głupieć miały wrogie radary dopplerowskie i zanikać miał efekt Dopplera. Christian Andreas Doppler w grobie się przewracał na wieść - propagowaną także w Polsce - że dzięki kobrze Pugaczowa Su-27 i jego klon Su-35 jest niezestrzeliwalny. No to jak to tak? Towarzysze z „ataszatu kulturalnego” Ambasady FR czytający nasze wątki ukraińskie - może napiszecie coś na naszym forum, jak to możliwe, że przestarzały MiG-29 zestrzelił niezestrzeliwalnego Su-35 o zdolnościach ogłupiania wszystkich radarów świata?
-
A jeszcze takie coś w kontekście tego rewelacyjnego filmiku. Zasoby npr S-8 wydają się być na Ukrainie niewyczerpane. Walą nimi samoloty i śmigłowce. Czy ktoś wie, jakie były w UW umowy produkcyjne na S-8? Każdy demolud sam je sobie produkował, czy wszystko było z dostaw kacapów? Czy Ukraina produkowała S-8 po uzyskaniu niepodległości, czy może teraz jest zrzutka tych npr z byłych demoludów, a jedynie media o nich nie piszą, bo te npr nie takie spektakularne, jak R-73 albo R-27, które w ramach zrzutki idą na Ukrainę?
-
Fakt, ale zobaczymy, jak długo? Na razie ruscy oświadczyli, że nie planują cenzurowania i zamykania YT, ale po takiej obłąkańczej wypowiedzi Miedwiediewa, jak wczoraj, to wszystko możliwe...
-
Chłopaki z tego filmiku mają szczęście, że nie są na forum, bo ban gwarantowany ;-) A swoją drogą dobrze Ukraińcom się powodzi pod względem wolumenu pepanców, skoro walą nimi już nawet do takich celów.
-
Dzięki Rewelacyjne ujęcie. Wiele filmików z tej wojny przejdzie do historii lotnictwa. I celna Twoja uwaga. Już niebawem to będzie olbrzymi problem w tym tzw. środowisku sieciocentrycznym i w kontekście planowanych operacji wojskowych przy użyciu tzw. rojów dronów. Wojsko to nie sektor cywilny, gdzie prawem lotniczym można zagwarantować separacje dronów od załogowych statków powietrznych. W wojsku takich rzeczy zadekretować się nie da, bo gra się tak, jak sytuacja taktyczna tego wymaga i zmienność sytuacji może być duża i szybka. W tym filmiku trudno powiedzieć, czy piloci i operator drona byli briefowani, na jakim pułapie ma być dron, a w związku z tym jakiego pułapu nie wolno pilotom Su-25 przekroczyć? Ten filmik może pokazywać różne rzeczy - albo profesjonalizm, albo kompletną, niebezpieczną amatorszczyznę i czysty przypadek, że dron sfilmował atak obu samolotów, podczas gdy piloci nie mieli pojęcia o tym, że mają nad głową drona, z którym zderzenie przy prędkości ~700 km/h (jak na oko można oszacować w tym filmiku) może być śmiertelnie niebezpieczne. W tej wojnie już obie strony zestrzeliły swoje własne statki powietrzne, jak oficjalnie obie stwierdziły. Jeśli nie będzie koordynacji między lotnictwem, a operatorami dronów, to będzie dochodziło do tego, co skomentowałem tu. Ten filmik pokazuje rzecz niebezpieczną. Jeśli operatorzy dronów bez żadnej wiedzy o planowanych operacjach własnego lotnictwa będą startowali dronami to w końcu będzie dochodziło do zderzeń, a przecież liczba dronów w wojsku rośnie. W profesjonalnym środowisku sieciocentrycznym, jak w NATO, raczej nie powinno dochodzić do takich zderzeń, ale jak ta sieciocentryczność działa, i czy w ogóle działa, w Ukrainie to trudno powiedzieć. Na pewno ten bardzo ciekawy filmik nie pokazuje rzeczy bezpiecznej dla strony ukraińskiej.
-
Takie samo, jak tutaj... ;-)
-
Jeszcze mały dodatek, bo szkoda stracić taką okazję :-) To zdjęcie to wybitny kwiatek do pokazywania. Oglądam je i nie mogę się naśmiac. Zbyt dużo nakręciłem się w życiu korbą, śrubokrętem (albo i natłukłem młotkiem po zastosowaniu WD-40) do odkręcania ruskich lotniczych dzusów - a raczej pseudodzusów - i zbyt dużo naszarpałem się przy tym, żeby się nie śmiać. Jak wszyscy pracujący na takim sprzęcie ;-) To zdjęcie to nie tylko jakieś tam zdjęcie ludzi przy samolocie. To zdjęcie to zjawisko społeczne, socjologiczne i psychologiczne pokazujące, że ruscy, w tym ich piloci, kompletnie nie mają poczucia obciachu. Ale to kompletnie. Żaden człowiek lotnictwa Zachodu, a chyba także i byłych demoludów będących teraz w NATO, nie stanąłby do zdjęcia na takim zawstydzającym tle, jak te ruskie piloty, ale ono dla nich nie jest zawstydzające; jest najnormalniejsze w świecie. I o to zjawisko tutaj chodzi. Samolot w tle jest współczesny, ale jest brudny, odrapany, ma porysowane i powgniatane fragmenty paneli. Na każdym ruskim pseudodzusie widać, jak mechanicy mordują się, żeby to dziadostwo odkręcić i zakręcić na czas lotu, żeby się od strucla nie oderwało. Oto właśnie ruska „najwyższa” kultura techniczna w lotnictwie, bo przecież w normalnych państwach świata jest ona naprawdę najwyższa. W normalnych. Ale nie w FR. Techniczne, technologiczne, obsługowe prostactwo i prymitywizm. „Druga” armia świata na lampach i tranzystorach z lat 60. XX wieku, jak udowodniły wraki sprzętu latającego FR w tej wojnie. Karpiku, cześć Ci i chwała za to rewelacyjne zdjęcie. Dla jasności poniżej.
-
Bardzo dobrzy piloci. Слава Україні Na tej wysokości wystarczy czknąć, żeby zahaczyć kołami o zboża. A zboża nie puszczają statku powietrznego, tak samo, jak zahaczenie o wodę. Uczą tego wszystkich pilotów, i cywilnych, i wojskowych.
-
To się dzieje naprawdę? Czy może to jest wystąpienie jędraszewskiego na Prima Aprilis?
-
A jakie piękne rozrajbowane dzusy są na tym struclu w tle. Cuś jak z tego filmiku o MiG-u-15 w wątku o Chucku Yeagerze, gdzie żeby dokręcić dzus to trzeba z panelem pogadać z kopa i kolanem.
-
To jest właśnie ciekawostka, bo informacje są tutaj nieco sprzeczne. Było kilka informacji, że orki masowo wyciągają Ukraińcom karty SIM z komórek, żeby móc gadać (tak przynajmniej to się przedstawia). Pewnie nieco selektywnie niszczyli ukraińską infrastrukturę komórkową.
-
Komercyjny GPS mają przyklejony do tablic przyrządów w samolotach i śmigłowcach, bo to już stwierdzono we wrakach. Lądówka orków gada i rozkazuje sobie przez komórki. Absolutne techniczne dno. Ucyfrowienie wojska FR to kabaret.
-
Zapytaj miłośnika Waffen-SS, ukrainożercę Dworczyka, czy przyjął do swojego domu na luksusowym ogrodzonym osiedlu tylko dla katolików, jakąś ukraińską matkę z dzieckiem? Zapytaj na tym katolickim osiedlu, ile rodzin przyjęło ukraińską matkę z dzieckiem? Zapytaj na ogrodzonym ultrakatolickim osiedlu Kai Godek - kolejnym „nur für Katholiken” - ile rodzin przyjęło pod swój dach ukraińską matkę z dzieckiem? Znam dziewięć rodzin, które przyjęły do swoich domów ukraińskie matki z dziećmi. Taka tylko miniaturowa statystyka: jedna rodzina to pisowcy; jedna rodzina „mieszana” (jeden współmałżonek wierzący, drugi współmałżonek ateista); jedna rodzina to ateiści; sześć rodzin to antypisowcy z całkowicie obojętnym stosunkiem do KK.
-
-
No, ja jestem od latania. Dzięki! Druga na orbicie. Może jakiś system satelitarny budują...?
-
Wieża na orbicie
-
Pisałem o tym w którymś z pierwszych ukraińskich „Vol.”, bo sami Ukraińcy tego się obawiali i jasno o tym mówili - za dużo ręcznych systemów p-lot trafiło do rąk kompletnych amatorów i Ukraińcy bardzo obawiali się, że będzie dochodziło do zestrzeleń własnych statków powietrznych. Ale w wojennej propagandzie winę zwala się na „błąd w obliczeniach MANPADSa”. Tylko że nie na mocy „błędu w obliczeniach” ten MANPADS sam się podniósł z ziemi, sam się zarzucił na ludzkie ramię, sam sobie nacisnął cyngiel. Zawiodło to, o czym też pisałem wiele tygodni temu. Do takich strzelanek manpadsowych musi być idealny przepływ informacji co do tego, w którym sektorze latają nasi i w związku z tym nie wolno nawet dotknąć się do MANPADSa. A jednocześnie musi być idealny system informacji, w którym sektorze nie lata nic naszego, a wtedy walimy z MANPADSów na całego do wszystkiego, co lata.