-
Zawartość
9 197 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Zawartość dodana przez Jedburgh_Ops
-
Możesz Twojemu „niewiernemu Tomaszowi” pokazać ten wątek i ostatnie posty srbm, Landszafta i moje, bo w zasadzie mówimy tym samym językiem. Nie ma żadnych prostych parametrów dla żadnego, czy to ruskiego, czy NATOwskiego cruise'a. Po coś przecież te cruise'y są programowalne. Jeśli ktoś będzie chciał robić sobie jaja i zatankować takiego cruise'a po korek i wysłać go na pokazy lotnicze to on będzie sobie latał i 18 h z prędkością ekonomiczną (czyli z prędkością najmniejszego spalania paliwa); a jeśli masz go wysłać na wojnę to on będzie zatankowany tak, żeby lecieć z Vmax tuż przy V prędkości dźwięku, ale żeby - na podstawie mapy oplot wroga - omijać baterie lufowej i rakietowej oplot wroga. A wtedy może mieć „endurance” 2-3 h. Zero reguł.
-
Tak, masz rację. Tutaj nie ma stałych parametrów. „Endurance” jest tylko teoretyczne, a tak naprawdę długotrwałość lotu narzuca wywiad dronowy/lotniczy/satelitarny, który określa to, jaka jest trasa o najmniejszym prawdopodobieństwie zestrzelenia danego cruise'a.
-
Nie, nie. To oznacza zupełnie inne rzeczy. Przecież to nie jest tak, że np. współczesny myśliwiec może latać wyłącznie z V=1000 km/h, bo również może latać z V=220 km/h. Na tym przecież polega cruise, żeby robić w jajo obronę plot wroga - raz leci (tam, gdzie nie ma oplot wroga) 200 km/h; a raz leci 1100 km/h tam, gdzie trzeba spieprzać przed obroną plot wroga.
-
Pomógłbym Ci, ale jestem już za cienki z rosyjskim, którego uczyłem się łącznie w podstawówce i dwóch szkołach lotniczych 15 lat, ale dawno temu i nienawidziłem go, a na dodatek wyrzuciłem całą ruską lotniczą literaturę fachową, dziś unikatową (i niestety żałuję tego). Ukraińskiego dopiero się uczę od moich ukraińskich przyjaciół, więc też jestem w nim za cienki. Trzeba by w googlach pokombinować z ruskim, to może coś wiarygodnego by wyszło.
-
Wywóz wieży od Tygrysa Królewskiego (?)
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na piokot20 → Pojazdy/Artyleria
Na Zachód wykradli tę wieżę od Tygrysa ludzie związani z SB - ci sami, którzy wywieźli Panterę. Tak mi ćwierkają wszystkie ptaszki, a ja zwierzolubny, więc im wierzę. Ja już od kilku lat nie mam legitymacji prasowej, żeby mieć prawo do skorzystania z archiwum IPN, ale jeśli red. nacz. „Odkrywcy” mający taką legitymację, tego nie zrobi to będzie to wyraźny sygnał, co się dzieje, jak się dzieje, w jaki sposób się dzieje i za sprawą jakiego układu się dzieje. -
Wywóz wieży od Tygrysa Królewskiego (?)
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na piokot20 → Pojazdy/Artyleria
Wywieźli to na Zachód ci, „co zawsze”. Zapytaj redakcję „Odkrywcy”, kiedy będzie o tym artykuł? Zapytaj, bo to bardzo ciekawe w świetle sponsorowania „Odkrywcy”. -
Przed chwilą był podcast, w którym była mowa, że ruskie cruise'y mają zasięg do 2000 km. Wcześniej Defence24 informował, że ruskie cruise'y mają prędkość do 300 m/s (czyli do 1080 km/h). No to można sobie policzyć, jak one działają, bo najwyraźniej mogą kluczyć, jeśli mają „endurance” rzędu 10÷12 h.
-
To się dzieje naprawdę?
-
Jest na forum i w tych ukraińskich wątkach Speedy, który jest dobry w tych sprawach to może coś fachowego dopowie.
-
Twoje pisowcu idiotyczne wpisy w tym wątku na temat awioniki pokazują, na szczęście, bardzo dobry dla Polaków czynnik, że nie potrzeba społeczeństwa „pożytecznych idiotów”, ponieważ wystarczą jednostki.
-
Wpisz sobie w google „Kalibr missile endurance” i Ci wyjdzie. Podaje się, że ~10 h, ale niech tutejsi spece rakietówki doprecyzują.
-
To, że możesz mieć rację to już napisałem Ci powyżej :-) Ale teraz coś innego, dodatkowego, bo być może nie wszyscy zrozumieli przesłanie mojego postu o Speicherze. Tu nie chodzi o to, kiedy ta historia się wydarzyła, jaki był jej przebieg, jakie było skrajne dziadostwo i oszustwo po drodze, ale wyłącznie o to, że Amerykanie czasami nie różnią się od ruskich pod jednym względem. Chodzi o system, każdy - mentalny, merytoryczny, pracy z opinią publiczną własną i światową. Dlatego, gdy jest wypadek lotniczy, a ten w Przewodowie niczym się nie różni od takich wypadków, to nikt odpowiedzialny nie będzie wygadywał po 24-36 h takich rzeczy, jak teraz Amerykanie i bezmyślnie papugujący po nich pisowski aparat tutejszego państwa, gdy nawet nie dano szansy na spotkanie i wysłuchanie Ukraińców. To jest dokładnie tak, jak po zgubieniu F/A-18 ze Speicherem. Jedyne, do czego przez długie lata był zdolny Pentagon to nasyłanie na żonę Speichera „facetów w czerni” grożących jej, że jak się nie zamknie i nie zaprzestanie o tym mówić, to... Dopiero, jak wziął ją w obronę sztab prawników, którzy wytoczyli sprawy załogom AWACSów, Pentagonowi i Motoroli to amerykański aparat siłowy grzecznie oprzytomniał i po ćwierci wieku doszedł do wniosku, że dla własnej reputacji lepiej mówić prawdę o sytuacjach w przestrzeni powietrznej. Wygadywanie teraz różnych rzeczy po zaledwie parudziesięciu godzinach od zdarzenia i bez kontaktu z Ukraińcami w stu procentach przypomina skandal ze zgubieniem F/A-18 nad Irakiem. Niczego Amerykanie się nie uczą. Oczywiście nie twierdzę, że nie ukraińska S-300 spadła w Polsce, albo że ruska/nie ruska/białoruska, bo nikt tego nie wie, ale oceniam tryb pracy z opinią publiczną w tej kwestii, a on jest prostacki, chamski, jak w przypadku afery ze Speicherem. Tryb wychodzący z założenia, że społeczeństwo to mierzwa, której wszystko można wmówić.
-
Oczywiście trudno odmówić Ci słuszności, ponieważ nigdy nie dowiemy się jeszcze innych rzeczy, jak to, co i gdzie teraz na Ukrainie stacjonuje, tzn. np. gdzie baterie ich S-300, a gdzie baterie np. Iris-T, które też są zdolne do zwalczania broni z napędem rakietowym. A ma to znaczenie w tym przypadku. Dużo jest niestety tych niewiadomych x i y. Skoro Zełenski tak teraz protestuje to być może oni mogą udowodnić przed NATO (nie przed nami-opinią publiczną), że ich S-300 stacjonują za daleko od polskiej granicy, żeby to ich S-300 mógł u nas spaść. Nie wiem... tylko się zastanawiam, bo Zełenski głupcem nie jest, żeby walczyć o jakieś z góry przegrane sprawy.
-
Wyjątkowo cenny filmik, ponieważ jest to jeden z zaledwie trzech zmodyfikowanych ukraińskich Mi-24PU1. Wprawdzie jeden latał przez chwilę z głowicą optoelektroniczną Sagema, ale i tak filmik jest bardzo cenny, a byłby tym cenniejszy, jeśli jest aktualny, bo to by oznaczało, że chociaż jeden z tej trójki ocalał do tej pory.
-
Wiesz, statystyka przemawia na korzyść Ukrainy w tym polskim wypadku, bo ruskie zasoby S-300 liczą pewnie grube setki sztuk, jeśli nie grubo ponad tysiąc, albo dwa, a ukraińskie zasoby po trzech kwartałach intensywnej wojny mogą być liczone być może w dziesiątkach sztuk, bo Ukraina przesiadła się na zachodnie systemy oplot. A Amerykanie to naprawdę powinni zamknąć buzię do końca śledztwa i nie uprawiać propagandy ich „najlepszości na świecie”. Nad Irakiem jednego własnego samolotu nie mogli wytropić, więc niech nie pitolą teraz, że oni wiedzą wszystko o wszystkim, co przemieszcza się w powietrzu. Gdy zestrzelono komandora Michaela S. Speichera to od razu zgubił go AWACS, mimo że to teoretycznie „wbrew fizyce”. Potem szukały go wszystkie możliwe AWACSy - nie znalazły. Namierzano jego AN/PRC-112 - niczego nie wykryto. Speicher, gdy wylądował po zestrzeleniu na spadochronie, to zgodnie z procedurą ratunkową ułożył na ziemi z kamieni, krzaków i z czego tam tylko się dało gigantyczny napis „EE” (skrót od „Escape and Evade”, czyli „uratowałem się i czekam na pomoc”) - guzik, nie wykryły tego napisu ani samoloty zwiadu foto-wideo, ani zwiad satelitarny. Zniknął im samolot i pilot, jak gdyby nigdy ich nie było. Cały kompleksowy, wielopoziomowy system zawiódł na całej linii. Szczątki Speichera znaleziono dopiero po 18 latach od jego zestrzelenia. Więc naprawdę niech kowboje nie opowiadają teraz opinii publicznej, że oni wszystko wiedzą najlepiej i że widzą z AWACSa każdą rakietę, każdego cruise'a, każdy samolot i śmigłowiec, drona i cokolwiek innego w powietrzu, bo - za przeproszeniem - własnej pupy czasami nie widzą.
-
Bez względu na wszystko Ukrainie jak najbardziej należy się pełny dostęp do śledztwa, o co ona zabiega, a jakoś nie ma chęci po stronie NATO, żeby im to dać. Jest to nie fair. Dostęp Ukrainy do śledztwa miałby tę wartość, że jeśli to faktycznie ich rakieta spadła u nas to być może dałoby się stwierdzić, dlaczego nie zadziałał w niej samolikwidator? Powinno się dać Ukrainie maksymalny dostęp do śledztwa już choćby w interesie państw NATO graniczących z Ukrainą, żeby ograniczyć możliwość powtórki takiej samej sytuacji. Ukrainie po trzech kwartałach wojny pewnie została już minimalna liczba S-300, ale niechby chociaż dostała z tego śledztwa szansę na sprawdzenie samolikwidatorów w tych S-300, które jeszcze im zostały.
-
Lotnisko w Czernobaiwce to jest pomnik kacapskiego debilizmu. Marek Meissner liczył wszystkie ukraińskie ataki na to lotnisko. Jubileuszowy, 50., Meissner ogłosił jakieś 3-4 tygodnie temu. Od tamtego czasu liczba ukraińskich ataków dobijała do sześćdziesiątki. A kacapy nic. Jak używali tego lotniska, tak używali. Tracili tam sprzęt nieustannie i nic z tym nie robili, godzili się na ataki na to lotnisko.
-
Raczej to będzie krater po cruise'ie, którego też wspomina się w opisie filmu. Takie kratery, jak w tym filmie, to były po pionowo nurkujących MiG-ach-21, gdzie silnik był 5 m pod ziemią, a na zewnątrz była atomizacja jakichkolwiek szczątków samolotu. Jedyne, co się wtedy nadawało do jakichkolwiek badań powypadkowych to były łopatki turbiny, nawet nie sprężarki. Takie łopatki lądowały na frezarkach ITWL i zarówno wyfrezowane przekroje łopatek, jak i wióry po frezowaniu były badane. Gdyby miał to być krater po Su-25 to jakieś śmiecie byłyby także na zewnątrz krateru. Chyba że film nie wszytko pokazuje.
-
Tak, jak najbardziej. Białoruś jako miejsce odpalenia jest w pierwszym kręgu podejrzanych. Opinii publicznej nie ujawnia się numerów seryjnych/fabrycznych rakiet. To wie tylko wojsko. Jeśli będą znalezione jakieś szczątki tego czegoś, co u nas spadło, a jednocześnie będą na tych szczątkach jakieś identyfikowalne numery to wojsko dojdzie, co u nas spadło. Tylko że opinia publiczna o tym się nie dowie.
-
Ukraina idzie w zaparte, ale ja jej się nie dziwię, bo po 1) wciąż jest za wcześnie na wyroki ostateczne; po 2) AWACS AWACSem, ale rakiety IFF nie mają i jeśli poszła wtedy ok. setka ruskich rakiet i ok. 70÷80 ukraińskich antyrakiet to żaden AWACS tego nie rozkmini w detalu na każdą rakietę. Nie ma takich cudów, bo tam siedzą za konsoletami tylko ludzie. Niech kowboje nie będą teraz tacy mundrzy co do Przewodowa, bo to, co zrobił (tzn. nie zrobił) ich AWACS w przypadku pilota Michaela Scotta Speichera nad Irakiem to jest skandal nad skandale i kompromitacja nad kompromitacje, a mieli wtedy pilnować tylko jednego samolotu i pilota, a nie 180 rakiet. I go zgubili na zawsze, a jego żonę zastraszali przez wiele lat. I tak, jak się ich secret service odgrażały usunęli z netu prawie sto procent materiałów na ten temat. Jak więc widzisz wszystko jest względne. Sojusznik sojusznikiem, ale...
-
-
Spece od tych spraw mówili dziś, że trzeba to postrzegać dokładnie tak, jak wypadek lotniczy, który nigdy nie ma jednej przyczyny, tylko ma ich ciąg nakładających się na siebie i ja się z tym w pełni zgadzam. Oczywiście nie wiem, co się stało, bo to wie tylko wojsko dwóch-trzech państw, ale jedna z w miarę sensownych teorii brzmi tak, że w tym, co nam spadło nie zadziałał ani samolikwidator głowicy bojowej, ani też nie wypełnił swoich obowiązków ośrodek odpalający tę rakietę, który po stwierdzeniu, że nie zadziałał samolikwidator miał obowiązek telemetrycznie wcisnąć odpowiedni „czerwony przycisk” i ręcznie skasować tę rakietę. Dobroć z tego i tak byłaby iluzoryczna, bo setki odłamków i tak poleciałyby na Polskę, i kto wie, co i komu by wyrządziły, ale może nikogo by nie zabiły.
-
Pamiętajmy, że tak naprawdę nic nie wiadomo o tym tragicznym dla Polski zdarzeniu i nadal trzeba je postrzegać tak, jak każdy wypadek mający miejsce w ośrodku powietrznym. Czyli wiemy, że nic nie wiemy, dopóki nie wypowie się komisja powypadkowa, jeśli będzie miała pozwolone powiedzenie prawdy. Były gadki, że spadły dwa pociski rakietowe, teraz są gadki o jednym pocisku, tyle że nikt nie zdementował dwóch eksplozji. Dziś śmigłowiec i drony miały szukać krateru po drugiej eksplozji i ewentualnych szczątków czegoś, co go spowodowało. Pamiętaj, że po tym zdarzeniu jesteś/wszyscy jesteśmy obiektem obróbki aparatu rządowego public affairs (PA). PA to odpowiednik cywilnego/komercyjnego public relations (PR), które może być zarówno superuczciwe, jak i oszukańcze. PA w rządzie i wojsku – czyli to, co teraz obserwujemy – ma swoją potężną specyfikę i nie jest to fach dla ludzi lubiących każdego ranka spojrzeć w lustro przy goleniu. Gdy jesteś superuczciwy, jako szef od PA w wojsku to kończysz tak, jak płk RAF Niall Irving podczas 1st Gulf War, czyli jesteś wyrzucony na kopach za rzetelność, uczciwość, wiarygodność, dokładność tłumaczenia tego, co się stało i za przepraszanie, że coś poszło nie tak. Zawsze pamiętaj o tym, że jesteś teraz obiektem różnych politycznych manipulacji po zdarzeniu w Przewodowie. Co do strącania przez samolot S-300 – jest tak, jak napisał Beaviso. Pokładowa broń rakietowa klasy powietrze-powietrze nie ma zdolności zestrzeliwania pocisków rakietowych w rodzaju S-300. Lotnicze pokładowe pociski pow-pow mają jedynie możliwość zestrzeliwania pocisków cruise, które latają z prędkością okołodźwiękową i lecą lotem ustalonym, jak samolot. Takie pociski klasy pow-pow mają Izraelczycy i mają Amerykanie, w tym jest pocisk, który Polska zapewne kupi do F-35A, bo on był niejako konstruowany dla tego samolotu.
-
Miała być rechrystianizacja całej Europy przez PiS. Zacny poseł i europoseł PiS Grzegorz Tobiszowski z partii będącej strażnikiem tradycyjnych wartości rodzinnych i katolickich. Poseł tak zacny, że obfotografujący się z biskupami. Poseł tak zacny, że aż od tej rechrystianizacji rozwiódł się z żoną w ramach wartości rodzinnych i katolickich. Tak zacny, że aż własna córka musiała sądownie wystąpić przeciwko zacnemu ojcu o alimenty, bo tatuś niespecjalnie był zainteresowany utrzymaniem córki, która jeszcze nie była samodzielna. Tak zacny, że od tych wartości rodzinnych i rechrystianizacyjnych zafundował sobie konkubinę; konkubinę ze świata przestępczego. Zacnemu europosłowi Tobiszewskiemu właśnie aresztowano konkubinę. Ale dostała ofertę bycia świadkiem koronnym, więc są i dobre wiadomości dla tradycyjnych wartości rodzinnych.
-
Katastrofy i wypadki lotnicze
temat odpowiedział Jedburgh_Ops → na macvsog → Marynarka, Lotnictwo i okolice
M_M - daj sobie spokój. Facet nie ma zielonego pojęcia, o czym pisze. Przepisy bezpieczeństwa lotów podczas pokazów lotniczych są na całym świecie ujednolicone z tej prostej przyczyny, że każde państwo obserwuje inne państwa w kwestii pokazów i jest niepisane ogólnoświatowe porozumienie o wymianie doświadczeń w skali całego świata, jeśli chodzi o normy bezpieczeństwa pokazów. Tak samo działa to w Polsce, która jest w tym międzynarodowym systemie monitoringu i standaryzacji przepisów bezpieczeństwa podczas pokazów lotniczych. Miałem okazję współpracować z dwoma inspektorami bezpieczeństwa ULC odpowiedzialnymi za organizację pokazów i wiem, jak to dobrze działa - przynajmniej na poziomie organów nadzoru lotniczego. Bo jak pilotowi palma odbija to już żadne ULC, czy FAA nic na to nie mogą poradzić. Wtedy z prokuratorem spotyka się ten pierwszy (wspomniany przeze mnie w powyższym poście), do którego wchodzi się jako do pierwszego podczas rokrocznych badań lotniczo-lekarskich. I wtedy on ma problem, jakim cudem dał pozwolenie na latanie temu, komu nie powinno się pozwolić latać.