Skocz do zawartości

Czlowieksniegu

Moderator
  • Zawartość

    29 392
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Czlowieksniegu

  1. takafura "Nawet ja, ciemny pisior mieszkający w lesie wiem, że te blokowane "środki unijne" to nie manna z nieba którą od razu załatwi Tusk czy nawet komuch Czarzasty, a wyłącznie POŻYCZKA którą każdy rząd będzie spłacał z kasy ze zrabowanych nam podatków. " Niom... I dlatego: "Polski KPO został zatwierdzony przez Komisję Europejską 1 czerwca 2022 roku, a następnie 17 czerwca przez Radę UE. Na jego podstawie Polsce przyznano 35,4 mld euro, w tym 23,9 mld w formie dotacji oraz 11,5 mld w formie pożyczki." "Dzisiaj nasze obligacje kosztują 7-8 proc., pożyczka będzie może na 2 proc. i jeszcze w sytuacji, w której będzie spłacana od 2028 r. To jest najtańszy pieniądz pożyczkowy na świecie - powiedział w czwartek minister rozwoju i technologii Waldemar Buda o części pożyczkowej KPO." czerwiec 2022 "Na spotkaniu z klubami "GP" premier Mateusz Morawiecki- KPO wzmacnia naszą suwerenność, 99 proc. kamieni milowych jest w interesie Polski. Pieniądze z KPO są dziś Polsce bardzo potrzebne, ponieważ przydadzą się właśnie po to, żeby zabezpieczyć suwerenność Polski.. Wszyscy, którzy próbują rozpętać histerię wokół tzw. kamieni milowych mylą się i nie tylko są w błędzie, ale właśnie leją wodę na młyn ruskiej propagandzie. Wiecie dlaczego? Dlatego, że tak, jak powiedziałem wcześniej, suwerenność możemy utracić także poprzez gigantyczny kryzys gospodarczy, który doprowadzi po prostu do gospodarczego załamania" czerwiec 2022 Więcej mi się nie chce... ale doceniam i szanuję, że Mistrz power-pointa uznał cię za podatnego na ruską propagandę :-) I tym kończę jakiekolwiek dyskusje z tobą czy próby przekonania, że żyjesz w błędzie idąc drogą szarego posła ps prezes, który ogłosił kiedyś, że "Nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne".
  2. Ehhhh... ta cholerna Unia, Tusk, Żydzi, cykliści, itp itd... Nieprawdopodobny zbieg okoliczności. 27-latek dostał ogromną kasę, adres jest ten sam Firma 27-latka dostała 55 milionów złotych od rządowej agencji. Jej adres jest taki sam jak dawny adres partii Adama Bielana. Republikanie twierdzą, że to przypadek. Spółka założona przez 27-latka, powstała na 10 dni przed rozstrzygnięciem konkursu Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, która od urzędników dostała 55 milionów złotych dofinansowania, mieści się pod adresem, gdzie do niedawna była zarejestrowana Partia Republikańska. NCBiR nadzorował polityk tej partii. Rzecznik Republikanów mówi, że to przypadek. Konkurs "Szybka ścieżka - Innowacje cyfrowe" od kilku dni jest powodem wyjątkowego zainteresowania mediów. Wszystko za sprawą kontrowersyjnych rozstrzygnięć rozdysponowania 811 milionów złotych przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Szczególne kontrowersje wzbudziła dotacja w wysokości 55 milionów złotych dla firmy Postquant. Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością o kapitale zakładowym 5 tys. zł została założona 10 dni przed terminem składania wniosków. Założył ją 27-letni Kacper Wiśniewski. Jak informowało Radio Zet, wniosek firmy otrzymał najniższą możliwą ocenę dopuszczającą do finansowania, czyli 10 na 16 punktów. Ponadto został zgłoszony w ostatniej chwili, już po godzinie 23. Ostatniego dnia trwania konkursu wydłużono możliwość składania wniosków z godziny 16 do północy. Po terminie składania wniosków zwiększono też ogólną kwotę do rozdysponowania, z 645 mln do 811 mln zł. Po ujawnieniu informacji dotyczących kontrowersyjnej dotacji Grzegorz Puda, minister funduszy i polityki regionalnej, odwołał Pawła Kucha, p.o. dyrektora Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. A sam NCBiR poinformował, że powiadomił prokuraturę o "możliwości popełnienia przestępstwa dotyczącego potencjalnych nieprawidłowości w procesie wyboru dofinansowania projektu złożonego w ramach konkursu 'Szybka ścieżka - Innowacje cyfrowe'". Ten sam adres. Tu była Partia Republikańska Sprawa ma też konsekwencje polityczne. Wiceminister funduszy i rozwoju regionalnego, Jacek Żalek został pozbawiony nadzoru nad Narodowym Centrum Badań i Rozwoju. Ale to nie koniec kontrowersji związanych z 55-milionową dotacją dla firmy 27-latka. Jak ustaliła Wirtualna Polska, siedziba spółki założonej na 10 dni przed rozstrzygnięciem konkursu NCBiR jeszcze do niedawna była siedzibą Partii Republikańskiej. Tej samej, której prezesem jest Adama Bielan, a wiceprezesem Jacek Żalek, do niedawna nadzorujący NCBiR. Postquant jest zarejestrowany pod adresem Jana Heweliusza 11/811 w Gdańsku. To biurowiec w centrum miasta. A teraz wchodzimy na stronę Partii Republikańskiej pod adresem republikanie.org.pl. Co prawda w danych kontaktowych widnieje warszawski adres przy ulicy Hożej, ale wchodzimy w zamieszczone na stronie dokumenty, a tam w deklarację członkowską Partii Republikańskiej. I czytamy: "administratorem danych osobowych jest Partia Republikańska z siedzibą 80-890 Gdańsk, ul. Heweliusza 11 lokal 811". Ten sam adres widnieje w sprawozdaniu o pozyskanych środkach finansowych oraz wydatkach z funduszu wyborczego złożonego przez Partię Republikańską do Państwowej Komisji Wyborczej 22 marca 2022 r. Pod dokumentem podpisany jest prezes partii Adam Bielan oraz wiceprezes Magdalena Błeńska. Także w partyjnych dokumentach, także tych powstałych w 2022 r., Partia Republikańska podawała swój gdański adres. Chcieliśmy o to spytać Adama Bielana, ale poinformował nas, że jest na urlopie. Odpowiedzi udzielił Szymon Stachowiak, rzecznik partii. Wirtualne biuro - Wspólny adres partii i tej spółki to przypadek. Mowa o wirtualnym biurze, w którym usługę, a co za tym idzie - adres korespondencyjny, może wykupić każdy. Partia Republikańska znajdowała się tam tylko przez trzy miesiące w związku ze sporem z panią poseł Maciejewską z Lewicy - zaznacza Stachowiak. Faktycznie pod adresem przy ul. Heweliusza działa firma oferująca wynajem wirtualnych biur. Wcześniej zaś Partia Republikańska była zarejestrowana w Gdańsku przy ul. Miszewskiego 17/204, w biurze posłanki Lewicy Beaty Maciejewskiej, w lokalu komunalnym, przeznaczonym przez miasto na działalność publiczną. Gdy wiceszefowa klubu Lewicy nagłośniła ten fakt, Adam Bielan tłumaczył, że pod tym adresem wcześniej miała biuro poseł Błeńska. Republikanie postanowili jednak poszukać nowej lokalizacji - i tak trafili do wirtualnego biura. Jak zaznaczają, na krótko. - Zmieniliśmy siedzibę we wrześniu 2021 r. Jeśli w dokumentach z 2022 r. pojawia się gdański adres, to jest to zwyczajne niedopatrzenie - mówi Stachowiak. I zapewnia, że żaden z działaczy Republikanów nie zna założyciela spółki, która została beneficjentem decyzji NCBiR. Same przypadki, zbiegi okoliczności.... Przechodził z tragarzami i dostał, bo mu się należało...
  3. Co tam słychać w psychiatryku 'Wyklęty'✟ ZV @konrad_cybulski KATOLIK NARODOWO-SOCJALNY. Antydemonokrata. Wróg każdej odmiany liberalizmu i libertarianizmu. STOP żydom,anglosasom i ukraińcom
  4. takafura "Kasa z UE na KPO jest blokowana wyłącznie z przyczyn politycznych - mimo miliardów wydanych na pomoc Ukrainie, kilku milionów uchodźców, wojnie hybrydowej na granicy z Białorusią... " Serio? Pomijając aspekty polityczne, to jednym z powodów są, np, "problemy" w polskim sądownictwie... I teraz patrz, jakie "stójki na dwunastnicy", gdzie ZZ popiera wymyślone przez siebie "reformy", a Mistrz power-pointa, szary poseł ps prezes, a i PAD z tego co pamiętam, otwarcie informują, że reformy są kiepskie, niedopracowane, itp, itd... Kilka dni temu, jakby mało było, obudził się PAD i skierował przepisy o SN do TKO*... TKO, które już pal licho czy ma prawo działać, czy wcale, ale przede wszystkim generalnie nie istnieje... Ale to "tylko" jeden z przykładów, gdzie Mistrz power-pointa się zgodził na realizację... +/- 300 kamieni milowych, a teraz płacz.... * a taka np Krystyna P. swoimi nieustannymi wpisami wciąż pokazuje, jak się obiektywna :-)
  5. takafura "A teraz pacz mi uważnie na usta: problemem nie jest co oni se ubzdurali dzisiaj, ale to JAK to będzie egzekwowane. Wyobraź sobie następujące zmiany w Warszawie: - tylko obrót bezgotówkowy - 100 % ! - punkty obywatelskie jak w Chinach, - blokowanie zakupu po wykorzystaniu limitu ............ ( tu wpisz wszystko o czym wspomniano w założeniach C40 - mięso, nabiał, spodnie, gacie, benzyna, bilet parkingowy, bilet metra itp. itd)" Ale zrozum, że twoje czy wasze, prawilne fobie i wymysły są twoimi i waszymi urojonymi problemami, na których kilku pacjentów z pełnymi pieluchami, ale za to z poparciem na poziomie błędu statystycznego próbuje zbić kapitał, nie tylko polityczny, nie dając się przy okazji oderwać od koryta. Znajdź mi związek między urojeniami a rekomendacjami... najlepiej taki, gdzie są podane przepisy prawa, pozwalające samorządom, patrz Warszawa, wprowadzić je instytucjonalnie w życie. Jednym z niewielu wyjątków jest sterowanie przez samorząd ruchem samochodowym, tworzenie stref, itp...
  6. takafura "Czy założenia C40 można traktować jako element programu wyborczego ? Dla kolegi pytam bo nie znalazłem jak dotąd programy PO na najbliższą kadencję... Te C40 to ostry odlot, prawdziwa "Korea Północna +" Nie mów, że PAP nie wspomniał, że są to REKOMENDACJE... i, że opisują co należałoby/warto zrobić, aby obniżyć emisję CO2 w miastach.. Dwa- ja rozumiem, że ty nie dość, że lesie mieszkasz, to i np TV nie oglądasz, ale zakładam, że masz, na przykład, podstawową wiedzę, także "przyrodniczą" i wiesz, jak z każdym dniem rośnie, także w Polsce, deficyt wody. A jak wiesz, to znajdź sobie, ile tys m3 wody jest potrzebne, aby wyprodukować 1 kg mięsa, 1 szt jeansów, itp, itd... PS Mam pełną świadomość, że trollujesz i nie masz zielonego pojęcia o czym próbujesz pisać i/lub nie znasz nawet ogólnych informacji o C40. Gdybyś miał, ciekawe, czy uznałbyś za lewacki ekoterrozym, dla przykładu: wydłużenie żywotności aut do 20 lat, wydłużenie życia urządzeń elektronicznych do 7 lat, a powyższe pkt są w C40 wpisane... i każdy zdroworozsądkowo powinien im przyklasnąć. Chyba, że ze zwykłego snobizmu i/lub ograniczenia umysłowego nie naprawiasz telewizora tylko kupujesz nowy, a jak sprawny samochód przekracza jakiś wiek, to go złomujesz i idziesz do salonu po nowy... PS A co do stosunku PO do C40 nie mnie pytaj... ale możesz zapytać władze prawie stu miast, które wspólnie wypracowują c.a. 20 proc. światowego PKB Ciekawe też, że nagle w lutym 2023 przewodnia partia narodu wraz z przydawkami się obudziła i histeryzuje o czymś, co zostało w 2019 opracowane...
  7. Ludzie na lodzie Trzy dni po wysłaniu pierwszego pisma o odstąpieniu od umowy płk Kryszpin dosyła do Bumaru drugie. Poprosi o "ustalenie i wskazanie potencjalnych zagrożeń i ryzyk" wynikających z wycofania się wojska z umowy. — Zagrożeń i ryzyk?! To jest jakaś kpina! — denerwują się pracownicy, z którymi rozmawiamy. — Zagrożenie jest tylko jedno: wycofując się z umowy, wojsko postawiło zakład na krawędzi upadku! Bumar zatrudnia 850 osób. Po wycofaniu się wojska z remontu poradzieckich czołgów połowa pracowników nie będzie miała co w niej robić. W piśmie płk. Kryszpina znajduje się też fragment mówiący o tym, że wojsko odstępuje od "części umowy przewidzianej do realizacji w latach 2024 i 2025". Pracownicy zakładu mają nadzieję, że w 2023 r. będą jeszcze mogli pracować. Drugie pismo płk Kryszpina nie pozostawia im już żadnych złudzeń. Dowódca 1 RBLog-u wnioskuje w nim o wstrzymanie prac przy czołgach "na których prace nie zostały jeszcze rozpoczęte lub znajdują się w początkowej fazie remontu z modyfikacją". Pracownicy przyznają, że w halach zakładów stoją czołgi w różnych fazach remontu. Na niektórych prace są zaawansowane, na innych nie. Jednak z powodu pisma pułkownika — zapewne dmuchając na zimne — dział logistyki zakładu zaprzestaje kupowania części do remontowanych maszyn. Bez części nie można zaś dokończyć remontu czołgów — niezależnie jaki to jest etap. Błędne koło się zamyka. Pracownicy chcą głośno mówić o traktowaniu ich zakładu przez władze. Mają jednak świadomość, że może się to dla nich źle skończyć… Pracownicy Bumaru: chcą nas uciszyć Znowu wracamy do przewodniczącego związków zawodowych Andrzeja Sypka. W czerwcu 2021 r. do delegatury Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w Katowicach wpływa zawiadomienie dotyczące możliwości ujawnienia tajemnicy służbowej i zawodowej. Śledztwo prowadzi Prokuratura Gliwice-Zachód. Kiedy ponad rok temu rozpoczynamy pracę nad artykułem o złej kondycji Bumaru i wysyłamy pytania do szeregu instytucji publicznych, śledztwo gliwickiej prokuratury nagle nabiera tempa. Policja wzywa grupę pracowników Bumaru, których wypytuje o kontakty z dziennikarzami. Może to niepokoić, tym bardziej że wszystkie dokumenty, którymi posługujemy się do przygotowania tekstu pt. "W cieniu amerykańskich czołgów umiera polski zakład pancerny" są jawne. Kiedy jesienią 2021 r. burza po publikacji Onetu cichnie, śledztwo też zwalnia. Zwrot akcji następuje 17 stycznia br. Prokurator Agnieszka Rudnicka z Prokuratury Rejonowej Gliwice-Zachód wydaje wtedy postanowienie o żądaniu wydania rzeczy i przeszukaniu siedziby Związku Zawodowego Przemysłu Elektromaszynowego w Bumarze. Mijają kolejne dni. 20 i 23 stycznia z 1 Regionalnej Bazy Logistycznej w Wałczu do Bumaru wpływają dokumenty o odstąpieniu od umowy na remont i modyfikację czołgów T-72. 31 stycznia przewodniczący Sypek pisze związkowe pismo, w którym krytykuje decyzję wojska. Adresatami jest PGZ, ale dostaje je również do wiadomości także szef MON Mariusz Błaszczak, w którego imieniu zerwano tę umowę. To uruchomia lawinę dalszych wydarzeń. 1 lutego prokurator Agnieszka Rudnicka wydaje kolejne postanowienie o żądaniu wydania rzeczy i przeszukaniu — tym razem dotyczy ono imiennie przewodniczącego Andrzeja Sypka. Ociągająca się od wielu dni w przypadku pierwszego postanowienia policja, teraz zareagowała ekspresowo. 2 lutego policjanci wchodzą do siedziby związku zawodowego i dokonują przeszukania. — Zabrano telefon przewodniczącemu, komputery, wszystkie nośniki danych, utrudniając tym samym wykonywanie działalności związkowej, co wiąże się ze złamaniem przepisów ustawy o związkach zawodowych. Zabrano również dane należące tylko i wyłącznie do Sekcji Krajowej Przemysłu Zbrojeniowego ZZPE — mówi działacz związkowy z Bumaru-Łabędy. Pracownicy przekonują nas, że w tej sekwencji zdarzeń nie ma niczego przypadkowego i jest to kolejna próba uciszenia pracowników za pomocą organów państwowych. Do przeszukań dochodzi dokładnie wtedy, kiedy zbieramy materiał do kolejnego artykułu na temat pogarszającej się kondycji Bumaru. Pracownicy nie dają się uciszyć, ale przede wszystkim zastanawiają się... Co dalej z Bumarem? Po utracie kontraktu na remonty i modyfikację T-72 problemy Bumaru pogłębiają się tak bardzo, że pracownicy przestają widzieć dla niego jakiekolwiek perspektywy. Część załogi Bumaru zajmuje się jeszcze modernizacją czołgów Leopard 2. Do tej pory kończą pracę na 60 wozach, ze 140 planowanych. Teoretycznie mają więc co robić do 2027 r. Ten kontrakt jednak również stoi pod znakiem zapytania. Powód? Niemiecki producent Leopardów, Rheinmetall regularnie opóźnia dostawy części zamiennych, zakład musi płacić wojsku kary umowne za opóźnienia w dostawach tych wozów. — Wskutek tego Leopardy w żaden sposób nie ratują naszej sytuacji — mówią pracownicy, dodając: — Rozumiemy, że kiedy Leopardy pójdą na front, to już w ogóle zabraknie części na nasze remonty. 28 lutego 2022 r., czyli cztery dni po rozpoczęciu przez Rosję pełnoskalowej inwazji na Ukrainę, zarząd Bumaru podejmuje kolejną kontrowersyjną i niezrozumiałą dla załogi decyzję o zamknięciu odlewni. W odlewni stalowej produkowane były wyroby na potrzeby armii, ale też na rynek cywilny. W olbrzymich, wielkogabarytowych kadziach mogła być przetapiana surówka stalowa m.in. do produkcji wieżyc czy gąsienic czołgowych. Odlewnia jest zresztą powiązana nie tylko z gliwickim zakładem, lecz z wieloma innymi firmami polskiego przemysłu zbrojeniowego. Do niedawna odlewane były tam części do armatohaubic Krab produkowanych w Hucie Stalowa Wola. Dziś firma ta szuka innych podwykonawców. Związek Zawodowy Przemysłu Zbrojeniowego Bumaru-Łabędy wysyła wówczas pismo protestacyjne w tej sprawie do prezydenta Andrzeja Dudy, premiera Mateusza Morawieckiego, ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka i szeregu innych instytucji. Nic to jednak nie daje. 1 kwietnia 2022 r. odlewnia przestaje działać. — Kiedy cała zbrojeniówka szykuje się do przestawienia na wyższe obroty, my zamykamy kolejny wydział — zżymają się pracownicy. Co ciekawe, w odpowiedzi na nasze pytania anonimowa osoba z Biura Marketingu Bumaru pisze, że "spółka nie wygasiła Wydziału Odlewni". Poprosiliśmy pracowników o sprawdzenie, co w tej chwili dzieje się z odlewnią. — Odlewnia jest zamknięta na cztery spusty — dowiadujemy się. — Od czasu do czasu jak są opady, to zalewa ją, bo dach jest nieszczelny. Po ulewnych deszczach zawsze ktoś idzie sprawdzić, jak tam jest. Jak jest woda, to się ją wypompowuje. W tym stanie są marne szanse, że uda się ją reaktywować. Sprawa odlewni jest o tyle ważna dla bezpieczeństwa państwa, że jest ona ujęta w Programie Mobilizacji Gospodarki. W ramach tego programu zakład każdego roku otrzymuje bezzwrotne kwoty na utrzymanie gotowości produkcyjnej w razie zagrożenia bezpieczeństwa państwa lub wojny. W ubiegłych latach zakład otrzymywał w zależności od wyznaczonych przez wojsko zapotrzebowań od 6 do 20 mln zł rocznie na utrzymanie takiej gotowości. Piszemy więc ponownie do zarządu Bumaru, dopytując, ilu ludzi pracuje w odlewni, jakie prace wykonała w zeszłym roku oraz czy z powodu uszkodzonego dachu bywa zalewana? Na ostatnie z tych pytań nie dostajemy odpowiedzi. Zarząd Bumaru doprecyzowuje tylko informację o statusie odlewni i kuźni: "Spółka nie wygasiła Wydziału Odlewni i Wydziału Kuźni. Wydziały te przeszły w stan utrzymania gotowości do produkcji a pracownicy tych wydziałów, w związku z koniecznością zasilenia zasobami ludzkimi wydziałów spółki zajmujących się produkcją specjalną, zostali zatrudnieni w strukturach Zakładów Mechanicznych Bumar-Łabędy". — Gotowość odlewni do produkcji jest fikcją — upierają się doświadczeni pracownicy. Mówią, że na pierwszy rzut oka widać, że hala znajduje się w złym staniu. Na podłodze hali rosną grzyby i trudno ją uznać za gotową do produkcji. Polski zakład, który mógłby korzystać z koniunktury związanej z wojną w Ukrainie, przez działania poszczególnych zarządów z nadania politycznego, chyli się dziś ku upadkowi. Szansy nie zaprzepaścili za to menadżerowie zbrojeniowych spółek z sąsiednich państw, choćby z Czech. Czech potrafi, Polak nie W listopadzie 2022 r. amerykański Departament Stanu ogłasza kolejny pakiet pomocowy dla Ukrainy w wysokości 400 mln dol. Prawie jedna czwarta tamtej kwoty, 90 mln dol., jest przeznaczona na remonty i modernizację 90 czołgów T-72, prawdopodobnie pozyskanych z Maroka. Już w momencie ogłoszenia tamtego pakietu informowano, że prace nad czołgami wykonają czeskie zakłady Excalibur Army. Koszty remontów i modernizacji biorą na siebie po połowie USA i Holandia. Skoro Polska jest, jak do tej pory największym dostawcą czołgów do Ukrainy, powstaje naturalne pytanie, dlaczego nasze zakłady nie dostają takich zleceń. Pytamy zarząd Bumaru, Polską Grupę Zbrojeniową, Ministerstwo Aktywów Państwowych, a także Ministerstwo Obrony Narodowej, czy którakolwiek z tych instytucji ubiegała się o ten kontrakt. Od żadnej nie dostajemy odpowiedzi. Co na to pracownicy Bumaru? Przede wszystkim w listopadzie nie wiedzą jeszcze, że właśnie zapada decyzja o wycofaniu się MON z kontraktu na remonty i modyfikację T-72 z polskich jednostek. Sami jednak przyznają, że w stanie osobowym i sprzętowym, do jakiego został doprowadzony zakład, nie zdołaliby wyremontować czołgów w założonym czasie (Czesi już pierwsze z 26 czołgów w 2022 r. przekazali Ukrainie, a pozostałe 64 mają tam dojechać w 2023 r. Przy obecnie wolnych mocach przerobowych mogliby wziąć na siebie tylko część realizacji takiego kontraktu. — Zakład remontuje ok. 30 czołgów w roku, wykorzystując doświadczenie zawodowe wykwalifikowanej kadry, która jeszcze pozostała w Bumarze — tłumaczy jeden z pracowników. — Po likwidacji techników i szkół zawodowych w kraju brakuje specjalistów z zakresu obróbki metali, ślusarzy i spawaczy. Jeśli już jakiś się znajdzie, to nie przyjdzie do pracy za mniej niż 6-7 tys. zł, podczas gdy w Bumarze może liczyć na nieco ponad 3 tys. zł. Z rzekomą pomocą przychodzi szef Polskiej Grupy Zbrojeniowej Sebastian Chwałek. Na jego propozycje pracownicy Bumaru łapią się jednak za głowę… Zbrojeniówka na głowie Na początku listopada 2022 r. prezes PGZ Sebastian Chwałek występuje na antenie telewizji Polsat, gdzie informuje o planach grupy co do dwóch polskich zakładów zbrojeniowych – Wojskowych Zakładów Motoryzacyjnych (WZM) z Poznania oraz właśnie Bumaru-Łabędy. Prezes Chwałek ogłasza wtedy, że produkcja koreańskich czołgów K2 oraz serwis amerykańskich czołgów Abrams będzie odbywać się w poznańskim WZM, natomiast dodatkowa linia produkcji Krabów znajdzie się w Bumarze. — Wydaje się najrozsądniejszym kierunkiem, jeśli chodzi o czołgi to oczywiście Poznań — mówi szef PGZ, podkreślając pancerną wartość Poznania. — Prezes Chwałek zapomniał chyba, że jedynym pancernym zakładem w Polsce i jedynym, w którym kiedykolwiek produkowano czołgi, jest Bumar-Łabędy — mówi nam doświadczony pracownik. — Nasza załoga nie musi się uczyć produkcji czołgów, a załoga z Poznania tak. Przy tej okazji pracownicy przypominają historię z 2020 r., kiedy oba zakłady mają współpracować przy modyfikacji trzech czołgów T-72. Bumar przygotowuje wozy do montażu i wysyła je z częściami i podzespołami do WZM, który ma je montować. Po powrocie trzech złożonych w Poznaniu czołgów pracownicy Bumaru zabierają je na próby poligonowe, które muszą być przeprowadzone przed przekazaniem ich wojsku. — Już na samym początku okazało się, że niektóre czołgi nie są w stanie skręcać. Próbowaliśmy naprawiać usterki bezpośrednio na poligonie, ale wiele z nich było zbyt poważnych. Musieliśmy ściągać czołgi z poligonu na wydział produkcji, bo tylko tam można było zdjąć z czołgu wieżę i rozbierać wnętrze, aby dokonać bardziej skomplikowanych napraw — mówi pracownik Bumaru. Doświadczona załoga to nie wszystko. Bumar-Łabędy jako jedyny w Polsce zakład jest od podstaw zaprojektowany pod produkcję pancerną. Żaden inny nie posiada odpowiednich stropów, posadowień, sprzętu czy wielu wysoko tonażowych suwnic, w tym jedynej w kraju suwnicy o udźwigu 70 ton. Jako jedyny w Polsce ma też własny poligon wojskowy. Jedyne co trzeba zrobić to zrestrukturyzować zakład. Władza, z niewidomych powodów tego jednak od lat robi. Pracownicy Bumaru czują się kolejny raz oszukani przez polityków. Przypominają, że we wrześniu 2021 r. przewodniczący związku, Andrzej Sypek dostaje pismo od Sławomira Cichockiego — dyrektora departamentu Polityki Zbrojeniowej w MON. Dyrektor zapewnia go wówczas, że "w związku z realizowanym programem rozwoju Sił RP nie przewiduje się rezygnacji z modyfikacji czołgów T-72". Podkreśla również, że "biorąc pod uwagę potrzeby utrzymania i rozwoju zdolności polskiego przemysłu obronnego, decyzję o modyfikacji T-72 podjął minister Błaszczak". — Co dziś warte są te słowa? — pyta związkowiec z Bumaru. Wycofanie się wojska z umowy na remont i modyfikację T-72 to perspektywa kolejnych straconych lat. Praca przy T-72 dawałaby zakładowi czas na przygotowanie się do obsługi nowego sprzętu — czy byłyby to armatohaubice Krab, czy czołgi K2 i Abrams. Jednak w każdym z tych przypadków praca może ruszyć najwcześniej za dwa, trzy lata. Tylko czy zakład przetrwa ten czas? Zarząd Bumaru-Łabędy nie komentuje odstąpienia przez wojsko od umowy na remont i modyfikację T-72. Odmawia również odpowiedzi na większość z zadanych przez nas pytań, zasłaniając się tajemnicą przedsiębiorstwa i wrażliwością informacji z punktu widzenia obronności państwa. Jednocześnie apeluje do dziennikarzy Onetu "o odpowiedzialne i rzetelne podejście do wszelkich zagadnień związanych z bezpieczeństwem Rzeczypospolitej Polskiej i spółek z branży zbrojeniowej, w szczególności w zakresie podejmowanych w tym obszarze działań informacyjnych". Stanowiska zarządu Bumaru nie podzielają pracownicy, którzy uważają, że dziennikarze są jedną z ostatnich desek ratunku w walce o miejsca pracy oraz przyszły byt ich rodzin. Podobnych nadziei wielu z nich nie wiąże już z działaniami własnego zarządu. Pytania prasowe wysyłamy także do Ministerstwa Obrony Narodowej i Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Żadna z tych instytucji na nie nie odpowiada. Odpowiedziało za to Ministerstwo Aktywów Państwowych, które jak się okazuje, jest zaniepokojone decyzją szefa resortu obrony, Mariusza Błaszczaka. W odpowiedzi na nasze pytania Departament Komunikacji MAP zaznacza, że nie jest stroną tej umowy. "Niemniej w ramach sprawowanego nadzoru właścicielskiego Ministerstwo Aktywów Państwowych powzięło informację o odstąpieniu od części umowy na usługę remontu czołgów T-72 i w ramach posiadanych uprawnień podjęło kroki mające na celu wyjaśnienie zaistniałej sytuacji i zapewnienie funkcjonowania zakładów Bumar Łabędy" — czytamy.
  8. Kiedy czeskie zakłady zbrojeniowe za amerykańsko-holenderskie pieniądze modernizują czołgi T-72 dla Ukrainy, polski minister obrony Mariusz Błaszczak podejmuje decyzję, która pogrąża jedyny polski zakład pancerny. Z pisma, w którego posiadaniu jest Onet, wynika, że wojsko na początku listopada 2022 r. odstąpiło od umowy na remonty czołgów T-72 i ich modyfikację w Zakładach Mechanicznych Bumar-Łabędy w Gliwicach. Dziś wozy te niszczeją w jednostkach i halach Bumaru, zamiast wesprzeć walczącą Ukrainę. Decyzja ministra obrony skazuje zaś gliwicki zakład na rychłe bankructwo. W lipcu 2019 r., do Bumaru przybywa premier Mateusz Morawiecki, który startuje do Sejmu z list PiS w woj. śląskim, oraz minister obrony Mariusz Błaszczak. Przed kamerami wspólnie ogłaszają wielki sukces, jakim ma być podpisanie umowy na remont i modyfikację 318 wysłużonych czołgów T-72. Kontrakt jest wart 1,75 mld zł Bumar zdążył wyremontować 60 czołgów, kiedy kilka tygodni temu otrzymał decyzję o odstąpieniu od umowy. Podpisał ją płk Janusz Kryszpina, komendant 1 Regionalnej Bazy Logistycznej w Wałczu. Wojskowy tłumaczy to "interesem Sił Zbrojnych RP" Na początku lutego do biura jednego ze związków zawodowych oraz domów byłych i obecnych pracowników zakładu wkracza policja. Przekonują nas, że jest to kolejna próba ich uciszenia Wojny to czas rozkwitu przemysłu zbrojeniowego. Nie inaczej jest obecnie. Rosja przestawiła się na produkcję wojenną i przyspiesza obroty w swoich zakładach zbrojeniowych. Amerykanie zwiększają o 500 proc. wytwarzanie pocisków artyleryjskich. Koreańczycy montują setki haubic i czołgów, między innymi dla naszego regionu. W tym samym czasie do Zakładów Mechanicznych Bumar-Łabędy w Gliwicach dociera pismo z Sił Zbrojnych RP. Wojsko informuje zakład, że na skutek analiz ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka odstępuje od umowy na remont i modyfikację czołgów T-72. Prawie połowa załogi zostanie bez pracy. Reszta, która remontuje czołgi Leopard 2, znajduje się w niewiele lepszej sytuacji, bo niemiecki producent opóźnia dostawy części zamiennych do tych wozów. Jednocześnie policja wchodzi do pomieszczeń służbowych i domów pracowników, których podejrzewa o kontakty z dziennikarzami piszącymi i o fatalnej kondycji zakładu. Pracownicy nie mają wątpliwości: władza robi wszystko, aby zamknąć usta tym, którzy głośno mówią, że Bumar stanął na krawędzi upadku. Jedyny polski zakład przygotowany od podstaw do produkcji pancernej stacza się po równi pochyłej od lat, ale teraz tempo wyraźnie przyspieszyło. A przecież jest co robić, czego dowodzą choćby Czesi, którzy właśnie remontują 90 czołgów T-72 dla Ukraińców za amerykańskie i holenderskie pieniądze. O co w tym wszystkim chodzi? Policja wchodzi z rana Dwóch policjantów wchodzi do biura Związku Zawodowego Przemysłu Elektromaszynowego w Zakładach Mechanicznych Bumar-Łabędy przed godz. 10 rano 2 lutego. W tym samym czasie inni funkcjonariusze pukają do drzwi prywatnych mieszkań obecnych i byłych pracowników tego zakładu. Przebywającym w biurach pracownikom policjanci przedstawiają dokumenty z Prokuratury Rejonowej Gliwice-Zachód i niezwłocznie rozpoczynają przeszukanie. Pracownicy twierdzą jednak, że policjanci łamią postanowienie prokuratury, które nakazywało im zażądać od związkowców dobrowolnego wydania dokumentacji zawierającej tajemnicę przedsiębiorstwa Bumar-Łabędy. Dopiero w razie odmowy dobrowolnego wydania rzeczy, mogli rozpocząć przeszukanie. — Nikt niczego nie żądał od pracowników — mówi nam osoba, która była świadkiem przeszukania. Dodaje, że policjanci zabronili związkowcom nawet zbliżania się do swoich biurek. — Sami wypięli z prądu komputery i rozpoczęli przeszukania od biura szefa związku Andrzeja Sypka. Następnie metodycznie sprawdzali każdy pokój, łącznie z pomieszczeniem na szczotki i środki czystości — mówi. Stanowisko policji jest odmienne: "Pragmatyka tego rodzaju czynności z zasady nakazuje wezwanie osoby do dobrowolnego wydania żądanych przedmiotów czy dokumentów, a następnie w zależności od okoliczności, prowadzący tę czynność procesową, podejmuje decyzję o przeszukaniu. W tym przypadku nastąpiło również przeszukanie, na którą to okoliczność sporządzono stosowny protokół. Nasi policjanci dopełnili wszystkich obowiązków na nich ciążących zgodnie z literą prawa" — informuje nas w e-mailu podinspektor Marek Słomski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach. W biurach Związku Zawodowego Przemysłu Elektromaszynowego Bumar-Łabędy policjantów przerósł jednak ogrom zgromadzonej tam dokumentacji. Wzywają jeszcze sześciu dodatkowych funkcjonariuszy. Pracę kończą krótko przed godz. 15. Jak informują nas pracownicy zakładu, policjanci nie znajdują niczego, co miałoby obciążać władze związkowe. Ważniejszy ich zdaniem jest pośredni cel ich działań. Twierdzą, że przeszukanie ma związek z tekstem Onetu sprzed ponad roku pt. "W cieniu amerykańskich czołgów umiera polski zakład pancerny", w którym informowaliśmy o złej kondycji Bumaru (do tego wątku jeszcze wrócimy). — Komuś bardzo się nie podoba, że głośno mówimy o tym, że zakład został doprowadzony na skraj upadłości, dlatego chcą nam zamknąć usta — mówią. A przecież cała ta historia rozpoczęła się od wielkich nadziei... Morawiecki z Błaszczakiem ogłaszają sukces W 2018 r. Bumar dopina z wojskiem program wszechstronnej modernizacji używanych poradzieckich czołgów T-72. W planach jest m.in. nowoczesny polski pancerz reaktywny, nowy system kierowania ogniem, czy kamery, dzięki którym kierowca ma posiadać w kabinie podgląd na otoczenie. Co najważniejsze, zmodernizowany T-72 mógłby być także kierowany bezzałogowo, niczym dron. Choć modernizacja ma kosztować aż 4 mld zł, wojskowi rekomendują ją ministrowi Błaszczakowi z kilku ważnych powodów. Zwiększenie zdolności bojowych wozów miałoby sens z punktu widzenia wyzwań współczesnego pola walki. Unowocześnione czołgi byłyby też rozwiązaniem pomostowym, póki do armii nie trafią wozy nowej generacji. Kontrakt dawałby kulejącemu zakładowi szansę przeistoczenia się w nowoczesną jednostkę produkcyjną. Zaawansowana modernizacja poradzieckich T-72 byłaby platformą przejścia do znacznie bardziej skomplikowanych zadań. Choć projekt modernizacji jest gotowy, a odpowiednie dokumenty czekają jedynie na podpisy, w Polskiej Grupie Zbrojeniowej (PGZ) i Ministerstwie Obrony Narodowej (MON) zapada cisza. Sprawy ciągną się do gorącego przedwyborczego lata 2019 r. Wtedy, pod koniec lipca, do Bumaru przybywa premier Mateusz Morawiecki, który startuje do Sejmu z list PiS w województwie śląskim, oraz szef MON. Przed kamerami wspólnie ogłaszają wielki sukces, jakim ma być podpisanie umowy na remont i modyfikację 318 wysłużonych czołgów T-72. Jednak zamiast planowanych 4 mld zł wartość kontraktu wynosiła zaledwie 1,75 mld zł. Skąd tak drastyczna różnica? Jak się okazuje, MON zrezygnował z kompleksowej modernizacji czołgów na rzecz kosmetycznych poprawek. — Na koniec okazało się, że mamy zrobić tylko zmianę układu elektrycznego i pomalować czołgi farbą — powiedział nam wtedy jeden z pracowników. — Morawiecki mówił o pieniądzach, uratowanych miejscach pracy, a my czuliśmy się oszukani — dodał inny. Choć nowy kontrakt okazuje się cieniem zapowiadanego, zakład powoli zaczyna stawać na nogi. W 2021 r. wypracowuje 6 mln zł zysku. W lutym 2022 r. wybuchła wojna... Ukraińcy chwalą czołgi Kiedy 24 lutego 2022 r. Rosja rozpoczyna pełnoskalową inwazję na Ukrainę, Bumar-Łabędy zdążył wyremontować ponad 60 czołgów T-72 (ok. 20 wozów wyremontowały także Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne w Poznaniu, które również odpowiadają za część kontraktu). Wiosną Polska zaczyna wysyłać Ukrainie czołgi tego typu w ramach wsparcia w wojnie z Rosją. W styczniu br. prezydent Andrzej Duda chwali się podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Davos w Szwajcarii, że Polska przekazała Ukrainie ponad 260 czołgów T-72 różnych wersji. Jednak w arsenałach polskiej armii nadal znajduje się setka wozów, które czekają na remont i mogłyby wspomóc ukraińskie siły zbrojne. Niektóre z wysłanych już czołgów przeszły remont w Gliwicach. Ukraińscy czołgiści, z którymi rozmawialiśmy niedawno na froncie, byli zadowoleni z jakości tych wozów. Opowiadali nam, że "wyglądały, jakby dopiero co wyszły z fabryki". Gdyby nie naprawy remontowe, recenzje ukraińskich pancerniaków nie byłyby tak entuzjastyczne. — Do remontu przychodziły czołgi w katastrofalnym stanie — mówi osoba, która jest bezpośrednio zaangażowana w prace przy T-72. — W jednostkach, z których je przysyłano, niektóre nie były w stanie nawet wjechać na lawetę. Żołnierze musieli je tam wciągać wozami zabezpieczenia technicznego. Trzeba było demontować całe silniki i je remontować — dodaje. Ukraińskie siły zbrojne w każdym tygodniu tracą sporo sprzętu. W warunkach permanentnego deficytu polski zakład każdego roku może remontować ok. 30 czołgów, co znaczy, że wyposażałby w komplet wozów w dobrym stanie jeden ukraiński batalion. Jednocześnie zarabiałby na własne utrzymanie oraz zyskiwał czas na przygotowanie się na przyszłe, bardziej zaawansowane projekty. Głuchy telefon Niedługo przed wejściem policji do biur związku zawodowego w Bumarze, do zakładu dociera dokument podpisany przez płk. Janusza Kryszpina, komendanta 1 Regionalnej Bazy Logistycznej w Wałczu. To on w imieniu MON zawarł z Bumarem umowę na remont i modyfikację czołgów T-72. W dokumencie płk Kryszpin informuje zakład, że wojsko odstępuje od umowy na remonty czołgów T-72 i ich modyfikację. Tłumaczy to "interesem Sił Zbrojnych RP, w którym nie leży, w obecnej sytuacji geopolitycznej, remont nieperspektywicznego sprzętu wojskowego". Z dokumentu wynika, że minister Błaszczak podejmuje decyzję o odstąpieniu od umowy z Bumarem na początku listopada 2022 r., jednak pismo dociera do zakładu dopiero z końcem stycznia 2023 r. Wracamy do Andrzeja Sypka, przewodniczącego Związku Zawodowego Przemysłu Elektromaszynowego w Bumarze-Łabędy. Od jego biura policjanci rozpoczynają przeszukania. Wcześniej jednak Andrzej Sypek, zaalarmowany złymi wieściami jedzie z pismem o rezygnacji z umowy na remonty czołgów T-72 do siedziby Polskiej Grupy Zbrojeniowej, w której skład wchodzi Bumar-Łabędy. Z naszych informacji wynika, że dla dyrektorów PGZ pismo jest absolutnym zaskoczeniem. Następnego dnia Sypek z tym samym pismem udaje się też do Ministerstwa Aktywów Państwowych (MAP), pod które z kolei podlega PGZ. Tam również nic nie wiedzą o zerwaniu umowy. Pracownicy Bumaru zaczynają się orientować, że pomiędzy ministerstwami aktywów państwowych i obrony narodowej nie ma żadnej komunikacji. — Dla nikogo nie jest tajemnicą, że pomiędzy szefem MON, Mariuszem Błaszczakiem i zwierzchnikiem MAP, Jackiem Sasinem nie ma dobrej chemii, ale żeby aż tak? — dziwią się pracownicy Bumaru. Wkrótce zdziwią się jeszcze bardziej. Do siedziby związku przychodzi e-mail z wydziału współpracy z przemysłem w Departamencie Polityki Zbrojeniowej MON z prośbą o przesłanie skanu pisma o wycofaniu się z umowy na remont i modyfikację T-72. — Jeśli jedna komórka MON nie ma dostępu do decyzji, które powstały w innej, to nie mamy już do czynienia z brakiem komunikacji między ministerstwami, ale nawet w ramach tego samego resortu — komentuje pracownik. Kiedy ministerialni urzędnicy bawią się w głuchy telefon, pracownicy zakładu martwią się o swój byt...
  9. bjar "Przeklej - nie każdy ma wykupiony pakiet Onet Premium. " Ty strasznie leniwy i marudny jesteś... Ale podpowiem, że bez pakietu płatnego można przeczytać...
  10. bjar- nie bywam od dobrych 10-11 miesięcy... ale zdecydowanie masz rację zapewne. Tylko Oni wyboru nie mają, a ja tak :-) PS To jest dyskusja na zasadzie, czy "karać" francuską sieć, która N % produktów ma krajowego pochodzenia i zatrudnia naszych rodaków, pokazując po spadku obrotów, co o jedzących ślimaki myślimy, czy też wspierając rodzimych producentów, nie "protestować"...
  11. bjar Napisano 13 minut temu Nie, że się chwalę, ale rodzinne, podobnie jak spora część znajomych, przestaliśmy robić copiątkowe zakupy w sklepie tejże sieci...- gdy tylko się okazało, że nie planuje wycofania z Rosji, a co więcej mocno utrudnia życie pracowników w ukraińskich sklepach. Podobnie, jak całą gromadką już nie kupujemy sprzętu sportowego czy turystycznego w pewnej innej sieciówce, która* nie widziała powodu aby z Rosji się wycofać. Inna sprawa, że wczoraj mignął mi pasek informacyjny, że w Rosji zostało -naście % firm niemieckich, podobnie z Wysp, a porównywalnie japońskich... * nie wiem, jak na dziś...
  12. takafura "Jakie zablokowanie funduszy KPO? Przecież Mistrz power-pointa już sporo razy ogłaszał, że wszystkie wymagania, czyli kamienie milowe zostały spełnione i wypłaty tuż tuż... Fakt- potem sami urzędnicy z KPremiera czy podobni, przyznawali, że całkiem sporo jest nieprzygotowanych nawet, nie mówiąc o ich zatwierdzeniu przez rząd... Pomijając, że jeszcze nie tak dawno padały ze strony funkcjonariuszy stwierdzenia, że kasy to my mamy w bród, że to od nas chcą lub będą chcieli pożyczać, że wcale a wcale nam te fundusze nie są potrzebne, itp, itd. A to, że w samych rządzie nie mogą się dogadać, czy to jest pożyczka-darowizan-jakie są proporcje tychże, itp, to też wywołuje "efekt wow"...."
  13. takafura "20,5 mln zł to jakaś popierdułka jest" I to by było na tyle o twoich zarzutach czy problemach z memami... Po raz kolejny dajesz przykład, jak wespół zespół wyznawcy przewodniej partii narodu i przydawek, próbują rzeczywistość- patrz działalność np przytoczonego prosiątka, komentować memami... PS Jakie zablokowanie funduszy KPO? Przecież Mistrz power-pointa już sporo razy ogłaszał, że wszystkie wymagania, czyli kamienie milowe zostały spełnione i wypłaty tuż tuż... Fakt- potem sami urzędnicy z KPremiera czy podobni, przyznawali, że całkiem sporo jest nieprzygotowanych nawet, nie mówiąc o ich zatwierdzeniu przez rząd... Pomijając, że jeszcze nie tak dawno padały ze strony funkcjonariuszy stwierdzenia, że kasy to my mamy w bród, że to od nas chcą lub będą chcieli pożyczać, że wcale a wcale nam te fundusze nie są potrzebne, itp, itd. A to, że w samych rządzie nie mogą się dogadać, czy to jest pożyczka-darowizan-jakie są proporcje tychże, itp, to też wywołuje "efekt wow"....
  14. Tailor... Znaczy się obstawiacie, że RTrzaskowski wygra kolejne wybory na prezydenta W-wy? Tak wynika z twojej "wklejki"... Z ciekawości, dla kolegi pytam, co tam Mistrz power-pointa w Fit 55 obiecał/uzgodnił/podpisał... Nie znam szczegółów, ale chętnie poznam...
  15. takafura "Nie przeczytasz też opinii RS tak zbieżnej z Twoimi insynuacjami ( co za przypadek): " To jeszcze musisz się zdecydować, czy RS dzwoni do mnie, czy ja do niego @ wysyłam... PS Jak myślisz (?) „Wysłannicy Wielkiej Brytanii i wszystkich 27 państw członkowskich Unii Europejskiej z wyjątkiem Węgier i Polski zbojkotowali spotkanie w Teheranie z okazji 44. rocznicy rewolucji, która ustanowiła Republikę Islamską". też z RS uzgadniali czy czekali na jego zgodę?
  16. Co tam słychać w psychiatryku
  17. Z 2019, ale jest: https://www.unroca.org/poland/report/2019/ I. Battle tanks 247 Leopard 2 I. Battle tanks 232 PT-91 I. Battle tanks 382 T-72
  18. Ale dlaczego Wy oba zwei jesteście zaskoczeni? Ewentualnie, czego nie rozumiecie? Dla szarego Węgra ważniejsza jest pełna mich, a jak się jeszcze uda* podgrzana, to cud-miód-malina. I na tym gra, nie od dziś, Orban. A odwrotu już nie ma- UE/NATO już nigdy nie będzie na niego wyrozumiała, choć wiele, wiele zniosły bez większego karania**. Teraz gra o wszystko, licząc widać, że nawet jeśli Putin przegra wojnę, to się Victor z jego następcami poukłada. A, że np obietnice i deklaracje Mistrza power-pointa brzmiały całkiem inaczej? Zaskoczeni niech podniosą ręce... PS A jak jeszcze Orban rozpęta antyukraińską histerię level hard, to doczekamy oficjalnego powrotu Strzałokrzyżowców i będzie kolejny kocioł- Węgry/Ukraina/Słowacja/Rumunia... A już na Węgrzech ruchy skrajnie prawicowe mają się doskonale... * patrząc na koszt energii... ** już dawno wiadomo, że w pewnym momencie tajne czy poufne dokumenty EU/NATO niemal on-line były przez węgierskie MON i MSZ, przekazywane na Łubiankę...
  19. Jak wskazuje w programie "Newsroom" WP dr Dominik Hejj, politolog i znawca tego kraju, w tamtejszej armii ruszyły szerokie czystki. - W węgierskiej armii trwa obecnie czystka(...). Sami dowódcy, którzy przyszli na rokroczne przemówienie szefa MON, nie mieli pojęcia, że część z nich za chwilę zostanie przesunięta do rezerwy. Są to dowódcy głównie współpracujący z NATO, to m.in. zastępca dowódcy misji KFOR w Kosowie, który dostał powołanie w listopadzie. Wielu, wśród państw NATO, wprawia to w osłupienie, że akurat tych ludzi się wyklucza - mówił w WP Hejj, politolog i dziennikarz "Dziennika Gazety Prawnej".
  20. takafura Ja wciąż i nadal, czekam na odpowiedź/podpowiedź, jaka jest polska racja stanu w wycieczce polsko-węgierskiej do Iranu... Bo odpowiedź, że taka jest dola dyplomaty, nie jest jakąkolwiek odpowiedzią- pacjent chętnie lub wcale, realizuje polską politykę zagraniczną i jest przedstawicielem Polski w kraju, gdzie leje się krew, ludzie są mordowani, a władza współpracuje otwarcie z Moskwą... PS W między czasie wstawiłeś śnurek do informacji PAP*... znaczy się, narażając się na ogólnoeuropejski ostracyzm, realizujemy politykę wygodną dla Kijowa? Bo do tego się podziękowania sprowadzają... * nie "przypadkiem" i "niewygodne meritum", ale nie mam po prostu w zwyczaju sprawdzania, co tam w PAPie piszczy...
  21. - Dlaczego Biden jedzie do Polski? Dlaczego właśnie do Polski? Ale nie przejmujemy się tym. Jeśli będzie miał ochotę [przyjechać do Białorusi], my w Mińsku jesteśmy gotowi go przyjąć i podjąć poważną rozmowę, skoro chce pokoju w Ukrainie - powiedział Aleksandr Łukaszenko, cytowany przez portal Ukraińska Prawda. - I wtedy nawet Putin przyleci do Mińska. Spotkamy się tutaj we trzech: dwóch agresorów i miłujący pokój prezydent. Czemu nie? - ironizował białoruski przywódca. - Jeśli [Biden] zechce zakończyć wojnę, a z Polski będzie miał niedaleko, mogę nawet wysłać po niego boeinga, to go przyjmiemy. Usiądziemy i rozwiążemy wszystkie problemy - dodał. - Zapraszam zatem pana prezydenta do Mińska. Zapewnimy pełne bezpieczeństwo i komfort. A co najważniejsze, odleci pan stąd zadowolony - podkreślił Łukaszenka.
  22. PS Tam musi jakiś zawodowiec od samobójców działać: Jeszcze pod koniec stycznia ubiegłego roku znalezione zostało ciało 60-letniego Leonida Schulmana, menadżera wysokiego szczebla w Gazpromie. Mężczyzna został znaleziony powieszony. 25 lutego, dzień po inwazji Rosji na Ukrainę, na luksusowym osiedlu pod Sankt Petersburgiem znaleziono ciało 61-letniego Aleksandra Tiulakowa, dyrektora Gazpromu - mężczyzna także miał odebrać sobie życie. Kilka dni później, 28 lutego, 66-letni Michaił Watford, rosyjski oligarcha ukraińskiego pochodzenia, który dorobił się na handlu ropą i gazem, miał popełnić samobójstwo w swojej rezydencji pod Londynem. Mężczyzna od dwóch lat mówił, że znajduje się na rosyjskiej liście osób do zlikwidowania. Pod koniec marca znaleziono w mieszkaniu w Niżnym Nowogrodzie w Rosji ciało Wasilija Mielnikowa oraz jego żony i synów (4 i 10 lat). Wszyscy zginęli od ciosów nożem. 43-letni Wasilij Mielnikow był właścicielem firmy Medstom, w której zarobił miliardy dolarów. Rosyjscy śledczy, jak podały tamtejsze media, "nie znaleźli żadnych śladów świadczących o tym, że do mieszkania dostały się osoby nieupoważnione", co ma sugerować, że zbrodni na rodzinie dokonał Mielnikow, który później odebrał sobie życie. 18 kwietnia znaleziono w mieszkaniu w Moskwie ciało byłego wiceprezesa Gazprombanku Władisława Awajewa oraz jego żony i 13-letniej córki. Zginęły od strzałów z broni palnej. Komitet Śledczy Rosji podał zaraz po odkryciu zbrodni, że "według jednej ze wstępnych wersji śledztwa głowa rodziny, 50-letni Władisław Awajew, mógł zabić swoją żonę Elenę i ich córkę, po czym popełnił samobójstwo". Kolejnego dnia w Hiszpanii, w willi na Costa Brava, znaleziono ciało Siergieja Protosenji, który do 2015 roku był członkiem zarządu największego niezależnego producenta gazu ziemnego - Novateku. Według wstępnych ustaleń 55-letni mężczyzna zabił siekierą żonę i córkę, po czym popełnił samobójstwo. Na początku maja zginął Andriej Krukowski, 37-letni dyrektor generalny kurortu "Krasnaja Polana" w Soczi, który należy do Gazpromu. Mężczyzna miał umrzeć w wyniku upadku na szlaku górskim. W maju pisaliśmy natomiast o śmierci byłego szefa Łukoila Aleksandra Subbotina, który zmarł podczas sesji u szamana. Jak podaje nicematin.com, w lipcu zmarł 61-letni Jurij Woronow, dyrektor generalny i założyciel firmy, która pracowała nad kontraktami dla Gazpromu - Astra-Shipping. Mężczyzna został znaleziony martwy w basenie swojej rezydencji w Petersburgu z postrzałem głowy. Z kolei prezes koncernu Łukoil Rawil Maganow, miał wypaść z okna na szóstym piętrze Centralnego Szpitala Klinicznego w Moskwie. We wrześniu zmarł także 39-letni Iwan Pieczorin - jeden z czołowych menedżerów rosyjskiej Korporacji na rzecz Rozwoju Dalekiego Wschodu i Arktyki. Do listy rosyjskich potentatów zmarłych w tajemniczych okolicznościach Italy24 dodaje także 52-letniego Pawła Pczełnikowa, byłego kierownika Kolei Rosyjskich, który został znaleziony martwy w swoim mieszkaniu w Moskwie, Dmitrija Gołoszczapowa - syna oligarchy Konstantina Gołoszczapowa - który zmarł cztery dni po ucieczce ojca do Białorusi, a także oligarchę Jewgienija Palanta, który wraz ze swoją żoną Olgą został zasztyletowany w swoim rodzinnym domu w Moskwie. Radio Wolna Europa wspomina natomiast o 43-letnim dyrektorze generalnym KVDR Igorze Nosowie, który miał umrzeć w wyniku udaru. W grudniu media podały wiadomość, że nie żyje kolejny rosyjski oligarcha. Dmitrij Zelenow miał stracić życie po upadku ze schodów. 50-latek był współwłaścicielem jednej z największych film deweloperskich w Moskwie przełomu XX i XXI wieku Ciekawe... może Putin nie chce sam w kotle ze smołą w piekle siedzieć i przygotowuje obsadę do brydża z całym gronem rezerwowych?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie