Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano
3 godziny temu, Woodhaven napisał:

Mam nadzieje iż uda się Wam odczytać wycinek z raportu pilota. Pierwsze dwa zdjecia są po francusku, następne zdjecia są z  tłumacza Google.

Na podstawie tego tłumaczenia możecie teraz skonfrontować sobie bajdurzenie Pana Adama.

01.jpg

02.jpg

1a.jpg.jpg

2.jpg

Hello, a jeszcze takie pytanie - czy tylko Francuzi wzięli się za temat tego Me spod Kunek/Łosińca, czy to, co dałeś po francusku to część większego francuskiego opracowania ogólnie o Me 323?

Napisano
2 godziny temu, Jedburgh_Ops napisał:

Hello, a jeszcze takie pytanie - czy tylko Francuzi wzięli się za temat tego Me spod Kunek/Łosińca, czy to, co dałeś po francusku to część większego francuskiego opracowania ogólnie o Me 323?

Podstawą wiedzy są te trzy pozycje na pierwszym zdjęciu. Reszta to uzupełnienie 

000.jpg

q1.jpg

q2.jpg

q3.jpg

q4.jpg

q5.jpg

q6.jpg

q7.jpg

Napisano
3 godziny temu, Spirit of Warsaw napisał:

Wątek znowu z absurdalną baśnią o budowaniu dla Me 323 „pasa startowego” z amerykańskich elementów PSP. Tyle tylko, że forumowicz bardziej odpowiedzialny i ostrożniejszy niż Adam Sikorski, bo roztropnie używa słowa „podobno”. Do tego artykuł o budowaniu „pasa startowego” dla Me 323 z „okrąglaków”. Jak powszechnie wiadomo samoloty dobrze startują z okrąglaków,

image.thumb.jpeg.4c11e005979f47a2551d90e7427324bb.jpeg

Swoją drogą ciekawe, że nikomu nie chce się zbadać tego, skąd w Łosińcu tyle tych amerykańskich mat PSP? Czy ruscy zbudowali w pobliżu lotnisko polowe z tych mat i potem ich już nie demontowali, czy np. tak, jak podejrzewa Bjar*, że kolekcjonerska społeczność Łosińca przytargała do siebie i kawałek Me 323, i skądś sporo tych elementów PSP?

 

* Podejrzewa słusznie, jeśli wierzyć w relację pilota Güntera von Rettberga.

Napisano

W rejonie Zamościa Niemcy mieli 4 lotniska: Łabunie, Dub, Zamość-Mokre i Klemensów.
Nie widzę potrzeby by Rosjanie mieli tam cokolwiek budować w miejscu niewykorzystywanym wcześniej przez Lw.
Rosjanie na pewno operowali z Łabuń. Stamtąd nikt nie targałby tego żelastwa 35 km do Łosińca.

M. 

Napisano

No to chyba nie ma cudów - prawdopodobnie musiało się odbyć (w 1945 r. i pewnie już po wojnie) coś à la współczesne działania wojskowe CIMIC. Czyli w przekładzie na realia Polski i rodzącego się komunizmu w parę chwil po wojnie odbyła się propagandówka, jak to wojsko prowadzi działania prospołeczne, dba o lud pracujący miast i wsi i nikomu już niepotrzebne maty PSP wojsko przywiozło do Łosińca, zrobiło zwałkę tego towaru i powiedziało - macie ludzie tutaj takie coś i zróbcie sobie z tego drogę. A w tamtych czasach utwardzona wiejska droga to było coś przez duże „C”.

I być może podobnie było z tymi wielkimi kratownicami Me 323 w Łosińcu. Nikt by ręcznie tego nie przytargał spod Kunek, chyba że w jakimś zaprzęgu.

Napisano

U mnie maty lotniskowe to powszechność np. jako płoty. A skąd się brały? Wiem z pierwszej ręki i to od wielu osób. Po 1945 roku kacapy targali tego całe pociągi na wschód do siebie. Albo dostawali od Amerykanów, albo wytargali gdzieś w swojej strefie okupacyjnej. Ludzie wymieniali za spiryt na przykład, a w gospodarstwie zawsze sie mogło przydać.

Napisano
10 godzin temu, Jedburgh_Ops napisał:

Wątek znowu z absurdalną baśnią o budowaniu dla Me 323 „pasa startowego” z amerykańskich elementów PSP. Tyle tylko, że forumowicz bardziej odpowiedzialny i ostrożniejszy niż Adam Sikorski, bo roztropnie używa słowa „podobno”. Do tego artykuł o budowaniu „pasa startowego” dla Me 323 z „okrąglaków”. Jak powszechnie wiadomo samoloty dobrze startują z okrąglaków,

image.thumb.jpeg.4c11e005979f47a2551d90e7427324bb.jpeg

Swoją drogą ciekawe, że nikomu nie chce się zbadać tego, skąd w Łosińcu tyle tych amerykańskich mat PSP? Czy ruscy zbudowali w pobliżu lotnisko polowe z tych mat i potem ich już nie demontowali, czy np. tak, jak podejrzewa Bjar*, że kolekcjonerska społeczność Łosińca przytargała do siebie i kawałek Me 323, i skądś sporo tych elementów PSP?

 

* Podejrzewa słusznie, jeśli wierzyć w relację pilota Güntera von Rettberga.

Ciekawostką jest potwierdzenie { GIGANT POD KUNKAMI (Rewizje Tomaszowskie 16 mar 2007)} iż na pokładzie znajdowało się  " Dziesięcioosobowa załoga samolotu oraz 21 oficerów zdążających z frontu na urlop do Rzeszy " Mi udało się okrężną drogą potwierdzić tylko 21 osób na pokładzie. Ciekawe skąd te informacje. I na koniec mała ciekawostka - Poszycie z Me 323 C8+DF W.Nr 1295.

1.jpg

11.jpg

111.jpg

1111.jpg

Napisano
10 godzin temu, bjar_1 napisał:

U mnie maty lotniskowe to powszechność np. jako płoty.

Czy widziałeś kiedyś, żeby te maty były jakoś cechowane? Mają gdzieś to sakramentalne „U.S.” i rok budżetowy? Ewentualnie jeszcze nazwę producenta? Gdzieś coś powinno być z tych rzeczy, bo przecież u Amerykanów każdy drobiazg był tak cechowany (co najmniej „U.S.”) to taki kawał mela, jak listwa tej maty PSP też coś powinna mieć wybite.

Napisano
32 minuty temu, Woodhaven napisał:

I na koniec mała ciekawostka - Poszycie z Me 323 C8+DF W.Nr 1295.

111.jpg

1111.jpg

Nic dziwnego, że w ówczesnej biedzie takie rzeczy lądowały w wiejskich gospodarstwach. Towar pierwsza klasa. Porządne mocne płótno lotnicze o splocie koszykowym i wytrzymałości (jak dla Giganta) najmarniej 1800÷2000 kG/mb, po cellonie i po plastyfikatorze, potem jeszcze po porządnym lakierze nitrocelulozowym (5÷8 warstw zgodnie z ówczesną sztuką) i dziękuję bardzo - lepsze niż papa. Spokojnie można było tym kryć albo łatać dach każdej szopy, stodoły czy domu.

Napisano
30 minut temu, Jedburgh_Ops napisał:

Czy widziałeś kiedyś, żeby te maty były jakoś cechowane? Mają gdzieś to sakramentalne „U.S.” i rok budżetowy? Ewentualnie jeszcze nazwę producenta? Gdzieś coś powinno być z tych rzeczy, bo przecież u Amerykanów każdy drobiazg był tak cechowany (co najmniej „U.S.”) to taki kawał mela, jak listwa tej maty PSP też coś powinna mieć wybite.

Nigdy nic nie było, a trochę ich widziałem, także w ładnych stanach zachowania. Nie widziałem wybitej choćby literki.

Napisano
12 godzin temu, Jedburgh_Ops napisał:

Nic dziwnego, że w ówczesnej biedzie takie rzeczy lądowały w wiejskich gospodarstwach. Towar pierwsza klasa. Porządne mocne płótno lotnicze o splocie koszykowym i wytrzymałości (jak dla Giganta) najmarniej 1800÷2000 kG/mb, po cellonie i po plastyfikatorze, potem jeszcze po porządnym lakierze nitrocelulozowym (5÷8 warstw zgodnie z ówczesną sztuką) i dziękuję bardzo - lepsze niż papa. Spokojnie można było tym kryć albo łatać dach każdej szopy, stodoły czy domu.

PS

Szkoda, że pilot Mateusz „Tank Hunter” Deling, albo choćby Olaf Popkiewicz, czy inni eksploratorzy-podcastowcy nie tykają tematów lotniczych, a w każdym razie tykają w jakimś promilu. Aż by się prosiło przejść po gospodarstwach w promieniu 20÷30 kilometrów od Kunek i rozejrzeć się za towarem z tego Me. Samo takie płótno, jak opisałem, trzyma się świetnie przez bardzo długie dekady. Jeśli chłopstwo darło pasy z tego krytego płótnem Me to kto wie - może gdzieś jeszcze w jakiejś szopie leży kawałek wręcz z fragmentem swasty albo krzyża.

Napisano
17 godzin temu, Jedburgh_Ops napisał:

Nic dziwnego, że w ówczesnej biedzie takie rzeczy lądowały w wiejskich gospodarstwach. Towar pierwsza klasa. Porządne mocne płótno lotnicze o splocie koszykowym i wytrzymałości (jak dla Giganta) najmarniej 1800÷2000 kG/mb, po cellonie i po plastyfikatorze, potem jeszcze po porządnym lakierze nitrocelulozowym (5÷8 warstw zgodnie z ówczesną sztuką) i dziękuję bardzo - lepsze niż papa. Spokojnie można było tym kryć albo łatać dach każdej szopy, stodoły czy domu.

Gotcha ! !! !!! Ale to jest sklejka ;-)

Napisano

Okay, ale... :classic_smile:

Żelazna zasada na całym ówczesnym świecie - w szybowcach czy to cywilnych, czy wojskowych, płótnem lotniczym (w technologii wzmacniania, uelastyczniania i impregnacji opisanej przeze mnie powyżej) pokrywamy całą konstrukcję. Jeśli np. w toku jednego z wczesnych etapów produkcji keson jest sklejkowy, a reszta w stronę krawędzi spływu ma być kryta płótnem to na finał płótnem pokrywamy wszystko, a nie że zostawiamy sklejkowy keson bez pokrycia go tym samym płótnem, co resztę.

Z jednego z tych Twoich kawałków wiszą jakieś frędzle - to co to jest, bo na sklejkę to nie wygląda, tylko raczej na płótno.

Oczywiście - jakieś fragmenty płatowca mogły być tylko sklejkowe, ale generalnej zasady tamtych lat to nie zmienia. I tak samo nie zmienia faktu, że trudno byłoby uwierzyć, że polscy gospodarze nie odarli (przynajmniej tam, gdzie sięgnęli bez drabin) tego Me właśnie z porządnego płótna lotniczego, jakie opisałem, czyli wzmocnionego, uelastycznionego oraz impregnowanego.

Napisano (edytowane)

Ten się nie spalił, bo jest jego fotografia po lądowaniu. Poza tym on się nie palił na dolocie do lądowiska przygodnego.

Trzeba czytać to, co jest publikowane w tym wątku.

Edytowane przez Jedburgh_Ops
Napisano

No to moja teoria jest taka, po awaryjny lądowaniu Niemcy zrobili fotkę, zdemontowali wszystko co im się udało a resztę po prostu podpalili aby się nie dostała w nieodpowiednie ręce.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie