Skocz do zawartości

Generałowie Wojska Polskiego II RP- zdjęcia


formoza58

Rekomendowane odpowiedzi

formoza58, po tym wtręcie z gen.Zielińskim wracam do początku alfabetu (choć nie zarzekam się, że innych wtrętów nie będzie).

Choć tak jak Tadeusz Kościuszko oficjalnie został uznany za bohatera narodowego Białorusi to był generałem brygady Wojska Polskiego:  Stanisław Bułak-Bałachowicz (10.02.1883 - 10.05.1940).

Wybitny i zasłużony żołnierz I-ej Wojny Światowej i wojny z bolszewikami 1919-20. 

Zasłużony obrońca Warszawy we wrześniu 1939 roku.

Zamordowany na ulicy przez agentów gestapo na zlecenie siostrzanej sowieckiej służby NKWD.

General-Stanislaw-Bulak-Balachowicz.jpg

generał Bałachowicz.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 1,2k
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Kontynuujemy literę"B". No chyba, że ktoś doda jeszcze innych generałów na "A".

Generał broni Leon Berbecki
ur. 28 lipca 1874  -  zm. 23 marca 1963
Co interesujące, oprócz wielu innych, posiadał odznaczenia wszystkich trzech państw zaborczych, jak niżej:
Order Leopolda III klasy (Austro-Węgry, 1916)
Order Korony Żelaznej III klasy (Austro-Węgry, 1915)
Odznaka za Służbę Wojskową dla Oficerów III klasy (Austro-Węgry)
Krzyż Żelazny II klasy (Prusy)
Order Świętej Anny II i IV klasy (Rosja)
Order Świętego Włodzimierza IV klasy (Rosja, 1904)
Order Świętego Stanisława III klasy (Rosja).
P.S. na zdjęciu jeszcze jako generał dywizji.

GenBerbecki.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generał dywizji Bronisław Teofil Babiański  

ur.28.04.1862  -  zm.10.1939

Od 1883 był zawodowym oficerem piechoty armii rosyjskiej. Brał udział w interwencji Rosji w Chinach 1900–1901 oraz wojnie rosyjsko-japońskiej 1904-1905. Podczas I wojny światowej walczył na froncie niemieckim jako dowódca brygady piechoty i dywizji piechoty. 3 czerwca 1917 roku awansował na generała majora. W latach 1917–1918 działał w polskich organizacjach wojskowych w Rosji.

Od 21 stycznia 1919 w Wojsku Polskim. Dowodził grupą operacyjną, 10, 7 i 6 Dywizją Piechoty w walkach z Ukraińcami i bolszewikami. W latach 1920-1921 był dowódcą Okręgu Generalnego „Lublin”. Z dniem 1 kwietnia 1921 został przeniesiony w stan spoczynku, w stopniu generała podporucznika. 26 października 1923 roku Prezydent RP Stanisław Wojciechowski zatwierdził go w stopniu generała dywizji.

W październiku 1939 w okolicach Grodna aresztowany przez NKWD, zaginął bez wieści.

Bronisław Teofil Babiański.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

formoza58 - wygląda na to, że tylko my dwaj ciągniemy ten wózek z generałami.

Jakoś nikt nie chce nam pomóc choć temat bardzo ciekawy.

To jedziemy dalej:

jeden z najwybitniejszych generałów II.RP,

generał dywizji Stanisław Burhardt-Bukacki 
ur. 08.01.1890 w Cannes, zm. 06.06.1942 w Edynburgu
Od sierpnia 1914 w Legionach Polskich, m.in. dowódca II plutonu Pierwszej Kompanii Kadrowej, I batalionu 1 Pułku Legionów, 5 Pułku Piechoty Legionów. Od października 1918 komendant POW okupacji austro-węgierskiej, a od 24 listopada tr. szef Sztabu Dowództwa Okręgu Generalnego Warszawa. W czerwcu 1920 szef sztabu Armii Rezerwowej, od lipca tr. dowódca 8 Dywizji Piechoty i grupy operacyjnej własnego imienia (8 i 10 DP). Od września 1921 do grudnia 1925 dowódca 8 Dywizji Piechoty, od 31 grudnia 1925 do 17 maja 1926 szef Oddziału III Sztabu Generalnego. W latach 1926–1928 II wiceminister spraw wojskowych, 1928–1931 generał do prac przy Generalnym Inspektoracie Sił Zbrojnych, od 1933 II zastępca szefa Sztabu Głównego, od grudnia 1935 Inspektor Armii. 3 września 1939 mianowany szefem Polskiej Misji Wojskowej w Paryżu. Od listopada 1939 do czerwca 1940 przewodniczący Komisji Regulaminowej; kierował akcją ewakuacyjną resztek Wojska Polskiego do Wielkiej Brytanii (był ostatnim żołnierzem, który 25 czerwca 1940 wszedł na ostatni statek ewakuacyjny). Od czerwca do sierpnia 1940 dowódca Obozów i Oddziałów WP w Szkocji.

Fotografia niestety w stopniu generała brygady 

Kol.formoza58, może masz zdjęcie w stopniu generała dywizji.

B-B.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, otton1 napisał:

Jakoś nikt nie chce nam pomóc.......

Niech tam będzie......pomogę.

Nie na literę ale tuż obok, na C:

generał brygady Feliks Mikołaj Stanisław Cyrus-Sobolewski

ur. 22.05.1855, zm.16.05.1925

Mimo przyznania mu stopnia generała brygady WP w czynnej służbie nie był.

1925 nr.27.png

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, otton1 napisał:

formoza58 - wygląda na to, że tylko my dwaj ciągniemy ten wózek z generałami.

Jakoś nikt nie chce nam pomóc choć temat bardzo ciekawy.

To jedziemy dalej:

jeden z najwybitniejszych generałów II.RP,

generał dywizji Stanisław Burhardt-Bukacki 
ur. 08.01.1890 w Cannes, zm. 06.06.1942 w Edynburgu
Od sierpnia 1914 w Legionach Polskich, m.in. dowódca II plutonu Pierwszej Kompanii Kadrowej, I batalionu 1 Pułku Legionów, 5 Pułku Piechoty Legionów. Od października 1918 komendant POW okupacji austro-węgierskiej, a od 24 listopada tr. szef Sztabu Dowództwa Okręgu Generalnego Warszawa. W czerwcu 1920 szef sztabu Armii Rezerwowej, od lipca tr. dowódca 8 Dywizji Piechoty i grupy operacyjnej własnego imienia (8 i 10 DP). Od września 1921 do grudnia 1925 dowódca 8 Dywizji Piechoty, od 31 grudnia 1925 do 17 maja 1926 szef Oddziału III Sztabu Generalnego. W latach 1926–1928 II wiceminister spraw wojskowych, 1928–1931 generał do prac przy Generalnym Inspektoracie Sił Zbrojnych, od 1933 II zastępca szefa Sztabu Głównego, od grudnia 1935 Inspektor Armii. 3 września 1939 mianowany szefem Polskiej Misji Wojskowej w Paryżu. Od listopada 1939 do czerwca 1940 przewodniczący Komisji Regulaminowej; kierował akcją ewakuacyjną resztek Wojska Polskiego do Wielkiej Brytanii (był ostatnim żołnierzem, który 25 czerwca 1940 wszedł na ostatni statek ewakuacyjny). Od czerwca do sierpnia 1940 dowódca Obozów i Oddziałów WP w Szkocji.

Fotografia niestety w stopniu generała brygady 

Kol.formoza58, może masz zdjęcie w stopniu generała dywizji.

B-B.jpg

Niestety nie, ale  mam  ujęcie.

Burhart bukacki stanislaw.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gen. bryg. Stefan Buchowiecki.

Urodził się w majątku Sokołowo, w powiecie słonimskim, w rodzinie Adama i Walerii z Moczulskich[1]. Ukończył studia na wydziale lekarskim Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego, 1890 obronił doktorat nauk medycznych. Pracował jako naczelny lekarz Szpitala św. Błażeja w Olkuszu. Służył w armii carskiej jako oficer-lekarz w czasie wojny rosyjsko-japońskiej. W 1907 przeszedł do rezerwy.

14 września 1914 wstąpił do Legionów i jako podporucznik zajął się organizacją legionowych szpitali polowych. W latach 1915–1916 był naczelnym lekarzem 6 pułku piechoty. Został ranny w bitwie pod Kostiuchnówką w grudniu 1915. 3 lutego 1916 mianowany naczelnym lekarzem w domu ozdrowieńczym w Kamieńsku, organizował szpitale dla legionistów w Kościńcach, Dęblinie i Żyrardowie, był naczelnym lekarzem obozu legionowego w Zegrzu i Ostrowi-Komorowie oraz obozu internowania w Łomży, a później naczelnym lekarzem szkół Polskiej Siły Zbrojnej. 4 listopada 1918 został szefem sanitarnym I Brygady PSZ.

W tym samym miesiącu objął obowiązki szefa sanitarnego Dowództwa Okręgu Generalnego „Kielce” w Kielcach. 3 lutego 1920 został awansowany na podpułkownika. 12 lutego 1920 Minister Spraw Wojskowych mianował go komendantem I Szpitala Okręgowego na Mokotowieprzy ulicy Nowowiejskiej[2] (jego zastępcą był kpt. dr Tomasz Krzyski[3]). Szpitalem Mokotowskim kierował w czasie wojny z bolszewikami. Na tym stanowisku 29 maja 1920 został zatwierdzony z dniem 1 kwietnia 1920 w stopniu pułkownika w korpusie lekarskim, w „grupie byłych Legionów Polskich”. W sierpniu 1921 Główny Szpital Wojskowy (b. Szpital Ujazdowski) przemianowany został na Szpital Okręgowy Nr I, a Szpital Mokotowski przekształcony został w „Zakład Leczniczo-Szkolny dla Inwalidów Wojennych w Warszawie”. Kierownictwo zakładu powierzone zostało Stefanowi Buchowieckiemu. Następnie pełnił funkcję przewodniczącego komisji superrewizyjnej przy Szpitalu Okręgowym Nr I.

Z dniem 31 maja 1925 w stopniu pułkownika rezerwy lekarza został przeniesiony w stan spoczynku. Mieszkał wówczas w Warszawie przy ulicy Wilczej 29a. Zaopatrzenie emerytalne otrzymał na podstawie Ustawy z dnia 11 grudnia 1924 o przyznawaniu darów z łaski[4].

25 lipca 1925 Prezydent RP Stanisław Wojciechowski awansował pułkownika w stanie spoczynku Stefana Buchowieckiego do stopnia tytularnego generała brygady w stanie spoczynku z dniem 31 maja 1925[5].

Ostatnie lata życia spędził w Olkuszu. Tam w nocy z 9 na 10 kwietnia 1927 zmarł. We wtorek 12 kwietnia 1927 roku został pochowany na miejscowym cmentarzu.

Stefan_Buchowiecki,_lekarz,_gen._bryg._WP.jpg

buchpwiecki stefan.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znakomicie Kolego formoza58 że założyłeś ten temat - zapowiada się bardzo interesująco.

Przypomina oprócz powszechnie znanych generałów także i tych, którzy tworzyli Wojsko Polskie na samym początku jego istnienia a ich nazwiska nie zachowały się w ogólnej pamięci.

Ciekawie o tych generałach (choć tylko z armii austro-wegierskiej) pisze Andrzej Zaręba w swoim artykule, który choć przydługi jak na forum wart jest zacytowania:

Requiem dla austro-węgierskich generałów na Rakowicach

Andrzej Zaręba
31 października 1918 roku Kraków przeszedł w ręce polskie w sposób prawie bezbolesny, nieco siłą rozpędu, nieco przypadkiem. Nie było strzelaniny ulicznej, nie podpalono urzędów, zdrajcy nie zawiśli na latarniach ani też bataliony asystencyjne armii austro-węgierskiej nikogo nie posłały w trybie doraźnym do piachu. Władza została uchwycona w prosty i zarazem zmyślny sposób. Oto komendant garnizonu krakowskiego Begnini został internowany przez polskich żołnierzy pod wodzą porucznika Antoniego Stawarza w magistracie miejskim. Zamknięty na klucz za wielkimi furtami dębowych drzwi miotał się bezsilnie jak złapany do saka szczupak. Po ulicach tymczasem krążyli już mówiący po polsku żołnierze c. i k. armii. Ubrani w liche, zastępcze mundury wojska, któremu głód zaglądał od roku do menażek. Z godziny na godzinę zmieniało się w ich wyglądzie jedno - mosiężne, zabarwione na ochronny kolor bączki z literą K, oznaczającą cesarza Karola, zastępowały kupowane na ulicy orzełki i kotyliony w barwach narodowych. Rosły zyski ze sprzedaży narodowych symboli - prywatna inicjatywa jak zawsze wykorzystała swoje pięć minut.

Ten bezbolesny przewrót można łatwiej zrozumieć, uświadamiając sobie, że w Krakowie nie tylko Begnini był austro-węgierskim generałem. Obok niego w mieście znajdowali się też Polacy w tej samej randze, generałowie c. i k. armii, jak Franciszek Aleksandrowicz (w niedalekiej przyszłości dowódca polskiej 4. dywizji piechoty), Eugeniusz Dąbrowiecki (będzie kierował organizacją żandarmerii w wojsku polskim), przyszły szef intendentury w okręgu krakowskim, a następnie u Józefa Hallera Ludwik Fuglewicz, Jakub Gąsiecki (przyszły inspektor piechoty w okręgu krakowskim), światowej sławy epidemiolog Henryk Wierusz-Kowalski (zostanie wkrótce najstarszym wiekiem generałem w armii polskiej), Józef hr. Lasocki, dowódca 2. pułku ułanów Schwarzenberga (w nieodległej przyszłości na czele polskiej brygady jazdy zdobędzie Lidę na Litwie), syn chłopa Antoni Madziara (obejmie w imieniu Wojska Polskiego komendę miasta Krakowa), Zygmunt Zieliński (dowódca 3. armii polskiej w wojnie polsko-bolszewickiej), Paweł Cyrus Sobolewski (wkrótce inspektor artylerii w Krakowie, a następnie w armii Hallera).

Ta część armii austro-węgierskiej, która posługiwała się prywatnie językiem polskim, hurmem wstąpiła do tworzącej się polskiej armii. W Krakowie austriaccy oficerowie przeciągali na służbę Polsce całe zwarte jednostki, jak choćby 1. pułk ułanów Brudermanna, który stał się zaczątkiem polskiego 8. pułku ułanów im. księcia Poniatowskigo, 13. pułk piechoty Starhemberga młodszego ("krakowskich dzieci"), 16. pułk strzelców "Krakau", 2. pułk artylerii ciężkiej (dawny 2. pułk artylerii fortecznej armii austro-węgierskiej), 20. pułk piechoty, z którego rozwinęły się następnie jednostki podhalańskie i wiele innych.

Zorganizować prawdziwe wojsko

I może dlatego przejęcie władzy miało tak spokojny przebieg. A nie było powodu, żeby Kraków nie miał spłynąć krwią, jak to się stało w innych miejscach w rozpadającej się monarchii. W końcu komendant mógł zawczasu zarządzić pacyfikację i próbować ewakuować wojsko do Wiednia. Równi rangą komendantowi austriackiego garnizonu Krakowa już 1 listopada 1918 r. zgłaszali się masowo do Wojska Polskiego. Zrobili to, mimo że Austro-Węgry były jeszcze uznawanym międzynarodowo państwem, a Polska wciąż jedynie koncepcją polityczną. Decyzja o przejściu na służbę polską była rozmaicie oceniana - czyniono im nawet zarzuty o karierowiczostwo i koniunkturalizm. Ale ważniejsze jest co innego: ich obecność w młodej armii polskiej była, by tak rzec, darem niebios dla odradzającego się państwa. Ktoś bowiem musiał umieć cierpliwie, dzień po dniu zbudować skomplikowaną maszynerię wojskową. Nie tylko skrzyknąć miły dla niewieścich oczu szwadron kawalerii - także kancelarię, archiwum sztabowe, szkoły oficerskie, komendy placu, kolumny taborowe, oddziały naprawcze, magazyny żywności i furażu i temu podobne instytucje. Zorganizować prawdziwe wojsko. I w dodatku nie gorsze od innych, żeby obce armie nie zdusiły niepodległości kraju w zarodku.

Godzina jest krótsza niż się sądzi

W kiełkującej do życia Polsce oficerowie sztabu generalnego pochodzenia austriackiego byli reprezentowani w liczbie 70, generałów przyjęto ponad 30! Wnieśli obok wiedzy i profesjonalnej rutyny także nabyte przez lata służby zwyczaje. Ich cesarska armia posiadała szczególnie bogate tradycje - niektóre regimenty, jak choćby dragonów, mogły pochwalić się nieprzerwaną ciągłością od XVII wieku...

Toteż generałowie o austriackiej proweniencji wyróżniali się wieloma cechami charakterystycznymi. Były to dziwne postaci - wyprostowani, żylaści, z bagnetami na luźnych pasach, sztylpami opinającymi łydki, wyraźnie odróżniali się od reszty, szczególnie od rosyjskich Polaków, z którymi jeszcze tak niedawno toczyli z urzędu wojnę w imieniu obcej dynastii.

Ich pedanteria nie miała sobie równych. Polerowanie, czyszczenie, usprawnianie i porządkowanie było drugą, a może już wtedy nawet pierwszą naturą. Jeden z najsławniejszych w międzywojennej Polsce generałów - Jan Romer - uważał, że godzina jest w rzeczywistości krótsza, niż się sądzi.

Ustalił, że jego godzina liczyła jedynie 59 minut, zaś dla podwładnych była o minutę krótsza. Dawało to wygodny zapas aż 120 sekund.

Romer z poruczenia Naczelnika Piłsudskiego stanął na czele komisji mającej pozyskać dla kraju materiał wojenny u aliantów. Granice były wtedy płynne, wrogowie wszechobecni, a Wojsko Polskie bez butów. Dzięki pedanterii generała, jego doświadczeniu w kontaktach z ludźmi i fachowości Polska w krytycznym momencie istnienia przejęła z Zachodu rozpaczliwie potrzebne w kraju mundury, wyposażenie, broń, paszę dla koni i sprzęt wojenny.

Precyzyjnie zaostrzone, poukładane w szeregu niczym tyraliera gotowa do ataku, leżały na stole generała Stanisława Szeptyckiego kolorowe ołówki. Może to wydawać się śmieszne, ale do dzisiaj plany i schematy bitew i marszów wojennych sporządzane przez sztabowców austriackich wyróżniają się jasnością, prostotą i wielką czytelnością.

Wrzask był skuteczny

W trakcie przebytych kursów oficerowie nabywali też umiejętność pięknego pisania i kaligrafii. Generał Stanisław Haller zadziwiał swym wykwintnym pismem kolegów wojskowych. Był poza tym człowiekiem wielkiej uczciwości i ofiarności, znosząc przez czas długi urzędowanie w podupadłym biurze, gdzie ściany zdobiły jeszcze portrety pruskich generałów. Uważał, że rzeczą ważniejszą od jego biura jest remont gmachu sztabu generalnego.

Austriackie wojsko wyróżniała niezwykle ostra dyscyplina. Dzięki niej wielonarodowa armia austro-węgierska okazała się w najwyższym stopniu odporna na nieszczęścia wojenne. Podobną spoistość prezentowała chyba jedynie armia brytyjska. Tą zwartość uzyskano w obu za pomocą drakońskiej dyscypliny i metod wychowawczych, które w dzisiejszych czasach są trudne do zaakceptowania (choć stosują je nadal z powodzeniem Brytyjczycy).

Generałowie, którzy zostali do niej wdrożeni, przenieśli ją do polskiej armii. W stosunkach służbowych na pewno nie byli ludźmi przyjemnymi dla otoczenia. Choć austriaccy oficerowie mieli unikalny w Europie przywilej zwracania się do siebie wzajem na "ty", oficjalna bariera, jaką stwarzano pomiędzy rangami w armii cesarskiej, była ogromna. Wrzeszcząc na podwładnego po imieniu wymuszano pożądane zachowania. Jeśli się jednak bliżej temu zwyczajowi przyjrzeć, było to zachowanie na poły teatralne, taka behawiorystyczna metoda szkoleniowa.

Generał Józef Rybak, znany w międzywojennej armii z gniewnych i nieprzyjemnych inspekcji, w rzeczywistości swój gniew udawał. Chodziło o to, aby na zasadzie kontrastu w czasie następnej wizyty zwiększyć efekt udzielonej pochwały. Była to swoista dwubiegunowość - od upadku na samo dno oceny po wywyższenie pochwałą za błyskawiczne postępy.

Gdzie legioniście do austro-oficera

Legioniści polscy, którzy poszli na wojnę w szeregach tworzonego ad hoc ochotniczego wojska, nie znali zwyczajów panujących w armii cesarskiej.

Polacy, a szczególnie twórcza inteligencja, żyli z dala od wojska i jego problemów. Był to dla nich świat średniowiecznych stosunków, patriarchalnej zależności i brutalnej dyscypliny. Z jednej strony oficer mógł w każdym momencie służby poprosić o audiencję u cesarza, z drugiej nierzadkie były przypadki samobójstw spowodowanych pominięciem przy awansie czy z powodu biedy. W tym świecie rządził bezwzględnie egzekwowany rozkaz, dotkliwe kary za przewinienia i wrzaski.
 
Kontakty frontowe inteligencji i paramilitarnych organizacji młodzieżowych z austriackimi sztabowcami wywołały szok. Generałowie traktowali legionistów jak gorszą część armii. Źle uzbrojoną, wyszkoloną na łące w niedzielne popołudnie i pozbawioną wojskowych przymiotów.

Legioniści zaś od pierwszego dnia wojny narzekali na tępą austriacką soldateskę, ograniczonych oficerów sztabowych przystrojonych w sztuczne mózgi (szarego koloru kepi wyróżniające sztabowców), brutalność i pogardliwy stosunek do podwładnych. Zdziwienie wzbudzali szczególnie generałowie - Polacy. Okazało się, że zachowują niezrozumiałą lojalność w stosunku do tronu habsburskiego, że nie są skłonni w czasie operacji frontowych podzielać poglądów i demokratycznych nadziei Legionów, szczególnie I Brygady. Że brzydzą się polityką. Jedni i drudzy, choć mówili do siebie tym samym językiem, byli niczym dwa odpychające się bieguny.

Ktoś, kto przeszedł wszystkie szczeble kariery wojskowej w jednej z najlepszych ówczesnych armii w Europie, mógł czuć się dziwnie w towarzystwie zawadiackiego kresowego szlagona, jakim jawił się Józef Piłsudski podniesiony za sprawą czysto politycznej decyzji do rangi brygadiera.

Franciszek Latinik, dowódca pułku cieszyńskiego, a następnie brygady piechoty, wręcz irytował się na myśl o legionistach. W jego przekonaniu było to niedoszkolone, rozpolitykowane pseudowojsko. Bezgranicznie zaś wierzył w przymioty swoich podwładnych - Polaków z zachodniej części Beskidów i Śląska. Ufał tylko starej, sprawnej jak dobrze naoliwiona maszyna, organizacji wojskowej. Dla pocieszenia legionistom dodać trzeba, że Latinik jeszcze gorsze miał zdanie o austro-węgierskiej kawalerii. Możliwe, że z powodu ukrytej zazdrości - sam był oficerem piechoty.

Na przykład Gosławski

Oficerowie austro-węgierscy w zgodnej opinii obserwatorów z okresu I wojny zasługiwali na miano elity wojskowej Europy. Niejednokrotnie byli poliglotami. Mieli za sobą rozmaite studia i trudne kursy szkoleniowe. Polskiego pochodzenia oficer cesarskiej armii siłą rzeczy nabierał przekonania o własnej wyjątkowości.

Na wyższy stopień i dostęp do sztabowego stolika oficerowie - Polacy czekali długo, nieraz ponad 18 lat. Prowadziła tam ciernista droga, która dla wielu rozpoczynała się od opuszczenia rodzinnego domu, wtłoczenia do głowy nielubianego języka niemieckiego, przymusowej emigracji do szkoły z internatem, gdzie prym wiedli głównie Niemcy austriaccy, Węgrzy i zniemczeni Czesi.

Przykładem takiej drogi jest kariera wojskowa syna celnika Marcelego Gosławskiego z Brodów. Do wojska poszedł, mając siedemnaście lat.

Mając wyraźną predylekcję do broni palnej, Gosławski trafił do 30. batalionu jegrów, potem zaś widzimy go na rozmaitych stanowiskach związanych z opieką nad bronią strzelecką. Niebawem młody oficer został komendantem strzelnicy batalionu i zbrojmistrzem jednostki.

Był rok 1907, kiedy przeniósł się do Wadowic, aby służyć w 56. pułku piechoty. Pułk był bardzo "polski", jego żołnierze pochodzili głównie z okolic Beskidów, Śląska Żywieckiego, także z nizin północnej części Galicji.

W końcu już jako pułkownik, choć zaledwie na czele samodzielnego batalionu piechoty, wyruszył 1 sierpnia 1914 roku na wojnę. Teraz czekała go próba ognia. 3 sierpnia 1914 roku batalion dowodzony przez Gosławskiego wszedł do bitwy. Trzeba tu przypomnieć, w jakim stylu walczyli w tym czasie austro-węgierscy dowódcy. Mimo że zewsząd padały artyleryjskie pociski, a teren zasypywany był gradem kul z broni ręcznej, absolwenci akademii wojskowych cesarstwa nie kryli się jak zające w krzakach. W dobrym tonie było wykonanie natarcia jak pod Wagram i Aspern prawie sto lat wcześniej. Obwieszony symbolami honoru i przywileju - porteepe i szablą, oficer prowadził karne tyraliery nierzadko dosiadając jeszcze wierzchowca. Stanowił wyśmienity cel dla rosyjskich strzelców, ale czasem udawało się przeżyć taką chwalebną szarżę na bagnety. Bitwa rozstrzygała o przyszłych przywilejach. Wielkiego zaszczytu dostąpił Gosławski - tytuł szlachecki von Księżomierz (przyznany w 1916 roku) od miejscowości, gdzie jego batalion stoczył bitwę.

Gosławski przy swojej brawurze miał szczęście w nieszczęściu - zapewne kolejnej bitwy by nie przeżył. Jednak okazało się, że był chory na serce i po długiej rekonwalescencji trafił do służby na tyłach, inspekcjonując produkcję zbrojeniową. W Polsce został inspektorem sił zbrojnych okręgu krakowskiego.

Dziś śpią na Rakowicach

Po tych "cesarskich dzieciach", które do służby Rzeczypospolitej powiódł nagły poryw serca ukrytego w pancerzu rutyny i urzędowej oschłości, znikają ślady ludzkiej pamięci. W polskim wojsku byli przeważnie krótko. Zwalniani najczęściej ze służby z powodu podeszłego wieku i wyczerpania w 1921 roku. Ale padali także ofiarami politycznych intryg. Bywali ofiarami ówczesnych "teczkowych afer".

Jeden po drugim, skromnie i karnie, znikali z oczu opinii publicznej. Bohaterowie tej krótkiej opowieści, poza kilkoma, śpią dziś pogodzeni ze światem i ze sobą na rakowickim cmentarzu. Obok podwładnych, którzy oddawali życie wpierw za "Najjaśniejszego Pana" a potem za "Wolną i Niepodległą". Ci sami żołnierze, ci sami dowódcy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno się spotka z większością z nich w tym wątku ? 

Tymczasem, mam kłopot z identyfikacją kilku generałów. Może teraz zamieścić , zidentyfikować...

                                      --------------------------------------------------------------

W tym przypadku kojarzy mi się z gen. Dzierżanowskim.

 

gen5.JPG

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, formoza58 napisał:

Tymczasem, mam kłopot z identyfikacją kilku generałów. Może teraz zamieścić , zidentyfikować...

Świetne fotografie!!!! Cholernie mi się podobają.

Może uda się tych generałów zidentyfikować - może i inni forumowicze pomogą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Czlowieksniegu napisał:

No chyba, że ktoś doda jeszcze innych generałów na "A".

Oczywiście - jeszcze się znajdą.

Chociażby ten, którego krótką biografię wstawiam poniżej. Niestety nie mam póki co żadnej fotografii generała Aleksandrowicza. Nawet jego grobu na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Franciszek Aleksandrowicz
ur. 4 grudnia 1856 we Lwowie, zm. 3 stycznia 1927 w Krakowie
generał major cesarskiej i królewskiej armii, generał dywizji Wojska Polskiego.
Od 5 listopada 1918 dowódca Wojsk Polskich na Śląsku Cieszyńskim. 
Od stycznia do kwietnia 1919 dowódca Grupy Operacyjnej. W marcu 1919 na czele oddziałów wojskowych wyruszył z Żywca na odsiecz Lwowa. Od kwietnia do grudnia 1919 dowódca 4 Dywizji Piechoty na froncie małopolskim. W 1920 w Centralnej Stacji Zbornej w Warszawie i krótko w Centralnej Komisji Kontroli Stanów. Z dniem 1 kwietnia 1921 został przeniesiony w stan spoczynku, w stopniu generała podporucznika. 26 października 1923 Prezydent RP Stanisław Wojciechowski zatwierdził go w stopniu generała dywizji ze starszeństwem z dniem 1 czerwca 1919 w korpusie generałów.
Odznaczony został orderem Virtuti Militari i cztery razy Krzyżem Walecznych 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Czlowieksniegu napisał:

Podobnie jak o Jakub Gwidon Arct, ale kiepsko ze zdjęciem, dla odmiany. I Juliusz Fryderyk Albinowski

Albinowskiego wstawiłem i to z fotografią na stronie 1

Kol.Czlowieksniegu - wstaw biografię Arcta - może zdjęcie się znajdzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, otton1 napisał:

Kol.Czlowieksniegu - wstaw biografię Arcta - może zdjęcie się znajdzie.

Wyręczę z biogramem, jeszcze tylko zdjęcie... Ale portretu Arcta, " jak na lekarstwo" ? Z Wiki...

 

Jakub Gwidon Arct urodził się 28 czerwca 1865 roku w Sądowej Wiszni, powiecie mościskimówczesnego Królestwa Galicji i Lodomerii, w rodzinie Ignacego i Józefy z Raabów[1]. Po ukończeniu gimnazjum i uzyskaniu matury studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Do austriackiej armii wstępuje w 1891 roku. Po ukończeniu kursu w 1904 roku lekarz sztabowy. Piastował m.in. stanowisko szefa sanitarnego twierdzy i garnizonu Przemyśl. Od 14 grudnia 1914 komendant Szpitala Zapasowego w Wadowicach. W armii Austro-Węgier służy do 1917 roku, ostatnie zajmowane stanowisko to szef sanitarny korpusu armii.

W połowie grudnia 1918 roku został komendantem Szpitala Załogi w Wadowicach, a 23 grudnia tego roku został wyznaczony na stanowisko lekarza sztabowego Wadowickiego Okręgu Wojskowego[2].

3 lutego 1919 roku został formalnie przyjęty do Wojska Polskiego z byłej armii austro-węgierskiej, z zatwierdzeniem rangi pułkownika lekarza[3]. Od 13 lutego tego roku na stanowisku szefa sanitarnego w Dowództwie Okręgu Generalnego „Łódź” w Łodzi. 29 maja 1920 roku został zatwierdzony z dniem 1 kwietnia 1920 roku w stopniu pułkownika, w korpusie lekarskim, w grupie oficerów byłej armii austriacko-węgierskiej[4].

Z dniem 1 października 1921 roku urlopowany. Z dniem 1 stycznia 1922 roku został przeniesiony w stan spoczynku, w stopniu pułkownika lekarza, z prawem noszenia munduru[5]. 26 października 1923 roku Prezydent RP Stanisław Wojciechowski zatwierdził go w stopniu generała brygady[6].

Na emeryturze zamieszkał w Łodzi, gdzie od 1924 roku do śmierci był dyrektorem łódzkiej Kasy Chorych. Zmarł 11 maja 1933 roku w Łodzi.

Jakub Arct był żonaty z Herminą z Birnbaumów[7], z którą miał troje dzieci: Lotariusza Pawła (1900–1938), Zofię (ur. 1901) i Olgę (ur. 1905)[1].

Major pilot Lotariusz Paweł Arct zginął śmiercią lotnika 13 grudnia 1938 roku, jako dowódca II/1 dywizjonu bombowego. Wraz z nim zginął śmiercią lotnika kapral strzelec samolotowy radiotelegrafista Włodzimierz Pieregut[8].

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, formoza58 napisał:

Wyręczę z biogramem, jeszcze tylko zdjęcie... Ale portretu Arcta, " jak na lekarstwo"

No bo to lekarz a nie taki od szabli, lancy, karabinu czy armaty.

I tak cud, że przy Buchowieckim znalazły się aż dwie fotografie - gratuluję!!!!!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny generał lekarz, a skoro liznęliśmy na " B"...

Gen. bryg. Franciszek Białokur...

 

W 1914 powołany do służby wojskowej jako lekarz w armii rosyjskiej, pułkownik. W 1918 przyjęty do Wojska Polskiego, wyznaczony na stanowisko ordynatora w Szpitalu Ujazdowskim. W 1920 zastępca komendanta Szpitala Wojskowego w Kowlu. Następnie komendant Szpitala Okręgowego w Toruniu. Od 1924 naczelny lekarz Oficerskiej Szkoły Inżynierii w Warszawie. Przeniesiony w stan spoczynku w 1926.

Praktykował z dużym powodzeniem leczenie chorych w Wilnie i w Warszawie, pracował jako lekarz Kasy Chorych. Zasłużony historyk medycyny wojskowej, badał służbę zdrowia w powstaniach listopadowym i styczniowym.

Podczas okupacji niemieckiej razem z żoną Anną w Komendzie Głównej AK. W nocy 29.04.1942 aresztowany wraz z żoną. Bestialsko torturowany w czasie przesłuchań. Zmarł 8.05.1942 na skutek odniesionych obrażeń. Przeprowadzona skrycie obdukcja zwłok wykazała złamanie ręki oraz szereg ran i ciężkich obrażeń wewnętrznych.

Żona Generała bestialsko torturowana popełniła samobójstwo, wieszając się na prześcieradle w celi. Na jej ciele stwierdzono rozległe sińce, obrażenia wewnętrzne, krwawe wylewy i martwicę skóry. Wargi były zakrwawione, zagryzane aby nie krzyczeć.

Anna Białokur pośmiertnie została odznaczona Krzyżem Walecznych.

białokur franciszek doktor.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie