Skocz do zawartości

Muzeum II Wojny do przeróbki"


Rekomendowane odpowiedzi

Minister kultury chce połączyć Muzeum II Wojny z powołanym po ostatnich wyborach parlamentarnych Muzeum Westerplatte. Co to oznacza dla znacznie większego, budowanego w Gdańsku muzeum, które miało być jedną z wizytówek Polski na arenie międzynarodowej? - Myślę, że to de facto likwidacja naszej placówki - mówi prof. Paweł Machcewicz, dyrektor Muzeum II Wojny, który o decyzji ministra dowiedział się z internetu.

Cały tekst: http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/1,35636,19929486,kolejna-dobra-zmiana-koniec-muzeum-ii-wojny-swiatowej.html#ixzz460HdA22G


PS Do przeróbki na Muzeum Westerplatte i Wojny 1939 roku.

Musi wszystko co po Wrześniu to pic na wodę-fotomontaż?


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora Czlowieksniegu 17:27 16-04-2016
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja? Maruda? Bohaterów prądem?
Ja wiem że u Was w Breslau nie takie cołki po piwnicach macie ale ani na W-tte ani na Pocztę Polską ni kaczory(nie nie te kaczory :D) ni ronsony jednak nie napadywały. Czyli co? Rozkują stropy i wywalą? Może w związku ze zmianą koncepcji Muzeum(pewnie i kierownictwa też) zabiorą Grzesiowi zagrabione dobro narodowe(7 TP) i zabetonują?
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego ogłosiło w czwartek, że wycofuje się wcześniejszej zapowiedzi likwidacji Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Muzeum ma zostać jednak połączone z Muzeum Westerplatte. Da to ministrowi furtkę do wymiany dyrekcji Muzeum II Wojny. - Mam nadzieję, że zachowana zostanie wystawa stała muzeum - komentuje prof. Paweł Machcewicz, dyrektor placówki.

Cały tekst: http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/1,35636,20025730,muzeum-ii-wojny-zostaje-ministerstwo-wycofuje-sie-z-planow.html#ixzz47nQdFy4Z
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Trzeba zgłosić do Komisji weneckiej, europejskiej, Clintona i Bono a jak nie poskutkuje, to w ramach protestu zrzec się 500 na dziecko lub zagrozić posiadaniem jedynaka oraz zorganizować marsz na 500 tysięcy uchodźców;)
A jeszcze niedawno, tu na forum, na temat tej koncepcji i wykonawstwa muzeum nie zostawiono suchej nitki...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja oczekuję, że ludzie wychodząc z tego muzeum dowiedzą się kto w ostatniej wojnie był agresorem a kto ofiarą, że przekaz będzie jednoznaczny, bez żadnych niedomówień, niuansów i alternatywnych wersji. A jak muzeum będzie się nazywało i z czyjego nadania będzie dyrekcja to są sprawy drugorzędne.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Ministerstwo kultury chce gruntownie skontrolować Muzeum II Wojny w Gdańsku. Jednocześnie zamierza włączyć do niego jako oddział Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą. - Te działania mają służyć wymianie obecnej dyrekcji Muzeum II Wojny - ocenia Jacek Taylor, członek rady powierniczej Muzeum.
Kontrola ma się rozpocząć w poniedziałek. Przeprowadzić ją ma aż pięciu wysokich rangą urzędników ministerstwa z departamentu finansów i biura audytu wewnętrznego. Kontrola ma bardzo szeroki zakres, władzom Muzeum przedstawiono w 23 punktach, jakich aspektów ma dotyczyć

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75398,20292379,polowanie-na-muzeum-ii-wojny-swiatowej.html#ixzz4CQ8JVFNr
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam ani uprawnień ani weny do zgłaszania do wszystkich możliwych instytucji.Są od tego lepsiejsi , może nie tak przystojni jak ja ale z wiedzą i doświadczeniem. :D Szkoda tylko tych wszystkich Ludzi którzy oddali cenne rodzinne pamiątki do Muzeum II WŚ a teraz je odbierają. I nad ich uczuciami w tym momencie jakoś nikt sie (ani z politykierów , ani z Użyszkodników tego Forum) nie pochyli. Nie zastanowi. Tylko albo na tak(za zmianą) albo na nie. Smutne ale prawdziwe.Znam wiele osób które już wycofały swoje skarby". Dla nich to były skarby a dla polityków okazały sie zwyczajnym g..
Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jeszcze dla potomnych bo link niedługo wygaśnie:


W Muzeum Westerplatte w Gdańsku zatrudniono mężczyznę, który był skazany prawomocnym wyrokiem za kradzież dokumentów IPN. Dyrekcja placówki nie widzi problemu, sprawą zainteresował się jednak wiceminister kultury. Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Granda w Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. Niczym lisa w kurniku, na stanowisku kierownika pozyskiwania zbiorów dyrektor zatrudnił osobę... skazaną za przywłaszczenie materiałów z akt warszawskiego IPN. Dyrekcja muzeum nie widzi problemu. Sam zainteresowany przekonuje, że to wywoływanie demonów z przeszłości. Stanowczo za to reaguje wiceminister kultury, informując, że kierownik został właśnie zwolniony. O potrzebie powołania muzeum upamiętniającego bitwę o Westerplatte jeszcze w ostatniej kampanii wyborczej mówił Jarosław Sellin z PiS, dziś poseł i wiceminister kultury. Starania przyniosły efekt i już w grudniu 2015 roku pojawiły się informacje o pierwszych krokach podjętych w kierunku powołania instytucji. W marcu bieżącego roku minister kultury prof. Piotr Gliński wydał zarządzenie oficjalnie już powołujące do życia Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. W kwietniu nabrało ono mocy urzędowej. Niedawno zaś dyrektor instytucji Mariusz Wójtowicz obowiązki kierownika ds. pozyskiwania zbiorów i archeologii powierzył Robertowi Wyrostkiewiczowi, dziennikarzowi i redaktorowi naczelnemu serwisu archeolog.pl, aktywnemu działaczowi organizacji poszukiwawczych (18 czerwca - już jako muzealny kierownik - wygłosił prelekcję w ramach panelu „Odpowiedzialny detektoryzm i archeologia”). Szkopuł w tym, że na Wyrostkiewiczu ciąży... prawomocny wyrok skazujący za przywłaszczenie dokumentów z czytelni IPN. W maju 2012 roku Pion Śledczy IPN w Warszawie skierował do warszawskiego sądu akt oskarżenia, w którym zarzucił Robertowi Wyrostkiewiczowi „usunięcie z akt przechowywanych w zasobie archiwalnym IPN: 9 fotografii oraz oryginał zobowiązania do współpracy Andrzeja K.”. Dostęp do tych materiałów uzyskał jako dziennikarz, w ramach realizacji wniosku o udostępnienie dokumentów w celu przygotowania publikacji prasowej. Czyn Wyrostkiewicza został zakwalifikowany jako szczególny - prokuratura IPN uznała, że nie była to „zwykła” kradzież przewidziana w Kodeksie karnym (zagrożona 5 latami więzienia), ale przestępstwo przeciwko art. 54 ust. 1 ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. Przepis ten przewiduje do 8 lat więzienia za niszczenie, uszkadzanie, ukrywanie czy też właśnie przywłaszczanie wszelkich „dokumentów pamięci narodowej”. Jak wynika z informacji IPN, Robert Wyrostkiewicz przyznał się do winy, ale odmówił złożenia wyjaśnień. - Wyrokiem z dnia 6 grudnia 2012 r. Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uznał oskarżonego za winnego popełnienia zarzucanego mu czynu. Wymierzono oskarżonemu karę jednego roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres próby w wymiarze 5 lat - poinformowała „Dziennik Bałtycki” sędzia Katarzyna Kisiel z Sądu Okręgowego w Warszawie. Ponadto na Wyrostkiewicza sąd nałożył grzywnę 1 tys. złotych, a kolejne 3 tys. zł nakazał wpłacić na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Sam zainteresowany nie krył się z wytoczoną przeciwko niemu sprawą. W 2013 roku na profilu społecznościowym Cezarego Gmyza szeroko ją komentował. Wczoraj tak tłumaczył ją w korespondencji z „Dziennikiem Bałtyckim”: - Podobnie jak Bronisław Wildstein złamałem regulamin Czytelni IPN, ale mnie w odróżnieniu od bardziej znanego, zresztą wybitnego dziennikarza spotkały surowe konsekwencje w postaci wyroku w zawieszeniu - napisał wczoraj. Ale Wyrostkiewicz przekonuje, że zamierzał wówczas jedynie zeskanować poza instytutem kilka fotografii oraz zobowiązanie do współpracy, które były mu potrzebne „jako ilustracja do artykułów”. Tyle że IPN nie zabrania fotografowania zbiorów własnymi aparatami, a gdy potrzebne są zdjęcia w najwyższej jakości - przygotowuje odpłatnie profesjonalne fotokopie. Robert Wyrostkiewicz przekonuje, że choć część z wyniesionych materiałów zagubił (niektóre ze zdjęć UB-ków), to sam z siebie powiadomił o tym Instytut Pamięci Narodowej. Ten zaś wytoczył przeciwko niemu najcięższe działa i oskarżył o popełnienie przestępstwa. - Wszystkie akta były jawne. Szkoda, że za złamanie regulaminu i zagubienie głównie kilku zwykłych zdjęć paszportowych, które istnieją w (identycznych jak zagubione) kopiach oraz pozaregulaminowe zeskanowanie „lojalki” ubeckiego TW mnie spotkała tak wysoka kara - napisał, przekonując zarazem, że wszystko co robił, miało na celu „ukazywanie czytelnikom mechanizmów działań służb specjalnych PRL”. - W odróżnieniu od np. Lecha Wałęsy, który dokumenty na swój temat bezprawnie zniszczył i do dzisiaj za to nie zapłacił nawet mandatu w wysokości jednej symbolicznej złotówki. Okres karnej próby dla Wyrostkiewicza zakończy się w grudniu przyszłego roku. Status niekaranego odzyska zaś po zatarciu skazania - najwcześniej w 2022 roku. Od strony formalnej nie ma jednak przeszkód, by w instytucjach kultury zatrudniać osoby karane. Niemniej sprawa zatrudnienia skazanego dziennikarza w Muzeum Westerplatte zbulwersowała wiceministra kultury Jarosława Sellina: - Został on zwolniony z powodu utraty zaufania, gdyż przed pracodawcą zataił okoliczność skazania prawomocnym wyrokiem - poinformował wczoraj przed południem wiceminister Sellin. Jak tłumaczył, dyrektor Wójtowicz przekonywał go, że nie wiedział o tej sprawie. - Wierzę mu. Po południu dyrekcja muzeum przedstawiła jednak odmienny stan rzeczy. O żadnej utracie zaufania nie ma mowy, za to wicedyrektor Karol Szejko zachwalał kompetencje Roberta Wyrostkiewicza. - Dyrekcja nie była świadoma dziennikarskiej przeszłości z epizodem sprawy sądowej (...), koncentrując się wyłącznie na jego profesjonalizmie oraz wysokim poziomie merytorycznej wiedzy i doświadczenia jako osoby zaangażowanej w szereg bardzo ważnych projektów archeologiczno-badawczych w Polsce - napisał w odpowiedzi wicedyrektor Szejko. Stwierdził jednocześnie, że kierownik dokończy powierzone mu zadanie, jakim było stworzenie projektu o nazwie „Misja Poszukiwawczo-Archeologiczna na Westerplatte”. Rozwiązanie umowy nastąpić ma zaś 30 czerwca.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
http://wyborcza.pl/1,75398,20385620,odtajnione-recenzje-muzeum-ii-wojny-zgodnie-z-zamowieniem-pis.html#BoxGWImg

Odtajnione recenzje Muzeum II Wojny. Zgodnie z zamówieniem PiS są miażdżące. Bo wojna ma "hartować człowieka

"Muzeum niesie głównie przesłanie o wyjątkowym nieszczęściu, jakim jest wojna. Nie ma eksponowanych cech pozytywnych, takich jak patriotyzm, ofiarność, poświęcenie - na takiej opinii opiera się atak PiS na Muzeum II Wojny w Gdańsku.

PiS od początku był krytycznie nastawiony do Muzeum II Wojny Światowej tworzonego od wielu lat w Gdańsku przez grupę wybitnych historyków z inicjatywy Donalda Tuska. Gdy powstał rząd PiS, jednym z pierwszych celów ministra kultury Piotra Glińskiego było przejęcie kontroli nad placówką. Podstawą miały być trzy tajemnicze recenzje zamówione przez resort, krytyczne wobec koncepcji wystawy. Jest ona gotowa w 80 proc. Ma być otwarta w 2017 r.

Minister Gliński odmówił jednak ujawnienia recenzji. Dokumenty otrzymał pod koniec zeszłego tygodnia prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, który wystąpił o nie w trybie ustawy o informacji publicznej.

Recenzja na podstawie spisu treści

Okazało się, że autorami recenzji są dziennikarz Piotr Semka oraz historycy prof. Jan Żaryn, senator PiS, i dr Piotr Niwiński, profesor Uniwersytetu Gdańskiego, który był członkiem komitetu poparcia Jarosława Kaczyńskiego w 2010 r. Recenzje są druzgoczące, co nie jest niespodzianką, skoro Żaryn i Semka od 2008 r. krytykowali założenia ekspozycji muzeum. Minister Gliński wiedział więc, jakie recenzje otrzyma, jeszcze przed ich zamówieniem.

Recenzenci oceniali 75-stronicowy program wystawy, który napisali prof. Paweł Machcewicz, prof. Rafał Wnuk, dr Piotr Majewski i dr Janusz Marszalec. Program powstał po kilku latach prac koncepcyjnych z udziałem wielu wybitnych historyków. Uwzględniono w nim opinie i ekspertyzy, które wydawali m.in. prof. Norman Davies, prof. Timothy Snyder, prof. Włodzimierz Borodziej i prof. Władysław Bartoszewski.

Misją muzeum, jak czytamy w programie, jest pokazanie II wojny jako największego kataklizmu XX wieku. Jeden z głównych celów to pokazanie światu doświadczenia wojennego Polski i podkreślenie, że padła ofiarą dwóch agresorów. Narracja ma się skupiać na losach jednostek, społeczności i narodów.

- Program jest streszczeniem wystawy, zaledwie ułamkiem całości. To jak ocenianie książki na podstawie spisu treści. Gdybyśmy wiedzieli, że ministerstwo zamierza zamówić recenzje, to dostarczylibyśmy sześć-siedem tysięcy stron dokumentów - mówi prof. Rafał Wnuk. - Tak się nie stało i dlatego 90 proc. zarzutów jest nietrafionych. Wynikają one z niewiedzy, co zamierzamy pokazać.

Żaryn zarzuca pseudouniwersalizm

Prof. Jan Żaryn pisze w recenzji, że "polski punkt widzenia na historię II wojny światowej został » zasypany «pseudouniwersalizmem, jakąś wersją historii powszechnej. Bohaterem zbiorowym stała się zła wojna i jej skutki. Ten przekaz (.) jest tak ogólny, że aż infantylny. Żaryn chciałby też, żeby wystawa przedstawiała Polaków jako "katolików i patriotów.

- Od początku chcieliśmy pokazać wojnę jako doświadczenie globalne. Chcieliśmy pokazać, czym była dla zwykłego człowieka. To nie miała być opowieść z perspektywy wielkich polityków, generałów i marszałków - odpowiada prof. Rafał Wnuk.

Piotr Semka ocenił, że przedstawianie cierpień ludności cywilnej nie powinno być argumentem przeciwko pokazaniu historii militarnej w szerszym zakresie. Konkluzja: "Koncepcja spełnia oczekiwania na polską opowieść o II wojnie światowej tylko w ograniczonym stopniu. Ekspozycja wymaga znaczącego przerobienia.

- Wojna była potwornym kataklizmem. Bardzo wyraźnie zostanie opowiedziane, kto odpowiada za jej wybuch i straszliwy charakter - wyjaśnia prof. Wnuk. - Dla widza będzie jasne, że pierwszą ofiarą była Polska, dowie się, że polscy żołnierze walczyli najdłużej, skutki polityczne wojny odczuwaliśmy do końca lat 80.

Semka uznaje za prawdziwy skandal "niewyodrębnienie osobnej przestrzeni dla rzezi Polaków na Wołyniu. W rzeczywistości losy Polaków na Wołyniu zostaną pokazane na wystawie - na przykładzie wiosek Ostrówek i Wola wraz z przejmującymi relacjami osób, które przeżyły masakrę.

Mało "hartowania człowieka

Dr Niwiński napisał, że wystawa "niesie głównie przesłanie o wyjątkowym nieszczęściu, jakim jest wojna. Pokazuje przede wszystkim jej negatywne aspekty. Nie ma natomiast eksponowanych cech pozytywnych, takich jak patriotyzm, ofiarność, poświęcenie (.). Wojna to nie tylko fizyczne zniszczenia (.), ale także zmiany postaw ludzkich.

Zarzuca wystawie braki w ukazywaniu "hartowania człowieka. Chciałby zobaczyć szlachetne pobudki, "które wyzwalają ekstremalne okoliczności. "Najwłaściwsze byłoby podsumowanie całości przekazu znanym sformułowaniem z czasów PRL - Nigdy Więcej Wojny. Wątek polski jest zdaniem Niwińskiego zbyt rozproszony, nie widać zaangażowania Polaków na wszystkich frontach wojny. Brakuje mu porównania polskich wysiłków z zaangażowaniem innych państw, zaś komunizm w zasadzie nie został przedstawiony negatywnie.

- Te słowa wynikają z nieporozumienia lub nieuważnej lektury dokumentów - komentuje prof. Wnuk. - Prezentujemy przykłady pozytywnych bohaterów, natomiast nie zgadzamy się z pomysłem przedstawiania wojny jako okresu hartowania się charakterów. Nie chcieliśmy pokazać straszliwych wydarzeń wojennych w stylu "Czasu honoru 2 czy "Czterech pancernych i psa. Bardzo jednoznacznie zestawiamy nazizm i komunizm. Komunizm i ZSRR traktujemy dokładnie tak jak III Rzeszę.

Prof. Wnuk zwraca uwagę, że Niwiński krytykował projekt wystawy za linearną narrację, zaś Semka za to, że nie jest chronologiczna. - Te zarzuty się wykluczają i oba są nietrafione. Pierwsza część ekspozycji ma charakter chronologiczny, a później - gdy mówimy o okupacji - opowieść nabiera charakteru tematycznego. Natomiast po roku 1941 wracamy do opowieści chronologicznej - mówi. Wyraża nadzieję, że minister kultury nie zamieni recenzji w zapisy cenzorskie zamykające wystawę przed jej otwarciem.

Jak powstawało muzeum

Pod koniec 2007 r. premier Donald Tusk powiedział w wywiadzie dla "Frankfurter Allgemeine Zeitung, że wolałby upamiętnić wypędzenia w ramach Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. W tamtym czasie Niemcy przygotowywali projekt budowy Centrum przeciw Wypędzeniom w Berlinie. Początkowo miało to być wspólne polsko-niemieckie przedsięwzięcie. Założenia Tusk przedstawił kanclerz Merkel. Ostatecznie strona niemiecka nie włączyła się do budowy, a w Berlinie nie powstało Centrum przeciw Wypędzeniom.

Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku miało kosztować ok. 300 mln zł, otwarcie planowano na wrzesień 2014 r. Obiekt powstał na podmokłym gruncie nad Motławą, co zwiększyło koszty o ponad 100 mln zł, a termin otwarcia przesunął się na początek 2017 r.

Muzeum kieruje historyk prof. Paweł Machcewicz. Nowemu ministrowi kultury nie udało się go odwołać, bo według statutu muzeum odwoływanie przed końcem kadencji należy do kompetencji Rady Powierniczej. Minister nie mógł też wymienić Rady, aby ta już w nowym składzie odwołała kierownictwo MIIWŚ.

W kwietniu minister Gliński ogłosił więc plan połączenia MIIWŚ z nowo powołanym przez jego resort Muzeum Westerplatte. Instytucją przejmującą miało być Westerplatte. Skutkiem byłoby powołanie nowej instytucji, w której już by nie było prof. Machcewicza i jego współpracowników. Zaprotestowali historycy w kraju i na świecie. W efekcie minister kultury ogłosił, że trwają konsultacje i nie jest przesądzone, które muzeum będzie stroną przejmującą.

Trzymiesięczny okres konsultacji kończy się 6 sierpnia. To oznacza, że w poniedziałek 8 sierpnia MIIWŚ może przestać istnieć w dotychczasowej formie i placówką zaczną rządzić osoby wskazane przez ministra Glińskiego. Kierownictwo wybrane przez PiS zapewne zmieni elementy wystawy stałej. Trudno też sobie wyobrazić, aby gościem na otwarciu był Donald Tusk.

Kim są tajni recenzenci Glińskiego

Piotr Semka
Prawicowy dziennikarz publikujący m.in. w "Do Rzeczy i "Rzeczpospolitej.


Prof. Jan Żaryn
Senator PiS, historyk, prof. nauk humanistycznych. Przed wyborami zapowiadał "ofensywę polityki historycznej. Portalowi Prawy.pl mówił: "Jestem jak najbardziej zwolennikiem koncepcji Międzymorza Bałtyk - Morze Czarne - Adriatyk jako obszaru narodów i państw szukających własnych interesów wspólnych, przed wiecznie żywym zagrożeniem nie tylko historycznego paktu Ribbentrop-Mołotow. Sojusz tych państw miałaby wzmacniać "prawda historyczna.

Dr Piotr Niwiński
Historyk, kierownik Zakładu Nauki o Bezpieczeństwie Uniwersytetu Gdańskiego. Członek komitetu poparcia Jarosława Kaczyńskiego w 2010 r. Rok później wszedł w skład Instytutu Polskiej Racji Stanu 2010 im. Lecha Kaczyńskiego powołanego przez PiS. Specjalizuje się w historii polskiego podziemia, współpracuje z Klubami "Gazety Polskiej. Organizuje rajdy piesze szlakiem żołnierzy 5. Wileńskiej Brygady AK. Na uczestników organizowane są zasadzki przypominające zagrożenie ze strony NKWD."
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kim są tajni recenzenci Glińskiego"
to informacja czy donos? Należałoby zainteresować wymienionymi osobnikami Obamę, Angelę no i oczywiście Komisję Wenecką. Trzeba zachować bolszewicką czujność, wróg nie śpi, tylko knuje bez umiaru, żeby odebrać nam muzeum.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie