Skocz do zawartości

Wstrząsająca historia. Sędzia dopadł zbrodniarza wojennego. O te dwie sieroty...


vis1939

Rekomendowane odpowiedzi

Żandarmi zabrali dzieci, zamknęli w drewnianej chałupie, chałupę podpalili. Ludzie znaleźli je w murowanej piwnicy, tam się upiekły. Dziewczynka przytulała braciszka. - Ja chyba o Hucisko się najbardziej wściekłem. I wie pani, o te dwie sieroty... - opowiada sędzia Andrzej Jankowski.
Oberleutnant Albert Schuster pojawił się na Kielecczyźnie wczesną wiosną 1943 roku. Dowodził 62. zmotoryzowanym plutonem żandarmerii. - Na terenie Rzeszy oni pełnili funkcję drogówki i dlatego w Niemczech po wojnie się nimi nie zainteresowano. A u nas należeli do najbardziej zbrodniczych formacji - opowiada sędzia Andrzej Jankowski. Kat

Najpierw stacjonowali w schronisku w Nowej Słupi. Na skraju puszczy, pod Skałką pozostawili po sobie mogiłę ofiar egzekucji. - Zginęło tam według przekazów 200 osób. Okaże się, czy to liczba ostateczna, badania trwają - mówi dr Tomasz Domański, historyk z IPN. Po drugiej stronie Łysogór w Świętej Katarzynie przy szlaku na Łysicę jest drugi ślad zbrodni żandarmów - mogiły zbiorowe około 40 ofiar egzekucji.

Bo w połowie maja 1943 roku oddział żandarmów Schustera znalazł sobie lokum w zabudowaniach gospodarczych klasztoru w Świętej Katarzynie. Stamtąd wyjeżdżali, żeby mordować w świętokrzyskich wioskach. Część ofiar porywali i zabijali w lesie nieopodal klasztoru. Typowa akcja wyglądała tak: żandarmi wcześnie rano wkraczali do wsi, otaczali ją, Schuster wykorzystywał do tego rekonwalescentów z Wehrmachtu.

- Spędzali mieszkańców w jedno miejsce, oddzielali kobiety i dzieci od mężczyzn. Mieli listę podejrzanych lub nie - wtedy to Schuster wybierał. Kobiety sporadycznie, najczęściej dobrze zbudowanych mężczyzn - mówi Domański. - Raczej młodszych, dorodniejszych, lepiej ubranych, o inteligentniejszym wyrazie twarzy. Brał ich na bok, a resztę pytał: Co wiecie o partyzantach i ukrywających się Żydach?". Ludzie milczeli. Raz jeden się odezwał, że widział dwóch z karabinami w lesie. Ale nie znał nazwisk. Zastrzelili go. Ludzie milczeli, a on rozstrzeliwał im najbliższych - relacjonuje sędzia. W okolicach Łysogór Schuster grasował do jesieni 1943 roku. Najwięcej ludzi zamordowali w Bodzentynie - 39 osób. W Hucisku - dwie. Ale były też: Paprocice, Płucki, Wola Zamkowa, Bartoszowiny, Huta Szklana, Jeziorko, Celiny, Wojciechów, Psary Podlesie, Bodzentyn, Kluczniki, Szafranki, Wola Szczygiełkowa, Dębno, Dębno Hary, Klonów, Kakonin, Krajno. Sędzia Jankowski: - Ja chyba o Hucisko się najbardziej wściekłem. Tam gdzie były te dwie osoby zabite. To wieś pod Świętym Krzyżem, parę zagród stało tuż pod lasem, tam była końcowa stacja wąskotorowej kolejki leśnej z Zagnańska. W jednej z chałup był sklep. On pracował w kopalni Staszic w Rudkach. Kobieta szmuglowała mięso do Warszawy i któregoś razu nie wróciła. Kilka dni po jej zaginięciu żandarmi zabrali jej męża ze Staszica i też nikt go więcej nie widział. Dzieci bały się być same, więc spały u sąsiadki naprzeciwko. Dwa czy trzy dni później przyjechali w nocy żandarmi, wdarli się do domu. Przesłuchiwałem ją jako świadka i ona dosłownie wyrywała sobie włosy: Panie sędzio, przysięgam na krzyż święty, na Chrystusa, na Matkę Boską, że gdybym wiedziała, że oni potrafią dzieci mordować, tobym powiedziała, że moje". Pytali: Czyje to dzieci?". Pastuszków". Zabrali tę dwójkę, zamknęli w chałupie, chałupę podpalili. Stali dookoła, póki się nie spaliło. Jak zgliszcza wystygły, ludzie poszli szukać, ale nie było kostek. To zajrzeli do piwnicy murowanej. Dzieci się tam upiekły. Ta dziewczynka tego braciszka przytulała do siebie. Nie dało się ich oddzielić, to ich tam zasypano. I wie pani, o te dwie sieroty... Sędzia W 1950 roku Andrzej Jankowski skończył studia prawnicze, a władze zlikwidowały powołane po wojnie Okręgowe Komisje Badania Zbrodni Hitlerowskich. Nawet nie zdążyły zewidencjonować zebranego materiału. Została tylko Główna Komisja, ale nie mogła prowadzić nowych śledztw. Dlaczego? - To pole do badania dla historyków - odpowiada Jankowski.

Nie chciał za stalinizmu pracować w sądownictwie. Aplikację w kieleckim sądzie rozpoczął dopiero w 1956 roku. - Głośno krzyczano, by Niemcy rozprawili się ze zbrodniarzami. Oni mówili: Chcemy, ale dajcie nam materiały". Dlatego w 1965 roku reaktywowano komisje w okręgach, wyobrażając sobie, że sędziowie i prokuratorzy będą to robić w ramach czynów społecznych. Po dwóch latach się zorientowali, że to bzdura. Zgłosiłem się na ochotnika - mówi.

Wtedy wyliczył, że roboty starczy mu do emerytury. - Okazało się, że nie miałem racji, bo jeszcze 12 lat po emeryturze pracowałem w IPN - dodaje. W kulminacyjnym okresie w kieleckiej komisji pracowało czterech sędziów i jeden prokurator. W sumie przeprowadzili ponad 600 śledztw. - To my zwróciliśmy uwagę centrali, czyli warszawiakom, że pacyfikacjami wsi trzeba się zająć jako odrębnym tematem. I powołano komisję do zbadania martyrologii wsi - wspomina. To było jedno z pierwszych zakończonych śledztw. Okazało się, że Niemcy, uciekając, zostawili kopie wniosków odznaczeniowych. - Na ich podstawie można było skojarzyć to, co wychodziło nam z ankiet i zeznań świadków z opisem bohaterskich czynów. Z tego wyszło, że Albert Schuster zabił około 400 osób - mówi.

Akta przekazano do Warszawy, a stamtąd do Ludwigsburga w Republice Federalnej Niemiec, gdzie znajduje się centrala koordynująca badanie nazistowskich zbrodni. - Przyszło pismo z Ludwigsburga, że Schuster nie zamieszkuje Republiki Federalnej, ale mieszka w Karl-Marx-Stadt, czyli w NRD. I podano dokładny adres. On był administratorem bloku, należał do partii, był odznaczony za przykładną pracę - relacjonuje sędzia.

Najpierw był lojalny. Dopiero po nieprawomocnym wyroku śmierci zaczął sypać kieleckie gestapo. - Pytali mnie, zwłaszcza kombatanci, jak wyglądał. A widziałeś złapanego Niemca?". No widziałem". Przymilny uśmieszek na gębie, o partyzantach, że to patrioci, już nie banditen - wspomina. Proces odbył się w 1973 roku w Karl-Marx-Stadt. Jednym ze świadków był Wacław Dziuba, który przeżył pacyfikację Dębna, choć był jednym z wybranych do rozstrzelania. Leżał wśród zabitych. - Raz się tak zdarzyło: żandarm, widząc, że się ktoś porusza, półgłosem kazał mu leżeć spokojnie. Znieruchomiał i przeżył. Kiedy Wacław Dziuba powiedział o tym w sądzie, Schuster się zerwał i krzyknął: Świadek kłamie, to niemożliwe. Moi żandarmi byli tak zdyscyplinowani, że żaden by sobie nie pozwolił na taką nielojalność. To jest oszczerstwo" - wspomina Jankowski.

- Wyrok wykonano przez rozstrzelanie - dodaje. Kara? Sędzia uważa, że Niemcom się upiekło.

Zmarnowano 15 lat, kiedy nie działała komisja, w międzyczasie wielu świadków zmarło, innym po latach mieszały się wspomnienia. Główna Komisja Badania Zbrodni Hitlerowskich przekazała Niemcom akta ponad 2000 spraw. Jedne dotyczyły tylko pojedynczego zdarzenia, inne sumy działań w mieście czy wszystkich zbrodni jednej placówki. Z inicjatywy niemieckich prokuratur w Republice Federalnej wszczęto ponad 900. W sumie liczba śledztw dotyczących zbrodni w Polsce przekroczyła 3000. Ile spraw trafiło na wokandę? - Według stanu z lat sześćdziesiątych - 94, a potem były tylko wyjątkowe przypadki - odpowiada sędzia. Liczba ofiar wśród Polaków narodowości polskiej to ponad 2,5 mln, a żydowskiej - bliżej 3 mln. Liczba procesów powinna być więc porównywalna. Tymczasem 74 sprawy dotyczyły zbrodni na Żydach, 12 - zbrodni obozowych, osiem - popełnionych wyłącznie na Polakach. W tym - w Republice Federalnej - ani jednej pacyfikacji, ani jednej zbrodni Wehrmachtu. - To jest najbardziej szokujące - uważa. Za zbrodnie na polskiej wsi głową odpowiedział tylko Albert Schuster. To było w NRD. Drugi skazany żandarm też mordował mieszkańców świętokrzyskich wsi. Gerulf Mayer, kapitan żandarmerii w Kielcach, który osobiście kierował pacyfikacją Skałki Polskiej. Tam mieszkało zaledwie stu mieszkańców, zamordowali ponad 90 osób, prawie wszystkich. Sądzili go w Grazu w Austrii. - Mayer dostał 11 lat ciężkiego więzienia i taką karę, że w kwartalnicę" zbrodni nie dostaje nic do jedzenia, żeby pamiętał, za co siedzi. Bardzo mi się podoba ta kara. Ale zasłużył na coś więcej za wymordowanie całej wsi - uważa sędzia. Niemieckie sądy uniewinniały swoich obywateli, bo nie wiadomo, czy ten akurat brał udział w akcji, albo dlatego, że działał na rozkaz. - Sprawna niemiecka policja nigdy nie mogła tego rozkazodawcy znaleźć - ironizuje Jankowski. Za Michniów nikt nie został ukarany.

Ofiary Wacław Dziuba z Dębna jest jednym z bohaterów fabularyzowanego dokumentu Doroty Kosierkiewicz z TVP Kielce Polowanie na kata". - Mówili o nim, że przeżył własną śmierć, że jest cudem ocalony - mówi reżyserka. O kacie Łysogór" dowiedziała się, robiąc filmowy portret sędziego Jankowskiego. - Tomasz Domański zaproponował, żebym zrobiła film o Schusterze, ale nie chciałam opowiadać o nazistowskim mordercy. Potem zaczęłam o tym czytać i pomyślałam, że zrobię to w konwencji filmu kryminalnego. Główną postacią jest sędzia i ofiary zbrodni, a Schuster jest w tle - tłumaczy. Wielu zabójstw oberleutnant dokonał osobiście. Nie tylko mężczyzn mordował. W filmie jest scena, w której najpierw strzela do dwuletniej dziewczynki, dopiero po chwili do jej matki... Jedną z bohaterek Polowania" jest Pelagia Barwicka ze Wzdołu Rządowego. Schuster przesłuchiwał ją w Świętej Katarzynie. - Ona była żołnierzem AK, ale wyglądała jak dziecko - mówi Kosierkiewicz.

Wypuścił ją. - Jej ocalenie to niezwykła historia. Zakonnica powiedziała jej, że w kościele w Świętej Katarzynie codziennie odprawiano za nią mszę - zaznacza autorka filmu. Polowanie" kręcono w skansenie w Tokarni, w miejscach, w których doszło do zbrodni, w kieleckim IPN, w sądzie. W rolę Jankowskiego wcielił się Zdzisław Reczyński z Teatru Lalki i Aktora Kubuś". - To nie było tak, że dostał scenariusz. Długo przygotowywał się do roli - podkreśla Kosierkiewicz.

Zbrodniarza zagrał Grzegorz Jakubowski z Grupy Rekonstrukcji Historycznych Kampfgruppe Nord.

- Ktoś z jego rodziny zginął w pacyfikacji w Bodzentynie - zaznacza dziennikarka.

http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,47262,15327768,Wstrzasajaca_historia__Sedzia_dopadl_zbrodniarza_wojennego_.html#ixzz2rPuIpgfm
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

władze zlikwidowały powołane po wojnie Okręgowe Komisje Badania Zbrodni Hitlerowskich."

Hmmmm....

Główną Komisję Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce historia i Wielka Trójka rozdeptała a nie nasi aparatczycy...
Nie bez powodu znikła na parę lat wraz ze powstaniem NRD a odrodziła się z końcówką Hitlerowskich"...
Przecież wszystkim wiadomo, że w orkiestrze grali przede wszystkim mieszkańcy demokracji ludowej, a dopiero później amnezją się również rewanżyści zarazili...



Taki OT...


PS Oberleutnant Albert Hugo Schuster po procesie został powieszony...


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora Czlowieksniegu 18:03 25-01-2014
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nakręcili film z rekonstruktorami i od razu błędy.

Schuster jako dowódca plutonu nigdy nie nosił munduru Waffen SS tylko mundur Gendarmerie. Jeszcze nie widziałem porządnej rekonstrukcji z udziałem typowych wiejskich żandarmów lub policjantów z Pułku Policji SS.

Jedynymi ludźmi noszącymi mundury SS - SD był personel małej placówki Gestapo w Kielcach. Ale i tak większością akcji dowodzili oficerowie Schutzpolizei, panowie z trupimi główkami pojawiali się na akcjach rzadko.

Brakuje też kilku faktów - kilka razy wywinął się z zasadzek partyzantów. W ostatniej urządzonej właśnie na niego i jego ludzi został tylko lekko ranny.

Traf chciał że jedyni prawdziwi znawcy Kieleczyzny" i sprawcy tamtejszych zbrodni wojennych sądzeni za granicą nigdy de facto nie odpowiadali w RFN. Schuster to NRD a Mayer to Austria. Odpowiedzialność poniosło faktycznie bardzo niewielu.

Większość członków załóg posterunków żandarmerii czy skoszarowanych w Kielcach członków SS Pol. Rgt. dożyła starości w świętym spokoju a nawet urządzała sobie wycieczki i brała udział w dewizowych polowaniach na Kieleczyźnie. Nawyki pozostały do końca.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem kiedyś szefa,był łowczym i organizował polowania dla dewizowców.Przyjeżdżał na nie niemiaszek,opowiadał że w wojnę służył w Kielcach,ale jak pytaliśmy o wojnę i partyzantkę to się wykręcał od rozmowy.Twierdził że był pisarzem i nic niewiedział.Widać było że jakby się bał.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
u nas w okolicy byl podpbny przypadek. w latach 90 powrocil w okolice walcza niemiaszek i wskazal lokalnemu pasjonacie miejsce GDZIE NAJPRAWDOPODOBNIEJ moga znajdowac sie ludzkie szczatki. jak sie pozniej okazalo ow niemiazek sluzyl w wermachcie i to on zabil czlowieka ktorego pozniej pomogl odnalezc. po tym lokalnym znalezisku niemiaszek juz sie nigdy nie pojawil. Czasem wyrzuty sumienia nie daja sie zapomniec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 months later...

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie