Skocz do zawartości

Niemiecki karabin ukryty w kamienicy przy ul. Tymienieckiego w Łodzi


Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 122
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Pepsi_Srepsi (318 / 9)
2013-03-08 09:25:33
,,Kolego WykoP2411+,
Jakie policyjne czeluści...? Raczej
zawiśnie w honorowym miejscu nad
kominkiem, tudzież przyozdobi
biblioteczkę,,
Wiem że zawiśnie ale przedtem się zawieruszy,gdzieś przepadnie bez wieści:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiosną 1945 po kapitulacji Berlina przez moją miejscowość przechodziły Sowieckie oddziały powracające na wschód. pędzili stada bydła i koni.Wozy taborowe załadowane wszelakim dobrem zrabowanym jako trofea wojenne.Przypadek sprawił że zatrzymała się ta karawana nie opodal mojego domu.Rosjanie rozlokowali się u okolicznych gospodarzy na postój wozy zaś pochowali do stodół i wystawili warty. Po sąsiedzku zakwaterował się dowódca tego konwoju jednak trudno mu się było porozumieć bo nie mówił po polsku.Sąsiad przyprowadził go do dziadka.Jakież było zdziwienie oficera kiedy dziadek przywitał go po rosyjsku. Tu muszę nadmienić skąd dziadek znał rosyjski otóż w I-wojnie światowej dziadek dostał się do niewoli i tam się nauczył.Uradowany rosjanin zaczął wypytywać,, skąd gdzie jak i kiedy,,podczas tych opowiadań bimberek lał się szklankami. Rozmowa weszła w tematy polowań bo dziadek był przed wojną myśliwym.cdn.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pytanie czy dziadek ma broń odpowiedział że nie bo germaniec zabrał.Oficer dobrze już znieczulony na to ja mam i ci dam.Krzykną na adiutanta wydał rozkaz a ten się oddalił.W tym samym czasie kolega mojego taty osiemnastoletni chłopak postanowił uszczknąć sobie coś z trofiejnych depozytów. Jego marzeniem były niemieckie oficerki które już wcześniej zauważył na wozie.Wieczorem korzystając z nieuwagi strażnika wślizną się do stodoły było ciemno i pierwsze co mu wpadło w ręce pochwycił i uciekł. Po chwili wpada adjutant z żołnierzem który pilnował wozu jeden blady melduje że awtomata niet a drugi się trzęsie jak galareta. Oficer wyrywa pistolet z kabury sypią się wszystkie przekleństwa świata łapie strażnika za ramię i ciągnie go na pole. Dziadek widząc co się święci łapie ruska za rękę i prosi go by dał spokój i nie zabijał tego nieszczęśnika. Udaje się go uspokoić.cdn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zagroził tylko żołnierzowi że karna kompania go nie minie.Jak się pózniej okazało to kolega taty zwinął ten automat. Po przejściu rosjan zaczęła się tworzyć milicja i ormo. Strzelanki jakie sobie chłopaki urządzali nie uszły ich uwagi. Rewizja kilka pasów na tyłek i komendant posterunku paradował z pięknym STG -44.O tym co piszę wiem od ojca naocznego świadka tego wydarzenia niestety niżyje Ale żyje jeszcze ten jego kolega.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia powyżej aż nazbyt typowa dla tych czasów.
Ps Chcesz zrobić dobry interes z ruskim człowiekiem ?
Zacznij z nim rozmowę od Zdrastwujtie, nawet jeżeli to jest jedyne słowo jakie znasz w jego języku.
Działa w 100% !
PS II uski" oznacza ogół Słowian wschodnich, Rosjan, Białorusinów, Ukraińców, i nie jest określeniem pejoratywnym.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Henry123,

Dzięki za historię, zawsze to ubogaca forum. Ktoś zna jakieś inne podobne opowiastki z czasów wojny, tudzież końcówki związane z trofiejnymi zabawkami?

Pozdrawiam


PS. Ktoś tutaj w tym wątku podsunął dobry pomysł by łódzkiej gazecie przypominać o znalezionym egzemplarzu by nie przepadł w czeluściach i trafił do muzeum. Może w związku z powyższym zebralibyśmy się i w swoisty sposób zasypali skrzynkę mailową wiadomościami odnośnie sturma?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój dziadek mieszkający w Sosnowcu uwielbiał wraz z kolegami chodzić na szczudłach. I tak sobie łazili i łazili. Kiedyś wyskoczyli na szczudłach niespodziewanie na drogę akurat w chwili kiedy przejeżdżał nią konno neimiecki oficer. Koń sie wystraszył, oficer wyszarpnął pistolet, lecz koń poniósł i pukawka wypadła mu z ręki albo z odpiętej kabury- niepamiętam. W każdym badź razie pistolet dotrwał w posiadaniu dziadka do 1952 roku, kiedy to urodziła się moja mama i babcia nakazała kategorycznie pozbyć się broni. i trofeum wylądowało potajemnie w Odrze w kanale Młynówka w Opolu... Ehh te baby... ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja też dorzucę jeszcze jedną historyjkę.Podczas okupacji dom mojego dziadka odwiedzali nocami goście.Partyzanci pojedli popili i ogarnęli się przespali na strychu i znikali skoro świt.Po jednej z takich wizyt jeden z nich zostawił na strychu niespodziankę.W latach 60-tych tato zmieniał poszycie dachowe i z za krokwi wyskoczyła kabura w środku był Colt 45.Po wstępnym oczyszczeniu i przesmarowaniu 100%sprawny lecz bez amunicji.Wszelakie próby dopasowania naboi spełzły na niczym.Tato jak sobie drinknął to lubił zaszpanować gnata za pas i w teren.I tu też wkroczyły kobiety babcia i siostry taty przekonały go by odniósł broń na milicje. Tak też zrobił wtedy bodajże było 10 lat za broń wojskową. Na potwierdzenie tej opowieści ojciec pokazywał mi gdy byłem dzieckiem dokument z PUBP o umorzeniu postępowania w sprawie posiadania broni.Cdn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawostką w tej sprawie może być fakt że w sierpniu 1944r w sąsiedniej miejscowości rozbił się Liberator z bronią dla walczącej Warszawy.Ocalałą po katastrofie broń partyzanci pozbierali.Na tej podstawie można przypuszczać że to był egzemplarz zrzutowy. W latach 70 w tejże miejscowości miało miejsce samobójstwo. Starszy pan strzelił sobie w głowę .Z relacji komendanta posterunku wynikało że broń którą się posłużył była z rozbitego samolotu.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój dziadek na każdą akcje oddawania broni jakąś przynosił. Skończyły się amnestie skończyło się przynoszenie - bo sąd sądem le sprawiedliwość musi być po Naszej stronie :)
Jednocześnie oświadczam, że dziadek zmarł nie zostawiając potomków 20 lat temu :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jest małe miki... Mój kuzyn, wyjątkowy dureń, kilka lat temu zdał" parę pistoletów pojedynkowych, w pudełku, znalezionych w czasie przebudowy domu (kamienica sprzed Wielkiej Wojny).
Mało mnie szlag nie trafił...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem wtedy 10-lat Tato wziął mnie za rękę i powiedział choć pokażę ci karabin. Myślałem ze żartuje ale nie zaprowadził mnie do sąsiada gdzie właśnie rozbierano starą stodołę. Sąsiad wyją karabin z sąsieka i podał go Tacie. Po reakcji Ojca było widać że nie pierwszy raz ma broń w ręku.Rozładował magazynek w którym było 5 naboi przeładował i oddał suchy strzał. Dał mi karabin do reki Do dziś pamiętam jaki byłem podniecony i szczęśliwy. Przeładowałem kilka razy i strzeliłem na sucho.O dziwo broń była w pięknym stanie. Niestety obrzyn miała skróconą lufę i kolbę.Tato mówił że to carski z I wojny.Broń była schowana w wydłubanej komorze w grubym balu.Sąsiad oczywiście powiadomił MO i po południu przyjechał komęndant i zabrał nieboraka.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie