Skocz do zawartości

Jan Zumbach Ostatnia walka" - opinie.


Dobson1

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, nabyłem ostanie czasy w sieci sklepów Biedronka" (to nie żart), książkę Jana Zumbacha pt. Ostania Walka". Decyzja o zakupie wyżej wymienionej pozycji podyktowana była przedewszystkim niską ceną (12 PLN) oraz pamiętnikarskim charakterem książki. Nim zacznę ją czytać chciałbym zasięgnąc waszej opini na jej temat czyli ktokolwiek widział, ktokolwiek wie" :) coś na temat tej pozycji.
Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

He he nie, źle się wyraziłem. Niska cena była jednym z czynników decydującym o zakupie tej pozycji ale nie najważniejszym. Sam wiesz ile dzisiaj książki kosztują a tutaj 1/3 ceny podobnej pozycji w księgarni. Najważniejsza była tematyka i pamiętnikarski charakter tej książki oraz oczywiście autor (były dowódca dyw. 303)
Pozdr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wróciłem z biedrony,poza kilogramem parówek za 5złoty zakupiłem Zumbacha,czytałem kiedyś ale za taką cenę warto mieć w księgozbiorze bo książka świetna

Panowie-do biedronki marsz!
12złotych bez grosza to niewiele jak na taką pozycję,mała czcionka ale dzięki temu książka mieści się w kieszeni
polecam

Dobson1 dzięki za cynk:)


Post został zmieniony ostatnio przez moderatora Hebda 12:09 19-09-2011
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam. Książkę ów zakupiłem w Biedronce na urlopie będąc. Mając na uwadze to, że w ubikatorze" lub inaczej w domowej czytelni muszę mieć coś dla oka, książkę zacząłem czytać dość szybko :) Rozpoczyna się jak rasowa opowieść sensacyjna o najemniku, przechodząc do wspomnień z dzieciństwa i wyborze szkoły ciągnąc się przez wspomnienia z lotów nie tylko nad Wielką Brytanią. Jednym słowem fajnie napisana opowieść z dużą dawką faktów. Polecam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem właśnie po lekturze. Kurcze, wrażenia mam mieszane. Na pewno ciekaw książka, ale... Wspomnienia autora rozdzielam na dumne i szumne. Podczas II wojny światowej zdecydowanie bohater, as lotnictwa. Po wojnie przemytnik - to jeszcze bym łyknął, ale bombardowanie cywilnych wiosek, domów z drewna i słomy w buszu za pieniądze, to już nie bardzo. Zwłaszcza, że potem wkraczali do owych wiosek najemnicy naziemni i dorzynali tych, którzy zdołali przeżyć. Jest w książce rozdział wiele dusz w piersi", ja bym dodał jeszcze drugi wiele sumień". O ile w Biafrze mogło jeszcze chodzić o walkę z przekonania (choć też dobrze zakontraktowaną), to w Katandze szło wyłącznie o kasę, zaś późniejsze rozterki autora dotyczące strachu, czy wyciągnie wypłatę od krwiożerczego dyktatora, wydały mi się po prostu śmieszne i żałosne.
Książka na pewno dobra, fajnie się ją czyta - taka biograficzna przygodówka. Specyficzne podejście do postaci Józefa Frantiszka, jako nienasyconego sępa polującego na łatwą zdobycz. Generalnie - warto, ale z dystansem.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Polskich siłach Zbrojnych na Zachodzie służyli oddani sprawie młodzi bohaterzy, nie szczędzący podczas działań wojennych swego wysiłku, ale byli też tacy co zbili na wojnie niezły kapitał. Ci pierwsi, po zwolnieniu z wojska, szczególnie zawodowi wojskowi lub ci, którzy zdążyli tylko takie wykształcenie zdobyc, nagle pozostali bez środków do życia. Przykład gen. Sosabowskiego nie był odosobniony. Jeden z naszych oficerów komandosów robił po wojnie to do czego został wyszkolony - w nocy lądował w łodzi na wybrzeżu Holandii i przemycał brylanty, inni służyli w Legii Cudzoziemskiej razem ze swymi niedawnymi przeciwnikami, byli też tacy co zostali żołnierzami armii australijskiej czy innej. Zumbach został najemnikiem. Dzisiaj łatwo jest oceniac, szafowac określeniami śmieszne", żałosne". Taki kolega pewny swego moralnego kręgosłupa? Życzę by bieda nie przycisnęła i nie musiał kolega dokonywac trudnych wyborów.
A Józefa Frantiska nie tylko Zumbach wspomina od tej strony. Jego samotne loty w nieznane i powroty znad Francji bez rozkazu - tak było. Dusza niepokorna, miał własne porachunki z niemiecką armią i Zumbach niczego tu nie przekoloryzował. Autor opisał własne życie, poplątane jak biografie wielu Polaków, ktoś nie chce niech nie czyta, ale z ocenami ostrożnie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taki kolega pewny swego moralnego kręgosłupa?"
Pewny na 100%
Życzę by bieda nie przycisnęła i nie musiał kolega dokonywac trudnych wyborów."
Właśnie z tego powodu pewny, że bieda przyciska i najtrudniejszych życiowych wyborów muszę dokonywać każdego dnia.
Ja nie generalizuję. Nie mam np. nic do Łokuciewskiego i jego wyborów życiowych. Poza tym, myślę, że lepiej zrobili ci weterani, którzy po wojnie zaczęli po prostu zarabiać pieniądze, zamiast przesiadując w barach na 100 sposobów wspominać wrzesień. Tyle tylko, że Zumbach to przypadek szczególny. Przede wszystkim awanturnik, a głównym problemem jego zagmatwanej biografii jest fakt, że jedna z awantur, w których wziął udział była nader chwalebna i zapewniła mu miejsce w encyklopediach. Czytając jego biografię można dojść do przekonania, że wyznawał zasadę żeby się zabawić, trzeba kogoś zabić". Po wojnie był gotów strzelać do cywilów, żeby zapełnić swój portfel. Przemycał co się dało, handlował bronią, nawet jego przyjazdy do Polski miały podłoże finansowe - układy z partyjnymi aferzystami, wywóz nadwyżek arsenałowych PRL za granicę, kontakty z przestępcami itd. Przed wojną zrobił dziecko 16 letniej dziewczynie, bodajże córce kucharki, ale rodzice panicza zapłacili dziewczynie, więc sprawa rozeszła się po kościach i uniknął odpowiedzialności. Taka natura - przede wszystkim awanturnik, łowca przygód i kobieciarz, który w życiu kochał tylko samoloty, potem może jeszcze Giselę.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A no w Katandze i Biafrze. Dobry przykład, to zrzucanie obok wioski plemienia czczącego i kolekcjonującego totemy bomby z opóźnionym zapłonem w kształcie totemu właśnie. Zumbach z pasją opisuje, jak niczego nieświadomi tubylcy zaciągali totem-bombę do swojej wioski, a potem cała społeczność modliła się do totemu, który wkrótce potem wybuchał zabijając wszystkich jak leci, bez względu na wiek, czy płeć.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczęściem Pana Zumbacha było to, że posiadał obywatelstwo szwajcarskie - co po wojnie umożliwiło mu otwarcie różnych iznesów" - nie skończył tak jak np. Skalski z KS-em.
Miał bogatą rodzinę, której majątek pozwolił mu na robienie tego na co miał ochotę - wybrał zawód lotnika wojskowego kraju którego nie był obywatelem. To co robił było na najwyższym światowym poziomie (mówię o służbie w WP i RAF-ie). Nie dziwię się, że gość uzależniony od adrenaliny nie uprawia po wojnie marchewki tylko szuka mocnych" wrażeń (aczkolwiek miał incydenty z sałatą i kalafiorami).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miał bogatą rodzinę, której majątek pozwolił mu na robienie tego na co miał ochotę - wybrał zawód lotnika wojskowego kraju którego nie był obywatelem." Tutaj zdaje się, że do szkoły dostał się podstępem nie wspominając o swym obywatelstwie, ponieważ chyba nawet duża ilość pieniędzy nie pozwoliłaby mu na służbę po polskim lotnictwie (o czym wspominał).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie