Czlowieksniegu Napisano 13 Lipiec 2011 Autor Share Napisano 13 Lipiec 2011 Może jednak HP?Policja z Lwówka Śląskiego (Dolnośląskie) zatrzymała sześciu mężczyzn, którzy prowadzili na terenie zabytkowego kościoła nielegalne wykopy. Rozkopali podłogę świątyni w poszukiwaniu...sztabek złota. Jednym z poszukiwaczy skarbów był zakonnik.Jak poinformował Marek Madeksza, oficer prasowy z policji w Lwówku Śląskim o dziwnych poszukiwaczach skarbów policja dowiedziała się od miejscowej ludności. - Gdy do kościoła, gdzie były prowadzone nielegalne wykopy, przyjechali policjanci, poszukiwacze uciekli. Ostatecznie jednak udało się zatrzymać sześciu mężczyzn, w tym zakonnika - mówił policjant.Wszyscy trafili do policyjnego aresztu i są przesłuchiwani. - Na tym etapie nie potrafię powiedzieć jaka była ich rola i czego szukali w kościele. Prawdopodobnie poszukiwali skarbów i sztabek złota - mówił policjant.Nie wiadomo też, czy zatrzymany zakonnik był związany w jakikolwiek sposób z kościołem, w którym prowadził nielegalne wykopaliska, czy był osobą przyjezdną. Policja musi też ustalić kim są pozostali zatrzymani.http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/wroclaw/rozkopali-swiatynie-w-poszukiwaniu-zlota,1,4791392,region-wiadomosc.html Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
margor Napisano 13 Lipiec 2011 Share Napisano 13 Lipiec 2011 Niezbadane są wyroki boskie..." Chyba trochę za dużo ostatnio nowinek w mediach o odkrytych, znalezionych, wykopanych skarbach i widocznie każdy chce choć na chwilkę zamoczyć w tym palce :) Brakuje jeszcze banknotów rosnących na drzewach albo manny z nieba - chociaz kto wie ? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kindzal Napisano 13 Lipiec 2011 Share Napisano 13 Lipiec 2011 Idioci ! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
krecik wz. 65 Napisano 13 Lipiec 2011 Share Napisano 13 Lipiec 2011 Ajtam , ajtam... zaraz skarby.Zakonnik szukał pewnikiem wód geotermalnych na zlecenie swojego Dyrektora :) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
steell Napisano 13 Lipiec 2011 Share Napisano 13 Lipiec 2011 Nie chcę siać defetyzmu ale przypomina mi to regularną nagonkę, to znaczy etap zmiękczania środowiska.Mieliśmy coś takiego ostatnio robione przeciw służbom mundurowym, widać teraz pora na poszukiwaczy.Obym się mylił ale w tym kraju nic bez powodu się nie dzieje. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Weteran-39 Napisano 13 Lipiec 2011 Share Napisano 13 Lipiec 2011 Sezon ogórkowy,lepsze wiadomości o poszukiwaczach niż o nadchodzącym nowym kryzysie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kindzal Napisano 14 Lipiec 2011 Share Napisano 14 Lipiec 2011 Proboszcz we wsi Marczów, ostatniego dnia swojej posługi w parafii, postanowił poszukać skarbów. Wraz z pomocnikami rozkopał wnętrze kościoła niszcząc przy tym posadzkę z XIII wieku. Skarbu nie znalazł, znalazła ich za to policja – donosi Gazeta Wrocławska". Kazimierz Ż., który był proboszczem w parafii we wsi Marczów koło Wlenia, po 10 latach pracy na odchodne postanowił poszukać skarbu, ukrytego podobno pod kościołem. Wraz z czterema mężczyznami po ostatniej niedzielnej mszy rozkopał wnętrze kościoła w dwóch miejscach.Proboszcz szukał kosztowności pozostawionych tu podobno przez Niemców. Jak powiedział Jerzy Szkapiak z prokuratury rejonowej we Lwówku wszystkim mężczyznom postawiono zarzut uszkodzenia zabytku i usiłowania kradzieży. W ocenie prokuratury było to poszukiwanie skarbu z zamiarem zatrzymania go.Policję powiadomili zaniepokojeni odgłosami dochodzącymi z kościoła mieszkańcy wsi. Zatrzymany ksiądz tłumaczył się, że wykonywał pracę przy renowacji kościoła.http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/wroclaw/ksiadz-szukal-skarbow-zniszczyl-czesc-kosciola,1,4791956,region-wiadomosc.html Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Poszukiwacz_skarbów Napisano 14 Lipiec 2011 Share Napisano 14 Lipiec 2011 Kto szuka ten znajdzie! :) A tym życzliwym donosicielom to pewnie gul skoczył, że oni szukają i może znajdą a my nie :P Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
k0k0 Napisano 14 Lipiec 2011 Share Napisano 14 Lipiec 2011 Nie zakopał po sobie dołka, to ma za swoje Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Czlowieksniegu Napisano 18 Sierpień 2011 Autor Share Napisano 18 Sierpień 2011 Ostatnie kuszenie proboszcza...Dorota Wodecka 2011-08-17, ostatnia aktualizacja 2011-08-17 10:36:20.0Gdyby ksiądz do szukania skarbu wziął naszych, toby się policja nie zwiedziałaStanisław Martyniuk do Marczowa na Dolnym Śląsku przyjechał w 1945 roku spod Buczacza. Przez 40 lat był sołtysem, pił wódkę z komunistami i niejedno potrafił załatwić.Ale o ukrytym w kościele św. Katarzyny skarbie mówił tylko z miejscowymi i z księżmi, którzy w Marczowie posługiwali. Miał sposobność, bo przez dziesiątki lat działał w radzie parafialnej.- Wiedziałem, że trzeba kościół przekopać. Pamiętam, że jak my tu przyjechali, to zakonnice, Niemki, co zostały po wojnie na plebanii, przestrzegały, żeby czasem zasypanych schodków i drzwi do kościoła nie odkopywać, bo tam wszystko zaminowane - wspomina 84-letni dziś Martyniuk.Pamięta też, że ktoś z lasu widział, jak na kilka dni Niemcy ewakuowali wszystkich ludzi ze wsi, a potem wjeżdżały załadowane ciężarówki. - Ze skarbem pewnie, bo wyjeżdżały puste - opowiada.Przekonywał księży, że zamiast ruszać zaminowane i przysypane boczne drzwi, wystarczy zdjąć w kościele podłogę i pomalutku, wiaderko za wiaderkiem wybierać piach z krypt. - Mówiłem pierwszemu naszemu księdzu, że tam na pewno coś jest, ale on tylko: Dobra, dobra", i nic. Jak przed dziesięcioma laty przyszedł do nas ksiądz Kazimierz, to też mu o tym złocie powiedziałem. Kręcił głową, że nie, że to legenda, że nie ma co wierzyć. No i teraz zakręcił, a mnie nawet nie powiedział - Martyniuk jest rozżalony.Żaden typowy ksiądzO 58-letnim księdzu Kazimierzu z zakonu michaelitów mówią we wsi, że to swój, polski chłop. I gospodarz, jakich mało. No i że poczciwina z niego.Paweł Piwko, właściciel sklepu: - Nigdy po kolędzie nie brał pieniędzy. Mam 32-letniego syna sparaliżowanego po skoku do wody i ksiądz go często odwiedzał. Rozmawiali. W Pławnej pomagał rodzinie z sześciorgiem dzieci, co ich ojciec ma nowotwór. U nas też popegeerowska bieda, to żywność z Caritasu dla wsi przywoził. Sam nigdy nie miał pieniędzy. Jeździł dziesięcioletnim polo, co mu siostrzenica ze Stanów kupiła. Jak na księdza to przecież marne auto.Józef Augustyniak, kościelny: - Mama od wielu lat choruje. Zaglądał do niej, z komunią świętą przychodził. Nawet na pożegnanie ucałował ją. Ludzie na tym pożegnaniu to za nim płakali. Żyję ponad 50-lat i takiego gospodarnego księdza to nigdy nie widziałem. A jak urlop brał, jechał na Ukrainę, by tam księży wspomagać.Wiesława Białucka, sołtyska: - Bardzo dobry człowiek. Wymieniliśmy w kościele więźbę i dachówki, pomalowaliśmy w środku. Mamy nowy chodnik z kostki, nowy cmentarz, nowe słupy i siatkę na ogrodzenie.Bogdan Mościcki, burmistrz Wlenia: - Bardzo pracowity, góral z pochodzenia. Żaden typowy ksiądz, co mówi: zróbta", tylko wkładał gumiaki, jakieś postrzępione portki i sam robił.Wyremontował trzy kościoły: w Marczowie, Pławnej i Golejowie. Sam kasy nigdy nie miał, u ludzi czasem obiady jadał.Anna, parafianka: - Z ambony nigdy nie wołał, by na remonty dawać, tylko zawsze co łaska, kto ile może. I dziękował wszystkim po równo. Tak samo tym, co dali 20 zł na miesiąc, i tym, co dali 50 zł.Wojciech Kapałczyński, szef delegatury wojewódzkiego konserwatora zabytków w Jeleniej Górze: - Uważałem go za dobrodusznego, spokojnego zakonnika. Zwierzał się mojemu pracownikowi, że w kościele są zakopane skarby. Takie żarty puszcza się mimo uszu. Ale najwyraźniej został skutecznie przez miejscowych otumaniony i zajarała w nim żądza.Naoglądał się Pana Samochodzika"?W niedzielę marczowianie pożegnali swego kapłana, a w poniedziałek wieczorem usłyszeli, że z zamkniętego zwykle o tej porze kościoła dochodzą odgłosy stukania młotkiem.- Poszliśmy w 11 osób. W środku kręciło się kilku obcych panów. Jeden układał na powrót deski pod ołtarzem. Mieli georadar. Jak nas zobaczyli, zaczęli się zwijać. Ludzie porobili komórkami zdjęcia rejestracji ich samochodów, no, a ja zadzwoniłam po policję - opowiada sołtyska. - Miałam potem bardzo duże wyrzuty sumienia, ale wtedy działałam spontanicznie - usprawiedliwia się.Policjanci usłyszeli od parafian, że już w poprzedni piątek przy kościelnym murze pracowała koparka i że przez cały tydzień pod kościół podjeżdżały jakieś obce samochody. Czasami nieznajomym towarzyszył ksiądz.- Pytałam go, co się dzieje. Mówił, żeby być spokojnym, bo przygotowuje kościół do odwodnienia i że trzyma rękę na pulsie - relacjonuje Wiesława, która udziela się w radzie parafialnej.Policja jednak ustaliła, że to nie o odwodnienie kościoła chodziło nieznajomym, tylko o odkrycie rzekomego skarbu. I zatrzymała księdza z jego pomagierami na 48 godzin. Następnego dnia policjanci wrócili do kościoła z konserwatorem zabytków po to, by na powrót zwinąć dywan, zdjąć deski i wyciągnąć z krypt pod ołtarzem piasek.- Musieliśmy sprawdzić, czy zatrzymani natknęli się na cokolwiek. Doszliśmy na tę samą głębokość, do której się dokopali, zrobiliśmy zdjęcia, pomiary i zasypaliśmy dziurę z powrotem- mówi Marek Madeksza, oficer prasowy policji w Lwówku Śląskim.Kiedy policjanci pracowali przed ołtarzem, ksiądz Kazimierz składał zeznania przed prokuratorem: że z pomocą pasjonatów poszukiwania skarbów z Wrocławia i ich profesjonalnego sprzętu chciał przeszukać podziemia kościoła, że jednego z nich znał osobiście od kilku lat, że ustalili, w jaki sposób podzielą między siebie skarb.- Nie wiem, co się mogło stać dojrzałemu mężczyźnie, że nagle zaczyna wierzyć legendom. Wakacje są, może się naoglądał Pana Samochodzika i templariuszy"? Ale gdyby ktoś przez długi, długi czas słuchał, że ma u siebie skarb i warto go poszukać, to pewnie też by w końcu uległ. Każdy materiał ma swoją wytrzymałość. Tym bardziej że nadszedł moment ostateczny - odejścia z parafii, a więc sytuacja: jeśli szukać, to teraz albo nigdy - zastanawia się prokurator rejonowy Jerzy Szkapiak.Nieważne, co pod kościołem leżyKsiądz Kazimierz wyjechał z Marczowa. Zapłacił 2200 zł poręczenia. Jest nieuchwytny. Nie ma go w Miejscu Piastowym, dokąd miał się przenieść. Nie dowie się więc, że we wsi mają do niego żal, bo po wszystkim nie przyszedł po ludzku powiedzieć, jaki diabeł go opętał.Tym bardziej że to pewnie ich składkowe pożegnalne pieniądze poszły na kaucję.- No, ale się pewnie wstydził, że zawiódł nasze zaufanie - zastanawia się sołtyska. - Dlaczego on nigdy na radzie parafialnej nie powiedział wprost i byśmy legalnie tego poszukali?- Szkoda człowieka. Za późno się zdecydował. Zaczął brudną robotę, jak się już żegnał. Gdyby wcześniej kopał, to nikt by się nie domyślił. Powiedziałby ludziom, że przygotowuje kościół do osuszania, i uwierzyliby - twierdzi burmistrz Mościcki.Uwierzyliby, bo po pomalowanych świeżo ścianach ciągnęły od dołu plamy wilgoci. Ksiądz od miesięcy powtarzał parafianom, że trzeba coś z tym zrobić.- A może on naprawdę to osuszanie robił? - zastanawia się Paweł Piwko. Nie on jeden ma wątpliwość, czy księdzu o skarby chodziło. Może stąd we wsi żal o to wzywanie policjantów. Pani sołtysce również ciężko na duszy.- Pytają mnie starsze panie: po co dzwoniłam? No, jest niesmak. Bo gdyby on był niedobry, wredny, łakomy... A przecież żaden złodziej z niego. Może rzeczywiście, tak po chłopięcemu chciał te skarby zobaczyć? Ale proszę zrozumieć, że przecież nie jest ważne, co pod kościołem leży. To kościół jest ważny. Tyleśmy się w nim naremontowali, nasprzątali, to jak miałam nie zadzwonić, kiedy jacyś obcy demolkę w środku robili?Teraz prokurator poszuka skarbu?Sprawę skarbu trzeba wyjaśnić definitywnie. Tak uważają parafianie, prokurator i burmistrz Wlenia, choć każdy ma odmienne motywacje. Prokurator musi ustalić, czy ksiądz, któremu postawił zarzut uszkodzenia zabytku i usiłowania kradzieży, działał udolnie, czy nieudolnie. Jeśli okaże się, że w kościele żadnego skarbu nie ma, znaczyć to będzie, że dokopanie się do niego było niemożliwe, a tym samym kradzież księdza była nieudolna. Wtedy może liczyć nawet na nadzwyczajne złagodzenie kary.Jeśli jednak legenda nie okaże się bajaniem, księdzu i jego wspólnikom grozi do pięciu lat więzienia tak jak pospolitemu złodziejowi.- Ja nie będę odpowiadał, czy mi go żal. Zbłądził, a moja praca opiera się na tym, że człowiek błądzi, mimo że z natury jest dobry - mówi prokurator Szkapiak. I zapowiada, że zwróci się o pomoc do konserwatora zabytków. Ten jednak od razu ucina: żadnych poszukiwań w Marczowie nie będzie. - Niech prokuratura szuka skarbów, ale najpierw niech mi udowodni, że ma na to pieniądze. Przekopanie kościoła to zdjęcie posadzki, płyt kamiennych i wykopy, na co potrzeba minimum 100 tysięcy złotych. Oczywiście, to się może opłacać, jeśli okaże się, że znajdziemy tam skarb znacznie większej wartości. Wtedy można by przy okazji zrobić meliorację zabytku. Na razie jednak nie widzę takiej możliwości - kwituje Wojciech Kapałczyński.Burmistrz Mościcki martwi się, że do Marczowa ściągną teraz profesjonalni poszukiwacze skarbów. - Bo jak już była akcja na dużą skalę, to z pewnością się powtórzy. Tym bardziej że tam coś podobno nawet wyciągnęli, ale nikt im tego nie udowodni. Trzeba przebadać kościół georadarem, ale gminy nie stać na taki wydatek. No, chyba że dogadalibyśmy się z jakimś szalonym poszukiwaczem, który ma sprzęt i za 10 proc. znaleźnego sprawdzi, co tam pod ziemią leży.To raczej mało prawdopodobne.Poszukiwacze wiedzą, że nagroda za znalezienie skarbu przyznawana przez ministra kultury nie może przekroczyć wysokości 25 średnich pensji krajowych. I to tylko pod warunkiem, że znalazca natrafił na zabytek przypadkowo. Jeśli wystąpił o zgodę na eksplorację stanowiska, na nagrodę nie ma szans. Jego poszukiwania traktowane są jak prace archeologiczne.No i trotyl też się znalazłNajwiększy żal do księdza ma Stanisław Martyniuk: - Bo po co było wołać obcych ludzi? To głupota. Gdyby ksiądz do szukania skarbu wziął naszych, toby się policja nie zwiedziała. Pięknie, ładnie byśmy wszystko załatwili. Bóg dałby, byśmy na miny przy tym wydobywaniu nie trafili.Prócz wiary jest jeszcze w Martyniuku nadzieja, że za jego życia ktoś ten skarb spod kościoła wyciągnie: - W tym miesiącu przyjedzie do mnie w tej sprawie ksiądz z Pińska, dzwonił już. No i mamy nowego proboszcza. Pogadam z nim.Kilka dni po zatrzymaniu księdza do Marczowa znów przyjechała policja. Trzykrotnie wzywano saperów. 500 metrów za kościołem, na moście przy drodze w kierunku lasu i Dębowego Gaju, natrafiono na 245 kilogramów trotylu.Prokurator rejonowy nie ma wątpliwości, że w powszechnym odczuciu ta nieprawdopodobna ilość ładunków wybuchowych będzie potwierdzeniem istnienia domniemanego skarbu. Skoro Niemcy zaminowali przed kościołem most, to na pewno coś cennego chcieli ukryć.http://wyborcza.pl/1,87648,10126074,Ostatnie_kuszenie_proboszcza.html?as=1&startsz=x Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
wędrowiec Napisano 3 Luty 2012 Share Napisano 3 Luty 2012 zaskakujące zakończenie sprawy http://www.lwowekslaski.net/1982/umorzona-sprawa-poszukiwaczy-skarbow/ Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
kindzal Napisano 3 Luty 2012 Share Napisano 3 Luty 2012 - Sprawa jest zakwalifikowana jako wykroczenie. Teraz ta grupa w ramach tak zwanego zadośćuczynienia przeprowadzi w kościele prace, które będą polegały na sprawdzeniu specjalistycznym sprzętem, co faktycznie znajduje się pod powierzchnią kościoła – dodaje Jerzy Szkapiak.--------------------------------------------------Rzeczywiscie zaskakujace;) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
shadowN Napisano 4 Luty 2012 Share Napisano 4 Luty 2012 Pachnie prowokacją ;-) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.