Skocz do zawartości

Ze ślubną na wyprawie.


poldek175

Rekomendowane odpowiedzi

Nigdzie nie zabieram..., jeśli jedziemy dalej niż 5* km od domu i mamy gdzieś zostawić samochód.

Każda taka wycieczka kończy się podwójnym problemem- moja Lepsza Połowa jest niesłusznie przekonana, że lepiej zna drogę powrotną do auta. Drugi problem- niekoniecznie chce się przyznać do tego, że nadłożone parę kilometrów spaceru to Jej sprawka :-(








* 5 km to odległość do ulubionego przez Lepszą Połowę centrum handlowego.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmmm... z moją EX małżonką nie próbowałem bo dopiero po rozwodzie odkryłem swoją pasję :-) a obecna dziewczyna lubi e mną spacerować po polach i lasach :-)) a z jaką ciekawością zagląda w dołki przy kopaniu kolorku" :-))
najlepsze było pierwsze wyjście w teren :-) moja pani opowiadała jak to jej dziadek niby garnek zakopał na polu... zaoferowałem swoją pomoc w odszukaniu go. Z góry wiedziałem że raczej porażka w poszukiwaniach, ale skoro obiecałem... Wyjmuję z bagażnika sprzęt tj.salamandra i saperka, stroję sprzęt i w drogę. I wtedy moja pani rozbroiła mnie pytaniem: a gdzie plecak? A po co mi plecak?? odpowiadam a ona na to że jak ten garnek wykopiemy to w co go weźmiemy ;-)) efekt poszukiwań garnka: 2 łuski manlicher, 1 łuska mauser, jakieś 2 nieokreślone klamerki, 1 ząb od bron... 3 podkowy, 1 szt 50 gr z 1923r. i zwłoki boratynki :-) a i część lemiesza ;-)

Ale dziewczę się nie zniechęciło i zadeklarowało że chcę ze mną na wyprawy jeździć... pożyjemy zobaczymy jak będzie :-)
pozdro
Szczurek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Latem żonę i córę (prawie 6 lat) zabrałem. Żona po 3h wymiękła i poszła do samochodu a córeczka prawie cały czas zakopywała mi kilka m dalej polmosa (wyciągniętego jako pierwszy fant) i kazała szybko tam przejść na miejsce zakopania bo tam na 100% jest skarb! To nic, że moja męska intuicja (czytaj zerowa) podpowiadała mi, że właśnie najfajniejsze fanty są pomiędzy mną a zakopanym kilka metrów dalej polmosem. Trzeba było iść i odkrywać skarb. Oczywiście za każdym razem zdziwienie, niedowierzanie a potem radość ze znalezionego cudu polskiej produkcji metalurgicznej.
Tego polmosa chyba 50x wykopywałem! Ale mimo wszystko polecam bo uśmiechnięta buzia dzieciaka wynagradza wszelkie niedogodności.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam
Moja druga połówka kilka razy była ze mną i spodobało jej się, mówi że wciąga patrzenie jak coś wykopuję ;) A teraz zaproponowała, że może pomagać aby szybciej szło przeszukiwanie. Wymyśliłem , że kupię kreta i po wykopaniu ziemi z dołka kretem będzie szukała fanta. Pomysł wstępnie zaakceptowała tylko ciekawe ile czasu wytrzyma ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha,ha,ha-raz wypadało by zabrać,tak na chociaż 6 godzin dla skuteczniejszego wybicia jej tego pomysłu z głowy.Jeśli to był jej pomysł na towarzystwo w wykopkach.
Ale tak nawiaskiem raz,jedyny połówka pojechała ze mną i .....
no właśnie.
Piekny przedmiot,którego była świadkiem wykopania zdobi moją kolekcje.
Przypadek czy ma farta??
Pzdr.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz serio....
Ja swojej byłej nie lubiłem zabierać na wypady....
Cierpiało wtedy często moje poszukiwawczo-męskie ego....
Dlaczego ?

Sytuacja 1.....Mierzeja , sprawdzam uparcie las wzdłuż leśnej drogi.....efekty więcej niż mizerne....moja luba gaworzy z siostrzenicą idąc środkiem drogi.....na koniec wręcza mi garść gdańskich fenigów....leżały na drodze....jej komentarz--brałam tylko te ładniejsze ( typowo damska logika )....oczywiście wróciłem posprzątać do końca....miała szczęście....dzień wcześniej lało jak z cebra i na drodze po prostu wypłukało ( tak to sobie wytłumaczyłem he he )

Sytuacja 2.....ta sama wyprawa , ten sam dzień...zniechęcony ciągłym kopaniem łusek i groszków , oddaję wykrywkę siostrzenicy ( 9 lat wtedy--niech się dziecko pobawi i ucieszy z własnoręcznie wykopanej łuski ).....po kilku minutach słyszę...wujek znalazłam jakiś znaczek....ten znaczek to brązowa za rany w niezłym stanie.......piłem do wieczora i pół następnego dnia :)....i wcale nie z radości he he...do końca wyprawy ograniczyłem się do szukania wieczorem na plaży drobniaków na piwo......a te tryumfujące miny kobitek śnią mi się do dzisiaj....

Sytuacja 3.....okolice Dukli....najbardziej '' oczywista '' góra...faktycznie , strasznie zryta...mnóstwo odłamków i śmieci....dama siedzi grzecznie pod drzewkiem wystawiając twarz do słabego słoneczka prześwitującego przez liście....wydaję komendę--idziemy dalej , tu nic nie ma....dama posłusznie wstaje....sprawdź misiu co leży pod tym drzewem ( mówi do mnie ze słodkim uśmiechem ), chyba jakiś szpikulec....ten szpikulec to bagnet do Mosina...leżał prawie na wierzchu , ledwo przykryty liśćmi....

Zacząłem podejrzewać , że podrzuca mi te fanty , żebym się lepiej poczuł....gdy z typowo męską delikatnością o to zapytałem , skończyło się kilkugodzinnym fochem i obrazą na cały świat....

Nie , nie lubię jeździć na wykopki ze swoimi kobitkami...zgadnijcie dlaczego....:)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro zacząłem to może też coś wtrącę.Zabrałem raz,wycieczka trwała 45 minut,najpierw przeszkadzały komary,następnie zmęczenie powstałe na skutek jazdy rowerem.Byłem pewien,że skoro już tyle przeszła to wytrzyma.Niestety,to okrutne słońce zwaliło Ją z nóg...A co tam,dostanie drugą szansę:)


Yeti,zasięg działania mojej połówki jest większy.Około 10km;>
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś zabierałem, ale zauważyłem że to dla nich (żony i córki)żadna frajd , a pytania typu ,,kiedy wracamy''doprowadzały mnie do pasji, pojawiając się najczęściej w momencie kiedy zaczynały wychodzić najfajniejsze fanty . Trzeba mieć kawałek życia tylko dla siebie ,to jest jak najbardziej wskazane dla naszego zdrowia psychicznego.Pozdro...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W lecie 2004. roku kupiłem pierwszy wykrywacz - niby dla siebie - tak mi się przynajmniej zdawało.
Na wiosnę 2006. roku kupiliśmy drugi wykrywacz - bo nie dało się inaczej... Odtąd zacząłem wreszcie chodzić ze swoim wykrywaczem - bo wcześniej praktycznie tylko nosiłem szpadel za żoną, która mi go najbezczelniej w świecie zakosiła dla siebie. Każda wyprawa kończyła się pyskówką o to, kto kiedy i ile może pomachać :)))

M.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja swojej za groma nie mogę wyciągnąć do lasu,a na wykopki to już tym bardziej, chociaż przez pewien czas miałem 2 wykrywacze.
Nie wiem jakim cudem ze 2 tyg. temu, udało mi się namówić żonę do lasu na grzyby. Pochodziła ze 3 godz. i później przez 2 dni jęczała że ją bolą nogi w pachwinach.

Ale dać jej kartę do bankomatu, to w super i hiper marketach będzie zapindalać kilometrami jak mały samochodzik, a gdyby mogła to by jeszcze tam nocowała.

Ty masz swoje wykopki, a ja mam swoje wykopki" i na tym się kończy dyskusja.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie