Skocz do zawartości

Obława augustowska, czyli Mały Katyń" z lipca 1945 roku


Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 months later...
  • Odpowiedzi 127
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Rosjanie zajmą się obławą"

Marta Ziarnik
Nasz Dziennik"
Sobota-Niedziela, 29-30 września 2012, Nr 228 (4463)


http://naszdziennik.pl/wp/11135,rosjanie-zajma-sie-oblawa.html



Sąd Rejonowy w Moskwie rozpatrzy w poniedziałek wniosek stowarzyszenia Memoriał dotyczący ofiar obławy augustowskiej. Będzie to pierwszy przypadek, gdy sąd w Rosji zajmie się tą zbrodnią popełnioną przez Smiersz, czyli sowiecki kontrwywiad wojskowy.

Chodzi o wniosek o zrehabilitowanie 14 osób jako ofiar represji politycznych, zaginionych bez śladu po zatrzymaniu w lipcu 1945 roku w Lasach Augustowskich. Został on skierowany 14 lutego do Głównej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej przez broniące praw człowieka i dokumentujące stalinowskie zbrodnie stowarzyszenie Memoriał. Odpowiadając na wniosek organizacji, 28 maja prokuratura rosyjska odmówiła zrehabilitowania wspomnianych osób, twierdząc, że w organach archiwalnych nie ma akt postępowań karnych przeciwko tym obywatelom Polski", w związku z czym rak jest podstaw do ich rehabilitacji". W odpowiedzi 28 sierpnia stowarzyszenie zaskarżyło decyzję Głównej Prokuratury Wojskowej FR w Chamowniczeskim Sądzie Rejonowym w Moskwie. W skardze Memoriał zwrócił uwagę, że wcześniej prokuratura wojskowa oficjalnie przyznała, że w toku operacji w Lasach Augustowskich aresztowano 592 osoby i że wobec 575 spośród nich wszczęto postępowanie oraz przeprowadzono śledztwo".

Pacyfikacja Suwalszczyzny przez NKWD i Armię Czerwoną rozpoczęła się 12 lipca 1945 roku. W jej wyniku zatrzymano 2 tys. osób. 592 podejrzewane o powiązania z podziemiem niepodległościowym wywieziono i zamordowano w nieznanym do dziś miejscu. Akcja, w której brały udział także wydzielone jednostki ludowego wojska i UB, była przeprowadzona w celu rozbicia silnego w okolicach Suwałk i Augustowa podziemia niepodległościowego. Historycy uważają te wydarzenia za największą po II wojnie światowej, niewyjaśnioną dotąd zbrodnię dokonaną na Polakach. Śledztwo w sprawie tego mordu prowadzi pion śledczy oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku. I choć strona polska kilka razy kierowała do rosyjskiej prokuratury wnioski o pomoc prawną w odszukaniu dokumentów, które mogłyby pomóc w śledztwie, jednak jak dotąd nie otrzymała żadnej odpowiedzi.

Nadzieja na wyjaśnienie tej zbrodni pojawiła się dopiero w ubiegłym roku za sprawą informacji podanych przez rosyjskiego historyka Nikitę Pietrowa, wiceprzewodniczącego Memoriału, który dotarł do nieznanych dotychczas dokumentów dotyczących obławy.


/---------------/

Przy okazji pozdrawiam Grubego Rycha, niegdyś aktywnego i kompetentnego uczestnika tego forum.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
Z Marianem Tananisem, żołnierzem Armii Krajowej, świadkiem obławy augustowskiej, rozmawia Adam Białous
Z relacji Pana towarzyszy broni i Pańskiej wynika, że ciała żołnierzy z oddziału Groma", którzy zginęli w największej trzydniowej bitwie w czasie obławy w okolicach jeziora Brożane, Sowieci wywozili samochodami w stronę dzisiejszej granicy z Białorusią?

- Większość moich kolegów z oddziału Groma" Sowieci w bitwie niedaleko jeziora Brożane zabili. Dopomogli im w tym mocno konfidenci, wskazali miejsce, z którego czerwonoarmiści strzelali do naszych jak do kaczek. Było to takie stanowisko koło szosy. Rosjanie ustawili tam ciężkie karabiny maszynowe i kiedy któryś z naszych wychodził z ukrycia, od razu kładli go serią, rannych dobijali. A ciała wszystkich zabitych wrzucali na wozy i wieźli na wschód. We wrześniu 1945 r. sprawdzaliśmy ten teren. Były tam liczne ślady opon. Prowadziły w stronę Rygoli, później skręcały na Muły, potem na Kalety, które dziś leżą po białoruskiej stronie granicy. Gołębiowski znalazł tam orzełka z koroną z żołnierskiej czapki. Do Kalet ich na pewno wieźli, a później nie wiem, bo tam już dalej nie chodziliśmy. O tym stanowisku sowieckich ciężkich karabinów i ich krwawych żniwach nad jeziorem Brożane dowiedziałem się od miejscowego młodego mężczyzny, który w lipcu 1945 r. miał 19 lat. Właściwie to był ode mnie starszy, bo ja miałem wówczas 16 lat. Chłopak, kiedy usłyszał warkot silników nadjeżdżających szosą sowieckich ciężarówek, schował się do przełazu pod szosą. A Sowieci właśnie tam się zatrzymali. Dobrze więc słyszał ich rozmowę. Zaraz powiedzieli: Tu jest to miejsce" i wystawili z samochodów ciężkie karabiny.
Co jeszcze udało się Panu ustalić, jeśli chodzi o kierunek, w którym wywożono żołnierzy?

- Jeszcze wcześniej, kiedy razem z Gołębiowskim ujęto nas i zaprowadzono do ubeckiej katowni w augustowskim Domu Turka, sowieccy żołnierze, którzy nas tam prowadzili, zdaje się, że nieco zbłądzili, bo trafili razem z nami do właśnie likwidowanego największego obozu, który czerwonoarmiści założyli za lasem, na polu między Augustowem a Białobrzegami. Tam zwozili dosłownie wszystkich, których mieli zamiar wywieźć i zamordować. Pole było zryte śladami opon dużej liczby samochodów. Wiele tych śladów prowadziło na drogę wiodącą z Augustowa do Grodna. Kiedy tam dotarliśmy, prawie wszystkie wielkie namioty, które tam wcześniej najwyraźniej stały, o czym świadczyły ślady, były już rozmontowane i zabrane. Składano właśnie ostatni. Na polu kręciło się kilku żołnierzy sowieckich z oficerem, robiąc porządki, maskując ślady. Jeden z Sowietów, który nas prowadził, podszedł do oficera i o czymś rozmawiał, a słuchający go oficer rzekł głośno: Akcja jest skończona i musicie iść z powrotem!". Żołnierze oddali salut i zawrócili nas z powrotem w stronę Augustowa, lecz nie tą drogą, którą przyszliśmy, a drogą z boku targowicy, do środka Augustowa. Idąc ul. 3 Maja, doszliśmy do Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, do tak zwanego Domu Turka.
Był Pan przesłuchiwany?

- W Domu Turka ubecy zabili wiele osób. Nie wiem, czy ich tam na posesji chowali, ale na pewno wiele ciał z tego miejsca po cichu wywieźli. Moja mama, kiedy musiałem się przed UB ukrywać na południu Polski, informowała mnie, kogo aresztowali i osadzali w Domu Turka. Mówiła też, kogo znaleźli później nieżywego. Mówiła mi m.in., że jak sadzili las niedaleko Augustowa, to znaleźli ciało m.in. Antoniego Kaczmarka przykryte gałęźmi. Kaczmarek nawet nie był w AK, złapali go podczas odpustu w Studzienicznej w maju 1945 roku. Był wówczas ubrany w długie skórzane buty, tzw. angielki, i wojskowego kroju spodnie, więc podejrzewali, że może być z AK. Tylko za to go wzięli. Kaczmarek długo był w USA, miał więc taki nieco inny sposób bycia. Bardzo lubił też fotografować. Na albumach umieszczał swoje inicjały A.K., to w Janie Szostaku, największym oprawcy UB z Domu Turka, wzbudziło przekonanie, że Kaczmarek jest z AK. Do tego młody Kaczmarek jakoś tak bezmyślnie powiedział przed nim, że jak wyjdzie z Domu Turka, to pojedzie prosto do ambasady USA w Warszawie, bo miał obywatelstwo tego kraju. Szostak się wystraszył, że może coś wygadać Amerykanom o obławie, a on rzeczywiście sporo wiedział, bo podczas obławy przywozili do Domu Turka akowców. My też tam z Eugeniuszem Gołębiowskim, moim przełożonym w AK, wówczas siedzieliśmy jedną noc, właśnie wtedy Kaczmarek powiedział nam, że tych z obławy wywożą krytymi samochodami do Grodna. Kaczmarek mówił nam, że Jan Szostak jeździł do Grodna z każdym transportem. Szostak mordował przeważnie tych, których uważał za niebezpiecznych, nie tylko dla swoich mocodawców - komunistów i Sowietów, ale też dla siebie samego. Zakatował tu m.in. swojego dobrego kolegę, z którym był w partyzantce niepodległościowej. Szostak, jak zresztą wielu późniejszych ubowców, przeniknął do leśnych, żeby ich rozpracowywać. Już wtedy robił listy ludzi do ostrzału. W Domu Turka zamordowano też Dobrowolską, wiele wiedziała, ale nic im nie powiedziała. Zbili ją niemiłosiernie i wywieźli od lasu, tam umarła. Najbardziej opornych przesłuchiwał sam Szostak, był prawdziwym sadystą i katem. Po prostu mordował bez litości. On potrafił raz uderzyć przesłuchiwaną osobę młotkiem w głowę i zabić. Mówili, że jak na początku wojny był w oddziale, to często chodził do kościoła, później przestał. Myślę, że to wtedy zdradził.
Dziękuję za rozmowę.

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/13520,zolnierski-orzelek-spod-kalet.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...
W dwie minuty moskiewski sąd oddalił sprawę rehabilitacji ofiar obławy augustowskiej


Moskiewski Sąd Miejski w czwartek oddalił skargę stowarzyszenia Memoriał na Główną Prokuraturę Wojskową (GPW) Federacji Rosyjskiej, która odmówiła rehabilitacji ofiar obławy augustowskiej z 1945 roku. Podtrzymany został wyrok sądu pierwszej instancji.

Moskiewski Sąd Miejski utrzymał w mocy orzeczenie Chamowniczeskiego Sądu Rejonowego w Moskwie, który 1 października oddalił już zażalenie Memoriału na decyzję GPW, nie dopatrując się w jej postępowaniu żadnych nieprawidłowości.

Narada sędziów trwała niecałe dwie minuty, a rozprawa - niespełna 20. Moskiewski Sąd Miejski nie uzasadnił swojego werdyktu.

To pierwszy przypadek, gdy sądy w Rosji zajmowały się niewyjaśnionym dotąd mordem na 592 działaczach podziemia niepodległościowego w Polsce latem 1945 roku.

Według Memoriału, organizacji pozarządowej broniącej praw człowieka i dokumentującej stalinowskie zbrodnie, mordu tego dopuścił się SMIERSZ, czyli stalinowski kontrwywiad wojskowy.

Przedstawiciel Memoriału Nikita Pietrow powiedział, że Memoriał na razie nie zamierza odwoływać się od tej decyzji do Sądu Najwyższego ani Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Jak dodał, Memoriał ma zamiar wystąpić do Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB) o udostępnienie dokumentów w tej sprawie i wtedy ponowiony zostanie wniosek o rehabilitację.

Nie ma akt, nie ma podstaw do rehabilitacji

14 lutego stowarzyszenie skierowało do GPW wniosek o zrehabilitowanie 14 osób jako ofiar represji politycznych, zaginionych bez śladu po zatrzymaniu w lipcu 1945 roku w Lasach Augustowskich.

28 maja GPW odmówiła rozpatrzenia wniosku o rehabilitację tych ludzi, uzasadniając to tym, że w organach archiwalnych nie ma akt postępowań karnych przeciwko tym obywatelom Polski", w związku z czym rak podstaw do ich rehabilitacji".

28 sierpnia Memoriał zaskarżył decyzję GPW w Chamowniczeskim Sądzie Rejonowym. Stowarzyszenie zwróciło uwagę, że w roku 1995 GPW oficjalnie przyznała już, że podczas operacji w Lasach Augustowskich aresztowano 592 osoby i że wobec 575 spośród nich wszczęto postępowanie oraz przeprowadzono śledztwo".

W toku październikowego przewodu przed sądem I instancji prokuratorzy wojskowi - płk Aleksandr Gawriłow i płk German Kirijenko - przekonywali, że brakuje podstaw do rehabilitacji Polaków, gdyż nie ma dowodów, iż byli represjonowani.

Prokuratorzy potwierdzili jednocześnie, że w archiwach FSB zachowały się materiały dotyczące zatrzymanych latem 1945 roku obywateli Polski, w tym ankiety personalne aresztowanych oraz protokoły z zatrzymań, przesłuchań i rewizji. Gawriłow i Kirijenko utrzymywali jednak, że GPW nie była w stanie ustalić, jakie były dalsze losy tych ludzi.

Największa po II wojnie zbrodnia na Polakach

Pacyfikacja Suwalszczyzny przez NKWD i Armię Czerwoną rozpoczęła się 12 lipca 1945 roku. W jej wyniku zatrzymano 2 tys. osób; 592 podejrzewane o powiązania z podziemiem niepodległościowym wywieziono i zamordowano w nieznanym do dziś miejscu. Historycy uważają te wydarzenia za największą po II wojnie światowej, niewyjaśnioną dotąd zbrodnię dokonaną na Polakach.

Śledztwo w sprawie tego mordu prowadzi pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku. Strona polska kilka razy kierowała do rosyjskiej prokuratury wnioski o pomoc prawną w odszukaniu dokumentów, które mogłyby pomóc w śledztwie, ale dotąd nie ma odpowiedzi.


http://wyborcza.pl/1,75248,12902619,W_dwie_minuty_moskiewski_sad_oddalil_sprawe_rehabilitacji.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnice jeziora Brożane, przerażenie ludzi

Przed laty w jeziorze Brożane, w okolicy którego doszło do największej bitwy obławy augustowskiej, rybacy wyławiali sieciami karabiny maszynowe i szczątki ludzkie – czytamy w Naszym Dzienniku".

O sprawie poinformował prokuratorów IPN jeden z żołnierzy AK, przy okazji przesłuchania na okoliczność zbrodni ubeckich. Ostatnio rozmawiał on m.in. z dwoma rybakami, którzy łowili w tym jeziorze w okresie powojennym.

W tej części jeziora, w okolicy której odbyła się bitwa, wyciągnęli sieciami dwa karabiny maszynowe, a innym razem znaleźli w sieciach ludzkie kości. Jak opowiadali, przerazili się i wrzucili owe wyłowione rzeczy i szczątki do wody.

Zanim jednak prokuratorzy podejmą stosowne działania, konieczne będą prace poszukiwawcze prowadzone przez płetwonurków. Sprawą zajmą się też historycy.

Do bitwy nad jeziorem Brożne, która trwała trzy dni i zaczęła się 12 lipca 1945 r., doszło w pierwszych dniach obławy augustowskiej.

(PG)


http://wiadomosci.onet.pl/kraj/tajemnice-jeziora-brozane-przerazenie-ludzi,1,5313705,wiadomosc.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajemnice jeziora Brożane


W jeziorze Brożane, w okolicy którego doszło do największej bitwy obławy augustowskiej, rybacy wyławiali sieciami karabiny maszynowe i ludzkie szczątki.



O sprawie został powiadomiony białostocki oddział IPN. Najpierw zajmą się nią historycy.

Marian Tananis, były żołnierz oddziału AK Władysława Stefanowskiego Groma", o broni i ludzkich kościach wyławianych z jeziora Brożane dowiedział się podczas ostatniej wizyty w miejscu bitwy, w której zginęła większość jego kolegów z oddziału.

- W Brożanem rozmawiałem m.in. z dwoma rybakami, którzy łowili na tym jeziorze w okresie powojennym - relacjonuje.

- Rybacy, dziś już staruszkowie, opowiadali mi, że wówczas w północnej części jeziora Brożane, z tej właśnie strony była bitwa, wyciągnęli sieciami m.in. dwa ciężkie karabiny maszynowe, innym razem znaleźli w sieciach ludzkie kości. Jak mi opowiadali, przerazili się tego znaleziska i wrzucili je do wody. Miejsce to później omijali, z szacunku dla poległych - mówi Marian Tananis. Zapewnia, że są również inni świadkowie, którzy mogą potwierdzić relacje rybaków.
Konieczna pomoc płetwonurków

O znaleziskach w jeziorze Tananis powiadomił IPN tydzień temu, w trakcie przesłuchania prowadzonego przez prok. Zbigniewa Kulikowskiego, szefa pionu prokuratorskiego białostockiego oddziału Instytutu.

Przesłuchanie dotyczyło ubeckich zbrodni popełnionych w Domu Turka, augustowskiej siedzibie UB. Tananis był tam więziony i torturowany. Prokuratorzy zainteresowali się sprawą znalezisk.

- To jest bardzo ciekawy temat. Zanim jednak prokuratorzy będą się nim mogli zająć, najpierw sprawę powinni zbadać historycy. Dlatego niezwłocznie przekażę ją naczelnikowi Biura Edukacji Publicznej IPN Białystok. I najpewniej to on podejmie pierwsze decyzje w tej sprawie - mówi Kulikowski.

Według informacji pozyskanych przez Nasz Dziennik", pierwszymi czynnościami, jakie mogłyby być podjęte w celu sprawdzenia informacji przekazanych przez świadków, są prace poszukiwawcze prowadzone przez płetwonurków. Inne metody nie byłyby skuteczne w związku z głębokością jeziora Brożane, która w niektórych miejscach dochodzi nawet do 50 metrów.

Marian Tananis od czasu do czasu odwiedza jezioro Brożane i jego okolice. Wspomina czasy obławy i jej największą bitwę stoczoną tu przez żołnierzy z oddziału Groma", do którego należał. Większość z nich tu właśnie zginęła. Tananisa przed śmiercią w bitwie uratowało to, że dzień wcześniej, kiedy wraz z kolegą szli na zgrupowanie oddziału w lesie nad Brożanem, zostali przez NKWD aresztowani i uwięzieni. Przebieg bitwy zna jednak dokładnie z relacji kolegów, którzy jako nieliczni przeżyli.

Do bitwy nad jeziorem Brożane, która trwała trzy dni, doszło już w pierwszych dniach obławy. 12 lipca 1945 roku oddziały NKWD, w sile kilku tysięcy żołnierzy, podeszły z kilku stron pod las przyległy do jeziora, od północnej strony. W lesie tym ulokowany był oddział Władysława Stefanowskiego (163 żołnierzy). Oddział był liczniejszy, ale przed obławą Grom" wszystkich rannych i chorych umieścił we wsiach na kwaterach, w ten sposób ich uratował - relacjonuje Tananis, dziś 83-letni żołnierz oddziału Groma". 12 lipca czerwonoarmiści rozpoczęli zmasowany ogień, kierowany w stronę lasu.

Użyto m.in. ciężkich karabinów maszynowych, granatów i moździerzy. Według relacji jednego z uczestników bitwy, w pierwszym dniu ogień był tak silny, że ani na chwilę nie można było podnieść głowy znad ziemi, pociski leciały bez przerwy".
Rosjanie bali się wchodzić do lasu

Bitwa była nierówna. Oprócz ogromnej przewagi liczebnej, NKWD było doskonale uzbrojone i miało zapewnione stałe dostawy amunicji. Mimo to batalia trwała aż trzy dni. Dopóki żołnierzom Groma" starczało amunicji, Rosjanie bali się wchodzić do lasu. AK-owców próbujących ucieczki na otwartą przestrzeń bądź do jeziora kładły serie z ciężkich karabinów maszynowych ustawionych na bardzo dogodnych pozycjach strzeleckich.

- Moich kolegów z oddziału, którzy jako nieliczni przeżyli masakrę, uratowała znajomość lasu, który łączył się z Puszczą Augustowską. Oni byli ludźmi miejscowymi, dlatego znali to przejście i nim uciekli - wspomina Tanansis. - Jednak większość oddziału to były osoby z terenu Augustowszczyzny, z ziemi wileńskiej i ogólnie ze Wschodu. Ci, nie orientując się w terenie, wychodzili z lasu, a tam czekała na nich śmierć - dodaje nasz rozmówca.

Adam Białous, Białystok

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/16015,tajemnice-jeziora-brozane.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
Nasz Dziennik"

Wyjaśnią obławę augustowską?

Poniedziałek, 3 grudnia 2012 (19:57)

Dalsze prace nad pełnym wyjaśnieniem obławy augustowskiej - zbrodni z 1945 r., popełnionej na 592 Polakach przez sowiecki kontrwywiad wojskowy - zapowiedziała Polsko-Rosyjska Grupa ds. Trudnych. Publikacja m.in. archiwaliów na ten temat ma być gotowa w 2015 r.

Dzisiaj obradowała w Moskwie Polsko-Rosyjska Grupa ds. Trudnych, która poruszyła m.in. kwestię obławy augustowskiej - wciąż nie do końca wyjaśnionej zbrodni popełnionej w 1945 r. na Białostocczyźnie przez sowiecki kontrwywiad wojskowy SMIERSZ na 592 polskich żołnierzach i cywilach.

- Ta sprawa powinna być raz na zawsze wyjaśniona - powiedział prof. Adam Daniel Rotfeld, były szef MSZ i współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych.

Za wyjaśnieniem obławy augustowskiej opowiedział się rosyjski współprzewodniczący Grupy ds. Trudnych prof. Anatolij Torkunow, zapowiadając publikację archiwalnych dokumentów dotyczących relacji polsko-sowieckich od 1943 r. do grudnia 1945 r., m.in. Armii Czerwonej i Armii Krajowej, na terenach zachodniego ZSRS i wschodniej Polski.

Publikacja dokumentów archiwalnych dotyczących relacji z lat 1943-1945 między Armią Czerwoną a Armią Krajową i Polskim Państwem Podziemnym" - jak poinformował dyrektor Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia Sławomir Dębski - planowana jest w 2015 r. w związku z 70. rocznicą zakończenia II wojny światowej. Towarzyszyć jej będzie obszerne studium polskich i rosyjskich badaczy, którego metodologia przypominać będzie opublikowane w grudniu 2010 r. Białe Plamy - Czarne Plamy" Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych. Była to zbiorowa praca polskich i rosyjskich uczonych, którzy w 16 rozdziałach przedstawili najtrudniejsze problemy w relacjach między Polską a Rosją w ciągu ostatnich 90 lat - od 1918 do 2008 r.



MM, PAP
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W archiwach Federalnej Służby Bezpieczeństwa można odnaleźć dokumentację w sprawie obławy augustowskiej - uważa rosyjski historyk Nikita Pietrow z Memoriału. W rozmowie z PAP badacz podkreśla, że FSB ma 575 teczek personalnych polskich ofiar z 1945 r.

Polsko-Rosyjska Grupa ds. Trudnych, z prof. Adamem Danielem Rotfeldem i prof. Anatolijem Torkunowem na czele, zapewniła w poniedziałek w Moskwie, że podejmie dalsze prace, w tym publikację archiwalnych dokumentów, zmierzające do pełnego wyjaśnienia obławy augustowskiej. Była to zbrodnia popełniona w lipcu 1945 r. przez sowiecki kontrwywiad wojskowy SMIERSZ na prawie 600 polskich żołnierzach i cywilach.

Dwa źródła

- W Rosji są dwa główne archiwa, w których znajduje się dokumentacja dotycząca obławy augustowskiej. To Centralne Archiwum Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej oraz Archiwum Federalnej Służby Bezpieczeństwa, która jest spadkobierczynią KGB i NKWD - powiedział w wywiadzie dla PAP Pietrow.

- W pierwszym znajduje się grupa dokumentów, które dotyczą przygotowania i przeprowadzenia samej obławy. Dzięki nim możemy dowiedzieć się kto podjął decyzję o obławie i dlaczego. Są to głównie dokumenty naczelnego dowództwa Armii Czerwonej tzw. Stawki, a więc jej głównej kwatery kierującej siłami zbrojnymi ZSRS. Natomiast archiwalia FSB dotyczą sposobu w jaki Polacy byli przetrzymywani, przewożeni i zamordowani. Może tam być też rozkaz dotyczący przyznania nagród osobom zaangażowanym w likwidację Polaków, podobnie jak to było po zbrodni katyńskiej. W archiwum FSB mogą być też bardziej szczegółowe dokumenty, które określają miejsce koncentracji ofiar być może w Gibach na Podlasiu lub dokument z takim detalem, że wydzielono samochód, by przewieźć zatrzymanych Polaków na miejsce egzekucji - tłumaczył historyk.

Podpis Stalina?

Zdaniem Pietrowa, w aktach ajprawdopodobniej" znajduje się rozkaz Stalina mówiący o egzekucji Polaków, ale ie wiadomo, w jakiej jest postaci". - Być może, tak jak w przypadku zbrodni katyńskiej, jest to podpis Stalina na dokumencie, który jest jedynie propozycją do zatwierdzenia. Może też być to jego bezpośrednia decyzja - prognozuje badacz.

Pytaniem, na które odpowiedź chcieliby jednak w pierwszej kolejności uzyskać potomkowie ofiar to miejsce ich pogrzebania. Śladów tego może jednak w dokumentach nie być i być może igdy się one nie znajdą" - stwierdza Pietrow.

Wynagrodzenia za morderstwa

Co w sprawie obławy augustowskiej znajduje się tymczasem w Archiwum Federalnej Służby Bezpieczeństwa? Zdaniem Pietrowa to teczki osobowe 575 ofiar obławy. Ich obecność w 1995 r. potwierdziła podczas jednego z moskiewskich procesów w sprawie ich rehabilitacji, Główna Prokuratura Wojskowa.

- W teczkach znajdują się m.in. protokoły przesłuchań lub decyzje o zatrzymaniu. Wobec każdej z ofiar, która podlegała sowieckiemu śledztwu, prowadzono taką dokumentację - mówi historyk.

Dodaje też, że w archiwum FSB trzeba poszukać dokumentacji związanej z kontrwywiadem 3. Frontu Białoruskiego, bo tam mogą być dokumenty dotyczące wynagrodzenia dla osób, które dokonywały zbrodni. Tak było w przypadku zbrodni katyńskiej.

- To nie jest trudne zadanie i nie wiąże się z dużą ilością pracy. Chodzi o to, żeby przejrzeć dokumenty z miesiąca lipca 1945 r. i zobaczyć, czy nie ma tam jakiegoś śladu. Tym bardziej jest to ułatwione, że są to ostatnie dokumenty kontrwywiadu 3. Frontu Białoruskiego, który w połowie sierpnia 1945 r. został rozwiązany. Niestety nie jest możliwe, żeby do archiwum FSB mogli przyjść historycy i przejrzeć dokumenty. To musi zrobić samo FSB, czyli znaleźć je, odtajnić i przekazać - wyjaśnia historyk.

Przełomowe odkrycie

Nikita Pietrow to wybitny badacz historii najnowszej. Jest autorem ponad 100 prac poświęconych historii terroru i masowych represji w sowieckiej Rosji. Pełni też funkcję wiceszefa Rady Naukowo-Informacyjnego i Edukacyjnego Centrum Memoriału" - organizacji pozarządowej broniącej praw człowieka i dokumentującej stalinowskie zbrodnie.

W książce z 2011 r. Według scenariusza Stalina", opublikował dokument potwierdzający sowiecką odpowiedzialność za obławę augustowską i mord na prawie 600 mieszkańcach Polski północno-wschodniej. Historyk odnalazł dokument w archiwach dawnej KGB, do których od lat nie udawało się dotrzeć ani polskim historykom próbującym wyjaśnić zbrodnię z 1945 r., ani prokuratorom IPN, którzy prowadzą śledztwo w tej sprawie.


http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/w-archiwach-fsb-sa-akta-oblawy-augustowskiej-w-nich-prawdopodobnie-rozkaz-stalina,292795.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
  • 7 months later...
Rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa przesyła listy do rodzin pomordowanych podczas obławy augustowskiej. W listach zawarte są informacje o dacie i miejscu ich zatrzymania - ustalił Nasz Dziennik". Rodziny pomordowanych walczą o informacje od 68 lat.

Taka korespondencja zaczyna napływać do rodzin zrzeszonych w Związku Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej w odpowiedzi na wnioski skierowane do FSB. Pisma mają jeden wzór: pada data i miejsce aresztowania oraz notka, że materiały archiwalne dokumentów o wniesieniu oskarżenia, skazaniu, rehabilitacji i dalszym losie nie zawierają".

I choć rodziny liczyły na ujawnienie, gdzie spoczywają szczątki ich bliskich, to i tak przekazane dane uważają za przełomowe.

- Po raz pierwszy od 68 lat upominania się rodzin u władz Rosji o jakiekolwiek informacje na temat losów ofiar obławy augustowskiej odpowiedziano nam oficjalnym urzędowym pismem, podając daty i miejsca aresztowań - podkreśla wiceprezes Związku dr Bogdan Nowacki.

Obława augustowska była wielką operacją pacyfikacyjną przeprowadzoną przez komunistów w 1945 r. na terenie ówczesnych pow.: augustowskiego, suwalskiego i części sokólskiego. Aresztowano ponad 7 tys. osób, po krwawych przesłuchaniach zwolniono 5 tys., a reszta - uznana za żołnierzy AK - zaginęła bez wieści.


http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Nasz-Dziennik-Rosyjska-FSB-ujawnia-daty,wid,15964528,wiadomosc.html
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...
Instytut Pamięci Narodowej w Białymstoku dysponuje zeznaniami świadka, który twierdzi, że w lipcu i sierpniu 1945 roku Sowieci mordowali Polaków na poligonie w Lidzie na Białorusi. To mogą być ofiary obławy augustowskiej.

Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, iż prawdopodobnie na przełomie lipca i sierpnia 1945 roku do więzienia w Lidzie funkcjonariusze sowieckiej bezpieki przetransportowali koleją „znaczną liczbę Polaków ubranych w ubrania cywilne”. Więźniowie byli przetrzymywani wcześniej w Grodnie. Następnie grupami liczącymi od 100 do 200 osób Polacy byli przepędzani przez Lidę na teren przedwojennego poligonu 77. Pułku Piechoty Wojska Polskiego, gdzie funkcjonariusze Smiersza (kontrwywiad wojskowy) mieli zabijać więźniów. Prawdopodobnie były co najmniej trzy takie grupy. Zwłoki rozstrzelanych osób miały być wrzucane do dołów przygotowanych na poligonie jeszcze podczas okupacji niemieckiej. Nad tymi dołami Niemcy planowali w 1944 roku rozstrzelać Żydów, jednak nie zdążyli tego uczynić, bo wcześniej Armia Czerwona zajęła Lidę.

IPN nie może jednak opierać się tylko na zeznaniach jednego świadka. Dlatego apeluje do osób posiadających informacje o zbrodniach dokonywanych w Lidzie przez funkcjonariuszy ZSRS o przekazanie ich prokuratorom IPN w Białymstoku. Dwa tygodnie temu Instytut sprawdził już inny ślad pochówku ofiar obławy augustowskiej. Ich ciała miały być zakopane na terenie żwirowni we wsi Sobole (woj. warmińsko-mazurskie). Archeolodzy dokonali wierceń na głębokość 2,5 metra, ale nie znaleziono ani szczątków ludzkich, ani żadnych przedmiotów wskazujących na to, że tu mogli być pochowani ludzie. IPN za najbardziej prawdopodobne miejsca pochówków ofiar przyjmuje okolice Grodna na Białorusi lub Olecka w województwie warmińsko-mazurskim.

http://www.kresy.pl/wydarzenia,polacy?zobacz/w-lidzie-zamordowano-polakow
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 months later...

Tajemnica zdjęć z Lidy"

Nasz Dziennik
Piątek, 24 stycznia 2014 (02:00)

Czy na dawnym poligonie w Lidzie Sowieci pogrzebali ofiary obławy augustowskiej?



Prokuratorzy białostockiego IPN na podstawie zdjęć z sowieckiej ekshumacji w Lidzie (Białoruś) dokonanej tuż po wojnie próbują ustalić, czyje ciała tam pogrzebano. Obecnie trwa dochodzenie, czy były to zwłoki Żydów, których Niemcy rozstrzeliwali na terenie tego poligonu, osób innych narodowości czy może ofiar obławy augustowskiej.

Sprawą kluczową jest dla śledczych pozyskanie wiedzy na temat działania na terenie Lidy niemieckiego Komando 1005, które przed wkroczeniem na ziemie dawnej Rzeczypospolitej Armii Czerwonej miało za zadanie wydobywanie ofiar niemieckich zbrodni i palenie ich, by zatrzeć ślady.

– Kilka dni temu skierowałem pismo do Centrali Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu z prośbą o sprawdzenie, czy Komando 1005 wykonywało swoje działania na terenie poligonu w Lidzie – mówi „Naszemu Dziennikowi” prokurator Zbigniew Kulikowski. Wcześniej ten fakt próbował ustalić zatrudniony do tego zadania przez prokuratorów historyk, jednak z powodu braku danych nie udało mu się tego dokonać. Działania w tym kierunku prowadzą również pracownicy łódzkiego IPN.

O pomoc przy identyfikacji zdjęć prokuratorzy poprosili też członków Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Lidzkiej. W okresie okupacji niemieckiej w latach 1941-1944 Lida była administracyjnie włączona do Komisariatu III Rzeszy Wschód, a następnie do niemieckiego Komisariatu Białoruś. Na pozyskanych przez IPN zdjęciach wyraźnie widać, kto nadzorował ekshumację i kto ją fizycznie wykonywał. – Na serii zdjęć ukazana jest ekshumacja przeprowadzona zaraz po wojnie przez funkcjonariuszy ZSRS. Osobami bezpośrednio wyjmującymi zwłoki z dołów grobowych są niemieccy jeńcy wojenni, którzy często byli przez Rosjan zatrudniani do tego rodzaju czynności – tłumaczy Kulikowski.

Prokuratorowi miejsce ekshumacji pomogli określić świadkowie, dawni mieszkańcy Lidy. – Przesłuchany przeze mnie świadek podał, że ekshumacja ze zdjęć przeprowadzona została na terenie poligonu 77. Pułku Piechoty w Lidzie – mówi śledczy. Kulikowski zapowiada skierowanie wniosku w tej sprawie do przedstawicieli władz Białorusi.

– Kiedy zbiorę cały materiał dowodowy, zwrócę się o pomoc prawną do prokuratora generalnego Republiki Białorusi z prośbą, aby sprawdzili, czy mają w swoich archiwach materiały dotyczące rozstrzelania Polaków w sierpniu 1945 r. na terenie poligonu 77. Pułku Piechoty w Lidzie – zapowiada prokurator.

Pion śledczy białostockiego oddziału IPN, który prowadzi śledztwo w sprawie obławy augustowskiej, tajemnicze zdjęcia (oryginały) z ekshumacji na lidzkim poligonie pozyskał od historyka z Muzeum Zamkowego w Malborku. Ten zaś dostał je kilka lat wcześniej od żony autora zdjęć. – Ta pani przyszła do naszego muzeum i przyniosła nam bardzo wiele zdjęć wykonanych przez jej męża. Wśród nich odnalazłem zdjęcia z ekshumacji. Zapytałem, gdzie były zrobione. Powiedziała mi, że w Lidzie – relacjonuje Ryszard Rząd.

Autor zdjęć, zawodowy fotograf, nie żyje już od wielu lat. Przed wojną mieszkał w rejonie Lidy. Po wojnie osiadł wraz z rodziną w Malborku. Przez wiele lat prowadził tam pracownię fotograficzną.

W ramach śledztwa w sprawie obławy augustowskiej IPN od października 2013 r. poszukuje osób posiadających informacje o zabójstwach Polaków dokonywanych przez funkcjonariuszy sowieckich w lipcu i sierpniu 1945 r. w Lidzie.

Ze zgromadzonego w postępowaniu przygotowawczym materiału (głównie zeznania świadka) wynika, że prawdopodobnie w ostatnich dniach lipca 1945 r. oraz na początku sierpnia 1945 r. Sowieci przewieźli z Grodna do Lidy transportami kolejowymi znaczną liczbę Polaków ubranych po cywilnemu. Po przyjeździe do Lidy więźniowie byli konwojowani do więzienia. W następnych trzech dniach w trzech grupach (od 100 do 200 osób) przetransportowano ich na poligon.

Tam, w piwnicach, funkcjonariusze Smierszu mieli ich zabijać. Zwłoki rozstrzelanych osób miały być wrzucane do dołów przygotowanych na tym poligonie jeszcze podczas okupacji niemieckiej. Nad dołami, według zeznań świadka, Niemcy chcieli rozstrzelać osoby narodowości żydowskiej, ale nie zdążyli, bo z Lidy wyparli ich Sowieci. – Proszę każdą osobę, która ma wiedzę na ten temat, o kontakt z nami – mówi prok. Zbigniew Kulikowski. IPN zwraca się też z prośbą o kontakt do osób, które mają wiedzę na temat zdjęć z ekshumacji w Lidzie.

Adam Białous Białystok

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 months later...
Jest duże prawdopodobieństwo, że ofiary Obławy Augustowskiej mogą być pogrzebane w zbiorowych mogiłach na Białorusi. Śledczy bardzo poważnie biorą pod uwagę dwie lokalizacje: Lidę i Kalety. Pod koniec października do białostockiego IPN trafią zdjęcia lotnicze drogi z Gib do Kalet.
- W śledztwie dotyczącym Obławy Augustowskiej tłumaczymy właśnie na polski materiały otrzymane od strony niemieckiej. Dotyczą one Lidy i znajdujących się na terenie tamtejszego poligonu wojskowego masowych grobów osób zamordowanych w okresie okupacji niemieckiej. Ponadto, o ile pozwolą na to środki techniczne, planujemy rekonesans archeologiczny na drodze z Gib w kierunku Kalet. Pod koniec października 2014 roku zapoznam się z zdjęciami lotniczymi - mówi prokurator Zbigniew Kulikowski z białostockiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej.

Pietrow: Kalety prawdopodobne

Zdaniem śledczych zebrany do tej pory materiał dowodowy potwierdza możliwość rozstrzelania przez NKWD w 1945 roku w rejonie leżących obecnie na Białorusi Kalet pewnej, nieustalonej grupy Polaków przywiezionych tam z Gib oraz polskich mieszkańców Kalet, podejrzewanych przez stalinowską bezpiekę o udział w polskiej organizacji niepodległościowej.

- Szukamy osób, które mogą mieć wiedzę o tym, co się wtedy działo w Kaletach. Chcemy je przesłuchać. Przeprowadzimy też szeroką kwerendę materiałów archiwalnych, by sprawdzić, czy istnieją materiały dotyczące tych zdarzeń - dodaje prokurator.

Z hipotezą dotyczącą Kalet zgadza się profesor Nikita Pietrow, wiceprzewodniczący rosyjskiego Stowarzyszenia Memoriał.

Według rosyjskiego historyka doły śmierci, w których Sowieci pochowali blisko 600 zamordowanych przez siebie osób, aresztowanych w 1945 roku w okolicach Augustowa, podczas Obławy Augustowskiej, powinny się znajdować właśnie w okolicach Kalet, nieopodal obecnej polskiej granicy.

- To wciąż domniemanie, nieopierające się niestety na żadnych nowych dokumentach. Logiczny wywód wynikający z analizy dostępnych źródeł, pokrywający się z wcześniejszymi hipotezami. Nie były one dotąd sprawdzone, a powinny. Autorytet Nikity Pietrowa może teraz w tym pomóc - oceniała kilka tygodni temu w rozmowie z Wyborczą" Danuta Kaszlej, augustowska historyk od wielu lat badająca tę sowiecką zbrodnię, nazywaną często Małym Katyniem".

DNA pomoże w ustaleniu tożsamości

Od stycznia tego roku IPN pobrał materiał biologiczny do badań DNA od około 130 członków rodzin ofiar Obławy Augustowskiej. Białostocka baza ofiar totalitaryzmów jest największa w kraju. Ale wciąż niepełna. Dlatego instytut sam będzie poszukiwał krewnych tych, którzy w latach czterdziestych i pięćdziesiątych zaginęli bez wieści.

W lipcu 1945 r. oddziały Armii Czerwonej wspomagane przez bezpiekę i MO przeprowadziły szeroko zakrojoną akcję pacyfikacyjną, obejmującą tereny Puszczy Augustowskiej i jej okolic. Przetrząsały lasy i wsie, aresztując podejrzanych o kontakty z partyzantką niepodległościową. Zatrzymano niemal dwa tysiące osób. Znalazły się w obozach prowadzonych przez SMIERSZ, radziecki kontrwywiad wojskowy. Część z nich po brutalnych przesłuchaniach wróciła do domu. Około 600 osób zostało wywiezionych w nieznanym kierunku i wszelki ślad po nich zaginął. Poszukiwania prowadzone przez dziesięciolecia przez rodziny, Polski Czerwony Krzyż nic nie dały.

Dopiero teraz Nikita Pietrow, wiceprzewodniczący dokumentującego zbrodnie komunistyczne Stowarzyszenia Memoriał, wyjaśnia tajemnicę sprzed 66 lat. Polaków zamordowali i pogrzebali w lesie żołnierze specjalnie sformowanego batalionu SMIERSZ. W tej sprawie generał pułkownik Wiktor Abakumow, dowódca radzieckiego kontrwywiadu wojskowego, 21 lipca 1945 r. wysłał tajny szyfrogram do marszałka Ławrentija Berii, szefa NKWD. Informował w nim, że w wyniku zakończonej właśnie obławy w okolicach Augustowa w rękach jego ludzi pozostało 592 andytów".

New York Times napisał o ekshumacjach w Białymstoku

W poniedziałkowym wydaniu New York Timesa" przeczytać można o pracach ekshumacyjnych, jakie przez cały wrzesień były prowadzone na terenie Aresztu Śledczego w Białymstoku.

W tym etapie prac odkryto 19 jam grobowych, wydobyto z nich szczątki 86 osób, w tym 33 mężczyzn, 11 kobiet i 28 dzieci.

Prokurator Zbigniew Kulikowski, który prowadzi śledztwo w sprawie zbrodni popełnionych na terenie aresztu przez funkcjonariuszy państwa komunistycznego w latach 1939-1956, nie ma najmniejszej wątpliwości, że osoby tam pochowane to ofiary ludobójstwa. Od początku prac ekshumacyjnych wydobyto szczątki 283 osób.


http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,138764,16767138,Ofiary_Oblawy_Augustowskiej_pochowane_w_Lidzie_i_Kaletach_.html?lokale=wroclaw#BoxWiadTxt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 months later...
  • 3 months later...
  • 2 months later...
Polacy aresztowani przez sowiecki kontrwywiad wojskowy Smiersz zostali rozstrzelani i pochowani w lesie tuż za obecną polsko-białoruską granicą w pobliżu wsi Kalety - tak wynika zarówno z najnowszych zeznań świadków, jak i analizy zdjęć lotniczych oraz satelitarnych terenu.

- W części białoruskiej badanego obszaru są cztery obiekty o bardzo dużym prawdopodobieństwie znalezienia jam grobowych. Dwa są w rejonie Kalet i dwa w rejonie dawnej leśniczówki Gieć. Jest też 14 obiektów o dużym prawdopodobieństwie występowania jam grobowych i 21 o średnim - mówi dr Dariusz Dukaczewski z Instytutu Geodezji i Kartografii, który analizował zdjęcia przygranicznych lasów.

Z danych zgromadzonych przez badaczy wynika, że właśnie w ten sposób Smiersz chował ofiary - w małych jamach, zupełnie niepodobnych do masowych grobów tworzonych przez cywilne NKWD - czytamy w Naszym Dzienniku".

Historycy nie mogą oficjalnie dokonywać żadnych czynności na terenie Białorusi, jednak wyjeżdżali w te regiony pod przykrywką wizyt turystycznych i uzyskali w ten sposób nowe informacje od świadków zbrodni. Mieszkańcy okolicznych wsi pamiętają wydarzenia z 1945 roku. Według ich relacji, więźniów wywożono w stronę Kalet, a stamtąd dalej w stronę Gib, co wskazuje na to, że miejsce rozstrzeliwań znajduje się gdzieś w środku, tam, gdzie dr Dukaczewski zlokalizował naruszenia gruntu.

Kalety leżą 3 km od granicy. Natomiast leśniczówka Gieć stała w miejscu, przez które obecnie przechodzi granica. Żeby zbadać te miejsca, potrzebna jest współpraca strony białoruskiej, do czego ta się nie kwapi.

Wciąż nieznana jest dokładna liczba ofiar obławy augustowskiej. Pewne jest, że rozstrzelano przynajmniej 592 osoby.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/nasz-dziennik-satelita-nad-grobem/wmcnb7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widział. Nie dalej jak w listopadzie udało nam się zlokalizować wielbarskie cmentarzysko wyrabowane w XIXw. Na lidarze widać było dołki wielkości garnka (typowe wkopy rabunkowe na szerokosć szpadla). Bardzo dużo dołków :)
Takie mogiły byłyby widoczne na pierwszy rzut oka.

Warunek jest taki, że musi być dobra jakość skanów.
Świat nie kończy się na Geoportalu ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to wkopy to tak, ale nie naturalne zaklęśnięcia spowodowane zapadaniem się w wyniku gnicia ciał. Naocznie widziałem setki masówek, a te z widocznym zaklęśnięciem mógłbym policzyć na palcach jednej ręki. Po prostu, jeśli nie wpakowano nieboszczyków w wielu warstwach, to nic takiego nie będzie.

Świat nie kończy się na Geoportalu ;)"

Ja wiem :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przecież te ciała wrzucano do dołów (płytkich bo płytkich, ale zawsze), które trzeba było wcześniej wykopać. Gwarantuję Ci, że na dobrych skanach będzie to widoczne.
Pytanie, czym dysponują naukowcy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie