Skocz do zawartości

Legendy i opowiadania


mermet

Rekomendowane odpowiedzi

w kazdej gminie kamien na ktorym siedzial napoleon,przywioskowych gajach luna bijaca z ziemi bo zloto sie oczycza ,w kazdej wiosce junak stoi w garazu 100 lat nieodpalany,í dlugo by wymieniac ......
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby nie takie bujdy to duża część z nas nie zajeła by się tym hobby więc szacun w stronę bajkopisarzy.

Ps . Mi na kilka bajek jedna się sprawdziła.

http://odkrywca.pl/pokaz_watek.php?id=495280#495280

pozdrawiam.

Jeszcze kilka w zapasie do sprawdzenia więc kto wie.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie tytuł wątku wywołał z pamięci przeczytaną kiedyś historię (prawdziwą, ale nie pamiętam niestety gdzie to czytałem, może ktoś sobie też to przypomni?) o wytoczonym w średniowieczu świni procesowi o poszukiwanie skarbów. Procesy świń,jak też innych zwierząt były wtedy na porządku dziennym,choć zwykle stawały na wokandzie sprawy o morderstwa:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Procesy_zwierz%C4%85t_w_%C5%9Bredniowieczu

Pewna jednak świnka miała pecha należeć do wieśniaka, który szwędał się po lasach i znosił stamtąd wykopane z ziemi garnki ze srebrem i złotem. Nie chciał zdradzić, w jaki sposób i gdzie dokładnie je odkrywa, a jak można się domyśleć, jego fart i skryta natura przyjaciół i sympatyków mu nie przysparzały. Zadenuncjowany czynnikom kościelnym zbliżonym do Świętej Inkwizycji i postawiony przed zarzutem czynienia czarów (w celach zarobkowych), wszystko zwalił na swoją świnkę, która towarzyszyła mu w wyprawach. Sędziowie przyjęli tę linię obrony z entuzjazmem i po torturach oraz wnikliwym przesłuchaniu (milczenie świni uznawano za przyznanie się do winy) skazano biedne stworzenie na karę śmierci przez powieszenie.

Swoją drogą wędrując po wioskach i wioseczkach i ciągnąc tubylców za języki odnośnie ukrytych skarbów i kosztowności wszelakich, wielokroć słyszałem o przypadkach wyrycia przez świnie z ziemi na podwórku lub z kąta chlewiku jakichś pojedynczych monet lub poważniejszych poniemieckich depozytów. Może rzeczywiście te zwierzęta mają jakiegoś specjalnego czuja na metale kolorowe szlachetne? Niestety,przy dokładniejszym rozpytywaniu okazywało się zawsze,iż kosztowności namaclnie dotknąć się nie da, bo zostały dawno spieniężone dla podreperowania gospodarskich budżetów,a ostatnie złote kolczyki przetopiono na obrączki,jak córka szła do ołtarza. Świni-odkrywcy też bezpośrednio nie miałem przyjemności poznać,bo wszystkie były już wspominane nie tylko jako zapalone eksploratorki ale też pyszne szynki i kiełbasy. Ale coś w tym może być...

Zaznaczam, iż nie jestem sterowany przez lobby tuczu trzody chlewnej próbujące znaleźć rynek zbytu dla nadwyżek żywca wśród poszukiwaczy. Choć byłoby fajnie gdyby poszukiwacze wyruszali w teren w towarzystwie wieprzków i loszek:)) Poznawalibyśmy się z dala po dochodzących z krzaczorów pochrukiwaniach, a ile tematów pojawiłoby się na forum w związku z problem, czy lepszą dyskryminację ma polska biała zwisłoucha czy importowana Berkshire?
Artur
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym jest bo miejsca gdzie ryły dziki w większości wychodzi sygnał na ALL metal i nigdy nie omijam takich miejscówek. Gdyby tego było mało u mojego kumpla nadziałce kret wywalił z ziemi durszlak bo chyba mu wadził w domku.

W sumie to nic dziwnego że zwierzaki interesują się obcym przedmiotem w swoim lesie . Podejrzewam że nasze wykrywki przy ich węchu to tandetny złom na kapsle.

Pozdrawiam.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest legenda tylko opowiadanie .
Jak najbardziej prawdziwe .

Pokrótce opowiem to w kilku zdaniach .

Mała wioska w centruj Polski , wybucha druga wojna .
Dość bogaty wiejski kowal ma sporo oszczędności , nie ma dzieci , nie pije więc sporo mu się tego naciułało .
Nie za duża kanka do mleka .Są to srebrne monety z Piłsudskim i dolary U$A.
Aby nie stracić tego na rzecz okupanta, oszczędności zostają zdeponowanie pod okiem sąsiadów .Dość ubogich na tyle aby nie spodziewać się kipiszu .
Skrytką na czas wojny zostaje kuchnia , dokładnie to miejsce gdzie wydostaje się popiół .Popielnik .
Jest już rok 1945 , mija zawierucha wojenna .
Kowal jest ponownie w posiadaniu swojego przedwojennego skarbu.
Jako , że nowe czasy okazały się niepewne , kowal ponownie postanowił ukryć skarb .
Tym razem pomyślał aby go zakopać .
Tak też zrobił .
Mijały dni ,miesiące ,lata .
Kowal robił się coraz starszy ,zaczął podupadać na zdrowiu ..
Któregoś dnia postanowił odkopać swój stary już skarb .
Niestety wraz z wiekiem kowal stracił pamięć .Na tyle , że zapomniał dokładnego miejsca gdzie go zakopał .
Postęp choroby i obsesja jaka opanowała kowala, chęć odnalezienia skarbu doprowadziła do tragedii .Któregoś dnia targnął się na swoje życie .
Wg. moich informacji depozyt kowala zakopany jest na działce około 3 arów .Dokładnego miejsca rzecz jasna nie znam .
Z wykrywaczem nie miałem odwagi tam łazić .Obecnie w domu kowala ktoś mieszka .
Po za tym teren dość mocno zaśmiecony przez żelazne odpadki z kuźni .
Mój kanarek nie nadaje się do takiej roboty .
Miłego .
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak Niemcy się wycofywali to tu (czyli do np. jeziora) wszystko wrzucili" ;)
Nie wrzucili do jeziora, tylko zawieźli do magazynu, a magazyn zakopali. A w magazynie wszystko: od Tygrysa i Panzerfausta przez mundury i konserwy aż po prawdziwe niemieckie prezerwatywy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja wam powiem tak: Kiedyś mój dziadek opowiadał mi że ludzie we wsi od dawna mówili, że w pewnym mniejscu w lesie zakopany jest żołd carskich żołnierzy. Przyszła kolejna wiosna (ok 3lat temu) więc postanowiliśmy z żartem na ustach sprawdzić gdzie ta skrzynia leży :) . Razem z dziadkiem wybieralismy się do lasu. Dziadek wskazał mniej więcej część lasu gdzie ma znajdować się skarb (okolice jeziorka w lesie). Odpalilem sprzęt i po jakiś 30metrach zobaczyliśmy dół... Duży ewidentnie kopany szpadlem mniej więcej do połowy zasypany o szerokości metra i kształcie pięcioboka. Ziemia była już trochę zcalona. Dół wyglądał jak by był wykopany na jesień (w chwili gdy wybraliśmy się do lasu była wczesna wiosna) Tak więc nigdy nie wyśmiewajcie takich opowiadań, bo nie wiadomo ile w której bajce jest prawdy.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie