Parowóz Napisano 3 Styczeń 2009 Napisano 3 Styczeń 2009 ad jawor 1956- byc moze nie doczytałeś do konca a moze wogóle nie czytałeś nic w Archiwum tylko słyszałes od kogos kto cos przeczytał tylko po łebkach -całą ekshumację organizowali i finansowali rosjanie i o zadnych trumnach nie było mowy, najczęsciej były to papierowe worki -do tego zatrudniali ekipy polaków kopaczy ,pojąc ich spirytusem i czosnkiem na zakąskę co by smrodu nie czuli -płacili im premie od głowy " reszta ich nie interesowała co do przesuwania cmentarzy to była to norma w owych czasach
acer Napisano 3 Styczeń 2009 Napisano 3 Styczeń 2009 To prawda - W Armii Czerwonej nie było odpowiedników Soldbuchów jak u Niemców i szeregu innych mniej ważnych dokumentów jakie musiał posiadać żołnierz niemiecki, nie licząc też metalowego nieśmiertelnika. Do tego podpisane mundury i hełmy. Rosjanie dokładnie to wiedzieli, gdyż standardowo rewidowali zwłoki poległych na pobojowiskach i mieli okazję praktycznie prowadzić identyfikację bezimiennych mas swoich poległych, często analfabetów i Niemców. Dlatego nie dziwię się że wyciągano praktyczne wnioski z doświadczenia.
Parowóz Napisano 3 Styczeń 2009 Napisano 3 Styczeń 2009 ad feld i marecki - nie znacie wojska i nie rozumiecie jak ono funkcjonuje dlatego błędnie odczytujecie role żandarmerii (NKWD)i jej ilosc Zapisywanie do partii nie było potrzebne do identyfikacji zwłok -to bzdura zasłyszana gdzieś od księdza katachety Zapisywanie do partii zawsze miało miejsce przed ofensywą bo brało sie to z zadań pionu politycznego mając na uwadze drobny fakt że ofensywy były zawsze planowane na jakieś komunistyczne święto - i tak ofensywa styczniowo lutowa 45 zakończona w Berlinie miała sprawić Stalinowi prezent na 1-go maja A żołnierze raczej kierowali się czystym pragmatyzmem wstępując do partii - w trakcie ofensywy na skutek strat zwalniało się wiele miejsc funkcyjnych - członkowie parii mieli pierwszeństwo w objęciu tychże funkcji - a wtedy łatwiej było zyc i przeżyc
lefa Napisano 3 Styczeń 2009 Napisano 3 Styczeń 2009 Czy ja dobrze przeczytałem?NKWD używało Czarnej Wołgi do ściągania krwi?Już wtedy?
feld Napisano 3 Styczeń 2009 Napisano 3 Styczeń 2009 Panie Parowóz-podałem wyraznie przykład podany w historiografi radzieckiej.Wiec go przytoczyłem.A w sumie wojska moge nieznac-przeciez tylko 15 lat w nim słuzyłem.A wojna trwała w zwiazku radzieckim nie tylko w 45 roku-gdzie intoktrynacja polityczna była na bardzo wysokim poziomie.Pomijajac to,ze kazdy chciał ciagnac profity -bedac w roli zwyciescy,ale w przypadku Armii czerwonej od 41 roku -gdzie wielu nie podzielało pogladów wujka stalina,a w niektórych przypadkach wiele wczesniej(wojna z finlandia)czy okupacja Polski,łotwy czy estoni.Pozdro.
jawor1956 Napisano 3 Styczeń 2009 Napisano 3 Styczeń 2009 Sz.P. Parowóz!Jako historyk i archiwista przeczytałem wszystko co było w archiwum o grobownictwie wojennym w północno-wschodniej Polsce!Ekshumację finansował rząd polski.Nie płacono za głowę" tylko prace odbywały się w tzw. szarwarku. Kopiących nie pojono wódką z czosnkowa zagrychą by nie czuli smrodu ".W skrócie to będzie na tyle!Pozdro!
matrix14xxx Napisano 3 Styczeń 2009 Napisano 3 Styczeń 2009 Niedaleko Katow Wroclawskich byl rosyjski szpital dla rannych zolnierzy.Miescil sie on w palacu.Zmarlych chowano w poblizu.Rozmawialem z mieszkancem wioski,ktory twierdzil,ze pod koniec lat40 XXw.pracowa przy ekshumacji tego prowizorycznego cmentarza skad zwloki zmarlych przewieziono na cmentarz w Katach Wr.Wedlug jego relacji zwloki byy jak na warunki wojenne pochowane bardzo starannie,zawiniete w zwoje roznych materialow(dywany,narzuty,koce,kotary,zaslony czy przescieradla)czesto byly skladane w ziemi w roznych szafach ktore pochodzily zapewne z pobliskich domow.Przy zwlokach bywala bron,granaty,amunicja,manierki,menazki itp.
feeder Napisano 4 Styczeń 2009 Napisano 4 Styczeń 2009 Zaintrygowała mnie ta wzmianka o ściąganiu krwi. Tylko zamiast czarnej Wołgi" grasował zapewne Czarny Zis - piat'" :-)O życiu codziennym w polskiej sanczasti" - kompanii sanitarnej można poczytać tu: http://www.akowcy.de/
marecki. Napisano 4 Styczeń 2009 Autor Napisano 4 Styczeń 2009 są znane niemieckie nazwiska lekarzy , ktorzy eksperymentowali na żołnierzach , jeńcach ogólnie na ludziach a czy są znane takie przypadki po stronie radzieckiej ??
marecki. Napisano 6 Styczeń 2009 Autor Napisano 6 Styczeń 2009 ałyszałem opinie że zdrowym żołnierzom nie było wolno odwiedzać w szpitalach rannych , w sumie moze to i prawda bo jak front posówał sie naprzód ....
ensiferum3 Napisano 6 Styczeń 2009 Napisano 6 Styczeń 2009 Chodziło o morale.Żołnierz widząc kogoś bez ręki czy tam w jakiś sposób mocno raniony mógł się przestraszyć.Czym mniej widzieli taki rzeczy tym lepiej.
riteks Napisano 6 Styczeń 2009 Napisano 6 Styczeń 2009 Aspekt działalności NKWD mógł mieć jeszcze taki wątek,że weryfikowali rannych pod tym względem czy żołnierz został faktycznie ranny w boju czy też dokonał samookaleczenia a takich rozstrzeliwano.
Gebhardt Napisano 6 Styczeń 2009 Napisano 6 Styczeń 2009 I zreszta w kazdej a przynajmniej wiekszosci armii....
Don Igłata Napisano 7 Styczeń 2009 Napisano 7 Styczeń 2009 Temat mnie zainteresował. Piszę pierwszy raz po rejestracji. Nie uzurpuję sobie wszechwiedzy, podziwiam wielu piszących i tylko chcę z powodu okoliczności dodać małą cząstkę". Otóż mój Ojciec (rocznik 1932) spędził wojnę w okolicach Sandomierz, Łukawa, Skotniki, Samborzec.Czyli przyczółek sandomierski . Rzeczy , które widział i zdarzenia które opowiada pozostają w kręgu odzinnych spotkań". Otóż jako podrostek zajmował" się m.in. wskazywaniem po bitwach czy potyczkach miejsc gdzie leżą polegli żołnierze (mowa o Armii Czerwonej).Biegające po okolicy dzieciaki natykały się na takie iespodzianki" w tej okolicy po strzelaninach nader często. Procedurę widział też nie raz. Otóż szarża" (?) podchodziła do trupa i pierwsze co robił to bagnetem ciął kieszeń (kieszonka na piersiach?) i wyciągał dokumenty. Jedyne co szukał to legitymacja partyjna. Jak nie było ... to kop i do najbliższego leja , a jak była to zwłoki gdzieś zabierano. Tą opowieść znam od lat.Widywał w Sandomierzu płk. Skopenkę . Jak mówi widział atak rosyjskich czołgów , które pierwsze przeszły Wisłę na całkowicie zaskoczone rupie czaszki" - jak się wyraża. Pamięta jakieś nazwiska oficerów rosyjskich, którzy mieszkali na kwaterze u moich Dziadków.O Rosjanach wyraża się pozytywnie, natomiast inaczej traktuje Kałmuków(jak mówi). Widział, że to Rosjanie ich pilnowali z karabinami jak ci chodzili bardzo ciasnym szeregiem z łopatami (bez broni) kopać okopy.Śpiewali przy tym zawsze piosenkę i już wcześniej wiadomo było ,że idą ...refren(?) tej piosenki brzmiał - ukawica i topor" (wielokroć to powtarzali).W Skotnikach (chyba już po froncie) było lotnisko polowe U2 (kukuruźniki?)- dowódca kapitan Szaliko(?) Maminaszwili(?) mieszkał na kwaterze (bronił Ich przed bojcami). Lotnikami na U2 Ojciec twierdzi, że były same kobiety. Myślę, że na razie dosyć.Nie wiem, czy moje pisanie cokolwiek wnosi i czy jest interesujące. Jeszcze z parę rzeczy mógłbym dodać.Na koniec rosyjskie przysłowie z czasów wojny (słyszane przez mego Tatę nie raz) - siewodnia pogibniesz, zawtra wstaniesz"!
Don Igłata Napisano 7 Styczeń 2009 Napisano 7 Styczeń 2009 Temat mnie zainteresował. Piszę pierwszy raz po rejestracji. Nie uzurpuję sobie wszechwiedzy, podziwiam wielu piszących i tylko chcę z powodu okoliczności dodać małą cząstkę". Otóż mój Ojciec (rocznik 1932) spędził wojnę w okolicach Sandomierz, Łukawa, Skotniki, Samborzec.Czyli przyczółek sandomierski . Rzeczy , które widział i zdarzenia które opowiada pozostają w kręgu odzinnych spotkań". Otóż jako podrostek zajmował" się m.in. wskazywaniem po bitwach czy potyczkach miejsc gdzie leżą polegli żołnierze (mowa o Armii Czerwonej).Biegające po okolicy dzieciaki natykały się na takie iespodzianki" w tej okolicy po strzelaninach nader często. Procedurę widział też nie raz. Otóż szarża" (?) podchodziła do trupa i pierwsze co robił to bagnetem ciął kieszeń (kieszonka na piersiach?) i wyciągał dokumenty. Jedyne co szukał to legitymacja partyjna. Jak nie było ... to kop i do najbliższego leja , a jak była to zwłoki gdzieś zabierano. Tą opowieść znam od lat.Widywał w Sandomierzu płk. Skopenkę . Jak mówi widział atak rosyjskich czołgów , które pierwsze przeszły Wisłę na całkowicie zaskoczone rupie czaszki" - jak się wyraża. Pamięta jakieś nazwiska oficerów rosyjskich, którzy mieszkali na kwaterze u moich Dziadków.O Rosjanach wyraża się pozytywnie, natomiast inaczej traktuje Kałmuków(jak mówi). Widział, że to Rosjanie ich pilnowali z karabinami jak ci chodzili bardzo ciasnym szeregiem z łopatami (bez broni) kopać okopy.Śpiewali przy tym zawsze piosenkę i już wcześniej wiadomo było ,że idą ...refren(?) tej piosenki brzmiał - ukawica i topor" (wielokroć to powtarzali).W Skotnikach (chyba już po froncie) było lotnisko polowe U2 (kukuruźniki?)- dowódca kapitan Szaliko(?) Maminaszwili(?) mieszkał na kwaterze (bronił Ich przed bojcami). Lotnikami na U2 Ojciec twierdzi, że były same kobiety. Myślę, że na razie dosyć.Nie wiem, czy moje pisanie cokolwiek wnosi i czy jest interesujące. Jeszcze z parę rzeczy mógłbym dodać.Na koniec rosyjskie przysłowie z czasów wojny (słyszane przez mego Tatę nie raz) - siewodnia pogibniesz, zawtra wstaniesz"!
profos Napisano 8 Styczeń 2009 Napisano 8 Styczeń 2009 A taki stosunek mieli Rosjanie do swoich poległych:http://wyborcza.pl/1,75515,2696065.html
Parowóz Napisano 8 Styczeń 2009 Napisano 8 Styczeń 2009 Don Igłata - ruskie przysłowie ale katolicki sens Ciekawe
vonadamski Napisano 8 Styczeń 2009 Napisano 8 Styczeń 2009 Witam!!!Zgadzam się z tym co powiedział Parowóz. W moim rodzinnym mieście (Opatów) było podobnie. Polacy dostawali kasę za przyniesioną głowę a nie kompletnego żołnierza radzieckiego. Z tego powodu bardzo często co sprytniejsi oddawali głowy niemieckich żołnierzy. W ten oto sposób cmentarze radzieckie są nimi po części tylko z nazwy :)Z poważaniem vonadamskiPost został zmieniony ostatnio przez moderatora vonadamski 12:23 08-01-2009
ppp.p Napisano 8 Styczeń 2009 Napisano 8 Styczeń 2009 wm napisał:Każda armia segregowała rannych na tych co nie mają szans i tych co mają co było związane raczej z tym że im pomóc raczej nie można już było (rany śmiertelne)"Oczywiście, jest to także normalna, współczesna, cywilna praktyka służb ratowniczych przy katastrofach. Zgodna z prawem i wszelkimi standardami.Piotrek
sifried Napisano 9 Styczeń 2009 Napisano 9 Styczeń 2009 Ale chyba bardziej chodzi o to co się z nimi działo po selekcji". A wg Jawora: tej ostatniej grupy przytomni ranni wołali o pomoc, ale do ich nikt nie podchodził.Wywożono ich wózkami i "składowano w bocznej uliczce.Tam był horror! Ludność chciał im pomóc, ale nie pozwolono.Pojawił się ksiądz, ale go bagnetami odgoniono tak jak i innych. Umarli szybko".
BUNNY Napisano 9 Styczeń 2009 Napisano 9 Styczeń 2009 moja ciocia opowiadała mi jak Rosjanie urządzili w ich domu w wiosce pod Krakowem (Konopiska)szpital na kilka dni. Mówiła, iż widziała w pokoju żołnierzy z wychodzącymi wnętrznościami i tym siostry zwilżały tylko usta. Głowny lekarz kiedy przechodził przez pokój na jęki i wołania rannych odpowiadał Wszystko jedno, jest wojna". W dodatku jakiś rosyjski żołnierz chciał ją zgwałcić ale uciekła do pobliskich domów i ukrywała się u sąsiadów aż ruscy odjechali. Stwierdziła, iż pomimo swojej okrutności niemcy jako okupant byli lepsi od ruskich bardziej cywilizowani.
maxikasek Napisano 9 Styczeń 2009 Napisano 9 Styczeń 2009 CO jakoś tym cywilizowanym Niemcom", nie przeszkadzało skłądować na mrozie tych rannych, którzy nie mieli szans na przeżycie pod Stalingradem. Jeśli brakuje środków opatrunkowych i leków dla wszystkich, jedyne co można zrobić dla ciężko rannych to przyspieszyć im koniec.
Pyra75 Napisano 9 Styczeń 2009 Napisano 9 Styczeń 2009 Nie rozumiem, jak mozna oceniać czyjeś postępowanie na WOJNIE, nigdy jej nie widząc ?To tak jak byście chcieli opisać co czuje niewidomy od urodzenia.
wm Napisano 11 Styczeń 2009 Napisano 11 Styczeń 2009 Co do opowieści na temat szpitali naocznych świadków bym się odnośił do nich z rezerwą. Dośc często są one opowiadane z dużym odstępem czasu i nieżadko świadek do końca nie rozumiał sytuacji. Szpital przyfrontowy napewno nie był miłym widokiem, a wrzaski i krzyki były tu na pożądku dziennym, ale dla wielu osób które sie z nim do tej pory nie zetkneły co najwyżej ze zwykłym szpitalem wywoływał u nich szok i przeinaczenia. Z których puźniej wychodza opowieści jak z wątków wyrzej. Co nie znaczy że tak też być mogło.
Rekomendowane odpowiedzi
Temat został przeniesiony do archiwum
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.