Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 668
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

Napisano

Czyli Irvin 28-klinowy, taki sam, jakiego kupiły sobie ruskie, nie wiadomo po co, bo nikt na świecie nie miał wtedy tylu konstruktorów spadochronów i tak olbrzymich doświadczeń z desantami ludzi i różnych rzeczy, jak właśnie ruscy.

Napisano (edytowane)

Super zdjęcie z jakichś testów. I zarazem dowód, że pielęgniarki jednak brały udział w jakichś doświadczeniach. Podpis do zdjęcia jest niezbyt fortunny, bo na szkolenie to nie wygląda, tylko na B+R. Spadochron w tle ma podczepiony manekin, a takich rzeczy nie robi się w trakcie szkolenia.

Byłoby dobrze wiedzieć, co oznaczają cztery barwne kliny w czaszy z prawej strony, bo coś oznaczają; dla zabawy takich rzeczy wtedy się nie robiło. Konstrukcja czasz standardowa, 28-klinowa, ale coś ciekawszego za tym zdjęciem się kryje.

Brawo Bodziu, kapitalne zdjęcie wyczaiłeś! ?

Edytowane przez Jedburgh_Ops
Napisano

PS

To, że II RP wyprzedzała aliancki Zachód pod względem spadochroniarstwa i desantowania różnych rzeczy to już w zasadzie udowodniliśmy w tym wątku.

Pytanie dodatkowe: Czy widział ktoś zdjęcie, albo informację pisaną, że w II RP desantowano na spadochronach psy służbowe? Pytam, bo ruscy przed wojną już to robili. Amerykanie i Brytyjczycy zaczęli to robić dopiero podczas II wojny.

Napisano (edytowane)
Godzinę temu, bodziu000000 napisał:

kolejne zdjęcie z kobietami na spadochronach (a będzie ich więcej) ?

Nowy obraz (4).jpg

No kocham Cię Bodziu, jakem heteroseksualny :classic_tongue: Znowu super materiał do odkrywania na „Odkrywcy”.

Po 1 - zdjęć RWD-8 z podestem do skoków nigdy dość.

Po 2 - ciekawe, co to za dziewczyna, czy z LOPP, czy pielęgniarka?

Po 3 - mamy dowód, że nie tylko Irviny były używane w przedwojennej Polsce, bo ta panna nie ma Irvina.

Po 4 - na 99,99% mamy dowód, że w II RP były używane spadochrony nie tylko z czaszami jedwabnymi. Straszny wór, jaki panna ma na plecach moim zdaniem kryje czaszę z perkalu.

Na razie nie rozpoznaję, co ona ma za spadochron. Czy rozpoznam? Nie wiem. Muszę przerzucić moją biblioteczkę mediów aeronautycznych z lat 20./30. Ale nie ma gwarancji, że zidentyfikuję ten spadochron. W tamtych czasach była olbrzymia wynalazczość na polu spadochroniarstwa i typy spadochronów miały (z małymi wyjątkami) krótki żywot, bo wchodziły nowe typy, doskonalsze od poprzednich.

Edytowane przez Jedburgh_Ops
Napisano (edytowane)
20 minut temu, Jedburgh_Ops napisał:

Po 1 - zdjęć RWD-8 z podestem do skoków nigdy dość.

Po 2 - ciekawe, co to za dziewczyna, czy z LOPP, czy pielęgniarka?

Po 3 - mamy dowód, że nie tylko Irviny były używane w przedwojennej Polsce, bo ta panna nie ma Irvina.

Po 4 - na 99,99% mamy dowód, że w II RP były używane spadochrony nie tylko z czaszami jedwabnymi. Straszny wór, jaki panna ma na plecach moim zdaniem kryje czaszę z perkalu.

Specjalnie dla Ciebie Jedburgh_Ops drugie zdjęcie z tym RWD-8 oraz opis skoków tych wspaniałych dziewczyn:

"Ostatnia noc przed moim pierwszym skokiem ze spadochronem. Po przez uchylone okno pada skośnie, blade światło księżyca, oświecając zimne deski pociemniałej podłogi. Na jej tle rysuje się cień krzesła. Z każdego kąta „boksu" wieje chłodem, a na  przeciwległej ścianie rysuje się przede mną, rozwinięty biały parasol spadochronu.
— Głucho zaszumiał wiatr, zadzwonił o szyby. Pierwsza noc przed ważną chwilą w moim życiu nie należy do wspomnień przyjemnych.
Lecz kiedy zawitał piękny złoty od słońca ranek, nocne przywidzenia pierzchnęły — byłam wesoła i ufna w swe siły. Radowałam się wraz z koleżankami sposobnością przejażdżki samochodami sanitarnymi, które oznaczone dużymi, czerwonymi krzyżami czekały
na nas przed bramą szkoły. Pożegnałyśmy się z panią Dyrektorką i koleżankami, które gromadnie odprowadziły nas do „sanitarek". Życzeniom nie było końca. Wreszcie ruszyłyśmy. „Sanitarki" szybko, może zbyt szybko przewiozły nas do Jabłonny. Podziwiamy wspaniały balon, z którego mamy skakać. Wzrokiem mierzyłam „nadzwyczajną" wysokość i w duchu wtedy mówiłam do siebie: „ależ
trzeba odwagi". 

— Powiedz mi moja droga, czy aby nie można zemdleć w momencie wyskoczenia z tego koszyka — zwróciła się do
mnie koleżanka. 
— Wiesz i ja już porządnie głowiłam się nad tym, ale osobiście żadnego wniosku nie powzięłam. 
— Byłoby to jednak przykre, jak myślisz?.
Westchnęłyśmy i spojrzałyśmy smętnie w ziemię, potem na siebie.
— Wiesz, ja to chyba wezmę ze sobą gazetę, aby się nie nudzić, spadając — zażartowała koleżanka.

— Pomysł niezły — odparłam tym samym tonem.
A balon tymczasem unosił pierwszą towarzyszkę „niedoli". Zatrzymał się wreszcie tak wysoko, że gondola, patrząc z ziemi, wydała się niewielkim pudelkiem, na które patrzyłyśmy teraz z zapartym oddechem. Każda chwila dłużyła się w nieskończoność. „Skoczy, czy nie skoczy" niecierpliwiłyśmy się, podniecone oczekiwaniem. I... nagle mały punkt oderwał się od kosza balonu i pędził — pędził ku ziemi z szaloną szybkością, aż mi w oczach pociemniało na chwilę. Odetchnęłam z ulgą dopiero, gdy spostrzegłam wyskakujący z pokrowca mały „pilocik" a za nim czaszę spadochronu plecowego. Posypały się brawa na cześć pierwszego skoczka — pielęgniarki. Na ziemi między pozostałymi, zapanowała ogólna wielka radość.
Przyszła kolej na mnie.

— Dziwnie nie jestem zdenerwowana — zwierzyłam się swemu otoczeniu, zdobywając się na kłamstwo. Badawcze wejrzenia skierowały się na mnie, i żadna nie zaprzeczyła moim słowom. Każda z nas była opanowana i nie uzewnętrzniała swego prawdziwego nastroju, a nikt przecież nie mógł być świadkiem naszych przeżyć. Wchodzę do balonu,. który szybko unosi się w górę ka błękitowi nieba, ku słońcu, W dole rozpościera się żółty piasek i zostali ludzie. Wydało mi się, że chyba nigdy dotąd tak nie śmiał się do mnie cały świat. Wysokość osiągnęliśmy po 12 minutach. Instruktor zdecydowanym ruchem sprawdził spadochron. 

— Proszę pamiętać, należy wymówić 121, 122, 123, po czym mocno szarpnąć za rączkę. Naprężyć mięśnie i spojrzeć w górę, czy spadochron otwarty. Proszę się zorientować w powietrzu i lądować twarzą w kierunku lotu. Jeśli zajdzie potrzeba, robić zwrot. Na pozycję nóg przy lądowaniu proszę szczególną zwrócić uwagę i po zetknięciu z ziemią nogami, padać na prawy bok. Następnie gasić
spadochron. A we mnie powstają miliony różnych uczuć. Chcę już skoczyć wreszcie czym prędzej. I tak wiedziałam, że skoczyć muszę, że już nigdy — nigdy bym się nie cofnęła. Świadomość tego, że muszę dorównać koleżankom — dodaje mi dziwnej otuchy. Staję wreszcie na desce przed gondolą, z dłonią na rączce spadochronu, a przede mną — przepaść — niezmierzona jak mi się wydało i serce silniej uderzać zaczęło. „Pociągnąć za rączkę, to najważniejsze dla mnie“ — myślałam uparcie. Padł rozkaz i bez chwili
namysłu choć — przyznać muszę — z duszą na ramieniu skoczyłam głową w dół. Jak długo trwał pęd z zamkniętym 'Spadochronem nie mogłam zgłębić od razu. Pamiętam tylko, jak bardzo mocno szarpnęłam rączkę spadochronu, po czym, może w 2 sekundy, uczułam gwałtowne szarpnięcie. Nogi poleciały każda w inną stronę. Zawisłam. A później już .powoli opadałam, zbliżając się ku ziemi.
Nade mną chwiał się biały, otwarty spadochron. Myślałam wtedy, jak bardzo jest się rzeźwym w momencie wyskoczenia, że o niczym innym nie można myśleć, jak tylko o szarpnięciu rączki, w odpowiednim momencie. Opadałam dalej, patrząc to w górę to w dół, a uczucie błogiego spokoju i rozkosz „jazdy“ na zawieszonym w powietrzu „parasolu" napełniała mnie szczęściem i radością. Oddychałam swobodnie z wielką ulgą. Byłam znowu spokojna. Wylądowałam lekko i dobrze. „Zgasiwszy" spadochron, powstałam z miną triumfatora. Byłam taka szczęśliwa, tak bardzo radośnie i lekko było mi na duszy. I śmiałam się cicho, w skrytości, ze swoich nocnych przeżyć. A najważniejsze to, że przekonałyśmy same siebie i dowiodły innym, że my, pielęgniarki jesteśmy odważne. Że nie tylko pracujemy dziś, w czasie pokoju, ale jednocześnie przygotowujemy się, na gorsze może jutro, które nie powinno zaskoczyć nas nieprzygotowane. I zawsze będziemy gotowe iść na apel, bez wahania.
Barbara Niemirska"

Nowy obraz (6).jpg

Edytowane przez bodziu000000
Napisano
2 godziny temu, Jedburgh_Ops napisał:

PS

To, że II RP wyprzedzała aliancki Zachód pod względem spadochroniarstwa i desantowania różnych rzeczy to już w zasadzie udowodniliśmy w tym wątku.

Pytanie dodatkowe: Czy widział ktoś zdjęcie, albo informację pisaną, że w II RP desantowano na spadochronach psy służbowe? Pytam, bo ruscy przed wojną już to robili. Amerykanie i Brytyjczycy zaczęli to robić dopiero podczas II wojny.

Tu jest ilustracja do dwóch moich postów. Do powyższego, z sugestią, żeby w miarę możliwości kwerendalnych sprawdzić, czy w II RP desantowano też psy, ale też do postu wcześniejszego, w którym sygnalizowałem, że to, na co Rosjanie pozwalali Amerykanom w międzywojniu to jest dla Polaków niewyobrażalne.

Dla Rosjan cały program powietrznodesantowy był raczej tajny, a tymczasem amerykański attaché wojskowy w ZSRR miał prawo obserwowania ruskich ćwiczeń i manewrów z udziałem wojsk PD ZSRR. Program szkolenia radzieckich psów-spadochroniarzy ruszył w 1934 r. i był utajniony, ponieważ psy miały służyć ruskim spadochroniarzom-dywersantom.

A tymczasem... proszę, na co Stalin pozwalał amerykańskim wojskowym i fotografom. Już w 1935 r. pozwolono Amerykanom cyknąć takie zdjęcia. A skoro taka informacja rozeszła się po świecie, to może i w Polsce też ktoś coś kombinował ze służbowymi psami-spadochroniarzami? Skoro ktoś w II RP kombinował nad supernowoczesnymi - jak na tamte czasy - spadochronami, bo to widać na zdjęciach, nawet jeśli nie ma informacji pisanych, to może i ktoś coś kombinował z psami na spadochronach?

1.thumb.jpg.892f14d10f8438d6c680a586d4c64fa8.jpg

2.thumb.jpg.4ad38be01c7c89a882b1d4693a236906.jpg

Napisano (edytowane)

Na powyższej fotografii widać fragment cywilnego RWD-8 (pws) o numerach SP-BJT i nazwie własnej "Wawrzyniak"  który to ufundowany został przez pracowników Zakładów Wawrzyniak. 

Edytowane przez Edmundo
Napisano (edytowane)

Jedburgh_Ops fotografie z ze "skaczącymi" pielęgniarkami i spadochronem "testowym" z podczepionym manekinem wcale nie muszą być powiązane, może po prostu zrobiono kolaż tychże fotografii na potrzeby publikacji. Ogólnie mówiąc to zdjęcie z trzema pielęgniarkami i "testowym" spadochronem z manekinem w tle wygląda na fotomontaż, co było dość powszechne w ówczesnych publikacjach. Drugim fotomontażem jest następne zdjęcie z pielęgniarką, RWD-8 i Fokkerem w tle.

Edytowane przez Edmundo
Napisano

Tak, z Fokkerem to się zorientowałem.

Z pielęgniarkami - hmm, faktem jest, że jest tam ciut gęsto od wydarzeń na tym zdjęciu... licho wie. Ale masz rację, że trzeba bardzo uważać na tego przedwojennego „Photoshopa I Generacji”.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie