Skocz do zawartości

spadachroniarze


Rekomendowane odpowiedzi

Bardzo wszystkim dziękuję za ukazywanie wątków grudziądzkich. Może to się daje tutaj odczuć, może nie, ale mam duży sentyment wobec Grudziądza. Gdy jest jakiś post o Grudziądzu i jego sprawach lotniczych to czasami proszę o rozwinięcie tematu, jeśli oczywiście dla jakiegoś forumowicza jest to możliwe. Spośród trzech papierków, jakie mnie do czegoś uprawniają na polu aeronautyki to dwa zdobyłem właśnie w Grudziądzu, a nigdy nie byłem jego mieszkańcem, tylko dojeżdżałem tam z Warszawy i okresowo mieszkałem. I dziękuję też za próby dochodzenia do tego, co gdzie było z tych grudziądzkich rzeczy lotniczo-spadochronowych przed wojną.

 

Gdybym „w moich czasach” miał taką wiedzę o wspomnianych związkach Grudziądza z przedwojennymi sprawami aeronautycznymi to włócząc się nieraz po nim dla zabicia czasu tropiłbym ślady historii, ale wtedy to człowiek nie miał pojęcia o takich rzeczach. O lotniczych sprawach przedwojennych to wtedy były dwie książki na krzyż i to dosłownie – Skalskiego i Kurowskiego. O żadnych sprawach lotniczych i spadochronowych Grudziądza przedwojennego to praktycznie rzecz biorąc nic nigdzie nie można się było dowiedzieć. Epoka internetu i tak rozbudowanego rynku wydawców lotniczo-wojskowo-historycznych to przecież nie była.

 

Wszystkiego, czego można się było dowiedzieć to jakieś opowieści „autochtonów”. A i tak nie były to opowieści z okresu międzywojennego, ale wyłącznie z wojny i „co tam panie Niemce robiły z szybowcami i artylerzystami przeciwlotniczymi”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 657
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi

Top Posters In This Topic

" Po kiego kawalerzystom szkolenie spadochronowe?..."

A choćby, po takiego, że w skład planowanych i organizowanych grup dywersyjnych wchodzili również min. kawalerzyści. W przyszłości niemało  " Cichociemnych" miała kawaleryjskie rodowody ?  A pierwszą styczność z uprzężą i spadochronem nabywali właśnie na grudziądzkich i bydgoskich podchorążówkach...

Myślę również, ze z lekka uprościłeś z tym "... założył spadochron do zdjęcia...". Po pierwsze nie jeden, lecz co najmniej dwóch, po drugie... przyszli na lotnisko i se włożyli?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepostowuję omawiane zdjęcie.

 

No i się zrobiła ciekawa dyskusja.

 

Powiem szczerze, że ja też dostałem rozdziawu ust na tutejszą wiadomość, że kawalerzyści WP w biednej II RP mieli swoją wieżę spadochronową, czyli kawalerzyści nie planowani do likwidacji ich formacji, a jedynie mieli tę wieżę do WF-u, gdy tymczasem mniej więcej w zbliżonym okresie w bogatych USA kawalerzyści jak najbardziej planowani do likwidacji (i z propozycjami zasilania wojsk powietrznodesantowych) swojej wieży spadochronowej nie mieli. Sytuacja bardzo interesująca z czysto logicznego, praktycznego, czy materialnego punktu widzenia.

 

Teraz kwestia tego, czy zdjęcie jest zrobione na lotnisku?

 

Tu pytanie, czy mówimy o tym grudziądzkim lotnisku, które dziś nazywa się Lisie Kąty, a które to lotnisko bardzo dobrze znam, bo spędziłem na nim ładnych parę lat? Hangar jest tam drewniany z lat 30., więc jakichś wielkich zniszczeń to lotnisko nie zaznało. Na omawianym zdjęciu są zabudowania, jakich w Lisich Kątach nie ma i być nie mogło, bo jest tego za dużo. Na pierwszym planie jest coś, co zdaje się wyglądać na stajnię; na drugim planie jest długi i duży budynek, jakiego w Lisich Kątach nie ma i na moje oko (to oczywiście żaden parametr i przyrząd pomiarowy) nie było – jest za długi, za wysoki, za duży, jak na potrzeby tego małego w sumie lotniska. Bardzo długo po wojnie była tam jedna z 2-3 najlepszych w Polsce szkół szybowcowych, poza tym, że zawsze był aeroklub. Przerób uczniów-pilotów był duży, jest tam część dydaktyczna, część hotelowa i spadochroniarnia, ale to wszystko nie jest tak olbrzymie, jak budynek na drugim planie poniższego zdjęcia. Powiedziałbym, że jest to ok. ⅓ tego gmachu, jaki widać na drugim planie.

 

1.thumb.jpg.47b08695b383d9b37ccbbef2afbdd69b.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Założył spadochron na płaszcz do samej ziemi i będzie skakał w rogatywce..."

Tak jest i  z  rogatywką bez paska pod brodą. Dlaczego ? Ponieważ szkolenie spadochronowe odbywało się  teoretycznie i praktycznie. Żaden dobry dowcip. W ramach teoretycznego zapoznania się z uprzężą i spadochronem, nie było potrzeby wskakiwania w kombinezon. Wystarczyło " ubrać" się choćby na płaszcz do samej ziemi ( bowiem w jakim miałby chodzić kawalerzysta) zachowując rogatywkę i poczuć ten " spadochroniarski dobrobyt" na sobie. Zajęcia praktyczne wyglądały zgoła inaczej. Ale i pierwsze i drugie to było  summa sumarum szkolenie spadochronowe.

Z zajęć spadochronowych  w kawaleryjskiej klasie bydgoskiej podchorążówki. Przymiarkę zaliczali i instruktorzy i uczniowie . Bynajmniej, nie z przyjemności i chęci " poszpanowania"...

12ul_rtm_hollak_na_zaj_w_szkole_pilot_w_bydgoszcz.jpg

lot_szkol_spad_w_szkol_podch_bydgoszcz_36.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, gdyby tak nie wybuchła II wojna to nasza kawaleria – tak samo jak amerykańska i zapewne inne światowe kawalerie – prędzej czy później dostałaby taką samą propozycję „nie do odrzucenia”, jak np. amerykańska: „Albo pod kapelusz panowie, albo się przekonwertujecie na airborne lub coś innego”.

 

I pewnie WP II RP prędzej lub później dorobiłoby się jakiejś DPD. A wtedy fajnie byłoby obserwować, co z kawalerii przeniknęło do powietrznodesantowców. W US Army do wojsk „airborne” przeniknęły smycze do broni krótkiej, wzmocnione nosidła na manierki, piękne rękawice kawaleryjskie i buty kawaleryjskie dla motocyklistów.

 

Ciekawe, co u nas by przeniknęło…?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Propozycja " nie do odrzucenia" była, a nawet konkretna decyzja... kolejne pułki do zmotoryzowania już w 1940 roku min. 14 P.Uł. Jazłowieckich. W tym konkretnym przypadku szkolenie z pomocną dłonią lwowskiego 6 Batalionu Pancernego...

Co u nas by przeniknęło?

Proporczyki w barwach pułkowych, na kołnierzach kurtek, na nakryciach głowy i na lancach przed biegającymi na zaprawie fizycznej kolumnami szwadronów " powietrznej kawalerii". Pewnie skórzane muszkieterki, Z broni, na początku vis, kbk, rkm.28 i trzydziestki i ur. Na początek, bowiem min. Maroszek się " rozkręcał" ?

A patrząc na współczesną polska Kawalerię Powietrzną, to nade wszystko przejęte tradycje Poprzedników. jak jest w przypadku 1 P.Szwoleżerów, czy 7 P.Uł. Lubelskich...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, formoza58 napisał:

kolejne pułki do zmotoryzowania już w 1940 roku min. 14 P.Uł. Jazłowieckich.

To dopiero był materiał ludzki! Z jazłowieckich to i pewnie spadochroniarze byliby dobrzy.

Z ułanem jazłowieckim jeździłem rokrocznie na nartach prawie do jego śmierci w roku 1981. Miał wtedy 82 lata. Człowiek wielkiej klasy i takiej też żywotności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jazłowieccy byli uniwersalni... Wprawdzie w Anglii reaktywowali się jako pułk pancerny i jako oddział nie wzięli udziału w walkach, ale cały prawie skład zasilił pulki 1 D Panc. Maczka przed inwazją na kontynent. Mój Wujek był dowódcą 3 szwadronu, a z Maczkiem poszedł w bój jako dowódca szwadronu uzupełnień. Wyszedł z walk szczęśliwie, z KW  ? ...

A jak trzeba, zgłaszali na ochotnika w szeregi " Cichociemnych". Jak jeden z nich, por. Jerzy Sokołowski ps. " Mira". Spoczywa na Powązkach Wojskowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

„Mój” zaprzyjaźniony ułan jazłowiecki nie wyrwał się z Polski po kampanii wrześniowej - udało się to jego bratu, też ułanowi jazłowieckiemu. „Mój” chwilę pożył w spokoju w Kazimierzu Dolnym w swojej posiadłości rodowej, po czym rozpoczęła się zabawa w kotka i myszkę z Gestapo, które ciągle nachodziło jego posiadłość, żeby go dorwać. Ale się nie udało. Przeżył w ukryciu. Za to Gestapo nie odkryło, że jego żona w jego posiadłości ukrywała Żydów. Czyli oboje państwo zrobili Gestapo w konia i oboje wojnę przeżyli.

Ale to tylko na marginesie tego ciekawego wątku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Kolejna wyższość II RP np. nad USA w dziedzinie pielęgniarek i spraw aeronautycznych. USA robią wielkie halo, bo USAAF miały swoje Flight Nurses. A i owszem, miały, dopiero od roku 1942, a w Polsce pomyślunek o jakichś pielęgniarkach „przy lotnictwie” był cztery lata wcześniej. Na dodatek USAAF-owskie pielęgniarki nie miały przeszkolenia spadochronowego.

Do powyższego maszynopisu poświęconego instruktorce spadochronowej Jadwidze Węgorzewskiej można tylko dodać, że owego 29 maja 1938 r. dziewczyny skakały z Fokkera.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od 1934 r. koło Krzemieńca działała Wołyńska Szkoła Szybowcowa LOPP "Sokola Góra" - loty żaglowe - zbocza Gór Krzemienieckich.

Na zdj. widać szybowce więc sądzę, że to właśnie ten ośrodek oraz spadochron -  ale czy odbywało się tam również szkolenie spadochronowe ? (chyba na wzgórzu widać wieżę do skoków)

Z Wołyniem związane są manewry w 1938 r. podczas których miało miejsce zrzucenie ok.30 spadochroniarzy. Pierwszy zrzut  15.09.1938 r.  (Puchanie k. Łucka),  drugi 17.09. (Klewań).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Note: Your post will require moderator approval before it will be visible.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie