Skocz do zawartości

Sowiecki pies przeciwpancerny.


abcd

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 55
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Napisano
znany, desperacki pomysl armii czerwonej, poczatku operacjii barbarossa. chcieli tym powstrzymywac niemieckie czolgi... przeoczyli fakt ze zwierzak czolgu raczej sie boi i wieje w druga strone, a te ohaterskie" co sie nie baly, niemiecka kielbase wolaly od biegu pod czolg... :), no i zaniechano szkolenia pieskow w tym celu...
Napisano
Dodatkowo iwany uczyli te psy wbiegać pod czołgi (z reguły po jedzenie) wykorzystując w swej głupocie własne i psiaki po wypuszczeniu na niemieckie nie wiedziały o co chodzi bo nie znały kształtów niemieckich czołgów. Ale jak za to jechały ruskie to wbiegały pod nie.
Napisano
Obserwował atak tych psów włoski korespondent wojenny - pisarz Curzio Malaparte - opisał w książczce Kaputt";tłumaczona na j.polski- w latach 60-tych była bestsellerem.Być może zachowała się jeszcze w większych bibliotekach
  • 3 weeks later...
Napisano
Amerykanie tez nie są lepsi.Na Discovery leciał dokument o m.in środkach zapalających i amerykański acjonalizator" probował wykorzystywać nietoperze do przenoszenia takich materiałów pod dachy drewnianych japońskich domów.Niestety nietoperze okazały sie mało kumate i podczas prób latały gdzie chciały podpalając przy okazji domy w Kalifornii. Delfiny tez uczyli podkładać miny pod okręty...
Napisano
Tak, 'psie miny' wykorzystywano przez najgorętszy okres agresji niemieckiej na ZSRR w 1942. Niemcy, gdy dowiedzieli się o pomyśle zdesperowanych krasnoarmiejców, ogłosili że wszystkie psy radzieckie chorują na wściekliznę i należy je niezwłocznie odstrzeliwać. Zaowocowało to zniknięciem w ciągu kilku dni niemal wszystkich psów w rejonie linii frontu. Niemniej jednak psy z minami używane były jeszcze w póżniejszej fazie wojny, a nawet podczas walk w Indochinach pod koniec lat 40. Pozdrawiam, alex1939
Napisano
Sumienie nie ma tu nic do rzeczy, psy wykorzystywano potem w Korei i Kambodży. Z kolei w jednej z książek Suworowa opisany jest proces szkolenia psów tak aby nie bały się ryku silnika ani strzałów. Broń bardzo ciekawa choc zawodna. Najlepszy przyjaciel człowieka to i ginął w imie człowieka. Gorzej , że zdarzało się, że dzieci z wiązką granatów wczołgiwały się pod czołg i tam detonowały ładunek. To jest straszne – a nie tam jakiś kundel z miną na grzbiecie.liha
Napisano
A w sumie ciekawe jak przyuczano dzieci żeby właziły kiedy było trzeba pod czołg,czy tak jak nieszczęsne psy karmiono pod czołgami a następnie głodzono, z dziecmi sprawa łatwiejsza są teoretycznie inteligentniejsze.
Napisano
Psy z ładunkami to głupie pomysły były. Absurd.

Co innego cudowna ZiS-2 kal. 57 mm, 1130 m/sek i w czerwcu 1941 można było przestrzelić na wylot z kilometra każdy czołg niemiecki... Ale było kilkaset sztuk tylko wtedy...
  • 1 month later...
Napisano
Tia, a czy Szanowni Koledzy słyszeli o zapalających nietoperzach made in USA, Przy próbach niewiele brakowało, aby się spaliło pół Kaliforni.
Pozdrawiam.
Napisano
Hej

A propos tych amerykańskich nietoperzy, to były jakieś niezwykle małe maluchy. Przenoszone miały być w specjalnej bombie kasetowej, co ciekawe samolot B-29 był w stanie zabrać na pokład 200 tys. nietoperzy.
Co do sensowności całego pomysłu to widać tu bardzo wiele słabych punktów. Te bomby musiałyby być jakoś klimatyzowane, by nietoperze nie wyzdychały podczas lotu na dużej wysokości. Jak duży ładunek zapalający mógłby zabrać taki maleńki nietoperz? Bo coś mi się widzi że w okolicach 1 zapałki mniej więcej. I jak się odbezpieczało nietoperza? Czy uwalniając się z bomby wyciągał sobie jakąś zawleczkę? Jak zapobiec, żeby nie doszło do tego w czasie np. bójki między nietoperzami?

Na jednym forum pamiętam że ktoś napisał o rosyjskich gołębiach-bombach. Zdaje się że też miały startować z samolotu (tego nie jestem pewien ale tak na logikę...). Przyuczano je do siadania na cysternach, wagonach kolejowych, samochodach, urządzając im w takich miejscach gołębniki i karmniki. Gołąb uzbrojony był w 150 g bombę termitową. Zapalnik odpalał ją gdy ptak wylądował i spoczywał na ziemi przez ponad 20 s. Ten pomysł też nie jest najmądrzejszy, gołebie lecą wszak zawsze do domu, a skoro wyszkolono je na terenie ZSRR no to wiadomo... oczywiście należałoby wypuszczać je odpowiednio daleko na terytorium przeciwnika żeby się wszystkie zdążyły zmęczyć i wypalić po drodze - ale co będzie jak się trafi jakiś gołąb-atleta co dociągnie do samej Moskwy bez międzylądowania? I w ogóle co to za idiotyczny pomysł, przenikać gdzieś za linię frontu, przedzierać się na terytorium wroga z ładunkiem gołębi? To już lepiej zabrać normalne bomby i zrzucić je na jakiś konkretny cel przecież...
  • 4 weeks later...
Napisano
Alianci zachodni mieli zdaje się pomysł z gołębiami (pocztowymi bodajże), konkretnie ze zrzucaniem ich z samolotu nad terytorium Rzeszy. Eksperyment nie powiódł się, jak napisano w raporcie: ptaki zostały odpiórzone przez strumień zaśmigłowy" ;)
pzdr, Art
  • 2 weeks later...
Napisano
Witam . Pies samobójca - nie jest wcale szczytem desperacji rosjan , bo japończycy poszli krok dalej czyli mieli atakowac amerykańskie czołgi zołnierzami obwiązanymi materiałami wybuchowymi . Pozdr.
Napisano
straszny patent, ale z tym ptakami plot to cholera wie czy jakiś szalony wania nie wpadł na taki pomysł???? tylko nie opisano tego w książkach :D
PozdrO

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie