Skocz do zawartości

Wasi krewni na frontach II Wojny Światowej


duszan

Rekomendowane odpowiedzi

Ad Rem , czyli wróćmy do Urbana, pardon , do tematu.
Rodzina ze strony Taty - AK i BCh. Jeden wujek u Maczka. Stryjek - Cichociemny. Drugi Stryjek - I Armia - Lenino. Ze strony Mamy AK - BS W-wa Śródmieście. Dziadek ze strony Mamy - Samoobrona - Wołyń. Teściu - ZPP u Wasilewskiej, niski numer (-:.
Jak w piosence Rosiewicza:
Brat zielony Teść czerwony, Świat ma przecież cztery strony.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 237
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
  • 2 weeks later...
Mojego dziadka wcielono do armii niemieckiej tylko wylącznie ze względu na imię i nazwisko. Okręt KRIEGSMARINE do października 1946 ! - kiedy to na jednej z wysp na Pacyfiku całą załogę bez lączności ale z prowiantem znaleźli załogę Amerykanie. Dziadek nie zdawał sobie sprawy, że skończyła sie wojna. Po wielu perypetiach wrócił do kraju, gdzie trafił odrazu do więzienia UB
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 months later...
cześć
przez przypadek weszłam na waszą stronę i moze ktos z was mógłby mi pomóc mój wujek (brat mojej babci) tez walczył w whermachcie został do tego zmuszony jak wiekszość polaków mieszkających na ślązku górnym . ale on z tej wony nie przyszedł i tak go szuka moja cała rodzina kiedys jego matka to robiła dzisaj ja i bez rezutatu ani nie figuruje jako zabity ani jako jeniec w sowieckich obozach ani jako zaginiony , walczył na terenie jugosławi i albani oraz grecji kilka razy był ranny i pod koniec wojny czyli na przełomie lutego marca też i tu się ślad ponim urywa z osób trzecich wiemy że chciał uciec ....ale to nic pewnego miał kolegę z rybnikia o nazwizku hantulik też niewróciuł jego rodzina po wojnie była u mojej rodziny i do tejpory nie wiem czy się odnalazłten pan czy tak jak mój wuje nie prosze jeśli bu ktoś miał jakies informacje albo wie jak szukać nie da znać albo jego zjajomy też walczył na tych terenach . moj wujek nazywa sie Alojzy Płoskonka
podam moje gg do kontaktu 2768334
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam
Moj dziadek rowniez zostal przymusowo wcielony do Wermachtu
Pochodzil z bujakowa (mala wies na Gornym Slasku)
Jeszcze w czasie wojny przyszlo pismo ze zgina gdzies pod Nikopolem, aczkolwiek nie figuruje w rejestrze zabitych :( /:)
Niestety wszelkie proby odnalezienie jakichkolwiek jego sladow nie powiodly sie.
Moze ktorys z zacnych kolegow wie gdzie moznaby sie jeszcze zwrocic.
Pozdrawiam

P.S
jak by co to prosze na PW
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój dziadek ze strony mamy w 39 roku walczył w szeregach 6.pułku strzelców konnych. Jedyne zdjęcie jakie mam przedstawia go w stopniu kaprala, z odznaką pułkową 6psk i sznurami strzeleckimi. Oko miał dobre. Podczas ostrzału artyleryjskiego konia poniosło i wysadził dziadka z siodła. Został wzięty do niewoli przez zmotoryzowany oddzial Wehrmahtu. Podczas transportowania go motorem przez 2 Niemców unieszkodliwił ich granatem, jakim i skąd go miał,tego nie wiem.Podczas ucieczki dowiedział się o ataku Rosji Radzieckiej na Polskę i o ogólnej sytuacji na froncie. Wobec tego powrócił w rodzinne strony Dębica-Mielec i wkrótce zasilił szeregi ZWZ i AK. O tym dziadek już mi nie opowiedział, mówił mi tylko, że może kiedyś jak podrosnę to opowie. Niestety odszedł w 1987 roku biorąc te opowieści do grobu. Po 2 wojnie światowej został karnie" wysłany na Akcję Wisła, jako kierowca cięzarówki. Z czasów walk partyzanckich i walk w Bieszczadach nikomu się nie zwierzył, nawet babci. Po tej całej zawierusze wojennej założył firmę transportową w Mielcu. Po pierwszą cięzarówkę pojechał rowerem nad Zalew Wiślany, wrócił do domu poniemieckim Mercedesem z drewnianą budą, nie wiem jakiego modelu. Między czasie skombinował sobie Zundappa i nim znowu pojechał na Żuławy, tym razem po Opla Blitza. Z tej kolumny transportowej ostały mi się nieliczne narzędzia, znaczek Mercedesa i części zapasowe. Z pamiątek drugowojennych ostało się tylko jedno zdjęcie w mundurze 6.psk oraz jego oficerki.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moj pradziadek od strony ojca mojej matki byl w ak nie stety nie mam zadnych info gdzie dokladnie gdyz dokumenty zostaly spalone a sam bohater juz nie zyje, natomiast ojciec mojej babki po klesce w kamapani wrzesniowej dostal sie do niewoli gdzie zostal zwolniony i wyjechal do reichu na roboty do bauera (babcia opowiadala ze bauer byl bardzo dobry dla niego i ze podobno nawet zgodzil sie by przywiozl z Polski zone i 5 dzieci, ale zachorowal, chyba wrzody i zostal zwolniony), natomiast jego zona - matka mojej babki podpisala volksa (zostala zmuszona - babcia opowiadala jak to jej matka tlumaczyla, ze niemcy przyjechali do wsi - bo kaszuby, i niebylo gadania lista, albo arbeit lager) natomiast reszta rodziny od strony babci - wujki itp podpisali liste bez przymusy - jeden trafil do kriegsmarine (zaginol w narwiku w 1940) a drugiego wzieli do wh, i tu ciekawostka - gdy wychodzil na front ten wujek matka mu powiedzialy zeby dosiegla go pierwsza kula, ten sie obrazil i powiedzial ze juz nigdy nie wroci.. nie wrocil - slad po nim zaginol, raz tylko w 1945 ktos uslyszal jak przez megafony liste czerwonego krzyza czytano, przewinelo sie jego iie i nazwisko ze przebywa w holandii. Histroii rodziny od strony ojca nie znam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moj pradziadek I -zolnierz kaisera Wilhelma - zginal 24 04 1918 r., pradziadek II - zolnierz WP we wrzesniu 1939 walczyl na terenie tzw.korytarza pomorskiego , wziety do niewoli pod Bydgoszcza,trafil do Prus Wschodnich.Jego zona zmuszona okolicznosciami podpisala volksliste, Wladyslaw Groth wrocil do domu, po Stalingradzie symulowal obloznie chorego , ale ktos doniosl, i trafil na Ostfront,dostal sie do niewoli sowieckiej , gdzie juz po wojnie zmarl(Szawle na Litwie),natomiast syn jego - Franciszek ,rowniez wcielony do WH po zranieniu trafil do szpitala, gdzie zginal.Siostra jego (moja sp.babcia)pod koniec wojny ukrywala wieznia KL STUTTHOF- uciekiniera z marszu smierci(przezyl).Ze strony ojca -dziadek Jan Meyer wraz z bracmi Franciszkiem i Walentym zostali powolani do armii kajzerowskiej , zaczeli pod Tannenbergiem, nastepnie przerzuceni na front zachodni - bitwa pod Verdun a nastepnie nad Marna,jesienia 1917 roku Jan dostal sie do niewoli amerykanskiej,potem z Blekitna Armia (Hallera)na front bolszewicki,gdzie zostal ranny (1920).W czasie II wojny zostal wysiedlony z gospodarstwa i trafil do obozu pracy w Gdansku-Oliwie, Franciszek zginal w KL STUTTHOF za nielegalny uboj swin. Nie pozostawili zadnych pamiatek.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,
Mój wujek ze strony mamy ojca służył w armii Andersa,walczył
między innymi pod Monte Cassino był ciężko ranny w nogę i na szczęście zakonnice go znalazły...W domu rodzinnym już go opłakiwano,ale wrócił cały i zdrowy.Imię Jego Niestety Wyleciało Mi Z Głowy Ale Nazwisko Pamiętam Kulon...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety Wujek Nie Żyje I Nie Może Mi Opowiedzieć Nic Ze Swoich Przygód Na Froncie ;( .Jeżeli Żyje Ktoś Z Waszych Krewnych Walczących Pod Monte Cassino Spytajcie Sie Czy Znali Mojego Wujka.Chciałbym Się O Nim Dowiedzieć Jak Najwięcej :)
Mam Jeszcze Krewnego Który Walczył Jako Partyzant Ale O nim Kiedy Indziej,powiem tyle żyje i ma się bardzo dobrze xD
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój pradziadek walczył w I WŚ w armii niemieckiej za co został odznaczony Krzyżem Żelaznym i osobiście otrzymał od aczelnego" lornetkę, sygnet i dwukopertowy zegarek typu cebula (ten niemiecki medal uratował rodzinę po wkroczeniu Niemców w czasie II WŚ).
Jego syn (mój wujek) poległ w walkach partyzanckich z Niemcami (niestety żadnych bliższych informacji nie mam)
Drugi syn- Bronisław Gawrecki zgłosił się po ucieczce z robót z faterlandu" do II Armii Wojska Polskiego i w stopniu podporucznika walczącego w oddziale artylerii (37pp) został skierowany na front w rejon Budziszyna, gdzie poległ od po dwóch dniach pobytu na froncie- 22.IV.1945 r. Zabijając kilkunastu szkopów" i kilku biorąc osobiście do niewoli i osobiście niszcząc o ile pamiętam dwa gniazda karabinów maszynowych, dostał postrzał w brzuch i zmarł w szpitalu polowym (informacja do zweryfikowania w Żołnierzu Ludowym" czy jakoś tak się to czasopismo nazywało). Odznaczony Srebrnym Krzyżem V.M V-tej klasy.
I tutaj mam wielką prośbę- imieniem wujka miała być nazwana jedna z izb pamięci w jakiejś jednostce w Polsce. Niestety rodzina, z którą wojsko" załatwiało tę sprawę nie żyje. Wojsko" czyli jakiś oficer wziął Krzyż V.M, legitymację, książeczkę wojskową i wszystkie pamiątki po wujku. Pokwitowanie zaginęło.
Ma ktoś pomysł jak odszukać te wszystkie rzeczy, ew. izbę pamięci??
A wracając do tematu- reszta męskiej" części rodziny była wywieziona na roboty, albo do Oświęcimia.Dziadek przed wywiezieniem na roboty ozbroił" z kolegą w Sosnowcu dwóch SS-manów jadących sobie na koniach zimą wieczorem. Dziadek chodził z kumplem na szczudłach i mieli na sobie jakieś worki- wyszli zza drzew i spłoszyli konie. SS-manii z nich pospadali i dali drapaka gubiąc pistolety...
Niestety to rofeum" dziadek wyrzucił do rzeki w latach 50-tych kiedy dostał broń służbową czy jakoś tak to mniej więcej było :(
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój dziadek walczył w 2 Armi LWP w 29pułk piechoty (bodajże 9dywizji)brał udział w walkach pod Budziszynem,Dreznem. Z 150osobowej kompani zostało ich 15.Zmarł niedawano.Po 60 latach płacenia składki zbowidowaskiej nie złożono nawet wiązanki kwiatów.Za komuny nic to mu nie dawało że służył w LWP bo nigdy nie był w parti.Za demokracji jak wiadomo odwrócono sie od żołnieży LWP kosztem AK choc jak wiadomo polska krew przelana pod Budziszynem lub na MONTE CASINO jest ta sama.Ale to długa historia nie ma co ....!
Natomiast pradziadek walczył w armi austryajackiej na froncie alpejskim pózniej brał udział w powastaniu sląskim.Z tego co babcia mi przekazała wysławił sie wysadzeniem pomnika Bismarcka.Nie zachowały sie żadne pamiątki po pradziadku.Bardzo bym chciał znależć jakieś ślady działalności mojego pradziadka.Niestety nie jestem historykiem i szczerze nie wiem jak sie do tego zabrać?I czy to wogóle możliwe jest dla dla kogoś takiego jak ja?Może ktos podpowie mi od czego zacząc w jakich archiwach szukać??
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój dziadek walczył w Kampanii wrześniowej. Dostał się do niewoli i przebywał w Stalagu IIA w Szczecinie. Tyle wiem
:(
Może ktoś miał kogoś w Stalagu IIA, albo ma informacje z jakich jednostek żołnierze tam trafili? Bzura? Inne?
Bardzo bym prosił, bo naprawdę nic nie wiem więcej o dziadziusiu niestety...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 months later...
Żeby nie dublować wątku wklejam link o moim dziadku,którego jednostkę próbuję zidentyfikować. Stacjonował w Toruniu (Armia Pomorze). Jest tam również szlak bojowy z jego notatek. W notesie są zapiski, którędy ich transportowano. Był w Stalg VIII B, potem pracował u różnych Niemców, których krótko opisywał. Wrócił w 1947r Niestety nie miałem okazji go poznać:(http://www.odkrywca.pl/prosba-odznaki-jaka-jednostka-,641240.html#641240
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawdy się nie dowiem nigdy. Chociaż moja babka była niemką to po dziadku noszę typowe polskie nazwisko z końcówką
-ski. Mój ród wywodzi się z Kaszub i wiem że wielu Kaszubów podpisało volkslistę.
Dwóch moich stryji w 1940 wstąpiło do wehrmahtu. Mówili że wcielono ich siłą. Ile jest w tym prawdy nie wiem.
Jeden z nich walczył pod Stalingradem. Przed zamknięciem kotła został ranny i ewakuowany. Po wyjściu ze szpitala przeniesiony do Francji i tam powtórnie ranny.
Drugi, bezpośrednio skierowany do Francji był w baterii obrony p.lot. W D-day ich działon otrzymał bezpośrednie trafienie rakietą (prawdopodobnie z Tempesta). Tylko ich dwóch ciężko rannych przeżyło z obsady działa.
Po wylądowaniu sprzymierzonych w Normandii oboje uciekli ze szpitala i wstąpili do dyw. Maczka.
Pierwszy raz przyjechali odwiedzić rodzinę w 1992 r. Tak się bali...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moj pradziadek walczył nad Bzura jako ułan a jeszcze inny jako piechociarz. Kolejny pradziadek walczył w 1 wojnie światowej w armi pruskiej we Francji a potem w powstaniu wielkopolskim i śląskim.I 2 siostry tego pradziadka wyjechały do niemczech po 1 wojnie światowej i tam wyszły zamąż i prawdopodobnie ich synowie walczyli w wehrmachcie.
Pzodrawiam Manierkarz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pradziadek - kolejarz zmobnilizowany w 39 zabity w walkach ulicznych w kielcach

pradziadek ze strony ojca - sanitariusz w armi pruskiej ranny pod vardun następnie powstanie wielkopolskie a potem powstania śląskie,zmarł niestety przed moim urodzeniem, szabla niestety przepadła..

wójek babci,troche dalsza rodzina, pilot karasia zestrzelony w 39 cała załoga zgineła.. wpisany do księgi sławnych lotników polskich pochowany na jednym z większych cmentarzy wojskowych.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prababcia od strony ojca z zabicie świni trafiła o Oświęcimia a potem była jeszcze w jakiś obozach w Niemczech. Wróciła w 46 lub 47 i zm. w 1991. Pradziadek od strony matki walczył niby podczas IWŚ ale mi się zdaję że to było w 1920, mniejsza z tym. Podczas IIWŚ dostał powołani. Co najgorsze nie wiem praktycznie o nim nic, nie lubiał o tym mówić, wiem tylko że dostał sie do niewoli przez to że go ogolili we wojsku na pałę, i po rozbiciu, czy rozwiązaniu oddziału w którym był dostał sie do nie woli, z której uciekł, po powrocie do domu służył w AK. Zm. w 1983
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie