Parę tygodni temu był fajny podcast na taki temat z udziałem politologa i socjologa ze specjalizacją wschodnią. Pod wpływem obecnej wojny uciekają wyłącznie dwa najbogatsze ośrodki miejskie Rosji, czyli wyłącznie ludzie Moskwy i Petersburga, którzy w ostatnich latach powąchali trochę dularów i euro, mają w miarę porządne wykształcenie, znają angielski i mają jakiś pomysł na siebie. Reszta kacapii siedzi na tyłkach, bo to jest bida z nędzą i smród - ¼ kacapów nie ma łazienki ani WC. Ci nigdy w życiu nigdzie nie wyemigrują, co najwyżej do Turcji, tylko czy to taka wielka zmiana?
A na co liczy te 3,8 mln ruskich, którzy uciekli przed obecną wojną to też nie wiadomo? Nikt na Zachodzie z otwartymi ramionami ich nie przyjmie - wręcz przeciwnie, jest wobec ruskich bardzo silny ostracyzm i nikt ich nie chce, żeby nawet byli z branży IT, bo Białorusini z tej branży okupują na Zachodzie najlepsze posady, jakie jeszcze były do wzięcia.
Nawet Ukraińcy, wobec których jest teraz na Zachodzie olbrzymia empatia i sympatia, nie mają łatwo. Mój wspólnik i jego żona mieli na przechowaniu Ukrainkę, która uciekła na początku obecnej wojny do Polski. Kobieta 30+, wyższe wykształcenie, perfekcyjny angielski bez żadnego rusko-ukraińskiego zaśpiewu. Kanada zaraz na początku wojny oświadczyła, że przyjmie każdą ilość uchodźców z Ukrainy i tę że Ukrainkę wzięła w Polsce pod opiekę jakaś kanadyjska fundacja, zafundowała jej bilet lotniczy do Kanady i błyskawicznie załatwiła wizę. No i co? I dziewczyna jest teraz w Kanadzie, żadnej sensownej pracy znaleźć nie może i ma tylko oferty pracy fizycznej.
Przy ostracyzmie wobec ruskich te 3,8 mln uciekinierów, o których piszesz, na pewno nie będzie miało lepiej, tylko gorzej.